HIV in the City
Nie ma mocnych na teorie spiskowe.
Wiedza naukowa przebija się do społecznej świadomości z ogromną trudnością. Pochodzenie wirusa HIV to świetny przykład. Informacje na ten temat wywołują ogromne emocje, a to działa ogłupiająco.
Świeżo po maturze spotkałem koleżankę z liceum, która szykowała się do egzaminu na uczelnię z biologii (chyba wydział psychologii lub pedagogiki). Spytała mnie czy to prawda, że teoria ewolucji Darwina ciągle obowiązuje. Kiedy odpowiedziałem, że nie słyszałem żeby była odwołana lub obalona, nie mogła wyjść ze zdumienia, że taka stara, a ciągle jara. A przecież dwa czy trzy miesiące wcześniej, właśnie na ostatnich lekcjach biologii w IV klasie liceum, uczyła się o ewolucji. Musiała też mieć o niej jakieś pojęcie skoro zdawała na studia właśnie z tego przedmiotu.
Od tamtego czasu przestałem dziwić się wydziwianiom nad tą teorią (patrz nasza dyskusja w blogu sprzed kilku miesięcy, kiedy to politycznie zaślepieni głupcy obalali znów z pasją Darwina). W społecznej dyskusji na tematy związane z nauką najbardziej przeszkadzają właśnie polityka i religia, a szczególnie emocje z nimi związane.
AIDS i wirus HIV są doskonałym przykładem. Krążą po świecie od lat liczne teorie spiskowe na temat źródeł AIDS. Epidemię, a następnie pandemię miały wywołać a to próby z bronią biologiczną, która wymknęła się amerykańskiej armii spod kontroli, a to specjalne zakażenie Afrykańczyków lub gejów. Ostatnią z nich była hipoteza przeniesienia wirusa podczas masowych szczepień przeciwko chorobie Heinego-Medina prowadzonych w belgijskim Kongo przez prof. Hilarego Koprowskiego.
Z teoriami spiskowymi (znamienne, że nikt nie nazywa ich „hipotezami spiskowymi” – a tu właśnie kryje się sedno problemu, bo teoria, w przeciwieństwie do hipotezy to coś udowodnionego) jest tak, ze nie sposób odwieść od nich ich wyznawców. Prawda jest zwykle o wiele bardziej prozaiczna, nudna i wyprana z emocji, a więc zupełnie nieatrakcyjna. Spisek sam w sobie buduje zaś wokół sprawy odpowiednią aurę.
Dziennikarz Edward Hooper napisał w roku 1999 książkę „The River„, która stała się bestsellerem i utrwaliła „wiedzę” na temat pochodzenia AIDS via szczepionka przeciwko polio. Jakby w odpowiedzi na popularność owej książki genetycy dość szybko wykazali, że wirus HIV zaatakował ludzi po raz pierwszy już co najmniej 20 lat przed szczepieniami prowadzonymi przez prof. Koprowskiego, w latach 30. XX wieku.
Ostatnie badania genetyczne RNA wirusa HIV przesuwają tę datę o kolejne 20 lat wstecz. Pierwsze zarażenia miały nastąpić w roku 1908, a więc dokładnie przed stu laty. Naukowcy z Uniwersytetu Arizony dotarli do próbek krwi i tkanek ludzi pobranych w latach 1959 i 60. w Kongu. Porównanie sekwencji nukleotydów wirusa wyizolowanego z obu tkanek wykazały znaczne różnice. To zaś oznacza, że wirus ewoluował w ludzkich organizmach już od dłuższego czasu przed latami 59/60.
Ponieważ znana jest szybkość mutacji RNA wirusa można było wyliczyć, kiedy wirusy pochodzące z roku 1959 i 1960 mogły mieć pierwszego wspólnego przodka. Wynika z nich, że były to właśnie okolice roku 1908.
Skoro małpi wirus przystosował się do organizmu ludzkiego już na początku XX wieku, to dlaczego nie zaatakował od razu z siłą jaką znamy z lat 80. tegoż XX wieku? Sądzi się, że wirus musiał „czekać” na dogodne warunki rozprzestrzeniania się. A te zapanowały wraz z urbanizacją i ułatwieniem przemieszczania się ludzi na duże odległości (samochód, pociąg i wreszcie samolot).
Tak więc nie trzeba było amerykańskiej armii, ani szalonych lekarzy-rasistów i homofobów, aby, kiedy nastały najbardziej sprzyjające okoliczności, wirus mógł pokazać co potrafi. Wystarczyła po prostu zmiana stylu życia. Ale kto w to uwierzy?
Jacek Kubiak
Fot. Charlotte Nordahl, Flickr (CC SA)
Komentarze
„Ale kto w to uwierzy?”
Może powinni antyglobaliści? 😉
Może jednak szukać korelacji z „zielona rewolucją” i eksplozją demograficzna w afryce w latach 70-tych oraz zwalczeniem i ograniczeniem innych, groźniejszych od HIV zabójców – czarnej ospy, polio etc… Wygląda na to że epidemia w krajach rozwiniętych to tylko efekt uboczny pandemii w Afryce która jest też silnie uwarunkowana kulturowo i obyczajowo.
Ciekawa prezentacja o naszej niewiedzy o AIDS i stereotypach, które przeszkadzają w walce z nim http://www.ted.com/index.php/talks/emily_oster_flips_our_thinking_on_aids_in_africa.html
Parafrazując autora tego artykułu można powiedzieć:
Krążą po świecie od lat liczne teorie jak zwalczać AIDS. Znamienne, że nikt nie nazywa ich „hipotezami”.
@ Arek Stryjski :
No nie wiem. Jakos nie slyszalem ani o hipotezach ani o teoriach zwalczania AIDS, tylko po prostu o lekach na AIDS.
Jako człowiek, od prawdopodobni 25 lat, zarażony wirusem HIV, a jednocześnie jako koś, kto stał się beneficjentem rozwoju medycyny i farmakologii w dziedzienie zwalczania skutków zakażenia, mam moralne i teraz już naukowe prawo zgodzić się z tenorem artykułu. W rzeczywistości pseudowiedza na temat HIV/AIDS nie tylko w Polsce jest największą przeszkodą w zwalczaniu epidemii oraz w leczeniu ludzi dotkniętych wirusem HIV.
Największą głupotę z jaką się dotychczas spotkałem to twierdzenie polskich mediów z okazji ostatniego dnia solidarności z chorymi na AIDS, sprowadzające największą możliwość zakażenia wirusem HIV do wizyty u fryzjera lub w zakładzie kosmetycznym. Dyskutowałem ten kawał stulecia z specjalistami w ośrodkach zachodniej Europy i z ubolewaniem przyjęliśmy po raz któryś fakt, że to właśnie media narobiły w tych kwestiach najwięcej zamieszania.
Artykuł słusznie wskazuje na, według dzisiejszego stanu wiedzy, genezę tej epidemii. Pamiętam, pośród kilku szczepów na południe równika, na długp przed wykryciem prawdziwego powodu chorób i śmierci, mówiono o tzw. slimming disease. To zjawisko znane było od bardzo wielu lat.
Dzisiaj akcent naszych wysiłków musi skupić sie na odmiennym zagadnieniu – na krajach, w których miliony ofiar wirusa HIV nie mają dostępu do środków farmologicznych, które potrafią zapobiec dalszemu rozwojowi choroby i zapewnić pacjentom długie lata aktywnego życia.
Hipotezy na temat genezy wirusa najczęściej są naiwnymi, populistycznymi wnioskami pseudonaukowców.
@ JK
Środki farmakologiczne, z tego co wiem (ale mogę się mylić), nie pozwalają wciąż jeszcze na wyleczenie z AIDS, a jedynie na zatrzymanie postępu choroby.
Niestety powszechny dostęp do leków nie może zastąpić prewencji.
Jeśli natomiast chodzi o zatrzymanie epidemii AIDS, co choć powiodło się w Europie Zachodniej, a raczej na pewno nie powiodło się w Afryce. Istnieją przeróżne teorie, poglądy i hipotezy jak epidemię zwalczać. Okazuje się, że nie zawsze one mają naukowe uzasadnienie, czy oparcie w faktach.
Wysłałem ten link bo „Wiedza naukowa przebija się do społecznej świadomości z ogromną trudnością.”
@ Arek Stryjski :
Sorry, nie zrozumialem poprzedniego wpisu. Tak, w dziedzinie prewencji AIDS tez mamy stosy przesadow i falszywych teorii.
@ armenius :
🙂
Pozdrawiam
jk
nie ma pan racji w kwestii znaczenia słowa „teoria”. za pwn:
„teoria
1. ?całościowa koncepcja zawierająca opis i wyjaśnienie określonych zjawisk i zagadnień; też:czyjakolwiek koncepcja na określony temat?
2. ?dział nauki o literaturze, kulturze, sztuce itp. zajmujący się systematyzowaniem pojęć i twierdzeń leżących u podstaw tych dziedzin?
3. ?teza jeszcze nieudowodniona lub nieznajdująca potwierdzenia w praktyce?”
@ Tomasz:
całościowa koncepcja zawierająca opis i wyjaśnienie określonych zjawisk i zagadnień tzn. ze zbadana i udowodniona, w przeciwienstwie do hipotezy, ktore sie weryfikuje. Oczywiscie teorie tez mozna zweryfikowac i obalic, bo nic nie jest dane raz na zawsze. 🙂
Prof.Oster jest niewiasta atrakcyjna co automatycznie powieksza ogladalnosc jej wykladow oraz cierpliwosc jaka jest potrzeba do tego celu. Nie mniej z samego faktu, ze choroba o podobnych objawach zewnetrznych byla w Afryce obserwowana przed czasem wystapienia AIDS nie wynika, ze bylo to istotnie schorzenie majace takie samo zrodlo. HIV to nie pchla, ktora przeskakuje losowo z obiektu na obiekt ale wirus ktory wymaga dosyc specyficzej metodologii infekcji. Nie jestem swiadom tego by ktokolwiek udowodnil poza wszelka watpliwosc przeniesienie HIV w drodze kontaktu przypadkowego np u fryzjera. Glownymi powodami szerokiego frontu infekcji jest homoseksualizm oraz rozpowszechnienie kultury uzywania narkotykow zwlaszcza tych wstrzykiwanych przy pomocy strzykawek uzywanych wspolnie podczas sesji narkotycznych. Z punktu widzenia ochrony populacji wszelkie procedury zmierzajce do przedluzenia zycia nosicieli wirusa HIV w gruncie rzeczy sprzyjaja dalszemu rozpowszechnieniu tej plagi posrod jeszcze zdrowej czesci spoleczenstwa. Przypadki wskazujace na to,ze nosiciele swiadomie powoduja dalsza propagcje tej choroby droga seksualna znane sa nawet w Polsce. Obecnie w USA epidemia AIDS jest nie do opanownia. Nie byloby tego problemu gdyby w pore izolowano osoby zarazone w momencie gdy pierwsze ogniska choroby pojawily sie w Kaliforni.
Ja bym natomiast postulowal izolowania osobnikow o pogladach Boboli. Ale jest za pozno i niestety osoby takie uzyskaly juz dostep do internetu.
@Bobola
„Obecnie w USA epidemia AIDS jest nie do opanownia.”
Na czym opierasz swoje twierdzenie.?
@Bobola i nie tylko
Pierwszy z brzegu przyklad z pracy Bao i wsp. (2008), wspolczesne Chiny:
„Of 25,390 volunteers, 501 (2%) accumulated cases of HIV-1 infection (21.1% in needle-sharing drug users, 77.3% in heterosexual adults, 0.4% in homosexual adults, and 1.2% in children born from infected mothers) were diagnosed.”
Niestety heteroseksualizm nie chroni przed AIDS. Celibat, wzajemna wiernosc, prezerwatywa, czyste szpitale – i owszem. Chronia tez programy metadonowe otwarte na mlodych narkomanow pozwalajace im zamienic kryminogenne srodowisko i dozylne narkotyki na zinstytucjonalizowana opieke medyczna oraz dostep do doustnych opiatow (metadon, buprenorfina). W Polsce wprowadzanie programow metadonowych trwalo, jak wszystko, cala epoke i prawie wszyscy tzw. starzy, popeerelowscy narkomani zdazyli sie zarazic HIV (casus z przelomu lat 80-tych i 90-tych).
Po wpisie Boboli, ponura kwestia czy chorych na ciezkie choroby zakazne nalezy izolowac, leczyc czy likwidowac stala sie dla mnie otwarta. Tyle, ze jesli likwidowac to razem z palaczami, pijakami, osobnikami agresywnymi, jezdzacymi za szybko, notorycznie nieplacacymi podatkow, etc. W praktyce – cala Polska do likwidacji… 😉
Sam jestem zaleczonym narkomanem zarażonym prawdopodobnie w1998 roku, aż do tego roku nie potrzebowałem opieki medycznej, w tej chwili jestem na terapii retrowirusowej, nie wiem co miała by dać izolacja osób takich jak my. Ja sam jestem ofiarą złego wyedukowania, gdybym znał fakty i wiedział, że samo ryzykowne zachowanie nie musi skończyć się zakażeniem z pewnością był bym zdrowy w tej chwili, wystarczyło by zażywanie tabletek zwalcvzających wirusa we krwi zanim zadomowił się on na dobre. Dodam też, że chętnie informowałbym fryzjera czy stomatologa o tym iż jestem seropozytywny ale kiedy raz usłyszałem od lekarza : proszę tu więcej nie przychodzić, to już nic nie mówię. Na szczęście zgodnie z wymogami UE każdy pacjent powinien być traktowany jako potencjalnie zarażony w związku z tym w każdym przypadku powinny być zachowane środki ostrożności.
Pozdrawiam Bobolę. Od kilku lat jestem szczęśliwym ojcem zdrowego dziecka, chciałbyś żeby to dziecko wychowywało się bez ojca co?
Ad: Marchewa;
Bedac w przelocie w Naszej Umeczonej Ojczyznie nie mam niestety pod reka danych statystycznych ani stosownych odnosnikow do literatury. Z tego co widzialem ostatnio wynika, ze z poczatkowej liczby kilku zakazonych w Los angeles sytuacja pogorszyla sie do paru milionow oraz przeniosla sie z nurtu homoseksualnego do ogolnej populacji. To zas powoduje, ze front zakazen posuwa sie radosnie juz nie wylaczne wsrod specyficznych srodowisk ale stal sie zagrozeniem powszechnym. Jak niektorym wiadomo, nie istnieje lekarstwo usuwajace wirusa HIV z organizmu. Mozna tylko zwalczac zakazenia oportunistyczne i przedluzac zycia chorego. Przy duzej odpowiedzialnosci byloby to wystarczajaca ochrona niezakazonej czesci spoleczenstwa. Niestety, jak widac to z przyklady naszego kolorowego goscia, ta cecha nie jest typowa w srodowisku osob zarazonych. Nie jest tez praktycznie stosowalna w srodowisku narkomanow. Koszty kuracji podtrzymywania zycia sa bardzo wysokie co oznacza, ze przy konsekwentnym przymykaniu oczu na grozbe epidemii jako alternatywe mamy bankructwo sluzby zdrowia w krajach, w ktorych taka istnieje.
Aktualne statystyki w USA wskazuja, ze po chwili przestrachu amerykanscy geje powrocili do swoich zwyczajowych ryzykownych obyczajow a krzywa liczby zachorowan wykazuje przebieg typowy dla modelu drapieznik -ofiara tj oscylacyjny przebieg nalozony na rosnacy trend. Po powrocie postaram sie przedstawic stosowne wykresy na moim blogu http://bobolowisko.blogspot.com do ktorego serdecznie zapraszam.
„Aktualne statystyki w USA wskazuja, ze po chwili przestrachu amerykanscy geje powrocili do swoich zwyczajowych ryzykownych obyczajow”
I tu zgadzam sie z Bobola w calej rozciaglosci. Podobne obserwacje zostaly poczynione w Montrealu. Ze zwrotu „safe sex” znilko slowo „safe”. Aktywisci miejscowi zwrocili uwage, ze postep w technikach przedluzania zycia zarazonym AIDS wplynal prawdopodobnie na taka zmiane zachowania. Owa zmiana jest rowniez w pewnym siensie wynikiem funkcjonowania mitu, ze z AIDS da sie zyc, i to dlugo.
Moim zdaniem nie da sie, przynajmniej przy obecnym stanie wiedzy o HIV oraz przy obecnie dostepnych srodkach terapeutycznych. A szczepionka to ciagle sprawa tak odlegla, ze nawet nie hipotetyczna.
Czy epidemia w USA jest nie do opanowania ? – z tym mozna polemizowac. Moim zdaniem jest do opanowania, bo – tak jak pisze wyzej „med” wiele mozna zdzialac prewencja oraz koniecznym powrotem do bezpiecznych praktyk seksualnych nie tylko wsrod gejow, ale i w ramach calej populacji.
Ja w sprawie formalnej – kilka słów wyjaśnienia jeśli ktoś się zastanawiał jak można badać DNA wirusa zwierającego RNA 🙂
HIV należy do grupy retrowiusów zwanych lentiwirusami i przekazuje swój materiał genetyczny w postaci dwóch nici RNA. Ten materiał jest następnie „przepisywany” (proces zwany reverse transcription) w komórce gospodarza na DNA, a następnie integruje się z DNA chromosomalnym tejże komórki. Gdzie tkwi przez resztę życia pacjenta/komórki. Stąd naukowcy mogą badać sekwencję wirusa obecną w próbkach tkanek chorych nawet jeśli próbki były pobrane wiele lat wcześniej.
Pozdrawiam.
Ps. Jestem pod wrażeniem „ochrony przed spamem: podaj sumę liczb 3+4” Może dla celu bloga naukowego powinniśmy wprowadzić coś bardziej odpowiedniego: jakiś mały logarytmik albo chociaż prosty wielomian :-))
Ewentualnie (w wybrane dni tygodnia) coś z fleksji albo historii idei – dla humanistów :-))
Ad:Jacobsky,
Jak wspomnialem wyzej, w swiecie idealnych zachowan nosnicy smiertelnej wirusowej choroby mogliby egzystowac przy minimalnym zagrozeniu dla populacji zdrowej. Pamietajmy jednak, ze tak jak gaz idelany jest to graniczny przypadek, ktory w praktyce trudno zaobserwowac. Jesli chodzi o Nasza Zakazona Ojczyzne to trudnosc nie do pokonania stanowi przekonanie wlascicieli czworonogow aby zbierali odchody swoich milusinskich i wrzucali je do postawionego, choc zawsze przepelnionego (nie kupami) kosza. Jeszcze mniesze jest prawdopodobienstwo, ze zachowania ostrozne beda dominujace wsrod ludzi ogarnietych zadza plciowej aktywnosci badz zamroczonych narkotykami. Jak dotad jedynymi skutecznymi srodkami (przy braku szczepionki) na zwalczenie chorob zakaznych (trad, zoltaczka, ebola itp) byla izolacja nosicieli. W USA ta szansa odpadla ze wzgledu na obecnie zbyt duza liczbe chorych. W Polsce jeszcze jest to mozliwe ale trzeba by spoleczenstwo i politycy obudzili sie z umyslowego uspienia, ktory to stan jest wyraznie preferowany. Teksty lagodzace, takie jakie pisze jk, nie spelniaja tego zadania.
@ Skorpi :
Oczywiscie, kropnalem sie, moja wina. Nie DNA tylko RNA. Juz zmieniam we wpisie. Dzieki za wskazanie bledu.
PS. 3+4 proste jak przekladnia pasowa, a dziala! 🙂
sig bobola z calym szacunkiem ale osobnikow Panskiego pokroju rowniez powinno sie „izolowac ze wzgledu na duza szkodliwosc dla otoczenia”.dziekujmy wszystkim ze nie zyl Pan w latach 40-prawdopodobnie bylbypan swietnym podwladnym Hitlera i jego prawa reka w „selecjonowaniu i oczyszczaniu” spoleczenstwa.
Bobola,
oczywiscie, ze izolacja jest bardzo skuteczna metoda zahamowania chorob zakaznych. Problem w tym, ze AIDS to w 25% biologia i epidemiologia, a w 75% – polityka. Kwestia, czy wirus HIV jest wirusem RNA czy DNA, podniesiony wyzej, jest doprawdy trzecioplanowa i interesuje ona wylacznie specjalistow, zas szeroka publicznosc i AIDS – to polityka. Jak wynika z wpisu J.K., ta szeroka publicznosc jest bardzo wyczulona, a nawet przeczulona na punkcie problematyki AIDS, a wiec moim zdaniem liczy sie przede wszystkim polityka.
Dzisiejsze spoleczenstwa demokratyczne nie lubia odgornego ograniczania wolnosci i w krajach tego typu administracyjne stosowanie masowej izolacji obwarowane jest tysiacem bezpiecznikow prawnych, glownie po to, zeby nie naduzywac tego srodka i stosowac go tylko wtedy, kiedy zajdzie potrzeba. Jedynie rzady krajow, gdzie nie ma demokracji, moga sobie pozwolic na arbitralnie rozwiazania, w sumie silowe, w postaci izolacji, na dodatek po cichu. Przykladem tego sa miedzy innymi Chiny komunistyczne, choc nawet tam izolacja nie ma charakteru zmasowanego, i polityka idzie raczej w kierunku ukrywania prawdziwego rozmiaru zachorowalnosci na AIDS w tym jakze atrakcyjnym i modnym w tej chwili kraju.
Zbyt duza – jak piszesz – liczba chorych w USA stwarza dodatkowe problemy jesli chodzi o postulowana przez Ciebie izolacje, a na to naklada sie dodatkowo dynamika rozwoju choroby, bo co z tego, ze wykryje sie i odizoluje jakis procent nosicieli czy chorych, skoro i tak reszta bedzie zyla wsrod zdrowej czesci populacji, czesto nie wiedzac, ze jest zarazona ? Czy w zwiazku z tym wprowadzic masowy, obowiazkowy screening, np. co trzy miesiace (a moze co miesiac ? – nie wiem), i w ten sposob odlawiac chorych z populacji ? Sam zyjesz w USA i wiesz, jak trudnym bylo wprowadzenie zdjecia na prawie jazdy, a wiec zastanow sie, czy naruszenie wolnosci obywatelskiej, jakim bylby obowiazkowy screening oraz idaca w slad za nim izolacja mialyby jakiekolwiek szanse na zastosowanie. A dodatkowo: czy taka metoda rzeczywiscie zahamuje szerzenie sie choroby jaka jest AIDS biorac pod uwage jej charakter i sposob przenoszenia.
AIDS to choroba spoleczna i jako taka musi byc traktowana w sposob kompleksowy. Poki co pedagogika, szczegolnie wsrod grup wysokiego ryzyka, a takze prewencja oraz badania to wszystko, co powinno miec zastosowanie do zwalczania epidemii tej choroby. Kto wie, byc moze wirus HIV jest nie do opanowania za pomoca znanych nam obecnie metod biomedycznych, a wiec trzeba bedzie nauczyc sie zyc z wirusem grasujacym populacji oraz z ludzmi, ktorych wirus zarazil. Jednak izolacja, szczegolnie w przypadku tej choroby, jest kiepskim rozwiazaniem.
smutno czyta mi sie teksty takich osobników jak Babola. Jestem zakażona 20 lat, mam 14-stoletniego zdrowego syna, żyję, pracuje, płacę podatki, nikogo w swoim zyciu nie zakaziłam… Ale oczywiście nie mogę zaręczyc że każdy seropozytywny tak postępuje. Porównanie do trądu, czy eboli jest jednak bardzo nietrafione, ponieważ zupełnie inna jest droga przenoszenia tych chorób. Przed wirusem hiv stosunkowo łatwo sie ochronic. Czemu więc ludzie sie nie chronia, chociazby prezerwatywą???? Każdy człowiek powinien byc odpowiedzialny za swoje zycie i zdrowie a nie zrzucać tą odpowiedzialność na innych.
Ale moze łatwiej jest postulować o izolację ludzi zakazonych (co jest niemozliwe), niz wziąść swoje zycie w swoje ręce (co jak najbardziej możliwym jest).
Niekiedy trzeba zawiesic gwarancje wolnosci poruszania sie czy tez wyboru odpowiednich zachowan mniejszosci dla dobra wiekszosci. Wspolczyje osobom zakazonym gdyz ich perspektywy sa niezachecajace a mialem okazje widziec jak wyglada konanie osob bliskich i jak jest to ciezkie do przezycia. Nie mniej, decydowanie sie na posiadanie dziecka w sytuacji gdy nie jest pewne czy zdola sie go wychowac i czy nie ulegnie ono zakazeniu podczas nieuchronnych kontaktow domowych nie jest zachowaniem zbyt odpowiedzialnym. Mamy szczescie, ze wirus HIV jest (jak dotad) tak bardzo nietrwaly w srodowisku suchym. Gdyby mial on cechy wirusa zakaznej zoltaczki wszyscy bysmy go juz mieli. Szczesliwie nie jestem politykiem ani ministrem zdrowia wiec nie musze podejmowac decyzji w tej sprawie. Trzeba sobie jednak zdawac sprawe z realiow dynamiki epidemii. Zostawienie spraw „naturalnemu” biegowi jest takze decyzja a wzglednie proste obliczenia mowia nam czego mozna sie spodziewac. Nie sa to zachecajace perspektywy.
Sadze, ze Bobole nalezaloby izolowac ze spoleczenstwa z powodu choroby umyslowej. To moze byc gorsze niz HIV.
Bobola,
po to, zeby wirus HIV stal sie trwaly w srodowisku suchym trzeba wiecej niz zwyklych mutacji, nawet przy czestotliwosci, z jaka mutuje ten wirus, i co pozwala mu „ograc” system obronny. HIV ma raczej marne szanse stac sie super-wirusem, ktorym straszysz.
Ale straszysz rowniez czyms innym: „Niekiedy trzeba zawiesic gwarancje wolnosci poruszania sie czy tez wyboru odpowiednich zachowan mniejszosci dla dobra wiekszosci.” To oczywiscie scenariusz ekstremalny, przewidziany na wypadek pandemii postepujacej w sposob piorunujacy, i zabijajacej w przeciagu trzech-czterech dob. AIDS nie nalezy do tego typu chorob, choc powszechnie mowi sie o pandemii.
Problem w tym, ze izolacja naprawde nic nie zmieni, no chyba ze otoczy sie USA szczelnym kordonem sanitarnym, i w ramach tego kordonu odizoluje sie kolejnych wykrytych nosicieli.
Kto wie, moze kordon sanitarny wobec USA to jest jakis sposob na uzdrowienie sytuacji na swiecie… ?
Niczym nie usiluje straszyc nieustraszonych szalonych naukowcow! Faktem jest jednak, ze przez rezygnacje z izolowania pierwszych przypadkow bodajze 5 pedalow z LA w imie wolnosci zachowan seksualnych amerykanie dorobili sie kilku milionowej grupy zarazonych obojga orientacji seksualnych. Jesli to nic nie mowi jk to tylko moge pokiwac glowa z politowaniem. Co gorsza,droga kosztownych zabiegow przedluza sie zycie nosicielom co oczywiscie zwieksza prawdopodobienstwo zakazen w jednostce czasu. Podobnie lawinowy przebieg ma epidemia AIDS w Afryce czy Rosji. W wielu z tych krajow najtanszy i najskuteczniejszy sposob przeciwdzialania, czyli izilacja, nie jest juz do zastosowania ze wzgledu na ilsoc chorych. Ale tam gdzie jeszcze nie jest tak zle, jak np w Polsce moglibysmy uczyc sie na bledach innych zamiast wlaczac sie do samobojczego wyscigu ludzkich lemmingow.
Ludzka glupota i naiwna wiara w sile trzymania za morde nie maja granic. Zupelnie jak Bierut, Gomulka i Jaruzelski. Nie ma o czym dyskutowac.
Babola
Gdyby ludzie decydowali sie na posiadanie dziecka majac absolutną i niezachwianą pewnośc, że zdołaja je wychować to populacja ludzka juz by nie istniała. Mam sie dobrze i nic nie wskazuje abym zaniemogła w najbliższej przyszłości. Pomagaja mi w tym leki arv tak rozrzutnie, nieekonomicznie, bez sensu dawane ludziom seropozytywnym.
Moje dziecko nie ulegnie zakażeniu w codziennych kontaktach domowych, gdyz- jak sam piszesz- HIV to nie pchla, ktora przeskakuje losowo z obiektu na obiekt ale wirus ktory wymaga dosyc specyficzej metodologii infekcji. Najwyraźniej zapomniałes o swoim wcześniejszym stwierdzeniu…
Perspektywy osób seropozytywnych byłyby zapewne niezbyt zachecajace gdyby o ich losie mieli decydować osobnicy z poglądami takimi jakie prezentujesz. Na szczęście tak nie jest. Jesli tak objawia sie twoje współczucie i humanitaryzm to raczej ja powinnam ci współczuć.
Widzę, że racjonalne argumenty obalajace możliwość izolowania ludzi żyjących z hiv do ciebie nie trafiają. Cóz by dała izolacja pieciu homoseksualistów jeśli to były pierwsze wykryte przypadki hiv a nie ilość faktycznych zakażeń?
Chyba homofobia cię zaslepiła troszeczke….
bobola!Czyżby avatar Adolfa H?Jak izolować w Polsce 150 tys. nosicieli?