Moja piątka płyt
Zainspirowany wpisem Jerzego Kowalskiego-Glikmana od jakiegoś czasu myślę o swojej dziesiątce.
Sprawa dla mnie niełatwa, bo trzeba zrównoważyć i to, co słucham najczęściej, i to co, cenię najbardziej, a jeszcze do tego oddać „hołd” płytom, które kiedyś były ważne dla mnie, choć teraz słucham ich rzadziej. No i pytanie podstawowe – czy umieścić kilka płyt jednego wykonawcy?
Obecnie najbliższe memu sercu płyty związane są z twórczością Tomasza Budzyńskiego, artysty, który niemal w ogóle nie gości w mediach mainstremowych. Jest on członkiem kilku zespołów, do tego rozwija własny projekt solowy i maluje piękne obrazy. Pierwsza piątka płyt, to projekty z jego udziałem. Dlatego dziś napiszę tylko o nich. Drugą rezerwuję dla innych ważnych dla mnie artystów. Myślę sobie przy tym, że dobrą okazją dla takiej prezentacji są ostatnie Paszporty Polityki, bo o projektach tych, z różnych względów, trudno usłyszeć w mediach mainstreamowych.
1. „Taniec szkieletów” – solowy projekt Budzego, który w momencie swojego ukazania się (2002) odsłonił słuchaczom nieznane do tej pory „łagodne” muzycznie oblicze tego twórcy. Płyta mi najbliższa, bo bardzo osobista, ciepła, w tej muzyce odnajduję samego siebie.
2. Armia – „Legenda”. To głównie z tym zespołem postać Tomka Budzyńskiego bywa kojarzona. Jeżeli zaś mowa o Armii, to trzeba zaraz wspomnieć o niemal kultowej już „Legendzie”. Niesamowita płyta, w której bardzo dobre teksty splatają się z ostrą muzyką. Płyta wielowarstwowa, bo pod szybkimi i ostrymi riffami, na drugim czy trzecim planie dzieją się rzeczy niezwykłe – jakieś przestery, dźwięki, odgłosy, nastroje. Te dalsze plany i ich odkrywanie, to jest to, co w tej płycie lubię najbardziej. I chociaż Armia nagrała wiele płyt, za sprawą winylowej reedycji, od kilku miesięcy jest to dla mnie numer jeden tego zespołu.
3. 2Tm2,3 – „888”. Kolejny projekt, w którym uczestniczy Budzy. Tym razem z innymi znanymi artystami, Licą, Maleo, Stopą, Robertem Drężkiem, Joszko Brodą, dr. Kmietą, Goehsem. Biblijne teksty (co wielu zniechęca) i punk. Połączenie zaskakujące, ale bardzo pasujące do siebie. Niestety płyta niezauważona w mediach przez łatkę „chrześcijańskości”.
4. Armia – „Koncert na 20-lecie”. Nieoczekiwanie dla mnie doliczyłem się w sumie 5 płyt CD i DVD z koncertami Armii. Ten jest dla mnie najlepszy. Zagrany 3 lata temu na 20lecie istnienia zespołu Armia w warszawskiej Stodole, zawiera ponad 2 i pół godziny przekrojowego materiału. Dochodzi do tego bardzo specyficzna forma tego wydawnictwa – urywki z imprezy urodzinowej zorganizowanej przez fanów skupionych wokół oficjalnego forum zespołu, przez co wydawnictwo zyskuje niepowtarzalny, osobisty charakter. Najważniejsze dla mnie, że tam byłem, a nawet miód i wino piłem.
5. Trupia Czaszka – „Uwagi Józefa Baki”. W zasadzie miejsce to powinno być zarezerwowane dla Siekiery z pierwszego składu z udziałem właśnie Budzego, ale póki co czekam aż się ukaże chyba pierwsze oficjalne wydanie kultowego dema z września 1984. Trupia Czaszka to kolejne, punkowe wcielenie Budzego. Tym razem ostra muzyka i teksty osiemnastowiecznego księdza Józefa Baki. Poezja Baki przez długi czas była lekceważona i dopiero w wieku XX odkryta na nowo. Dodam, że cenili ją tacy poeci jak Maria Pawlikowska-Jasnorzewska czy Miron Białoszewski. Znów mamy połączenie dziwne, ale pasujące do siebie – zabarwione prymitywizmem wiersze ks. Baki i prosta muzyka.
Co będzie w drugiej piątce, to dla mnie też jest zagadką. Najchętniej bym w tym momencie dopiero zrobił właściwą dziesiątkę. Bo gdy się tak przyjrzeć dziesiątka jest gotowa: Marek Grechuta, Tadeusz Nalepa i Breakout, The Beatles, Led Zeppelin, Pink Floyd, The Doors, Metallica, Radiohead czy U2. Wystarczy wybrać płyty.
Grzegorz Pacewicz
Komentarze
Witam noworocznie (choć dyskusję – którą to już? – o ewolucji i religii, starałem się śledzić) i pytam – czy blog zmienił format? 🙂
komerski :
Nie, nie zmienil. Bedzie znowu o nauce i Kosciele (niestety).
1 -5: nie znam, ale rozumiem, ze nie sa to hity walcowane na goraco 24/24 w rmf czy w wawa.
Szkoda mi, a jednoczesnie ciesze sie, ze okres fascynacji off-em mam juz za soba. Ciesze sie, bo odkrylem potem wiele innych ciekawych muzycznie rzeczy i stylow, mieszanek i zapozyczen. Szkoda, bo ciagle mam w pamieci te koncerty w Rivierze, w latach 80-tych, tamta atmosfere i eksperymenty muzyczne, niektore bardziej, niektore mniej udane. Co prawda nikt wtedy nie skandowal psalmow w rytm punkowej perkusji. Co innego „bylo na rzeczy”…
Pozdrawiam.
JK: A tak o samej nauce nie dałoby rady? Moim zdaniem jakby kosmita w oparciu o ten blog próbował zrozumieć czym jest nauka, to doszedłby do wniosku, że to taki rodzaj dyskursu o ewolucji, kreacjonizmie i Bogu 😉
Popieram goraco, choc obawiam sie, ze o czym by nie napisac, dyskusja zacznie dryfowac znow w strone ideologiczna. Tak to juz jest, ze latwiej sie odezwac i skomentowac, gdy cos po pierwsze budzi emocje, po drugie nie wymaga zbyt duzego rygoru intelektualnego. Ja nie znam sie na biologii, ktos inny nie zna sie na matematyce , ktos jeszcze na fizyce, ale jak wiadomo wszyscy tu jestesmy ekspertami od problemow naukareligia 😀 .
Np. moglbym teraz napisac „Komerski, wierzysz w kosmitow? Przeciez to jeszcze mniej wiarygdne niz istnienie Boga!!!” (niezaleznie od tego co sam o tym mysle, tak dla prowokacji) i znow by sie zaczelo, zapewne sam komerski nie dalby sie podpuscic, ale znalazlby sie na pewno ktos inny ;).
@ komreski:
To jest jednak gazeta, a nie zrodlo naukowe. 🙂
hlmi: Oczywiście, że bym się dał! Mnie jest niezwykle łatwo podpuścić.
hlmi i jk: Ależ ja się nie domagam, żeby toczyła się tu dyskusja na poziomie hiperjajogłowym. Po prostu wydaje mi się, że są jeszcze jakieś frapujące i wywołujące emocje zagadnienia nie związane z religią, a związane z szeroką i popularnie rozumianą nauką. Na piknikach naukowych nie widziałem ani jednego księdza, a za to pełno rozemocjonowanych dzieciaków. Więc może i w gazecie się da?
Ale nie chcę wyjść na malkontenta więc proszę:
1) Pink Floyd – Dark Side of the Moon
2) Pearl Jam – Ten
3) Metallica – Master of Puppets
4) Van Der Graaf Generator – H To HE Who Am The Only One
5) King Crimson – Red
6) Tom Waits – Blue Valentines
7 ) Nick Cave – Henry’s Dream
8) The Doors – The Doors
9) Jethro Tull – Thick as a Brick
10) David Sylvian – Dead Bees on a Cake
(w piątce w życiu bym się nie zmieścił, a i 10 jest krzywdząca dla wielu nieobecnych)
Who cares…
Żeby być może nieco bardziej konstruktywnym, dodam, że mi bardzo podobały się wpisy tak na tematy stricte naukowe, jak i te okołonaukowe, ale wciąż „konkretne”, dotyczące np. uczciwości naukowej, finansowania badań, dydaktyki, albo stosunku do doktorantów , czy też powiedzmy okolicznościowe, związane z rocznica jakiegoś odkrycia, etc.
Wiem, że jest to trochę bezczelne z mojej strony, bo sam nic nie pisząc sugeruję, co chciałbym tu zobaczyć, ale chodzi mi o to, że choć nie mam nic przeciwko problemom na styku religii i nauki, popularnych tematów wokół naukowych jest więcej i kiedyś były tu częściej poruszane.
Naturalnie rozumiem, że blog polega trochę na tym, że autorzy piszą o tym, co akurat ich zainteresowało lub sprowokowało, w przeciwieństwie do etatowych dziennikarzy, nie mają czasu, by pisać „na zamówienie”.
Niemniej, choć osobiście i tak przeczytam wszystko, co się tu pojawi, pozwalam sobie na takie małe sugestie
Pozdrawiam
Blog formatu nie zmienił, ale dla mnie uwagi hlmi i Komerskiego są cenne. Najgorsze, że styk nauka-religia mnie interesuje i nie wiem jak tu wybrnąć by pisać o czym innym. Chociaż i mnie samego nudzi już ten temat… 😉
W każdym bądź razie skoro jest to blog, to pomyślałem sobie, że niekiedy można sobie pozwolić na wpis bardziej osobisty, bo przecież ulubiona muzyka ma w sobie coś osobistego.
Komerski dzięki za 10 płyt.
GP: też bardzo lubię Armię- Budzyński ma bardzo ciekawy zmysł metafizyczny.
Próbka nowej solowej płyty Budzego jest w internecie:
http://profile.myspace.com/index.cfm?fuseaction=user.viewprofile&friendid=300992098
Bardzo dobry zestaw… ale Triodante i tak jest lepsze od Legendy. 😉
Obiektywnie, he, he… 😉
Po tygodniu rozszedł się cały pierwszy nakład ofcjalnego wydania dema Siekiery z 1984 roku – 3 tys sztuk. Płyta wylądowała jako debiut na 7 miejscu najlepiej sprzedających się płyt.