Być planetą, być planetą

pluto_200.jpgWielka Wojna o Plutona

Rok temu, 24 sierpnia, w Pradze, podczas zjazdu Międzynarodowej Unii Astronomicznej (IAU) 424 astronomów z całego świata (spośród 2400 uczestniczących…) wzięło udział w głosowaniu nad „Uchwałą 5A” i zdegradowało Plutona do roli planety karłowatej. Decyzja ta wywołała tzw. Wielką Wojnę o Plutona.

Ta zabawna historia ma o dziwo zupełnie poważne naukowe korzenie.

  1. W 1930 roku amerykański astronom Clyde Tombaugh odkrył małe ciało niebieskie poza orbitą Neptuna, które zostało nazwane Pluton i stało się dziewiątą planetą Układu Słonecznego. Astronomowie podejrzewali istnienie 9 planety, ponieważ zachowanie orbity Urana wskazywało na istnienie kolejnego (oprócz Neptuna) ciała. Oczywiście Pluton był zdecydowanie za mały, by zaburzać orbitę Urana, ale nikomu to już nie przeszkadzało (później podejrzane zachowanie orbity Urana poprawnie wytłumaczono skorygowaną masą Neptuna).
  2. Pluton spokojnie funkcjonował jako planeta aż do początku lat 90-tych XX wieku. Wtedy astronomowie zaczęli odkrywać obiekty z tzw. Pasa Kuipera – pasa drobnych ciał obiegających Słońce poza orbitą Neptuna. Obecnie znamy ponad tysiąc takich obiektów. W większości są to ciała mniejsze i dużo mniejsze niż Pluton. Mimo to mają one duże znaczenie dla zrozumienia początków Układu Słonecznego. Sądzimy, że zbudowane są one z pierwotnej materii, która bliżej Słońca posłużyła do utworzenia planet, natomiast na obrzeżach Układu pozostała w miarę nie przetworzonej postaci.
  3. Problemy Plutona na dobre zaczęły się, gdy astronomowie odkryli kilka obiektów z Pasa Kuipera o rozmiarach zbliżonych do rozmiarów Plutona, a nawet większych. Stało się wtedy jasne, że Pluton niczym szczególnym się nie wyróżnia i jest zwyczajnie jednym z wielu ciał z Pasa Kuipera.


Nową wiedzę postanowiła wykorzystać IAU i zdefiniować, co to jest „planeta”. Na potrzeby „Uchwały 5A” powstała następująca definicja: planeta (I) musi obiegać Słońce, (II) musi mieć mniej więcej kulisty kształt i (III) musi „wyczyścić” otoczenie swojej orbity – czyli w istocie musi być zdecydowanie najmasywniejszym ciałem krążącym po danej orbicie. Jak wieść niesie, ten trzeci warunek dołożyli dynamicy, którzy poczuli się dotknięci tym, że pierwotna propozycja definicji planety była zbyt „geologiczna”. Właśnie trzeci warunek degraduje Plutona, który ma eliptyczną orbitę przecinającą się z orbitą Neptuna (a więc Pluton musiałby „wyczyścić” z otoczenia swojej orbity Neptuna). Niektórzy z kolei powołują się na małą masę Plutona w stosunku do masy pozostałych obiektów z otoczenia jego orbity (warunek III jest delikatnie mówiąc „pokraczny”). Niespełnienie trzeciego warunku przesuwa Plutona do nowo utworzonej kategorii „planet karłowatych”.

Ta astronomiczna decyzja wywołała szereg także nieastronomicznych reakcji. Kongres amerykańskiego stanu Nowy Meksyk (na którego stanowej uczelni przez wiele lat wykładał Clyde Tombaugh) podjął uchwałę, że w stanie Nowy Meksyk Pluton jest planetą, a 13 marca (oficjalna data odkrycia Plutona) będzie Dniem Plutona. Alan Stern szef amerykańskiej misji satelitarnej „New Horizons”, która ma w 2015 dolecieć do Plutona nazwał decyzję IAU „śmierdzącą”. Można go właściwie zrozumieć – jeśli misja trwa tak wiele lat, to lepiej dolecieć do planety niż jakiegoś kosmicznego pryszcza. A do tego w USA wyjątkowo size matters (co można oczywiście zauważyć po rozmiarach budynków rządowych). Najbardziej zabawne są chyba aspekty… lingwistyczne. Niektórzy bowiem zauważyli, że nazywanie Plutona (nie będącego planetą) „planetą karłowatą” jest równie niezręczne, co nazywanie pewnego stworka morskiego „konikiem morskim”, choć z koniem ani nawet konikiem nie ma on nic wspólnego (polecam przeczytać). A w języku angielskim pojawiło się nowe określenie „(wy)plutonować” (to pluto), czyli (z)degradować.

Obawiam się, że sprawa nie jest jeszcze zamknięta. Czy jednak z naukowego punktu widzenia zaliczanie bądź nie zaliczanie Plutona do planet ma jakiekolwiek znaczenie? Otóż nie ma. Pluton jest jednym z ciał z Pasa Kuipera – to oczywiste – i żadna definicja tego nie zmieni. Krótko mówiąc „Pluton jaki jest każdy widzi”.

Maciej Konacki

Fot. ESA/ESO Space Telescope European