Nieszczęśliwy kraj szczęśliwych ludzi
Badania dowodzą, że mamy państwo bez społeczeństwa; społeczeństwo zaradne zamiast obywatelskiego.
W Polsce po siedemnastu latach od rozpoczęcia zmian systemowych żyje się coraz lepiej – w skali indywidualnej. Ale wzrost jakości życia obywateli jako jednostek nie pociągnął za sobą zmian w sferze życia państwowego. Prowadzi to do dziwnej sytuacji: mamy państwo bez społeczeństwa; społeczeństwo zaradne zamiast obywatelskiego. Albo, inaczej rzecz ujmując, w nieszczęśliwym kraju żyją dość szczęśliwi ludzie.
Takie wnioski płyną z ciekawego artykułu profesora Janusza Czapińskiego „Wzrost jakości życia w III RP, czyli fenomen rozwoju obywateli bez rozwoju społeczeństwa” („Społeczne konteksty jakości życia”, Wydawnictwo Uczelniane WSG, Bydgoszcz 2007). Wyniki badań w nim zawarte pokazują dość zaskakujący fakt, że w ocenie samych Polaków w ciągu ostatnich lat żyje im się coraz lepiej. Jednak tej poprawy nie wiążą oni z transformacją społeczno-ustrojową i zmianami, jakie zaszły w naszym kraju w ciągu ostatnich lat. Co więcej, poprawie jakości życia Polaków od roku 1997 zaczęło towarzyszyć poczucie narastającego niezadowolenia z sytuacji w kraju oraz spadek zaufania do instytucji państwowych i polityków. W zmienionej rzeczywistości indywidualnie radziliśmy sobie coraz lepiej i jednocześnie coraz gorzej w wymiarze wspólnotowym. Sytuacja co najmniej dziwna, wystawiająca negatywną ocenę wszystkim siłom rządzącym Polską w ostatnich osiemnastu latach.
Jest kilka przyczyn takiego stanu rzeczy, ale ja chciałbym zatrzymać się nad jedną. Zdaniem profesora Czapińskiego jest nią bardzo niski stan kapitału społecznego w Polsce. Kapitał społeczny jest zjawiskiem kulturowym, które leży u podstaw społeczeństwa obywatelskiego. Obejmuje on obywatelskie nastawienie członków społeczeństwa, normy społeczne mające wspierać działania wspólne oraz stopień zaufania ludzi do siebie nawzajem oraz do instytucji publicznych. Jeżeli ludzie pragną działać na rzecz dobra wspólnego, to podstawą ich współdziałania będzie zaufanie, którym siebie obdarzają. Zasady leżące u podstaw tego stanu rzeczy rozciągają się od norm wzajemności między dwojgiem ludzi, aż po rozbudowane i skodyfikowane doktryny religijne czy filozoficzne. Kapitał społeczny przekłada się na rozwój gospodarczy – im jest on wyższy, tym wyższy poziom rozwoju ekonomicznego. Leży on także u podstaw integracji i solidarności społecznej, uzupełniania niewydolnych instytucji państwowych, kontroli działań administracji państwowej i sektora komercyjnego. W istotnym stopniu służy budowaniu kultury lokalnej.
Badania pokazują, że pod względem ogólnego zaufania ludzi do siebie nawzajem, zaufania do instytucji publicznych, skłonności do brania udziału w stowarzyszeniach i gotowości do podejmowania prac społecznych czy wolontariatu jesteśmy na ostatnim bądź jednym z ostatnich miejsc w Europie i na odległych miejscach w skali światowej. Ale co szczególnie wymowne, żaden z tych czynników nie zmienił się w sposób dość istotny w skali ostatnich siedemnastu lat. Świadczy to o bardzo niskim poziomie kapitału społecznego w naszym kraju.
Jak konkluduje profesor Czapiński, „w efekcie po 15 latach transformacji mamy społeczeństwo zaradne zamiast obywatelskiego. Budowa społeczeństwa obywatelskiego wymaga jednak czegoś więcej niż tylko reformy instytucjonalnej. Wymaga inwestycji w kapitał społeczny, co jest zadaniem dużo trudniejszym i bardziej długofalowym niż sanacja państwa”. Obecny obóz rządzący doszedł do władzy, głosząc hasła i program sanacji władzy. Ale ten i kolejne rządy będą stały przed znacznie poważniejszym problemem: jak znacząco poprawić funkcjonowanie wspólnoty w państwie. Sama reforma instytucji państwowych w realizacji tego celu jest niewystarczająca. Znacznie ważniejsze jest, by elity rządzące w Polsce przywiązały większą uwagę do budowy społeczeństwa obywatelskiego. Bez tego czynnika państwo wciąż będzie w dużo gorszej kondycji niż jego obywatele, którzy w zmienionych wskutek transformacji warunkach dają sobie dość dobrze radę i to często wbrew działaniom państwa.
W związku z tym nasuwa mi się kilka pytań. Jakie działania należy podjąć dla zbudowania społeczeństwa obywatelskiego? Czy okres 15-17 lat nie był zbyt krótki, by zbudować podstawy takiego społeczeństwa? Jaką rolę odgrywają tutaj czynniki historyczne, zarówno ostatnie kilkadziesiąt lat historii Polski, jak i okresy znacznie wcześniejsze? Czy wcześniej lub później poprawa indywidualnej jakości życia ludzi nie przełoży się jednak samoczynnie na budowę zrębów społeczeństwa obywatelskiego? Na ile jest możliwy i przewidywalny transfer wzorców społeczeństw obywatelskiego z Europy Zachodniej przez obywateli, którzy udali się tam w ramach emigracji zarobkowej?
Pytania te są trudne same w sobie, a znalezienie na nie odpowiedzi wymaga pogłębionych analiz i dyskusji. Zachęcam do nich na blogu. Może do czegoś dojdziemy.
Grzegorz Pacewicz
Fot. Corbis
Komentarze
Brak zaufania do wspolobywateli oraz instytucji panstwowych i spolecznych jest objawem zdrowym i napelniajacym otucha. Dowodzi on bowiem, ze nasi rodacy sa zdolni do wyciagania poprawnych wnioskow z historii oraz zdarzen bierzacych. W sytuacji gdy, jak sie okazuje, okolo 40% populacji albo bezposrednio pracowalo w aparacie komunistycznej represji albo tez bylo jego konfidentami, gdy powazna liczba osob publicznych takich jak dziennikarze, pisarze, naukowcy czy artysci wspolpracowala czynnie z SB/UB czy IW lub tez nawet z nich pochodzila, gdy wreszcie wiekszosc czolowych politykow lat ostatnich miala bezposredni lub posredni udzial aferach kryminalnych i korupcyjnych, zachowanie pewnej nieufnosci jest raczej zaleta i dowodzi inteligencji polskiego spoleczenstwa. Polska po 1945 roku do chwili obecnej przypomina mi ten slynny dom wariatow z filmu „Lot nad kukulczym gniazdem”. Tak jak w nim niczego nie da sie zrobic bowiem kierownictwo i pensjonariusze zakladu nie rokuja nadzieji na poprawe. Jedynym wyjsciem jest ucieczka.
GP dotyka najwazniejszego problemu Polski od roku 1989: budowa panstwa obywatelskiego zostala przerwana przez rzad PiS/LPR/SB poltora roku temu i co dalej? Pytanie brzmi czy przez kilkanascie lat transformacji polskie spoleczenstwo wytworzylo trwale mechanizmy, ktore przetrwaja nawale populistycznego pseudokonserwatyzmu braci Kaczynskich+Leppera+Giertycha? To jest zasadnicze pytanie, na ktore nikt nie zna dzis odpowiedzi.
Sadze (ale bawie sie teraz we wrozke), ze objawy choroby, ktora zakazila Polske ekipa rzadzaca sa tak oczywiste, ze Polacy dostrzega grozbe i kraj wyjdzie z tego calo (choc z uszczerbkiem, tzn. utrata kilku lat normalnego rozwoju). Nie moge jednak wykluczyc, ze jestem idealista…
Wydaje mi się, że coraz mniej jest w Polsce tzw. pozytywistycznego myślenia, społecznej pracy na rzecz wspóloty.
Jestem członkiem spółdzielni mieszkaniowej. Ludzie w większości dbaja o porządek w swoich mieszkaniach, ale klatki sa brudne, porysowane, podrapane. Na zebrania środowiskowe przychodzą tylko znajomi prezesa i pracownicy- – członkowie spółdzielni (bo muszą głosować tak, jak wskaże prezes). Inni spóldzielcy „budza się” w pewnych momentach, ale wtedy najczęściej juz nic nie mozna zmienić. Wśród ludzi jest ogólne zniechecenie, malkontenctwo. Nie mam pojęcia, jak to zmienić.
SZel:
To jest wlasnie podstawowy symptom obywatelskiego niebytu. I zmiany szly w kierunku, ktory mogl to zmienic. Bracia K wstrzymali ten proces wracajac do rzeczywistosci PRLu, gdzie wazniejsze sa flagi narodowe na marszu 1-majowym niz klatka schodowa. Czy spoleczenstwo sluchajace do tej pory Michnika i Geremka zrozumialo na czym polega roznica? Oto jest pytanie.
@jk
W zasadzie to nie ja dotykam, tylko profesor Czapiński. Jego artykuł wydał mi się tak ważny, że chciałem co nieco z niego tutaj przedstawić.
Moja ocena, wsparta badaniami prof. Czapińskiego jest znacznie ostrzejsza – żaden rząd nie przyczynił się do budowy społeczeństwa obywatelskiego. Obecna koalicja niczego tu nie zatrzymała. Obawiam się jednak, że w przyszłości politycy raczej w tym względzie nic dobrego nie wniosą. Spodziewam się czegoś co będzie niezależne od ich działań. Zresztą jest wiele symptomów, że coś się dzieje. Na przykład w mojej rodzinnej wiosce od kilku lat działają ludzie, którzy chcą coś dobrego dla niej zrobić. Cały szum wokół lustracji – abstrahując od oceny samej lustracji – też o tym świadczy. Jest ogromna swoboda wypowiedzi, zwłaszcza w sieci, a na wielu blogach politycznych aż huczy od dyskusji na ważne tematy. Takich przykładów jest więcej. Stąd mój optymizm.
@SZel
Sam też to widzę. Ale może jest tak, że ludzie na początek muszą poczuć, że są na swoim. A potem dostrzegą, że to „ich” to także klatka, podwórko przed blokiem, ulica i tak dalej. Upraszczając mocno – trzeba pamiętać, że ostatnie 200 lat historii za wyjątkiem dwudziestolecia (i to też nie w pełni) to czas w którym państwo generalnie było wrogiem obywatela. Każdy kombinował przeciw niemu. Zdaję sobie sprawę, że to jest ogromne uproszczenie, które może nie wytrzymać konfrontacji z argumentami, ale myślę, że coś w nim jest.
GP:
Oczywisci masz racje, to nie rzad ma tworzyc spoleczenstwo obywatelskie. Rzad ma stwarzac warunki do rozwoju takiego spoleczenstwa. To, ze za poprzednich rzadow powstaly liczne organizacje pozarzadowe, fundacje i oddolne komitety bylo wlasnie wynikiem rzadzenia sprzyjajacego takim inicjatywom. Ciekaw jestem jakie powstaly za rzadow PiS/LPR/SB. Jesli jakies powstaly to wbrew temu rzadowi, a nie z jego pomoca. Chyba, ze za takie organizacje uznac MW (ale nawet ta faszyzujaca organizacja powstala za poprzednich rzadow i tylko rozkwitla pod patronatem PiS/LPR i SB). Ot i najwieksze osiagniecie IV PRL. 🙂 (przez lzy)
Zdaje mi się, że ustawa o stowarzyszeniach nie została zmieniona za tej władzy. A na to nie trzeba żadnej zgody, podobnie jak na założenie fundacji. Mi się wydaje, że tutaj istotniejsze jest, że obywatele często działają wbrew woli władz i to nie tych najwyższych, ale tych średniego szczebla. To na tym poziomie jest najważniejsza praca do wykonania.
GP pisze:
„Upraszczając mocno – trzeba pamiętać, że ostatnie 200 lat historii za wyjątkiem dwudziestolecia (i to też nie w pełni) to czas w którym państwo generalnie było wrogiem obywatela. Każdy kombinował przeciw niemu.”
Ale czy wcześniej było lepiej? Przecież „Polak na zagrodzie” zawsze kombinował przeciw państwu, u nas niemal zawsze liczył się interes prywatny – pomijając może te specyficzne momenty, kiedy trzeba było się zrywać przeciw jasno określonemu wrogowi. Czasem jakiemus władcy udawało się to wziąć w karby, ale z reguły na krótko. To w ogóle jest chyba jakaś cecha Słowian, bo przecież w tym rejonie chyba żaden naród nie potrafił być skonsolidowany przez jakis dłuższy okres czasu. A my, jak i prawosławni, mamy dodatkowo centralny model rządzenia religijnego, który tworzeniu wspólnot obywatelskich sprzyja znacznie mniej niż luźny (i lokalno-wspólnotowy właśnie) model protestancki. Przyczyn upatrywałbym więc znacznie głębiej niż w „niepowodzeniach” ostatnich dwustu lat – bo te lata to już raczej skutek niż przyczyna.
Hoko jasne, że można to badać wcześniej. Ale mnie oprócz szlachty (ok 10% społeczeństwa) dużo bardziej by interesowały postawy chłopów. Jak żyli? Jak funkcjonowały ich wspólnoty? Itp. Procenty pokazują wyraźnie, że większość społeczeństwa polskiego w 3-4 pokoleniu ma swoje korzenie na wsi.
Jak zauważył jakiś socjolog czy antropolog, chłopi pojawiali się na kartach historii wtedy, gdy sprawiali kłopoty kalsom panującym – i stąd o ich „prawdziwym” życiu wiadomo niewiele. Generalnie była to zawsze warstwa najbardziej konserwatywna i niewytykająca nosa poza własny ogródek, i najbardziej oporna na wszelkie zmiany. Dotyczy to tej warstwy społecznej w ogólności, a nie tylko chłopstwa polskiego.
Zresztą na gruncie podziałów klasowych też uwidacznia się niemożność stworzenia społeczenstwa obywatelskiego – jest to podział na „nas” i tych „innych”. I w Polsce ten podział wciąż jeszcze w pewnym zakresie funkcjonuje.
Pojecie panstwa obywatelskiego jest frazesem, za ktorym nie stoja jasno sprecyzowane tresci. Tak juz jest, ze ludzie w pierwszym rzedzie dbaja o wlasne interesy, potem zas o dobro swoich przyjaciol czy bliskich znajomych. Dobro spoleczenstwa jest abstrakcja, na ktora sporadycznie moga zwrocic uwage ogolu ci z politykow, ktorzy maja klarowny program rozwoju panstwa i narodu. Na to by wspolobywatele poparli taki program jest konieczna intensywna praca wychowawcza i oczywista ogolnonarodowa wartosc projektu. Jest nieporozumieniem aby wiazac pojecie wiezi spolecznej z problemami samorzadu lokalowego jak czyni to SZel. Utrzymanie czystosci na terenie posesji to zadanie dozorcy i administracji a takze kwestia surowszej dyscypliny jakiej poddamy nasze latorosle. Te ostatnie bowiem sa najczestsza przyczyna szkod wyrzadzanych na terenie nieruchomosci. Inna sprawa jest fakt, ze wspolczesna Polska nie posiada wiarygodnej warstwy wiodacej , ktorej obyczaje i poglady mogly by stanowic wzor dla klas nizszych. W Polsce okresu miedzywojennego taka klasa bylo polskie ziemianstwo ( stan szlachecki oraz tytuly arystokratyczne zostaly oficjalnie zniesione przez Sejm Ustawodawczy), oficerowie WP a zwlaszcza byli legionisci oraz , w mniejszym stopniu ze wzgledu na ich czesto niepolskie pochodzenie, wlasciciele zakladow przemyslowych. Ta wiodaca klasa okresu wolnej Polski zostala w znacznej czesci wymordowana w okresie okupacji niemieckiej. Jej pozostalosci byly dalej niszczone fizycznie i wywlaszczone ze stanu posiadania przez rzady zydo-komuny po roku 1945. Rzady komunistycznej nomenklatury nie byly w stanie wytworzyc wiarygodnej dla Polakow warstwy opiniotworczej ani tez przekonac spoleczenstwa o wartosci komunistycznej ideologii. Stan ten utrzymuje sie do chwili obecnej gdyz wszelkie zmiany po roku 1989 maja charakter pozorny i raczej kosmetyczny. Faktycznie nastapilo tylko uwlaszczenie bylych wlascicieli PRL , ktorzy z nominalnych zarzadcow majatku narodowego przeksztalcili sie w faktycznych jego wlascicieli.
Bobola:
Wiesz co, ze swoimi pogladami nadajesz sie tylko do XIX lamusa, albo do muzeum post-PRLowskiego zorganizowanego przez LPR wraz z PiSem. Zydo-komuna? Co to jest zydo-komuna? Puknij ty sie w czolo. To chyba cos podobnego do kato-polonizmu czy protestanto-germanizmu. Ze tez w XXI wieku ktos moze jeszcze opowiadac takie bzdury. Zydo-komuna! A moze buddo-koreanizm, albo angliko-irlandyzm. To chyba jakas choroba zarazliwa umyslu? Rece, i nie tylko, opadaja.
Witam,
Zachecacie do wspolpracy, ale nigdzie na stronie, nie moge znalezc maila do administratora. W takim razie prosze o kontakt, jesli jestescie zainteresowani tekstami z psychologii.
Pozdrawiam,
Michal Parzuchowski
http://www.mitmi.pl
http://www.badania.net
Szanowny Kubasie;
Wypowiadasz sie w tak napastliwy sposob, ze jest prawie niemozliwe by odpowiedziec Ci uprzejmie. Nie mniej sprobuje jeszcze raz. Pytasz wiec co to jest zydo-komuna. Jest to okreslenie stosowane dosyc powszechnie dla oznaczenia grupy, ktora z ramienia ZSRR zaanektowala i umacniala w Polsce tak zwana wladze ludowa po 1945. Przymiotniek bierze sie zas z tego, ze grupa ta zawierala nieproporcjonalnie duzy procent zydow. Ci zas byli badz komunistami z okresu Polski miedzywojennej badz czlonkami radzieckiego „desantu”. Ze wzgledu na zadawnione urazy jakie ta mniejszosc zywila do przedstawicieli polskiej wiekszosci , a zwlaszcza do jej warstwy wiodacej zwanej w ich jezyku polska burzuazja, przejawiala ona szczegolna aktywnosc w komunistycznym aparacie represji oraz propagandy. Jesli chodzi o okres wczesnego PRLu polecam lekture ksiazek Z. Blazynski, ” Mowi Jozef Swiatlo – za kulisami bezpieki i partii 1940-1945″, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1985, oraz M. Checinski, „Poland- Communism, Nationalism, Ani-semitism”, Karz-Cohl Publ. N.Y. 1982. Lata ostatnie sa doskonale opisane w ksiazce W. Lysiaka, „Rzeczpospolita Klamcow-Salon”, Nobilis w-wa 2004. Jesli czytanie dluzszych zdan sprawia Ci nadal trudnosc , polecam mini-serial „Kuchnia Polska” dostepny w TV-Polonia. Przyjemnych studiow!
Bobola:
Doceniam wysilek, ale pogladami takimi gardze. To byly poglady, ktore daly o sobie znac w Wansee. To zwykle obsesje.
Co to znaczy:
nieproporcjonalnie duzy procent zydow?
O ile procent trzeba by ten procent obnizyc zeby bylo proporcjonalnie i zeby zadowolilo to swietego jezuite Bobole?
W Auschwitz tez byla nieproporcjonalna liczba zydow. Kiedy dotarla tam Armia Czerwona liczby byly juz bardziej proporcjonalne niz na poczatku? Proporcjonalne albo nieproporcjonalne do czego? Przeciez to idiotyzm.
Po prostu nie rozumiem jak mozna manifestowac tak podle myslenie i bede je zwalczal nadal. Juz raz pisalem w tym blogu, ze dla takich pogladow nie ma tu miejsca. Dlaczego trzeba to powtarzac po wielekroc? Jak kogos wypraszam od siebie, to wychodzi i nie wraca, a swiety Bobola wraca jak zydo-komunistyczno-faszystowki bumerang. Coz za tupet! Moze lepiej takie poglady wiazac z pseudonimem Adolf Hitler? To nawet nie smieszne, to straszne i uwlaczajace. Przynajmniej beda te same brunatne klimaty.
Zegnam. I krzyzyk na droge!
🙁
Dlaczego dyskusje na ważne tematy współczesne, w których wezmą udział indywidua w rodzaju Boboli zawsze muszą zejść na manowce problemów sprzed ponad pół wieku, o których normalnie żyjacy ludzie dawno zapomnieli? Tacy ludzie choć tkwią umysłami (?) w historii, z tej historii rozumieją tyle, co Bobola z „Lotu nad kukułczym gniazdem”. Cóż, teraz to ich czas… I tylko żal że nie ma już Mojżesza, który wodziłby ich po pustyni tak długo, aż wymrą i nie zapaskudzą swoimi lustracjami Ziemi Obiecanej.
Krzysztofie;
Problemy sprzed pol wieku beda wracac tak dlugo jak dlugo nie zostana one zalatwione w sposob zgodny z zasadami sprawiedliwosci i prawa. Paralizowanie lustracji i dekomunizacji prolonguje ten proces. Kazda rewolucja czy kontrrewolucja ma swoja typowa dynamike. Jej glownym etapem jest tak zwany proces oczyszczenia (catharsis). Tego etapu brakuje w przemianach w Polsce.
jk;
Nie jestes wlascicielem „Polityki” (o ile wiem). Stad jej lamy jako tygodnika ogolnopolskiego sa otwarte dla kazdego kto chce sie na nich wypowiedziec. Ja osobiscie takze mam rozne zastrzezenia do pogladow jakie glosisz. Zwlaszcza zas do tego, ze uchylasz sie od merytorycznej dyskusji i reagujesz emocjonalnie na sprawy, ktore jak widzisz z podanej wyzej literatury, nie sa wylacznie moim przedmiotem zainteresowania.
Bobola:
Chyba nie wyobrazasz sobie, ze bede z toba prowadzil dyskusje. Jeszcze na glowe nie upadlem. Gadaj sobie jak chlop do obrazu. Nastepne wpisy rasistowskie lub antysemickie bede po prostu usuwal.
Tak jak mowilem: krzyzyk na droge!
@ Krzysztof – no właśnie szkoda, że tak się dzieje.
@Bobola – my naprawdę nie mamy z sobą o czym rozmawiać. Więc może zrób tę uprzejmość i opuść to miejsce….
„Znacznie ważniejsze jest, by elity rządzące w Polsce przywiązały większą uwagę do budowy społeczeństwa obywatelskiego. ”
To brzmi jak inzynieria spoleczna. Ta lekcje juz przerabialismy (jak sie kiedys mowilo). Niech lepiej sie ten rzad (i nastepne) zajmie reforma instytucji (sluzba zdrowia na przyklad) i zostawi w spokoju obywateli. Zreszta, obecne wladze (w przeciwienstwie do poprzednich liberalnych rzadow) wlasnie usiluja wplynac na postawy obywateli. Tyle tylko ze te interwencje ida w kierunku utworzenia katolickiej teokracji. Niestety tak sie zwykle koncza proby inzynierii spolecznej.
„Kapitał społeczny przekłada się na rozwój gospodarczy – im jest on wyższy, tym wyższy poziom rozwoju ekonomicznego.”
Chiny maja potezny wzrost ekonomiczny ale czy to jest przyklad spoleczenstwa obywatelskiego? Bez demokracji? USA ma znakomita ekonomie a 20% obywateli nie ma ubezpieczenia zdrowotnego. Plany wprowadzenia powszechnego ubezpieczenia napotykaja potezny opor. Nie widac wiele troski o los wspolobywateli ktorych nie stac na pojscie do lekarza. Tak wiec zwiazek pomiedzy rozwojem ekonomicznym a natezeniem postaw pro-spolecznych nie jest oczywisty. Moze byc odwrotnie, spoleczenstwo z wysoka rozwinietymi postawami „prospolecznymi” moze sie wolniej rozwijac ekonomicznie. Dla przykladu, „prospoleczna” Europa Zachodnia ma wyzsze podatki (jakos trzeba placic za spoleczne programy) i wolniej rozwijajaca sie gospodarke w porownaniu do USA gdzie ciagle dominuje postawa „radz sobie sam”.
Bobola — wyglada na to ze masz obsesje na jeden temat. Pomysl logicznie przez chwile: Zydow jest za malo zeby byli odpowiedzialni za wszelkie zlo.
Pozdrawiam
Obecne władze są takimi samymi etatystami, co poprzednie rządy i ja nie widzę niczego, co by zrobiły dla budowy społeczeństwa obywatelskiego. W skrócie ich myślenie wygląda tak, że struktury państwa są dobre tylko obsadzone były niewłaściwymi ludźmi. I oni tych ludzi wymienili, a wobec tego wszystko jest ok. Tymczasem państwo jest problemem. Zasadniczym pytaniem, którego nikt ze sfer rządzących nie stawia, jest pytanie o relacje państwo – społeczeństwo. Co tu jest ważniejsze. Jam mam wrażenie, że państwo próbuje zastąpić społeczeństwo. A tak się nie da.
Co do prawidłowości, to jest to tylko ogólna prawidłowość, a nie prawo ścisłe. Tym nie mniej potwierdza się ono w skali makro i mikro – na przykład rejony z wyższym kapitałem społecznym w Polsce są bardziej rozwinięte i lepiej się rozwijają niż te z niższym. Jest to pewnie kolejny czynnik, który na rozwój ekonomiczny ma wyraźny wpływ nie można go pomijać.
W Twoim rozumowaniu jest kilka zasadniczych błędów. Na przykład – co ma ubezpieczenie zdrowotne do społeczeństwa obywatelskiego. Szczególnie w sytuacji, gdy państwo jest problemem? W Stanach Zjednoczonych obywatelskość jest na bardzo wysokim poziomie. Wprawdzie od czasów de Tocqeuville’a wiele się zmieniło, ale jednak. Po trzecie programy społeczne w Europie Zachodniej to programy państwowe, więc to że skutkują niskim wzrostem gospodarczym jak najbardziej potwierdza prawidłowość dostrzeganą przez prof. Czapińskiego, Fukuyamę czy Putnama (ci dwaj ostatni są badaczami, którzy wprowadzili pojęcie społeczeństwa obywatelskiego).
Obecne wladze nie tyle pomijaja roznice pomiedzy panstwem a spoleczenstwem obywtaleskim co staraja sie je zatrzec. Sadza bowiem, ze musza narzucic swoja wole spoleczenstwu (stad takie podobienstwa z okresem PRLu). I dlatego PiS nie moze przeskoczyc bariery 25 proc. Ludzie po prostu czuja, ze sa robieni w konia. Wybor jest jednak bardzo trudny, gdyz PO to PiS z obcietymi pazurkami (czyli podrobka), LiD zas za bardzo kojarzy sie z przeszloscia. Mamy wiec sytuacje pata, ktory, niestety, stabilizuja LPR i SO. Wyglada na to, ze ta sytuacja szybko sie nie zmieni. Czas jednak dziala na niekorzysc PiS… Tylko na czyja korzysc on dziala? Bo chyba nie na korzysc PO, ktora jest tylko o ulamek cm. bardziej pro-obywatelska niz PiS.
GP,
USA jako przyklad spoleczenstwa obywatelskiego — dobry dowcip. Niestety masz racje, wiele sie zmienilo od czasow Tocqeuville?a. Organizacji obywatelskich jest duzo — glownie sa zajete propagowaniem pana Jezusa i kolekcjonowaniem karabinow maszynowych. Moj przyklad z ubezpieczeniem spolecznym uwazam za bardzo celny. Jaki powinien byc cel spoleczenstwa obywatelskiego? Wspolne dobro, sprawiedliwosc, rownouprawnienie, i tolerancja. Samo organizowanie sie spoleczenstwa nic nie znaczy. Mozna sie zorganizowac oddolnie po to aby narzucic swoja wizje spoleczenstwa pozostalym (patrz autentyczny ruch spoleczny wokol radia Maryja).
Lepiej wytlumacz jaka jest Twoja definicja „spoleczenstwa obywatelskiego i gdzie takie istnieje ktore byloby dobrym przykladem dla polskiego spoleczenstwa.
Pozdrawiam zza oceanu
Dziwne, że w USA wyłapujesz tylko działalność organizacji militarnych i religijnych. Przy takiej perspektywie należałoby uznać, że w Polsce jedyne ruchy społeczne to Radio Maryja i LOK. 😉 Tymczasem takich ruchów jest znacznie więcej – wystarczy w googlu poszukać ngo’s.
Ja nie widzę związku między przymusowym ubezpieczeniem społecznym a społeczeństwem obywatelskim. Sam przykład Polski wyraźnie to unaocznia.
Poza tym nie widzę też w jaki sposób środowisko RM narzuca coś w Polsce. Co konkretnie środowisko to narzuciło w ostatnich miesiacach? Bo to, że coś tam propagują to ich prawo i sprawa.
Myślę, że definicje z wikipedii – czy to polskiej czy anglojęzycznej (ta wersja jest lepsza) – do celów tej dyskusji spokojnie wystarczą.
Fajnie jest kiedy obywatele sie organizuja aby dzialac na rzecz wspolnego dobra (nie wiem tylko kto decyduje co jest wspolnym dobrem ale to inna sprawa).
Co innego kiedy obywatele organizuja sie dla wzajemnej masturbacji (jezeli moge uzyc tego sformulowania na okreslenie grup ktore tworza organizacje aby robic to co sprawia im przyjemnosc). Przyklad — religijnej organizacje w USA:
http://www.amazon.com/Blasphemy-Religious-Hijacking-Declaration-Independence/dp/0470084553/ref=pd_bbs_sr_2/103-2458756-1107057?ie=UTF8&s=books&qid=1181568619&sr=8-2
Wracam do mysli ze tresc jest wazniejsza niz forma organizacji. Panstwo nie musi byc problemem jezeli cele panstwa sa dobre.
@ Dzejsek: „Co innego kiedy obywatele organizuja sie dla wzajemnej masturbacji” właśnie, że nie co innego. O ile tylko robią to tak, że inni nie muszą po nich sprzątać to ja jestem za.
A organizowanie się obywateli wcale nie musi pociągać za sobą identyfikacji jakiegoś mitycznego wspólnego dobra. Wystarczy że będzie to malutkie dobro, jakiejś grupki osób. W mojej wiosce nie ma mostu? To idę po szwagra i sąsiada i budujemy…
W latach 90-ych na wielu osiedlach spontanicznie powstawały tzw. „parkingi społeczne” ludzie sami je budowali, wynajmowali ochronę itd. Co ciekawe zupełnie niedawno (po 15 latach istnienia parkingu) administracja sąsiadującego ze mną osiedla stwierdziła, że ów parking należy do niej i kierowcy powinni jej za niego płacić… takie czasy
Komerski,
Komerski,
Zgoda (moj ojciec zorganizowal taki parking na warszawskim osiedlu w latach 80tych — byla to NGO zwana Komitetem Parkingowym). Czyli z tego co piszesz, ludzie sie organizuja jak jest taka potrzeba. Wczesniej GP dowodzil ze w Polsce jest wiele roznych organizacji, nie tylko ci od radia maryja. A wiec skad to narzekanie na polskie spoleczenstwo? Mam silne wrazenie ze polskie spoleczenstwo nie jest ani gorsze ani lepsze od innych w Europie. Wyczuwam ze tekst reprezentuje uczucie rozczarowania spoleczenstwem u elit. Przez prase sie przelewa fala niezadowolenia. GW pisala niedawno ze zdziwieniem ze wiekszosc spoleczenstwa mysli tak jak PISy. Obudzili sie…
@Dzejsek: Widzisz – ja się z tobą zgodzę, że nasze społeczeństwo nie jest ani gorsze, ani lepsze. Są jednak pewne obszary poważnych różnic. Nasze społeczeństwo (od góry do dołu) ma na sobie nawis półwiecza socrealu. Stąd np komentarze na Onecie typu „A ty lekarzom to się we łbach poj*** – ja zarabiam 1200 brutto i nie strajkuję”. Silna jest też – i myślę, że silniejsza niż na Zachodzie – wzajemna nieufność ludzi do siebie. Jeżeli ktoś chce komuś pomóc, to spotyka się w najlepszym wypadku z epitetem wariat, a w najgorszym interesują się nim władze – gdzieś w środku jest pytanie „a co on z tego będzie miał?”
No i na koniec – rzeczywiście też zgadzam się, że elity u nas (myślę tu głównie o socjaldemokratach różnych odcieni) przespały wielką szansę – zachłyśnięte własnym sukcesem z 89 roku nie przemyślały strategii postępowania z „dołami” – rzucały im tylko wolnościowe frazesy. A tymczasem wiele rzeczy gniło powoli i bez kontroli. A jak coś gnije to w końcu zaczyna śmierdzieć. I tak – z niezadowolenia, rozczarowania, zawiści i wzajemnych pretensji ludzi, którzy nie rozumieją nawet połowy słów w wiadomościach – narodziła się wyborcza siła PiS-u i przystawek, które moim zdaniem też nie widzą jednego – skończy im się wreszcie lista wrogów i ludzie odwrócą się od nich, tak jak wcześniej od AWS, UW, SLD itd itp.
@Dzejsek: „Wyczuwam ze tekst reprezentuje uczucie rozczarowania spoleczenstwem u elit.”
U prof. Czapińskiego miałem odwrotne wrażenie. I żeby była jasność – bardzo jestem rozczarowany częścią tzw. elit, a przede wszystkim tymi, które były w ciągu 18 ostatnich lat u władzy – czyli w zasadzie całe spektrum od prawa do lewa. Politycy sobie, społeczeństwo sobie. Coś tu jest nie tak. Społeczeństwu jako takiemu nie mam nic za złe.
A co sie takiego zlego stalo w Polsce w ciagu 18 lat? Jestesmy w jednym kawalku i nie mamy wojny z Ukraina albo innym sasiadem. Jestesmy w Unii. Nie bylo zamachu stanu a la Putin.
A ze PISy i Leperzysci sa u wladzy? Wyglada to na dziecieca chorobe ktora trzeba przejsc. Z drugiej strony, te partie reprezentuja czyjes glosy, opinie i moze i dobrze ze te opinie sa reprezentowane w sposob demokratyczny.
Mam ciagle duzo optymizmu. PIS ciagle wyglada na partie blizej centrum, bylo ostatnio na to duzo dowodow (jak np odejscie pana Jurka). Czy ta sa ruchy na pokaz czy tez autentyczne odzwierciedlenie sposobu myslenia przywodcow PISu, to nie ma wielkiego znaczenia. Co najmniej politycy PISu odczytuja nastroje i sprytnie sie dostosowuja.
Nie wiem o co chodzi dokladnie w calej dyskusji o spoleczenstwie obywatelskim ale intuicja podpowiada ze nie tu jest pies pogrzebany. Ten kapital spoleczny, cos w rodzaju inteligencji zbiorowej, zdecydowanie istnieje ale jest rozsiany po calamy spoleczenstwie, i w rzadzie i w partiach politycznych i w NGO i w mysleniu niezorganizowanych obywateli.
A ja Wam mowie, te ostatnie 18 lat przejdzie do historii jako jeden z najbardziej pozytywnych okresow w historii Polski od czasow Mieszka.
No tak, tylko jak jest tak dobrze, to czemu jest tak źle, o czym pisałem we wpisie?
Trudno dyskutować o tym, co niewyraźne, niejasne :). Takie postulaty, jak ‚budowa społeczeństwa obywatelskiego’ czy ‚inwestycje w kapitał ludzki’ skłaniają do zapytania, kto będzie budował (inwestował) i (w) co? I jaką widzi w tym korzyść? Czy piszący wie, o czym mówi, czy tylko mówi? 😉
Ogólnie rzecz biorąc, niemożliwa jest wolna inicjatywa obywatelska w zaborczym państwie. W państwie, w którym inicjatywa obywatelska (w różnych dziedzinach) postrzegana jest przez władzę (urzędników) jako zagrożenie, konkurencja lub źródło własnych dochodów (w przypadku działalności gospodarczej obywateli). W Polsce ten obszar wolności się zmniejsza, począwszy od przełomu lat 90tych. Jest to zresztą chyba szersza tendencja, bo dotyczy również Europy Zachodniej i USA. Tu chyba leży przyczyna… pozostaje indywidualna zaradność.
Potencjalnie potężnym źródłem społecznego kapitału jest np. religia katolicka. Jednakże jej popularność z jednej strony spada, a z drugiej ona sama się wulgaryzuje w rozmaitych interpretacjach. Rolę religii warto by tu przemyśleć.
PS Ad. wypowiedzi Boboli, nie widzę tam nic niestosownego. Istotnie, w organizacjach komunistycznych odsetek osób pochodzenia żydowskiego znacznie przewyższał ten w całej populacji, był więc nieproporcjonalny do niego. Tyle statystyki. I stąd właśnie popularne określenie ‚żydokomuna’ :)…
Fajny wpis m, inspiruje…
Pewnie tez nalezaloby uzywac okreslenia „zydo-nauka” poniewaz wsrod naukowcow jest wiecej Zydow niz w przecietnej populacji (15% wsrod naukowcow w porownaniu do 2% w generalnej populacji w USA). Jakos jednak nie widac chetnych do uzywania takiego terminu.
Wsrod ksiezy katolickich jest wiecej homoseksualistow niz w generalnej populacji (33%). Pewnie wiec nalezy uzywac terminu „homo-kleryk” czy cos podobnego.
Fajnie brzmi?
GP,
Na rozum prostego czlowieka takiego jak ja, w Polsce nie jest zle. Polacy sa zajeci walka o byt. Jak sie im poprawi poziom zycia to zaczna sie wiecej udzielac.
Obserwuje mlode pokolenie jak wchodzi w zawodowe zycie w Polsce. Oni sa zajeci kupowanie mieszkan, samochodow i wszelkiego zlomu ktory nawet nie potrzebuja. Ludzie musza sie nasycic dobrami. Musze nakupowac wszystko to co maja znajomi. Ale to sie tez znudzi…
Nie daje wiary ze polacy z jakiegos powodow sa anty-spoleczni.
@m.
Idea społeczeństwa obywatelskiego jest dość rozbudowana i stąd zapewne jej niewyraźność. Można wyróżnić co najmniej trzy zasadnicze kwestie, w których się ona przejawia: państwo a społeczeństwo; społeczeństwo a demokracja; społeczeństwo a gospodarka. Mnie najbardziej interesuje pierwsza linia podziału – państwo a społeczeństwo. Czy państwo jest przyjazne dla obywateli? Co jest celem istnienia państwa i działania jego instytucji? I tak dalej. Mam wrażenie, że póki co państwo jest wrogiem obywatela, a co najmniej jest mocno nieufne i podejrzliwe w stosunku do niego. Ludzie odpowiadają tym samym. Nie winię ich za to. Historia pokazuje, że trzeba sie było takiej umiejętności kombinowania i obchodzenia absurdalnych przepisów wyuczyć, inaczej nie byłoby jak żyć. Zresztą w drugiej części Twojego komentarza sam/a o tym piszesz.
Z tego też wynika, że do budowy s.o. potrzebna jest zmiana państwa, ale zmiana na poziomie mentalności elit politycznych, urzędników i tak dalej. Pytanie tylko czy elity polityczne są tym zainteresowane. Obawiam się, że nie.
@ Dzejsek
Jasne, że w Polsce nie jest źle. Indywidualnie jest coraz lepiej. Ale temu towarzyszy kryzys państwa, co pokazują nie tylko badania prof. Czapińskiego. Świadomość tego kryzysu jest dość powszechna, a wybory z 2005 roku przebiegały pod hasłem rozwiązania tego problemu.
Trochę z innej beczki. Byłem wczoraj na plaży nad jeziorem. W piasku pełno niedopałków, niektórzy ludzie rzucają puszki i śmieci, gdzie popadnie. Kosz stoi niedaleko. Troska o dobro wspólne? Na plaży tej troski nie widać. Może to jednak tylko brak wychowania.
Jeszcze z innej beczki. A dlaczego wogole zawsze sa ludzie sklonni ignorowac rozne normy spoleczne? Nie zapominajmy ze wiezienia sa pelne nawet w zaawansowanych obywatelskich panstwach.
Jedno z mozliwych wytlumaczen to to ze wszystko w przyrodzie jest dynamiczne i wynikiem rownowagi sprzecznych sil. Respektowanie regul ma swoje funkcje. Nie-respektowanie tez. W koncu innowacja sie rodzi z nie-respektowania.
Ta mysl sie nasunela kiedy obserwuja moja nastoletnia corke. Ona w tej chwili robi wszystko zeby mi grac na nerwach. Czesto sama wydaje sie nie wiedziec dlaczego postepuje wbrew regulom. Jednak jest wyrazna biologiczna funkcja w jej postepowaniu — usamodzielnienie. Tak wiec kiedy widze mlodych ludzi jak smieca albo demoluja, ich zachowanie mnie nie dziwi.
Drugie wytlumaczenie jest takie ze zycie spoleczne jest tak naprawde strasznie skomplikowane. Ilez to roznych regul trzeba na codzien respektowac zeby przezyc. Jezeli ktos ma watpliwosci to wystarczy przywolac przyklad psa wypuszczonego na ruchliwa ulice. Dlugo nie pozyje — bo nie zna regul. A wiec sa tysiace roznych procedur ktore codziennie musimy stosowac aby przetrwac. Z tego powodu, dojrzewanie czlowieka zajmuje bardzo dlugi okres. Mam wrazenie ze osoba nawet 30 letnia jeszcze sie uczy jak funkcjonowac w spoleczenstwie. Tak wiec moze na zasadzie statystycznej, musi byc kilka procent populacji dla ktorej tych procedur jest za wiele, to jest ponad ich mozliwosci.
Takie glosne myslenie…