Bronię życia
Stan transplantologii zależy w ogromnym stopniu od stanu świadomości społecznej.
Miałem pisać dziś o pszczołach, ale ten temat musi poczekać. 30 kwietnia zmarł bowiem 24-letni Grégory Lemarchal. W Polsce jest zupełnie nieznany. We Francji słyszał o nim, i słuchał go chyba każdy. W r. 2004 Grégory wygrał organizowany przez francuską prywatną stację telewizyjną TF1 program „Star Academy” – taka francuska odmiana polskiego „Idola”. Ot taka bardziej ambitna odmiana „Big Brothera”, bo młodzi ludzie zamknięci w wynajętym przez telewizję na kilka miesięcy podparyskim pałacyku nie nudzą się, a uczą śpiewu, tańca, występów estradowych. Zresztą nie bardzo mogę tu opisać co tam właściwie się dzieje, gdyż nie śledziłem żadnej edycji. Program gromadzi przed telewizorami głównie młodzież w wieku gimnazjalnym i licealnym.
Ale dlaczego piszę tutaj o popkulturowej imprezie? Otóż dlatego, że Grégory zmarł na mukowiscydozę czekając w szpitalu na przeszczep płuc. Nikt poza ekipą telewizyjną i uczestnikami edycji programu z roku 2004 nie wiedział, że cierpi on z powodu tej śmiertelnej choroby. Trzeba było nie lada uporu i hartu ducha, by poświęcić się śpiewaniu przy takiej chorobie płuc. W czasie pobytu w telewizyjnym pałacu, codziennie, poza dostępem kamer, Grégory przechodził zabiegi i ćwiczenia oczyszczające jego płuca z gromadzącego się tam nadmiaru śluzu. Po zwycięstwie w programie nagrał płytę i pracował już nad drugą. Odbył turnée po Francji (przed rokiem występował w słynnej paryskiej Olympii), Belgii i Szwajcarii. Śpiewał bardzo dobrze. Miał głos na trzy oktawy. Jego głos francuskie popkulturowe media nazwały głosem anielskim.
Ostatnio stan jego zdrowia pogorszył się i chłopak wylądował w szpitalu. Lekarze orzekli, że tylko przeszczep płuc może uratować mu życie. Jak już wspomniałem, przeszczepu się nie doczekał. Na mukowiscydozę umiera się głównie z powodu niewydolności płuc. Innymi słowy człowiek po prostu się dusi.
W piątek 4 maja TF1 poświęciła (za zgodą rodziny) cały wieczorny program Grégory’emu. Audycja połączona była ze zbiórką pieniędzy na rzecz fundacji zajmującej się walką z mukowiscydozą (m. in. sponsoruje ona badania naukowe nad tą chorobą i innymi chorobami o podłożu genetycznym). W ciągu jednego wieczora zebrano 7,5 miliona euro.
Mukowiscydoza to choroba dziedziczna głównie ludzi rasy białej. W Europie i Ameryce Północnej mutacje genu CFTR powodujące tę chorobę występują u jednego na 2500 noworodków (u ludzi rasy czarnej – 1 na 17 tysięcy). Ponieważ mutacje są recesywne to w populacji jest bardzo wielu zdrowych, heterozygotycznych nosicieli zmutowanego genu. Poza płucami choroba upośledza również pracę układu pokarmowego, wydalniczego, rozrodczego (tak u mężczyzn jak i u kobiet), pracę serca i nerek.
Opowiadam tę historię w blogu oczywiście ze względu na dramatyczną sytuację osób chorych na mukowiscydozę w Polsce. I nie tylko na mukowiscydozę, ale i martwicę wątroby, choroby serca i nerek. Po załamaniu się systemu polskiej transplantologii (nie będę wracał tu do smutnej genezy tej afery) ludzie ci, jak i wielu innych pacjentów oczekujących na przeszczep nerki, serca, wątroby czy płuc, znaleźli się w sytuacji bez wyjścia. Ich szanse na przeżycie nagle spadły prawie do zera. A nie mogą oni czekać na poprawę atmosfery wokół transplantologii, bo po prostu często zostały im tylko miesiące lub tygodnie życia. Nawet w doskonale funkcjonującym systemie francuskim, jak widać z przykładu Grégory’ego, życie pacjentów zależy w wielkiej mierze od przypadku. Sprawny system może temu przypadkowi jedynie pomóc.
Kilka lat temu zmarła na wylew krwi do mózgu moja koleżanka z pracy. Była biologiem, profesorem Uniwersytetu w Rennes. Miała 53 lata i działała w organizacji zajmującej się propagowaniem informacji nt. przeszczepów. Dziwnym trafem właśnie śmiertelny wylew do mózgu jest przypadkiem pozwalającym na pobranie narządów do przeszczepów. Katherine była więc przez kilkanaście godzin sztucznie podtrzymywana przy życiu w stanie śmierci klinicznej w szpitalu sąsiadującym z laboratorium, w którym pracowała głównie po to, by lekarze mogli pobrać jej organy. Znając Katherine nie mieliśmy wątpliwości, że oddanie narządów do transplantacji było dla niej gestem bardzo ważnym. Dzięki jej śmierci zapewne kilka osób odzyskało zdrowie lub życie. Katherine oddała komuś również swoje oczy, a dokładnie rogówkę – jeden z najrzadziej pobieranych narządów do transplantacji. Oczywiście osoby, które żyją i mogą patrzeć na świat dzięki temu, że przeszczepiono im narządy pobrane od Katherine pozostają anonimowe.
Cóż innego można zrobić w dzisiejszej sytuacji poza przywoływaniem takich przykładów jak właśnie ten Katherine, która oddała swoje narządy do transplantacji i 24-letniego Grégory’ego, który przeszczepu nie doczekał? Stan transplantologii zależy w ogromnym stopniu od stanu świadomości społecznej, dobrej organizacji szpitalnictwa, skuteczności służby zdrowia. Tylko zrozumienie problemu, tak przez społeczeństwo, jak i przez władze może zapewnić dostęp do narządów do transplantacji ratujących ludzkie życie. Taką organizację i wiedzę najłatwiej i najpewniej osiągnąć w dobrze zorganizowanym społeczeństwie obywatelskim. A w Polsce od półtora roku społeczeństwo obywatelskie jest systematycznie niszczone. Powoli taki właśnie bilans wyłania się z tego, co niektórzy z dumą nazywają IV Rzeczpospolitą.
Inna sprawa, że w kraju katolickim jak Polska, Kościół robi stosunkowo niewiele dla ratowania życia ludzkiego właśnie poprzez przeszczepy. Cały impet idzie w ratowanie życia płodów, podczas gdy problem braku narządów do przeszczepów jest tylko od czasu do czasu jedynie wspominany przez księży. To odwrócenie proporcji mnie osobiście bardzo dziwi. Ale cóż, życie „nienarodzonych” wpisuje się świetnie w ideologię walki o wartości moralne, a obrona życia już narodzonych jest politycznie o wiele mniej nośna. Pytanie tylko czy Kościół katolicki powinien wybierać właśnie te najbardziej nośne idee.
Jacek Kubiak
Komentarze
Zgadzam się w pełni z tezą postawioną przez p. Jacka w tym felietonie.
Historia owego młodego utalentowanego chłopaka z Francji daje wiele do myślenia, podobnie jak owej profesorki Uniwersytetu w Rennes.
To, co przez lata budował rownież Papież Jan Paweł II (i należy Mu oddać chwałe za to) w świadomości ludzi, a Polaków w sposób naturalnie szczególny, w zakresie potrzeby niesienia pomocy innym ludziom, nawet w momencie własnej tragedii, czy tragedii naszych najbliższych poprzez przekazywanie zdrowych organow dla ludzi, którym uratują one życie, dzisiaj obecna władza podobno IV-ej RP, marnotrawi bezmyślnymi posunięciami medialnymi i czysto propagandowymi na własny, cyniczny użytek, zachowuje się niczym słoń w składzie porcelany. Chciałoby się powiedzieć, że panowie Kaczyńscy są jak król Midas, z tą tylko różnicą, że czego by się nie dotknęli, zamieniają nie w złoto, lecz w g…. Pozdrawiam, Macio
Tak na marginesie.Czy wiecie,ze na mukowiscydoze zmarl nasz F.Chopin.Dzieki diecie i opiece George Sand(nie cieszacej sie w Polsce przesadna sympatia) zyl wyjatkowo dlugo jak na ta chorobe,bo 39 lat.
W Quebeku, na odwrocie prawa jazdy oraz na karcie zdrowia jest miejsce, w ktorym stwierdzona jest zgoda wlasciciela na pobranie organow w przypadku smierci. To szalenie ulatwia sprawe gdy dojdzie co do czego, ale i tak na przeszczep czeka sie bardzo dlugo, i nie pomagaja kampanie uczulajace spoleczenstwo na zagadnienie. Na szczescie organizacje wyznaniowe maja inny ciezar
To troche jak z oddawaniem krwi: 90% populacji mysli o tym, 10% oodaje.
O ile w przypadku krwi trzeba pofatygowac sie do Czrwonego Krzyza, byc uklutym, odlezec swoje na kozetce, a potem, ewentualnie, odcierpiec swoje, o tyle w przypadku deklaracji zezwalajacej na pobranie organow w przypadku smierci wystarczy tylko postawic krzyzyk w stosownym miescu i podpisac kwit przy odnawianiu stosownych dokumentow.
No i trzeba czekac…
Byc moze to czekanie jest najbardziej meczace ?
Pozdrawiam,
Jacobsky
Macio:
No pewnie, ze JPII ma swoj udzial w budowaniu polskiej transplantologii. Bez pozytywnego stosunku Kosciola w ogole nie byloby jakichkolwiek przeszczepow ani transfuzji krwi (czyli wlasnie przeszczepu krwi). Wyobrazmy sobie panstwo, w ktorym takie wplywy jak Kk w Polsce mieliby swiadkowie Jehowy. Strach pomyslec. Problem na liniii Kk/transplantologia polega na tym, ze Kk jest za… i na tym koniec.
Pozdrawiam 🙂
jk
KK jest za, ale Radio Maryja już niekoniecznie… Myślę, że ta nichęć jest jednak jakoś wpisana w taki barzo tradycyjny zachowawczy swiatopogląd. jakby się uprzeć przyczyn można by tez szukać w chrześcijańskiej dogmatyce i jej dosłownym interpretowaniu. I racja, że ideologicznie nie jest to nośny temat – tak jak większość problemów naprawdę istotnych.
Hoko:
Mysle, ze jednak z przyczyn tkwi w obrzedowosci polskiego katolicyzmu. Smeirc i pochowek sa bardzo zrytualizowane. Jest to oczywiscie bardzo wazne ze wzgledow spolecznych, ale powoduje, ze nie ma miejsca ani czasu na pobieranie narzadow. Swoja droga nie wiem jak problem ten obchodza zydzi. Wedlug nakazow religii mojzeszowej nieboszczyk powinien byc pochowany w komplecie. Chyba gore bierze nakaz ratowania zycia ludzkiego (nie jestem pewien, bo tak sobie tylko mysle).
jk,
chyba wkraczasz na grzaski grunt…
Jacobsky:
Tak sobie tylko rozmyslam…
Dobre serce dobrym sercem ale nie widze racjonalnego uzasadnienia w przedluzaniu zycia nosicieli szkodliwych mutacji czy smiertelnych chorob zakaznych. Powoduje to przeciez propagowanie niefortunnego ukladu biologicznego wsrod jeszcze zdrowej populacji. Biorac pod uwage , ze kuracje takie sa bardzo kosztowne i w zasadzie nawet udana procedura produkuje dozywotnio ciezko chorego czlowieka wydaje mi sie, ze takie postepowanie jest zgubne w skutkach dla spoleczenstwa jako calosci. Dzialamy zreszta przeciwko naturalnej selekcji, ktora jest podstawa ewolucji biosfery. Zycze wiecej konsekwencji w mysleniu Uczony Kubasie.
[ironia]Rozumiem, że to jest jedna z najciekawszych i najbardziej godnych polecenia wartości cywilizacji łacińskiej? [/ironia]
GP,
Moze nie tyle najciekawsza i najbardziej godna polecenia z wartosci cywilizacji lacinskiej, ale z pewnoscia credo oredownikow tej cywilizacji oraz glosicieli jej wyzszosci .
Jacobsky:
Jak widac nie dotyczy to wszystkich lacinnikow z bozej laski.
Moim zdaniem lekarze powinni mieć prawo zabierać narządy wewnętrzne ofiar wypadków bez zgody a nawet bez informowania rodziny. Jak ktoś chce sobie pooglądać zmarłego w trumnie to i tak wątroby nie widzi. Swoją drogą nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek zabraniał fryzjerom zabierać włosy, a i paznokcie chętnie wyrzucamy. Po co komu wątroba wujka?
O nie komerski – z takim podejściem ja się zupełnie nie zgadzam. Ciało to nie dodatek do człowiek, ale dosłownie jesteśmy ciałami. I ja bym nie chciał, żeby ktokolwiek bez mojej wiedzy i zgody coś ode mnie zabierał. Nawet jeśli w tym opakowaniu już mnie nie będzie, to chciałbym żeby tę pozostałość po mnie traktowano z szacunkiem. Moje ciało jest moje. Ale jeśli wyrażę zgodę przed, lub moi bliscy będą wiedzieli, że taka jest moja wola – proszę bardzo.
Tak jak pisal wyzej Jacobsky. Dobrze zorganizowane spoleczenstwa rozwiazaly ten problem np. wpisami do prawa jazdy.
No właśnie. I tylko o takie prawo do zgody mi chodzi.
Jeszcze do powyzszego wpisu:
Ciekawy jest wpis Boboli. Wskazuje on na niezrozumienie podstawowej rzeczy : mowimy tu o medycynie oraz o zwiazanej z nia etyka Hipokratesa, a nie o darwinizmie, ktory kreacjonisci rozciagaja dowolnie na wygodne im obszary zycia, aby tylko rozszerzyc front walki z ewolucja. Ale mozna i tak. W koncu to cel uswieca srodki.
Etyka medyczna i darwinizm… Te dwa sposoby myslenia sa tylko pozornie od siebie oderwane. Dlaczego ? Bo medycyna tez jest w pewnym sensie emanacja walki o byt, o przetrwanie, wlasciwej kazdemu organizmowi zywemu. O ile o przetrwaniu wszystkich gatunkow poza czlowiekiem decyduje (upraszczajac) zaspokojenie glodu oraz zdolnosc ucieczki przed drapiznikiem, a jesli chodzi o przetrwanie gatunku, to nalezy jeszcze dodac suksces reprodukcyjny, o tyle w przypadku czlowieka, do tych wszystkich elementow nalezy jeszcze swiadomosc samego siebie, rozum, oraz wyplywajace z nich konsekwencje. Medycyna jest bez watpienia produktem tych dwoch ostatnich elementow , ale jako taka dodaje sie ona do arsenalu srodkow uzywanych do walki o przetrwanie, przetrwanie tak jednostek jak i gatunku. W zwiazku z tym zabiegi medyczne majace na celu przedluzenie zycia osobnika wpisuja sie w ten schemat i nie powoduja sprzecznosci z ewolucjonizmem, tak ja tego chce Bobola.
Przy braku wiedzy medycznej pozostawalo by tylko odprawianie egzorcyzmow i odklepywanie zdrowasiek, ale byc moze o to naprawde chodzi oredownikom cywilizacji lacinskiej.
GP: Po pierwsze nie jesteś zdecydowany: najpierw, że jesteśmy ciałami, a potem że ciała są opakowaniami.
Po drugie nie widzę braku szacunku do zmarłego w wykorzystaniu jego organów dla ratowania życia kogoś innego. Zazwyczaj szanujemy np. rodzica, który oddaje dziecku swoją nerkę.
Twoje ciało jest twoje – ale po śmierci nie ma już podmiotu posiadania – nie ma własności. Nie rozumiem też, dlaczego ta własność miałaby przechodzić na członków rodziny.
Jeżeli już, to wyrażać powinno się nie zgodę, ale ewentualny sprzeciw. I to tylko osobiście – przed śmiercią. Organy są zbyt cenne, żeby marnować je zakładając sprzeciw.
Jacobsky:
W dodatku empatia bardzo dobrze wpisuje sie w teorie ewolucji. Mianowicie opiekujemy sie naszymi chorymi w nadzei, ze i nami sie ktos zaopiekuje. W ten sposob sami sobie zapewniamy dluzsze trwanie na tym lez padole, a wiec w podtekscie rowniez mozliwosc posiadania wiekszej liczby potomstwa i przekazania dalej naszych genow.
Komerski, sprzeczność którą sugerujesz nie ma wpływu na to, jak postrzegać problem oddawania swoich organów. Szacunek do zmarłego polega na tym, że szanuje się jego decyzję co do tego, co ma się stać z jego ciałem po śmierci – czy jego fragmenty mają iść do transplantacji, czy nie. Jego decyzja, jego wybór, jego prawo. Ciało nie jesteś właśnością, która przechodzi na członków rodziny w celu dowolnego nim dysponowania. Z reguły członkowie najbliższej rodziny są głęboko związani z osobą, która zmarła i ze względu na ten szacunek i pamięć o zmarłym pyta się ich o zgodę.
Zaś fragment:
„Jeżeli już, to wyrażać powinno się nie zgodę, ale ewentualny sprzeciw. I to tylko osobiście – przed śmiercią. Organy są zbyt cenne, żeby marnować je zakładając sprzeciw.”
Głeboko mnie oburza. Szczególnie ostatnie zdanie. Ja nie jestem bankiem organów dla kogokolwiek. Nie jestem rzeczą, lecz człowiekiem. I dlatego chcę mieć prawo do decydowania, co się stanie z moją cielesną powłoką po śmierci, bo się do niej głęboko przywiązałem.
Rozwiązanie kanadyjskie bardzo mi się podoba – kogo wola, wyraża zgodę. Kto takie woli nie ma – nie wyraża. Sytuacja jest jasna i przejrzysta.
Gp: Ja po prostu nie pojmuję co ciało ma wspólnego z pamięcią i szacunkiem do zmarłego? Ciało po śmierci to – czy chcemy, czy nie kawałek mięsa i nic więcej. Ja – w przeciwieństwie do Ciebie uważam, że po śmierci przestanę być człowiekiem i stanę się rzeczą – takim samym układem białek jak kurczak w mięsnym. I jeśli ktoś pożyje dzięki organom pobranym z mojego ciała choć kilka dni dłużej to proszę bardzo.
Nie rozumiem też uzasadnienia „przywiązałem się”. Ja też się przywiązałem – co więcej moja powłoka cielesna jest moją ulubioną powłoką cielesną na świecie – ale po śmierci jak sądzę – będę miał w głębokim poważaniu jej dalsze losy z prostego powodu, że mnie nie będzie.
Wracając do prawa – Wydaje mi się, że moje rozwiązanie – wyrażanie sprzeciwu a nie zgody miałoby taką zaletę, że promowałoby transplantacje. Sprawdzić, czy ktoś nie wyraził sprzeciwu lekarze musieliby i tak – więc nikt Tobie ani ludziom myślącym podobnie do Ciebie nie odbierałby prawa do decydowania. Druga korzyść byłaby taka, że ludzie, którzy nie mają w ogóle zdania na ten temat (jestem pewien, że takich jest multum) automatycznie mogliby pomóc po swej śmierci innym. Owszem – chciałbym, żeby „niezdecydowani” stanowili „bank organów” dla innych.
Ja dodam tylko, że moje ciało należy do mnie. A po śmierci nie jest przez nikogo dziedziczone jak rzecz. Stąd też jedyny wyznacznik jak je traktować to uprzednio wyrażona wola zmarłego.
GP: W wszystkich trzech punktach zgadzamy się co do joty. Z tym, że ja brak explicite wyrażonej woli chciałbym traktować jako zgodę a nie odmowę. Tu jest chyba jedyna obiektywna różnica naszych stanowisk – reszta to osobista metafizyka.
Prawdę mówiąc, to nie wypowiadałem się o tych, co nie są zdecydowani. Sam nie wiem, jak to traktować. Na pewno lekceważenie zgody rodziny byłoby w ostateczności ze szkodą dla transplantologii.
Moim zdaniem bardzo trafna jest uwaga na temat niekonsekwencji Kościoła i tych którzy czują się z nim związani w kwestii bycia dawcą. W tej mierze jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Żyć w innym człowieku po swojej śmierci, czyż to nie jest piękne?
To tym razem ja jeszcze dodam tylko, że ci niezdecydowani są dla transplantologii w pewnym sensie najważniejsi – ich jest najwięcej i to ich organy najczęściej decydują o czyimś być albo nie być. Jestem zwolennikiem dość niemodnego poglądu, że prawo powinno spełniać też pewną funkcję – nazwijmy to – wychowawczą i dlatego uważam, że wprowadzając zasadę „nie chcę – jasno wyrażam swój sprzeciw” prawo stanęłoby po stronie transplantologii i jak to się ładnie mówi – w obronie życia właśnie. Źle natomiast jest według mnie, jeśli zwykłe lenistwo („nie chce mi się wyrazić zgody”) prowadzi do czyjejś śmierci lub – jak to mniej ładnie powiedziałem wyżej – „marnowania organów”.
Zyc w innym czlowieku po smierci ? Cos tu chyba nie tak. Nie personifikujmy przeszczepianych organow ludzkich, bo to prosta droga do upatrywania ducha w lampie czy w kamieniu.
A co ma powiedziec pani Helen La-cos tam, ktora umarla na raka piersi. Z jej nowotworu pobrano komorki, ktore daly poczatek bardzo popularnej obecnie linii komorkowej HeLa, uzywanej w laboratoriach na calym swiecie. Helen umarla dosc dawno temu, ale jej komorki ciagle mnoza sie na pozywkach w plytkach hodowalnych, sa sprzedawane przez prawie wszystkich dostawcow bio-tech-gratow. Mozna powiedziec, ze komorki HeLa zyja wlasnym zyciam, a wraz z nimi Helen.
Mozna, tylko po co ?
Eeee… GP chyba tylko poetyzował z tym życiem w innych, nie? 🙂
Tak, to była metafora o charakterze perswazyjnym. Ja bym tak przekonywał niezdecydowanych: cząstka ciebie, żyje w innym człowieku.
GP;
Jestes o krok od afirmacji kanibalizmu. A jesli chodzi o utylizacje komorek w formie dotacji transplantacyjnych to trzeba pamietac, ze transplantacje organow powoduja reakcje odpornosciowa, ktora zmierzaja do likwidacji obcego bialka. Jak widac Natura (to dla „humanistow”) czy Bog (to dla teistow) chce nam dac cos do zrozumienia. Bardziej uparci sa poddani kuracji odwykowej z uzyciem prionow.
Bez przesady. Metafory trzeba czytać ze zrozumieniem.
Ten bobol chyba ma jednak racje, przynajmniej jednostkowa. Najlepiej jakby zjadl samego siebie. 🙂
Bobola, Twoja filozoficzna interpretacja odpowiedzi odpornościowej organizmu jest na tyle porywająca, że pozwolę sobie na jej rozszerzenie. Zastanówmy się przez chwilę nad tym co chce nam dać do zrozumienia Bóg (albo Natura) wywołując u niektórych z nas szok anafilaktyczny po pogłaskaniu kota ? Jest to z grubsza podobny mechanizm jak przy odrzuceniu przeszczepu to znaczy „atak na obce białko”. Tymczasem kanibalizm, o którym piszesz podobnie jak zjedzenie kota, nie wywołują u nas odpowiedzi odpornosciowej. Idąc tropem Twojego intrygującego wywodu sądzę, że Bóg (albo Natura) wskazuje nam, że nie powinnismy przeszczepiać nerek ani głaskać kotów tylko zjadać te „obce białka”. W każdym razie tak nam podpowiada nasz układ odpornościowy, który zgodnie z Twoją propozycją filozoficzną jest wyrazicielem woli Boga (lub Natury).
Jarek:
Brawo! Bobola, ktory zjada kota z nakazu swego boskiego ukladu odpornosciowego to jest to! Prawie jak Coca cola. 🙂
Bobola: Rozumiem, że cieszysz się dobrym zdrowiem. Jednak spróbuj postawić się w sytuacji chorego – czy chory też tak ostro propagowałbyś swój sprzeciw, czy jednak starałbyś sie walczyć o każdy dzień?
KM;
Jak powiedzialem wyzej istnieja racje serca i racje rozumu. Ja osobiscie nie zamierzam przedluzac mojego zycia w sposob sztuczny. Wahalbym sie przed uzywaniem cudzej szcoteczki do zebow a co dopiero przed wszczepeniem fragmentow anatomii zmarlego czlowieka. Ponadto uwazam, ze dlugosc zycia czlowieka jest decydowana w niebiosach a sztuczne jego przedluzanie czy skracanie jest grzechem. To sa jednak tylko moje osobiste przekonania. Natomiast racjonalnie biorac jest nieuzasadnione spolecznie produkowanie chronicznie chorych na reakcje odpornosciowa osob, ktorych dalsze utrzymywanie przy zyciu obciaza fundusze opieki zdrowotnej. I znowu, jesli osoba chora dysponuje srodkami wlasnymi, ktore pozwola jej sfinansowac proces przeszczepu a potem utrzymywac sie przy zyciu walczac z reakcja oraganizmu to nie widze przeszkod by tak postapila. Ale uwazam, ze wykonywanie przeszczepow nie powinno byc rutynowa operacja sluzby zdrowia. Ludzi chwilowo nie brakuje wiec nie ma potrzeby by walczyc o zycie za wszelka cene.
Jarku;
Istnieje roznica miedzy reakcja alergiczna, ktorej mozna uniknac unikajac stycznosci z alergenem a wszczepieniem narzadu, ktory bedzie w konflikcie z reszta organizmu do chwili zgonu pacjenta. Co do zjadania wspolziomkow to choroba kuru wskazuje, ze jedzenie bliznich takze moze miec niebezpieczne konsekwencje.
Bobola: Jedzenie wołowiny, wieprzowiny i ryb też może mieć poważne konsekwencje zdrowotne! Dlaczego priony (jeśli rzeczywiście priony odpowiadają za chorobę Kuru) mają dla Ciebie takie metafizyczne znaczenie a motylica wątrobowa albo tasiemiec uzbrojony nie? A jak już mówimy o ?metafizyce reakcji odpornościowych?, to chory na reumatyczne zapalenie stawów podobnie do pacjenta po przeszczepie zmaga się przez całe życie z reakcją odpornościową skierowana przeciw swoim tkankom. Czy zatem proponujesz aby wyłączyć pacjentów cierpiących na choroby z autoagresji z leczenia kosztownymi lekami immunosupresyjnymi? Życzę Ci dostatecznie długiego życia, żebyś mógł dogłębnie przemyśleć niektóre ze swoich teorii.
Jarku ;
Nie chce przedluzac dyskusji gdyz celowo unikasz odpowiedzi na problemy jakie wskazuje wnoszac coraz to nowe elementy o naturze polemicznej.
O ile pamietam, istnieje podejrzenie , ze immunologiczne reakcje autoagresyjne sa spowodowane mozaikowa struktura organizmu. Ta zas powstaje przy zaplodnieniu jaja kobiety przez plemniki pochodzace od dwu roznych dawcow.
„transplantacje organow powoduja reakcje odpornosciowa, ktora zmierzaja do likwidacji obcego bialka. Jak widac Natura (to dla ?humanistow?) czy Bog (to dla teistow) chce nam dac cos do zrozumienia. ”
Odkrywanie sekretow natury nie musi oznaczac odczytywania ukrytego przekazu, bo takiego przekazu nie ma. Jest co najwyzej informacja wydedukowana na podstawie odkryc mechanizmow rzadzacych natura oraz budowaana na podstawie tych informacji metodologia. Upatrywanie ukrytego sensu w prawach natury jest tak samo wydajne jak odczytywanie ukrytego kodu z Biblii, czyli absurdem.
„O ile pamietam, istnieje podejrzenie , ze immunologiczne reakcje autoagresyjne sa spowodowane mozaikowa struktura organizmu. Ta zas powstaje przy zaplodnieniu jaja kobiety przez plemniki pochodzace od dwu roznych dawcow. ”
Superfecundation is the fertilisation of two or more ova from the same cycle by sperm from separate acts of sexual intercourse. The term is also sometimes used to refer to the instances of two different males fathering fraternal twins, though this is more accurately known as heteropaternal superfecundation. This therefore leads to the possibility of twins also being half-siblings.
Tyle o zaplodnieniu przez plemniki pochodzace od roznych dawcow.
Jesli chodzi o mozaikowosc:
In medicine (genetics), a mosaic or mosaicism denotes the presence of two populations of cells with different genotypes in one individual, who has developed from a single fertilized egg. Mosaicism may result from a mutation during development which is propagated to only a subset of the adult cells.
Organizm bedacy mozaika to nie to samo, co osobnik przyrodni.
Jacobsky;
Bardzo dziekuje za uzupelnienie informacji genetycznych. Ostatni raz zajmowalem sie tym problemem przd 30 laty stad wiekszosc informacji jakie mam na ten temat jest nieaktualna.
Piszesz „Odkrywanie sekretow natury nie musi oznaczac odczytywania ukrytego przekazu, bo takiego przekazu nie ma.” Takie stwierdzenie jest nielogiczne bo nie masz informacji pozwalajacej na stwierdzenie czy istnieje jakas zakodowana informacja biologiczna czy nie. O tym czy system biologiczny zawiera w sobie jakas informacje mozemy wnioskowac tylko posrednio, na podstawie odpowiedzi ukladu.
Nie ma przekazu w rozumieniu: „…chce nam dac cos do zrozumienia”.
Do komerski i GP:
Zgodnie z prawem w Polsce lekarze nie musza pytac rodziny zmarlego pacjenta o zgode. Teoretycznie, jesli zmarla osoba nie wpisala sie na liste osob ktore nie chca byc dawcami, prowadzona przez poltransplant, lekarze maja prawo pobrac organy. Jednak pytaja rodzine zmarlego o zgode, aby nie „powiekszac cierpienia”. Osobiscie uwazam, ze powinni pobierac organy bez pytania o zgode – jesli ktos jest przeciwny, niech wpisze sie na liste „nie-dawcow”, jesli nie jego wola nie byla w ten sposob wyrazona – powinno sie pobrac organy. Zbyt wielu ludzi umiera z braku organow do przeszczepow, ratowanie zycia powinno byc najwyzszym priorytetem.
Uważam, że takie podejście na dłuższą metę mogłoby wyrządzić więcej szkody niż pożytku.
zgadzam sie z GP
mexicana:
dialog (jeden z mozliwych):
– Panie kolego, przywiezli mlodego z wypadku. Serce OK, pluca tez. Jeszcze ciagnie, moze nawet pociagnie bez suportu, ale nie wyjdzie z tego, bo watroba, nerki i prawa polkola w proszku. No to jak ?
– Cholera nie wiem… na serce czka dwoch, ten spod piatki bedzie na wylocie jak nie dostanie szybko pompki na wymiane. Na pluca tez mam ochotnikow…
– Ten z wypadku to i tak juz roslina… Nie pociagnie…
– Hmmm….
Pik.Pik.Pik.Pik.Pik.Pik.Pik.Pik.Pik.Pik.Pik.Pik.Pik.Pik.Pik.
Pstryk !
Piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii…………
– Przygotowac sale operacyjna na przeszczep ! Pacjent spod piatki – na stol !
brawo Jacobsky!
Prosze bez przesady, oczywistym jest ze musza (i swiecie wierze, ze sa, mimo deklaracji ministra Ziobry) byc zachowane odpowiednie reguly. Powyzszy dialog jest niemozliwy: zgon jest stwierdzany przez trzyosobowa komisje lekarska (anestezjolog, neurolog i inny specjalista), aby mozna bylo mowic o pobieraniu narzadow musi nastapic smierc mozgowa. Oznacza to, ze dany pacjent nienie tyle ma szans na przezycie, co po prostu – nie zyje, i to niezaleznie od stanu jego „pompki”, nerek czy watroby. I w takiej wlasnie sytuacji, kiedy pacjent zmarl, skazywanie na smierc innych osob tylko i wylacznie z powodu kaprysu badz niewiedzy rodziny, wydaje mi sie okrucienstwem. I temu okrucienstwu zapobiega prawo w Polsce, gdzie organy mozna pobierac bez zgody rodziny. Niestety, nikt tego nie robi. Zdaje sobie sprawe, ze temat jest bolesny i kontrowersyjny, zwlaszcza w kraju tak „katolickim” jak Polska, ale myslalam ze tu, na blogu, dyskusje sa bardziej rzeczowe, oparte na analizie faktow i wiedzy naukowej, a nie prostych emocjach. Pomyslcie o tych, ktorzy umieraja czekajac na swojego Godota – tak jak ten mlody Francuz, ktorego los tak wzruszyl jk, ze sklonil go do napisania tego artykulu. Moze on wlasnie zmarl poniewaz rodziny potencjalnych dawcow nie chcialy zgodzic sie na pobor organow? I moze wlasnie oddanie organow zmarlego dla ratowania zycia innych ludzi powinno byc czyms, co pomniejsza, a nie powieksza bol po jego stracie? Zrodlem dumy? Umarl – ale dal zycie innym, to chyba najpiekniejsze co mozemy zrobic, tak dla ludzi czekajacych na przeszczep, jak dla naszego zmarlego, ktorego ktos poza rodzina bedzie mogl wspominac z miloscia i wdziecznoscia.
Mam nadzieje ze nie bylam zbyt moralizatorska, pozdrawiam serdecznie
Dyskusje oparte na emocjach ? C’mon ! Twoj wpis, ze zwrotami typu: „Pomyslcie o tych, ktorzy umieraja czekajac na swojego Godota” tez nie jest super neutralny 🙂
Ja o tym wiem: komisja orzeka zgon, ale zgon orzeka sie po fakcie.
Faktem natomiast jest, ze przy wyglodnialym (przepraszam za slowo) rynku zapotrzebowan na organy zastepcze pokusa, zeby pojsc na skroty bedzie zawsze wielka, zwlaszcza gdy ktos wyklada pare tysiecy dolarow za nerke.
W Holandii, gdzie eutanazja jest legalna i oblozona wieloma bezpiecznikami, w anonimowej ankiecie ponad 40% lekarzy wyznalo, ze przynajmniej raz dokonalo zabiegu nie koniecznie przestrzegajac wszystkich regul ustalonych dla eutanazji.
Poniewaz napisales : „Zbyt wielu ludzi umiera z braku organow do przeszczepow, ratowanie zycia powinno byc najwyzszym priorytetem. „, a wiec odpowiedzialem Ci skrotowym dialogiem, ktory byc moze nie przebiegalby dokladnie w ten sposob, ale skutek bylby ten sam: lekarz, majac na uwadze Twoje credo o prymacie ratowania zycia, podejmuje decyzje.
Quebeckie rozwiazanie jest o wiele bezpieczniejsze niz arbitralne prymaty jednych wartosci nad drugimi, bo nikt nie ma prawa mnie kroic po smierci jesli ja sobie tego nie zycze. Cala sztuka w tym, zeby mnie przekonac, iz ofiarowujac organy do przeszczepow postepuje wzniosle, czy dumnie, jak piszesz.
Mnie przekonano, podpisalem swoje prawo jazdy. Innych nie dalo sie przekonac, ale ksztaltowanie swiadomosci spolecznej to proces dlugi, i z tym tez trzeba sie pogodzic.
Pozdrawiam.
Zgadzam sie z tym, ze bez zgody zainteresowanego nikt nie ma prawa decydowac o losie jego ciala po smierci, wiec dlaczego rodzina jednak tak? Wydaje mi sie ze system, w ktorym sprzeciw zglasza sie do odpowiedniej bazy danych, a brak sprzeciwu uznaje za zgode jest najlepsza i wystarczajaca gwarancja poszanowania praw kazdego z nas. Wiec po co jeszcze pytac rodzine? Jakby nie patrzec to zdecydowanie zmniejsze i tak niewielka (bo w koncu nie kazdy moze byc dawca) liczbe dostepnych narzadow. Moze mam zbyt wielka wiare w uczciwosc lekarzy, skad masz te dane o Holandii?
Ciesze sie ze podpisales swoje prawo jazdy, ja tez nosze przy sobie odpowiednie oswiadczenie i poinformowalam rodzine o mojej woli. Wez jednak pod uwage ze argumenty w stylu „mozliwy dialog dwoch medykow” raczej nie przekonaja nikogo do przylaczenia sie do nas, wrecz przeciwnie. Powinnismy starac sie wzbudzac zaufanie spoleczne dla lekarzy i transplantacji, a nie propagowac leki. Zreszta mozna tez pisac scenariusze w stylu „mamusiu, dlaczego tatusia nie ma tu z nami?” i wiele innych, ale nie tak powinna wygladac ta dyskusja.
Pozdrawiam
Zdaje sie, ze rzeczywistosc przerosla nas wszystkich. W holandii rusza tele-reality show, w ktorym 37-letnia pacjentka w fazie koncowej raka ma wybrac biorce swej nerki posrod trzech kandydatow do przeszczepu. „De Grote Donorshow”, http://www.bnn.nl/
Podobno jest to jak najbardziej legalne.
Mexicana: zrodlo o leakrzach w Holandii: emicja amerykanskiej PBS o zagadnieniach eutanazji. Niestety, nie potrafie podac daty.
Jacobsky:
Gdzies czytalem, ze tej stacji TV chodzi o sensybilizacje spoleczenstwa na problem braku przeszczepow. Jakis dzienikarz, czy byly szef tej stacji zmarl czekajac na przeszczep, ktorego sie nie doczekal, troche jak ten Gregory z powyzszego wpisu. Metoda oczywiscie kontrowersyjna.
Jacobsky:
Najnowsze wiesci z frontu holenderskiego TV-show:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,4196504.html
To byla mistyfikacja 🙂
jk,
tak, slyszalem. Pomysl nie z tej ziemi. Tylko pogratulowac 🙂
Pozdrowienia
O kurcze dowiedziałam sie o nim dopiero niedawno na mcm ale niewiedzialam ze nie zyje taki mlody i ladny chlopak Boze !!!:(
-?.Odrobina cynizmu:czy mój mózg po wyrażeniu zgody na transplantację (dowolnego fragmentu),będzie się bardziej starał razem z całą resztą „neurobiałek”,aby żyć jak najdłużej?-(będzie miał niezłą motywację…)