Czy nadal jesteśmy romantykami?
Jestem przekonany, że wielu Polaków myśli nieustannie kategoriami starego Rzeckiego z „Lalki” Prusa: dobry Napoleon, zły Aleksander czy austriacki cesarz Franciszek II Habsburg (choć ten drugi zszedł na dalszy plan i nikogo już nie obchodzi).
Jesteśmy bowiem w głębi duszy ciągle romantykami i dlatego właśnie lubimy potrząsać szabelką, najlepiej za wolność waszą i naszą, Boga i Ojczyznę (nb. sądzę, że dlatego PiS ma ciągle swoje 25% poparcia). Są to jedynie moje niczym nie poparte przypuszczenia i ciekaw jestem, czy rzeczywiście przetrwał wśród Polaków ów sentyment Rzeckiego do Cesarza Francuzów. Blog daje możliwość zadania pytania i stąd na koniec mała ankieta. Ale to za chwilę.
Do napisania tego wpisu skłoniła mnie lektura prawicowego Le Figaro. Czytam zawzięcie ten dziennik, gdyż mam poglądy z zasady lewicowe i lektura dobrej i rozsądnej prawicowej prasy pozwala mi zachować względną równowagę. Ale ad rem.
Otóż, Figaro (nigdy nie wiem, czy w polskim tekście należy zachować francuskie rodzajniki) donosi o ostatnich ustaleniach amerykańskich historyków-medyków z Southwestern Medical Center w Dallas w Teksasie. Badali oni źródła pisane dotyczące śmierci Napoleona Pierwszego de Buonaparte (taka była oryginalna korsykańska pisownia jego nazwiska, które sfrancuszczył na Napoléon Bonaparte; nawiasem mówiąc nie wymawia się końcowego „e”) na świętej Helenie w wieku 51 lat. Badacze ci potwierdzają, że przyczyną zgonu Cesarza był zaawansowany rak żołądka (czyli śmierć jak najbardziej naturalna). Dlaczego te ustalenia są ważne? Otóż z powodu dość powszechnych twierdzeń spiskowej teorii dziejów powtarzających, że Cesarza zatruto arszenikiem.
Jeśli tak właśnie miano by go zgładzić, to w najbliższym otoczeniu więźnia Albionu musiałby przebywać co najmniej jeden szpieg, truciciel lub przynajmniej tajny agent. Przez prawie 200 lat mieliśmy nawet świetnego kandydata na ten etat. Agentem miał być niejaki hrabia Charles Tristan de Montholon, jeden z czterech ostatnich towarzyszy Cesarza na wygnaniu. W momencie śmierci Napoleona ten cesarski generał miał 38 lat i kawał burzliwego życia za sobą. Ale czy rzeczywiście miał powody, by unicestwić nadzieję romantyków francuskich i polskich? Otóż teoretycznie miał. I to trzy najbardziej pospolite od tysiącleci: zazdrość, pieniądze i politykę. Cesarz miał się bowiem podkochiwać (z wzajemnością) w jego małżonce Albinie (zazdrość). Sam hrabia de Montholon, jako opiekun Napoleona, dziedziczył po nim niebagatelną wówczas sumę 2 milionów franków (pieniądze) – warto więc może było zabiegać o przyśpieszenie śmierci dobrodzieja. W końcu, służąc monarchistom, a więc księciu d’Artois i Anglikom, miał nasz, oczyszczony dziś z zarzutów, podejrzany szanse zapracować na godną posadkę (polityka i pieniądze).
Choć mógł hrabia de Montholon pałać zazdrością lub chęcią zysku, to jest dziś jasne, że nie liczył jednak na profity polityczne. Był bowiem zażartym bonapartystą. I udowodnił to 6-letnim więzieniem na rzecz księcia Ludwika Napoleona, przyszłego Napoleona III. No i masz babo placek! Misternie utkany spisek, jak widać, ma jednak słabe ogniwo.
Gastrolodzy z Southwestern Medical Center przejrzeli dokumenty opisujące cierpienia Cesarza, sekcję zwłok z maja 1821 roku i ekshumację z roku 1840. Doszli do wniosku, iż wszystkie poszlaki potwierdzają przypadek zaawansowanego raka żołądka. Opis sekcji zwłok przekonał ich, że guz znaleziony w żołądku Napoleona nie był niewinnym wrzodem, ale właśnie złośliwym rakiem żołądka. Ważnym, choć nie decydującym, a jedynie istotnym, argumentem amerykańskich naukowców okazał się fakt, że Cesarz stracił w ciągu ostatnich 6 miesięcy życia około 12 kilogramów wagi.
Śmierć Cesarza była więc naturalna i nieukniona. Nawet dzisiaj, przy świetnej diagnostyce, jedynie 20% pacjentów z tak zaawansowanym rakiem żołądka ma szanse przeżyć 5 lat. Wygląda więc na to, że Cesarz Francuzów zmarł z powodu bakterii Helicobacter pylori, wywołującej zwykły wrzód żołądka, który następnie zapewne przeistoczył się w raka. To uboga w warzywa i owoce dieta Cesarza, dzielącego trudy bitew ze swoimi żołnierzami, mogła dokonać dzieła zniszczenia. Wiadomo bowiem, że sposób odżywiania, jaki prowadził Napoleon w czasie swych wojennych kampanii, sprzyja przekształceniu się wrzodu żołądka w nowotwór.
Bakteryjne pochodzenie wrzodów, a następnie raka żołądka udowodnili w latach 80. XX wieku dwaj australijscy badacze – Robin Warren et Barry Marshall. Za swe odkrycie otrzymali oni nagrodę Nobla w dziedzinie medycyny i fizjologii w roku 2005. Nie można wykluczyć jednak również genetycznych predyspozycji Cesarza. Jego ojciec zmarł bowiem także z powodu raka żołądka (jednak dziedziczny rak żołądka zwykle daje nieco inne objawy niż spowodowany przez Helicobacter pylori).
Ale wróćmy na koniec do polskich sentymentów wobec Bonapartego. Ciekawi mnie, czy blogowicze widzą go jako A) bohatera, czy raczej jako B) tyrana. Napolen był jedną z tych niebywałych postaci, które odcisnęły piętno nie tylko w historii i świadomości własnego narodu, ale również i wielu innych. I to nie tylko w Europie. Zapewne budzi on zupełnie inne emocje w Polsce niż w Hiszpanii, Belgii czy na Haiti. Ciekawe, czy wiadomo blogowiczom, jakież to emocje budzi nasz bohater w Izraelu?
Fot. Eric Pouhier (Licencja CC)
Komentarze
Z całym szacunkiem, ale coż to za ankieta? Przecież `A` nie wyklucza `B`. A na dodatek sam Autor odpowiada na postawione przez siebie pytania [lub przynajmniej mocno sugeruje odpowiedź]. Pozytywne lub negatywne konotacje Napoleona w Izraelu interesują mnie tyle samo, co opinie na jego temat wypowiedziane przez autochtonicznych mieszkańców Grenlandii lub Papui-Nowej Gwinei.
O wiele bardziej kontentuje mnie fakt, żeby ten blog poruszał tematy ciekawe i robił to w sposób interesujący.
Pozdrawiam
P.S. Stereotyp Polaka przesiąkniętego romantyzmem także nie wytrzymuje ani próby faktów, ani próby czasu. Ot, jeszcze jeden mit.
Cysorz to ma klawe życie,
bo nie musi schodzić z drogi.
A do tego już o świcie,
piszą o nim wszystkie blogi!
A wyklucza B o ile tym stwierdzeniom przydamy jednoznaczną wartość pozytywny/negatywny. Ale w moim subiektywnym mniemaniu też jakoś trudno mi to, w odniesieniu do cysorza, rozgraniczyć. Idee, które za poczynaniami Bonapartego stały, bez wątpienia miały wiele pozytywnego i na nich w dużej mierze budowano ład odwołujący się do praw obywatelskich.
A z drugiej strony spora część poczynań Napoleona nosi znamiona zwykłego rozbójnictwa…
Co do romantycznych westchnień Polaków, to u siebie nie stwierdzam. A i naokoło też nie za bardzo – poza tymi, które przychodzą z Giertychowego ministerstwa…
A opinie autochtonów na temat cysorza chętnie bym poznał…
Jak to nie ma Polaków – Romantyków? Są i to niestety są. Nie w sensie facetów latających z różami i bałałajkami po cudzych balkonach, ale w sensie dorosłych mężczyzn, którym się wydaje, że za pomocą Wielkich Słów można dokonać Rewolucji i Odrodzenia Narodu – są jak najbardziej. Trzeba pamiętać, że cały ruch narodowy i prawicowy w Europie (z faszyzmami włącznie) karmił się ideologią Romantyzmu jak kot Whiskasem.
Aha – nie zauważyłem pytania w poście. Powiem po marksistowsku – obiektywnie – bohater; subiektywnie – rzeźnik.
Do Zygmunta Drugiego:
Oczywiscie A i B nie wykluczaja sie wzajemnie. Sadze, ze nie musza. Sa mozliwosci A, B i A i B. W czym problem? Tekst mowi o przyczynach smierci Napoleona i nie znajduje w nim opisu mojego stosunku do Cesarza. Moze poza tym, ze pisze Cesarz z duzej litery. Tyle, ze to dla mnie bardziej nazwa wlasna niz oznaka szczegolnej estymy.
Do Hoko:
Ciekawe (dla mnie) uwagi na temat romantyzmu Polakow majacego wywodzic sie z ministerstwa nomen omen Romana Giertycha. Moja opinie ksztaltowaly lektury Marii Janion, a nie prikazy naszego efemerycznego ministra.
Ja tam jestem chyba na tle reszty mało wyrachowany, bo jednoznaczne B.
A tradycje romantyczne uważam za największy historyczny balast narodu polskiego…
Na marginesie, ciekawa musi być też percepcja Napoleona we Francji. Ze dwa lata temu, przy okazji wydania Kalejdoskopu polsko francuskiego, uczestniczyłem w spotkaniu w Instytucie Francuskim w Warszawie. Uczestnicy, Francuzi i Polacy (ci drudzy mówiący mimo tłumaczenia symultanicznego, nie wiedzieć czemu po francusku, w sposób mniej zrozumiały zresztą niż Francuzi, przynajmniej dla początkującego) licytowali się komplementami. Pewien francuski biznesmen rozwodził się długo nad tym czy za kilka lat będzie się mówiło u nas powszechnie o francuskim stylu robienia biznesu (w sensie pozytywnym, co było śmieszne, bo na ulicach stolicy widniały plakaty Encore une Bastille a prendre, wzywające do manifestacji przeciwko francuskim pracodawcom i łamaniu przez nich polskiego prawa pracy). I ten właśnie biznesmen powiedział z dumą, że u niego w domu tradycje napoleońskie były i są ciągle żywe i ważne. I ja do dziś zachodzę w głowę, co miał na myśli? Czy to tak jak u nas być Piłsudczykiem? Bo facet miał z 35 lat…
Ale element polskiego romantyzmu tez się odezwał, bo na zakończenie były dyskusje czy pijany jak Polak jest nadal określeniem pozytywnym (bo w tym kontekscie użył go cesarz), okazało się, że w XIX w. Polonais oznaczało w Paryżu wykidajłę w burdelu (za przeproszeniem szanownego grona), a pewien pan z widowni, gdy dostał mikrofon, po zarzuceniu Francji wszystkiego co najgorsze, łącznie z zagrabieniem majątku polskiej emigracji, na pytanie czy my też mamy słowa związane z Francją, krzyknął, że „Fr..ca co to jest każdy wie”, co przez część uczestników zostało chyba potraktowane jako puenta.
Przepraszam więc jk, że zmieniam temat, ale czy mógłbyś (mam nadzieję, że bez szkody dla dyskusji) napisać jaka jest jego percepcja we Francji? Czy bardzo jednoznaczna?. I czy mówią o nim takim samym tonem jak o de Gaullu, przy którym nigdy nie omieszkają dodać generał?
Do hlmi :
Sadze, ze jednoznaczna nie jest. Znam Francuzow, ktorzy uwazaja Napoleona za bandyte. Sa oczywiscie i tacy ktorzy go uwielbiaja. Ale mysle, ze wiekszosc wybiera to co dobre z epoki napoleonskiej. A wiec np. reforme panstwa (do dzis podzial administracyjny – uwazam sam, ze genialny – obowiazuje z malymi tylko korektami), sadownictwa, szkolnictwa, stosunek Napolena do mniejszosci (w tym do Zydow). No i oczywiscie zywa jest pamiec wygranych bitew. Paryz to wlasciwie wszystkie te pola bitew na raz. Mozna przejsc w ciagu jednego dnia z Austerlitz (czyli Slawkowa) do Jeny, Frydlandu etc.. no i oczywiscie na luku tryumfalnym sa te wszystkie Ilawy i Pultuski. To sie sklada na francuska spuscizne. Mniej mowi sie o masakrach w Hiszpanii, na Haiti (gdzie tez spory udzial mieli Polacy, choc potem sie zbuntowali).
De Gaulle’a tez nie wszyscy uwielbiaja. Znam takich, ktorzy twierdza, ze nie zrobil nic dobrego. Ale jak mowi sie General, to wiadomo, ze de Gaulle. Jednak. Tak samo Cesarz – nikt nie pomysli o Napoleonie III.
Teorie o otruciu Napoleona wysnul i udokumentowal w swej ksiazce Ben Weider – slynny kulturysta-biznesmen i fanatyczny milosnik cesarza. O ile pamietam, Weider jest lub byl w posiadaniu kosmyka wlosow Napoleona, ucietego potajemnie przez sluge Bonapartego zaraz zgonie cesarza. Wlos byl analizowany w laboratorium przez Stena Forshufvuda, toksykologa, ktory w jakims stopniu, jako wspolautor ksiazki poparl teze Weidera, ale chyba nie az tak jednoznacznie. Weider wysnuwa swoje przypuszczenia i uklada scenariusz otrucia Napoleona, w ktorym to scenariuszu de Montholon mial odgrywac glowna role.
Czytalem te ksiazke pare lat temu, ale tak jak latwo mi ona wpadla w rece, tak samo latwo z nich wypadla. Nie mam serca do epoki napoleonskiej i do romantyzmu (z wyj. romantyzmu w muzyce), a los Bonapartego jest mi obojetny.
Byc moze Napoleon jest popularny w Izraelu. Byc moze przyczynia sie do tego Ben Weider, ktory jest z pochodzenia zydem, i czesto odwiedza ten kraj.
Pozdrawiam,
Jacobsky
jk:
U Marii Janion mamy doskonałe opisy romantyzmu i sporo rzeczy do przemyślenia – ale przemyślenia osobistego. Natomiast nie widzę ja tutaj chęci do jakigoś nadmiernego wzbudzania postaw romantycznych – Janion jes racjonalistką.
Natomiast krąg Giertychowo-narodowy czerpie z romantyzmu w inny sposób: to również nie jest przeniesienie tamtych idei wprost, bo romantyzm, bazując na tradycji, był jednak w znacznej mierze postępowy i celujący w przyszłość. Zaś to, z czym mamy do czynienia na dzisiejszej polskiej prawicy, to swoiste zwyrodnienie tamtych cech. Jes to romantyzm skarlony i stagnacyjny, panicznie reagujący na wszystko, co obce. Ot takie starcze zatwardzenie…
Hoko:
Oczywiscie! Maria Janion tlumaczy dlaczego romantyzm Polakow prowadzi ich ciagle na manowce. Polska tzw. prawica (pisze tzw. bo w Polsce nie ma godnej tego miana prawicy, jest populistyczno-nacjonalistyczno-katolicka politykierska grupa, ktora omotala spora grupe Polakow) czerpie z kazdej okazji aby wlasnie Polakow omotac roznymi nosnymi dzis haslami. Wiec chyba zgadzamy sie, Hoko, w naszych sadach? 🙂
j.k.: pewnie, że się zgadzamy.
Jacobsky :
Zydzi darza Napoleona estyma od konca XVIII wieku, a nie tylko od czasow ksiazki Bena Weidera. Po pierwsze traktowal ich po ludzku i dal im prawa (pozwolil m.in. na utworzenie Wielkiego Sanhedrynu), co bylo przedluzeniem tradycji Rewolucji Francuskiej. Ale nie to mialo najwieksze znaczenie. Otoz, najwazniejsze jest, ze Napoleon byl pierwszym powaznym pomyslodawca utworzenia panstwa Izrael. W trakcie kampanii egipskiej zahaczyl o Palestyne (wziecie Jaffy i slynni zadzumieni w Jaffie, bitwa pod Nazaretem i nieudane obleznie Saint-Jean d?Acre w 1799). Wowczas wlasnie zaproponowal Zydom utworzenie pod auspicjami Francji panstwa zydowskiego. Chodzilo o stworzenie tworu podobnego do pozniejszego Ksiestwa Warszawskiego. Zarzucil te plany poniewaz podboj Palestyny mu sie udal i juz nie potrzebowal tak bardzo poparcia Zydow. 8 lat pozniej utworzyl Ksiestwo Warszawskie i uzyskal poparcie Polakow, z ktorego skrzetnie skorzystal (klania sie pan Rzecki). Prawie sto lat pozniej Teodor Herzl wrocil do idei Naopleona tworzac ruch syjonistyczny, a w r. 1948 powstalo panstwo Izrael, na czele ktorego stanal polski Zyd z Plonska David Ben Gurion. Czyz nie fascynujaca historia?
Pozdrawiam
jk
Oczywiscie: podboj Palestyny mu sie NIE udal
Twój przedostatni komentarz bardzo ciekawy. Podobnie jak postać samego Napoleona.
Śmierć Napoleona była być może zupełnie naturalna, ale wszystkie analizy zawartości arsenu w jego włosach dały wyniki potwierdzające kontakt ze związkami arsenu. Trudno wykluczyć przewlekłe podtruwanie Cesarza arszenikiem. Ponieważ związki arsenu są używane obecnie jako eksperymentalny lek przeciwnowotworowy to być może spożywanie małych dawek arszeniku wyszło mu nawet na zdrowie. Należy jednak pamiętać, że Cesarz regularnie leczył się również nadal modnym w tym czasie toksycznym antymonem ( w formie winianu potasowo antymonowego KSbC4H4O7?1/2H2O.). Ewentualne interakcje antymonu z arsenem w ludzkim organizmie są raczej mało zbadane. Sytuację komplikuje dodatkowo fakt, iż dzień przed śmiercią Cesarz zażył dużą dawkę kalomelu czyli chlorku rtęci HgCl2. Jednoczesna ekspozycja na związki arsenu, antymonu i rtęci nie jest sytuacją toksykologicznie banalną, zwłaszcza, że nie mamy wiarygodnych danych o użytych dawkach. Oczywiście przyczyną śmierci Napoleona mógł być rak żołądka, ale w świetle współczesnej wiedzy zgon człowieka, który połknął porcyjkę winianu potasowo antymonowego a krótko potem poprawił to chlorkiem rtęci nie jest aż tak zdumiewająca. Co do ankiety J.K. to dla mnie N.B. sytuuje się w tak odległej historii, że nie budzi już emocji. Zatem daję mu A bo jednak co nieco osiągnął a mordował mniej więcej na poziomie właściwym dla swojej epoki. Co innego taki dajmy na to Kaligula, który wystawał jednak ponad przecietność.
A wiecie co panowie? Tak mnie właśnie naszło – dociekanie przyczyn śmierci Napoleona to jednak trochę kamerdynerstwo takie… Może i zajmujące ale jednak mało istotne. W końcu to, czy rozłożył go rak, czy arsen, antymon i rtęć nie ma zbyt dużego wpływu na to, co zbroił był wcześniej… a to właśnie to wcześniej jest ważne…Ech.. z drugiej strony – może dlatego nie jestem historykiem:)
O ankietce:
Z moich wyliczen wynika, ze jest 1xA+B, 1xA i 1xB. Czyli remis totalny. Sam raczej optuje za B z malutkim a. Szkoda tylko, ze to tak mala proba i statystycznie zupelnie, ale to zupelnie, nie istotna. 🙂