Msza za Darwina
Dzisiaj, 12 lutego, przypada 198. rocznica urodzin Karola Darwina, piątego (z sześciu) dzieci Roberta i Susanny Darwin i wnuczka ewolucjonisty Erazma Darwina. Gdzie jak gdzie, ale w tym blogu chyba nie trzeba wyjaśniać, kim był i czego dokonał.
Również na początku lutego (ósmego) przeszła niezauważenie 173. rocznica urodzin innego giganta nauki – Dymitra Mendelejewa. W swym prawie okresowości pierwiastków chemicznych z roku 1869 Mendelejew ustalił tytułową okresowość i hierarchię pierwiastków, ale także przewidział istnienie i właściwości nieznanych wówczas pierwiastków – skandu, galu i germanu.
Oba odkrycia łączy bardzo wiele. Po pierwsze, to one właśnie dały podwaliny pod nowoczesną biologię i chemię. Po drugie, oba świadczą o jedności świata – pierwsze ożywionego, drugie również nieożywionego. Po trzecie, obie odnoszą się bezpośrednio do prahistorii naszej planety: pierwsze do początków życia, drugie początków samego Wszechświata. W momencie Wielkiego Wybuchu istniały jedynie najprostsze pierwiastki – wodór i hel, po czym komplikowały się tworząc węgiel, siarkę, platynę, rad, polon etc. W końcu człowiek zaczął syntetyzować pierwiastki sztuczne, jak choćby uzyskany po raz pierwszy w roku 1955 i nazwany na cześć Mendelejewa 101 pierwiastek w jego rozbudowanej tabeli – mendelew (Md). Podobnie ewoluowało życie. Od najprostszych koacerwatów, poprzez pierwsze twory komórkowe, ich kolonie, pierwotne organizmy, do ssaków z człowiekiem na szczycie tej piramidy i tworzonych dziś przez niego nieistniejących w naturze organizmów transgenicznych.
Zarówno prawa ewolucji, jak i okresowości pierwiastków chemicznych uzupełniały i uzupełniają do dzisiaj nowe odkrycia naukowe. Tak było z pojęciem genów, praw rządzących genetyką nie tylko osobników, ale i populacji, genetyką molekularną wykazującą pokrewieństwa nie tylko gatunków i ras, ale i samych genów, w końcu z wnioskami płynącymi z analizy organizacji całych genomów, które pojawiły się na początku XXI wieku. Uzupełniana ciągle teoria ewolucji Darwina, uwzględniająca nowe osiągnięcia biologii, zwana jest dziś syntetyczną teorią ewolucji. W odniesieniu do prawa Medelejewa można zaś wspomnieć o wykryciu struktury atomu, mechanizmów reakcji chemicznych i syntezie wielu nowych, nie tylko nieznanych, ale wręcz nieistniejących za czasów Mendelejewa, pierwiastków – choćby wspomniany wyżej mendelew.
Odkrycie Mendelejewa nie wywołało takiego oporu jak teoria Darwina, gdyż łatwiej było oddzielić je od sporów światopoglądowych, religijnych i politycznych. To, że przeciwnicy Darwina nie krytykują Mendelejewa świadczy tylko o ich braku wyobraźni i polotu, gdyż okresowa tablica pierwiastków mówi praktycznie to samo co teoria Darwina, tyle, że na bardziej elementarnym poziomie. Jej krytyka wymagałaby negacji nie tylko osiągnięć samej chemii, ale i biologii, a nawet fizyki. Właściwie całej nauki – jakaż gratka dla negacjonistów!
Co ciekawe, totalny negacjonizm naukowy jednak nie istnieje, choć idę o zakład, że z czasem i on się wyłoni. Zapewne gdy powstanie teoria wszystkiego. Negacjonizm naukowy ewoluuje bowiem tak samo jak i cała nauka i nie jest w stanie jej wyprzedzić (to prawo Kubiaka, odkryte w roku 2007 i opisane po raz pierwszy na łamach tego bloga).
Kreacjonizm stanowi zaledwie cząstkę współczesnego negacjonizmu naukowego, który da o sobie jeszcze znać. Sama historia Darwina dostarcza poparcia takiej tezie. Spór ewolucjonistów i kreacjonistów trwa bowiem od dawien dawna. Jednak trzeba było pojawienia się wyjątkowo dobrze udokumentowanej teorii, aby przyjął on szczególnie ostrą formę. 1 lipca 1858 roku Darwin i młodszy od niego o 14 lat Alfred Russel Wallace przedstawili na posiedzeniu londyńskiego Towarzystwa Linneuszowskiego dwie bardzo do siebie podobne, choć opracowane niezależnie od siebie, teorie ewolucji życia na Ziemi. Tak dotarła do społeczeństwa i rozpaliła namiętności informacja na temat teorii Darwina/Wallace’a (później znanej powszechnie jako teoria samego Darwina).
Darwin potrafił lepiej niż Wallace zadbać o popularyzację swej teorii w świecie nauki, a co za tym idzie – w świadomości społecznej. Po opublikowaniu „O pochodzeniu gatunków drogą doboru naturalnego” (1859), „O zmienności zwierząt i roślin udomowionych” (1868), „O pochodzeniu człowieka” (1871), „Selekcji w stosunku do seksu” (1871) i „Ekspresji emocji u człowieka i zwierząt” (1872) stał się głównym celem ataków przerażonych jego odkryciami bigotów.
Jednak sam Darwin nigdy nie uważał, jakoby ewolucja życia miała przeczyć istnieniu Boga i dawała podstawy do zachwiania czyjejkolwiek wiary. Również dzisiaj ten pogląd ma wielu zwolenników. Wczoraj, w niedzielę poprzedzającą rocznicę urodzin wielkiego ewolucjonisty, obchodzono w USA tzw. „Evolution Sunday 2007„, organizowany od poprzedniego roku przez parafie popierające tzw. „The Clergy Letter Project„. CLP to organizacja religijna skupiająca dziś 601 chrześcijańskich kongregacji w USA oponujących przeciwko twierdzeniom o niekompatybilności teorii ewolucji i wiary chrześcijańskiej. Oczywiście, pro-ewolucjoniści religijni często ślizgają się po hipotezie tzw. Inteligentnego Projektu (polecam artykuł „Uczeni szukają Stwórcy” Marcina Rotkiewicza w ostatniej Polityce).
200-letnia rocznica urodzin Darwina w roku 2009 będzie obchodzona szczególnie hucznie jako Światowy Dzień Darwina. Ale już na dwa lata przed tą okrągłą datą aż huczy w Internecie na temat ewolucji i dzieła Darwina. Można z tej okazji np. wysłuchać wykładu znanego dobrze w tym blogu Richarda Dawkinsa. Rocznica urodzin Darwina okazuje się jednoczyć wszystkich chyba przedstawicieli prądów i obediencji ewolucyjnych – od głęboko wierzących wyznawców Inteligentnego Projektu, poprzez tradycyjnych chrześcijańskich ewolucjonistów, do ateistów i zwolenników teorii memów.
Tylko kreacjoniści nie mają jakoś swojego święta. Pewnie dlatego, że dokładna dzienna data stworzenia Wszechświata nie jest im jeszcze znana (nb. według kalendarza żydowskiego miało to nastąpić przed 5768 laty). Może więc symbolicznie 1 stycznia?
Ilustracja: Portret Mendelejewa Ilji Riepina
Komentarze
To ja chyba jestem negacjonista, bo nie wierzę w jakiekolwiek teorie wszystkiego… 😀
A co do święta kreacjonistów, to raczej ciężko będzie uzgodnić kalendarze rozmaitych wyznań. Ja bym proponował, by rozstrzygneli to na ubitej ziemi (płaskiej oczywiście…).
A moze 31-go lutego ?
Hej ! To juz niedlugo!
Szczerze mówiąc to ja jednej rzeczy nie rozumiem. Czy gdyby się skrzyknęło paruset wariatów wierzących w krasnale – nazwaliby się gnomistami albo dwarfistami to czy też wszyscy przejmowaliby się nimi i prowadzili uczone dysputy? Myślę, że najlepszą metodą na tzw „kreacjonistów” jest ignorowanie. A świętować mogą sobie w…hmm…jest chyba jakiś święty od spraw beznadziejnych?
Zgadzam sie z Komerskim.
Tutaj ponizej znalazlem cos ciekawego w NYT. Jak ludzie wierzacy „doslownie” w Biblie robia doktoraty z biologii ewolucyjnej. Wyglada to dla mnie albo jako przypadek rozdwojenia osobowosci albo swoistej agentury kreacjonistow ktorzy penetruja swiat nauki aby ten pozniej dyskredytowac.
http://www.nytimes.com/2007/02/12/science/12geologist.html?pagewanted=2&ei=5087&em&en=a234866b369106cf&ex=1171429200
arnold…
Proszę popatrzeć, w jakim świecie żyjemy. W Poznaniu zorganizowano się konferencję dla nauczycieli na temat wczesnego wykrywania wśród uczniów opętanych przez szatana [ względnia czarta?]. Istnieje do tej pory biskup-egzorcysta. Znam osobę, która pisała pracę magisterską z angelologii [a ja myślałem, że tylko K.I. Gałczyński kpił o `angelologii i dali`], a jeden z rozdziałów traktował o `ewentualnej` płci aniołów!
To jest nasza rzeczywistość!!!
Komerski… A kto pokonał W.Wierzejskiego w wyborach prezydenckich w Warszawie? – Krasnale i Gamonie[vide Google – hasło `Pedał`]!!!
MSZA ZA DUSZĘ DARWINA?…Hmmm… Gdyby znalazł się ksiądz gotów potraktować `imprezę` poważnie – niekomercyjnie… Myślę że znależliby się chętni wierni… A i niewierzących sporo dałoby się skusić na taki `rarytet`.
Z szacunkiem dla wszystkich
ZD
A ja to widze w ten sposob:
Ogloszenie Parafialne
W dniu 31-go lutego o godz. 17:00 zostanie odprawiona
Msza (intencja): ZADUSZE DARWINA !!!!!
Ofiarodawca: Rodzina Giertychow.
Dajmy im nawet dwa dni na świętowanie. Jeden – tak, jak proponuje Jacobsky – 31 lutego, a drugi dzień wcześniej!
A tak serio, to trochę niepokoi mnie to, że w Polsce, metodą drobnych kroczków, deprecjonuje się postulaty teorii ewolucji. Pal licho samych kreacjonistów, którzy plotą trzy po trzy w internecie, wydają czasopisma i książki – mają do tego prawo. Moje obawy budzi fakt, że polski świat nauki, co raz częściej traktuje ich brednie poważnie; próbuje merytorycznie dyskutować; polemizuje z ich niedorzeczną argumentacją, jakby było z czym. (Komerski ma rację – najlepiej ich ignorować!) A w imię czego? Tego że jeden Giertych jest ministrem edukacji, a drugi zwolennikiem kreacjonizmu z profesorskim tytułem? Już nawet Kościół nie stoi w opozycji do darwinizmu. Jeśli tak dalej pójdzie, to teoria ewolucji w kraju nad Wisłą, jeśli w ogóle nie zniknie ze szkolnych podręczników, to zacznie być traktowana alternatywnie. Tak, jak teraz jest z religią i etyką w szkole (chociaż nie jest to całkiem adekwatny przykład); Do wyboru, do koloru!
Do takich wniosków skłonił mnie komentarz Zygmunta Drugiego: Praca magisterska z angelologii?! Konferencja metodyczna poświęcona opętaniu uczniów przez szatana?! Ludzie! To mi się w głowie nie mieści i naprawdę przestaje być już śmieszne!
Nodest: Ja bym aż tak się nie bał. Oni teraz mają żniwa bo im klimat opinii sprzyja. Za ile to? 2,5 roku? Wszystko wróci do normy. Tak myślę sobie naiwnie.
A co do pracy magisterskiej z angelologii to zależy na jakim kierunku – bo jeżeli była to praca z teologii albo historii filozofii, to ja bym się nie burzył.
Nie wiem, co na to powie GP, ktory specjalizuje sie w nurtach myslowych i filozofii, ale moim skromnym zdaniem nie powinno sie uzywac wymiennie pojec „darwinizm” i „ewolucjonizm”. Pisze o tym dlatego, ze wydaje mi sie, iz jesli juz, to KK nie stoi w opozycji wobec teorii ewolucji, natomiast sprzeciwia sie on darwinizmowi, ktory dzis obejmuje nie tylko nauki przyrodnicze, ale rowniez teorie na temat zasad funkcjonowania spoleczenstwa czy gospodarki.
Nie wie, co na to GP ?
Pozdrawiam,
Jacobsky
Komerski! Prawdopodobnie masz rację (mam taką nadzieję) i wszystko wróci do normy, za te kilka lat. Obserwując jednak to, co się dzieje – choćby w polskim szkolnictwie – pewności mieć nie można (na samą myśl mam dreszcze). Rzeczywiście, nie pomyślałem o tym, że może to być praca z historii filozofii. Dzięki Stary! Kamień spadł mi z serca.
Jacobsky! Mniejsza o definicje. Czy się Kościół sprzeciwia, czy nie – nie zmienia to faktu „wpychania się” kreacjonizmu w szeregi poważnych nauk. A tak na marginesie, to nie wiemy, czy synek nie planuje przypadkiem przemycić ojcowską myśl do polskich szkół, np. w ramach projektu: „Zero Tolerancji”! 😉 Hm?
Skoro zostałem wywołany do tablicy….
Jacobsky: „Nie wiem, co na to powie GP, ktory specjalizuje sie w nurtach myslowych i filozofii, ale moim skromnym zdaniem nie powinno sie uzywac wymiennie pojec ?darwinizm? i ?ewolucjonizm?. ”
O ile mi wiadomo, darwinizm jest tylko jednym z nurtów w ewolucjonizmie. Wychodzi więc na to, że ewolucjonizm to pojęcie szersze zakresowo. Ale druga część twojej wypowiedzi mocno mnie dziwi: o ile mi wiadomo KK w oficjalnych dokumentach nie wypowiada się przeciw darwinizmowi (a tym bardziej ewolucjonizmowi), traktując darwinizm, neodarwinizm czy też Syntetyczną Teorię Ewolucji, jako teorie o charakterze naukowym. Polem działalności KK jest zaś sfera wiary czy też religii i z tej perspektywy interpretuje on to, co mówi nauka. Oficjele kościelni nie są zainteresowani kreacjonizmem w jego prymitywnym, giertychowskim wydaniu. Giertych-ojciec robi KK niedźwiedzią przysługę. W ogóle sugeorwanie, że katolicyzm stoi w sprzeczności z ewolucjonizmem bądź darwinizmem jest dla mnie takim samym objawem niedouczenia jak u Giertycha-ojca.
Myślę, że kreacjonizm – jako teoria naukowa – jest dla KK takim samym problemem jak dla nauki. Z perspektywy KK również wygodnie jest oddzielić prawdę objawioną od prawdy naukowej, która – jak wiemy – ciągle się zmienia i tak naprawdę 🙂 nie jest prawdą tylko coraz precyzyjniejszym przybliżeniem rzeczywistości. Ale nie ma charakteru absolutnego. Oddzielenie prawdy objawionej od naukowej uwalnia tą pierwszą od wielu problemów związanych z poznanime rzeczywistości i pozwala właśnie utrzymać jej absolutność. Biblia nie jest traktatem naukowym. Zdaje się, że tego nie dostrzegają kreacjoniści.
Co do angelologii – też mnie to nieco śmieszy, ale teologia jest nauką, więc w sumie wszystko gra.
Opętania – dziwna ta konferencja i od czapy, ale z drugiej strony Biblia wielokrotnie mówi o opętaniach (nie mówiąc o istnieniu szatana, czy też czarta), a egzorcyści podobno mają obecnie pełne ręce roboty (i bynajmniej nie zastępują w swojej pracy psychiatrów). Jeśli taka konferencja nie jest zorganizowana z pieniędzy podatników, to niech sobie konferują.
KOMERSKI!!! Bój się…. sam wiesz kogo!!! Angelusom pod kiecki zaglądać? Boć tam był [przecie wątek `ewentualnej` płci onych! Przy okazji – w siedemdziesiątych latach mego żywota dowiedziałem się o `płci ewentualnej`. Jak to wygląda?
GP
„Oddzielenie prawdy objawionej od naukowej . . .” Prawdy objawionej? Prawdy – objawionej?
To jak z demokracją socjalistyczną. Demokracja socjalistyczna istniała (istnieje) tylko w oczach przekonanych o jej istnieniu. Czyżby pojęcie prawdy zostało już całkowicie pozbawione wszelkich atrybutów obiektywności? Na blogu naukowym Polityki?
Nie bez przyczyny marksizm-leninizm był przez krytyków określany mianem „religii”.
Objawienie to w katlicyzmie ogolnie rzecz biorąc synonim tego, co jest w Biblii. Prawda Objawiona = prawda o rzeczywistości zawarta w Biblii. Prawda ta nie ma charakteru naukowego, ale religijny, czy nawet mistyczny. Mówi coś o człowieku i to wiele takich rzeczy, które akurat do mnie przemawiają.
A co do obiektywności prawdy, to już tutaj kwestia pojawiała się w komentarzach. Na razie nie będę tego przywoływał. 🙂
Tak sobie jeszcze myślę przy papierosie czy objawiony charakter pewnych twierdzeń wyklucza ich obiektywność?
Rogerowi Penrose się coś objawiło w trakcie przechodzenia przez jezdnię (jeśli dobrze pamiętam) i w obliczeniach wyszło, że jest obiektywne… 😀
GP,
dzieki za odpowiedz i za uwagi o relacjach miedzy katolicyzmem i ewolucjonizmem.
Problem w tym, ze dosc czesto slyszalem, iz kapitalizm, w swej najbardziej drapieznej, dzikiej, czystej (?) postaci, jest darwninistycznym pojeciem do gospodarki, i do funkcjonowania spooleczenstwa. O ile mi wiadomo, KK w odniesieniu do tej sfery aktywnosci ludzkiej nie popiera idei bezwzglednej dominacji i ostatecznej wygranej bardziej dostosowanego, silniejszego-bogatszego nad tymi, ktorym wiedzie sie gorzej, czy sa slabsi. Innymi slowy: nie popiera darwinizmu spolecznego , o ktory mi chodzilo w poprzednim wpisie.
Chociaz polem dzialania KK jest wiara i religia, to jednak od konca XIX-go wieku papieze wypowiadali sie pare razy w swych encyklikach o sprawach spolecznych i ekonomicznych. Owszem, sa one interpretowane po katem doktryny wiary, ale to nie zmienia faktu, ze opinie wyrazowe w tych dokumentach stanowia „material do przemyslenia” nie tylko dla wienych.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Akceptacja ewolucjonizmu w jego wydaniu darwinistycznym przez KK to ok. 50 ostatnich lat. Wcześniej bywało różnie. Ale czy darwinizm społeczny nie jest wykrzywionym przeniesieniem darwinizmu (czy też neodarwinizmu lub STE) do życia społecznego?
GP,
mi nie chodzi o to, czym jest darwinizm spoleczny, tylko o stosunek KK do tej koncepcji.
GP 12:14
Nie, jeżeli obiektywność może zostać „objawiona”.
GP: „Tak sobie jeszcze myślę przy papierosie czy objawiony charakter pewnych twierdzeń wyklucza ich obiektywność?”
Jeżeli przyjmiemy Twoją definicję dot. prawdy „objawionej”, to dla wierzącego – nie musi wykluczać; dla ateisty – z całą pewnością wyklucza. Chociaż z drugiej strony – obiektywność, nie musi znaczyć: prawdziwość. Jeszcze jedno: Kiedyś wierzyłem, że prawda, to prawda – nie posiada wersji. Teraz wiem, że prawda może mieć kilka, tylko pozornie ze sobą sprzecznych wersji; a wg teorii względności zależy to tylko od punktu odniesienia (obserwatora).
PS. A tak w ogóle, to palenie papierosów jest postępowaniem irracjonalnym, ponieważ szkodzi zdrowiu – i jest to „prawda o charakterze naukowym”. Dlaczego więc palisz? 😉
To może najpierw określmy na czym polega obiektywność? Bo chyba tutaj jest pies pogrzebany. Oczywiście „wierzę” w miarę „obiektywny” sens prawdy, chociaż pojmowanie rzeczywistości jest uzależnione od słów, jakich używamy i do pewnego stopnia przez te słowa już a priori wyznaczone.
Jacobsky: Ok rozumiem, a wcześniej może coś źle pojąłem. Chodziło mi tylko o to, że krytyka przez KK tzw. darwinizmu społecznego wcale nie oznacza krytyki darwinizmu jako koncepcji naukowej.
Hmm.. Sadze z powyzszej dyskusji, ze moze warto bedzie troche uporzadkowac tych kreacjonistow, bo jest ich wiele typow, rodzajow i gatunkow. Co ciekawe, sam kreacjonizm tez ewoluuje !
Co do okreslen ewolucjonizm i darwinizm: oczywiscie, darwinizm to jeden z pradow ewolucjoninizmu. Dzis, ze tak powiem (zeby podraznic kreacjonistow, bo bardzo to lubie), obowiazuje, ewolucjonizm syntetyczny, ktory opiera sie na pracach Darwina, ale nie jest prostym przedluzeniem darwinizmu (czyli tego co zawieraly publikacje Darwina w chwili jego smierci). Do tez Darwina dodano prace tysiecy naukowcow. Najwazniejsze wydaje mi sie, ze ewolucjonizm syntetyczny to m.in. genetyka molekularna, rachunek prawdopodobienstwa, symulacje komputerowe etc.. To chyba najbardziej zintegrowana i trudna dziedzina wspolczesnej biologii. Dlatego smiesza mnie pseudo-argumenty niektorych kreacjonistow np. na temat wspolistnienia dinozaurow i ludzi. To po prostu tak jakby ktos twierdzil, ze samochod nie moze jechac bo pasek klinowy jest kawalkiem szmaty obciagnietym guma. Na zdrowy rozum kilkutonowa ciezarowka z takim paskiem klinowym powinna przejechac nie wiecej niz 10 metrow. Mnie by bardziej interesowaly odkrycia z dziedziny biologii molekularnej swiadczace, ze jakis gen, czy rodzina genow, nieewoluowa(a) powiedzmy od kredy. To by bylo cos! A tak, to sa wlasnie opowiesci u cioci na imieninach, ktore dla nauki nie maja zupelnie znaczenia. Natomiast juz dla polityki, wiary, edukacji i swiadomosci ludzi nie-biologow maja znaczenie kapitalne. I dlatego sadze, ze nalezy sie z kreacjonistami klocic, ujawniac ich brednie i ich osmieszac.