Opowieść wigilijna
Opowieści wigilijne powinny krążyć wokół nowo narodzonego, opłatka, choinki, bliskich przy stole, prezentów, ludzkiej solidarności i dobra, które zmagają się ze złem.
Postaram się zastosować te same składniki co Charles Dickens. Moja opowieść będzie więc dotyczyła zarówno nowo narodzonego, jak i złowrogiej, znanej z seksafery w Samoobronie, oksytocyny. Nie będzie jednak ani czarnych charakterów w rodzaju Ebenezera Scrooge (tę rolę mógłby odegrać poseł Łyżwa), ani Duchów Wigilii (potencjalna rola dla pani Anety). Oksytocyna zaś przemieni się w zbawienny eliksir i obiecuję, że wszystko, jak u Dickensa, skończy się happy endem.
Yehezkel Ben-Ari jest specjalistą od badań mózgu. Pracuje w Narodowym Instytucie Badań Medycznych INSERM w Marsylii. Jego ekipa bada m.in. wpływ organizmu matki na płód i noworodka. Na łamach amerykańskiego tygodnika naukowego „Science” Ben-Ari opisuje nowy mechanizm molekularny, za pomocą którego organizm matki znieczula mózg rodzącego się dziecka. Dla ścisłości dodam, że badania prowadzono nie na ludziach, a na szczurach. Wymagały one bowiem uzyskiwania komórek nerwowych z mózgu płodów bezpośrednio przed i tuż po narodzeniu.
Narodziny to wielki szok, tak dla organizmu matki, jak i dziecka. Największym zagrożeniem dla rodzącego się niemowlaka jest przedłużający się okres niedotlenienia. A brak tlenu najgroźniejszy jest właśnie dla mózgu. Organ ten zaś potrzebuje tym więcej tlenu, im bardziej jest aktywny. Dlatego, najkorzystniej dla mózgu rodzącego się dziecka byłoby, gdyby był on w stanie uśpionym – jak najmniej aktywnym.
Ekipa Ben-Ariego wykazała właśnie, że neurony z mózgu szczurków są w naturalny sposób usypiane i znieczulane tuż przed porodem. Co więcej, wykryli, że znieczulenie to następuje automatycznie w odpowiedzi na sygnały hormonalne wysyłane przez organizm rodzącej matki. Głównym czynnikiem znieczulającym mózgi szczurków okazała się oksytocyna. Jest to naturalny hormon, który pojawia się w organizmie ciężarnej na krótko przed porodem. Wiadomo, że ułatwia on ten proces, przystosowując do akcji mięśnie biorące udział w porodzie. Działa również na psychikę kobiety.
Naszym naukowcom udało się udowodnić, że mózgi płodów odciętych od dostępu oksytocyny były znacznie bardziej wrażliwe na brak tlenu od mózgów zwykłych szczurzych noworodków. Przy dłuższym trwaniu warunków beztlenowych szybciej umierały one niż mózgi płodów szczurów, do których oksytocyna miała dostęp. Udowodniono również, że oksytocyna działa na neurotransmiter o nazwie GABA. To właśnie jego bezpośredniemu udziałowi mózg zawdzięcza okołoporodowe znieczulenie.
Badania na szczurach oczywiście nie przesądzają, że identyczny mechanizm działa podczas porodu u ludzi. Jednak regulacja neuronalna szczura i człowieka jest bardzo podobna. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że i ludzie rodzą się ze znieczulonym mózgiem.
Przedłużający się poród jest przyczyną wielu poważnych komplikacji neurologicznych. Występują one u około 10 proc. noworodków i w najpoważniejszych przypadkach mogą być przyczyną śmierci, epilepsji, mentalnego i ruchowego opóźnienia w rozwoju dziecka. Znając mechanizm znieczulania płodowych mózgów może uda się w przyszłości znaleźć sposób na pogłębienie tego efektu podczas szczególnie trudnych porodów.
Informacje opisane przez marsylczyków będą szczególnie przydatne w opracowaniu nowych leków używanych do zapobiegania przedterminowym porodom. Stosowane dziś leki hamują działanie oksytocyny indukującej poród. Można więc sądzić, że leki te wywołują także efekt uboczny na płód – utrudniając znieczulenie jego mózgu, gdy do porodu jednak dochodzi. Pocieszeniem jest, że leki te nie przenikają z łatwością do samego płodu. Profesor Ben-Ari sądzi, że dzięki jego odkryciu trzeba jednak będzie opracować takie środki, które będą działały wybiórczo na receptory oksytocyny w macicy kobiety, a nie na receptory w mózgu dziecka.
I to właśnie ten zapowiadany we wstępie happy end.
Wszystkim czytelnikom bloga szalonych naukowców życzę – wprost z alpejskich szlaków w La Plagne – spokojnych Świąt Bożego Narodzenia i samych sukcesów w Nowym Roku.
Komentarze
Inna przypowiesc o nowo narodzonym dotyczy zjawiska zwanego gene imprinting, czyli powiedzmy „naznaczenia” genetycznego pewnych genow w zaleznosci od tego, czy sa one czytane z chromosomu pochodzacego od ojca czy od matki. Polega ono z grubsza na tym, ze podczas rozwoju embrionalnego pewne geny sa czytane tylko i wylacznie z danego chromosomu rodzicielskiego , i stosowny sygnal jest zakodowany tak, ze dla prawidlowego rozwoju plodu dany gen czytany ma byc tylko i wylacznie powiedzmy z chromosomu ojca pod grozba wystapienia roznych form niedorozwoju. Np. to geny ojcowskie odpowiedzialne sa za formowanie sie lozyska, zas matczyne – za rozwoj sporej czesci embrionu, w tym glowy i mozgu. Ciekawe jest, ze patrzac na lozysko w tym sposob staje sie ono raczej organem raczej pasozytujacym na organizmie matki, a nie matczynym pomostem zapewniajacym przetrwanie embrionu i jego rozwoj. Zjawisko „naznaczenia” rodzicielskiego dotyczy szczegolnie par genow-antagonistow i ma zwiazek z procesem demetylacji DNA, ktory uaktywnia wyciszone geny, i ktoremu to procesowy wymykaja sie geny „naznaczone”.
Pisze o tym zjawisku znanym juz od dobrych parunastu lat dlatego, ze czytajac Panski tekst nasunela mi sie na mysl refleksja majaca zwiazek z „naznaczeniem” genetycznym. Otoz doswiadczenia (bardzo pomyslowe i eleganckie zreszta) wykazaly, ze rozwoj m. in. sporej czesci kory mozgowej u myszy znajduje sie pod kontrola genow matczynych, kora zas odpowiedzialna jest m.in. za przetwarzanie inforacji pochodzacych od zmyslow. Byc moze wiec dzialanie znieczulajace oksytocyny matczynej na plod w czasie porodu to nie tylko zwykla relacja hormon-receptor itd, ale cos wiecej. To „wiecej” mogloby wynikac wlasnie w faktu, ze zarowno oksytocyna (moze nie tyl sam hormon, ile zespol zjawisk biochemicznych zwiazanych z porodem jako caloscia) jak i osrodek bolu plodu maja w jakis sposob zapisany ten sam „znak wodny” stanowiacy decydujacy zwornik miedzy reakcjami organizmu matki i nowo rodzacego sie dzieka.
Jak na aspirujacego do grona szalonych naukowcow przystalo, moj powyzszy tekst stanowi tylko szkic zarysu do projektu luznej hipotezy.
Oskar Wilde powiedzial mniej wiecej tak: „Tragedia wszystkich kobiet jest to, ze staja sie one jak ich matki. Tak sie nie dzieje w przypadku mezczyzn, i to stanowi tragedie dla nich” (All women become like their mothers. That is their tragedy. No man does. Tha is his.)
Oskar Wilde mylil sie w swym spostrzezeniu.
Jednym z odkryc zwiazanych z „naznaczeniem” genetycznym jest to, ze w odniesieniu do rozwoju mozgu, strona matczyna jest odpowiedzialna za czesci zwiazane ze sfera kognicyjna, zas strona ojcowska – za rozwoj takich elementow systemu limbicznego kontrolujacego emocje. Innymi slowy….
No wlasnie. Oto Nowo Narodzony, z umyslowoscia Matki i z emocjami Ojca, skoro mial On byc zrodzony, a nie stworzony. Byc moze wlasnie doskonalosci i wyjatkowosci tej jednej jedynej kombinacji Matka/Ojciec tkwi czesc tajemnicy Narodzenia i wszystkiego, co potem nastapilo, ktora to tajemnice swietujemy co roku.
To moja przypowiesc wigilijna.
Wszystkiego Najlepszego,
Jacobsky
Bardzo ciekawe doniesienie. Zwlaszcza, ze oksytocyna dziala przeciwbolowo i przeciwlekowo u doroslych ssakow poddawanych roznym zyciowym stresom. W czasie porodu – jak znalazl.
Oksytocyna indukuje tez interakcje spoleczne u roznych gatunkow, w tym laczenie sie w pary i zachowania rodzicielskie. Matka moze wiec, obdarowujac plod oksytocyna, nasilac zachowania ‚pro-spoleczne’ przyszlego noworodka.
Jak we wszystkim i tu mozna znalezc lyzke dziegdziu. Hormon ten podejrzewa sie o zwiazek z autyzmem i innymi zaburzeniami wiezi spolecznych. Niewykluczone, ze epidemia autyzmu z ostatnich lat ma zwiazek z majstrowaniem ginekologow-poloznikow przy oksytocynie. A moj kolega-naukowiec, sam nierozwiedziony, wiaze oksytocyne (scislej – jej niedobor) z rozwodami. Autyzm i rozwody to temat smutny, ale jakze Swiateczny…
Do Jacobsky?ego :
Swietna uwaga ! Oczywiscie zjawisko imprintingu genetycznego emilinuje (w naukowy sposob) mozliwosc niepokalanego poczecia. Tylko czy trzeba siegac do imprintingu aby wyeliminowac biologiczna mozliwosc rozwoju zarodka partenogentycznego w meski plod, i w osobnika o meskim fenotypie? To przypomina Gagarina, ktory krzyczy z Kosmosu, ze nie widac stad Pana Boga?
Do med :
Zgadzam sie w 100 proc. Choc to tylko hipoteza, to wywolywanie porodow oksytocyna moze miec zwiazek z fizjologia noworodkow. Co do rozwodow: hmm… mozna szukac przyczyn rowniez w poziomie testosteronu, progesteronu itd… Chyba nie ma jednak tak prostej zaleznosci.
jk,
wcale nie bylo moja intencja wyeliminowanie Boga z historii wilgilijnej. Celowo napisalem: zrodzony, a nie stworzony. Zrodzony, a wiec powstaly z fuzji dwoch gamet, ktore daly poczatek rozwojowi embrionu, rozwojowi odbywajacemu sie wedlug scenariusza sterowanego miedzy innymi przez „naznaczenie” genetyczne. To, co Nowo Narodzony dostal od Matki to jedno, a co od Ojca, i kto rzeczywiscie byl Ojcem to drugie. Jesli jednak geny ojcowskie rzeczywiscie sa odpowiedzialne za rozwoj czesci emocjonalnej, i jesli dyskutowany tu osobnik wykazywal sie swoistymi cechami emocjonalnymi „nie z tej ziemi”, to byc moze jest to dowod na boskie pochodzenie osobnika ? Czy ktokolwiek ze zwyklych smiertelnych powiedzialby ze smiertelnym spokojem, zeby ten, kto jest bez grzechu rzucil pierwszy kamieniem …?
Arogancja Gagarina i radzieckiej nauki byla w tamtych czasach przykladowa. To przeciez mniej wiecej w tym okresie radzieccy uczeni zapowiadali np. rychle stworzenie sztucznej komorki zywej (przewidywane na poczatek lat 70-tych, o ile sie nie myle). Kolejny triumf przodujacej nauki radzieckiej…
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku,
Jacobsky
Nic mi nie wiadomo o roli matczynych lub ojcowskich naznaczonych imprintingiem genow w rozwoju emocjonalnej czesci psychiki, a nawet psychiki toute courte. Prosze o namiary bibliograficzne. Sadzilem, ze w ogole nie wiadomo do jakiego stopnia geny decyduja o naszych emocjach.
Jezeli rozumiem dobrze hipoteze, Nowonarodzony mial genotyp XX i odpowiednio zmodyfikowana chromatyne aby wyrazac fenotyp XY plus odpowiednie cechy pozaziemskie? Matka musialaby jako minimum miec bardzo wysoki poziom testosteronu aby dominowac nad kompozycja hormonalna plodu.
JK,
Geny a emocje… Pewien gen ma wplyw na agresje tylko u osobnikow meskich u myszy. Po wycieciu tego genu samce sa normalne ale nie przejawiaja agresji w stosunku do innych samcow, a maja normalny poziom testosteronu i wech (znajduja z latwoscia ukryty kawalek czekolady). Mozg tych osobnikow jest zmieniony w minimalnym stopniu ale obserwuje sie spadek ilosci pecherzykow w axonach w niektorych rejonach mozgu.
Gdyby tak mozna bylo wyprodukowac inhibitor tego enzymu i rozrzucic nad pewnymi obszarami kuli ziemskiej. ONZ moglaby sponsorowac projekt. Wyhamowanie agresji wsrod samcow H. sapiens rozwiazaloby wiele globalnych problemow ludzkiej cywilizacji ktore wydaja sie miec swoje pierwotne zrodlo w agresji wewnatrzgatunkowej.
OK, ale to nie ma zwiazku z imprintingiem, a wylacznie z plcia. Geny naznczone imprintingiem daja rozne fenotypy w zaleznosci od tego czy nosza imprint matczyny czy ojcowski. Agresje stymuluje przykladowo testosteron, ktory nic z imprintingiem nie ma wspolnego. Moze pewne geny z imprintem ojcowskim zwiekszaja agresje, ale moim zdaniem takich przykladow do tej pory nie wykryto. Stad moje prosby o dane bibliograficzne.
jk,
prosba o referencje jest jak najbardziej uzasadniona. Zanim jednak zostanie ona spelniona, pare dodatkowych wyjasnien.
„Naznaczenie” genetyczne zostalo moze nie tyle odkryte, ile rozwiniete na przykladzie syndromow Prader-Willi’ego oraz Angelmana. Geny zwiazane z tymi syndromami (ube3a, snrpn i ipw) znajdujasie na chromosomie 15. Szczegolnie badania nad produktem pierwszego z genow doprowadzily do odkrycia zwiazku „naznaczenia” genetycznego w tym wypadku z procesem rozwoju mozgu, okazalo sie bowiem, ze gen ube3a jest uaktywniany w mozgu, i to nie tylko u myszy, lecz rowniez u czlowieka. Podobne wnioski wyciagnieto z badan nad innymi genami, ktore mialy miejsce w slad za odkryciem zwiazanym z ube3a. Miedzy innymi zaobserwowano u myszy, ze plat czolowy budowany jest z genow pochodzenia matczynego, zas przysadka mozgowa oraz inne elementy struktury trzonu i pnia mozu budowana jest z genow pochodzacych od ojca (doswiadczenia z myszkami-chimerami). Jesli teraz wziasc pod uwage za co odpowiadaja te struktury, mozna zabawic sie w skonstruowanie opowiesci wigilijnej jak ta powyzej, hipotetycznej jak juz wspomnialem.
(Co do testosteronu: zgadza sie, mozna go nazwac hormonem agresji, ale przeciez sygnal do wydzielania tego hormonu wychodzi chyba najpierw od przysadki mozgowej, ktora uaktywnia gruczoly odpowiedzialne za produkcje testosteronu. Taki mechanizm dotyka praktycznie rzecz biorac wydzielanie i dzialanie wszystkich hormonow, ale byc moze sie myle, bo juz po prostu nie pamietam)
Na przykladzie mysiego genu mest i innych, zbudowana zostala nst. teoria (Yoh Iwasa). Idea byla nastepujaca. Poniewaz to ojcowski chromosom seksualny determinuje plec potomstwa, tak wiec ojcowski chromosom X znajduje sie tylko u samic. W zwiazku z tym zachowanie charakterystyczne dla samic powinno byc uwarunkowane przez zapis na tymze chromosomie X ojcowskim. Gdyby bylo inaczej, zachowanie wlasciwe dla samic obserwowane byloby rowniez o niektorych samcow. W zwiazku z tym logicznym jest, zeby zachowania matczyne uwarunkowane byly przez ojcowskie geny „naznaczone”. Potwierdzenie tej teorii przyszlo w pewnym sensie jako rezultat pewnych badan nad syndromem Turnera (brak calosci lub czesci chromosomu X). Defekt ten nie wywoluje o kobiet (XX) widocznych zmian somatycznych, jednak cierpia one zaburzenia w dostosowaniu sie do otoczenia (social adjustment). Porownano dwa rodzaje syndromow Turnera: jeden, w ktorym syndrom dotyka ojcowskiego chromosomu X, drugi – gdy dotyka matczynego, mierzac stopien uposledzenia w stosunkach z otoczeniem. Okazalo sie, ze kobiety z brakujacym segmentem chromosomu X matczynego wypadly zdecydowanie lepiej niz kobiety dotkniete syndromem Turnera na chromosomie X ojcowskim. Wnioski z cytowanych badan moga byc takie, ze gdzies na chr. X znajduja sie geny, ktore normalnie czytane sa tylko z kopii ojcowskiej, i ktore decyduja o wyksztalceniu sie np. zdolnosci odczytania odczuc innych – cechy, ktora charakteryzuja sie kobiety dotkniete syndromem Turnera, i ktora przejawia sie silniej u osobnikow ze szwankujacym ojcowskim chr. X.
A teraz referencje.
Caly pomysl na „moja” opowiesc wigilijna zaczerpnalem po lekturze ksjazki „Genome. The autobiography of a species in 23 chapters”, napisanej przez Matta Ridley’a, rozdzial 15. Szczegolowe referencje (niektore) do cytowanych przeze mnie przykladow (ciagle za tym samym autorem):
Kishino T, Wagstaff J. Genomic organization of the UBE3A/E6-AP gene and related pseudogenes. Genomics. 1998 Jan 1;47(1):101-7.
Jiang Y, Tsai TF, Bressler J, Beaudet AL. Imprinting in Angelman and Prader-Willi syndromes. Curr Opin Genet Dev. 1998 Jun;8(3):334-42. Review.
Allen ND, Logan K, Lally G, Drage DJ, Norris ML, Keverne EB. Distribution of parthenogenetic cells in the mouse brain and their influence on brain development and behavior. Proc Natl Acad Sci U S A. 1995 Nov 7;92(23):10782-6.
Trivers R, Burt A. Kinship and genomic imprinting.
Results Probl Cell Differ. 1999;25:1-21.
Vines G. Where did you get your brains ? New Scientist 1997 , 3 May: 34-9
Lefebvre L, Viville S, Barton SC, Ishino F, Keverne EB, Surani MA. Abnormal maternal behaviour and growth retardation associated with loss of the imprinted gene Mest. Nat Genet. 1998 Oct;20(2):163-9
http://www.nature.com/ng/journal/v20/n2/pdf/ng1098_163.pdf
Skuse DH, James RS, Bishop DV, Coppin B, Dalton P, Aamodt-Leeper G, Bacarese-Hamilton M, Creswell C, McGurk R, Jacobs PA. Evidence from Turner’s syndrome of an imprinted X-linked locus affecting cognitive function. Nature. 1997 Jun 12;387(6634):705-8.
Et voil? !
pozdrawiam,
Jacobsky
Do Jacobskyego:
Swietny wywod, dzieki! Nie znalem tych badan, chociaz, jak widze te z Nat. genet. z labu Azima Suraniego, a ?Genome. The autobiography of a species in 23 chapters? Matta Ridley?a mialem w reku dwa lata temu bawiac w Londynie i jakos nie kupilem (chyba forma rozdzialow chromosom po chromosmomie wydala mi sie infantylna – no i teraz zaluje).
Rzeczywiscie poszlaki, ze to imprinting ojcowski moze kierowac czescia naszych emocji wygladaja na solidne. Gdyby tak bylo to tym bardziej Azim powinien dostac jak najszybciej Nobla wlasnie za wykrycie tego zjawiska (niezaleznie od Davora Soltera – moi faworyci od lat). No, ale pewnie trzeba bedzie najpierw zidentyfikowac odpowiedni gen/geny, opisac go/je itd.
Co ciekawe, hipoteza udzialu imprintingu w regulacji pracy mozgu moze pogodzic zwolennikow genetycznej i pozagentycznej teorii inteligencji (pol na pol?). W koncu epigentyczna kontrola poprzez imprinting umyka mendlowskiej genetyce. Jednak regulacja odpowiednich genow (naznaczonych czy nie) bez watpienia wprowadza do gry wlasnie genetyke. A wiec teraz spor bedzie moze dotyczyl tylko liczb, tzn. ile (a nie czy) zawdzieczamy genetyce, a ile srodowisku.
Mysle, ze czeka nas jeszcze bardzo wiele podobnych niespodzianek. W koncu nie wiadomo jeszcze prawie nic o roli czasteczek mikroRNA w pracy mozgu etc, etc…
jk,
milo mi bylo dorzucic pare uwag i rozwiniec do „mojej” opowiesci wigilijnej. Pal szesc skroty myslowe typu „…ze plat czolowy budowany jest z genow pochodzenia matczynego…”. Purysci niech wybacza.
Mysle, ze wiele zjawisk w genetyce zostanie wytlumaczonych w sposob nieortodoksyjny, czyli rowniez nie-mendlowski. Natomiast na teoretyzowanie wokol wyzszosci czynnikow genetycznych nad srodowiskowymi przypomina mi dokladnie dyskusje o wyzszosci Swiat Wielkiej Nocy nad Swietami Bozego Narodzenia – to tak ogolnie. W szczegolach natomiast wydaje mi sie, ze liczy sie system (znowu cybernetyka…), ktorego kompenentami sa zarowno genetyka i wynikajace z niej implikacje, jak i srodowisko, ze nie wspomne o skali czasu, jaka trzeba czesto zastosowac po to, zeby prawidlowo okreslic zachowanie systemu.
Ksiazka Ridley’a to niezly przyklad zrecznej popularyzacji nauki. Najwazniejsze, ze autor nie utopil ryby w potoku pseudo-naukowego belkotu, bo takowego nie ma w ksiazce. Sama tresc z pewnoscia troche sie zestarzala (patrz: referencje), ale dla ludzi z domeny, choc nie koniecznie z branzy, pozycje tego typu i tak pozwalaja uaktualniac swoja wiedze, bo przeciez nie sposob czytac wszystkiego, co produkuja codziennie laboratoria, nawet w wlasnej branzy.
Pozdrawiam,
Jacobsky
Rzeczywiscie, teoretyzowanie wokol wyzszosci czynnikow genetycznych nad srodowiskowymi przypomina dyskusje o wyzszosci Swiat Wielkiej Nocy nad Swietami Bozego Narodzenia. Problem jednak w tym, ze dalsze interpretacje moga isc baaardzo daleko. Jesli bowiem czynnik genetyczny jest tak wazny dla rozwoju intelektualnego czlowieka, to wielu uzna, ze nie ma co lozyc pieniedzy w „genetycznych” nieudacznikow. Takie interpretacje pojawily sie po The Bell Curve Richarda Herrnsteina i Charlesa Murraya.
jk,
zgadza sie. Ja jednak wierze, ze ere trickow typu eugenika mamy za soba. W kazdym razie nie zanosi sie na rychly powrot metod z tamtych lat, ktorych blednosc wynikala miedzy innymi z wycinkowosci analizy rzeczywistosci, na oparciu sie na jednym tylko aspekcie zagadnienia, i na wyciagnieciu z tych analiz zbyt daleko idacych wnioskow.
Sam rowniez bylem poddany tego typu eksperymentom w podstawowce. „Sito nie gubi diamentow”, a wiec od czwartej klasy podzielono nas na klasy geniuszy, sredniakow i matolow. Oczywiscie wszystko to nie mialo najmniejszego sensu i w osmej klasie bylismy juz na powrot wymieszani.
Pozdrowienia,
Jacobsky
Ja jestem mniejszym optymista. To co robi w polskiej szkole obecny minister edukacji to dokladnie to co piszesz, czyli – powrot metod z tamtych lat, ktorych blednosc wynikala miedzy innymi z wycinkowosci analizy rzeczywistosci, na oparciu sie na jednym tylko aspekcie zagadnienia, i na wyciagnieciu z tych analiz zbyt daleko idacych wnioskow. Zgadzasz sie? jk
A moze to co proponuje minister to nie jest „blad metodologiczny” a raczej dobrze zaplanowana proba uksztaltowania edukacji tak aby ona sluzyla okreslonej ideologii?
Do Arnolda: Tez tak sadze.
Na przyklad wprowadzenie oceny z religii na swiadectwo mozna traktowac jako poczatek „talibanizacji” w Polsce. Z drugiej strony mamy sytuacje kiedy wyselekcjonowani w drodze wyborow przedstawiciele spoleczenstwa dokonuja zmian ktore uwazaja za stosowne. Malo tego LPR proponuje referendum, co sugeruje ze sily te sa dosyc pewne szerokiego poparcia spoleczenstwa dla talibanowych pomyslow. Mamy to na co zaslugujemy.
A no mamy mamy. Zajrzyj do blogu pani Janiny Paradowskiej na temat tego referendum Giertycha. Nic dodac nic ujac.
jk,
widziasz, ja obserwuje sprawy polskie z daleka, a wiec trace z pola widzenia szczegoly, ktory Ty widzisz wyraznie, w tym pomysly min. Giertycha. Z tego, co mi wiadomo, MEN przegina w swym marszu do tylu, ale czego oczekiwac po ludziach z tej strony politycznego spektrum.
Z drugiej strony, powiem Ci tylko, ze w miejscu, gdzie mieszkam (Quebec), wprowadzana od paru lat reforma oswiaty oparta na instrumentalizmie w edukacji, bazowana jest na dzielach radzieckiego teoretyka edukacji z epoki stalinowskiej (nie pamietam jego nazwiska, moze odszukam z domu). Moim zdanie samo to stanowi powod do zastanowienia.
Ogolnie rzecz biorac bezmyslne eksperymentowanie na edukacji dla osiagniecia doraznych celow politycznych czy ekonomicznych uwazam za jedno z najwiekszych niebezpieczenstw dzisiejszych czasow.
Pozdrawiam,
Jacobsky