Błąd Hume?a
Argument Davida Hume’a rozdzielający byt od dobra (w konsekwencji wartości od rzeczy) sformułowany jest jako marginalna uwaga zajmująca dosłownie jeden akapit w „Traktacie o naturze ludzkiej”. Sam Hume nie rozwija w ogóle tej myśli, ani do niej nie wraca. Co więcej, nie wyciągnął z niej żadnych wniosków i popełnił ten sam błąd, który zauważył w odniesieniu do innych autorów.
Mimo to jego uwaga stała się podstawą do argumentu zwanego później gilotyną Hume’a. Brzmi ona tak:
„W każdym systemie moralności, z jakim dotychczas się spotykałem, stwierdzałem zawsze, że autor przez pewien czas idzie zwykłą drogą rozumowania, ustala istnienie Boga albo robi spostrzeżenia dotyczące spraw ludzkich; aż nagle i nieoczekiwanie ze zdziwieniem znajduję, iż zamiast zwykłych spójek, jakie znajduje się w zdaniach, a mianowicie „jest” i „nie jest”, nie spotykam żadnego zdania, które by nie było powiązane słowem „powinien” albo „nie powinien”. Ta zmiana jest niedostrzegalna, lecz niemniej ma wielką doniosłość. Wobec tego bowiem, że to „powinien” albo „nie powinien” jest wyrazem pewnego nowego stosunku czy twierdzenia, przeto jest rzeczą konieczną te zwroty zauważyć i wyjaśnić; a jednocześnie konieczne jest, iżby wskazana została racja tego, co wydaje się całkiem niezrozumiałe, a mianowicie, jak ten nowy stosunek może być wydedukowany z innych stosunków, które są całkiem różne od niego”. (D. Hume, Traktat o naturze ludzkiej, tł. Cz. Znamierowski, Warszawa 1963, t. II, s. 259-260.)
Kluczowe jest tutaj stwierdzenie, że zwroty „powinien/nie powinien” są wyrazem jakiegoś innego stosunku czy twierdzenia niż zwroty „jest/nie jest”. O jaki nowy stosunek Hume’owi chodzi w odniesieniu do zdań typu „powinien” czy też szerzej sądów wartościujących? Trzeba zwrócić uwagę, że sądy wartościujące mogą mieć taką samą formę, jak zdania o faktach. W obu wypadkach można użyć słowa „jest”. Na przykład:
(1) Jan jest wysoki.
(2) Jan jest dobry.
Oba zdania mają identyczną formę, mimo to niosą ze sobą odmienne treści. Zdanie (1) jest intersubiektywnie sprawdzalne i po uściśleniu terminu „wysoki” można łatwo wskazać, czy jest ono prawdziwe czy fałszywe. Zdanie to wyraża więc pewien fakt.
Zdanie (2) nie jest intersubiektywnie sprawdzalne, nawet jeśli zacieśnimy znaczenie nie zbyt jasnego terminu „dobry”. Jeśli wymienilibyśmy wszystkie cechy Jana, wciąż może nie być zgody, co do prawdziwości lub fałszywości tego zdania. Dobroć Jana nie jest zawarta tylko wśród cech empirycznych Jana, jak to jest w przypadku (1).
Zdanie (2) ma swoją podstawę w dodatkowym elemencie w odróżnieniu do zdania (1). Element ten jest właśnie wyrazem nowego stosunku, o którym pisze Hume. Wyraża go takie mniej więcej uzupełnieniu tego zdania:
(3) Jan jest dobry, dla osoby x.
Ten nowy stosunek w zdaniach wartościujących w odróżnieniu do zdań o faktach, dotyczy więc stosunku między podmiotem a przedmiotem. W zdaniu (1) relacja ta może zostać pominięta, skoro zdanie to jest intersubiektywnie sprawdzalne. Nie ma sensu mówić, że Jan jest wysoki, dla osoby x. Posiadanie pewnego wzrostu, określanego jako „wysoki”, jest cechą Jana.
Natomiast ma sens mówienie, że Jan jest dobry dla osoby x, ponieważ w zdaniu tym zawarta jest pewna ocena, która nie ma w pełni charakteru intersubiektywnego. Być może większość ludzi zgodzi się, że Jan jest dobry, ale w ocenie kogoś innego tak być nie musi. Dlatego też tej relacji nie można pominąć, a sądy wartościujące są wyrazem stosunku, jaki zachodzi między podmiotem a przedmiotem. Z tego względu zdania o faktach różnią się od zdań wartościujących.
Hume popełnia jednak istotny błąd, ponieważ domaga się, by ten nowy stosunek zawarty w sądach wartościujący, dawał się wyprowadzić ze zdań o faktach. Tymczasem, jak sam zauważył wcześniej, ze zdań o faktach wynikają jedynie zdania o faktach. Skąd więc wynikają wartości i powinności, skoro nie mogą wynikać z faktów? Odpowiedź w gruncie rzeczy jest bardzo prosta – skoro nie mogą one wynikać ze zdań o faktach, to sądy wartościujące mogą co najwyżej wynikać z innych sądów wartościujących. Podobnie jest ze zdaniami nakazującymi powinności.
Ponieważ sądy wartościujące nie dadzą się wydedukować ze zdań opisowych (bo oparte są na innej relacji), to nie sposób też szukać dla nich uzasadnienia poza nimi. Nie można przeskakiwać od „jest” do „powinien” i odwrotnie. Skoro tak jest, to nie można też żądać, by „powinien” dało się wydedukować z „jest”. Dziwne, że Hume’a tego nie dostrzegł.
Grzegorz Pacewicz
Fot. Rennett Stowe (Flickr CC SA)
Komentarze
Hume się nie domaga dosłownie – domaga się w kontekście tego, co jest w cytacie: że moraliści ustalają najpierw, co „jest”, a potem z tego „jest” przechodzą bez zająknięcia do „powinien”. Więc to moraliści popełniają ten błąd, a Hume go tylko zauważa (bo oni sami nie są w stanie i racjom moralnym przypisują niemal zawsze status absolutny).
Moim zdaniem jego słowa „a jednocześnie konieczne jest, iżby wskazana została racja tego…” wskazują, że jednak domaga się takiego uzasadnienia. 😉
Oczywiście, że się domaga, ale jak zauważył Hoko, domaga się od tych, którzy ‚ustalają najpierw, co ?jest?, a potem z tego ?jest? przechodzą bez zająknięcia do ?powinien?’: ‚a jednocześnie konieczne jest, iżby wskazana została racja tego, co **wydaje się całkiem niezrozumiałe** (…)’
Ok, racja. Ujmę to inaczej – w wyniku analiz okazuje się, że wymóg Hume’a by została wskazana racja, jak nowy stosunek (sądy wartościujący) wynika z innych stosunków (faktów), jest niemożliwy do spełnienia. Dziwne, że tego nie dostrzegł, bo wystarczyło tylko nieco rozwinąć jego spostrzeżenie. 🙂
Być może źle zrozumiałem cytowany fragment, ale wydawało mi się, że robiąc zastrzeżenie „co wydaje się całkiem niezrozumiałe” Hume nie liczy na to że komukolwiek uda się to wykazać. Widocznie można to odczytać jako wskazanie przez Hume’a na ‚twardy orzech do zgryzienia’ dla filozofów (którego, jak się później okazało, rozgryźć się nie da 😉
Tak na marginesie, w tekstach popularyzujących ewolucjonizm/psychologię ewolucyjną bądź krytykujących kreacjonizm od czasu do czasu można dostrzec interesujące zjawisko: słusznie zwraca się tu uwagę na ten błąd, kiedy mowa o (rzekomym) wpływie Darwina na Hitlera, nazizmie, eugenice, darwinizmie społecznym. Z drugiej strony błąd ten jest popełniany, kiedy uważając empatię, altruizm itd., itp. za produkty ewolucji wyprowadza się etykę z ‚Darwina’.
Wydaje mi się, że nauki przyrodnicze można wykorzystać ‚jedynie’ do zdobywania wiedzy ‚jak jest’ oraz do planowania i oceny pod względem skuteczności działań, jakie należy podjąć dążąc do tego ‚jak być powinno’ (przy czym oczywiście ewolucja nic nie mówi ‚jak być powinno’, ani czy te działania są etyczne dopuszczalne – są tylko narzucone pewne ‚więzy’ wynikające ze specyfiki i ograniczeń człowieka 🙂
Hm, mnie się do tej pory zdawało, że Hume wiedział o niemożliwości zrealizowania tego postulatu. Widać go nadinterpretowałem.
Czyli rzecz rozbija się o to, czy wiedząc, że takie przejście (od „jest” do „powinien”) _jest_ nieuzasadnione oznacza to, że _powinno_ być uzasadnione.
A zadanie: „X jest sędzią, zatem powinien być sprawiedliwy” ??
@inz.mruwnica:
Nie. Chodzi o to, jak uzasadnić to „powinien” czy też „powinien być”.
GP (15 II, 14:09) pisze: „Wymóg Hume?a by została wskazana racja, jak nowy stosunek wynika z innych stosunków, jest niemożliwy do spełnienia. Dziwne, że tego nie dostrzegł.”
No przecież właśnie dostrzegł. Cytowany passus z Traktatu, to krytyka tych „systemów moralności” w których dokonuje się wywodzenia wartości z faktów.