Gilotyna Hume?a

gilotyna_450.jpg

Z nauki da się wyprowadzić moralność? Niemożliwe.

Komentarze pod jednym z ostatnich wpisów Jacka Kubiaka pokazują, że przynajmniej niektórzy z komentujących pokładają starą wiarę, iż z nauki da się wyprowadzić moralność. Że to jest niemożliwe dowodził już w XVIII wieku David Hume. Widać trzeba jego uwagi odświeżyć.

Aby nie było niedomówień, sprecyzujmy wpierw, czym się charakteryzują nauka i moralność. Metoda naukowa opiera się na tak zwanych zdaniach opisowych. Podstawową właściwością takich zdań jest to, że można im przypisać prawdę lub fałsz logiczny. Zdaję sobie sprawę, że jest to bardzo ogólne ujęcie sprawy. Pomijając wszystkie wątpliwości wokół takiego określenia, sądzę jednak, że takie określenie jest wciąż podstawowe dla nauki, a to już wystarczy dla pokazania różnicy między moralnością a nauką.

Z kolei moralność można scharakteryzować w ten sposób, że posługuje się ona zdaniami nakazującymi lub zabraniającymi coś czynić. Zdania te można nazwać postulatami moralnymi lub dyrektywami. Postulaty te nie są ani prawdziwe, ani fałszywe. Chociaż można się z nimi zgadzać lub nie, uzasadniać, a nawet traktować jako oczywiste. Mówią nie o tym, jak jest, ale jak ma być. Moralność oczywiście można opisywać, ale opis ten dotyczy w gruncie rzeczy postaw ludzkich, nie dotyka natomiast w żaden sposób treści postulatów moralnych. W szczególności nie mówi nic o ich słuszności lub braku słuszności.

Jak już widać z tej charakterystyki, nic nie łączy zdań naukowych ze zdaniami charakterystycznymi dla moralności. Te pierwsze mogą być prawdziwe lub fałszywe, te drugie takiej własności posiadać nie mogą. Konkluzja może być tylko jedna – ze zdań opisowych nie wynikają żadne zdania moralne wskazujące na jakieś powinności lub zakazy. Z tego jak jest, nie wynika wcale jak być powinno. Zatem moralność nie wynika z nauki. Na tym polega tytułowa gilotyna Hume’a.

To, że część osób uważa, iż mimo wszystko z nauki wynika moralność, płynąć może z pewnego złudzenia. Nauka oczywiście bada moralność i odnajduje mechanizmy pewnych zachowań moralnych czy ich nieoczekiwane konsekwencje. Zdania te konsekwentnie mają konstrukcję zdań opisowych. Ich schemat w skrócie wygląda tak „X sądzi, że dyrektywa A jest słuszna”. W ten sposób jedynie opisujemy postawy czy poglądy ludzi, w żaden sposób nie dotykając dyrektyw, które za nimi stoją. Z tego, że wielu ludzi jest przekonanych o słuszności jakiegoś postępowania wcale nie wynika, że ich postępowanie jest słuszne, a wobec tego, że należy postępować tak jak oni. Na przykład wielu złodziei sądzi, że kradzież nie jest niczym nagannym. Mimo to ich przekonania nikt nie bierze jako argumentu rozstrzygającego w pytaniu o to, czy należy kraść. No chyba, że się jest złodziejem.

Jak widać fakt, że naukowo można opisywać moralność, wcale nie przeczy tezie Hume’a, ponieważ w takim wypadku moralność nie wynika z nauki w sensie właściwym, ale z postulatów moralnych, które ona jedynie bada. Moralność wynika więc z moralności, co jest całkiem zrozumiałe.

Na koniec proponuję drobne ćwiczenie, które może przekonać niedowierzającym twierdzeniu Hume’a. Proszę przytoczyć mi chociaż jedno naukowe – czyli odwołujące się tylko do zdań opisowych, o czym pisałem na wstępie – uzasadnienie, dlaczego warto podejmować badania nad klonowaniem terapeutycznym (możemy wziąć oczywiście inny problem). Naukowe, a więc nie można odwoływać się do żadnych sądów moralnych, bo w końcu sądy te chcemy dopiero naukowo, czyli przy użyciu zdań opisowych, uzasadnić. Osobiście sądzę, że warunek ten jest niemożliwy do spełnienia, ale jeśli komuś się uda solennie obiecuję, że jego nazwisko lub przydomek będę rozgłaszał na każdych zajęciach, gdy będę mówił o Hume’ie i na dodatek zrobię wszystko, by świat filozofów poznał możliwie najszerzej nazwisko takiego śmiałka. Ze swej strony zaś ostrzegam, że argumenty te będę zbijać, ujawniając w nich to, że nie spełniają naszego podstawowego warunku (nie są ani prawdziwe, ani fałszywe) i opierają się na nieuświadomionych postulatach moralnych.

Grzegorz Pacewicz

Fot. DrJekyll_MrHyde, Flickr (CC SA)