Nauka i feminizm
Wciąż uczymy się alfabetu.
Wydawać by się mogło, że feminizm miał już wystarczająco dużo czasu, żeby wpisać się w polski pejzaż kulturowy. Tymczasem, pod wieloma względami, wciąż jesteśmy na etapie uczenia się alfabetu.
Gender Studies to studia nad społeczną i kulturową tożsamością płci (ang. słowo ‚gender’ tłumaczone jest jako ‚rodzaj’ bądź ‚płeć kulturowa’). Jak można przeczytać na stronie Gender Studies, działających przy Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW, studia te
„opisują, analizują, dekonstruują wszystkie przesądy związane ze stereotypami kobiecości i męskości. Tematyka ta dotyczy wszystkich dziedzin życia i nauki, uzupełnia akademicką wiedzę, ‚odczarowuje’ mity, rozszerza perspektywę o spojrzenie na dokonania całej ludzkości, a nie tylko męskiej połowy. Gender Studies stanowi krytykę kultury i niesie propozycje jej zmiany.”
Z mojego punktu widzenia, podstawowe narzędzia Gender Studies są obecnie niezbędnym elementem naukowego warsztatu, nie tylko przedstawicieli i przedstawicielek nauk społecznych i humanistycznych. Gender Studies wyraźnie pokazują, jak istotną rolę w procesie badawczym odgrywa ‚miejsce, z którego patrzę’: nauka jako produkcja wiedzy/władzy powstaje bowiem w ściśle określonych układach społecznych pozycji, i nie sposób już tego nie zauważać. Rodzaj jest jednym z elementów tej gry, odnoszącym się zarówno do kwestii merytorycznych, jak i instytucjonalnych.
Niestety, w Polsce Gender Studies to akademicki margines, osobliwość w morzu ‚normalności’. Jeśli takie studia w ogóle istnieją, to najczęściej w zalążkowej postaci jako koła bądź grupy naukowe (co sprowadza się do cotygodniowych spotkań dla ‚zainteresowanych’). Ilu lat potrzebujemy na doprowadzenie do utworzenia interdyscyplinarnych studiów, których ukończenie oznaczać będzie otrzymanie tytułu magistra z zakresu Gender Studies?
Prof. Martha Nussbaum z University of Chicago Law School w wywiadzie opublikowanym w świątecznej GW stwierdza:
„Większość ludzi przypuszcza, że [płeć] to coś danego nam przez naturę. Dopóki nie pójdą na uniwersytet, nigdy o się nad tym nie zastanawiają. Kiedy trafiają na zajęcia, które uświadamiają im społeczną różnorodność ról związanych z płcią i pokazują, jak płciowość i seksualność są społecznie konstruowane – wtedy patrzą inaczej na społeczeństwo, w którym żyją.”
Chciałabym, żeby także polskie społeczeństwo miało możliwość zapoznania się z perspektywą gender. Może wówczas rzadziej mielibyśmy do czynienia z przejawami dyskryminacji ze względu na płeć i orientację seksualną, nie tylko w świecie nauki.
Anna Wiatr
Fot. lazzarello, Flickr (CC SA)
Komentarze
tak, plciowosc jest w duzym stopniu konstruowana spolecznie – ale twierdzenie, ze biologia nie ma na nia wplywu to smiesznosc. rownie dobrze mozna by powiedziec, ze psy od kotow roznia sie tylko tym, ze kotow sie nie wyprowadza na spacery (oczywiscie duzo upraszczam). organizmy kobiece i meskie sie roznia i to jest fakt – nie ma co z tym dyskutowac – w zwiazku z tym naturalne jest, ze pewne roznice moga sprawic, ze generalnie mezczyzni sa lepiej predysponowani do pewnych zadan i odwrotnie – ale zwrocic uwage nalezy na slowo „generalnie” – nie znaczy to, ze istnieja rzeczy, ktorymi moga sie zajmowac tylko mezczyzni albo tylko kobiety, albo ktorych mezczyzni albo kobiety nie moga robic dobrze.
W nawiązaniu do wpisu @Tomasza: to chyba słynny „bosy profesor” Łysenko, rozwijając marsistowską tezę o człowieku rodzącym się jako „tabula rasa” i w pełni kształtowanym przez otoczenie twierdził, że koty mozna zamienić w wiewiórki za pomocą diety. Twierdzenie to spotkało się nie tylko z przyjaznym przyjęciem przez świat akademicki epoki, ale z całego ZSRR płynęły doniesienia o udanych eksperymentach zamiany:)
Co do gender myślę (z pozycji ignoranta), że granica między nauką a ideologią jest tu bardzo cienka.
?Większość ludzi przypuszcza, że [płeć] to coś danego nam przez naturę. Dopóki nie pójdą na uniwersytet, nigdy o się nad tym nie zastanawiają. Kiedy trafiają na zajęcia, które uświadamiają im społeczną różnorodność ról związanych z płcią i pokazują, jak płciowość i seksualność są społecznie konstruowane – wtedy patrzą inaczej na społeczeństwo, w którym żyją.?
Tak, plec jest nam dana przez nature. A i spoleczenstwo ksztaltujace role plciowe od natury pochodzi. Zycie spoleczne jest rownie naturalne-nienaturalne, jak zycie plodowe. Poza teologia, rozroznienie na to co naturalne, i to co … -wlasnie jakie? – nie ma chyba wiekszego sensu.
Wrzuce kamyczek do ogrodka humanistow. Biomedycyna rozwija ‚gender studies’ od dziesiecioleci. Zaden opis stanu chorobowego, zadna metoda postepowania terapeutycznego nie obroni sie, jesli nie wykonano badan z uwzglednieniem czynnika plci, nie wykazano podobienstw i roznic miedzy plciami, etc.
Do Gender Studies bardzo dobrze pasuje chocby psychiatria, w ktorej „miejsce z ktorego patrze” determinuje i to co widze, i to czego nie widze.
Moze ktos mnie oswieci? Tabula rasa to wymyslil Marks czy Russo?
Art63
z moich eksperymentów wynika, że się nie da (kota w wiewiórkę)…
tsubaki
wcześniej, dużo wcześniej. Ale marksiści mieli swoją wersję.
A te studia to jakieś drogie…
z wypowiedzi czytelnikow wynika, ze autorka wpisu ma racje: polskie spoleczenstwo potrzebuje swiadomosci gender jak powietrza!!!
Mysle, ze Art63 „z pozycji ignoranta” trafil w samo sedno: granica pomiedzy nauka a ideologia jest tu wyjatkowo cienka.
Poza tym zastanawia mnie interdyscyplinarnosc ‚gender studies’.
Doprawdy potrzeba geniusza aby mogl kompetentnie analizowac, krytykowac,
czy „odczarowywac”” tematy dotyczace „wszystkich dziedzin życia i nauki”.
Takie przyczynkarskie odczarowywanie a to na polu ekonomii, a to na polu socjologii, literatury, antropologii, filozofii itp. mozna uprawiac w nieskonczonosc, bo materialu „do analizy” nie zabraknie jeszcze przez
najblizsze milenium.
Tematyka gender jest potrzebna, ale podejscie do tematu wydaje sie kierowac
te studia w kierunku akademickiego bicia piany…
@Hoko, nie wychodzi ci, bo (jak wynika jasno z Twoich wpisów) reprezentujesz naukę burżuazyjną:) Mojej koleżance za to udało się zmienić kota w coś w rodzaju świnki morskiej za pomocą nadmiaru karmy.
Art63,
moze chodzilo o swinke trojanska? a wyszlo jak zwykle, z przyczyn obiektywnych niedofinansowania
„Gender studies” to dla mnie nie tyle nauka co ideologicznie motywowana uczelniana przystań dla feministek. Nie uważam że brak GS na większości polskich uczelni te uczelnie deprecjonuje, wprost przeciwnie. Większość badań realizowanych w ramach GS może byc bez większych problemów realizowana w ramach psychologii czy socjologii. W tej sytuacji administracyjne wydzielanie dziedziny dla satysfakcji stosunkowo wąskiej grupy ideologicznie motywowanych pracowników (pracownic?) uczelni mija sie z celem.
Zgadzam sie z palissina. Wiekszosc komentarzy wyglada, jakby panowie przestraszyli sie, ze jakies „glupe” studia moga poddac w dyskusje it wygodna role samca, ktoremu usluzna zona ma obowiazek podac obiad, bo to obowiazek wpisany w jej plec, jako kobiety. (polskich liter nie ma, bo mi sie nie chce przelaczyc). Od „spoleczenstwo ksztaltujace role plciowe od natury pochodzi ” tylko ktok do „kobieta ma cierpiec, bo jest kobieta i taka jej natura.” Spoleczenstwo pochodzi od natury? Nie rozumiem, co „med” mial na mysli. Mozna je zrerwa z drzew jak jablko? Spoleczenstwo, cywilizacja czy tez kultura sluza raczej zeby od natury i danych przez nia instynktow sie oderwac, a przynajmniej je opanowac.
„Gender Studies” to badania społecznej (sic) i kulturowej (sic) tożsamości (czyt. też konstrukcji) płci. Płciowości, można by rzec; o terminologię tego rodzaju trwają już od pewnego czasu boje teoretyczne, które jednak nie powinny nikomu zasłaniać jasnej i oczywistej definicji podanej przez autorkę wpisu; Gender studies nie zajmują się biologizmami w takim zakresie, w jakim w sferze zainteresowań tej dziedziny znajdują się uwarunkowania społeczno-kulturowe seksualności (jak zwał, tak zwał), a nie biologiczne „podobieństwa” czy „różnice” między płciami, o których się tutaj jakże namiętnie pisze.
By dojść do takiego wniosku, wcale nie trzeba być zwolennikiem GS ani (Boże broń!) feminist(k)ą. Wystarczy umieć a) czytać ze zrozumieniem, b) czytać ze zrozumieniem i bezstronnością, pozwalającą na podejście do prezentowanych wyżej treści bez ideologicznego zacietrzewienia.
Brak GS czy nawet dyskusji nad GS na polskich uczeniach te uczelnie jak najbardziej deprecjonuje, dlatego że dowodzi ich skostnienia i niechęci wobec jakichkolwiek nowości, co do których uczelnie mają prawo i obowiazek się wypowiadać. Konstruktywna krytyka boli o tyle, ze trzeba w nią włożyć nieco więcej wysiłku niż w (pardon!) maskulinistyczne hałłakowanie.
Wydaje mie sie, ze GS sa jak najbardziej przydatne, o ile tylko nie pozwoli sie zepchnac tej dziedziny na manowce krucjaty ideologicznej, bo wtedy zamiast studies bedziemy mieli soap opere.
W Kanadzie, po szczytowym zainteresowaniu GS w latach 90-tych, teraz wszystko sie uspokoilo dookola tej dziedziny. Jednak owocem rozkwitu GS bylo wiele przydatnych i slusznych rozwiazan wymuszonych na rzadzie federalnym czy na rzadach prowincji. Chyba najwazniejszym z nich bylo ustawowe zniesienie ustawowej roznycy plac za te sama prace, roznicy na niekorzysc kobiet, i to w niektorych przypadkach ze skutkiem nie tylko natychmiastowym, ale rowniez siegajacym wstecz. Rzady bronily sie przed tym dokad mogly, ale w koncu skapitulowaly wobec decyzji Sadu Najwyzszego, i musialy podporzadkowac sie nowemu ustawodawstwu placowemu, ktore znosilo dyskryminacje placowa kobiet. Aby skutecznie argumentowac przed sadami potrzebne byly fakty i analizy, ktorych dostarczaly wlasnie GS.
Bez watpienia zyjemy ciagle w swiecie meskim, nawet w ramach tzw. zachodniej cywilizacji. Jednak kobiety, miedzy innymi dzieki GS zyskuja pozycje partnerska w tym spoleczenstwie. Nalezy oddawac co naturalne Naturze, ale co spoleczne trzeba wykalibrowac tak, zeby wszelka dysktyminacje zredukowac do minimum. Jednoczesnie nie nalezy kobiet przymuszac do emancypacji, bo nie wszystkie chyba tego pragna. Wielu kobietom jak najbardziej odpowiadaja pewne stereotypy zwiazane z kobiecoscia, i to rowniez trzeba uszanowac promujac rezultaty analiz wynikajace z GS.
Pozdrowienia.
hehadto pisze:
Poza tym zastanawia mnie interdyscyplinarnosc ?gender studies?.
Doprawdy potrzeba geniusza aby mogl kompetentnie analizowac, krytykowac,
czy ?odczarowywac?” tematy dotyczace ?wszystkich dziedzin życia i nauki?.
Takie przyczynkarskie odczarowywanie a to na polu ekonomii, a to na polu socjologii, literatury, antropologii, filozofii itp. mozna uprawiac w nieskonczonosc,
no coz ja studiuje odczarowywanie swiata w berlinie, studia magisterskie na humboldt universität, wystarczy wejsc na strone uczelni zeby sie dowiedziec, ze nikt tu nie ma aspiracji odczarowywania wszystkiego na raz…. biciem piany bym tego co robie nie nazwala, za to prawie za kazdym razem kiedy to rozmawiam z ludzmmi „z zewnatrz”, badz czytam ich wypowiedzi, przeraza mnie rozdzwiek miedzy tym co juz przerobione w pewnych kregach i tym co jako wiedza potoczna w spoleczenstwach krazy….
@Jacobsky
Z tego co piszesz wynika że GS maja dostarczać „naukowej” amunicji dla wdrożenia rozwiązań związanych z tzw. „pozytywnymi” formami dyskryminacji. Trochę mi to przypomina inny bardzo modny przed wojną kierunek – eugenikę. Jak kończy się stosowanie takiej „nauki” w realu wszyscy wiemy.
Marchewa: analogia jak kulą w płot.
No comments!
marchewa,
chyba przesadzasz (mowiac delikatnie…)
Palissina nie zrozum mnie zle. Zaznaczam, ze sobie tylko bez emocji dyskutujemy. Co rozumiesz piszac wiedza potoczna? Wiedza tych co sa ‚z zewnatrz’ ? Myslalem, ze wiedza obiektywna, jest celem nauki, ale z tego co zrozumialem, jesli krytykuje kieruek w ktorym GS zmierzaja na zachodnich uniwersytetach to posluguje sie potoczna wiedza niewyksztalconych mas. Czyli nie wystepujesz na tym forum jako partner w dyskusji tylko apodyktycznie stawiasz krytykow na z gory straconej pozycji ‚niewtajemniczonych’?
Argument chyba nie fair…
@hehadto,
Zwrot „maskulinistyczne hałłakowanie” jest uroczy:)) Co do agrumentów niewykształconych mas: powyżej padły co najmniej dwa ważne – o niebezpieczeństwie ideologii i zaniedbaniu wpływu biologii na czlowieka. Aby lepiej podyskutować trzebaby chyba przedstawić bliżej perspektywę gender. Może w kolejnym wpisie?
Z ciekawością przeczytałam Państwa komentarze. Muszę przyznać, że – przynajmniej do pewnego momentu – zwaliły mnie z nóg! Aż boję się pomyśleć, co by się stało, gdybym napisała o teorii queer.
Jeśli chodzi o ideologię. GS, jako studia podkreślające swoje ‚usytuowanie’ w polu władzy, pokazały, że zajmowana pozycja wpływa na przyjmowaną perspektywę (czego nie można powiedzieć o wielu innych naukowych podejściach, których przedstawiciele nadal twierdzą, że tworzą ‚obiektywną wiedzą’). Mamy tutaj do czynienia z wieloma pytaniami, m.in. o relacje pomiędzy GS a feminizmem. GS rozpoczęły proces podważania ?oczywistości? pewnych naukowych sformułowań, ale założenie o możliwości ?obiektywnego? poznania krytykowane jest z wielu innych pozycji. Robią to np. teoria queer właśnie czy studia postkolonialne. Rozchodzi się o to, że perspektywa białego, heteroseksualnego mężczyzny niekoniecznie wyznacza ?uniwersalne? standardy badawcze (proszę nie odbierać tego osobiście, w tym momencie także chodzi o poziom społeczno-kulturowy).
Z biologią sytuacja jest – wydaje mi się – jeszcze bardziej skomplikowana. Nie tak znowu nowe interpretacje na przykład Pierre’a Bourdieu dowodzą, że ‚biologia człowieka’ jest społecznym konstruktem. Nawet ja jednak podchodzę ostrożnie do tego typu sformułowań- zajmując się społecznymi aspektami medycyny, myślę, że głównym problemem w tym obszarze jest ‚nieprzekładalność perspektyw’. Oznacza to, że posługujemy się jednak odmiennymi językami, co prowadzi do wielu nieporozumień (?my? odnoszę w tym miejscu do napięcia pomiędzy medycznym a socjologicznym punktem widzenia).
Nie sądzę przy tym, żebym nawet w pięciu kolejnych wpisach „przedstawiła perspektywę gender”. W Polsce ukazało się sporo wartych polecenia publikacji. Myślę, że w zależności od konkretnych zainteresowań, można znaleźć interesującą literaturę. Chociażby na stronie Feminoteki (księgarni internetowej) pod hasłem „gender i feminizm” znajdziemy 45 pozycji. A przecież to tylko jedno hasło.
Pozdrawiam
@Anna Wiatr
Widac wyraznie, ze GS wyplynely na fali szroko pojetej orientacji postmodernistycznej, ktora podwazala zalozenie o mozliwosci obiektywnego poznania swiata. W naukach spolecznych jest to temat dyskusyjny jednak uwazam, ze ten przyswiecajacy nauce od czasu Oswiecenia cel-ideal powienien przyswiecac nadal.
Tymczasem co przyniosla nam perspektywa postmodernistyczna, a za nia perspektywa GS? Ano uznanie, ze kazdy punkt widzenia jest rownoprawny i warto go rozwazyc, a przynajmniej traktowac z nalezytym szacunkiem.
Zgoda. Tylko dlaczego nalezy powolywac w tym celu katedry GS na uniwersytetach?
Przciez to wlasnie nauki spoleczne od dawna wskazuja na konstruowane społecznie hierarchie i wynikajac z nich relajcje w obrebie spoleczenstw (w wypadku GS chodzi oczywiscie o swiadoma jak i niuswiadomiona przemoc wobec kobiet i mniejszosci seksualnych). Po co jednak dublowac – i to jeszcze z uzyciem nieprecyzyjnych terminow w rodzaju ‚odczarowanie’ – te dawno przedyskutowane w srodowiskach akademickich sprawy? Jezeli warto je upubliczniac to wystracza stowarzyszenia, prasa, fundacje.
Prosze nie zrozumiec mnie zle. Sytuacja kobiet i mniejszosci seksualnych wymaga dyskusji i dzialan, ale na Boga nie na polu analizy jezyka, literatury, czy jak w wypadku Julii Kristevy, analizy teorii fizycznych.
Przepraszam.
Pomylilem J. Kristeve z L. Irigaray.
Pamiec zawodzi ;/
hehadto,
„ale na Boga nie na polu analizy jezyka, literatury, czy jak w wypadku Julii Kristevy, analizy teorii fizycznych.”
Ale na Boginię, jak najbardziej na polu analiza języka, literatury, a nawet teorii fizycznych i teorii ewolucji.
Mamy do czynienia z niezwykle intrygujących procesem „przepisywania” podstawowych tekstów kultury. Trudno byłoby przy tym oczekiwać, że proces ten ominie świat nauki.
W takim razie polecam wszystkim zainteresowanym zapoznanie sie z efektami niezwykle waznego procesu ‚przepisywania’ (swoja droga przepisywanie podstawowych tekstow pod katem prawomyslnej idei przywoluje niemile wspomnienia). Probki znalezc mozna w ksiazce Sokala i Bricmonta modne bzdury. Mozna tez poszperac w necie wpisujac haslo: maskulinistyczna fizyka.