100 lat Lema

W setną rocznicę urodzin nie będę udawał, że jestem wielkim znawcą życia czy twórczości Stanisława Lema ani nawet że czytałem wszystkie jego książki. Nawet te, które czytałem, czytało mi się dość ciężko. Nie bez powodu.

Science fiction to specyficzny gatunek, nie każdy się w takiej literaturze lubuje. Dziś kojarzy się coraz bardziej z coraz głupszymi książkami, ale też filmami i serialami, w których science gdzieś tam w domyśle jest, główny nacisk pada jednak na fiction. W końcu otrzymujemy coś niezbyt odróżnialnego od fantasy. Czyta się szybko, ogląda przyjemnie, ale każdemu obeznanemu z nauką cierpnie skóra. W przypadku Lema było inaczej.

W książkach tego autora najbardziej uderzało mnie właśnie opisywanie nauki. Fikcyjnej science. Przez długie strony w „Solaris”, jednej z najbardziej znanych powieści Lema, ciągnie się opis badań nad pokrytą dziwacznym oceanem planetą prowadzonych przez kolejne pokolenia solarystów. Symetriady, asymetriady, długonie… Lem uwielbiał tworzyć naukowe słownictwo, za pomocą którego budował fikcyjne hipotezy i teorie.

Niektóre słowa, jak sepulki, weszły do rzeczywistej nauki. W „Dziennikach Gwiazdowych” podczas jednej ze swych podróży Ijon Tichy dowiaduje się, że sepulki służą do sepulenia w sepulkariach, co ma wielkie znaczenie w kulturze mieszkańców planety Enteropii. Tichy próbuje dociec, o co chodzi, wywołuje jednak skandal, domagając się sepulenia sepulek (sepulkami?) bez żony. W „Wizji lokalnej” Lem zaprzecza natomiast tamtym treściom, stwierdzając, że cała Enteropia to jedno wielki oszustwo, pod którym ukrywa się rzeczywista planeta Encja (widać w pierwszej nazwie odwołanie do fizyki, w drugiej znajomość języków klasycznych). Jednak entomolodzy wzięli swoją sprawę w swoje ręce, nadając nazwę Sepulca rodzajowi wymarłej błonkówki (rząd owadów obejmujący dzisiejsze mrówki i osy) z ery mezozoicznej. Bierze od niego nazwę cała rodzina sepulkowatych (Sepulcidae). Rzadko prehistoryczne rodziny mają polskie nazwy. Niestety rodzina wymarła jeszcze przed końcem ery dinozaurów (dokładniej: kreda późna, kampan), więc żadnego sepulenia w sepulkariach i tak z nich nie będzie.

Jeszcze więcej opisów fikcyjnej nauki funduje czytelnikowi we wspominanej „Wizji lokalnej”. W przeciwieństwie do wytworów płatów czołowych wielu innych autorów science fiction u Lema można mieć wrażenie, że czyta się o rzeczywistej nauce, że w ręku trzyma się nie beletrystykę, ale książkę popularnonaukową czy wręcz naukową.

Otrzymawszy wykształcenie medyczne, autor prezentuje w książkach nie tylko znajomość medycyny, ale przede wszystkim metodologii i nauki w ogóle. „Solaris” to świetny opis hipotezy Gai. Lem przedstawia procesy ewolucyjne i społeczne różnych ras kosmitów, czy to Kurdlańczyków, czy to dubeltów z Edenu. Po cichu wyraża jednak zdziwienie ewolucją i procesami kształtującymi społeczeństwa ludzkie. Albo które dopiero będą je kształtować.

W „Śledztwie” czy „Katarze” właśnie metodologia opierająca się na statystyce wychodzi na pierwszy plan. Niezrozumiała prawidłowość w jednej z tych książek opiera się próbom wyjaśnienia, tak jak ostatecznej odpowiedzi nie otrzymują bohater „Solaris” czy całe rzesze naukowców w „Głosie Pana”. Widać w tych dwu ostatnich jeszcze pewien pesymizm co do możliwości dogadania się z innym, wszelako inteligentnym życiem. Które nie musi wyglądać jak w „Gwiezdnych wojnach” czy innych dziełach popkultury jako pewna wariacja na temat ludzi, przykładowo z czymś dziwnym na głowie, żeby jednak zaznaczyć obcość. Forma, jaką przybrały ciała ludzka, wynika ze splotu przypadków. Życie może przybierać formy dla nas całkowicie niezrozumiałe i niepojmowalne. Tak jak w trochę mniejszym stopniu niepojmowalni mogą być dla nas ludzie żyjący za kilkaset lat, jak w „Powrocie z gwiazd”.

To wszystko realne problemy, z którymi przyjdzie bądź już nawet przychodzi się zmierzyć. W programie SETI już próbujemy skontaktować się z innymi cywilizacjami. Program szczepień przebiega słabo, bo ludzie nie przyjmują, że wiedza medyczna ma charakter prawie wyłącznie statystyczny. Pojawiło się także wiele innych problemów (ale i możliwości) nieprzewidzianych przez Lema, związanych przede wszystkim z rozwojem internetu. Do czego doprowadzą? Trudno powiedzieć, trzeba by do odpowiedzi kolejnego Lema.

Marcin Nowak

Ilustracje:

  1. Dominique Signoret, Symetriada. Za Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0
  2. Nikola Smolenski/Dominique Signoret, Asemtriada. Za Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0