Skarb w słoiku
W dawnym tekście pisałem o odkopanych w piwnicy słoikach z przetworami sprzed lat. Parę dni temu byłem znowu w tej samej piwnicy i znowu sięgnąłem na półkę.
Tym razem wybrałem wyłącznie zaprawy własnej produkcji: podróżniczki (fachowo: twardzioszki przydrożne, Marasmius oreades [Bolton] fr.), szczaw oraz leczo, wszystko w wieku około 25 lat.
Oczywiście oprócz wartości kulinarnej słoiki są dla mnie nośnikiem wartości sentymentalnych. Kiedy zbierałem te grzyby, nie musiałem nosić okularów, nie łysiałem, a w kraju wolności i demokracji było co dzień więcej…Ale na tym nie koniec. W czasie świąt czytałem sobie książkę Svante Pääbo „Neandertalczyk. W poszukiwaniu zaginionych genomów” o badaniach nad genomami z zamierzchłych czasów.
Świeża pamięć lektury połączona z widokiem słoja grzybków wywołała skojarzenie: mam przed sobą nie tylko przetwór kulinarny z domieszką wspomnień, ale też kapsułę czasu, której zawartość moje zabiegi konserwujące (w postaci tyndalizacji) zabezpieczyły od zniszczenia. Pojęcia nie mam, na ile DNA miało szansę przetrwać kilkukrotne gotowanie oraz 25 lat leżakowania na półce, ale wiele innych substancji zostało na pewno zachowanych.
Wiem, gdzie te grzyby zbierałem i można by dziś porównać populację rosnącą na tej samej łące z jej poprzednikami sprzed ćwierci wieku. Na pewno można by zbadać zmianę poziomu skażenia na przykład DDT, metalami ciężkimi czy węglowodorami policyklicznymi. Pewnie dałoby się także wykryć w przetworze obecność różnych pasożytów. Podobnie pyłki roślin rosnących wokół na pewno przetrwały, więc można by ocenić zmianę roślinności na stanowisku.
Z tej perspektywy wygląda na to, że mam w piwnicy jeszcze trochę potencjalnych obiektów badań naukowych. Jeśli ktoś jest zainteresowany współpracą, proszę o sygnał.
Jerzy Tyszkiewicz
Ilustracja: Christiaan Sepp, z książki Janusa (Jana) Kopsa (1765–1849) „Flora Batava of Afbeelding en Beschrijving van Nederlandsche Gewassen, XI. Deel. (1853)”, prawa autorskie wygasły.
Komentarze
Gdyby pan natrafił na coś czym można grzybki przepić – nie myślę o kompocie – to z chęcią przyłączę się do badań.
W mojej piwnicy stoi nalewka z dzikich malin, roczniki: 1981, 1983, 1985…
@JackT
Najmocniejsze, co znalazłem, to ocet od ogórków konserwowych.
Szkoda, że to zaprawy sprzed 25 lat, a nie np. z każdego roku ostatniego ćwierćwiecza. A może jednak coś się znajdzie, gdyby poszukać głębiej? Niewątpliwie zbieractwo ma w nauce swoją wartość, ale praktykowane jest coraz rzadziej z powodu niecierpliwości badacza. A ta wynika ze sposobu rozliczania badaczy z ich pracy. Na wieloletnie zbieranie próbek pozwalają sobie Ci, których pompowanie dorobku już nie interesuje 😉
No i inna sprawa, że najlepsze do badania byłyby jednak grzyby suszone, a nie przetworzone, w formie zapraw.
Jak ruskie przyjdą to i ocet wypiją.
Co tam grzyby.
U mnie drzemało w kącie kilka wielkich dyń. Żadne tam Halloween. Okazały się mało odporne na mróz i od 2 dni mam 20 słoików dyni na zupę. Czekają na testerów.
Zaprosimy też „Ruskich” do stołu i michy. Bardzo sympatyczni ludzie w porównaniu. I głupawych dowcipów cudzym kosztem nie będzie.
Uszedłem z życiem rozładowując,do spodu,duże piwnice odziedziczone.Także z grzybkami.
Dwa kontenery .Dynia rozkłada się b.szybko.Powodzenia w poszukiwaniu testerów.
Najgorsze,że znów zapasy rosną.Żona uznaje tylko „domowe”.
Za rok wynajmę kolejny kontener.
Da capo al fine.
„Nic to” jak mawiał Wołodyjowski.Najważniejszy jest mir domowy.