Jezierza mało morska
Jezierza morska to roślina niezbyt znana. Jest na tyle rzadka, że omijają ją popularne albumy roślin wodnych, ale na tyle pospolita, że omijają ją również spisy gatunków rzadkich, zagrożonych i wymagających ochrony. Stąd też spotkałem się z nią bardziej świadomie dopiero po paru latach zajmowania się hydrobiologią. Nigdy nie zająłem się też nią bardziej bezpośrednio, poświęcając specjalne badania, ale ona najwyraźniej postanowiła pojawiać się na mojej drodze.
Wbrew nazwie nie jest to gatunek morski. Tzn. jest, ale nie bardzo. Linneusz opisał ją na podstawie osobników z Bałtyku, więc w sumie się zgadza. Tyle że z hydrobiologicznego punktu widzenia Bałtyk to tyle wysłodzona wypustka Atlantyku, ile słonawe duże jezioro. To, że jakiś gatunek da się znaleźć w tym akwenie, nie oznacza, że jest to gatunek morski w pełnym tego słowa znaczeniu. Natomiast nie ma się co w nim spodziewać gatunków wód bardzo ubogich w rozpuszczone substancje. Jezierza morska w istocie nie żyje w krystalicznych wodach oligotroficznych. Nie przeszkadza jej pewne zasolenie i nie przeszkadza ponadprzeciętna żyzność.
Może właśnie dlatego całkiem często jezierzę morską można spotkać w zbiornikach utworzonych przez człowieka. Jest też gatunkiem o szerokim zasięgu geograficznym. W Polsce są miejsca, gdzie występuje dość gęsto, a są też duże plamy, gdzie się jej nie stwierdza. Często jest też tak, że w danym regionie zanotowano ją sto albo pięćdziesiąt lat temu, więc na mapie rozmieszczenia jest kropka, ale stanowisk tych nikt od tego czasu nie potwierdził.
Jedno z takich dawnych stanowisk to Jezioro Ełckie. Jego akurat nie badałem, ale trochę siedziałem na pobliskim Jeziorze Woszczelskim. I tam właśnie pierwszy raz spotkałem ją na żywo. Gdybym więcej przebywał na zbiornikach zachodniej Polski, pewnie spotykałbym ją często. Jednak tak nie było i przez parę lat jej nie widziałem.
Niedawno natomiast robiłem pewne badania w stawach doliny Zwoleńki. To niezbyt duża rzeka na dawnym pograniczu Małopolski i Mazowsza. W potorfowych wyrobiskach żyją żółwie błotne, którym zdarza się czasem pokonać Wisłę i wymienić z liczniejszą populacją lubelską. Z florystycznego punktu widzenia stawy te są dość ubogie, ale w jednym z nich znalazłem właśnie zbiorowisko jezierzy morskiej. Staw ten znajduje się jeszcze w granicach miasta i jest zaśmiecony przez wędkarzy i innych miłośników wodnych rozrywek. Zresztą leży całkiem blisko wysypiska śmieci. Z drugiej zaś strony jest też odbiornikiem zanieczyszczeń rolniczych. I właśnie w takim miejscu jezierza morska znalazła swoją niszę, dzieląc ją z rogatkiem sztywnym – gatunkiem znanym z mało wybrednych wymagań. Jako że najbliższe znane stanowiska jezierzy morskiej są oddalone o kilkadziesiąt-kilkaset kilometrów (zależy, w którą stronę), takie znalezisko nadaje się na skromną publikację w formie notatki. Ledwo się ona ukazała, trafiłem na pewne szkolenie organizowane nad Jeziorem Zegrzyńskim. Po dość męczącym dniu wybrałem się nad zbiornik. Tam powitał mnie kożuch salwinii pływającej – ciepłolubnej paproci żyjącej na modłę rzęs. I nagle wśród nich zauważyłem znajomy kolczasty kształt odłamanego fragmentu jezierzy morskiej. Nieco dalej widać było więcej bardziej kompletnych osobników. To stanowisko również leży na białej plamie zasięgu. W ten sposób mam na koncie dwie opublikowane notatki o niemal takim samym tytule, różniącym się tylko lokalizacją. Jak tak dalej pójdzie, zabraknie pism, które publikują takie odkrycia.
Oczywiście, to nie są publikacje, które popchną naukę do przodu. Nie podniosą mi też pozycji w środowisku fitogeografów. Suma punktów ministerialnych obu z nich to ułamek punktów za jedną publikację filadelfijską. Niemniej, takie przyczynki też są potrzebne dla budowania obszaru wiedzy o różnorodności biologicznej Polski.
Co ciekawe, tu i ówdzie pojawiają się doniesienia o kolejnych nowo odkrywanych lokalizacjach jezierzy morskiej. Pojawiają się w związku z monitoringiem środowiska czy na hobbistycznych serwisach internetowych. Niektóre są błędne. Przez jakiś czas np. na witrynie obserwatorów ptaków Zbiornika Dobczyckiego wisiały zdjęcia jezierzy morskiej podpisane jako jezierza mniejsza – obecnie już skorygowane. Jezierza mniejsza jest dużo rzadszym gatunkiem. Co ciekawe, pod koniec XIX w. jej stanowisko odnotowano we w zasadzie tym samym miejscu, co moje stanowisko zegrzyńskie. Wówczas musiało to być pewnie jakieś starorzecze Narwi i nikt nawet nie przypuszczał, że kiedyś powstanie tu zbiornik zaporowy.
Czy te kolejne doniesienia to efekt ekspansji tego gatunku, któremu nie przeszkadza odrobina zanieczyszczenia, a sprzyja ocieplenie klimatu? W osadach z optimum atlantyckiego, kiedy panował klimat, do którego się zbliżamy, szczątki zbiorowisk jezierzy i rogatka są bardzo powszechne. A może nowe odkrycia w stawach i zbiornikach zaporowych to efekt tego, że dzięki konieczności wykonywania ocen oddziaływania na środowisko nowych inwestycji i planów zadań ochronnych dla obszarów Natura 2000 badacze eksplorują miejsca dotąd zaniedbywane. Moim zdaniem prawdziwe są oba wyjaśnienia.
Piotr Panek
fot. Piotr Panek, licencja CC BY SA 3.0
- Piotr Panek (2013). Nowe stanowisko Najas marina (Hydrocharitaceae) w dolinie Zwolenki (Polska środkowa) Fragmenta Floristica et Geobotanica Polonica, 20 (1), 139-140
- Piotr Panek (2013). Nowe stanowisko jezierzy morskiej Najas marina L. w Jeziorze Zegrzyńskim Przegląd Przyrodniczy, XXIV (2), 71-73
Komentarze
Ciekawa notka. W sumie czy mapy zasięgu były ostatnio aktualizowane? W przypadku wspomnianej salwinii jeszcze parę lat temu czytałem że występuje w dolinach wisły i odry oraz na śląsku i w zasadzie nie ma jej we wschodniej Polsce. Po powodzi dwa lata temu na Bugu zaobserwowałem ją w ogromnych ilościach w starorzeczach. Wygląda na to że natura pomogła jej rozprzestrzenić się na duży obszar.
Salwinia jest jeszcze bardziej ciepłolubna niż jezierza. Są hipotezy, że zwłaszcza okres przymrozków jest u niej kluczowy. To kolejny przykład, jak globalne ocieplenie jest sygnalizowane przez zmiany zasięgu gatunku.
A atlad rozmieszczenia roślin w Polsce (AtPol) jest aktualizowany co parę lat.
Czyżbym widział błąd w zapisie tytułu publikacji?
Chodzi różnicę między środkową Polską a Polską Środkową? Zauważyłem to już po wydruku. Recenzenci się też nie przyczepili…
Czy te atlasy są elektroniczne? Przyrost informacji jest zatrważający. Jeżeli prawdą jest, że każdy system ma wbudowaną skłonność do degeneracji, to współczesną cywilizację szybciej niż globalne ocieplenie załatwi nadmiar gromadzonych informacji.
Polska Polska, a zapisu kursywą w tytułach nie stosujemy?
Czasopisma miewają swoje konwencje typograficzne i nieraz pomijają kursywę w tytule. Te dwa akurat stosują kursywę, ale już mi się nie chciało zmieniać (choć jest to wykonalne) formatowania użytego przez Research blogging
A swoją drogą zawsze mnie uwierało to, że botanicy i zoolodzy nie mogą wypracować jednolitych zasad zapisu.
Nie tylko botanicy i zoolodzy – wystarczy zajrzeć do szkolnych podręczników z fizyki, chemii czy matematyki. To jedna z pierwszych barier w przyswajaniu nowej wiedzy.
„Atlas rozmieszczenia roślin naczyniowych w Polsce” jest dość konserwatywny – jest publikacją książkową, a jego autorzy zbierają informacje z publikacji. Natomiast w paru dziedzinach w Polsce są atlasy elektroniczne, gdzie są rejestrowane zgłoszenia użytkowników. Na przykład – http://www.bio-forum.pl/messages/7259/7259.html Rejestr grzybów chronionych i zagrożonych (GREJ). Tyle że takie atlasy są mniej wiarygodne. Bardziej już firmowane przez Instytut Ochrony Przyrody PAN http://www.iop.krakow.pl/ssaki/Katalog.aspx Atlas ssaków Polski czy płazów i gadów (http://www.iop.krakow.pl/PlazyGady/gatunki). Natomiast one też nie zawsze są aktualne i pełne.
@panek
Dziękuję. Pamiętam swoje wyprawy do lasu z nawiedzoną biolożką, zalęknięty ogromem wiedzy u Szafera i Rostafińskiego i świadomością, że to zaledwie licealna propedeutyka jednego z działów biologii, na zawsze wyleczyła mnie z chęci uniwersyteckich studiów na tym kierunku.Jezierza po raz kolejny utwierdziła mnie w przekonani, że to była słuszna decyzja, ale miło poczytać 🙂
Są w biologii ciekawsze rzeczy, niż jezierza
@mpn: Foch!
A dinozaury nie są ciekawsze? Rośliny mięsożerne? Kaktusy? Storczyki? Różne wersje teorii ewolucji? Owady społeczne? Glony obrazujące powstanie endosymbiozy? Powstanie życia? Oddziaływania pomiędzy kwasami nukleinowymi?
Zachęcałbym potencjalnie zainteresowanych do poczytania 🙂
@mpn
A czy jezierza została tak dokładnie przebadana, że możesz z całą odpowiedzialnością stwierdzić, że nie ma w niej nic równie ciekawego?
@mpn
Botanika do dziś jawi mi się jako koszmar nadmiaru informacji. W I-ej klasie LO obok podręcznika szkolnego Tołpa-Radomski i Szweykowscy, Szefer oraz dosyć sympatyczna „Fizjologia roślin”. W II-ej sympatyczna „Zoologia” Feliksiaka, III-a i IV-a Ville i Delaney-Johnson (lata 1975-79) Miałem 5 (wyższych nie było) i powiedziałem sobie: dość. Teraz czytam sobie od przypadku do przypadku różne rzeczy. W tym o czym napisał gospodarz zaintrygowało mnie: dlaczego? Dlatego było miło przeczytać.
Onus probandi umieściłbym raczej po stronie twierdzącego, że dany temat jest ciekawy. Nieciekawości chyba nie da się wykazać. Na pewno jezierza ma jakieś ciekawe aspekty, a niniejszy blog dowiódł, że dla pewnych osób pewne apekty siewierzy są ciekawe, niemniej to zdanie z 2 kwantyfikatorami egzystencjalnymi 🙂 Uważam, że są jednak tematy ciekawsze i piszę to w konkreście głosu wyżej, mówiącego, że jezierza utwierdza w antypatii do biologii. Wskazałem więc tematy, które imo mogłyby z tej antypatii skutecznie wyleczyć 🙂
Gdyby na wiki oporządzono art na ten temat i zgłoszono do PDA, chętnie poświęcę mu czas.
PS Gdyby
@mpn
PDA – merci pour ce moment