Pszczołozaury
Pszczoły (w rozumieniu rodziny pszczołowatych) to bardzo istotna grupa zapylaczy. Nie zaskakuje więc wiązanie ich ewolucji z ewolucją roślin kwiatowych. Jest to dość logiczne i niekontrowersyjne. Nie jest jednak zbyt łatwo o pszczele skamieniałości, które by tę koewoucję ilustrowały.
Z tego względu badacze ewolucji pszczół uciekają się do metod molekularnych. Te natomiast dostarczają dowodów na nieraz nie całkiem oczekiwane ścieżki. Niedawno w PLoS ONE ukazała się praca na temat odtwarzanej molekularnie filogenezy zadrzechni. Zadrzechnie (Xylocopinae) to podrodzina pszczół samotnic (w większości), która w Polsce ma niewielu przedstawicieli, ale występuje właściwie na całym świecie. Autorzy omawianego artykułu uznali, że ich filogeneza może modelować filogenezę pszczół w ogóle. Pszczoła miodna należy do innej podrodziny i w badaniach służyła jako jeden z gatunków grupy odniesienia.
Zgodnie z oczekiwaniami, uzyskany obraz wskazuje, że pierwotna radiacja zadrzechni miała miejsce wraz z rozwojem roślin okrytonasiennych. Pojawiło się więcej rodzajów kwiatów, więc pojawiło się więcej rodzajów zapylaczy. Pojawiło się więcej rodzajów zapylaczy, więc pojawiło się więcej rodzajów kwiatów itd. Potem jednak nastąpił pewien zastój w ewolucji zadrzechni, mimo intensywnej ewolucji roślin kwiatowych, na kilkadziesiąt milionów lat. Zastój ten trwał mniej więcej do granicy kreda/trzeciorzęd, po której w ciągu kilku milionów lat nastąpiła gwałtowna radiacja, skutkująca podziałem na żyjące do dziś plemiona tej podrodziny. Taki zastój jest jednak mało prawdopodobny. Bardziej przekonuje założenie, że podrodzina ewoluowała normalnie, ale wiele jej linii dość nagle wymarło, a radiacja nastąpiła dzięki kilku przetrwałym liniom. Wielkie wymieranie i następna gwałtowna ewolucja pszczół w sytuacji, gdy nastąpiło wielkie wymieranie i gwałtowna ewolucja roślin kwiatowych to też coś niezaskakującego – niezależnie od tego, co było bezpośrednią przyczyną wymierania samych pszczół – czy ten sam czynnik, który wybił wiele roślin, czy dopiero wymieranie tychże. Dla porządku przypomnę o oczywistym fakcie, że wyginęły wówczas również dinozaury (pomijając ptaki) czy belemnity.
Sprawa wielkiego wymierania na granicy kreda/trzeciorzęd jest bardziej skomplikowana, niż przedstawiają to popularne memy z bolidem. Nie wdając się jednak w szczegóły, wiadomo, że trwało jakiś czas, miało związek ze zmianami średniej temperatury, wzmożonym wulkanizmem itd. (to wszystko oczywiście powiązane i prawdopodobnie wywołane, przynajmniej pośrednio, uderzeniem bolidu). Czynników uderzających w konkretne populacje na pewno było więcej niż jeden. Stąd łatwo o chęć szukania analogii do współczesnych wymierań, w szczególności do wymierania pszczół, które obserwujemy w ostatnich latach, a które też najpewniej nie da się sprowadzić do jednego czynnika. Autorzy pracy nieco mimochodem wspominają o tym na jej końcu. Analogie te są na przykład wykorzystywane przez adwersarzy hipotez o antropogenicznym wymieraniu pszczół, jako sarkastyczne oskarżanie Monsanto o „wytrucie” również dinozaurów.
Mnie natomiast w tej analogii podoba się co innego. Otóż geolodzy lubią, zgodnie z prawdą, podkreślać, jak to Ziemia doświadczała różnych katastrof bez udziału człowieka, co niektórzy interpretują jednak już nielogicznie, że obecne katastrofy w związku z tym również są zupełnie od człowieka niezależne. Tymczasem są teraz dwa podobne fakty. Pierwszy – pszczoły kiedyś niemal wymarły na skutek serii takich zdarzeń, jak spadek średniej temperatury o kilka stopni, naturalne wymarcie licznych innych gatunków, wzmożony wulkanizm, a zapewne wcześniejsze uderzenie asteroidy/komety. Drugi – teraz znowu są bliskie wymarcia, mimo że wulkanizm nieszczególnie się intensyfikuje, temperatura wzrasta, a nie spada, no i Ziemia nie doświadczyła wielkiego impaktu z globalnymi pożarami i zimą uderzeniową. Oba te załamania liczebności muszą mieć przynajmniej częściowo odmienne przyczyny. Zatem analogicznie stwierdzenie, że kiedyś klimat Ziemi zmieniał się bez wpływu człowieka, więc teraz też tak jest, jest równie bezzasadne.
Piotr Panek
Ilustracja: Maciej Zaręba. Licencja CC BY-SA 3.0 PL
- Sandra M. Rehan, Remko Leys, & Michael P. Schwarz (2013). First Evidence for a Massive Extinction Event Affecting Bees Close to the K-T Boundary PLoS ONE, 8 (10) DOI: 10.1371/journal.pone.0076683
Komentarze
A dlaczego ten brachiozaurzy pysk ma dwie pary nozdrzy zewnętrznych?
dobre pytanie, musiałem być pijany jak to rysowałem
niewatpilwie, ziemia to katastrofa, ale piekielnie ciekawa 😉
skąd mpn wie, że pary?
Nawet kreacjoniści skłonni są przyznać rację poglądowi, że dinozaury wytępiło uderzenie asteroidy
@ zza kałuży
Sugerujsz, że ten brachiozauryd ma obie dziurki po prawej stronie?
@ Markot
Tyle tylko, że pogląd, jakoby asteroida wytepiła dinozaury, jest w świetle dzisiejszej nauki fałszywy
mpn 9 grudnia o godz. 20:26
„Sugerujsz, że ten brachiozauryd ma obie dziurki po prawej stronie?”
Ja tam jego tabliczki znamionowej nie widziałem. Nie wiem, kto on zacz…
Z okien przejeżdżającego pociągu. Fizyk widzi na łące stado biało-czarnych krów. Matematyk zauważa, że krowy były biało-czarne z jednej strony.
Wygląda na to, że biolog WIE, iż dziurki mogą wyłącznie występować parami i być położone zgodnie z tylko jedną płaszczyzną symetrii.
@mpn: Tyle tylko, że pogląd, jakoby asteroida wytepiła dinozaury, jest w świetle dzisiejszej nauki fałszywy”
Ma Pan racje. Uwaza sie ze to byla kometa a nei asteroid
http://www.huffingtonpost.com/2013/03/23/asteroid-killed-dinosaurs-comet-extinction_n_2937296.html
@A.L.
Dochodzi jeszcze kwestiaa powolnych zmian klimatu, które wg modnego obecnie Hornera znacząco zmniejszyły różnorodność dinozaurów już kilka milionów lat wcześniej. Poza tym jedna grupa dinozaurów (a więc i dinozaury jako klad) ocalała – ptaki nowoczesne. Więc dzisiaj jako grupa obejmująca niecałe 10000 gatunków dinozaury mają się całkiem dobrze.
@ zza kałuży
Dokładnej symetrii nie ma. Natomiast symetria „z grubsza” wynika z rozwoju organizmów żywych. Generalnie mówi się o zwierzętach o symetrii promienistej (np. meduza) i dwubocznie symetrycznych. Złamanie symetrii zawsze wymaga więc jakiegoś dodatkowego zdarzenia, np. skrętów jelit i żołądka.