Piskliwy wyścig zbrojeń,
W teorii ewolucji od początku używa się metafor i analogii do rozwoju cywilizacji. Samo pojęcie doboru naturalnego jest nawiązaniem do doboru stosowanego w hodowli, zwanego odtąd dla precyzji sztucznym. Jeszcze przed Darwinem pojawiło się również pojęcie walki o byt nawiązujące co prawda do ludzkiej wojskowości, ale od razu z wyjaśnieniem, że nie tylko chodzi o walkę na kły i szpony między drapieżcą a ofiarą (o takim stanie wypowiedzianej wojny antropomorfizując pisał chociażby Arystoteles), ale przede wszystkim o zasoby. Związana z tym metafora Darwina o klinach wbijanych w belkę o ograniczonej pojemności, powodujących wypadanie innych klinów przyjęła się słabiej.
Nic więc dziwnego, że w odniesieniu do koewolucji, czyli wzajemnie się napędzającej ewolucji dwóch (dla uproszczenia modelu) gatunków użyto metafory „wyścig zbrojeń”. Oczywiście dotyczy to przede wszystkim koewolucji gatunków pozostających „w stanie wojny”, gdyż raczej nie mówi się o wyścigu zbrojeń między roślinami a zapylaczami prowadzącym do coraz lepszego dopasowania kwiatów do potrzeb zapylaczy i zapylaczy do potrzeb roślin. Nawiasem mówiąc, nawet tu jednak ta interakcja nie musi być sielankowa – roślina chce być zapylana najniższym kosztem, a zapylacz chce się najeść, a nie ma (przynajmniej krótkowzrocznie) interesu w reprodukowaniu rośliny. Stąd pojawiają się „oszustwa”, jak kwiaty bez nektaru czy wyjadanie nektaru przez wygryzioną dziurkę, bez kontaktu z pręcikami i słupkiem.
Za źródło pojęcia „ewolucyjny wyścig zbrojeń” przyjmuje się artykuł pokonferencyjny Richarda Dawkinsa i Johna Krebsa z 1979 r. (czyli samego środka zimnej wojny, wówczas nieco mniej mroźnej), choć metafora wyścigu ewolucyjnego pojawiała się już wcześniej. Jedna z bardziej nośnych metafor-hipotez dotyczy Damy Kier (ale utrwaliła Czerwona Królowa) i zasady, że w koewolucji zachowanie status quo wymaga nieustannego „biegu”. Koewolucja układów antagonistycznych w istocie przypomina wyścig zbrojeń. Odpowiedzią na coraz lepsze kolczugi stały się kusze. Odpowiedzią na kusze – zbroje płytowe. Odpowiedzią na zbroje płytowe – broń palna. Odpowiedzią na broń palną – zmiana taktyki (gdyż już żadna zbroja nie była dość skuteczna) itd. W naturze jest jeszcze więcej przykładów, nie tylko anatomicznych, ale związanych z trybem życia, rozmiarami ciała, chemizmem itd.
Ostatnio na pojęcie wyścigu zbrojeń natknąłem się w artykule Ratcliffe’a, Elemansa, Jakobsena i Surlykke (doi: 10.1098/rsbl.2012.1031) o pisku nietoperzy polujących na nocne owady. Skądinąd samo istnienie ciem uważa się za skutek koewolucji, gdyż kiedyś wszystkie motyle żyły za dnia i dopiero pod naciskiem ptaków, które w większości są wzrokowcami, niektóre zmieniły tryb życia. Artykuł jest akurat nie o tym, ale o tym, że niektóre nietoperze pod koniec pisku echolokującego owada obniżają go o oktawę. Początkowo uważano, że tłumaczy to fizjologia i anatomia. Według tych hipotez pisk, który powstaje na skutek serii szybkich skurczy mięśni krtani (czy czegoś w tym stylu w gardle – to uwaga dla purystów potrafiących wykłócać się o rogi/poroże, nabłonek/śródbłonek itp. nieistotne z punktu widzenia funkcji drobiazgi) i ich dalsze przyspieszanie wymusza to obniżenie pod koniec ataku. Nie do końca rozumiem, o co chodzi – zostawiam to biofizykom. Niektóre jednak nietoperze zachowywały się wbrew tej hipotezie. Analiza autorów artykułu prowadzi do konkluzji, że ta modulacja nie wynika z biofizycznych ograniczeń anatomii, ale jest kolejnym etapem wyścigu zbrojeń.
Nie może dziwić, że ćmy, których przodkowie właśnie znalazły ewolucyjne wyrwanie się z wyścigu ze wzrokowcami, po pojawieniu się nowej zdolności u nietoperzy pod naciskiem doboru wykształciły „ultradźwiękowe uszy”. Nie latają beztrosko po nocy i nagle, same nie wiedząc, kiedy, są chwytane przez nietoperze, ale słyszą, że nietoperze uruchamiają swoje echosondy i starają się ich uniknąć. Otóż ćmy (i inne nocne owady, np. niektóre szarańczaki) zamiast latać drogami prostymi, a więc najkrótszymi i najmniej męczącymi, wykonują różne dziwne manewry. Jest to jak ucieczka zakosami tak, aby zmniejszyć szanse snajpera. Ratcliffe i reszta postulują, że tzw. drugi pisk jest właśnie odpowiedzią nietoperzy na to zachowanie. Jest to rozszerzenie pola widzenia(?) echosondy w miarę skracania odległości od ofiary. Wymaga ono dodatkowego (dotąd nieznanego) mechanizmu przeciwdziałającego wzrastającemu w miarę piszczenia napięciu mięśni, więc raczej nie jest skutkiem ubocznym, lecz „celowym” (cudzysłów nieprzypadkowy) wynalazkiem. Co więcej, niektóre nietoperze wykorzystują drugi, niższy pisk też przy lądowaniu.
W ekologii ewolucyjnej garściami korzysta się z analogii do szeroko rozumianej cywilizacji. Z drugiej zaś strony w technologii nieraz podpatruje się rozwiązania biologiczne. Może lepsze poznanie niuansów echolokacji nietoperzy da się jakoś wykorzystać w lotnictwie, np. do opracowania technik lądowania w trudnych warunkach albo do konstrukcji kolejnych generacji antyrakiet.
Piotr Panek
Rycina autorstwa Kartezjusza lub jego ilustratora. Prawa autorskie wygasły. Źródło Wikimedia Commons.
Komentarze
Używanie metafor i analogii dla opisu procesu jest pragmatyczne jeśli nie zastępuje normalnego wywodu a go uzupełnia. Dla niektórych adresatów analogia jest łatwo przyswajalna. Jeśli nie musi się detalicznie pojąc zjawiska wystarczy go opisać przez analogię czy metaforę. Gorzej gdy operuje się tylko taką metaforą w debacie o zjawisku czy procesie.
Z powazaniem W.
Znaczy że ja jestem purysta, bo własnie chciałbym powykłócać się trochę o nabłonek/śródbłonek?
Śródbłonek to jednowarstwowa wyściółka naczyń, przepuszczalna i syntetyzująca miejscowo niektóre hormony. Nabłonek to pojęcie o wiele szersze, weźmy choć nabłonek wielowarstwowy płaski rogowaciejący pokrywający ciało człowieka, nieprzepuszczalny dla wody. Gdybym był pokryty śródbłonkiem, nie przeżyłbym za długo, bo straciłbym wodę. Rożnica, „nieistotna dla funkcji” jest mniej więcej taka, jak między korą a łykiem.
Ciekawe rozwazania na temat mechanizmu lokacyjnego nietoperzy w artykule Royal Society
http://rspb.royalsocietypublishing.org/content/274/1612/905.full.pdf
Tytul: Bat echolocation calls: adaptation and convergent evolution
Objasnia jak i dlaczego nietoperz zmienia strukture sygnalow w trakcie poszukiwania
@AL
Artykuł, o którym napisałem też jest wydany przez Royal Society, ale nie w Proceedingsach, tylko w Biology Lettersach. Swoją drogą, rozumiem, że zgodnie z nazwą w Letters są dość krótkie artykuły, więc i bibliografia jest krótka. Przez to autorzy nie przywołali chociażby tego artykułu, który podałeś, cytując głównie samych siebie. 😉
@mpn
Ja w i e m, że rogi różnią się od poroża w wielu względach. Tak samo wiem, że nabłonek naskórka różni się od nabłonka jamy ustnej, nabłonka migawkowego, nabłonka żołądka i nabłonka naczyń krwionośnych. A ponadto, że nabłonek kręgowców różni się od nabłonka stawonogów. Pisząc o purystach miałem na myśli skrupulantów, dla których śródbłonek nie jest kolejnym rodzajem nabłonka, tylko czymś zupełnie odrębnym. Owszem, można to wyróżniać, tylko nie zawsze ma to sens. Tak jak we wpisie nie jest istotne, czy chodzi o mięśnie anatomicznie umieszczone w gardle, krtani, tchawicy czy gdzieś tam jeszcze między jamą nosowo-gębową a płucami.
„(czyli samego środka zimnej wojny, wówczas nieco mniej mroźnej)”…
zastanawiam sie czy popularnosc metafizyki w polsce nie ma czasami cos wspolnego
z deficytami w obrebie nauk scislych(zwlaszcza matematyki);
jesli 79 jest „srodkiem” pomiedzy 45 a 89, to ja jestem swiety turecki.
@byk
79 jest pomiedzy 45 a 89. A co tego ‚srodka’, to chyba chodzilo o natezenie tej wojny, czyli o to, jak goraca byla wowczas owa zimna wojna…
Kagan: „czy w takiej sytuacji etyczne jest prowadzenie badan naukowych na zamowienie rzadow, zamieszanych w te brudne wojny, a nie to, o czym sie pisze na tym blogu”
czy przypadkiem nie mial Pan zamiaru mapisac tego na jakims innym blogu?
Przypominam ze rzec szla o a) echolokacje, b) ewolucyjny rozwoj echolokacji i obrony przed echolokacja, c) analogii miedzy ewolucja biologioczna a ewolucja w innych systemach.
Jezeli nei ma Pan nic do napisania na ten temat, to lepiej by bylo aby dal Pan sobie na wstrzymanie
„Może lepsze poznanie niuansów echolokacji nietoperzy da się jakoś wykorzystać w lotnictwie, np. do opracowania technik lądowania w trudnych warunkach albo do konstrukcji kolejnych generacji antyrakiet.”
Motywowany ciekawoscia zasiegnalem opinii mego kolegi, specjalisty od radarow. Stwierdzil ze owszem, radary zmieniaja parametry sygnalu w zaleznosci od odleglosci od celu, ilosci miepozadanych obiektow, poziomu zaklocen i wymaganej dokladnosci, ale nic nei slyszal o echolokacji nietoperzy.
Zas jak idzie o ewolucje i zastosowania w technice – mechanizmy ewolucji i w ogole mechanismy funkcjonowania systemow biologicznych sa od lat podstawa algorytmow obliczeniowych. Wyksztalcila sie cala galaz „evolutionary computing” dostarczajaca algorytmow ktore radza sobie doskonale z problemami „nie do ugryzienia” w inny sposob.
Zaczelo sie to w 1966 roku ksiazka „Artificial Intelligence Thrrough Simulated Evolution” niejakiego Fogela. Podstawy teoretyczne dal Holland w glosnej ksiazce „Adaptation in Natural and Artificial Systems”.
Potega w tej dziedzinie jest John Koza
http://www.genetic-programming.com/johnkoza.html
zajmujacy sie zastosowaniami sztucznej ewolucji do syntezy programow komputerowych i projektowania inzynieryjnego. Kilka ukladow elektronicznych wygenerowanycch pzrez „ewoluatory” Kozy zostalo opatentowanych. Inzynierowie nie wpadli na taki pomysl…
p.s.
gwoli scislosc o wojnie(ktorej nazwa „zimna” moze bardzo wprowdzic w blad – patrz n.p.korea, wietnam…):
moim zdaniem konczy sie ona wlasciwie w helsinksch(1975);
oczywiscie kolejne, nieudane powstanie polakow(„solidarnosc” 80-81) jeszcze raz
„zamraza” rozkladajacyego sie trupa jednego z drapieznikow na pare lat,
ale bezlitosna star wars ery reaganowskiej ostatecznie go unicestwia
mimo rozpaczliwej „pieriestrojki” prowadzonej przez gorbaczowa;
moim zdaniem jednym z glownych przyczyn zwyciestwa demokracji zachodnich byl ,
oprocz stawiania na karte praw czlowieka i obywatela, szybszy rozwoj technologii
n.p internetu.
„w środku” =/= „w połowie”
1979 to już po punkcie kulminacyjnym zimnej wojny (ja bym go upatrywał w kryzysie kubańskim). Dlatego napisałem, że już nie taka mroźna. Ale to właśnie kolejna odsłona wojny afgańskiej, więc jak najbardziej zimna wojna – z gorącym użyciem armii jednego z głównych oponentów.
Do xxx: Poprzednio pytal Pan/Pani czy na tym blogu mozliwa jest dyskusja naukowa lub cociazby oklolonaukowa. Otoz, widac ze nie. Dowolna dyskusja zostanie natuchmiast pretrolloana na tematy poboczne
@kagan.
w n.p. chinach nadal mamy „komunizm”, ktory, tego sie niestety nie da w dywagacjach wykluczyc, moze,w sposob pokojowy, narzucajac nam supremacje ekonomiczna,zwyciezyc;
jesli,zalozmy tez, ze „zimna wojna” tli sie nadal, a pierwszy prezydent zjedoczonej planety pod przywodctwem swiatlego i niesmiertelnego poltbiura kp chin obejmie wladze w roku, powiedzmy sobiie, 2079 – to wowczas znajdowalibysmy sie w polowie tego procesu, a nawet dokladnie w srodku 😉
kagan: „1. Pytanie o etyczna strone prowadzenia badan naukowych na zamowienie rzadow, zamieszanych w brudne wojny np. w Wietnamie, Iraku, Afganistanie czy tez ostatnio w Libii i Mali, nie da sie zbyc panskimi, malo wybrednymi, atakami na ma osobe.”
Nie przypominam sobie abym atakowal panska osobe. Krytykowalem to co Pan pisze, i na forum publicznym mam do tego prawo. Natomiast chcialem zauwazyc ze nie jest to forum „publikujta co chceta” a miejsce dyskysli na temat postu opublikowanego na BLOGU. Post ow byl na temat mechanizmow ewolucji, a nie na tematy etyki pobierania pieneidzy od takich czy innych Rzadow.
„O analogii miedzy ewolucja biologiczna a ewolucja w innych systemach pisal dawno temu (lata 1950te i 1960te) Stanislaw Lem w takich naukowych ksiazkach jak DIALOGi i SUMMA TECHOLOGIAE oraz w ksiazkach ?nienaukowych? takich jak np. NIEZWYCIEZONY. A ze ewolucja ?niebiologiczna? ma swa, i to bardzo wazna, strone moralna, a wiec moje pytanie bylo tu jak najbardziej na miejscu.”
Napisal ejszcze Cyberiade i Bajki Robotow. O ile cenie Lema jako pisarza, to chcialbym zauwazyc ze byl on inteligentnym dyletantem ktory naczytal sie literatury popularno naukowej, czesc zrozumial a czesc nie. A nei naukowcem. Wiec powolywanie sie na Lema w kontekscie nauki to tak jakby powolywac sie na Tolkiena. Summa Tachnologiae i Dialogi sa rownei naukowe jak ksiazki w rodzalu Wladca Pierscienia. Gdybologia/mniemanologia stosowana. Futurologia w najlepszym razie. A Dialogi to proba pzremycenia koncepcji cuybernetyki whedy gdy za uparwianie tej nauki mozna bylo pojsc siedziec.
Uniwersalnosc praw ewolucji jets natomiast pzredmiotem badan POWAZNEJ nauki (patrz cytowany Holland na przyklad) i temat ten, jako zainicjowany pzrez autora wpisu jest jak najbardziej na miejscu.
„Dobrze by bylo aby Pan A.L. dal sobie na wstrzymanie z tymi wpisami, ktore niczego do tej dyskusji nie wnosza poza obrazaniem jej uczestnikow.”
Konkretnie o co chodzi? Nie zgadas sie Pan z moim postem na temat zastosowania mechanizmow ewolucji w optymalizacji? Kwestionuje Pan podanie ksaizki Hollanda? Prosze o konkrety.
Dodajac do sprawy ewolucji… Wszedzie przedstawia sie ewolucje jako krwawa walke gatunkow. Lepszy pozare gorszego, w sensie doslownym. Tymczasem, wiele argumentow pzremawia za tym ze wspolpraca jest istotnym elementem mechanizmu ewolucji – czasami gatunek ma wieksze szanse na pzrezycie wspolpracujac z innymi gatunkami niz z nimi walczac.
Prekursorem tych koncepcji jest Martin Novak. Wylozone sa owe koncepcje przystepnie (bez matematyki) w ksizace „SuperCooperators: Altruism, Evolution, and Why We Need Each Other to Succeed” tegoz autora. Matematyczny wyklad w ksiazce „Evolutionary Dynamics: Exploring the Equations of Life”
Proponuje wygoglowac autora; ma jescze pare ksiazek (jedna w zapowiedziach) a na jego stronie jest prawie komplet publikacji do przeczytania.
Przy okazji „ciem”… czy nie dlatego cmy sa takie „puchate” aby oslabiac echo sygnalow? Amerykanski „stealth bomber” moze buc nasladownictwem 🙂
Ktokolwiek jest wlascicielem/autorem tego bloga…
Z checia podyskutowalbym o nauce. Oraz obok. Nie ma boweim gdzie podyskutowac. Ale tutaj tez sie nie da.
Wiec zegnam.
@kagan:
tak;chiny i indie sa najlepszym przykladem na to, do czego prowadzi polityka
t.zw. „okopow swietej trojcy” (patrz: z.krasinski)
Prekursorem podejścia raczej współpracy niż współzawodnictwa był Piotr Kropotkin (skądinąd znany bardziej jako ideolog lewicowego anarchizmu). Oczywiście, że czasem współpraca A z B pozwala obu wygrać z C, podczas gdy w pojedynkę z C by się przegrało. A C to nie musi być inny organizm, ale np. złe warunki klimatyczne. Darwin i Wallace obserwowali głównie ekosystemy równikowe i umiarkowanie ciepłe, gdzie warunki środowiskowe są stosunkowo niezłe, więc trzeba się o nie rozpychać. Kropotkin obserwował głównie ekosystemy syberyjskie (jako anarchista w caracie niekoniecznie był tam pchany zwykłą ciekawością świata), gdzie konkurentów mało, a zasoby trudno dostępne, więc łatwiej może być je pozyskać wspólnie.
Choć ideę współpracy kolektywnej wśród organizmów twórczo, aż nadto, potem rozwinął kolejny Rosjanin, Trofim Łysenko…
@panek:
miedzy foka a bialym niedzwiedziem tez wielkiej dyskusji nie ma;
ostatno przeczatalem panegiryk(po raz pierwszy po niemiecku od 1945 ),
na dodatek pierwszej stronie t.zw. „gazety”, ze tylko wtedy jak kazdy ciec i kibol dostanie splkuwe, to bedzie spoko; autor zbiera oklaski i pisze wlasnie doktorat 😉
jesli, kto zainteresowany i zna niemicki to podam chetnie link…
Kagan
26 stycznia o godz. 2:15
polska wcale tak zle nie stoi na tle europy wschodniej i poludniowej;
gdybys pojechal pocigiem wladywostoku do londynu(polecam), to dopiero wjezdzajac na nizine polska masz uczucie; tak, tutaj azja sie konczy…
mimo przerazajacej prywaty i pazernosci(znakomity przyklad: amber gold) „organizuje” polski doktor, czy profesor prawie tyle samo, co niemiecki 😉
To, że jakiś samolot, który przez pewien czas był niewidzialny, okazał się dzięki innowacjom przeciwników widzialny, to piękny przykład wyścigu zbrojeń. Tak samo pewnie jest między ćmami i nietoperzami.
Natomiast jeśli inżynierowie od echolokacji (sonarów, radarów itp.) niewiele wiedzą o nietoperzach czy waleniach, no to trudno. Być może odkrywanie różnych rozwiązań na własną rękę jest w jakimś stopniu łatwiejsze niż podglądanie rozwiązań cudzych i późniejsze ich adaptowanie do własnej techniki. No i pieniądze na badania dostają fizycy i inżynierowie, a nie biolodzy i biofizycy…
@panek:
tak, szkoda…
a poza tym, sursum corda, to dopiero poczatek drogi na ktora wkroczyl august comte;
jestem nadal zdania, ze jego, przepraszam brakuje mi polskich pojec…grundsätze(zalozenia?) sa sluszne, a badacz przestanie byc kiedys najemnikiem, albo dziwakiem
egzystujacym na skraju spolecznosci, tylko bedzi pelnil posluge nauki w srodku(lol) spoleczenstwa; jesli nasz jaki aseroid nie trzepnie, to za jakie 200 lat wyjdziemy,
jako ludzkosc na prosta…@a.l., cierpliwosci 😉
@byk – byles kiedys w Chinach?
@kagan:
niestety, nie.