Przypadek niejedno ma imię
Jak nazwać zdarzenia, które mogą, ale nie muszą, zajść?
Przypadek niejedno ma imię. Czasem maskuje niewiedzę, bądź niemożliwość znalezienia wytłumaczenia, jak i dlaczego coś się stało. W końcu wszystko ma jakąś przyczynę, nawet jeśli jest ona nieznana, bądź niemożliwa do określenia.
Spójrzmy inaczej – jak nazwać zdarzenia, które mogą, ale nie muszą, zajść? To też przypadek, tyle tylko że inaczej ujęty niż za pierwszym razem. Jeżeli z tej perspektywy spojrzymy na świat ożywiony, to przypadek w odniesieniu do niego znaczy, że życie mogło, ale nie musiało powstać. Gdyby cofnąć czas, kto wie, czy narodziłoby się życie na naszej planecie? A jeśliby się narodziło, to czy ewolucja doprowadziłaby do człowieka, czy on by wtedy powstał? Z tego punktu widzenia można śmiało powiedzieć, że w istnieniu człowieka jest coś przypadkowego.
Można oczywiście nie zgodzić się z takim stwierdzeniem, ale wtedy wpadamy w ręce zasady antropicznej w wersji mocnej. Głosi ona, że wszechświat musi być taki, aby na pewnym etapie jego rozwoju pojawił się człowiek-obserwator. Niestety wadą takiego ujęcia jest to, że ma ono charakter finalistyczny i jest niefalsyfikowalne. To zaś wskazuje na to, że zasada ta ma charakter pozanaukowy.
Patrząc na świat możemy tylko powiedzieć, że człowiek taki, jaki jest, może istnieć tylko we wszechświecie, jaki jest. Tyle głosi zasada antropiczna w wersji słabej. Jest ona równoznaczna ze stwierdzeniem, że zaistnienie człowieka było możliwe, chociaż nie było konieczne. Tyle tylko, że w ten sposób powraca do nas przypadek, którego zwolennik zasady antropicznej w wersji mocnej pragnąłby uniknąć. Dlatego właśnie myślę, że drugą stroną w rozważaniach nad przypadkiem w istnieniu człowieka jest zasada antropiczna. Albo jest coś przypadkowego w istnieniu człowieka, albo zasada antropiczna w wersji mocnej – człowiek musiał powstać.
Wersja mocna zasady antropicznej – że człowiek musiał powstać – jest oczywiście skażona ujęciem finalistycznym, które trudno jest bronić. Dlatego poprzestańmy na wersji słabej tej zasady. Być może ociera się ona o banał, rodzi jednak usprawiedliwione zdziwienie. Dlaczego człowiek powstał tak późno, a nie na przykład na początku całego procesu ewolucji świata? Czy to, że człowiek jednak powstał, chociaż nie musiał, nie świadczy o jakimś kierunku ewolucji, na który wskazuje mocna wersja zasady antropicznej? I pytanie ostatnie – jaki może być finał ewolucji świat ożywionego?
Oczywiście są to pytania pozanaukowe, filozoficzne. Arystoteles sądził, że ze zdziwienia bierze się filozofia. Jeśli więc kogoś dziwi, że człowiek w ogóle jest, chociaż nie musiał powstać, może sobie pospekulować do woli.
Grzegorz Pacewicz
Fot. scarty, Flickr (CC SA)
Komentarze
Jest to kwestia determinizmu i indeterminizmu. Problem tego co mozliwe od tego co nieuniknione rozstrzyga sie w terazniejszosci. Przed doswiadczeniem, dzieki niekompletnej wiedzy badz zaburzeniom poza-ukladowym mozemy przewidziec stan przyszly tylko probabilistycznie. Natomiast po chwili zero (odpowiadajacej terazniejszosci) o zaszlym zdarzeniu mozemy mowic jako o zdarzeniu koniecznym. Wzsystkie bowiem okolicznosci, wczesniej znane i nieznane , przyczynily sie do tego aby zdarzenie zaszlo.
Tak, to prawda – też o podobnym rozwiazaniu myślałem.
A wiec definicje przypadku mamy bardzo scisla. Tylko jak to sie ma do samego powstania czlowieka nadal nie wiadomo.
W odniesieniu do powstania człowieka ma się to tak, że gdyby ewolucja zaczęła się jeszcze raz toczyć od początku, człowiek mógłby nie powstać. Jeżeli tak jest, to stan nie można wytłumaczyć inaczej jak przypadkiem – raz człowiek powstaje, a raz nie mimo tego, że w obu przypadkach zachodzi ten sam proces.
Nie sądzę, byśmy mogli tu powiedzieć cokolwiek nowatorskiego, ale skoro GP nam taką fajową furtkę pod koniec zostawił, to czemu nie?
a) „człowiek, jaki jest, mógł się pojawić tylko we wszechświecie, jaki jest” Tu czepiłbym się jedynie sformułowania. Bo myślę, że można pomyśleć niemal nieskończoną liczbę zmian w alternatywnych wszechświatach, które nijak nie wpłynęłyby na naszą ewolucję. Na przykład różnica w położeniu jakiegoś atomu w jądrze Alfa Centauri, albo udane, bądź nie udane polowanie któregoś z naszych przodków. Problem tylko w tym, jak myślowo wyodrębnić te wpływające od tych nie wpływających…
b) Zasada antropiczna w wersji mocnej wydaje mi się nieco przeformułowaną zasadą niemieckiej filozofii transcendentalnej. W mocnym, ale chyba uprawnionym, uproszczeniu i Fichte i Schelling i Hegel mogliby się zgodzić, że wszechświat nie obserwowany przez żadną jaźń jest bez sensu, a zatem nie istnieje, a zatem nie jest możliwy. Fizyk odpowie oczywiście, że świadomość, obserwator nie mają dla istnienia materii żadnego znaczenia… ale z drugiej strony… czy fizyk widział kiedyś materię, której nikt nie widział?
@ GP :
Pelna zgoda. Dla powstania czlowieka trzeba bylo np. suchych stepow w momencie gdy pojawily sie malpy czlekoksztltne. Gdyby ciagle w srodkowo-wschodniej Afryce byla wowczas dzungla tropikalna, to do tej pory bysmy smigali po lianach. A wiec o naszym rozwoju zadecydowal przypadek.
Oczywiście, odpowiedzi na zadawane tu pytania stoją poza naszym zasięgiem, niemniej istnieją pewne przesłanki i fakciki które pozwalają nam troszeczkę pogdybać nad efektami takiej ewentualnej reewolucji. Możemy na ten przykład założyć, że Ziemię zamieszkiwałyby wciąż zwierzęta zaopatrzone w oczy, ponieważ organ ten w różnych formach pojawiał się niezależnie wielokrotnie. Kłania się w tym miejscu także słynną tezę Ernsta Mayra, który twierdził że inteligencja nie jest koniecznym i przesądzonym owocem ewolucji gdyż w „ziemskim wydaniu” pojawiła się jak na razie tylko raz. Oczywiście dla tego jednostkowego przypadku możemy znaleźć i inne uzasadnienia – osiągnięcie pewnego poziomu przez jeden z gatunków prowadzić może do tak wielkiej dominacji, iż dopóki gatunek taki nie wyginie, inteligencja nie będzie miała drugiej szansy aby zaistnieć.
Komerski,
Rzeczywiście sformułowanie nieprecyzyjne – chodzi o podstawowe właściwości Wszechświata.
jk,
No to ok. 🙂
Bobola zwięźle napisał w czym rzecz — istotne są warunki początkowe (czyli de facto stan sprzed Wielkiego Wybuchu) i pomimo tego samego procesu na skutek różnego startu finał może być odmienny. Nie wiem natomiast, na jakim etapie rozwoju są prace fizyków nad ,,teorią wszystkiego”, ale wyniki ich prac są z determinizmem i indetermnizmem istotnie związane. Co jakiś czas zmienia się pogląd, poparty oczywiście obliczeniami, czy przypadek jest możliwy, czy nie jest możliwy, co z kolei ma znaczenie dla samego procesu ewolucji (zresztą, jeśli ktoś ma linki do czegoś aktualnego, niech rzuci na tym forum).
Komerski, przyczepię się:
„(…) wszechświat nie obserwowany przez żadną jaźń jest bez sensu, a zatem nie istnieje”
– Czy fakt, że coś jest lub nie jest obserwowane ma wpływ na sens tego czegoś? Co to jest zatem sens? A jeśli nawet coś jest bez sensu, czy to oznacza, że nie może istnieć?
„(…) czy fizyk widział kiedyś materię, której nikt nie widział?”
– Pytanie retoryczne, ale osochozi? 😉
Wolter
Na temat warunków koniecznych dla powstania człowieka wymordowałem kiedyś cały elaborat… 😆
http://hokopoko.net/bylo-sobie-zycie/
Chociaż w sumie i tak można było napisać jeszcze ze trzy razy więcej…
Wolter,
to nie są poglądy Komerskiego, tylko paru zaprzeszłych filozofów. Chociaż i na bardziej współczesnym gruncie podobne pytania się stawia, tyle że nie w odniesieniu do istnienia, lecz do pewnych qualiów: jak wygląda X gdy nikt na niego nie patrzy? 🙂
Komerski,
czy fizyk widział kiedyś materię, której nikt nie widział?
Czy odpowiedź czasem nie zawiera się w pytaniu? 😀
Nawet przyjmując mocną wersję zasady antropicznej, czyli że musiał się na pewnym etapie pojawić Obserwator? Skąd od razu założenie, że jest nim człowiek? Czy, na ten przykład, kura nie wystarcza do spełnienia teo warunku? Może nie, ale nawet jeśli nie, to skąd założenie, że człowiek spełnia ten warunek? Być może spełniającym rolę Obserwatora koniecznego będzie dopiero gatunek tak przerastający nas intelignecją, jak my przerastamy kurę? Może takowy dopiero powstanie (zresztą niekoniecznie akurat na tej planecie), a może już istnieje, tylko my go nie dostrzegamy, lub nie jesteśmy w stanie pojąć jego inteligencji i bierzemy jej objawy za jakieś zjawisko fizyczne, naturalne?? Bo czy kura (albo, żeby uprawdopodobnić, owad) widzi w nas istotę żywą, czy może traktuje nas jak jakieś zjawisko? Zaznaczam, że w zasadzie streszczam tutaj teorię nadistot Adama Snerga-Wiśniewskiego.
Zasada antropiczna mocna w wersji przytoczonej w artykule jest raczej zasadą (znów) antropocentryczną.
Jurgi,
To mnie zaskoczyłeś, myślałem, że Snerga już się nie czyta.
Najbardziej odpowiada mi wypowiedż Jurgi. Nie sądzę, aby człowiek był wyjątkowym tworem ewolucji, a może ewolucji powiązanej z inteligentną kreacją. Sądzę, że w przyszłości uda się wykreować (tak się złożyło, że tym razem na ziemi akurat nam ludziom) byty lub istoty doskonalsze od nas samych i bardziej od nas inteligentne. Może takie kreacje są jakimś uniwersalnym prawem ewolucji zaprogramowanym już w big bangu?
jak zwykle uwagi jezykowe.
po pierwsze:
http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629522
po drugie:
„Wersja mocna zasady antropicznej – że człowiek musiał powstać – jest oczywiście skażona ujęciem finalistycznym, które trudno jest bronić.”
„bronic” laczy sie z rzeczownikiem w dopelniaczu, wiec „ktorego”, a nie „ktore”. 😉
🙂
A może jest tak;
1.Fizyka jest determistyczna (z kwantami to nie jest pewne]
2.Losem ludzi rządzi najczęsciej przypadek.
Wniosek:mała katastrofa na skalę kosmiczną zakończy nasze rozterki.
Patrz:historia Ziemi, np. dinozaury
Może na skalę kosmiczną życie „musiało’ powstać ale jakie ono jest lub będzie…
Trudno o tym pisać.
Może Szymborska…
Ja myślę ze przypadek nie istnieje.To co istnieje czy ma się stać to schemat możliwości zawarty w1% astrofizyki.Idea tego jest zawarta w nieistnieniu wielkości.Pozdrawiam swoją Mamę
@ Jerzy/Cyga
Jak zahaczyliśmy o fantastykę, to ciekawą wizję ewolucji istot rozumnych, poza granice naszego rozumienia, wykreślił Jacek Dukaj w książce Perfekcyjna niedoskonałość. Tak, zaraz ktoś mi wytknie, że mam hopla na punkcie Dukaja i będzie miał rację. 😉
A jak jesteśmy przy poprawności, to mnie się odmienia Jurgi, Jurgiego, Jurgiemu, Jurgiego, Jurgim, Jurgim, Jurgi! 😉
Więc Jurgi, zgadzam się i z Tobą, i ze Snergiem (którego się, owszem, czyta).
GP, dlaczego brak Obserwatora miałby pozbawiać sensu?
CZemu „Obserwator” (jak zwał tak zwał) jest w domysłe żywy i inteligentny? (kolejne niezdefinowane jednoznacznie pojęcia)
Jeśli istniałyby istoty inteligentniejsze od nas to czy miałyby potrzebę z nami gadać? Jak to mawiał satyryk o nazwisku Daniken: Czemu ludzkość nie utrzymuje relacji dyplomatycznych z drobiem?
A propos Boga to ja tam jestem agnostykiem: jak będąc głuchy mógłbym mówić o muzyce? Po lekturze pięknych esei na jej temat?
A propos determinizmu: zgadzam się z Feanorem3, czyli że fizyka jest deterministyczna, tyle że nie ma pewności z kwarkami. W końcu jak wciskasz A na klawiaturze to się spodziewasz A na monitorze zamiast np. hiszpańskiej inkwizycji? słaba zasada antopocentryczna:
to że szansa na powstanie życia z przypadku jest bardzo mała, udowadnia że „każdy z nas jest losem wygranym na loterii”(S. Lem). To że zasady panujące we wszechświecie i w fizyce pasują powstaniu życia pewnie jest niezłym przypadkiem, ale we wszechświecie nie mającym odpowiednich warunków do utrzymania życia pewnie nie byłoby obserwatorów (o podobnym „kształcie” życia). A kto z nas stwierdzi że wie ile wszechświató było, jest , będzie lub mogłoby być?słaba zasada antopocentryczna:
to że szansa na powstanie życia z przypadku jest bardzo mała, udowadnia że „każdy z nas jest losem wygranym na loterii”(S. Lem). To że zasady panujące we wszechświecie i w fizyce pasują powstaniu życia pewnie jest niezłym przypadkiem, ale we wszechświecie nie mającym odpowiednich warunków do utrzymania życia pewnie nie byłoby obserwatorów (o podobnym „kształcie” życia). A kto z nas stwierdzi że wie ile wszechświató było, jest , będzie lub mogłoby być? Świat to chiba taki spory zegarek…