Nihilizm i prawda
Nazwa „nihilizm”, jak łatwo się domyślić, wywodzi się z łaciny. „Nihil” znaczy tyle co „nic”. Jak w przypadku każdego wielowymiarowego i złożonego zjawiska, trudno jest w kilku żołnierskich słowach scharakteryzować, czym się charakteryzuje nihilizm i których filozofów można tym mianem objąć. Czytając o nihilizmie, zwróciłem uwagę na związek nihilizmu z prawdą.
Ray Brassier w wywiadzie zamieszczonym w na portalu czasopisma „Kronos” mówi o sobie, że jest nihilistą, mimo to – a lepiej nawet powiedzieć: dlatego, że – wierzy w prawdę. Takie podejście jest możliwe, ponieważ Brassier oddziela od siebie dwie kategorie. Są nimi sens oraz prawda. Jego zdaniem błędem jest utożsamienie tych dwóch pojęć. Tak uczynił Nietzsche: skoro nic nie ma sensu, ani nie istnieją żadne obiektywne wartości, prawda jest tylko kolejną konwencją przyjętą przez ludzi.
Tymczasem Brassier odwraca ten porządek. Prawda jest możliwa i człowiek generalnie rzecz biorąc wie coraz więcej o otaczającej go rzeczywistości. Postępu poznawczego nauki nie sposób zanegować i filozofowie wiedzę tę muszą uwzględniać w swoich spekulacjach. Jednak skutkiem przyrostu wiedzy jest narastający sceptycyzm polegający na odzieraniu świata z sensu. Sens jest tylko wytworem człowieka, mającym zaspokoić jego potrzeby i lęki. Stąd stwierdzenie Brassiera, że „świat nie posiada autora i nie istnieje żadna opowieść wpisana w strukturę rzeczywistości”.
Ciekawe jest w podejściu Brassiera to, że utrzymanie kategorii prawdy, umożliwia mu oddzieranie świata z fikcji, których wyrazem jest traktowanie rzeczywistości jako w jakimś stopniu sensownej. Sens zakłada zawsze jakiegoś autora sensu. Skoro świat nie posiada autora, nie posiada też sensu.
Konsekwencją wiary w prawdę i w sukces poznawczy nauki jest w tym wypadku nihilizm. Trudno powiedzieć, jaki to jest nihilizm, to znaczy czy ma on charakter moralny, aksjologiczny, epistemologiczny, metafizyczny czy jakiś jeszcze inny. Dla mnie najciekawsze będą jego konsekwencje na płaszczyźnie aksjologicznej, o czym jednak w wywiadzie nie ma mowy. Ale to kwestia do zbadania w przyszłości.
Na związek nihilizmu z prawdą można wskazywać odwołując się do tradycji filozoficznej. Dla Platona niewiedza była przyczyną poszukiwania wiedzy. W „Uczcie” Sokrates mówi, że dopiero świadomość własnej niewiedzy jest początkiem filozofowania. Z tego też powodu bogowie nie filozofują, bo mają pełnię wiedzy. Ale podobnie jest z głupcami, ponieważ ci z kolei nie posiadają świadomości własnej niewiedzy. Dopiero filozofowie poszukują wiedzy o świecie, ponieważ wiedzy tej nie posiadają, ale mając świadomość tego stanu, pragną go zmienić.
Przykłady można mnożyć i przypominać bardziej współczesnych filozofów. Kartezjusz w „Rozprawie o metodzie” na wstępie zaznacza, że do systematycznych badań skłoniła go gorzka refleksja nad niekompletnością ówczesnej wiedzy. Leibniz zapytywał „Dlaczego jest raczej coś niż nic?” I tak dalej.
W każdym razie łatwo można wskazywać, że brak wiedzy stanowi silną inspirację do poszukiwania wiedzy prawdziwej i wiedzy pełnej. Powtórnie więc ujawnia się powiązanie nihilizmu z prawdą. Dla mnie jest ono raczej nieoczekiwane, ponieważ do tej pory kojarzyłem nihilizm raczej z tezami negatywnymi i destrukcyjnymi i nie znajdowałem w nim niczego pozytywnego. Widać uległem stereotypowi myślowemu.
Grzegorz Pacewicz
Fot. GP
Komentarze
Z innej beczki
W technice używa się sterowania rozmytego, które umożliwia pozyskanie prawdy o zachowaniu obiektu poprzez „rozpoznanie bojem”
Obiekt jest sterowany, a poprzez porównanie jego zachowań system dochodzi do ‚prawdy’
Gdy obiekt nagle zmieni swoje’przyzwyczajenia to cała zabawa zaczyna się od nowa …
Ciekawość świata zamienić na twierdzenie o jego bezsensie? To gdzie tu filozof i filozofia? Idąc konsekwentnie tym tropem, całe poznanie naukowe musi być bez sensu, bo świat jest totalnie przypadkowy, zatem szukanie i znajdowanie jego prawidłowości (reguł) jest pozorne. Itd.
Nie lepiej być konsekwentnym wyznawcą swoich poglądów, położyć się i wymrzeć?
A jeśli przyjmuję, że od teraz jestem nihilistą aksjologicznym, to czy mogę powiedzieć, że mój pogląd nie posiada żadnej wartości, czy sensu? Świadomie, człowiek nie może robić rzeczy bezsensownych bo to się wyklucza z pojęciem świadomości. Nihilizm epistemologiczny jest również zaprzeczeniem, bo oto odkryłem, czyli poznałem nowy wniosek moich filozoficznych rozważań. Jak poznanie może nie być możliwe skoro poznaję? Może poznaję jedynie w połowie? Skoro tak to niby jak rozpoznam gdzie jest połowa, gdzie całość i co to jest połowa a co całość? Jak poznać rzecz samą w sobie skoro nikt nie wie co to jest rzecz sama w sobie? Jak zrozumieć sens świata skoro nikt nie wie co to jest właściwie sens i co to jest świat? Z fizyki wiem, że świat to atomy. Czym jest więc człowiek skoro z każdej sekundzie z mojego naskórka ubywa i przybywa ileś tam atomów? Czy człowiek który zje jabłko to człowiek i jabłko? To ta sama osoba która tego jabłka nie zjadła?
Wymyślamy pojęcia sami, a następnie szukamy w nich boskiego sensu, czyli stwórcy 🙂
@Meruńka,
„Ciekawość świata zamienić na twierdzenie o jego bezsensie? To gdzie tu filozof i filozofia?”
Ależ dla Bressier chodzi o to, że są to dwie różne sprawy. Przecież to jest czysta filozofia – tworzyć kategorie, rozdzielać, wyprowadzać nieoczekiwane konsekwencje i tak dalej. Chyba, że przez filozofię rozumiesz zgodność z Twoimi poglądami?
Ale może też być tak, jak to opisuje Alan Chalmers w książce „Czym jest to, co zwiemy nauką?”, w której proponuje swoją koncepcję obiektywizmu:
Nauka – konkretnie fizyka – nie tyle dąży do prawdy, ile raczej proponuje teorie coraz lepiej opisujące pewne aspekty rzeczywistości. Teorie po prostu w pewnym stopniu pasują do rzeczywistości, nawet, jeżeli ogólnie biorąc są fałszywe. Przyznam, że ten pomysł Chalmersa bardzo mi się podoba.
od czasu kartezjusza niewiele sie zmienilo;
obiektywizm moze opisac, a nawet korygowac rzeczywistosc, ale czy prowadzi do „prawdy”? rownie dobrze mozna by posluzyc sie pojeciem „duch” 😉
Pogląd Brassiera brzmi dość przygnębiająco (jak to nihilizm:). Nazwałbym go wiarą w odczarowywanie. Przypomina mi klimat filmu „Prometeusz” czy sztuki Becketa.
Tylko co w jego filozofii jest prawdą? Prawda o istnieniu sił grawitacji zaczepionych w środkach mas zaprzecza prawdzie o geometrii pola. Ta z kolei nie dopuszcza splątania, bo informacja nie może przemieszczać się szybciej niż światło. Kolejne teorie naukowe nie sumują się do jakiegoś gmachu prawdy, w sferze metafizyki przeczą sobie wzajemnie. Ich wspólnym mianownikiem jest rosnąca zdolnośc ludzkości do manipulacji zjawiskami świata. Jeśli to jest ta prawda, to jest ona tożsama z władzą.
Poza tym Brassier chyba zapomina, że sens napędza ludzki świat. Nie ma sensu, nie ma działania.
Nie ma tu znaczenia, czy sens jest wypowiedziany w sensie np. religijnym czy nienazwany tkwi w duszy odkrywcy. Brassier więc chyba nie docenia mitu jako siły pozwalającej min. na pożądane przez niego odkrycia naukowe.
czas na rewizje solipsyzmu 🙂
Jest nihilistą, bo wierzy w prawdę. Coś tu jest na bakier z logiką. Odwołajmy się do powszechnych definicji nihilizmu i prawdy. Chyba, że Ray Brassier ukuł nieznane szerszemu ogółowi definicje i wszystko mu się zgadza. Też tak można. I moja końcowa refleksja: Jak nie ma nic, to prawdą jest, że prawdy też nie ma.
@Marcin Robert
„(…)fizyka ? nie tyle dąży do prawdy, ile raczej proponuje teorie coraz lepiej opisujące pewne aspekty rzeczywistości. Teorie po prostu w pewnym stopniu pasują do rzeczywistości, nawet, jeżeli ogólnie biorąc są fałszywe. Przyznam, że ten pomysł Chalmersa bardzo mi się podoba.”
No właśnie ma być na odwrót. Niektórzy fizycy przyznają, że teoria kwantów i ich pochodne sprawdzają się w doświadczeniach, (a więc są prawdziwe), aczkolwiek sami nie nadają im sensu (bo to działanie pozbawione sensu 😉 ).
Zgadzam się, granicami sensowności jest praktyka codziennego działania i język potoczny. Sens jest wypracowywany jest poziomie zdrowego rozsądku, prawda naukowa jest odkrywana/kreowana w teoriach i potwierdzana w testach. Dopiero użyteczne efekty nauki czynią ją sensowną.
@vpsi przyjmuję, że od teraz jestem nihilistą aksjologicznym, to czy mogę powiedzieć, że mój pogląd nie posiada żadnej wartości, czy sensu?
z tego wynika, że może nie posiadać sensu, ale może być prawdziwy.
druga sprawa – czy prawda jest wartością? tu jestem sceptyczny.
„Świadomie, człowiek nie może robić rzeczy bezsensownych bo to się wyklucza z pojęciem świadomości”.
bezsensownych, złych… tutaj echo Sokratesa i jego paradoksu wiedzy o niewiedzy, wiedzy z niewiedzy…
Sensownie mogą też działać zwierzęta pozbawione świadomości.
Działanie sensowne a działanie świadome to osobne kwestie.
Sens to wynik procesu interpretacyjnego, praktyk kulturowych.
Mogę działać świadomie, choć moje otoczenie może to uznać za bezsensowne. Eksperyment: ktoś pokaże ci film etnograficzny, na którym ludzie wykonują czynności niezrozumiałe dla widza – obcego (innego) – potrzebujesz sensotwórczego opisu.
Z punktu widzenia nihilizmu epistemologicznego jedynym poznaniem byłoby poznawanie formalne, w obrębie teorii. Tak mi się wydaje.