Persja – uczymy się greckiej propagandy?

Pamiętamy ze szkół, jak to w starożytności niewielka ostoja demokracji, Grecja pod przywództwem Aten i Sparty, bohatersko oparła się przeważającym siłom perskiego najeźdźcy, autokratycznego imperium. Znana powszechnie na Zachodzie historia może się okazać… grecką propagandą.

Walijski historyk Lloyd Llewelyn-Jones w książce „Persowie. Epoka wielkich królów” podważa popularny pogląd i stara się przedstawić dzieje perskiego imperium z wewnętrznej, perskiej perspektywy.

Nie jest to zadanie łatwe. Jak wiadomo, historię piszą zwycięzcy, ale też ci, którzy w ogóle piszą. W kulturze perskiej nie występował rodzący się w starożytnej Grecji zawód historyka. Przeszłość funkcjonowała w formie podań, pieśni i napisów na posągach władców z dawnych i obecnych dni.

Siłą rzeczy wiedzę czerpano głównie z dzieł greckich historyków, zwłaszcza Herodota. Tym, że wypisują kompletne, niewiarygodne bzdury albo rzeczy, których zwyczajnie nie mogliby się dowiedzieć, przez wieki się nie przejmowano. Herodot scripsit, causa finita.

Ale skąd właściwie Grek z Halikarnasu miałby wiedzieć, co mówiono w sypialni skrytego przed okiem wszystkich prócz najbliższych sług i doradców perskiego króla królów? W tamtych czasach opowieść ubarwiano, wkładając w usta postaci słowa, które mogłyby wypowiedzieć.

A żeby sobie taką sytuację wyobrazić, trzeba mieć jednakowoż jako takie pojęcie o panującej w danej społeczności kulturze. O jej niezrozumieniu świadczy prześmiewczy opis, jak to jadący na wojnę król królów zapałał miłością do drzewa, pięknego platana, który ustroił drogimi podarkami. Nie, nie chodzi o to, że Artakserkses zakochał się w drzewie jak Narcyz w swoim odbiciu jako odwrotność prawdziwego, greckiego mężczyzny, czującego zdrowy pociąg jedynie do kobiet (i młodych chłopców). W politeistycznych kulturach kult drzew nie był niczym rzadkim, występował też w kulturze greckiej i rzymskiej, do czego się Herodot nie odnosi.

Wiadomo, że to Ateńczycy pierwsi nawiązali kontakt z Imperium, nieświadomym istnienia tego małego ludu z końca świata, nieurodzajnej, pełnej skał krainy. Dla Persów byli istotni nie bardziej niż dziesiątki innych dziwnych ludów z imperium czy pogranicza, wiecznie wszczynających bunty lub naruszających spokój granic.

Llewellyn-Jones szczerze wątpi, by Dariusz wyruszył na Grecję z zemsty za wspieranie jednego z takich maleńkich z perspektywy króla królów powstań w Jonii na zachodnim krańcu imperium. Dariusz, czy też może raczej po persku Dayaravaus, po uzyskaniu władzy przemocą i obaleniu poprzedniego władcy Bardiji, syna sławnego Cyrusa II (Kurusa), przystąpił po prostu do dalszych walk celem poszerzenia ziem. Pierwszy władca Persji pochodzący od Achemenosa (dzięki jego zwycięstwom i propagandzie także poprzednich władców zaczęto określać mianem Achemenidów) traktował porażkę pod Maratonem tak jak nieudaną wyprawę na Scytów, kiedy po pewnym czasie Persowie po prostu stwierdzili, że im zimno, i zrezygnowali z podboju terenów postrzeganych przez południowców jako lodowe pustkowia. Wypadek przy pracy bez znaczenia.

Dalsza piękna historia męstwa, patriotyzmu i umiłowania wolności również ustępuje znacznie brzydszej prawdzie. W filmie „300” tyluż właśnie odważnych hoplitów pod wodzą zapamiętanego na wieki Leonidasa stawia opór potworom z zamorskiego imperium, podrywając do walk całą Grecję. Wspaniała wizja, dwunastoletnim fanom Marvela z pewnością się spodoba. Tylko że w rzeczywistości Grecy walczyli po obu stronach. Znaczna część polis była przekonana, że wejście w skład niezmiernie bogatego imperium będzie dla nich korzystne. Termopile nie leżą na skraju greckich ziem i do wąwozu Persowie dostali się drogą lądową, przepuszczeni przez ich greckich sojuszników. A Leonidas i jego trzystu zostali w wąwozie, by osłaniać odwrót. Nim zostali wycięci co do głowy.

Czegóż dobrego mogli się spodziewać wolni Grecy po autokratycznych perskich rządach? Po pierwsze, z tą wolnością w Grecji różnie bywało. Bogate Ateny leżały na jednym, demokratycznym krańcu spektrum różnorakich ustrojów różnych poleis, a i tam sławna wolność ograniczała się do obywateli (czyli wolnych Ateńczyków). Co więcej, w kolejnych wiekach głównym zagrożeniem wolności innych poleis stali się właściwie… sami Ateńczycy, dysponujący potężną flotą związku morskiego.

W Persji istotnie monarcha cieszył się absolutną władzą, ale oddalone prowincje żyły po swojemu. Biblia opisuje, jak to Cyrus – jako narzędzie w rękach Boga – pozwolił Żydom wrócić do Jerozolimy i odbudować świątynię. Aż korci o wyjaśnienie, że światły król wielbił jedynego (bądź jedynego dobrego z dwojga) boga i nie obchodziło go, czy czci się go pod imieniem JHWH, czy Ahura Mazda. Jednakże Cyrus zapewne monoteistą ani nawet dualistą nie był, a dualistyczny kult Ahury Mazdy rozpowszechnił się dopiero za późniejszych władców. Zwłaszcza Dariusz Wielki lubił podkreślać swoją więź ze stwórcą, który oddał mu tron (brzmi lepiej niż zabicie poprzednika, nawet jeśli oskarżonego o bycie podszywającym się pod Bardiję uzurpatorem). Perscy władcy po prostu pozwalali w prowincjach robić swoje, dopóki spływały daniny i był spokój, a wykształceni nie-Persowie (lekarze, architekci) robili kariery i dochodzili do bogactwa w stolicach (były trzy w zależności od pory roku).

Llewellyn-Jones uważa, że bitwa o Grecję była już prawie przez Persów wygrana i wysłanie wojsk lądowych przeciwko ledwo zipiącym Grekom przypieczętowałoby ich los. Jedynie głupota Kserksesa nakazała mu angażować się w bitwę morską, gdzie pod Salaminą znacznie lepsze greckie statki rozniosły perską flotę, pozbawiając jednocześnie piechotę i konnicę zaopatrzenia.

Imperium nie zmartwiło się zbytnio i tą porażką. Prestiżem było utrzymanie buntującego się Egiptu, podbitego przez innego Cyrusowego syna Kambyzesa II. Inna sprawa, że nie zmartwiła go również nieco później wieść o podbojach Filipa z Macedonii, niegdyś podporządkowanej Persom, i o walkach na zachodnich rubieżach wszczętych przez Filipowego syna Aleksandra. I jego nie przedstawia autor jako aż tak Wielkiego wodza. Ostatni król królów Dariusz III początkowo mógłby go zgnieść, gdyby wyruszył z całą armią, zamiast zwyczajowo kazać załatwiać sprawy lokalnym satrapom. Kilka miesięcy później Dariusz ukrywał się, a jego żona zmarła przy porodzie dziecka, prawdopodobnie Aleksandra. Podobnie Dariusz I zagarnął kiedyś wszystkie kobiety swego poprzednika.

Kilka lat później, kiedy Aleksander urządzał w pałacach popijawy, Dariusz III już nie żył. Po olbrzymim imperium pozostała głównie propaganda. W większości grecka.

Marcin Nowak

Bibliografia

  • Lloyd Llewelyn-Jones, Persowie. Epoka wielkich królów. Rebis, Poznań 2022/2022.

Dość szybko się czyta, książka jest ciekawa i prezentuje temat z nowej perspektywy. Jak najbardziej godna polecenia.

Ilustracja: Eugène Flandin, Dariusz Wielki na reliefie w Iranie, za Wikimedia Commons, w domenie publicznej