Suplement do artykułu Inwazja małych obcych

W obecnym papierowym wydaniu „Polityki”, a więc i w wersji internetowej, ukazała się przygotowana przeze mnie wyliczanka gatunków owadów i pająków, które korzystają z ocieplenia klimatu w Polsce. Oczywiście jest dalece niekompletna. Poza tym niektóre wymienione gatunki spotkano dotąd w pojedynczych przypadkach, a inne tak naprawdę nigdy nie były rzadkie (widliszki). Wspomniałem też o tarantuli ukraińskiej, która chyba nie została spotkana, przynajmniej oficjalnie, na wolności. Tutaj mogę dodać parę didaskaliów.

Niektóre z opisanych gatunków są dość rzadkie, przynajmniej w Polsce, i nie miałem okazji ich spotkać osobiście, ale inne już tak.

10 sierpnia 2020 r. przechodziłem obok warszawskiego ronda Artemiego Aroniszydzego. Nazwę nadano pół roku wcześniej na cześć polskiego oficera urodzonego na gruzińskim wybrzeżu Morza Czarnego. Tymczasem na środku chodnika zauważyłem coś, czego też można by się spodziewać nad Morzem Czarnym, a nie w centrum Warszawy – modliszkę zwyczajną (Mantis religiosa). Nie byłem zaskoczony – modliszki w stolicy były wówczas widywane niejednokrotnie, choć wciąż były to zdarzenia na tyle nieoczywiste, że przyrodnicy dzielili się tą informacją między sobą. Niektórzy nie dowierzali i podejrzewali, że to nie dzikie osobniki, tylko uciekinierzy z hodowli. Minęły dwa lata i modliszki są już całkiem często widywane, może poza północno-zachodnią Polską.

Swoją modliszkę spotkałem w Warszawie, ale w Kotlinie Sandomierskiej miałem szansę spotkać ją i ćwierć wieku temu. Tak było z innym stawonogiem, który miał wówczas podobny status, czyli tygrzykiem paskowanym (Argiope bruennichi). Wtedy był opisywany jako typowy dla południowo-wschodniej Polski. Był jednak o tyle częstszy, a i łatwiejszy do wypatrzenia, że owszem – widywałem go już. Dziś też o wiele łatwiej spotkać jego niż modliszkę, i to w całej Polsce.

Piotr Panek

fot. Piotr Panek. licencja CC BY-SA 4.0