Brak sprzeciwu? A więc zgoda
Dzisiaj przede wszystkim chciałbym podziękować Czytelnikom, którzy wyrażają zgodę na przeszczepienie ich narządów po śmierci. Czyli właściwie wszystkim. Zaraz, ale skąd o tym wiem, przecież nie mówiliście, że się zgadzacie? Ale nie mówiliście też, że się nie zgadzacie, prawda? A więc się zgadzacie.
W dyskusji pod wpisem poświęconym psychologii i fizyce pojawił się z nieznanych dla mnie względów temat przeszczepiania narządów. Jeden z dyskutujących oburzył się i zaniepokoił planem wprowadzenia rozwiązania pozwalającego pobrać narządy do przeszczepu od zmarłego, który za życia nie wyraził sprzeciwu. Oburzać się można o wszystko, niepokój jest natomiast o tyle nieuzasadniony, że takie rozwiązanie funkcjonuje w Polsce od wielu lat.
Transplantologia zaliczana jest niekiedy do największych sukcesów medycyny. Wiąże się jednak z pewnymi trudnościami. Mianowicie narządy do przeszczepu trzeba skądś pobrać. Niektóre, jak nerki, występujące parzyście, można przeszczepić od żyjącego krewnego, inne, jak serce – można pobrać tylko ze zwłok, bo dawca bez serca żyć nie może (nawet jeśli jest, a raczej był np. politykiem).
Występuje tu istotny problem: od przeszczepianego serca oczekujemy, że będzie bić, pompować krew biorcy, od nerek filtracji, od wątroby – detoksykacji i dziesiątek innych procesów. Przeszczepiany narząd musi pracować, a więc także – musi żyć. Połączmy ten prosty fakt z poprzednim: musimy pobrać żywy narząd, ale możemy go pobrać wyłącznie z martwego dawcy. Pobranie serca z żywego jeszcze pacjenta oznaczałoby zabicie go – byłoby więc niedopuszczalne z moralnego, ale i prawnego punktu widzenia (żeby nie być gołosłownym: Ustawa o przeszczepieniu komórek, tkanek i narządów, art. 4).
Co to znaczy martwy dawca, pisałem szerzej w przeszłości. Skrótowo: śmierć jest procesem rozciągniętym w czasie, podobnie jak początek życia, a wpisywana w dokumenty godzina zgonu ma charakter fikcji prawnej. Kiedyś uważano, że śmierć następuje, kiedy serce przestaje bić (dziś w takim stanie zwykle zaczyna się RKO i niekiedy udaje się pacjenta przywrócić do życia). Człowieka jako osobę traktujemy głównie dzięki własnościom zapewnianym przez mózg, więc obecnie uznaje się, że człowiek umiera, kiedy umiera mózg, a dokładnie pień mózgu. Jego śmierć stwierdzić musi trzech lekarzy, w tym anestezjolog i neurolog lub neurochirurg, z których żaden nie może mieć związku z planowaną transplantacją.
Konieczny z jednej strony zgon dawcy rodzi istotny problem: nie można go już zapytać, czy zgadza się (zgadzał) na pobranie narządów. Tymczasem w medycynie każda najdrobniejsza czynność wymaga zgody, choćby dorozumianej (a niekiedy dziesięciu zgód pisemnych).
Jak z tego wybrnąć? Istnieją różne modele pozyskiwania narządów.
Pierwsze, co większości z nas przychodzi do głowy, to model dawstwa. Zakłada on, że za życia dawca jako osoba moralna, pragnąca również po śmierci wspomóc innych w potrzebie, wyraża zgodę na pobranie narządów. Model docenia autonomię jednostki, nie wzbudza kontrowersji etycznych. Ma jedną praktyczną wadę, o której za chwilę.
Model rutynowego pozyskiwania ma dwie odmiany. Pierwsza z nich – model pozyskiwania narządów bez konieczności pytania źródeł o zgodę – polega generalnie na pobieraniu, co się chce i od kogo chce. Został wymyślony w 1968 r., właściwie nie ma ani licznych zwolenników, ani szans na szerokie wprowadzenie. Uzasadniany utylitarnie, jako pozwalający na pobieranie największej liczby narządów, jest w całej rozciągłości niezgodny z osiągnięciami ostatniego półwiecza etyki, stawiającej na piedestale autonomię pacjenta i wskazującej go jako uprawnionego do świadomego decydowania o sobie.
Drugi, obowiązujący w Polsce (dlatego poświęcimy mu więcej miejsca), jest model zgody domniemanej. Pojęcia zgody domniemanej używa się znacznie częściej w kontekście leczenia pacjenta, który nie może wyrazić na nie zgody. Jeśli znajdujemy nieprzytomnego pacjenta na chodniku, nie rozważamy, czy mamy zgodę na leczenie, nie szukamy mu po kieszeniach oświadczenia ani nazwiska, by sprawdzić na Facebooku, czy może między zdjęciem śniadania i śmiesznego kotka napisał wyrażam zgodę na resuscytację. Po prostu się go ratuje. Uzasadnia się takie postępowanie właśnie zgodą domniemaną: większość z nas w sytuacji pacjenta wyraziłaby zgodę na bycie ratowanym, więc domniemamy, że pacjent, gdyby był w stanie, zgodziłby się na ratowanie mu życia.
Tak samo w przypadku przeszczepu: gdyby zapytać, większość z nas wyraziłaby zgodę na pobranie narządów po śmierci. Domniemamy więc, że zmarły by taką wolę wyraził. Przypisujemy mu pozytywne cechy i uznajemy, że skoro miałby możliwość pomóc innym, zrobiłby to jako osoba moralna, członek społeczeństwa itp.
No dobrze, ale co z autonomią? Podkreśla się jej znaczenie właśnie dlatego, że różne osoby, wyznające różne systemy wartości i o odmiennych doświadczeniach życiowych podejmują w tych samych sytuacjach różne decyzje. Patrz powtarzany do znudzenia na zajęciach z bioetyki casus śpiewaczki operowej (akceptowana przez większość pacjentów uniemożliwiająca śpiew operacja krtani może być nie do przyjęcia dla osoby, która utrzymuje się ze śpiewu i dla której stanowi on ważny element tożsamości).
Autonomii czynimy zadość, zapewniając każdemu możliwość wyboru. Mianowicie każdy człowiek może odmówić użycia jego narządów do przeszczepu. Inaczej mówiąc, może wyrazić sprzeciw. W dowolnej formie. Formalnie w postaci wpisu w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów, który przed rozważeniem transplantacji należy sprawdzić. Przez pisemne oświadczenie woli zaopatrzone we własnoręczny podpis. Co więcej, prawo cywilne wskazuje również na możliwość ustnego oświadczenia woli, pod warunkiem złożenia go w obecności dwóch świadków. Taka możliwość również jest honorowana.
Czemu jednak zainteresowany ma zgłaszać sprzeciw, a nie zgodę, inaczej niż w całej prawie medycynie? Podobne rozwiązanie kojarzy się raczej z lekcją religii – jest szeroko krytykowane jako niekonstytucyjne. Jest kilka powodów. Po pierwsze, zgoda i sprzeciw wobec pobrania narządów nie są oceniane jako moralnie równoważne. Zgodę wartościuje się pozytywnie w kategoriach daru, sprzeciw raczej usprawiedliwia danym światopoglądem, religią, integralnością jednostki, prawem do samostanowienia. Druga i ważniejsza wydaje się kwestia pragmatyczna. Zdecydowana większość społeczeństwa, zapytana, naprawdę wyraziłaby zgodę na pobranie po śmierci serca czy wątroby. Jednak zazwyczaj o tym nie myśli, a już na pewno nie sporządza zgody (ilu z nas napisało znacznie powszechniejszy testament?). Ponadto dawca narządów powinien być oprócz tego, że martwy, poza przyczyną zgonu ogólnie zdrowy. Starszy, schorowany człowiek – a najczęściej tacy, zwłaszcza w Polsce, myślą o śmierci i związanych z nią sprawach – nie nadaje się na dawcę. W grę wchodzą ludzie młodzi, bez chorób przewlekłych, najczęściej po wypadkach. A ci stosunkowo rzadko myślą o śmierci (co zresztą niekiedy pośrednio prowadzi ich do zgonu), a więc i nie sporządzają odpowiednich zgód. Co oznacza brak narządów dla ratowania innych.
No dobrze, ale przecież sprzeciwiający się pobraniu narządów pacjent może wcale o domniemanej zgodzie nie wiedzieć. Istotnie. Ignorantia iuris nocet. Wracając do fikcji prawnych, obowiązuje fikcja powszechnej znajomości prawa, to znaczy zachowujemy się tak, jakby ludzie doskonale znali obowiązujące prawo. Oczywiście znać go nie muszą i praktycznie doskonale znać go nie mogą, bo wymagałoby to wielu lat studiów. Niemniej prawo obowiązuje bez względu na jego rzeczywistą znajomość. Rowerzysta musi przestrzegać znaków drogowych, nawet jeśli nikt go ich nigdy nie uczył. Każdy obywatel dysponujący dochodem musi od niego odprowadzać podatek na zasadach, których zwykle nie zna i nie rozumie (aczkolwiek w poprzednich latach znali je przynajmniej księgowi i skarbówka). Prawo nakłada na nas obowiązki i daje nam możliwości nieodłącznie związane z jego znajomością. Jeśli dla kogoś ważny jest los jego ciała po śmierci, winien zainteresować się tą tematyką, sprawdzić obowiązujące prawo i ewentualnie wnieść odpowiedni sprzeciw (żeby podobny można było wnieść w kwestii podatków). Skoro tego nie zrobił, widać nie było to dla niego istotne, można więc domniemywać, że jak większość z nas zgodę by wyraził.
Laika czerpiącego wiedzę medyczną z seriali dziwić może jeszcze jedna kwestia. W żadnym z powyższych modeli nie pada słowo na temat pytania rodziny o zgodę. Co więc ze zgodą rodziny? Nic. Nie ma najmniejszej wagi. Rodzina ma prawo pochować zmarłego, ale nie ma prawa dysponować jego zwłokami. To znaczy, że żadna zgoda rodziny na pobranie narządów do przeszczepu nie jest potrzebna. Czyż jednak lekarz może pobrać je bez wiedzy i zgody rodziny? Bez zgody tak. Bez wiedzy nie powinien. Wróćmy do kwestii sprzeciwu pacjenta. Może on mieć w zasadzie dowolną formę. Zdanie Ja bym się nie zgodził w rozmowie ze szwagrem pięć lat wcześniej na weselu, kiedy byli jeszcze trzeźwi, należy traktować jako oświadczenie woli i honorować, o ile prócz szwagra znajdzie się jeszcze drugi świadek. Mając taką informację, trudno domniemywać, że pacjent zgodziłby się obecnie na pobranie narządów.
Należy więc pytać rodzinę – nie o to, czy wyrażają zgodę, która nie ma prawnego znaczenia, tylko czy zmarły wyrażał w ich obecności opinię o pobraniu swych narządów po śmierci. Praktyka jest zaś taka, że nawet w przypadkach wątpliwych, gdy świadek jest jeden, od pobrania się odstępuje. Nie ma czego się bać, Państwo Czytelnicy. Autonomia pacjenta przede wszystkim.
Marcin Nowak
Bibliografia
- Szewczyk K: Bioetyka. Tom 2. Pacjent w systemie opieki zdrowotnej. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009
Ilustracja: Henryk Michalak, Klinika Kardiochirurgii w Łodzi: prof. Jan Witold Moll podczas operacji przeszczepu serca. Sobota 4 stycznia 1969 r. Szpital im. Sterlinga w Łodzi. Na stole operacyjnym rolnik spod Bydgoszczy, któremu prof. Moll wszywa serce pobrane od 24-letniego mężczyzny. Za Wikimedia Commons, CC BY-SA 4.0.
Komentarze
Cicho tu było ostatnio, ale czytam, ze kolega Nowak nie próżnował.
Zanim zaczniemy dyskutować o tym co może się najbardziej przydać, a w moim przypadku pewnie coraz mniej to szybko:
Płyn Lugola to nie ziółka do popijania, a jeśli już to kropelki i tylko wtedy, gdy zajdzie prawdziwa potrzeba i powiedzą co, ile i kto może a kto nie.
A i ewentualne skażenie może być zupełnie inne, cezem i strontem, albo co gorsza plutonem z ruskiego niewypału, wiec wtedy to na pryszcz.
Opinia eksperta w Onecie ze jodek potasu to komunistyczny ersatz i przeżytek to tez pieprzenie.
Gdy zonie dałem sprawozdanie z dnia wczorajszego, rano narzekała ze spać nie mogła a ja chrapałem.
Odpowiedziałem, ze chętnie bym się zamienił, bo śniło mi się, ze Putin chciał mnie zgwałcić a ja koniecznie chciałem mu przy ewntulnym akcie uciąć jaja.
Mam problem z koncepcja smierci mozgowej. Nie mam problemy gdy gilotyna doprowadza do separacji glowy od ciala. Ale gdy krazenie mozgowe istnieje to smierc pnia mozgu nawet gdy jest to faktem nie jest dowodem na smierc neuronow kory mozgowej. Sadze ze permanentna utrata swiadomosci/przytomnosci jest rownoznaczna ze smiercia mozgowa. Teraz pojawia sie problem z tymi co wybudzaja za nieswije pieniadze z permanentnej spiaczki a po wybudzeniu nie zabieraja tych nieszczesnikow na spacer czy do kina. Czekanie na smierc calego mozgu jest moim zdaniem bledem bo nikt nam nie potwierdzi smierci wszystkich wewnatrzczaszkowych neuronow. Niesie to z soba ryzyko pobrania narzadow od osoby czesciowo przytomnej. W tym momencie ksiadz, policjant i redaktor Polityki podniosa straszny raban i stana w obronie zycia jak to sie teraz mowi poczetego.
Sedziowie slusznie bo taka jest wola ludu (pleban,policjant i redaktor) wsadza transplantologa do pierdla na amen.
Ciezkie jest zycie osob czekajacych na przeszczepy. To co pisze tu pan Nowak w niczym im nie pomaga.
@Slawomirski
5 MARCA 2022
Teoretycznie byłby to problem, ale praktycznie on nie istnieje. Neurony kory mózgu są najbardziej wrażliwe i to je pierwsze zwykle trafia szlag, już po kilku minutach niedotlenienia. Natomiast pień mózgu to stare ewolucyjnie ośrodki kontrolujące funkcje fizjologiczne. Pacjent bez pnia mózgu nie tylko nie odzyska świadomości, ale umrze chwilę po odłączeniu od respiratora.
@R.S.
4 MARCA 2022
21:35
Freud by się to głęboko zanalizował.
@@@
Ogłoszenia drobne:
Mózg poszukuje donora, dobrze zapłaci.
Swiat pana Nowaka jest dobrze zorganizowany. W jego scenariuszu najpierw umiera kora a potem pien mozgu. W tym przewidywalnym klasycznym swiecie transplantolog pobiera narzady od nieistniejacej juz osoby. W swiecie pana Nowaka od tej reguly nie ma wyjatkow. Pleban, policjant i zurnalista moga spac spokojnie.
Ogloszenie#2
Pacjent z locked in syndrome poszukuje dawcy pnia mozgu.
To nie dobra organizacja, to konsekwencja ostatnich ćwierć miliarda lat ewolucji
Podziwiam klasyczny swiat pana Nowaka w ktorym wszystko jest zrozumiale. Przepraszam. Zarozumiale.
Zazdrość. Niemiłe uczucie.
Pan Nowak zaczepil sie o podkorowe emocje. Mam nadzieje ze tem nie utknie.
@R.S.:
Mi się raz przyśniło, że organizowałem zamach na Putina. Chyba skuteczny…
Szkoda, że tylko śniło.
BTW.
Zerkam na materiały różnych zwolenników alternatywnej nauki. I, qrcze, dr Franc wypuszcza film o Ukrainie (3 marca), gdzie kibicuje wujaszkowi Putinowi. 13 tys. lajków. Tajemity wypuszczają filmik (26 lutego), że to początek końca, że następny będzie atak Chin na Rosję, a potem Niemiec na Polskę (bo Niemcy o niczym więcej nie marzą). 2,8 tys. lajków. Nosz… Pytanie: oni zawsze byli trollami, czy właśnie rys „niepokorności” i podejrzliwości wobec mainstreamu, nakłania ich teraz do popierania Putina? No i zerkam, czy nie zgłosić na YT, ale tam nie ma opcji „bo ruski troll”, a nie wiem, czy to się kwalifikuje na „terroryzm”.
rano otworzylem poczte i wiadomosc od przyjaciela (tego od misji kosmicznych),
ulatwil mi sprawdzanie, ktora organizacja jest sprawdzona do przyjmowania pomocy.
Zrzucilismy sie, czy czuje sie lepiej? Minimalnie ale zawsze cos.
R.S,
A lot of you have been asking how you can help support Ukrainians who are facing a horrific and devastating attack by Russia’s President Putin.
Our team compiled a few crucial actions that you can take:
1. If you’re able to, please consider donating to vetted Ukrainian relief organizations here. Our team has compiled a list of verified, trustworthy organizations that you can split a donation to at the link above. The organizations include:
CARE, an international humanitarian organization that has set up an emergency Ukrainian Crisis Fund with the goal of providing immediate support for 4 million people. Donations will go toward providing Ukrainians with water, food, supplies, hygiene kits, immediate support and aid, and cash.
Razom for Ukraine, a Ukrainian-American nonprofit working to not only support emergency response to the war, but also to provide a whole host of resources for people looking to help, including a round-up of rallies and events for people interested in showing their support for the #StandWithUkraine movement.
Nova Ukraine, a 501(c)3 registered non-profit organization dedicated to providing humanitarian aid to Ukraine and raising awareness about Ukraine in the US and throughout the world.
The Ukrainian Congress Committee of America (UCCA), which has launched a nationwide fundraising campaign to provide vital humanitarian aid to this population, as well as to the front-line defenders. Together with partners, they have secured warehouses in several regions where humanitarian aid supplies can be securely stored.
2. Contact your members of Congress and ask them to support raising the refugee cap. Alexandria and other officials are calling on the U.S. to raise our refugee cap to allow Ukrainians, along with other victims of war such as Afghans, to resettle in the U.S. We should do our part to accept families, not turn them away.
3. Support anti-war demonstrations and your local Ukrainian community organizations. The people’s will matters and we are seeing that anti-war demonstrations in Russia and beyond are making a political impact. Do not think your presence and voice don’t matter. They do.
4. Only share verified information. In rapidly developing situations such as these, misinformation and propaganda can spread easily even by those with good intentions. If you are going to share something, ask yourself if it’s a verified, trustworthy source.
Lastly, if you have a prayer, meditation, or contemplation practice, it can be helpful to focus the mind and allow us to keep putting one foot in front of the other for the day ahead.
Together we will continue to condemn any and all violence and stand in solidarity with all communities who are facing the threats of violence and war.
Pa’lante,
Team AOC
Nie jestem pewien, czy się zmoderowało, ale wrzuciłem kopie listu od jednej z moich ulubionych kongreswomen wraz z lista sprawdzonych organizacji pomocy dla Ukrainy.
Pieniądze to nie wszystko, ale poczuliśmy się z zona lepiej, ze przynajmniej tyle mogliśmy zrobić.
Na codzien nie myslimy o tych co zyja dzieki dialzie. Nie zdajemy sobie sprawy z tego ze nerki moga zaprzestac filtrowania naszej krwi. Nad kazdym z nas wisi miecz Damoklesa. Pomyslmy o tych co moczu nie moga oddawac. Pomyslmy o transplantologu i nefrologu i tych co obsluguja maszyny do dializy.
Jedynie w tej sprawie.
Pomimo jałowego biegu blog jednak żyje.
Mam też chyba ciekawą, ale i budującą wiadomość.
Otóż swego czasu „zaśmiecałem” blog informacjami o Chełmie.
Spotykał się ten mój proceder z mało przychylnymi reakcjami, ale cały czas robiłem swoje.
I zanim podam zwalającą z nóg informację, muszę wyjaśnić, że publikujący komentarze to niewielka część tych wszystkich którzy „wchodzą” na blog. Ci pozostali jedynie czytają.
Czytają i z podziwem kiwają głowami nad jakością tekstów gospodarzy, jak również przemyśleń niektórych komentujących.
I w tej chwili powiem To.
Wychodzi na to, że ładnego gościa mieliśmy na blogu.
Bo czy inaczej można zinterpretować fakt, że piosenkarz Sting apeluje, aby paczki dla obywateli Ukrainy wysyłać nie do Warszawy, Łodzi, Lublina, Przemyśla, nawet nie do Gdańska, czy do Berlina, ale właśnie do Chełma.
Przecież nie gdzie indziej, ale na blogu szalonych naukowców w komentarzach podpisywanym moim nickiem wyczytać można było informacje o historycznym znaczeniu i światowej renomie miasta Chełm.
To moje komentarze podkreślały wielokulturowość Chełm i chyba z treści moich komentarzy Sting mógł wyciągnąć wniosek, że najlepszym miejscem do przesyłania paczek z całego świata będzie właśnie Chełm.
Moim zdaniem tej treści konkluzja dawałaby podstawę do różnych działań ( wdrożenie procedur o przyznanie honorowego obywatelstwa Chełma dla …blogu, darmowa roczna prenumerata Polityki) ale moja niegdysiejsza inicjatywa promocyjna Chełma, niech służy tej wielkiej światowej sprawie.
https://lublin.wyborcza.pl/lublin/7,48724,28194798,sting-spiewa-russians-i-zacheca-do-pomocy-ukrainie-podaje.html
Wysyłajmy więc. Do Chełma!
@samba kukuleczka:
Bieg jałowy, to nie śmierć mózgowa. I nikt raczej nie dokona transplantacji komentarzy…
Przejdę płynnie przy tej okazji z dyskusji na temat wybitnie aktualny do problemów etycznych, które są lub mogą wyniknąć przy okazji …
Okazuje się, że jednym z argumentów za jedną z dwóch ( a może trzech, bo można być „za”, „przeciw”, a można być „neutralnym”, czy marnie to zabrzmi „obojętnym”) postaw wobec zdarzenia poddanego osądowi moralnemu i werdyktowi wydanemu po głębokiej refleksji jest popularność danej sprawy w objętej oceną jakiejś zbiorowości. W tym przypadku Polaków zainteresowanych sprawą…
Ale przechodzę teraz płynnie do tematu związanego z transplantacją, ale nie z problemem który stał u podstaw powstania tekstu pod którym dyskutujemy.
Problem.
Czy w sytuacji kiedy pobraliśmy już szczęśliwie organ – za zgodą wyrażoną na piśmie w trzech egzemplarzach przez samego zainteresowanego – i stajemy przed takim problemem:
Jest jeden organ, a są dwie osoby w takim samym stadium choroby i możemy tylko jednej z nich ten organ przeszczepić, to czy decydującym kryterium o tym kto zostanie beneficjentem jest na przykład popularność…
…bo jedną z osób jest znana i lubiana aktorka występująca w wieloodcinkowym serialu w jednej ze stacji telewizyjnych…
… a drugą osobą czekającą na przeszczep nerki jest salowa z powiatowego szpitala, matka trójki dzieci i męża spawacza elektrycznego.
…masowa popularność…
Jednak płynnie nie dokonałem zmiany miejsca dyslokacji dyskusji i komentarz puściłem pod starym ( ale jarym) tekstem.
Szkoda.
Bo tekst jest naprawę mocny. Nawet jak na mnie.
O „przyznaniu” komuś organu decyduje największa zgodność tkankowa i widoki na sukces operacji czyli szanse przeżycia i funkcjonowania organu przez dłuższy czas.
O zasadach przyznawania organów (wyboru biorcy) możesz sobie, kukuła, zamiast spekulować, poczytać tutaj:
http://www.poltransplant.org.pl/alokacja2.html
Uwarunkowania socjalne też są brane pod uwagę i matka trojga małych dzieci może mieć pierwszeństwo przed celebrytką lub biskupem.
W normalnym kraju.
Odpowiednio zasobni kandydaci na biorców próbują w różnych miejscach na świecie radzić sobie prywatnie i bez rozgłosu, ale o tym się dowiesz co najwyżej przypadkiem.
Witam @markocie
Ale Ty jesteś organizacyjnie i koncepcyjnie poukładany. Prawie jak nasza matka – Unia Europejska.
Ale życie jest życiem i życie pokazuje, że sytuacja może przerosnąć „moce wyobrażeniowe” europejskiego i naszego etnicznego urzędnikoustawodawcy
Są przypadki, kiedy ten model nie działa.
Trzeba tu i teraz.
Są dwa przypadki – ten sam stopień zagrożenia życia, ten sam narząd, te same inne ważne kwestie.
I trzeba podjąć decyzję.
Tym bardziej, że w prywatnej klinice jest akurat weekendowe spotkanie integracyjne i decyzje musi podjąć On – lekarz.
On i jego sumienie.
Przecież możesz sobie wyobrazić sytuację po katastrofie lotniczej.
Jedna karetka reanimacyjna ( następnej można spodziewać się za 2 godziny), a przeżyły cudem trzy osoby:
Pan Prezydent, radca ambasady i pracownik ochrony.
I nie powiesz mi, że w tej sytuacji, ktoś będzie przywoływał jakieś zapisy mądrych rozporządzeń i na tej podstawie podejmował decyzję komu podajemy tlen, a kogo ratujemy metodą usta – usta.
Ale nie taki jest problem nad którym powinniśmy toczyć dzisiaj dyskusję.
Ja przynajmniej się ewakuuje i jadę na teren sąsiedniego powiatu – powiatu chełmskiego.
Przecież możesz sobie wyobrazić sytuację po katastrofie lotniczej.
Jedna karetka reanimacyjna ( następnej można spodziewać się za 2 godziny), a przeżyły cudem trzy osoby:
Pan Prezydent, radca ambasady i pracownik ochrony.
Pewnie, że mogę. Ale dlaczego nie spróbujesz sam?
Wystarczyło ci wyobraźni do wymyślenia problemu, to teraz wczuj się sam w rolę tego samotnego ratownika, a jeszcze lepiej – tego biednego lekarza w prywatnej klinice, który nie dosyć, że musi wybrać biorcę, to jeszcze samotnie przeprowadzić trudny zabieg 🙄
Ale Ty jesteś organizacyjnie i koncepcyjnie poukładany. Prawie jak nasza matka – Unia Europejska.
No więc @markot jest nieźle poskładany, a pan, panie kukuła, nie. Wnioskuję ze spójności wywodów, innych danych nie mam.