Jonas i Jonasz
Być może są wśród Czytelników miłośnicy serialu „Dark”. Jest wszak formalnie popularno-naukowy (à propos: kiedyś pomagałem koledze w recenzji „Cząstek elementarnych” Houellebecqa, które dało się zakwalifikować do tej kategorii ze względu na kilka futurologicznych zdań na końcu). Jest ciekawy, choć za wszystkimi zawirowaniami związanymi z podróżami w czasie i między alternatywnymi światami nie zawsze nadążałem (i nie należę do fascynatów oglądających serial wiele razy w celu uchwycenia wszystkich wskazówek). Zresztą nie ma gwarancji, że sami twórcy wymyślili go spójnie.
Niedawno przeczytałem analizę Krzysztofa Karnkowskiego we „Frondzie Lux”. Charakter czasopisma podpowiada, że tekst jest kulturoznawczy i może co najmniej zahaczać o kwestie religioznawcze. Religioznawcą nie jestem, ani nawet kulturoznawcą, ale Karnkowski też nie – z wykształcenia socjolog (w kulturoznawczej felietonistyce ma większe doświadczenie niż ja) – więc mogę do jego analizy nawiązać z prawie czystym sumieniem.
Karnkowski przekonuje, że „Dark” jest serialem – przynajmniej częściowo – postchrześcijańskim. Na pewno nie jest chrześcijański ani nawet religijny, ale, pozostając w świecie bez wskazywania jakichkolwiek bóstw, pełnymi garściami czerpie z tradycji chrześcijańskiej i wiccańskiej.
Karnkowski zauważa dość oczywiste atrybuty, których obecność w XIX-wiecznych i XX-wiecznych Niemczech nie może dziwić, jak różaniec czy krzyżyk na szyi. Były one elementem życia codziennego, więc to wręcz trywialne, z drugiej strony, gdyby twórcy ich nie umieścili, przeciętny widz pewnie by tego nie zauważył. Ważniejszym atrybutem jest medalik ze św. Krzysztofem, katolickim patronem podróżujących – tu głównie w czasie.
W świecie postapokaliptycznym pojawia się z kolei nowa religia skupiona wokół wehikułu czasu. Twórcy nie udają, że coś takiego jak religia nie istnieje w ludzkiej kulturze (niektórzy zarzucają to Netflixowi).
Jedną z kluczowych postaci jest pastor, który dość cynicznie wykorzystuje swoją pozycję. Tu Karnkowski sugeruje, że niezależnie od jego niewiary i ukrytych celów, które próbuje osiągnąć przerażającymi środkami, jego posługa przynosi jakieś pozytywne duszpasterskie skutki.
To kwestia ocenna. Podobnie jak stosunek do aborcji. Zdaniem Karnkowskiego wydźwięk wątku jest antyaborcyjny, pokazując – jak w moralitecie – złe skutki tego czynu. Tyle że w serialu mało co przynosi nietragiczne skutki, aborcja wcale nie jest wyjątkowa. Jak pisał kiedyś Marcin Nowak, rzekomy syndrom poaborcyjny, jeżeli nawet u kogoś wystąpi, jest raczej skutkiem niechcianej ciąży niż jej usunięcia. W serialu „życzliwa inaczej” dziewczyna z gabinetu mówi o rzekomym wysyłaniu dusz płodów do piekła (w sumie ciekawy wątek religioznawczy – wraz z ewolucją poglądów Kościoła o tym, czy chrzest jest potrzebny duszom, które nie miały szansy poznać chrześcijaństwa w ogóle, i dzieciom zmarłym przed porodem w szczególe, którego Karnkowski jednak nie podejmuje, a i ja nie czuję większej chęci). Dla fabuły zresztą nie jest ważne, co na ten temat mówi psychologia, ważne, co uważają twórcy. Faktem jest, że pokątny gabinet aborcyjny (wątek dzieje się w Niemczech w latach 50.) nie przypomina radosnego aborcyjnego dream teamu.
Tekst Karnkowskiego jest krótki; autor zaznacza, że choć podjął, a przynajmniej wskazał istnienie wielu wątków, to nie mógł poruszyć wszystkich. Mnie szczególnie uderzył brak nawiązania do symboliki imienia kluczowego bohatera serialu – Jonasa. Serialowy Jonas staje się Adamem, co wprost nawiązuje do Biblii (i jest wzmocnione przybraniem przez innego bohatera imienia Noe). Tymczasem także Jonasz jest imieniem nietuzinkowym w biblistyce. Kiedyś już zresztą o tym wspominałem.
Bibliści lubią podkreślać, że „Księga Jonasza” jest jedną z najkrótszych ksiąg Starego Testamentu, ale wysyconą symboliką. To opowieść o wędrówce fizycznej i duchowej bohatera. Tak samo serialowy Jonas jest Wędrowcem (przez pewien czas nieznana jest jego tożsamość, stąd Wędrowiec jest zapisywany dużą literą) i podlega przemianom.
Biblijny Jonasz kilka razy prawie umiera od przeciwstawnych sił – raz dostaje udaru słonecznego, raz zostaje wrzucony do morza. W symbolice morze jest bardziej złowrogie i obce niż pustynia, to jedna z form ostatecznej Otchłani (kwestia życia pośmiertnego nie była jednoznaczna dla Hebrajczyków i starożytnych Żydów, więc mówienie o piekle byłoby anachroniczne). Badacze starożytności doszukują się w tym reminiscencji mezopotamskich mitów (Marduk zabił słonowodną Tiamat), a biblijną historię przejścia przez Morze Trzcin (znaną też najpewniej przez pomyłkę jako przejście przez Morze Czerwone) i zatopienia w niej wojsk egipskich porównuje się do tej walki. W tym duchu odczytywane są też walki Jahwe z Lewiatanem, czyli morskim, a przynajmniej słonowodnym potworem.
Właśnie to połknięcie przez morskiego potwora (w popularnej kulturze – wieloryba) jest najbardziej znanym motywem historii Jonasza, twórczo zinterpretowanym w historii Jezusa. (Choć z tym przejściem pod strzechy nie zawsze było tak łatwo, o czym świadczy klasyczny mondegreen „Nacudja nasza”).
Biblia nie roztrząsa, czy Jonasz po przejściu przez układ pokarmowy wyszedł pokiereszowany, ale serialowy Jonas-Adam w ostatniej swojej wersji i owszem, wygląda, jakby mógł mieć kontakt z układem trawiennym (w serialu to efekt kontaktu z wysokimi energiami natury fizycznej, a nie biochemicznej). W każdym razie pojawia się w postaci bardziej zmienionej niż reszta bohaterów – nawet jeżeli nie mówi się o czymś na kształt zmartwychwstania czy symbolicznego narodzenia na nowo.
W Biblii nie chodzi jednak o historię przygodową, a o moralitet. Ważnym elementem historii Jonasza jest to, że stara się uciec przeznaczeniu. Karnkowski słusznie zauważa, że fabuła serialu i paradoksy podróży w czasie są kolejną odsłoną zmagań filozoficzno-religijnych z predestynacją, które w świecie niemieckojęzycznym mają całkiem bogatą tradycję. Nie wnikając w niuanse stosunku różnych Kościołów do predestynacji (a także ich ewolucję), można przyjąć, że na jednym krańcu jest kalwinizm, na drugim katolicyzm, a luteranizm pośrodku (do tego stopnia, że stosunkowo niedawno, bo czym jest ćwierć wieku w historii Kościoła, przywódcy tych dwóch denominacji podpisali porozumienie w kwestii znaczenia wiary i uczynków wobec zbawienia).
Nie trzeba być wyrafinowanym teologiem, by zauważyć, że kwestia wszechmocy czy wszechwiedzy Boga i wolna wola jego stworzeń stoją w sprzeczności, domagającej się jakiegoś mniej lub bardziej karkołomnego wytłumaczenia, które i tak nie przekona osób wierzących w coś innego. Nie trzeba jednak do tego sił nadprzyrodzonych, wystarczy determinizm i eksperyment myślowy z demonem Laplace’a, żeby ateiści przeżywali te same rozterki. Tak samo z paradoksami podróży w czasie.
Tutaj analogie między Jonaszem i Jonasem są szczególnie wyraźne (choć przyznajmy, dotyczą wszystkich bohaterów, także tych bez biblijnych imion). Jonasz stara się uciec przed misją, którą daje mu Bóg, Jonas próbuje odwrócić wydarzenia z przeszłości (a później też z przyszłości i świata równoległego). Obaj równie nieskutecznie, doświadczając kolejnych rozczarowań i sprowadzając tragedie na innych. Obaj są wyposażeni w pewną wiedzę, którą ciężko posiąść w normalny sposób i do której ciężko przekonać (choć w Biblii nawrócenie Niniwitów przyszło nadspodziewanie łatwo).
Oczywiście wiele zjawisk dotyczących Jonasa-Adama dotyczy też pozostałych podróżników w czasie. Twierdzenie, że scenarzyści zrobili trawestację „Księgi Jonasza”, byłoby absurdalne, niemniej uważam, że ten wątek jest interesujący i zapewne bibliści byliby w stanie wyciągnąć z niego więcej. Co do samej próby odczytania serialu „Dark” z perspektywy religijnej, postchrześcijańskiej, to wydaje mi się, że Karnkowski ma dużo racji (nawet jeżeli nie z każdą interpretacją się zgodzę). Przypomina mi to trochę sytuację sprzed kilkunastu lat, kiedy Wojciech Bonowicz zebrał wiersze Marcina Świetlickiego, które – jak przypuszczał – poruszają tematykę religijną, nadając zbiorowi znamienny tytuł „Nieoczywiste”.
ilustracja: Wikipedysta:Ukrajiniec, licencja CC BY 3.0
Piotr Panek
Komentarze
Film, czy inna fikcyjna historia, mało mnie wzrusza, gdy ginie główny bohater.
Najważniejsze, żeby pies wyszedł cało z opresji!
Autorowi wstępniaka i kolezenstwu polecam „Finch” z Tomem Hanks, streaming on Apple TV+
https://www.youtube.com/watch?v=-0bYWnP3jH4
A propos, garaż Fincha w którym konstruuje on Jeffa-robota przypomina mi cos…
… o już wiem, mój własny ha ha.
Oglądałam kilka odcinków “Dark” jakieś 2-3 lata temu, głównie dlatego, żeby zobaczyć coś z życia w obecnych Niemczech. Oczywiście pogubiłam się w perypetiach podróży w czasie i już nie próbowałam oglądać kolejnych sezonów. Odstręczyła mnie również narastająca atmosfera mistycyzmu, a walizeczka z oprzyrządowaniem do przenoszenia sprawiała wrażenie, że ktoś się ze mnie nabija. Poza tym niewiele mi pozostało w pamięci.
Jak chodzi o luźne skojarzenia, to cykliczne powroty akcji do tajemniczej jaskinii przypomniały mi “Rękopis znaleziony w Saragossie”, w którym akcja ustawicznie powraca do pewnej gospody. Ten film szalenie mi się podobał.
Korekta: walizeczka z oprzyrządowaniem do przenoszenia się w czasie.
Nie widziałem. Może się znajdzie czas…
@Piotr Panek
„Nie trzeba jednak do tego sił nadprzyrodzonych, wystarczy determinizm i eksperyment myślowy z demonem Laplace’a, żeby ateiści mogli przeżywać te same rozterki.”
W miarę ogarnięty ateista nie przeżywa takich rozterek. Albo w kontakcie z opowiadaną historią dokonuje „zawieszenia niewiary”, albo przestaje oglądać/czytać/grać/whatever. Demon Laplace’a jest dziś bytem prawie równie niewiarygodnym, co żydowsko-chrześcijańsko-muzułmański pambuk. Bardziej wiarygodne od niego są takie postaci jak Zeus, Baal, Odyn i Lelum-Polelum albo superbohaterowie i superzłoczyńcy z komiksów.
Ja też nie widziałem ani jednego odcinka.
Z tego co przeczytałem tutaj i zaznajomiwszy się świeżo z księgą Jonasza, wychodzi mi sporo nawiązań do biblijnego Jonasza.
Po niemiecku Jonasz biblijny to też Jonas.
W Biblii nikt się nie zastanawia nad konsekwencjami przebywania w układzie pokarmowym „wielkiej ryby” czy wieloryba, czy jakimkolwiek innym, bo nikogo nie interesuje, jak taki układ funkcjonuje i czy ryby/wieloryby wymiotują.
Ważne, że zmieścił się tam cały człowiek, a potem został wypluty.
Widziałem nawet kiedyś film, w którym modlący się w brzuchu wieloryba Jonasz siedział przy ognisku 😎
W polskiej tradycji zadomowił się „jonasz” jako osoba przynosząca pecha, ściągająca nieszczęścia i porażki, podobnie jak „hiobowa wieść” oznacza smutne, wstrząsające wiadomości.
Plącze mi się w pamięci scena z jakiegoś polskiego filmu wojennego i zwrot: Ech ty, jonasz 🙄
@Gammon No.82
Otóż to, ateista nie przeżywa takich rozterek.
Notabene, „Powrót do przyszłości” (Back to the Future) oglądałem swego czasu z przyjemnością 😎
Pinochio, tez rozpalił ognisko i jeśli pamietam to się nie modlił.
A jeśli już ktoś chce podróżować w czasie, to wystarczy ze pobiega po schodach w górę i w dół.
Ostatnio pomiary zmian czasu w polu grawitacyjnym udoskonalono, tak ze zmiany milimetrowe w wysokości są mierzone jako przesunięcie częstotliwości światła.
Mała poprawka
Biblijny Jonasz po niemiecku nazywa się tak samo jak po hebrajsku – Jona, dosłownie „gołąb”.
Buch Jonas znaczy księga Jonasza czyli Jony. Współcześnie spotyka się imię Jonas, rzadziej Jona, choć znam chłopczyka o takim imieniu.
Jonasz nazywa się po francusku, hiszpańsku, portugalsku Jonas, po angielsku Jonah, po łacinie Ionas, włosku Giona…
@R.S.
tak ze zmiany milimetrowe w wysokości są mierzone jako przesunięcie częstotliwości światła
Już nigdy nie będę kalibrował spektroskopu z jadącego tramwaju.
Ja na wszelki wypadek w ogóle nie jeżdżę tramwajem 😎
@ppanek
Oczywiście, że ortodoksyjny demon Laplace’a odszedł na emeryturę razem z mechaniką newtonowską, ale nie dla wszystkich oznacza to pogrzeb determinizmu.
Mniejsza już o kwanty (moje lampy tego nie ogarniają), ale determinizm który wymaga dla przewidywań pomiarów absolutnie dokładnych, też stacza się w nieprzewidywalność.
@markot
Ja na wszelki wypadek w ogóle nie jeżdżę tramwajem
Z drugiej strony nie zainstaluję sobie w domu lampy sodowej tylko po to, żeby łapać namiar na linię D.
Dwa identyczne zegary na powierzchni planety umieszczone na dwóch różnych wysokościach wykażą różnicę
DeltaF/F= a*h/c^2
a – jest to stala (fractional frequency gradient = -1.09×10-18/mm
W przypadku jazdy tramwajem, zmiana częstotliwości swiatla związana jest z efektem Dopplera i jest to inny efekt.
Praca, która zwróciła moja uwagę ma tytuł:
Resolving the gravitational redshift within a millimeter atomic sample
Tobias Bothwell1,*, Colin J. Kennedy,, Alexander Aeppli, Dhruv Kedar, John M. Robinson,
Eric Oelker, Alexander Staron, and Jun Ye
Eksperyment wykonano w NIST w Colorado
Precyzja pomiaru czasu nie chce powiedzieć rutynowa, ale osiągalna w wielu laboratoriach to dziewiętnaście cyfr znaczących w godzinnym pomiarze lub jak kto woli jedna sekunda dokładności w czasie istnienie wszechświata.
W publikacji dokonano kolejnego skoku i uzyskano pomiar z bledem względnym 7×10^-21.
Poprzedni rekord wynosił 4.2×10^-19
Obecnie standardem jest jon strontu.
Ktoś zainteresowany, może spytać a po cholerę komu taka dokładność?
I dlaczego ja podatnik mam płacić za cos takiego.
itd …
@G82
sa dwie linie D (dublet – sodu) 🙂
R.S.
13 listopada 2021
1:42
Najważniejsze, żeby pies wyszedł cało z opresji!
Determinizm jest wtedy, jak w filmie akcji zabijesz bohaterowi psa!
https://www.youtube.com/watch?v=Z3eNE4Gk-tA
😉
@Maciej2
rozumiem ze chodzilo Tobie o ten video clip …
https://www.youtube.com/watch?v=iw-0Y6HWb9Q
link ktory podales wyswietla faceta co duzo gada
Facet, który dużo gada, opowiada akcję filmu, w którym ginie pies (z rąk rosyjskiego gangstera).
@R.S.
O ten też 🙂 Jestem fanem faceta co dużo gada, za co z dołu przepraszam 🙂
A wy w jakiej strefie czasowej jesteście? Kruk to chyba zachodnie wybrzeże o ile pamietam.
@R.S.
sa dwie linie D (dublet – sodu)
Wiem, ale przy tej rozdzielczości nie widać.
@R.S.
Ja na wschodnim wybrzeżu Odry (zasiedziałem się wczoraj).
A propos kwestii dokładności zegarów i ich synchronizacji: jak komuś wreszcie uda się zmierzyć prędkość światła w jedną stronę, Nobla ma zagwarantowanego 🙂
@Maciej2
14 listopada 2021
10:47
@R.S.
„A propos kwestii dokładności zegarów i ich synchronizacji: jak komuś wreszcie uda się zmierzyć prędkość światła w jedną stronę, Nobla ma zagwarantowanego”
Prędkość właściwie zawsze mierzy się w jedną stronę, gdyż prędkość to wielkość wektorowa. Szybkość światła można natomiast mierzyć we wszystkie strony na raz, co po dodaniu może dawać wartości bliskie nieskończoności.
A jak by to jeszcze była szybkość fazowa, zaś nieskończoność okazała się aktualna, a nie — potencjalna… to dla tych, którzy to pomierzą, a mierzą wysoko, ponad Nobla, sława Zweisteina zagwarantowana.
Co zaś do dylatacji czasu przy pomocy biegania po klatkach schodowych, to wystarczy raz (niem. eine): w górę Empire State na sam szczyt, potem krótka chwila zawahania na parapecie jakiegoś okna, skok…. I już czasoprzestrzeń wydłuża się, stąd do wieczności.
Ja, Bohatyrowiczowa, idąc po śladach kolegi Gammona, i jego słów z wczoraj
z 9:14, za pośrednictwem klawiatury, w sumie czterech palcy/ców,
po dwa z każdej z rąk, oświadczam – jestem każdą w miarę ogarniętą
ateistką!
Widziałam 3 sezony „Dark”! Pewniak jak co niektórzy zakładali…
o ile zakłady się odbyły, bo można mieć mnie tam… no wiadomo gdzie
słońce nie wschodzi.
Oglądałam je przede wszystkim dla Jonasa, pokoiku wytapetowanego
w małe jeżyki, i kreciki, całość w kolorze niebieskim, umeblowanego
w piętrowe łóżeczko, i maszynę… do wypalania oczu.
Też, jaskiń, żółtych beczek, podróżników.
Serial jest doskonały muzycznie:
https://www.youtube.com/watch?v=oMHLkcc9I9c&t=4s
Jest jakby szyty na miarę mojego rocznika, w latach popularności Neny
miałam naście lat…
Mamy tam i KREATOR – Pleasure To Kill;
albo Dead Or Alive – You Spin Me Round
https://www.youtube.com/watch?v=OEzKDs84Wzk&t=5s
Pociągał mnie i materiał przejściowy, tak go nazwę, może zajawka,
przy podróżach, we wszystkich kierunkach, do roku 1921, 1954 czy 1987,
docelowo 2020…(link wyżej) Zadreszczona az po meszek między palcami
stóp…
Serial jest pełen mroku, bólu, strat rozdzierających, serce, duszę, życie
tak w ogóle…
A może by tak ogólnopolski dzień podróży w czasie.?
Dziesięć pięter w górę, a potem w dół. I tak cały dzień co dwie godziny.
To zdrowsze niż gapić się w internet.
Świat będzie przyjemniejszy.
Ja poranna dawkę już odrobiłem w ilości przedreptanych schodów.
Kojoty podeszły pod dom.
Psy nie dały spać i wciąż chciały wychodzić na dwór.
Idę grabić liście.
R.S. dziękujemy za „Finch” – wczoraj odhaczony.
Trochę z Wall- e, ociupinka z „Jestem legendą”…
Szkoda że inżynier stchórzył, zawartość plecaka
miała 8 letnią właścicielkę…
Apple + mam tylko na darmowe przysłowiowe 7 dni,
a wciągnął mnie, dziś od śniadania, „Dr Mózg;
W otchłani świadomości.”
Dwa odcinki wciągnięte… załapie sie w piątek i na trzeci,
potem cześć pieśni ; gdybyś oglądał, zdradzisz czy „mały”
jednak żyje?!
Podpisano, piosenką przemierzającą nad napisami końcowymi filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=7yHTpGog0IY
ppanek
13 LISTOPADA 2021
Greetings
Efekty kwantowe na poziomie synapsy. Ten zwrot jest bezsensowny dla mnie. Miedzy chemia organiczna polaczenia synaptycznego a zalamaniem funkcji falowej nie ma bezposredniego zwiazku ze wzgladu na skale zjawisk. Uczucia maja synaptyczna chemiczna ekspresje. Widzimy to gdy mozg poddawany jest farmakologicznym manipulacjom takim jak na przyklad kokaina. Swiadomosc/zrozumienie jest efektem zalamania funkcji falowej w microtubules(Perose, Hameroff – OrchOR). Ten mechanizm obserwujemy po poddaniu mozgu dzialaniu gazow anestetycznych jak na przyklad ksenonu.
Translacja swiadomosci na uczucia zachodzi w mozgu ale ja nieznam mechanizmu tego zjawiska. Uwazam ze musi istniec polaczenie fizyki kwantowej (OrchOR) z emocjami. Rozwiazanie tej konekcji moze byc waznym krokiem w leczniu chorob psychicznych. Te problemy sa do poznania i rozwiazania bo nie sa limitowane predkoscia swiatla.
@Bohatyrowiczowa
Fundacja Asimova, jest tez dobrze zrobiona, lepiej ja trawie niż książkę. niestety tez na Apple TV plus. Szczególnie pierwsze dwa odcinki dobrze wciągają w resztę.
@wiercigo
14 listopada 2021
12:49
Prędkość właściwie zawsze mierzy się w jedną stronę, gdyż prędkość to wielkość wektorowa.
Tak, aczkolwiek – na ile rozumiem sytuację – światło jest wyjątkowe i mamy możliwość mierzenia jego prędkości tylko po odbiciu (musi być pojedynczy zegar). Zatem po ruchu w przeciwstawnych kierunkach. Einstein przyjął konwencję, że nie ma preferowanego kierunku w Świecie i prędkość światła jest równa we wszystkich kierunkach. Jednak nie zostało to nigdy udowodnione, a inne możliwości są dopuszczalne matematycznie. Więcej pod linkami:
https://en.wikipedia.org/wiki/One-way_speed_of_light (strona ma wersję polskojęzyczną, nie linkuję do niej, bo w adresie są polskie znaki)
https://www.youtube.com/watch?v=pTn6Ewhb27k
@Maciej2
Einstein przyjął konwencję, że nie ma preferowanego kierunku w Świecie
Kierunek „tam” i „z powrotem” jest ten sam, tylko zwrot się różni. Gdyby świat był anizotropowy, to by się to chyba dało wykryć jednym pomiarem w osi „prawo-lewo” i drugim przód-tył”?
W ogóle gdyby tu zajrzała jakaś funkcja falowa i przeczytała to wszystko, załamałaby się.
@Gammon No.82
Mnie nie pytaj, ja tylko wrzucam linki 🙂 Piszą, że nawet w teoriach zakładających istnienie preferowanego układu odniesienia uznaje się, że musi on być niewykrywalny. Więc to raczej tylko ciekawostka, ale jednak próbują robić te eksperymenty z mierzeniem „w jedną stronę”, więc coś musi być na rzeczy.
@Gammon No.82
Coś jeszcze mi przyszło do głowy: zważywszy jak wszystko we Wszechświecie się obraca w różnych płaszczyznach – planety, układy planetarne, galaktyki, gromady galaktyk, itd. (generalnie, chyba, im większe obiekty, tym szybciej) – nie sposób zgadnąć, jaka w czasie danego pomiaru jest nasza pozycja względem hipotetycznego, preferowanego układu odniesienia. Gdzie jest przód, a gdzie lewo.
@Maciej2
Jestem fanem faceta co dużo gada, za co z dołu przepraszam
Dziękuję za link, uważam, że facet jest świetny.
@Maciej2
Ja nie mam o tym wszystkim pojęcia, tylko tak na prymitywny roboci rozum napisałem.
Maciej, bardzo ciekawe. Dzięki.
Jedyne co mi przychodzi do głowy, to puszczenie światła na około czarnej dziury. Tyle ze trzeba by tam być.
Swoją droga to synchronizacja zegarów to zagadnienie bez którego dzisiejsza elektronika by nie istniała i tym bardziej internet.
markot, 10:45,
Kojarzy mi sie Orzeszko, bohater filmu ‚Gdzie jest general?’ grany przez Jerzego Turka.
Moze jednak zle mi sie kojarzy… 🙂
@act
Dobrze ci się kojarzy, na 100 procent.
Już na początku filmu (5’37”)
Sierżant Panasiuk (Bolesław Płotnicki) do porucznika:
To przez tego Orzeszke nam nie wiodło si. On był Jonasz!
margot,
ha, ha, ciesze sie, ze trafilem…
Ciag skojarzen byl taki:
pamietalem, ze kwestie z ‚Jonaszem’ wypowiadal gdzies Plotnicki (trudno zapomniec ten glos i fizjonomie). Potem przypomnial mi sie gamoniowaty zolnierz Orzeszko…no to strzelilem z ‚Generalem…’. Z filmu oprocz tego pamietam tylko Czyzewska i pijanego generala (swietny Milski, m. in. takze profesor z ‚Szatana z siodmej klasy’). Z fabuly poza tym absolutnie nic.
Ale, Wy tu o in/determinacji, mechanice kwantowej, tensorach i gradientach, miniskulowych pomiarach czasu, zakrzywieniach czasoprzestrzeni… a ja z jakims Orzeszka he he.
Chyba odswieze sobie ten film 🙂
oczywiscie chodzilo mi o ‚infinitesimal’ po polsku jak? Nieskonczenie maly?
Miniskula to raczej w typografii. Zmeczenie i pozna pora…
@act
Wy tu o in/determinacji, mechanice kwantowej, tensorach i gradientach
No i w wyniku zakrzywienia czasoprzestrzeni dochodzimy do wspomnień z dzieciństwa 😉 Taka mała podróż w czasie 😎
A generał jest tu:
https://www.youtube.com/watch?v=DRP9axkMTEE
Też chyba najlepiej pamiętałem wąsatego sierżanta Płotnickiego i Czyżewską, a generała z wyglądu, nazwiska aktora nie pamiętałem.
@act & markot
Alez tego smiecia informatycznego w mozgu zostaje i to jak zakonserwowane.
Ni z gruszki ni z pietruszki jak z tym herbatniczkiem u Marcela Prousta.
Prawie wczoraj a tu macie panstwo szesciesiat lat minelo od tego filmu.
…
A gdzie ten cholerny srubokret wczoraj polozylem, to za cholere nie moge sobie przypomniec 🙁
markot,
dzieki, z przyjemnoscia obejrze jutro, u mnie juz
1:15 w nocy.
R. S.
tak, dzialanie pamieci w ogole i te ciagi asocjacji, to wielka zagadka.
@wiercigo
Na szczycie Empire State Building nie ma szansy na takie pomiary, wszystko jest okratowane i jesteś jak w klatce 🙁
Czy ciemność porusza się tak samo szybko jak światło, tylko w przeciwnym kierunku?
@act
„infinitezymalny”, „nieskończenie mały”, „skrajnie mały” np.
@markot
15 listopada 2021
16:22
„Na szczycie Empire State Building nie ma szansy na takie pomiary, wszystko jest okratowane i jesteś jak w klatce”
Można spróbować tunelowania kwantowego. Kto wie, może przy okazji dokona się tak wypatrywana przez fizyków fuzja teorii względności z mechanika kwantową.
Warto spróbować. Chociaż na własną odpowiedzialność, proszę!
‚Hard problems in philosophy’, optymizm versus agnostycyzm poznawczy, ‚negative theology’,
to kilka problemow poruszonych w tym artykule.
Wspomniana tu ksiazka ‚What is real?’ ciagle czeka u mnie na swoja kolej na polce i jak dotad przegrywa z trylogia powiesciowa Becketta.
Tak, czy inaczej wygrywa u mnie ‚agnostycyzm’ a moze i pesymizm poznawczy.
https://www.scientificamerican.com/article/quantum-mechanics-the-mind-body-problem-and-negative-theology/
Chyba nie lubię listopadowych ciemności, wywołują nostalgię.
W dodatku jest to miesiąc, w którym mój licznik robi „click” i hop zaliczony kolejny rok egzystencji w dziurze czasoprzestrzeni.
Jutro pan doktor znowu będzie straszył i z pewnością będzie w podłym nastroju, bo nie mógł odwiedzić rodziców w Grecji. Z pewnością wykombinuje jakąś dolegliwość.
Księżyc zbliża się do pełni, wiec postanowiłem trochę do niego powyć.
Natychmiast dołączyły się moje seterki irlandzkie, wykazując pełne zrozumienie.
Żona spóźnia się na kolacje, bo studenci mieli problemy z robieniem papieru.
No cóż nie wytrzymałem i zjadłem kurki w śmietanie. Ale to nie samolubstwo, bo Żonie kurki się już objadły.
Tak to nie pomyłka, w Stanach jest teraz sezon na kurki.
Fundacja Asimova, tez nie poprawia nastroju i nie potrafię znaleźć odpowiedzi na pytanie co jest warte w naszej historii cywilizacji utrwalenia…
… ale jedna wiadomosc jest dobra.
Nie mam COVIDA! , szczepionka dziala.
Kto to widział, rodzić się w listopadzie? 🙄
Nie dość, że kobita w ciąży męczy się w letnie upały, to i do wykopków już jej zapędzić nie można 🙄
Według jednego znajomego rolnika i hodowcy krów optymalny czas na rodzenie dzieci jest w lutym-marcu. Tak mi przynajmniej mówił 40 lat temu.
Ja się urodziłem w kwietniu i już w czerwcu troskliwa 4-letnia siostra zamiast smoczka wciskała mi do buzi czereśnie prosto z drzewa. Matka poznała po plamach na pyszczku i beciku.
Podobno siostra z godnością odpowiedziała: „Ale bez pestek” 😎
@R.S.
Co z trzecią dawką?
Ja mam termin na 7. grudnia.
markot,
zadajesz klam okresleniu ‚czeresniak’
@act
😀 😀
Może nie do końca, ale ciągle trochę „czereśniak”, jednakowoż szpakami karmiony. Dosłownie, choć po wyrośnięciu z becika.
Bo na tej starej czereśni w ogrodzie żerowały chmary (jak u Hitchcocka) ptaków, nie lękające się stracha, szklanych butelek na sznurkach, ani nawet dzwonka pociąganego za długi sznur przez babcię siedzącą przy oknie kuchennym.
Na dźwięk dzwonka na ulicę wybiegała tylko sąsiadka, bo wędrowny „szmaciarz” (z wozem konnym i towarem na wymianę) podobnym dzwonkiem zwykł był oznajmiać swoje przybycie: Szmaaty, butelki…!!!
W końcu ojciec nie zdzierżył, złapał za wiatrówkę…
Nie, nie na sąsiadkę…
PS
„Generała” obejrzałem jeszcze w poniedziałek.
Nic nie stracił z tego, co pamiętałem.
Jak oni wtedy starannie dbali o detale, a niemiecki brzmiał jak niemiecki, i rosyjski jak rosyjski, nie jak w produkcjach hollywoodzkich.
Na koniec generał błaga, żeby go nie zamykali samego z tym pijakiem:
– Ich habe eine kranke Leber 🙁
@markot
Trzecia dawka już w piątek. Nawet jest dużo chętnych, bo młodzież się zaczęła na serio szczepić. Ale jest obserwowany wzrost zachorowań wśród niezaszczepionych, czyli elektorat Trumpa.
Generał śmieszny, oglądałem na wyrywki. Mało które filmy wytrzymują próbę czasu.
A na listopad to wpływu nie miałem, za to warzyw i owoców nie brakowało, wiec nie wiem czy akurat biologicznie wiosna jest lepsza.
Mam dwa drzewa czereśniowe, ale walka jest z jakaś muszka, która je nakłuwa i czereśnie gniją.
Drosophila suzuki – z Azji.
Rujnuje mi jeżyny (robią się kwaśne jak ocet) i winogrona w winnicach.
W tym roku, po długotrwałych deszczach, much było mniej, jeżyny się uratowały i były piękne jak nigdy.
Czereśnie atakuje jeszcze inna – nasionnica trześniówka (Rhagoletis cerasi), która składa jaja w dojrzewających owocach, a z nich lęgną się białe robaczki i wyżerają owoce od środka. Zawieszam na drzewie żółte pułapki – lepy na te muchy, ale niewiele to daje.
Atakowane są raczej późne odmiany. Wczesną za to obżera ptactwo 🙁
Czereśni rodzimych w moim regionie raczej nie ma, wiec może jest to ogólny problem.
Preparaty do spryskiwania eco-friendly, jakieś olejki, niewiele daje.
Rozglądałem się czy nie ma jakiegoś chińskiego drona do małych oprysków. Byłby to niezły produkt. A sadownik ze mnie żaden, nie mam cierpliwości.
Sytuację pogarsza z roku na rok zwariowane zimy i wiosny, która zaburzają okres wegetacji. Potem w okresie kwitnienia są przymrozki albo silne deszcze.
Teraz wciąż na niektórych drzewach np. mimoza są zielone liście!
Sąsiedzi z trawnikami nie zawracają sobie głowy z drzewami owocowymi.
W tym roku we wrześniu miałem na trawniku wysyp jakiś grzybów, ale nie poznałem co to jest i raczej były mało zachęcające. Gdybym je zebrał to oceniam wagę na około sto kilogramów.
markot 10:50,
fajne wspomnienia.
Przypomniales mi, ze u mnie na ulicy tez pojawial sie taki ‚szmaciarz’. On do ‚szmaty, butelki’ dodawal jeszcze: ‚garnki drutuje’.
Do dzis nie wiem, co to, to garnkow drutowanie 🙂
P. S.
no wlasnie zajrzalem do wiki;
to i nawet ceramike drutowano…
Garnki gliniane i kamienne, widziałem takie, odrutowane.
Ten szmaciarz bardzo niechętnie płacił gotówką, wolał handel wymienny. Dla dorosłych miał garnki emaliowane i jakieś miski, dla dzieciaków świecidełka i piszczące baloniki. Te baloniki były różowe i miały tekturowy ustnik, a ze środka (jak pękły) wysypywał się jakiś puder albo talk. Dziś się zastanawiam, czy to nie były prezerwatywy 🙄
Byly! Pamietam je z ‚odpustow’ przykoscielnych.
Takie same z tekturowym ustnikiem.
Nazywalismy je ‚pierdziawki’ 🙂
Z innej beczki: w poniedzialek zaczal sie u nas w tv nowy serial prof. Briana Coxa: ‚Universe with Brian Cox’. Pierwszy odcinek z pieciu: ‚God star – the Sun’.
Widzialem kilka seriali i programow z Coxem i jakos od niechcenia zajrzalem i do tego –
Cox wydawal mi sie zawsze troche przeslodzony (za mlodu muzyk rockowy z dosc popularnym singlem w dorobku) i wlasnie zbyt popularny.
Tu jednak zostalem milo zaskoczony: swietne wprowadzenie do ewolucji gwiazd, ewolucji biologicznej, naszego miejsca ‚w Sloncu’, ogolnie losu Wszechswiata, jego smierci termicznej za 10 trylionow lat (wiem, ze hipotez jest kilka).
Naprawde, wraz z doskonala ‚haunting music’, ten program, jesli widz nie popadnie w skrajna melancholie, wart jest polecenia.
Ciekaw jestem pozostalych czterech cotygodniowych odcinkow.
R.S.
„Fundacja Asimova, tez nie poprawia nastroju i nie potrafię znaleźć odpowiedzi na pytanie co jest warte w naszej historii cywilizacji utrwalenia…”
Ja na „Fundację” nie narzekam.
Jestem na piątym odcinku, dokładnie w chwili gdy Gaal tłucze drzwi,
wpierw przycumowawszy do statku… a narzędzie zbrodni okaże się
wybawieniem…
Demerzel, Gaal, Salvor, obiło mi się o uszy że postacie mijają sie
z pierwowzorami z książki płcią(?) rasą(?), a do tego piątego odcinka
spodni nie nosi tylko Demerzel…
Rozpieprzony Gwiezdny Most z dryfującymi wokół ciałami,
jest wina, i kara musi być, użyto -słów- być może wykutych na blachę
za które 50% świata napastnika spłonęło a 25% strawił rak…
I u nas daleko szukać nie trzeba zasiek, ludzi tracących życie, dzieci
już na starcie zdrowie, przemarznięte stawy oddadzą im z nawiązką.
To będzie naszą spuścizną, pamiątką.
„Uczynki miłosierne względem ciała:
1. Głodnych nakarmić
2. Spragnionych napoić
3. Nagich przyodziać
4. Podróżnych w dom przyjąć
5. Więźniów pocieszać
6. Chorych nawiedzać
7. Umarłych pogrzebać”
Wstyd mi!
@ act
D:Ream :
https://www.youtube.com/watch?v=7W3yz6abJkU
(klawiszowiec)
@Bohatyrowiczowa
W piątek zakończenie pierwszego sezonu.
… a my wkrótce będziemy tez mieli uchodźców tyle ze z Kanady.
Ciekawe kogo będzie obwiniał za kryzys klimatyczny Tubularz kwantowy.
Z pewnością zielonych i Grete.
British Columbia jest na Dobrej drodze aby zamienić sie w bagno.
Bonjour.
Jedynie w kwestii kryzysu klimatycznego, a dokładnie w pojedynku miesięcy. Pojedynek jest jak wiadomo 12-rundowy i w tej chwili jesteśmy po 10 rundach, ale znam wyniki sędziów punktowych z 3/4 pojedynku
I według mojej wiedzy po 9 rundach do góry mogą skakać zwolennicy krótkich spodenek i stringów, albowiem wynik pojedynku wynosi 5:4, czyli idą prawie łeb w łeb, a jeżeli uwzględni się fakt, że na końcowy wynik złoży się jeszcze punktacja z 3 rund to w zasadzie wszystko jeszcze jest możliwe.
Dla szczególnie zaangażowanych emocjonalnie w pojedynek, dołączam szczegóły dotychczasowej punktacji.
Pojedynek sędziuje arbiter z IMGW:
Średnia obszarowa temperatura powietrza w styczniu 2021 roku w Polsce wynosiła -1,0°C i była o 0,1°C wyższa od średniej wieloletniej wartość temperatury dla tego miesiąca (klimatologiczny okres normalny 1991-2020)
Średnia obszarowa temperatura powietrza w lutym 2021 r. wyniosła –1,6°C i była o 1,5°C niższa od średniej wieloletniej wartości temperatury dla tego miesiąca (klimatologiczny okres normalny 1991-2020). Tegoroczny luty należy uznać za miesiąc lekko chłodny, biorąc pod uwagę średnią dla Polski
Średnia obszarowa temperatura powietrza w marcu 2021 r. wyniosła 3,2°C i była o 0,1°C wyższa od średniej wieloletniej dla tego miesiąca (klimatologiczny okres normalny 1991-2020). Tegoroczny marzec należy zaliczyć do miesięcy normalnych termicznie.
Średnia obszarowa temperatura powietrza w kwietniu 2021 r. wyniosła 6,0°C i była aż o 2,6°C niższa od średniej wieloletniej dla tego miesiąca (klimatologiczny okres normalny 1991-2020). Tegoroczny kwiecień należy zaliczyć do miesięcy ekstremalnie chłodnych.
Średnia obszarowa temperatura powietrza w maju 2021 r. wyniosła 12,0°C i była o 1,4°C niższa od średniej wieloletniej dla tego miesiąca (klimatologiczny okres normalny 1991-2020).
Średnia obszarowa temperatura powietrza w czerwcu 2021 r. wyniosła 19,3°C i była o 2,5°C wyższa od średniej wieloletniej dla tego miesiąca (klimatologiczny okres normalny 1991-2020). Tegoroczny czerwiec należy zaliczyć do miesięcy ekstremalnie ciepłych
Warunki termiczne i pluwialne w Polsce w lipcu 2021 roku. Średnia obszarowa temperatura powietrza w lipcu 2021 roku w Polsce wynosiła 20,9°C i była o 2,1°C wyższa od średniej wieloletniej wartość temperatury dla tego miesiąca (klimatologiczny okres normalny 1991-2020).
Podsumowanie sezonu letniego. Średnia obszarowa temperatura powietrza w sierpniu 2021 r. wyniosła 17,0°C i była o 1,5°C niższa od średniej wieloletniej dla tego miesiąca (klimatologiczny okres normalny 1991-2020). Tegoroczny sierpień należy zaliczyć do miesięcy anomalnie chłodnych
Średnia obszarowa temperatura powietrza we wrześniu 2021 r. wyniosła 14,0°C i była o 0,2°C wyższa od średniej wieloletniej dla tego miesiąca (klimatologiczny okres normalny 1991-2020). Tegoroczny wrzesień należy zaliczyć do miesięcy normalnych.
Modlmy sie o planete Ziemie w ten piatek o godzinie piatej.
Modlitwy bedzie prowadzil naczelny kaplan Zielonej Religii.
Datki pieniezne prosze przesulac do redakcj Polityki na haslo Zielona Religia.
Wierzacy(w zielone…)