Żegnamy transseksualizm
W 2022 r. stosowane obecnie kontrowersyjne w niektórych środowiskach rozpoznanie transseksualizmu zniknie. Pacjenci zostaną… z czym?
Zachodzące zmiany opisują w książce „Dysforia i niezgodność płciowa” Bartosz Grabski, Magdalena Mijas, Marta Dora i Grzegorz Iniewicz.
Przyczyna zniknięcia transseksualizmu jest dość prosta. Po około dwóch dekadach obowiązująca jeszcze w Polsce dziesiąta wersja Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych (ICD-10) zostanie zastąpiona nową, 11. wersją. Największe zmiany, prócz całościowych zaburzeń rozwoju, dotyczą m.in. właśnie transseksualizmu.
To trudne zagadnienie dotyczy kwestii bardzo fundamentalnych dla ludzkiej tożsamości, mianowicie płci. Laicy opowiadają nieraz z przerażeniem rozmaite bzdury o coraz większej liczbie płci. Tym podobne absurdy wynikają z braku wiedzy na pewnym podstawowym poziomie. Problem pojawia się bowiem już z określeniem, czym właściwie jest płeć.
Okazuje się, że nie ma dobrej odpowiedzi. Najprościej mówiąc, w biologii za płeć można uznać zespół przystosowań do produkcji określonego rodzaju gamet. Płeć męska wiąże się z adaptacjami do produkcji mikrogamet, płeć żeńska – makrogamet. Wiele gatunków nie dzieli tych adaptacji pomiędzy różne osobniki, każdy produkuje i takie, i takie gamety. Inne tworzą albo plemniki, albo jaja. U większości osobników przystosowania te są dość spójne, niekiedy się jednak rozbiegają. Wtedy powstaje problem, które cechy mają świadczyć o przynależności do danej płci.
Biorąc pod uwagę różne cechy, wyróżnia się płeć genetyczną, chromosomalną, chromatynową, gonadalną, hormonalną, anatomiczną, morfologiczną, psychologiczną, społeczną, prawną… W przypadku każdej z tych płci dana osoba może być kobietą, mężczyzną lub… płeć nie musi być określona (np. morfologiczna: niewielkie prącie bez cewki moczowej przypomina łechtaczkę, zrośnięte wargi sromowe – mosznę). Do tego dochodzi odrębna sprawa orientacji seksualnej. Humaniści wyodrębnili płcie o mniejszej komponencie biologicznej, zwane po angielsku gender, dla tych bardziej biologicznych używa się angielskiego sex.
Transseksualizm polega na niezgodności płci psychologicznej, czyli identyfikacji płciowej, z pozostałymi płciami. A więc dana osoba ma narządy płciowe męskie, jest uznawana za mężczyznę, jednak czuje się kobietą, dąży do funkcjonowania w takiej roli społecznej i dostosowania swego ciała do odczuwanej płci. Bądź odwrotnie: spełnia wszystkie pozostałe kryteria płci żeńskiej, ale tożsamość wykształciła męską.
W USA wedle obowiązującej od 2013 r. wersji piątej klasyfikacji DSM funkcjonuje rozpoznanie dysforii płciowej (gender dysphoria), kładące nacisk na cierpienie (dysforia) osoby czującej, że jest płci odmiennej, niż świadczy o tym jej budowa anatomiczna etc.
Nowa wersja ICD idzie krok dalej, wprowadzając zamiast tego rozpoznanie niezgodności płciowej (gender incongruence). Sednem diagnozy ma być, jak sama nazwa wskazuje, niezgodność płci odczuwanej przez pacjenta z postrzeganą przez otoczenie. Zwolennicy chwalą zmianę za pewną, jak mówią, depatologizację i depsychiatryzację zjawiska niezgodności płci. Niezgodność płciowa przeniesiona z zajmowanego przez transseksualizm miejsca wśród zaburzeń identyfikacji płciowej wśród szerszej grupy zaburzeń osobowości i zachowania dorosłych obok osobowości typu borderline, trichotilomanii (wyrywania włosów) i, wbrew nazwie rozdziału, zaburzeń identyfikacji płciowej w dzieciństwie, ma zająć miejsce odrębne od zaburzeń psychiatrycznych.
Co więcej, samo poczucie niezgodności płci mieści się wedle tego poglądu w szerokim wachlarzu możliwych tożsamości czy sposobów doświadczania własnej płciowości. Dopiero niezadowolenie czy cierpienie wynikające z tego faktu (dysforia), które nie musi wcale towarzyszyć niezgodności, ma stanowić o obecności zaburzenia. Ma to pewien sens, z drugiej strony – jeśli pacjent nie odczuwa problemu związanego z poczuciem własnej płci, po co w ogóle umieszczać taki stan w klasyfikacji problemów zdrowotnych?
Zmienia się też język. Zamiast mówić o płci przeciwnej mówi się o płci innej. Odchodzi się więc od sztywnych kategorii kobieta-mężczyzna, dostrzegając możliwość innego wykształcenia się tożsamości płci, określanego przez zwolenników tego ujęcia niebinarnym. A więc zamiast możliwości kobieta albo mężczyzna mamy dwie skale (kobiecości i męskości) i dana osoba może lokować się w różnych miejscach (np. czuć się trochę kobietą i bardzo mężczyzną).
Usunięto też konieczny dla rozpoznania wedle ICD-10 wymóg, by dana osoba pragnęła dostosowania swego ciała do pożądanej płci w maksymalnym stopniu, za pomocą wszystkich dostępnych środków, w tym chirurgicznych. Niektóre osoby nie mają aż tak daleko idących potrzeb, nie chcą się zdecydować na obiektywnie dość poważny zabieg chirurgiczny, ale to nie oznacza, że nie odczuwają cierpienia z powodu przypisanej im płci.
A więc kończymy z wyszukiwaniem „prawdziwych transseksualistów”, jak piszą autorzy wspomnianej książki. Wystarczy rozbieżność wyraźna i długotrwale odczuwana, która może, ale nie musi prowadzić do poddawania się zabiegom chirurgicznym czy hormonoterapii. Mogą istnieć rozmaite rozpoznania towarzyszące, orientacja homoseksualna (oceniana względem płci odczuwanej). W klasyfikacji znajdzie swoje miejsce więcej osób.
Marcin Nowak
Bibliografia
- Bartosz Grabski, Magdalena Mijas, Marta Dora i Grzegorz Iniewicz: Dysforia i Niezgodność Płciowa. Kompendium dla praktyków. PZWL, Warszawa 2020
Ilustracja: Johnathan Andrew, The Transgender Pride Flag, za Wikimedia Commons, CC BY-SA 4.0
Komentarze
No i dobrze. Koniec z wciskaniem do szufladek i dopasowywaniem na siłę.
I Świat może rozpatrywać dowolne problemy w ramach badań naukowych.
Tracąc czas i energię, nie mówiąc już o pieniądzach.
Problemy II i III swiata są inne, nieco bardziej REALNE.
Wschód i Południe jeszcze długo będzie je rozwiązywać….
W hierarchii ważnosci, gender jest na dalekim miejscu.
@plaskostopiec
Prawodawstwo niektórych krajów np. Niemiec rozwiązało ten problem już parę lat temu. W rubryce „płeć” obok męskiej i żeńskiej można wpisać divers
Prawo do wglądu w takie informacje ma tylko sam zainteresowany i najbliższa osoba czyli partner/partnerka.
@wiesiu
W sytuacji wyrzucania pieniędzy na zbrojenia, przekopy mierzei, budowę elektrowni węglowych, stawianie przeróżnych pomników i inne bzdury nie wypada jęczeć nad czasem, energią i pieniędzmi wydawanymi na rozwiązanie czy uregulowanie takich, wcale nie śmiesznych i bagatelnych zagadnień.
markot
27 października 2021
15:25
Kto bogatemu zabroni zajmować się tym, co go interesuje?
Dekadenckie elity zawsze miały jakieś idee fix…
Co prawda problem z orientacja płciową ma jakieś 8-10% populacji, ale nie jest on najwazniejszym problemem ich zycia.
Najważniejszym jest PRZEŻYCIE kolejnego dnia.
Pilotazowo, wprowadźmy ten problem na agendę krajow islamskich, czy ultrakatolickich.
Efektów jestem pewien.
Homoseksualistów przestano tępić w Europie dopiero w latach 60″.
Dajmy sie oswoić z problemem większości populacji świata.
Zajmie to jakieś 100-150 lat.
@wd-59
wprowadźmy, dajmy…
Nie czujesz, jak irytujące jest to twoje ciągłe stawianie się ponad „większością populacji świata”?
Adam i Ewa
Bajka uslyszana w dziecinstwie o Adamie i Ewie odbija sie dzisiaj intelektualna czkawka. Przez stulecia spora grupa ludzi ukrywala sie po klasztorach, kosciolach lub byli chronieni przez kochajace ich rodziny. Dzisiejsza konfrontacja z rzeczywistoscia nie wszystkim przypada do gustu. Problemy mniejszosci staly sie dzis problemem wiekszosci. Fakty a nie pobozne zyczenia i biblijne bajki wyznaczaja kierunek zmian spoleczno-obyczajowych.
Slawomirski
27 października 2021
18:09
Mylisz się i to bardzo.
Problemy mniejszości nie stały się problemami wiekszości.
W większości krajow świata i ludzkiej populacji.
To jedynie zachodnie media robią wiekszości swojej populacji kisiel z mózgów.
Rzeczywistość wykreowana przez media nie jest RZECZYWISTOŚCIĄ, tylko pobożnym zyczeniem decydujących o takiej kreacji.
markot
27 października 2021
16:57
Nie jest moją winą, że jestem niepodatny na propagandę.
I odporny na presję stada….
„Nie jestem panem sumien waszych” powiedział mądry król Polski.
I tego się trzymajmy.
@markot
27 października 2021
15:19
„Prawodawstwo niektórych krajów np. Niemiec rozwiązało ten problem już parę lat temu. W rubryce „płeć” obok męskiej i żeńskiej można wpisać divers”
Szczęśliwy to kraj, którego prawodawsto nie ma poważniejszych problemów! Moje prywatne prawawodawstwo rozwiązałoby ten problem jeszcze prościej — zlikwidowałbym te rubrykę w paszporcie.
Inny sposób, to ustalenie, że każdy osobnik gatunku homo
stanowi odrębna płeć. Można by ja wtedy identyfikować po numerze PESEL (lub jego odpowiednika w kraju obywatelstwa osobnika). Różnorodność mniejszości seksualnych rozkwitłaby ok. ośmioma miliardami kwiatów. Obawiam sie jednak, że i to nie zaspokoiłoby ambicji sił postępu.
@plaskostopiec
Szczęśliwy to kraj, którego prawodawsto nie ma poważniejszych problemów!
Ale o którym konkretnie „szczęśliwym kraju” tu mowa? Istnieje taki, czy chodzi o jakąś baśń?
Moje prywatne prawawodawstwo
No, to już nawet nie jest baśń tylko sprzeczność.
@Gammon No.82
27 października 2021
19:11
„Ale o którym konkretnie „szczęśliwym kraju” tu mowa?”
„@markot
27 października 2021
15:19
Prawodawstwo niektórych krajów np. Niemiec”
Ergo: szczęśliwy jest kraj. który jest niektóry, np. Niemcy.
Have I made myself clear, dear?
@plaskostopiec
Dlaczego snujesz takie gadki-szmatki?
Które miejsce w klasyfikacji polskich problemów prawodawczych powinien zająć temat regulacji dotyczących płci w dokumentach?
I po załatwieniu jakich to palących problemów polskie prawodawstwo mogłoby się zająć tym tematem?
@plaskostopiec
Prawodawstwo niektórych krajów np. Niemiec”
Ergo: szczęśliwy jest kraj. który jest niektóry, np. Niemcy.
Non sequitur.
Jeśli w prawodawstwie Republiki Wybrzeża Kości Mamuciej jest przepis, że zabronione jest przeciążanie ładunkiem mamutów transportowych, to nijak NIE pozwala na wniosek, że prawodawstwo R.W.K.M. „nie ma poważniejszych problemów” niż mamuty cierpiące lub padające z przeciążenia.
Przypuszczam, że zawieszenie Tęczowej Flagi w Watykanie jest mozliwe.
Ale zawieszenie jej na Górze Atos, czy Hagia Sophia?
Nie mówiąc już o Kremlu, czy w Zakazanym Miescie, albo jakimś Teheranie czy w Rijadzie, byłoby samobójstwem.
Ten projekt czeka kilka stuleci co najmniej, by był zrealizowany.
W międzyczasie, trzeba zająć się biedą, analfabetyzmem, niewolnictwem, bezlitosną eksploatacją ludzi i zasobów.
Hedonizmem i sybarytyzmem zajmiemy się potem…..
@markot
Dlaczego snujesz takie gadki-szmatki?
Bo to tak ma działać. Jeśli napiszesz, że X jest złe, ktoś szybko zmieni niewygodny temat X na: a czemu nie piszesz że Y jest złe?” (albo a dlaczego nie pisze się, że…., albo podobne). W ten sposób można szybko i efektywnie unieważnić X jednym zdaniem.
@ wiesiek 59
Sam Pan pisze, że problem z identyfikacją płciową dotyczy 8-10% populacji
Czyli, pomijając dzieci poniżej 10 lat jest to jakieś 3 miliony Polek i Polaków.
nie jest to ilość niewielka, to ilość podobna do liczby ludzi cierpiących ubóstwo.
To jak- ubóstwo jest poważnym problemem społecznym a problem z identyfikacją płciową nie ? Proszę wziąć pod uwagę, że zasadniczo człowiek ubogi nie jest poddawany społecznemu ostracyzmowi, zaś np homoseksualista (tka) – tak
@wd-59
Hedonizmem i sybarytyzmem zajmiemy się potem…
Jeśli urodzi się białkowiec z siusiakiem/cipką między nogami, z automatu wpiszą mu do dokumentów oznakowanie „samczyk”/”samiczka”.
Następnie otoczenie społeczne i system prawny będzie go traktować zgodnie z tym, co sugerują tkanki w kroku i co potwierdzają dokumenty.
Jeśli jednak ów białkowiec trwale odczuwa własną przynależność do płci innej, niż wynika z tkanek/dokumentów, wszystko to może u niego wywołać ciężką frustrację, do tego stopnia, że podejmie skuteczną próbę samobójczą (jest ich w tej populacji bardzo dużo).
W którym konkretnie punkcie jest tu hedonizm względnie sybarytyzm?
Gammon No.82
27 października 2021
20:55
Problemy egzystencjalne jednostki, są WYŁACZNIE jej problemami.
Chyba że ich ilość grozi społeczeństwu.
I jego funkcjonowaniu.
Wiele kultur już kilka tysięcy lat temu rozwiązało ten problem.
Akceptując odmienność, czy też włączając do katalogu normalnych zachowań.
Pruderyjne chrześcijaństwo tego nie zrobiło.
Obsesje seksualne kapłanów rzutują na ich postrzeganie swiata- nie własnej kasty.
Można tu przytoczyć przykłady, poczawszy od starożytnej Grecji, Rzymu, skończywszy na zwyczajach współczesnego Afganistanu.
NORMA jest bardzo wzglednym pojeciem- w przypadku zachowań seksualnych czy identyfikacji płciowej.
Norma ogólnoludzka jest nieosiągalna.
O co chodzi w tej fanatycznej krucjacie gender, tego nie wie chyba nikt.
Pozwólmy ludziom żyć na swój własny sposób, być szcześliwymi.
Uszczęśliwianie ich na siłę, jest bzdurnym projektem, nie mającym szans powodzenia…
80 płci nie rozwiązuje problemu, jest przyczyną problemów.
I może o to w tym wszystkim chodzi?
https://www.onet.pl/turystyka/onetpodroze/jestem-corka-szejka-fragment-ksiazki-laila-shukri/w5kc7n4,07640b54
===========
Wprowadźmy tam europejskie normy kulturowe.
I pochodną- problemy egzystencjalne.
@wd-59
1. Zdefiniuj „fanatyczną krucjatę gender”
2. Kogo dotyczy twoje wezwanie: „Pozwólmy ludziom żyć na swój własny sposób, być szcześliwymi”
3. Na czym polega bzdurny projekt (w przypadku zaburzeń i dysforii płciowych) „uszczęśliwiania ich na siłę”?
Kto go proponuje?
I gdzie się pozycjonujesz w tym przypadku? W większości populacji świata czy w mniejszości?
No i jeszcze, dlaczego sądzisz, że problemy egzystencjalne są pochodną „europejskich norm kulturowych”? Jakich konkretnie?
@wd-59
Problemy egzystencjalne jednostki, są WYŁACZNIE jej problemami.
Podobnie jak wszystkie inne. Jeśli komuś pociąg nogi utnie, to ten ktoś ma problem, bo to on nie ma nóg, a nie pozostałe 7,5 miliarda ludzi.
Quantum Field Theory
Zachodnie media wykreowaly QFT ,alternatywna rzeczywistosc strukrury seksualnej czlowieka oraz egzystencjalne problemy jednostki.
Widoczna jest na blogu tesknota za wschodnimi mediami i redaktorem Passentem.
markot
28 października 2021
3:56
Penalizację zachowań seksualnych w kulturze europejskiej zawdzięczamy KK.
Nie dotyczyła ona wyższych stanów, karano jedynie plebs.
I oczywiście kleru, co od pewnego czasu coraz wyraźniej widać.
W innych kulturach i religiach takich zakazów na ogół nie było.
Mierzi mnie codzienna dawka propagandy w postaci tekstów o LGTB…
Maja uformować nowe postawy wobec marginalnego zjawiska.
Przyzwolenia.
To kto z kim spi nie powinno nikogo interesować.
Dysforie płciowe powstają wtedy, gdy wiem że coś takiego istnieje.
Żeczy nienazwane nie istnieją w świadomości.
Ciągłe bębnienie o tym powoduje wzrost tychże w populacji.
Wygenerowanie psychozy na którą można zwalić własne niepowodzenia- to skutek.
Dysforie płciowe powstają wtedy, gdy wiem że coś takiego istnieje. Żeczy nienazwane nie istnieją w świadomości.
Ciągłe bębnienie o tym powoduje wzrost tychże w populacji.
Aha. A tego to nie wiedziałem 🙁
Par ma foi! il y a plus de 40 ans que je dis de la prose, sans que j’en sache quelque chose
To w Polsce już co najmniej połowa populacji powinna być LGBT, a w strefach oficjalnie ogłoszonych za wolne od tej żeczy albo już nikt nie mieszka, albo wszyscy zdysforiowali
Jestem pod wrażeniem tej argumentacji, ale nadal nie wiem, kto i kogo próbuje uszczęśliwiać na siłę, według ciebie.
Bo czy na przykład stosowanie elektrowstrząsów, szoku farmakologicznego, gwałtu naprawczego, przyżegania, lobotomii i innych metod chirurgicznych w celu konwersji orientacji seksualnej jest uszczęśliwianiem na siłę, czy raczej bestialską torturą skazaną na niepowodzenie?
Jesteś przeciwny wzbudzaniu w tobie przyzwolenia na to „marginalne zjawisko”, jakim są odmienne orientacje seksualne, bo boisz się o tym myśleć w odniesieniu do siebie samego? Wolisz o tym nie słuchać i nie czytać?
Jak zamilczymy problem, to on zniknie 😎
A jeśli ulicą będzie szedł facet w sukience i na wysokich obcasach albo dwóch chłopaków czy dwie dziewczyny będą całować się w parku, to osoby nie mające pojęcia o istnieniu LGBT i normalności tego zjawiska mają prawo ich wyśmiać, wytknąć palcami, obrzucić obelgami lub pobić?
I pogonić z przestrzeni publicznej, bo co z oczu, to i z myśli?
A jeśli dwoje nieheteronormatywnych zapragnie tych samych praw, co heterycy i zechce założyć rodzinę, a nawet wspólnie wychowywać dzieci, jak to się już dzieje w 30 krajach, to co im odpowiesz?
@markot
28 października 2021
10:50
„A jeśli dwoje nieheteronormatywnych zapragnie tych samych praw, co heterycy i zechce założyć rodzinę, a nawet wspólnie wychowywać dzieci, jak to się już dzieje w 30 krajach, to co im odpowiesz?”
Właściwie uczestniczenie w podobnych pyskówkach już dawno postanowiłem nie brać udziału, bo dla mnie są to najczęściej rejony hipokryzji sięgające dna Rowu Mariańskiego, ale jak czytam teksty w rodzaju cytowanego powyżej , puszczają mi
najamocniejsze hamulce i bardzo spokojnie powiadam:
Od dzieci to się drodzy postępowcy odp….ostępujcie!
Amen!
O, biedaku bez hamulców 🙁
To co powiesz dwóm lesbijkom, które obie chcą mieć prawa rodzicielskie wobec dzieci urodzonych przez jedną z nich?
Wyobraź sobie, że rodzona matka umiera, a dzieci zostają odebrane przez krewnych, którzy jej nienawidzili lub się wyrzekli z powodu tych skłonności. Albo muszą iść do domu dziecka, bo partnerka matki nie ma prawa ich adoptować.
To samo dotyczy dzieci „wniesionych” przez ich ojca do związku z innym facetem.
Poza tym może najpierw zażyj coś na uspokojenie.
Nikt się nie przymierza do odebrania ci twojej progenitury i oddania jej w łapy jakichś gejów.
A potem poczytaj o dzieciach wykorzystywanych seksualnie przez heterycznych jak najbardziej i „rodzonych” ojców, wujków, konkubentów, trenerów, księży, murarzy etc.
O ojcach alkoholikach maltretujących swoje ślubne oraz własny, niekoniecznie chciany przychówek nie ma sensu wspominać, bo to nudny klasyk, zupełnie nie wzburzający zmysłów 🙄
funkcjonuje rozpoznanie dysforii płciowej (gender dysphoria), kładące nacisk na cierpienie (dysforia) osoby czującej, że jest płci odmiennej, niż świadczy o tym jej budowa anatomiczna – ja czuję cierpienie że nie jestem motylem.
Jaka to dysforia?
PS. W szkole byłem niesfornym uczniem. Obecnie byłbym zapewne na lekach uspokajających. Zadziwiające jak łatwo lekarze wymyślają choroby.
@markot
28 października 2021
11:17
„O, biedaku bez hamulców ”
Nie jestem biedakiem i nie jestem bez hamulców. Hamulce zaś nie są po to, żeby na zawsze być zaciśnięte.
„To co powiesz dwóm lesbijkom, które obie chcą mieć prawa rodzicielskie wobec dzieci urodzonych przez jedną z nich.”
A co mam powiedzieć, czy coś z nimi nie w porządku jest?
Czy ktoś pozbawia praw rodzicielskich jedną z nich, tak BTW — rodzicielkę?
Cała zaś reszta Twojej argumentacji, jest zbyt łatwa do podważenia przy zastosowaniu tych samych, z całym szacunkiem — dość niewyszukanych demagogicznych chwytów w rodzaju:
„wykorzystwwanych przez heterycznych jak najbardziej i „rodzonych” ojców, wujków, konkubentów, trenerów, księży, murarzy etc.”
Proszę bardzo:
Co powiesz dzieciom wykorzystwanym przez homotycznych jak najbardziej przysposobionych ojców, matki, wujków, konkubentów, trenerów, księży, murarzy etc.? Czy jest jakieś prawo przyrody, które powiada, że wujek i murarz homo nie są zdolni, jedynie, z racji zakładanej szlachetności ich orientacji, do popadania w alkoholizm, wykorzystywania, maltretacjie itp…
No ale dość tego opadania na dno mariańskie…
Amen!
@plaskosotopiec
Zadałem ci konkretne pytanie, ale się wykręciłeś.
Hamulce puszczają ci zbyt łatwo albo oczy zachodzą bielmem z podniecenia, więc dalszej rozmowy nie będzie.
Nie dość, że czytasz bez zrozumienia, to jeszcze argumentujesz emocjonalnie, pokrętnie i bez sensu.
Gadaj sobie z Wieśkiem, chyba że rozumiecie się bez słowa 😎
Notabene,
Jeśli ktoś myślał, że gender, małżeństwa homoseksualne, walka o prawa kobiet, legalność prostytucji, i tolerancję wobec każdego rodzaju miłości to tematy XXI wieku, niech sprawdzi jak bardzo się mylił.
Polecam książkę „Epoka hipokryzji” o sporze obyczajowym w przedwojennej Polsce.
PS
Znany polski seksuolog prof. Lew-Starowicz kilka lat temu przeprosił swoich pacjentów za próby leczenia homoseksualizmu przy pomocy elektrowstrząsów.
markot
28 października 2021
10:50
Naprawdę, nie interesuje mnie kto z kim spi.
Ważne żeby im dobrze było.
Natomiast epatowanie swoja innością, uważam za naganne.
Zarówno w przypadku hetero jak i homoseksualnych osobników dowolnej płci.
Ludzi podłych, wykorzystujących swoją pozycję, podległych czy zależnych od nich, znajdziesz w każdej grupie.
Tak samo jak szlachetnych, dobrych, przywoitych.
Nie zależy to w zadnym stopniu od preferencji seksualnych, tylko od zinternalizowanych norm moralnych nabytych w toku socjalizacji.
A co do poczucia inności, cierpienia, niezadowolenia.
Freud , Adler, Horney, wynaleźli wiele chorób, wychodzac na przeciw potrzebom bogatych klientów.
Praktycznie nieistniejących w niższych klasach społecznych.
Tych odmian psychoanalizy jest bez liku.
Każdy znajdzie- za odpowiednią opłatą- terapię zgodną ze swoimi zainteresowaniami i potrzebami.
To zaspokaja konkretne potrzeby psychiczne.
Chorych z urojenia.
„Przed aktem płciowego obcowania zupełnie sie nie podnieca nerwów u żony
żadnymi pieszczotami, całusami lub objęciami, tylko wprost przystępuje sie niespodzianie, znienacka do aktu spółkowania.
Skutek przy tym głównie ma zależeć (od tego), aby zaraz od początku
małżeństwa tak postępowano, aby młoda nie znała innego rodzaju
wykonywania małżeńskiego obcowania, jak tylko ten jeden.”
Epoka hipokryzji -Kamil Janicki
W PDF:
https://pdf-x.pl/doc/Epoka-hipokryzji-Kamil-Janicki/5b1eb5aea32a9d1e1f72206d
(samieństwo, zwisak, merdanka – cóż, brwi uniesłach, zleść nazat im aż przykro)
PDF darmowy, nie antykwaryczny, mieszek takiego jednego stąd nadal będzie
rubaszny od monet, co go zaboli, och zaboli!)
@markot napisał:
„Hamulce puszczają ci zbyt łatwo albo oczy zachodzą bielmem z podniecenia, więc dalszej rozmowy nie będzie.”
@płaskostopiec napisał:
„(…) jak czytam teksty w rodzaju cytowanego powyżej , puszczają mi
najamocniejsze hamulce i bardzo spokojnie powiadam:
Od dzieci to się drodzy postępowcy odp….ostępujcie!”
@markot wór spod wyra wytargał:
„Koniec z wciskaniem do szufladek i dopasowywaniem na siłę.”
Jednemu sie zebrało na wymioty na sama myśl o okrucieństwie
dorosłych nad często im podopiecznymi…
Drugi tej chwiejności, uczuciu osłabniecia, dofabrykował podnietę,
z domieszką jasnowidztwa, zza ekranowo i pulpitowo wypatrzył
zaćmę (płaskostopcze podrepcz do okulisty)…
https://wiadomosci.radiozet.pl/Swiat/Boliwia.-11-letnia-dziewczynka-zgwalcona-przez-dziadka.-Jej-rodzina-nie-zgadza-sie-na-aborcje
@ wiesiek 59:
„Freud , Adler, Horney, wynaleźli wiele chorób, wychodzac na przeciw potrzebom bogatych klientów.”
Taaa…. bo biedni nie miewają problemów psychicznych. Nie popełniają samobójstw, nie popadają w narkomanię i alkoholizm i w ogóle są szczęśliwi i zadowoleni z życia….Biedni też w ogóle rzadziej chorują i rzadziej chorowali szczególnie w czasach, gdy nie było bezpłatnego leczenia.
Hell’s Engels
28 października 2021
16:21
Nie mam pod ręką twardych danych,
Ale założę się, że problemy psychiczne ma procentowo większa ilość elit, nż plebsu.
Plebs ma większy problem w utrzymaniu się przy życiu.
Elity mogą poddawać się psychoanalizie, bo na to je stać.
Problemy psychiczne 1 % nie są tożsame z pozostałymi 99%.
Walka z nudą, nie równa się z walką o byt.
Nie mam pod ręką twardych danych,
Ale założę się
Nie masz żadnych danych, ale bajdurzysz o swoich wyobrażeniach o plebsie i elitach oraz różnicy w procentowej liczbie ich problemów psychicznych.
Naoglądałeś się amerykańskich filmów?
Jeśli ktoś w Polsce nie mając dostępu do fachowej pomocy rozwiązuje swoje problemy psychiczne przy pomocy alkoholu, narkotyków i przemocy, to zaliczysz go do plebsu czy do elity?
Z ust wyjęto mi markotnie piętro wyżej…!
Odkąd dokąd ta elita(?), jakieś szacunki, nie mylić z powitaniem
i pożegnaniem, podziękowaniem..
Jakiś metrażyk(?), mareczka samochodu(?), obuwie trzypasiaste,
albo z ptaszkiem… każde byleby nie schodzić z dwustu zeta za parę…
Jako plebs, jestem odziana oszczędnie, jeżdżę pełnoletnią już bryką,
metraż okazuje się zawsze za mały, bo dorosłe dzieci, tak często jak sie
wynoszą tak jeszcze szybciej meldują spowrotem…
Ale mamy hymn:
https://www.youtube.com/watch?v=TG6eqJtO-sA
Niesie sie w naszych sercach, dokarmia, utrzyma przy życiu
przez czas jeszcze jakiś!
@Bohatyrowiczowa
Znasz taki frazeologizm „mieć bielmo na oczach”, który oznacza bycie zaślepionym i niemożność dostrzeżenia faktycznego stanu rzeczy lub sytuacji, które dla innych ludzi są oczywiste?
Jak kogoś krew zalewa na samą myśl o adopcji dzieci przez parę gejów lub lesbijek, to jak sam mówi – puszczają mu hamulce i pędzi na oślep nie zważając na absurdalność swojej reakcji.
Wolałbym czytać i słuchać o takiej burzliwej reakcji na widok realnie krzywdzonego dziecka, osoby niepełnosprawnej, zwierzęcia etc.
A podniecenie to obok furii, wściekłości, białej gorączki, zdenerwowania, irytacji etc. jeden z synonimów wzburzenia.
@markot
No tak, „mieć bielmo na oczach” nienaumyślnie pomylić mogłam
z robieniem maślanych oczu…nie dam sobie głowy urwać, że akurat tak było.
I, siedzę teraz wpatrzona w te Twoje tak pięknie zbudowane dla mnie zdania,
żeby nie było, doceniam…
Układałam w sobie co i jak Ci odpowiem, zapragnęłam zaerudytować,
wtuliłam sie kręcąc w rytm muzyki której słucham, raz w jedną paszkę,
potem w drugą, wyniuchałam jakiś smrodek…
Coś tu śmierdzi…i, nie ma ani jednej żółtej buziuli, żadnych uniesionych
brewek, sarkastycznego uśmieszku od ucha do ucha…
Zaciągnęłam ręczny, wsłuchuję sie, szukam podpowiedzi,
czym i skąd teraz we mnie rzucisz…
Nie ma buziek, przyssam sie do dzióbka butelki…
Siedzę w przepoconej bokserce, chociaż ubrałam ją świeżutką,
wróciwszy od lekarza.
Tamto wyrzuciłam z siebie, na krótko przed drogą do pewnej
przychodni, zdenerwowana.
Tam po osłuchaniu przez lekarza, kilku jego słowach…chce się
żyć! Chcesz czy nie to Ty mogłeś mi przynieść aż tyle szczęścia!
Trochę kobieta, trochę mężczyzna – może to jest rozwiązanie, ale dla mnie rodzi pewne ryzyko. Nieduże, ale jednak.
Chodzi o przekręty na córkę, wnuczka, kochanego siostrzeńca itd.
I nie wiem, czy nie istnieje ryzyko, skoro można być trochę kobietą, trochę mężczyzną.
Jest sobie facet ( kobieta) który ma pomysł na życie, czyli znaleźć kobietę( faceta) z kasą, wyjść za niego itd, itd.
Czyli jest sobie Waldek, który czuje się Waldemarą i kocha bardzo Antoniego.
Ale on Waldemar(a) i jego wybór Antoni są goli i weseli.
I Waldek, który czuje się Waldemarą – ale cały czas ma postać Waldka – myśli, czy jeszcze by na tym starym, dobrym Waldku trochę kasy nie zarobić.
I jak pomyślał, tak i zrobił. Strasznie rozkochał w sobie Stefanię, która jest bardzo dzianą Stefanią, ale wie, że gdyby został jej mężem, i następnie w majestacie prawa rozwiódł się z rozkochaną w nim Stefanią, byłaby Stefania dziana już w połowie, bo tak orzekł by sąd w sprawie rozwodowej.
I celem misternego planu, Waldemar określa, że on przed ślubem nie może, bo ma zasady katolickie, ale na dowód, że wszytko u niego w porządku to on może pokazać czym dysponuje…Stefania widząc to co widzi, postanawia, że ona musi zostać jak najszybciej żoną Waldemara, bo ona już nie może, jak to wszystko co piękne u Waldemara tak się marnuje…
I jest uroczysty ślub, wesele i przychodzi noc poślubna i Roksana mówi, że w końcu, nareszcie…a Waldemar mówi, że on jest Waldemarem jedynie trochę, bo bardziej jednak czuję się Waldemarą i wie o tym jego serdeczny kolega Antoni.
I moim zdaniem, to rozwiązanie z takim „pół na pół” jest może sensowne i humanitarne, ale grozić może takimi precedensami.
A w tych sprawach moim zdaniem trzeba się określić, albo gilotynka…albo kleimy na Kropelkę…
…bo Pani może też rozkochać Pana.
@ samba
Opisany powyżej przekręt jest bez sensu z dwóch co najmniej powodów:
Po pierwsze, nie trzeba być wcale LGBT żeby go wykonać a po drugie najwidoczniej nie masz pojęcia o prawie cywilnym i rodzinnym:
Zawierając małżeństwo zyskujesz tylko ograniczone prawo do dysponowania wspólnym majątkiem a w przypadku rozwodu małżonkowie zachowują każde wniesioną przez siebie część majątku. Czyli w taki sposób nie można zostać automatycznie właścicielem połowy majątku współmałżonka również po rozwodzie.
Po tym co zaraz zacytuje, wniosek może być tylko jeden,
Transseksualiści są kolejną grupą która korzysta na tym, co mądrzy ludzie nazwali kiedyś konstruktywizmem społecznym i co za tym idzie, nikt nie może zaobserwować obiektywnej rzeczywistości, oderwanej od nadawanych znaczeń i kontekstów.
I teraz zacytuję fragment z ciekawej książki wydanej przez Instytut Archeologii i Etnologii PAN.
Jej autorką jest antropolożka Maria Dębińska, a jej tytuł ( książki, nie Pani) brzmi:
„Transpłciowość w Polsce. Wytwarzanie kategorii”.
Oczywiście budzić może ciekawość jaką opcję światopoglądową reprezentuje badaczka, ale jeżeli wśród osób którym zawdzięcza jej napisanie jest m. in. Anna Grodzka, tak więc strachu nie ma. A zresztą ten PAN, chociaż pisany projekt był przez Panią, również daje gwarancję.
Książka jest pokłosiem (również) w części badawczej setek ankiet, wywiadów, rozmów z osobami ze środowiska LGBTQ.
Czytałem książkę raczej mało wnikliwie, ale na potrzeby dyskusji wrzuciłem wątpliwość z mojego wcześniejszego komentarza, a teraz przytoczę wypowiedź jednej z ankietowanych, która może być jakąś odpowiedzią na pytanie: Skąd się to wszystko bierze, czyli trochę chłop, a trochę też baba:
Wywiad nr 16 ( pisownia oryginalna)
„R:…coraz mniej osób zmienia genitalia
MD: Dlaczego
R: Dlatego, że to jest drogie, dlatego, że to jest trudne w sensie medycznym i bardzo obciążające organizm;dlatego, że to był też stereotyp i on ludziom mija powoli: zaraz, jak ja mogę to wszystko zrobić, to dlaczego ja muszę mieć te genitalia. Dlatego, że coraz mniej osób ucieka – mówiłyśmy o tych transseksualistach, którzy zmieniają płeć, znikają, i chcą mieć na męża na przykład, który by nie wiedział, no i mężowi dać cipkę, albo odwrotnie – być menem dla swojej panienki, mieć penisa. I coraz mniej osób chce udawać w tej sferze”
Czy jakieś wnioski wyciągnąć można
Na przykład ten, że transseksualiści do bogatych nie należą i przypominają trochę szlachtę polską, która kiedyś (wiek XVII) dumnie ( aby zachować szlachectwo) musiała je poświadczyć 345 ha pól i nieużytków leśnych, a w wieku XVII do honorowego już szlachectwa wystarczał herb i 47,5 ha pól i nieużytków leśnych i można było włączać do tego również inne serwituty,
Czyli, nie stać na operację bo jest droga, to ograniczamy swoje wymagania względem oznak zewnętrznej płciowości.
I to zdanie kończące „ że coraz mniej osób chce udawać” świadczy o czymś wręcz odwrotnym, że co raz więcej osób chce udawać.
Bo jeżeli lepiej będzie udawać swoją męskość, to będą chłopem ( z tego tytułu należeć mi się będzie Złota Karta Wędkarza), a jeżeli opłacalna będzie kobiecość ( na przykład wybory Miss Mokrego Podkoszulka) to będą kobietą.
Dla mnie to jest dopiero mimikra.
Co za bełkot 🙄
Żeby kochać Antoniego Waldemar nie musi czuć się kobietą.
Małżeństwa gejów z kobietami były dawniej bardzo częste, szczególnie z obawy przed wykluczeniem społecznym, z lęku przed własnym „zboczeniem”, ze względów dynastycznych itp. Zdarzają się dziś także wcale nie tak rzadko.
Nieprawdą jest też, że każdy gej nie jest w stanie współżyć z kobietą.
Może łatwiej mu o erekcję na widok, zapach, głos ukochanego partnera, ale i kobieta nie każdego napawa wstrętem. Jest jeszcze coś takiego jak biseksualizm.
A przed utratą połowy majątku można się w prosty sposób zabezpieczyć przez zawarcie intercyzy lub ustanowienie rozłączności majątkowej.
„Jeżeli ktoś deklaruje się jako stuprocentowa kobieta i ma dwa chromosomy X, należy do osób cisgender. Jeżeli ktoś deklaruje się stuprocentowym mężczyzną i jego kariotyp zawiera dwa chromosomy płciowe X i Y, jest również cisgender.
Gatunek Homo sapiens w olbrzymiej większości składa się z osobników cisgender, tworzy społeczności cisgender i wytwarza tym samym presję społeczną cisgender. Ale to nie oznacza, że nie ma innych ludzi, zwyczajowo określanych
skrótem LGBT. W przeciwieństwie do nazwy cisgender, osoby o odmiennej tożsamości płci, czyli z dysforią płci, należą do grupy osób transgender.
Zazwyczaj tę nazwę stosuje się do określania stosunkowo wąskiej grupy osób transseksualnych MtF i FtM (litera „T” w skrócie LGBT).
Nasze słownictwo nie rozróżnia słowa „płeć” (sex) od słowa „płeć” (gender). Dlatego zapożyczyliśmy sobie obco brzmiące słowo „gender”, które w zasadzie można by zastąpić polskim słowem „płciowość”.”
Spróbuj zapytać łysego karka z bejsbolem, czy wie, że jest osobnikiem cisgender 😎
@markot
Ciężko jest mi podjąć sensowny dialog, skoro nie możesz zapoznać się z treścią oczekującego na moderację komentarza, ale problem Waldemara, czującego że jednak jest Waldemarą i problemów jakie z tego powodu mogą stać się udziałem Stefanii jest problemem który zaprzątał swego czasu część polskiego świata prawniczego i omówiony jest – co prawda z pewnym przekąsem – przez autorkę książki której treść wspominam w moderowanym komentarzu, a zmieszaną w nią była osoba renomowanego swego czasu prawnika, profesora Mariana Filara, który należał do Kongresu Liberalno-Demokratycznego, potem do Unii Wolności oraz do Partii Demokratycznej – demokraci.pl (do sierpnia 2006, gdy zanikły jej struktury lokalne). W latach 1997–2001 był wiceprzewodniczącym Trybunału Stanu.
A moderowany jest chyba dlatego, że w przytaczanym fragmencie książki firmowanej przez Polską Akademię Nauk, znajdują się słowa nie licujące z powagą polskiej nauki, czyli słowo „cipka” i słowo „penis”.
Sensowny dialog z kukułą… 😆
Dziękuję, postoję.
@ samba
Zawierając małżeństwo nie stajesz się automatycznie właścicielem połowy majątku współmałżonka. Współwłasność trwa dopóki trwa małżeństwo. W przypadku rozwodu z mocy prawa małżonkom przypada ta część majątku, którą wnieśli, więc twój pomysł przekrętu nie dość, że wcale nie wymaga bycia LGBT to ma mniej niż nikłe szanse powodzenia
” I coraz mniej osób chce udawać w tej sferze””
„Bo jeżeli lepiej będzie udawać swoją męskość, to będą chłopem ( z tego tytułu należeć mi się będzie Złota Karta Wędkarza), a jeżeli opłacalna będzie kobiecość ( na przykład wybory Miss Mokrego Podkoszulka) to będą kobietą.”
„Dlatego, że coraz mniej osób ucieka…”
Coraz mniej ucieka, nie zamyka za sobą drzwi, na bliskich, rodziców,
nie zrywa kontaktów tak bardzo nam potrzebnych, nie przychodzimy
na ten świat znikąd, jesteśmy komuś tam zawsze potrzebni…
Jestem kobietą i w moim tete a tete z przedstawicielką tej samej płci,
obie nimi byłybyśmy, nimi tzn kobietami.
Bo od czego mamy dłonie.. usta… by za ich pośrednictwem dać się
poprowadzić … a i uliczki te dla nas/ mnie zaryglowane bądź nigdy jeszcze
dla nikogo nie otwierane, mogą takimi pozostać.
Dwoje ludzi pragnie sie przede wszystkim dotykać, sprawiać przyjemność
bądź ją odwzajemniać.
Być z sobą, teraz, nie mamy żadnych gwarancji na potem.
Mogę wyjść z jej łóżka, mieszkania, i pod jej blokiem, może mnie rozjechać
samochód.
Jeśli zechce być bardziej męską przy niej, poprawie sobie jeansy w kroku
siedząc w rozkroku na fotelu!
Zaściankowa kukuła czyta to wszystko z płonącymi uszami i tak by chciała, żeby wszystko było jasne: chłop to chłop, baba to baba, a jak nie, to wywęszyć, ujawnić, zdemaskować, wywlec na jaw i wytknąć palcem…
Co za obskurancki kołtun 🙁
@Bohatyrowiczowa
Cool woman z ciebie 😎
Ostatnie zdanie… 😀 😀 😀
@markot
To co piszesz o mnie, nie napawa mnie radością, ale się przyzwyczaiłem.
A poza tym uważam, że człowiek na drodze swojej ewolucji przechodził drogę od władztwa instynktów do królestwa rozumu. Od świata natury do świata poddanego kulturze.
I tutaj na moje przednaukowe wyczucie mamy do czynienie z kulturową ingerencją w świat natury. Dokładniej, z wykorzystaniem istniejących możliwości politycznych do modelowania świata na swoją modłę. Na razie zachodniego i miejmy, że na tym się skończy.
Ciekawie opisał to, co mam na myśli znany filozof ( kojarzony z marksizmem) Erich Fromm w swojej pracy „Mieć czy być?”. Najbardziej znana z jego książek to oczywiście „Ucieczka od wolności”.
Oto ten fragment, który wpadł mi w oko i myślę, że przy okazji wątku LGBTQ może zostać upubliczniony:
„Nowa nauka o człowieku będzie musiała przeprowadzić podstawowe badania natury potrzeb, którą dotąd wybitnie mało się zajmowano. Będziemy musieli określić potrzeby, które dyktuje nam organizm, które są produktem rozwoju kultury, które są wyrazem indywidualnego rozwoju jednostki, które są sztuczne, wymuszone przez świat hegemonów kulturowych i gospodarczych, które aktywizują, a które powodują bierność, które są zakorzenione w patologii, a które w zdrowiu psychicznym”.
To tyle od dyżurnego, obskuranckiego kołtuna.
@sambo
Mogę prosić byś, powiedział czym są te potrzeby zakorzenione w patologii?!
Mogłoby to pochodzić od ciebie ze środka!
Dość wygłupów(!) boisz się zejść z drzewa sam, mam podejść i podać ci rękę?!
Fantazjując o sobie w objęciach innej kobiety, wzbudzam Twoją mną pogardę,
bo ze mną jest w stuporocentach cos nie tak, z domu patologia, a w głowie nasrane i pełno much?!
@markot
dziękuję 🙂
„Potrzeby zakorzenione w patologii”???????
Oczywiście jest to zdanie autorstwa Ericha Fromma i wiem, że gdybym ja, sam od siebie, coś takiego napisał, to byłoby różnie z moją obecnością w tym miejscu, ale jestem osobą na tyle przewidującą, że posiłkuję się osobą z dorobkiem i ryzykuje raczej mało.
Bo Fromm to Erich Fromm (ur. 23 marca 1900 we Frankfurcie nad Menem, zm. 18 marca 1980 w Muralto) – niemiecki filozof, socjolog, psycholog i psychoanalityk pochodzenia żydowskiego.
Ale ja sam, również uważam, że w wielu ( jak wielu nie wiem) przypadkach preferencje seksualne to wyczuwalny dyktat kultury.
Kiedyś ( ze trzy lata temu) linkowałem tekst w którym opisano badania przeprowadzone na grupie badawczej liczone w setkach tysięcy osób i efektem tych badań było konkluzja, że preferencje w przeważającej liczbie są efektem oddziaływania kultury, a nie
A wpływ
Przerwało!
Oto tekst który wspominałem powyżej
Magazyn „Science” opublikował właśnie wyniki badań genetycznych prawie pół miliona osób. Po analizie olbrzymiej ilości materiału brytyjscy naukowcy stwierdzili, mówiąc w skrócie, że nie znaleziono genu LGBT. Homoseksualne skłonności mogą być jakoś związane z wyposażeniem genetycznym tylko u od 8 do 25 proc. osób, które jako homoseksualne się zadeklarowały. Badacze ostrożnie postawili więc tezę, że pociąg do osób tej samej płci w większej mierze wynika z uwarunkowań środowiskowych czy kulturowych niż genetycznych.
Badanie, owszem, ciekawe, ale znacznie ciekawsze jest to, do czego przyznali się eksperci z zespołu, który opracowywał wyniki. Przed publikacją efektów swej pracy konsultowali się z… organizacjami LGBT. Powód? Jak twierdzą, chodziło o to, by przekazać te dane opinii publicznej tak, by wyniki badań nie stały się narzędziem prześladowania osób LGBT. Tak, dobrze państwo przeczytali. Naukowcy np. pominęli część badań na ten temat z przeszłości, ponieważ miałyby one przysłużyć się wzrostowi homofobii. A zatem nie postawili sobie za cel poznania prawdy, lecz raczej nieszkodzenie społeczności, którą badają.
I jeżeli procedury badawcze w tych badaniach były dochowane, a jest środowisko, które je podważa, to jakim pojęciem można nazwać je określić?
Oczywiście „patologia” jest przesadnym, ale „przemoc symboliczna” jest chyba adekwatnym do rodzaju problemu.
„Celem życia jest doświadczenie optymalnej ilości przyjemności cielesnych,
a szczęście stanowi sumę zakosztowanych rozkoszy.”
Arystyp (pierwsza połowa IV wieku p.n.e)
„Mogę kochać, mogę być zakochany, lecz kochając, nie posiadam…
niczego. W rzeczywistości im mniej posiadam, tym bardziej zdolny
jestem do miłości.”
Z „Mieć czy być”
Ściągnęłam sobie, przerzucam strony palcem wskazującym
ozdobionym żelem w kolorze cegły…
Twarz też tynkuję, zdarza sie, podświadomie wykańczam się
na czyiś dach nad głową…
Skoro w spódnicy, to jak w pysk strzelił – Szkota!
„jesh li („jest mi dane”)
Ładne.
O Tobie:
„W egzystencjalnym modus posiadania moja relacja ze światem opiera się
na nabywaniu i zawłaszczaniu, w których toku pragnę wszystkich i
wszystko, włączając w to siebie, uczynić swą własnością.”
Choćbyś tu zamarzł, zapłonął, nawet zwymiotował …
Każde z nas ma prawo pragnąć, pożądać, odpoczywać
przy boku dla siebie najważniejszych osób, płeć
to tylko taka wymówka…
@ samba:
” Badacze ostrożnie postawili więc tezę, że pociąg do osób tej samej płci w większej mierze wynika z uwarunkowań środowiskowych czy kulturowych niż genetycznych.”
Ostrożnie postawili tezę….. czyli ?
Czyli w dalszym ciągu w zasadzie nie wiadomo, co ten pociąg warunkuje, poza tym, że niekoniecznie geny. Bo tak samo nie wiadomo, czemu ktoś lubi akurat Bacha a nie lubi Chopina……
Płeć i gender są wypadkową („are at interface”) interakcji czynników środowiskowych i hormonalnych z determinantami genetycznymi i epigenetycznymi wpływającymi na rozwój narządów, w tym również na rozwój struktur mózgowych.
Czy znaleziono gen skłonności do sadyzmu, podglądactwa, alkoholizmu, fetyszyzmu, nimfomanii, satyryzmu, narcyzmu?
Jak to jest, że z przeciętnych „porządnych i normalnych” rodzin wychodzą raz geniusze, raz durnie, złośliwe gnomy, a nawet mordercy?
I cały czas oraz we wszystkich społeczeństwach i kulturach świata w rodzinach heteroseksualnych przychodzą na świat osoby „nieheteronormatywne”.
Komentarz @Płaskostopiec usunięty. Proszę bez obrażania innych.
Jeżeli badacze po przeprowadzeniu u pół miliona osób badań stwierdzili, że:
„Homoseksualne skłonności mogą być jakoś związane z wyposażeniem genetycznym tylko u od 8 do 25 proc. osób, które jako homoseksualne się zadeklarowały”
to oczywiście wynik tych badań nie upoważnia do twierdzenia, że „LGBT jest produktem kulturowym” w rozumieniu klasycznej prawdy arystotelesowskiej, ale prawdą w rozumieniu statystycznym, czemu nie.
Bo zdanie, że:
„ Homoseksualne skłonności mogą być jakoś związane z wyposażeniem genetycznym tylko u od 8 do 25 proc. osób, które jako homoseksualne się zadeklarowały”
upoważnia do stwierdzenia, że:
Skłonności homoseksualne są związane z czynnikami kulturowymi aż u od 75% do 92%”.
A to już jest cóś.
Ale temat ten jest w zasadzie pobocznym z tematem wiodącym blogu, czyli zieloną nocą transseksualizmu.
Pierwszą- nieudaną operację zmiany płci, przeprowadzono na kochanku Nerona.
Nieudaną….
Operacja się udała co prawda, ale pacjent zmarł…
Neron, tak jak i późniejsi przedstawiciele elit, łącznie z obecnymi, poszukują nowych doznań.
Rżnąc wszystko co się rusza, jest wyższe od trawy, cieplejsze od żaby i na drzewo nie ucieka.
Propagandowe zrównanie wszelkich zachowań seksualnych, ma na celu wprowadzenie nowych norm społecznych.
Czyli, poszerzenia łowiska dla rybaków.
Ale, to moja opinia.
„Żeby życie miało smaczek, raz dziewczynka raz chłopaczek”
już im nie wystarcza.
@samba wkleił:
„„Nowa nauka o człowieku będzie musiała przeprowadzić podstawowe badania natury potrzeb, którą dotąd wybitnie mało się zajmowano. Będziemy musieli określić potrzeby, które dyktuje nam organizm, które są produktem rozwoju kultury, które są wyrazem indywidualnego rozwoju jednostki, które są sztuczne, wymuszone przez świat hegemonów kulturowych i gospodarczych, które aktywizują, a które powodują bierność, które są zakorzenione w patologii, a które w zdrowiu psychicznym”.”
W „Mieć i być?” po słowach „które są sztuczne, wymuszone”
mamy „wymuszone na jednostce przez przemysł, które aktywizują…”
Wmanewrowałeś w miejsce przemysłu „hegemona”,
robota to lider, po robocie tv, samochód, seks…
„Stanowimy społeczeństwo ludzi notorycznie nieszczęśliwych:
samotnych, lękliwych, przygnębionych, destrukcyjnych,
uzależnionych, którzy zadowoleni są wtedy, kiedy uda im się
zabić czas, uprzednio z takim trudem zaoszczędzony.”
@samby z wyżej:
„Dokładniej, z wykorzystaniem istniejących możliwości politycznych do modelowania świata na swoją modłę. Na razie zachodniego i miejmy, że na tym się skończy.”
Co drogi autorze ty miałeś w ogóle na myśli!?
Ze ludziom przy taśmach produkcyjnych sie w doopie poprzewracało,
robótki ręczne se wzięły do domu na potem, patrze i patrze pól dnia
na koleżankę po drugiej stronie taśmy, na jej sprawne paluszki,
dzióbki z przejęcia, westchnięcia, raz jedna łydka w górze raz druga
dla lepszego krążenia, odstania, i tam kij w oko, z samochodem, tv itd.
ja chcę całodobowo zerkać ukradkiem na ta samą dziewczynę…
Czyżby kukuła zaczął „udoskonalać” cytaty, ażeby lepiej mu pasowały do koncepcji?
@sambo
„Most na rzece Kwai” kiedyś, półtorej roku temu, tutaj,
miałam wrażenie że odniosłeś sie do fabuły tego filmu,
łącząc ją z moim pobytem tutaj?!
Zawsze tylko o to porównanie do mnie chciałam zapytać,
byłam cierpliwa, czekałam.
Nie bawią mnie już te krzyki, chocki klocki, jakieś podchody.
Zaspokój proszę moja ciekawość, odnośnie tamtych Twoich słów
i masz mnie z głowy, dożywotnio!?
Bohatyrowiczowa
Ale Ty na mnie siedzisz!
Wiem, że jestem niedoskonały, czasami pewne potrawy przyprawiam według swoich upodobań smakowych, ale nawet jeżeli moje pierogi ruskie są robione na bazie rabarbaru, to są jednak zawsze pierogi ruskie i uważam, że tę okoliczność powinnaś w jakiś ( najlepiej damski) sposób, dyskretnie uwzględnić.
Bo ja, pomimo swojego wątpliwego perfekcjonizmu, przede wszystkim pracuję ciągle nad sobą.
A co do mojego braku atencji do urobku współczesnej zachodniej cywilizacji (który czasami z moich wypowiedzi daje nieźle po oczach) to jest to pochodna wniosków, które płyną z licznych moich lektur.
I nawet marksizujący Fromm twierdzi, że model kulturowy średniowiecza, któremu blasku dodawało chrześcijaństwo, może stanowić bazę do bardzo ciekawych projektów urządzania współczesnego społeczeństwa. Do politycznego włącznie.
A jeżeli pisał tak marksista Fromm, to ja po prostu lubię Fromma i na jego bazie też coś czasami upichcę.
A propos Fromma, co jadłaś dzisiaj na obiad?
Obiad…ach obiad, jadłam za pięć jedenasta!
Makaron na słodko-kwaśno z drobiem, córka matka zrobiła,
zjadły przed drogą, stąd taka pora posiłku.
Już zapomniałam ze jadłam!
A na to Tobie nie siedzę! Na ludzi nie siadam!
A tamta przeróbka „przemysłu” na” hegemonów Kulturowych i gospodarczych” jest pokłosiem lektury najczęściej cytowanego socjologa, czyli Becka, który stwierdził, że miejsce kultowego niegdyś pojęcia wziętego od Marksa „stosunki produkcji” i konsekwencji tego, że rządzą nami ci co mają fabryki, kopalnie, szyby z ropą,, czyli dobra materialne na których wielcy tego świata robią i pomnażają kasę; zajęło pojęcie „stosunki definiowania”, bo tylko ci którzy definiują, nazywają podstawowe kwestie, społeczne, społeczne w kategoriach dobra i zła, dobrych ludzi i złych, budzących zaufanie państw i złych, dobrych grup społecznych i tych zasługujących na potępienie, kanalii politycznych i tych którzy powinni zostać laureatami pokojowego Nobla rządzą dzisiejszym światem, czyli tak w zasadzie właściciele mediów, bo oni wystawiają te laurki…albo czerwone kartki, a za ich pośrednictwem manipulowane masy wiedzą kogo mają kochać, a na kogo pluć.
Wątek jedynie zasygnalizowałem, ale radzę poczytać Beckaa(„Społeczeństwo światowego ryzyka”, może coś Gobana-Klasa ( ten naszą epokę nazwał mediocenem). Ich opis współczesnego świata jest naprawdę sensowny.
Mnie przynajmniej ujął.
Oczywiście nie za nogę.
Makaron?
To tak jak ja.
Tylko, że Ty miałaś wybór, a u mnie makaron z serem to była ostania deska ratunku.
Ale na kolację to sobie odbiję.
I nie będzie to wcale butelka z gruzińskim winem.
Wino będzie dopiero jutro.
Na kolację będę jadł coś wykwintnego, czyli…coś wykwintnego.
.
@ samba :
„Bo zdanie, że:
„ Homoseksualne skłonności mogą być jakoś związane z wyposażeniem genetycznym tylko u od 8 do 25 proc. osób, które jako homoseksualne się zadeklarowały”
upoważnia do stwierdzenia, że:
Skłonności homoseksualne są związane z czynnikami kulturowymi aż u od 75% do 92%”.
To tylko upoważnia do stwierdzenie, że są inne czynniki, poza stwierdzonymi genetycznymi (genom człowieka nie jest i prawdopodobnie nie będzie w przewidywalnej przyszłości całkowicie rozpoznany). Stwierdzenie o czynnikach kulturowych nie ma uzasadnienia. Moga to być czynnik bardzo różne
Z logiką u ciebie trochę na bakier
Wszystko dobre, co się dobrze kończy, czyli chwilowo miałem przerwę w dostawach prądu, ale kolacja była istotnie wykwintna i do tego przy świecach. A co!
Raz się żyje!
A poza tym reminiscencje po komentarzach innych osób z którymi mam przyjemność dzielić się przemyśleniami.
Na przykład koleżanka Bohatyrowiczowa w pewnym momencie upubliczniła cytat autorstwa kolegi Arystypa. W pierwszej chwili myślałem, że to jakiś Jastrzębiak, ale skojarzyłem, że to przecież znany grecki filozof i pomyślałem, że jego słowa w brzmieniu:
„Celem życia jest doświadczenie optymalnej ilości przyjemności cielesnych,
a szczęście stanowi sumę zakosztowanych rozkoszy.”
to właściwie motto idealnego konsumpcjonizmu, czyli tak naprawdę jednej z głównych przyczyn nieszczęść współczesnego świata, a który swego czasu chodził wśród ludu pod postacią hedonizmu, i że Bohatyrowiczowa musi być: albo niezłą hedonistką,( wtedy mogę się z nią bliżej pohedonizować) albo myślała, że twórcą hedonizmu był jakiś Hedon, albo co najmniej Hodon.
A tu niespodzianka bo hedonizm wywodzi się od Arystypa.
Ale to taka trochę drobna uwaga.
Teraz nieco ad meritum, czyli dygresje związane z dyskretną lekturą „Transpłciowości w Polsce”.
Sporo historii opowiadanych przez osoby dotknięte problem podmiany płci robi spore wrażenie, ale w zasadzie w większości z nich nie pada zarzut o jakieś wybitne stygmatyzowanie społeczne. Jest to w zasadzie tragedia, w której czarnym charakterem jest natura.
Są jednak przypadki, kiedy nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, kiedy osoba z problemami tożsamościowymi pozywa …kierownika Urzędu Stanu Cywilnego, który wydał akt urodzenia takiej osoby.
Oczywiście kierownik uratował głowę, ale w 1996 roku Sąd Najwyższy zba Cywilna w związku z zapytaniem jednego z sądów orzekł:
„Można więc uznać, że w sprawach o zmianę płci stroną pozwaną powinni być rodzice osoby żądającej zmiany płci.”
I w ten sposób usankcjonowana została praktyka – trwająca do dzisiaj – że osoby transseksualne pozywają swoich rodziców w trybie „powództwa o ustalenie”.
Jak coś znajdę ciekawego to podrzucę, chyba, że zrobi to wcześniej Bohatyrowiczowa. Koleżanka moja serdeczna.
Sąd Najwyższy zba Cywilna w moim komentarzu to oczywiście
Sąd Najwyższy Izba Cywilna
model kulturowy średniowiecza, któremu blasku dodawało chrześcijaństwo, może stanowić bazę do bardzo ciekawych projektów urządzania współczesnego społeczeństwa
O tak.
Dobrze nam zrobi więcej analfabetyzmu, mniej podróżowania i poznawania świata, więcej kultury obrazkowej w stylu Biblii dla ubogich, porady życiowe prosto z ambony, a dla krnąbrnych tortury, łamanie kołem, ćwiartowanie, włóczenie końmi i stosy…
Obrazkowy model kultury szerzy już z dużym sukcesem TVPiS, o moralność i rozwijaniem cnót niewieścich zatroszczy się minister oświaty, kto się nie zakwalifikuje na księdza, pójdzie do terminu i może znowu pojawią się szewcy, bednarze, rymarze, balwierze?
A nad wszystkim ten blask chrześcijaństwa bijący od złotych a skromnych szat biskupich 😎
Idzie w dobrym kierunku.
Ale się rozmarzyłem 🙄
Jak się przypodobać obskuranckim kołtunom, pokazał w ubiegłym roku parlament węgierski.
Uchwalił on bowiem głosami prawicowej większości krajową ustawę, która drastycznie ogranicza prawa osób transpłciowych i interseksualnych. Zgodnie z nim płeć biologiczna osoby, która została tam wpisana po urodzeniu, nie może być później zmieniona w księdze stanu cywilnego. W szczególności uniemożliwia to uznanie nowej płci osoby, która przeszła korektę płci, i możliwość zmiany dokumentów w tym celu.
@markot
Co do Twoich intuicji w kwestii dorobku średniowiecza.
Oczywiście Fromm i moja uwagą: aby mieć baczenie na czasy kiedy ten tekst był pisany.
Bo jest to naprawdę istotne, szczególni w kontekście tak wnikliwych czytelników jak @markot.
Najlepszy przykład z tzw początkiem świata.
Do czasu. kiedy nauka była na żenująco marnym poziomie, Kościół musiał propagować biblijną wersję, bo nikt by innej wersji nie pojął, dopiero kiedy świat laickiej nauki osiągnął jako taki poziom, pouczono belgijskiego zakonnika, że nadszedł czas upublicznienia wersji, odpowiadającej możliwościom poznawczo- analitycznym scjentystów i może on opublikować swoją teorię zwaną teorią Wielkiego Wybuchu.
I ta uwaga jest szczególnie cenna przy cytacie z Fromma. Szczególnie mam na myśli końcowy passus owego tekstu pochodzącego – jak słusznie zauważyła Bohatyrowiczowa – z „Miecia i bycia” amerykańskiego filozofa, bo padają w nim pojęcia, które mogą zdawać się wnikliwym czytelnikom – takim jak @markot – nieco infantylne:
Religijny i filozoficzny rozwój myśli ludzkiej od czasów Średniowiecza jest nazbyt skomplikowany (…).Można go scharakteryzować ogólnie jako walkę między dwoma zasadami: chrześcijańską tradycją duchowość, przechowującą się w religijnych i filozoficznych postaciach oraz pogańską tradycją idolatrii i nieludzkości, która przybiera rozmaite formy w trakcie rozwoju jako „religię industrialną i epoki cybernetycznej”
Czy coś rzuca się w oczy w tym fragmencie?
Na pewno to, że „Religijny i filozoficzny rozwój myśli ludzkiej od czasów Średniowiecza jest nazbyt skomplikowany” czego nie pisze, opisując epokę industrialną i epoki cybernetycznej.
Można z pewności postawić uzasadniony zarzut Frommowi, że nie oblizuje się na myśl o drukowanym steku, no i nie napisał nic o coraz płytszym umyśle( w domyśle wpływ Internetu) ale to chyba tylko dlatego, że lubił głębokie wody – był zapalonym żeglarzem.
Ładnie to ujął Fromm:
Tu mówi o mnie i moich ludziach:
„…chrześcijańską tradycją duchowości, przechowującą się w religijnych i filozoficznych postaciach…”
A tutaj o @markota drużynie i jej paradygmacie:
„…pogańska tradycja idolatrii i nieludzkości, która przybiera rozmaite formy w trakcie rozwoju jako „religię industrialną i epoki cybernetycznej…”
Ładne! Nawet ja bym tak nie potrafił.
I ta duchowość!
Gdyby był Polakiem, to zapewne byłby to wpływ „Wakacji z duchami”, ale był przecież Amerykaninem.
Ktos napisal
„Homoseksualne skłonności mogą być jakoś związane z wyposażeniem genetycznym tylko u od 8 do 25 proc. osób, które jako homoseksualne się zadeklarowały.”
Jest spektrum zachowan seksualnych. Szukanie twardego materialnego dowodu mija sie z subtelnoscia swiata fizyki kwantowej. Emocje i uczuciowosc wywodza sie ze swiata fizycznego. Ich chemiczna ekspresja objawia sie makroskopowo w formie spektrum zachowan seksualnych. Rozsadne jest akceptowanie i tolerancja. Niestety religijna indoktrynacja nabyta od lat wczesnego dziecinstwa prowadzi do konfliktow ze swiatem fizyki i rozmaitych zachowan seksualnych. Jednym z dobrych tego przykladow byl ostracyzm Hartmana w sprawie seksu wewnatrzrodzinnego. Preokupacja seksem dowodzi silnego emocjonalniego zwiazku z przetrwaniem gatunku. Religia w tej sprawie szkodzi bo wymaga pewnych zachowan ktore dla mniejszosci z nas sa niemozliwe do akceptacji. Religia jest powodem nietolerancji.
Pisze Marcin Nowak m. in.:
„Sednem diagnozy ma być, jak sama nazwa wskazuje, niezgodność płci odczuwanej przez pacjenta z postrzeganą przez otoczenie.” czyli do określenia, że nie czuję się kobietą, nie jest potrzebny biegły, na przykład biegły seksuolog. Mówię, że czuję się facetem i jestem według prawa facetem. Po tygodniu mówię, że czuję się kobietą – jestem więc kobietą
W książce o której wspominam jest o tym mowa, ale wątek jest raczej sygnalizowany.
Chodzi o możliwość robienia w balona organów ścigania. Na przykład prokuratorów ministra Ziobry.
Przykład. Mojego autorstwa
Dokonano napadu. Zagarnięto mienie osobie starszej. Sporej wartości, ale wbrew pozorom wcale nie była to sztuczna szczęka spoczywająca w szklance z wodą.Był to zaręczynowy pierścionek Pani Krystyny.
– Kto panią okradł, Pani Krystyno?
– A była taka kobieta, bardzo wymalowana, miała długie włosy, ale ręce też miała owłosione, głos gruby jak u chłopa, ale to musiała chyba być baba.
Dobrze, pani Krystyno. Zapisaliśmy że była to kobieta i będziemy usilnie poszukiwać kobiety która Panią okradła.
Ale w myśl zasady, że sam zainteresowany określa niezgodność płci, owa osoba, którą prokuratorzy jednak ostatecznie namierzyli – a ona o tym już wie – owa kobieta uznała, że skoro oni wiedzą, że Panią Krystynę napadła kobieta że jestem to ja, to ja już nie chcę być kobietą i chyba bardziej czuję się facetem. A jak jestem facetem( bo czuję się facetem) to panowie prokuratorzy mogą mi nadmuchać, bo oni szukają kobiety, co prawda owłosionej na dłoniach, ale jednak kobiety, a ja przecież jestem chłopem, bo czuję się chłopem …i tak mi dopomóż mój ty nowy prawodawco
Czyli, takie konsekwencje radosnej twórczości prawniczej, względem osób transpłciowych są również możliwe, bo same aniołki są jedynie w niebie.
Mówię, że czuję się facetem i jestem według prawa facetem. Po tygodniu mówię, że czuję się kobietą – jestem więc kobietą
Bardziej infantylnie się nie da?
To pamiętaj za każdą zmianą płci zmienić też wygląd linii papilarnych albo od razu DNA.
Jak to podają ukryte parametry,
Subkwantowa seksualność Schrödingera
Nie jest żywa, nawet w połóweczce cala;
Martwa jest, jak intruzje moncheplutonu.
Ech, wy, białkowcy.
Przestawiłem budzik, mogę więc coś sensownego zapisać.
I tym razem jest to pokłosie ( zastanawiam się, czy słowo „pokłosie” może być zastąpione słowem „żniwa”)lektury książki tematycznie powiązanej, czyli „Transpłciowość w Polsce”.
Tym razem wgryzałem się w rozdział poświęcony rysowi historycznemu tego gorącego zjawiska.
Wszystko to co związane z LGBT zainicjował swoimi pracami Focault, a wspomogły go w tym obserwacje, że w krajach poddanych cywilizacyjnej pieczy, czyli koloniach występuje zjawisko „przekraczania płci”.,, czyli dlatego transpłciowość nazywam czasami „gorącym zjawiskiem”
I reakcja Zachodu była natychmiastowa. Rozległa się narracja ewidentnie przypominająca to co dzieje się obecnie w Polsce, na Węgrzech, czyli, że Zachód to klasyczny podział na dwie płcie, a te kombinacje płciowe w koloniach to ewidentne praktyki dzikich.
Czyli, z jednej strony cywilizowany Zachód, a z drugiej reszta prosto z dżungli.
I co za tym idzie „narzucano podbijanym społeczeństwom w czasie kolonizacji” w sposób cywilizowany ten rodzaj narracji
Swoją drogą wszyscy narzekają na Polskę,że anachroniczna, a tu wychodzi, że ona jednak aż taka anachroniczna nie jest, skoro naśladuje kraje, którego czasu wychowywały w swoich koloniach połowę świata.
Powiem więcej: wychodzi na to, że tak podziwiany dzisiejszy Zachódze swoim widzeniem tych spraw, można przyrównać…ale do tak daleko idących analogii bym się jednak nie posuwał.
Ciekawym jest fakt, że jeszcze w latach 80-tych ubiegłego stulecia( przypominam,że ubiegłe stulecie to XX wiek) antropologia zachodnia podtrzymywała ten „podział na Zachód i resztę zamieszkaną przez „Dzikich”,a „antropolodzy, którzy nie stosowali się do tak sformułowanych zasad opisu, spotykali się z mniej lub bardziej dotkliwymi sankcjami”
Oczywiście z czasem ten rodzaj opisu poszedł w zapomnienie. Szczególnie „wraz z rozwojem zachodnich ruchów emancypacyjnych gejów, lesbijek, osób biseksualnych.”
Ale nie od razu było tak lirycznie:
Nowe „opisy etnograficzne służyły z jednej strony do wyobrażenia sobie społeczeństwa bardziej przyjaznego osobom homoseksualnym i transpłciowym, z drugiej zaś stanowiły przedmiot sporów o klasyfikacje toczących się między homoseksualnymi i transpłciowymi badaczami”
I nie możemy wykluczyć, że owe spory przybrały formę, znaną z rywalizacji kibiców zantagonizowanych drużyn jako tzw. „ustawki”, jednakże autorka Maria Dębińska nic na ten temat nie pisze. A przynajmniej nic do tej pory na ten temat w tej ciekawej i pouczającej – wydanej przez Wydawnictwo Instytutu Archeologii i Etnologii PAN – książce nie znalazłem
To tyle subiektywnych reminiscencji w trakcie lektury „Transpłciowości w Polsce”.
Focault to oczywiście Michel Foucault.
„Życie seksualne dzikich” Malinowskiego, nieznane?
Socjologia i kulturoznawstwo maj ą bogatą literaturę dotyczącą tematu płciowości czy zachowań seksualnych.
Myślę, że wielu osobom spodoba się ten fragment dotyczący spojrzenia obserwatorów pochodzących ze świata zachodniego na „gorące zjawisko” w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, który jak na moje wyczucie pokazuje, że ta rzekoma troska świata zachodniego o środowiska LGBTQ jest jedynie probierzem tego, jak społeczeństwa naszego regionu Europy łykają wszystkie trendy i modyfikacje płynące z Zachodu, czyli jak intensywnie merdają swoimi ogonkami na wszystko co przychodzi z tamtego, nowoczesnego świata i tak naprawdę swoją metodologią niczym nie różni się od tego co działo się na linii Centrala – kraje kolonialne.
Tylko, że wtedy prawda o tym zjawisku była diametralnie inna.
Oto ten fragment:
„Środkowoeuropejska homofobia jako fakt naukowy przewija się nieustannie w licznych analizach dotyczących tego regionu – świadcząc o jego rzekomym zacofaniu i tradycjonalizmie. Hadlej Renkin pokazuje, w jaki sposób opinii o tradycyjnie homofobicznych postawach używa się do wprowadzenia geograficznych i politycznych linii demarkacyjnych: „osoby LGBT traktuje się jako swego rodzaju papierek lakmusowy dla postsocjalistycznych projektów tworzenia inkluzywnego społeczeństwa – wskaźnik „normalnego” społecznego postępu”.
Dobre! Osoby LGBT to papierek lakmusowy.
W sumie to dobrze świadczy o naszych przyjaciołach z Zachodu. Przecież mogliby użyć porównania do papieru, na który w czasach PRL organizowano komitety kolejkowe.
A swoją drogą, nie wiem dlaczego @markocie dziwisz się decyzjom parlamentu węgierskiego. Przecież taka praktyka to jest coś normalnego.
Powiem więcej, gdyby Węgrzy – którzy cenią swoją autonomię etniczną – postąpili inaczej to mógłby być powód do niesmacznych komentarzy.
Przecież już Foucault ( największy autorytet w te antropologiczne klocki) twierdził, że:
„Seksualność jest niezwykle podatna na instrumentalizację i może być wykorzystana do wytworzenia bardzo różnych rzeczywistości oraz wzmocnienia całego wachlarza rozmaitych strategii”.
Teraz ja:
Seksualizm jest tak w zasadzie jednym z modusów współczesnego dyskursu.
A dyskurs jest zawsze obmyślany i montowany przez władzę. czy to władzę polityczną, czy hegemonów kulturowych. Bo jest to przede wszystkim w ich interesie. Bo mają w tym swój interes. Wiedzą bowiem, że cywilizacja zachodnia od zawsze miała fioła na punkcie seksualności. Bez przerwy coś tabuizowano, czegoś nie było wolno w seksualnej przestrzeni, kiedy mieszkańcy sawann i dżungli chodzili ze wszystkim co im dała natura na wierzchu i robili na świeżym powietrzu to wszystko na co mieli ochotę, r
Bo Zachód wiedział, że ten kto wyznacza tabu, może trzymać za mordę, może karać.
Nie ważne, że to wszystko się kupy nie trzymało.
Tak jak w przypadku spraw płci.
Najpierw prali po pysku tych, co dawali do zrozumienia, że jest nie tylko baba i chłop, że natura jest bardziej fikuśna
Później, rżnąc głupa przy zapalonym świetle i uznali, że lepiej będzie jak pci będzie więcej, a dostawali na klatę ci, którzy mówili, że są tylko dwie, chociaż wcześniej było zupełnie odwrotnie.
Już Hitler wiedział, że na seksie można zyskać i jego ludzie, w ramach dyskursu antysemickiego twierdzili,że Żydzi sąźżli bo uprawiali kazirodztwo, deprawowali chrześcijańskie kobiety, czy stosowali obrzezanie.
Wspominałem swego czasu o książce traktującej o seksualności Orientu.
I w jaki sposób przekonywano, że kolonie muszą być utrzymywane?
Oczywiście ukazywano bezeceństwa orientalnych haremów. A działy się w nich cuda, niewidy.
Piekli przy tym dwie pieczenie.
Wykazywali degrengoladę tamtych krajów, a mieszkańców tych krajów na ludzi mogą wyprowadzić Anglicy, Francuzi, a poza tym mogli robić kasę na książkach, prasie która rozchwytywana była i czytana z wypiekami na twarzy, przez dbających o swoje wysokie morale czytelników kolonialnych central.
Powtarzam.
Dyskurs seksualny jest dyskursem władzy. czy to politycznej, czy też kulturowej.
I jako, że na Węgrzech rządzi określona opcja, to robi to samo co władze innych krajów i innych epok. Określa i wciela swoje priorytety na polu seksualności.
Analogii z pedofilią i wykorzystaniem jej do walki polityczno-kulturowej na terenie Polski nie mam ochoty w tym momencie zgłębiać.
Penalizację stosunkow międzyrasowych kto wprowadził, jak nie niektóre narody europejskie?
Szczególnie jeden?
Francuzom czy Hiszpanom nieszczególnie to przeszkadzało, ale i tak dzieci z takich związków nie mogły zajść zbyt wysoko.
Bariera ostracyzmu jednak, była również wysoka.
Przykładem- Kreolka i Napoleon.
W Wielkiej Brytanii czy USA takie związki były wykluczone.
Oczywiście ten link nie niesie ze sobą worka treści, ale informacja jednak jak najbardziej na miejscu, w kontekście tematu wiodącego prac blogowych:
https://www.rp.pl/spoleczenstwo/art19064421-dzialacze-lgbtq-ewakuowani-z-afganistanu-pierwsi-wyladowali-w-londynie
A słowo termin „działacze LGBTQ” sprawił, że poczułem wagę ich misji.
Myślę, że w tym miejscu wypada jakoś przybliżyć znaczenie słowa „działacz”, rzadko już dzisiaj używanego.
I w tym celu skorzystałem z internetowego słownika synonimów.
Wpisałem słowo „działacz”, a gdyby u kogoś ten termin wzbudzał mieszane uczucia, albo chciał je zamienić słowem bardziej oswojonym, w zastępstwie „działacza” proponuje:
rzecznik, agitator, guru, działacz partyjny, apologetyk, głosiciel, stronnik, propagandzista, orędownik, członek partii, protagonista, społecznik, szerzyciel, członek, uczestnik, propagator, polityk, stowarzyszony, propagandysta, krzewiciel, ideowiec, eksponent, siewca, popularyzator, pretorianin, tuba, apologeta, zwolennik, ideolog, aktywista
Jak widać – do wyboru, do koloru. Jest w czym wybierać.
Błogosławieni ubodzy duchem 🙄
Ileż to podniecenia i niezdrowych rumieńców budzi sama myśl o ratowaniu afgańskich „działaczy na rzecz LGBTQ”, którym za upominanie się o prawa osób tej grupy grozi śmierć z rąk talibanów, prawda?
Zwolennik (entuzjasta, gloryfikator, hołdownik, piewca, admirator – do wyboru, do koloru) węgierskiej faszyzującej prawicy aż się zachłystuje wachlarzem synonimów słowa „działacz”.
Jakiej satysfakcji doznaje osoba, która chętnie skorzystałaby (będąc politykiem korzysta) z możliwości utrudnienia życia komuś innemu, kiedy ułatwienie nie odbyłoby się kosztem ograniczenia wolności tej osoby, ani nie przyniosłoby jej jakiejś określonej szkody?
Schadenfreude ist die schönste Freude? (Radość z cudzego cierpienia, krzywdy, przykrości, to radość najpiękniejsza?)
Jaka radość!?
Interpretacja jednozdaniowej informacji posiłkująca się bogactwem polskiego języka.
To wszystko.
Ale jeżeli ktoś próbuje podejść do komunikatu autorstwa osoby trzeciej w myśl zasady:
„Co poeta w tym przypadku miał na myśli”
to jako osoba próbująca udzielić pomocy, czuję się bezradny.
@ samba:
„Dobre! Osoby LGBT to papierek lakmusowy.”
Poniekąd tak. Podobnie jak kwestia naszego stosunku do obcokrajowców i miejscowych mniejszości etnicznych i religijnych, zwierząt, do ochrony przyrody, sprzątania po psach czy wywożenia śmieci do lasu.
@ wiesiek 59:
„W Wielkiej Brytanii czy USA takie związki były wykluczone.”
Chyba niekoniecznie masz rację. Wprawdzie w „niewolniczych” stanach Południa oficjalny związek białego mężczyzny z czarną kobietą był nie do pomyslenia ale na Północy już nie. Podobnie na tzw Dzikim Zachodzie , nie mówiąc juz o małżeństwach białych z Indiankami i Kreolkami.
W Wielkiej Brytanii jeżeli chodzi o warstwy wyższe to zgoda ale w przypadku proletariuszy tez juz niekoniecznie.
Kukuła,
ze wszystkich twoich komentarzy pod aktualnym tematem bije ta złośliwa chęć sprawienia przykrości, wyśmiania i dokuczenia ludziom, których seksualność wyraźnie niezdrowo cię fascynuje.
I nie wykręcaj się „bogactwem polskiego języka”.
Mając do dyspozycji takie bogactwo literatury, jakim się chwalisz, powinieneś już dawno spostrzec, że synonimy to wyrazy bliskoznaczne, a nie równoważne i trudno jest znaleźć pary synonimów, które można by stosować wymiennie we wszystkich kontekstach.
Słowa bliskoznaczne różnią się wartością znaczeniową i barwą emocjonalną, wie to każdy, kto posługuje się prawidłowo jakimś językiem i założę się, że ty też to wiesz, przynajmniej w odniesieniu do języka polskiego.
Nie zamierzam reagować na dalsze wykwity twojej obłudy i odpychającej skłonności do paszkwilanctwa. Na innym blogu zdaje się też nie znalazłeś sympatyków.
Nie współczuję, bo tobie właśnie o to chodzi, by drażnić i prowokować, inaczej nie potrafisz zaistnieć.
Może coś sobie kompensujesz, ale nie mam zamiaru dociekać, co.
Swoją drogą, działaczy LGBTQ na terenie Afganistanu i efekty ich działań, można jedynie porównać do ciężkiej roboty …entuzjastów, promujących hokejową ligę NHL na terenach Afryki okołorównikowej.
I przy okazji zadać, jedyne uprawnione w tym przypadku pytanie:
Czy mają te działania jakikolwiek sens?
Chyba, że chce się chodzić w glorii bohaterów słusznej sprawy.
To wtedy tak. Takie działania mają głęboki sens.
@markot
Może masz i rację.
Dobranoc.
działaczy (…) na terenie Afganistanu i efekty ich działań, można jedynie porównać do ciężkiej roboty …entuzjastów, promujących
Podobnie jak każdą robotę pionierów cywilizacji. Do czego porównywać robocich działaczy wysyłanych do cywilizowania jąder komet?
Hell’s Engels
Ty nawet dobrze piszesz o owych analogiach w kontekście papierka lakmusowego.
Tylko jest jeden problem – Ty nie masz racji.
Ale o tym – inną razą.
@Hell’s Engels
Próbujesz logicznie rozmawiać z palantem, któremu przyjemność sprawia manipulacja i odwracanie pojęć i/albo osobnikiem patologicznie niezdolnym do empatii.
działaczy LGBTQ na terenie Afganistanu i efekty ich działań, można jedynie porównać do ciężkiej roboty …entuzjastów, promujących hokejową ligę NHL na terenach Afryki okołorównikowej.
W takim ujęciu działanie na rzecz poprawy losu ofiar dyskryminacji, nietolerancji i represji równane jest z promocją czyli popularyzacją egzotycznego sportu np. saneczkarstwa na Jamajce.
Plica polonica czyli warkocz znad Wisły nadal ma się dobrze, przynajmniej miejscami.
@markot puszczają Ci nerwy.
I mając do wyboru wkur… @markota i @markota z nosem na kwintę to wolałbym…wolałbym…wolałbym abyś wyciągnął średnią. Tak, to jest według mnie optymalne rozwiązanie.
To nawet pasuje do tematu. Kobieta z duszą faceta, czyli też pewien dualizm. Tylko, że tutaj średniej – niestety – nie wyciągniemy.
Chociaż próbować można.
Oho! Jeszcze chwila i polecą cytaty z tzw. niemieckiej filozofii neoromantycznej.
BTW w jakich jednostkach mierzy się silność poczuwania, w jakich – wysokość typu człowieka i kto policzył korelację między tymi zmiennymi?