Restytucja mokradeł to nie renaturyzacja
Blisko początków mojej aktywności na tym blogu pisałem, że w zbiornikach wodnych raz ustalony stan często sam przeciwdziała zmianom. Przeciwdziała tym, które często uznajemy za niekorzystne, więc można je długo zanieczyszczać i wydaje się, że z niewielką szkodą. Kiedy jednak już ustali się stan, który uważamy za zdegradowany, przeciwdziała zmianom, które witalibyśmy z zadowoleniem, bo mają być efektem rewitalizacji, rekultywacji, restytucji czy wreszcie renaturyzacji. Łatwiej coś zepsuć, niż naprawić.
Co więcej, oznacza to, że pewne procesy mają coś, co można by zantropomorfizować jako pamięć (a co opisywane jest m.in. za pomocą modeli chaosu deterministycznego), a więc stan, który wydaje się identyczny (np. zawartość fosforu czy liczba gatunków), może być etapem wzrostu albo spadku, ale nie sposób to stwierdzić w pojedynczym pomiarze. I odwrotnie, w zależności od kierunku przemian przy tych samych parametrach siedliska może je zajmować zupełnie inny zestaw organizmów, będący w znacznej mierze dziedzictwem, a nie prostym indykatorem stanu obecnego. Więcej o histerezie takich przemian można przeczytać w tym starym wpisie.
Ostatnio w „Nature Communications” ukazała się analiza pokazująca coś podobnego dotyczącego restytucji torfowisk niskich. A może nawet nie tylko podobnego, a wręcz bardziej pesymistycznego, bo powrót do stanu sprzed degradacji wydaje się prawie niemożliwy za ludzkiego życia.
Analizę tę wykonali naukowcy zajmujący się torfowiskami rozrzuceni między Antwerpią a Warszawą, w tym kilkoro moich znajomych, a przeanalizowali dane z ok. 300 par sąsiadujących (mniej więcej) torfowisk bliskich naturalnym i restytuowanych rozsianych między Walią a Białorusią (włącznie). Restytucja w tym przypadku oznaczała przede wszystkim próbę przywrócenia nawodnienia meliorowanych wcześniej torfowisk, np. przez zablokowanie rowów odwadniających.
Przywrócenie odpowiedniego poziomu wód gruntowych jest kluczowe dla funkcjonowania torfowiska jako bagna, czyli ekosystemu, który wciąż zamienia biomasę w torf zamiast torf w substancje mineralne z dwutlenkiem węgla na czele. Kiedyś pisałem, że ten drugi proces, czyli murszenie, prowadzi do obniżania poziomu gruntu (a więc zwiększa podatność na powodzie), emituje co najmniej trzy gazy cieplarniane (dwutlenek węgla, podtlenek azotu i w mniejszym stopniu metan). Nie tylko gazy są uwalniane, ale także substancje mineralne użyźniające wody, a wbrew pozorom eutrofizacja to nie jest coś pożądanego w środowisku (z reguły – od której są wyjątki – nawet z gospodarczego punktu widzenia). Uwolnienie gazów, rozkład materii organicznej i ucieczka wody powodują też zmiany nie tylko chemicznych parametrów podłoża torfowiska, jak odczyn, ale też fizycznych, takich jak gęstość objętościowa czy porowatość.
Bagna meliorowano nie po to, żeby je zmeliorować, ale żeby je wykorzystywać rolniczo, w tym łąkarsko (80 proc. analizowanych przypadków), leśniczo (10 proc.) lub aby ułatwić wydobycie torfu jako surowca (10 proc.). Takie użytkowanie – jazda pojazdami rolniczymi, orka, wprowadzanie dużych stad kopytnych, sadzenie i sianie różnych gatunków użytkowych – oczywiście samo w sobie też wpływa na podłoże.
Zatem oczekiwanie, że samo zatrzymanie odwadniania spowoduje powrót do stanu poprzedniego, byłoby naiwnością. Restytucja bagien czasem jest dużo bardziej zaawansowana – usuwa się warstwę zmurszałego torfu, rozsiewa nasiona właściwych gatunków. Nawet wtedy jednak sukces z reguły jest umiarkowany. Kiedyś pisałem, że sposobem na podniesienie poziomu wód gruntowych może być wycięcie okolicznych drzew, ale to akurat nie jest standardowa procedura w jego regulacji i raczej wychodzi jako skutek uboczny, bo usuwanie krzewów i drzew z torfowisk otwartych jest raczej sposobem (rozpaczliwym) ochrony gatunków nieznoszących zacienienia.
No dobra, krzywa histerezy pokazuje, że trzeba poczekać. W analizie wzięto pod uwagę mokradła o historii powrotu nawodnienia od jednego roku do 54 lat. Drugi koniec zakresu to chyba dość czasu, żeby spodziewać się całkiem niezłej renaturyzacji. Niektóre lasy o takim wieku już by zaczęły wzbudzać zainteresowanie drwali, a tu mówimy o ekosystemie tworzonym przez szybko rosnące i ginące rośliny zielne.
Co właściwie świadczy o podobieństwie do stanu naturalnego? Analizowano kilka parametrów fizyczno-chemicznych, ale najważniejszy jest skład gatunkowy. Po ustandaryzowaniu dwa ekosystemy o identycznym składzie gatunkowym mają 0, a o całkowicie rozbieżnym – 1, czyli to w istocie miara raczej odmienności niż podobieństwa.
Po analizie okazało się, że niektóre stanowiska niemal od razu po ponownym nawodnieniu osiągają skład gatunkowy prawie w połowie zbliżony do naturalnego. To jednak wyjątki. Większość – i to przytłaczająca – wśród stanowisk z kilkuletnią historią restytucji osiąga współczynnik odmienności bliski 1. Najwięcej przypadków dotyczyło stanowisk z historią kilkunastoletnią. W nich współczynnik czasem spada nawet do 0,2, ale większość wciąż przekracza 0,9 i to samo dotyczy mniej licznych przypadków z dłuższą historią. Żadne stanowisko nie zbliżyło się do 0, a spadek do połowy to już sukces, który odnoszą nieliczne torfowiska. Linia trendu jest co prawda opadająca, ale bardzo powoli, i można odnieść wrażenie, że albo stanowisko w miarę wraca do stanu połowicznie zrenaturyzowanego w ciągu kilku, góra kilkunastu lat, albo nie wraca wcale.
To, co rzuca się w oczy w danych, to znacznie większa jednorodność torfowisk naturalnych niż restytuowanych, zwłaszcza pod względem warunków abiotycznych. Ta pierwsza nie musi zaskakiwać – dobrano torfowiska niskie ze strefy nemoralnej i bliższych rejonów strefy atlantyckiej i kontynentalnej. One potrafią być różne – są wśród nich młaki, mechowiska, rojsty i można dodać parę innych nazw o pochodzeniu ludowym, które geobotanicy podjęli się przypisać zbiorowiskom. Mogą to być też szuwary niskich turzyc czy sitów, szuwary wysokich turzyc i wreszcie wysokie szuwary pałki, kłoci czy trzciny (wśród nich najróżniej rozumiane sitowia, o czym kiedyś pisałem).
Rzecz w tym, że wysokie szuwary budowane bardziej przez rośliny błotne (helofity) niż bagienne stanowią margines (ok. 6 proc.) bliskich naturze torfowisk niskich, a w restytuowanych zajęły jedną czwartą. Tak duża helofityzacja wynika właśnie ze zróżnicowania warunków, jakie wykształciły się na ponownie nawodnionych torfowiskach. Naturalne bagna tego typu są miejscem, na którym nie każdy gatunek może przetrwać, a te, które to potrafią, tak je kształtują, żeby ten stan utrzymać. Helofity, które tu trafią, są rachityczne, choć mogą utworzyć specyficzne zbiorowisko zwane płem paprociowym (bo współtworzone przez pewne gatunki bagiennych paproci).
Po wszystkich przemianach, które opisałem wyżej, jednak helofity odnajdują się tu znacznie lepiej, a wrażliwe gatunki mchów, storczyków, rosiczek i innych drobnych roślin – nie. Wynika to choćby z zacienienia przez wysokie helofity. Ale nie tylko. Żywe torfowisko utrzymuje dość stabilny poziom wód gruntowych. Torfowisko reanimowane – nie. Dość łatwo wysusza się, co są w stanie przetrwać kłączowe helofity, ale nie mchy (tu nie ma przypadku hibernacji, o którym kiedyś pisałem). Innym razem nabierają wody tyle, że występuje ona na powierzchni (stąd w nawadnianych torfowiskach występuje dość dużo gatunków wodnych, np. rzęsy), co też odpowiada gatunkom szuwarowym, ale gatunkom typowych torfowisk, które są przecież bardziej mokrymi łąkami niż szuwarem – nie. Przez analizę przewinęło się 539 gatunków roślin. Wśród nich za wskaźniki naturalności uznano 124 (najbardziej siedmiopalecznik błotny), a restytucji tylko 50 (najbardziej pałka szerokolistna). Te drugie zajmują bardziej zróżnicowane siedliska, ale ich bogactwo gatunkowe jest znacząco niższe.
Helofity nie tylko korzystają ze zmiany warunków. Ustabilizowawszy się na pozycji dominanta, same je kształtują tak, żeby już się nie zmieniało, np. przenosząc gazy przez swój system kłączy i długich pędów nadziemnych. Inaczej też zachodzi rozkład ich szczątków, niż zachodził rozkład gatunków bagiennych. System sam się podtrzymuje, blokując wkraczanie gatunków typowych dla naturalnych bagien.
Oczywiście, niektóre restytuowane bagna przypominają nieco to, czym były przed melioracją, ale to raczej wyjątki niż norma. Czy zatem ich restytucja jest działaniem pozbawionym sensu? Bynajmniej. Nawet takie mokradła, przypominające bardziej sztuczne, spełniają więcej usług ekosystemowych niż mokradła zmeliorowane. Użyłem słowa sztuczne, bo sztuczne mokradła makrofitowe to jeden z rodzajów oczyszczalni ścieków i takie siedliska jak najbardziej mogą odegrać rolę w powstrzymywaniu eutrofizacji. Poza tym zatrzymanie murszenia powoduje krótkotrwały wzrost emisji metanu, ale i tak bilans węglowy jest korzystny. No i wreszcie może zająć to więcej czasu, niż byśmy chcieli (a na pewno dłużej niż dowolny cykl rozliczania grantów środowiskowych z obowiązkiem opisania efektów), ale nawet tak zaburzone mokradła mają jakąkolwiek szansę na powrót do stanu sprzed lat. Bez tego szansy by nie miały.
Oczywiście, kształtowanie się torfowiska to proces, w którym nawet drobne zmiany klimatyczne mogą zupełnie odwracać tory, więc przewidywania są mało pewne. Właśnie ukazała się inna praca innych naukowców o torfowiskach zupełnie innego typu, które obecnie mogą występować na jednej trzeciej powierzchni Europy, ale na dwóch trzecich tego obszaru mogą co najwyżej trwać, bo dziś już warunki klimatyczne nie pozwalają na ich nowe powstawanie, ale to temat na inny tekst.
Moi koledzy jednak mówią, że raz osuszonych bagien się nie da zrenaturyzować. Można je tylko w jakiś sposób restytuować, ale to będzie już inny układ. To nie jest las, który można na nowo nasadzić. Raz zmeliorowane bagno można zamienić na inne mokradło, ale nie da się dwa razy wejść do tego samego bagna.
Piotr Panek
fot. Wiktor Kotowski
- J. Kreyling, F. Tanneberger, F. Jansen, S. van der Linden, C. Aggenbach, V. Blüml, J. Couwenberg, W-J Emsens, H. Joosten, A. Klimkowska, W. Kotowski, Ł. Kozub, B. Lennartz, Y. Liczner, H. Liu, D. Michaelis, C. Oehmke, K. Parakenings, E. Pleyl, A. Poyda, S. Raabe, M. Röhl, K. Rücker, A. Schneider, J. Schrautzer, C. Schröder, F. Schug, E. Seeber, F. Thiel, S. Thiele, B. Tiemeyer, T. Timmermann, T. Urich, R. van Diggelen, K. Vegelin, E. Verbruggen, M. Wilmking, N. Wrage-Mönnig, L. Wołejko, D. Zak, G. Jurasinski (2021) Rewetting does not return drained fen peatlands to their old selves Nature Communications 12, 5693 10.1038/s41467-021-25619-y
Komentarze
Do tego samego bagna (przed melioracją) można chyba wchodzić wiele razy (jeśli za pierwszym albo kolejnym razem nie wciągnie)
Po melioracji i renaturacji nie będzie to już to samo bagno, ale znowu będzie można próbować dwa razy 😉
Z ćwiczeń logopedycznych (z małą przeróbką)
W grząskich trzcinach i szuwarach
kroczy Panek w szarawarach,
szarpie kłącza oczeretu
i przytracza do beretu,
ważkom pęki skrzypu wręcza,
traszkom – suchych trzcin naręcza,
a gdy zmierzchać się zaczyna,
z jaszczurkami sprzeczkę wszczyna,
po czym znika w oczerecie
w szarawarach i berecie.
Kłącza oczeretu po wysuszeniu są prawie litym drewnem i połamałem na nich młynek do mielenia prób roślinnych. W związku z tym, że zakup noży do odpowiedniego młynka nie był sprawą na od ręki, na fakturę z NIP-em uniwersytetu kupiłem w sklepie AGD maszynkę do mielenia mięsa, taką, która według producenta daje sobie radę z kośćmi i młynek do kawy, a mielenie prowadziłem dwuetapowo.
A co z rozdrabnianiem w stępie (dębowy moździerz ze stąporem)?
Dwa dni temu miałem okazję przyjrzeć się pracy stępy napędzanej kołem wodnym. Osiem stąporów obciążonych żeliwnymi nakładkami tłukło w dębowym korycie kości wołowe na drobną mączkę…
Drugie koło obok, po przekierowaniu strugi wodnej, przejęło napęd piły w tartaku.
Słychać było tylko cichy szum koła i pasów transmisyjnych oraz tarcie piły w grubym pniu świerkowym…
Znudziły mnie wstawki o lepniakach czy innych bladawcach i będę je usuwał, nie zważając na kwilenie o cenzurze.
@markot
20 października 2021
10:25
„Do tego samego bagna (przed melioracją) można chyba wchodzić wiele razy (jeśli za pierwszym albo kolejnym razem nie wciągnie)”
Moje znajome bagno twierdzi, że nie da sie dwa razy wciągnąć tego samego człowieka.
@plaskostopiec
😀 😀 😀
Da się, jeśli po pierwszym razie sam wyciągnie się za harcap 😉
Aż tak bardzo w tym nie siedzę, ale skoro można coś takiego:
https://innpoland.pl/161843,wydrukowane-mieso-drukarki-3d-stwarzaja-nowa-alternatywe
i jeżeli taki producent powie, że jak się postara to „będzie jak nowe i żywe” to problem : restytucja, czy renaturyzacja odpadnie.
A nawet gdyby takie bagno podeschło, to moim zdaniem będzie można dodrukować.
Czego to człowiek nie wymyśli…
…jak może.
No i w zasadzie po co przejmować się bagnami. Ale nie tylko nimi.
Kiedyś natura była własnością Boga i jakoś jechała na tym boskim wózku do przodu – chociaż drogi były wyboiste -ale od kilku wieków człowiek świata zachodniego uznał, że on będzie się lepiej nią opiekował, bo jest …mądry i będzie jeszcze mądrzejszy.
No i konkluzją tego procesu jest współczesność.
Ale po co ja właściwie o tym pisze, przecież każdy to widzi…ale się nie przyznaje, bo to obciach.
A ja się nie wstydzę, bom dobrze zakryty.
@downunder
Też się zastanawiam i myślę, że w boskim planie mokradła były po prostu przewidziane, ale po co stworzył Ciebie, tego już nie mogę pojąć.
@
downunder
20 października 2021
10:12
Nie rozumiem, do czego Pan pije. Biorąc pod uwagę czas w którym powieść została wydana, tego typu fragmenty wcale nie dziwią. W owych czasach, gdyby Pan nie wiedział, w sztuce a więc w literaturze też obowiązywał kanon socrealizmu a SF była burżuazyjną fanaberią. Powyższy fragment do treści „Astronautów” pasuje jak wół do karety i mogłoby go w ogóle nie być więc jest raczej jasne, że Lem wstawił go (i kilka innych „soc”tekstów) po to, aby móc książkę wydać, bo burżuazyjna SF nijak nie mieści się w kanonie realizmu, więc trzeba było uczynić ją trochę „soc”.
P.S. W latach 40-50 tych rzeczywiście wielu ludzi i na Wschodzie i na Zachodzie wierzyło w nieograniczone możliwości techniki w tym w możliwośc kształtowania klimatu.
Renaturyzacja
Coz za slowny dziwolag a do tego nielogiczna konstrukcja myslowa. Od poczatku czlowiek wykorzystywal do swoich celow i walczyl z niszczaca go natura. Z laki jest pozytek w bagnach zwierzeta sie topia. Zielona religia odbiera rozum. Tak jak to robi kazda inna religia.
Dobrze chronione mokradła są rezerwuarem wody, chronią przed powodziami i przed suszą, dostarczają wody pitnej, są interesujące turystycznie, mogą służyć ekstensywnemu rolnictwu…
Slawomirski,
zainteresuj się może, skąd miasto Nowy Jork bierze wodę pitną i co to jest Long-Term Watershed Protection Program.
„Walnij się w zatłuszczony łeb”
Zieloni hipokryci wypisuja w internecie swoje bzdurne przemyslenia. Niestety kazda litera ich tekstow ma koszt energetyczny. Nie tylko Zieloni naduzywaja wirtualnego swiata. Robia to politycy i inne osoby. Swiat internetowy nie jest za darmo. Koszt energetyczny indywidualnych komputerow i serwerow w skali globalnej odbiera energie tym co jej najbardziej potrzebuja. Dyskusja na ten temat nie istnieje bo szkodzi informacyjnym gigantom . Moze warto sie wiec walnac w ten zielony leb.
Pragne podziekowac panu Sikorskiemu za wprowadzenie do jezyka polskiego nowej frazy.
Bagno wybąblowało trochę metanu i fosfin. Udręczone dusze zapłonęły jak błędne ogniki i próbują wciągnąć inne.
Swoja drogą, mam pytanie do pana kolegi Panka, jakie warunki fizyko-chemiczne sprzyjają powstawaniu jednoczesnie PH3 i CH4 w bagnach.
Mokradla na wesolo
https://www.youtube.com/watch?v=vyFU6qMuigM
P.S.
Podziekowania dla downuder za przedstawienie problemu bitcoin.
Fosforowodór i metan są w sumie podobne chemicznie, co się wyraża jedną z nazw – fosfan (w gruncie rzeczy, tej wersji chyba używa się tylko w celu pokazania tego podobieństwa, podobnie jak nazwy fosforiak w kontekście podobieństwa do… azanu ;- ) ). Oba łatwo się utleniają, więc żeby powstać i się trochę utrzymać, muszą zachodzić warunki beztlenowe.
Przyznam, że kwestie potencjału redoks, który po jednej stronie kamienia leżącego na dnie stawu albo w bagnie może być inny niż pod drugiej, zawsze mnie odstręczały. Te reakcje fajnie się rozpisuje na kartce, ale przenoszenie tego na świat realny jest trudniejsze.
O warunki beztlenowe w wodzie bagiennej łatwo, bo jest dużo materii organicznej do utlenienia. Jednocześnie woda ta w odróżnieniu od wody w zbiorniku, czy piaszczystym pokładzie, jest mało ruchliwa, więc tlen z atmosfery dostaje się do niej głównie przez dyfuzję, a nie jest dostarczany z napływającą wodą. (Wieki temu wśród komentatorów była niejaka Meruńka, która bardzo ceniła ruchliwość wody i stagnacja bagien odstręczała ją od tej części przyrody. Wtórował jej w tym trochę niedawno zmarły Wojciech Puchalski, który w przeciwieństwie do mnie, fascynował się mikrobiologią stref o zmiennym potencjale redoks, co go zawiodło w rejony co najmniej wątpliwe naukowo, które symbolicznie określiłbym ajurwedycznymi.) Mechanizm dyfuzji jest mało wydajny. Co więcej, oprócz prostych kwestii tlenowych, w wodzie bagiennej dochodzi zakwaszenie i obecność substancji humusowych, które nie dość, że wiążą wodę koloidalnie, to jeszcze przeszkadzają w życiu wielu bakteriom, które by mogły rozkładać np. metan czy fosforowodór.
Inną jest sprawą, że węgla w torfie jest dużo, a fosforu mało, więc metanu jest więcej niż fosforowodoru i o tym drugim prawie w ogóle nie ma opracowań. Oczywiście, miał on swój rozgłos medialny w związku z rzekomym występowaniem na Wenus, ale to w sumie tyle. O fosforowodorze praktycznie się nie mówi w kontekstach żyzności i krążenia pierwiastków na bagnie.
downunder
22 października 2021
10:54
„are based on hate and dividing people, on placing one (wo)man against the other: “
Powyższe jest OK, ale dalej woła o pomstę (która jednak jest moja, więc jej nie oddam) oraz potępienie, a tekst do
PCorekty, co uczyniłem, a rezultat oddaję, jako wskazówkę na przyszłość i ostrzeżenie. Oto słowo Pańskie(nieńskie):
„Think not that I am come to send peace on earth: I came not to send peace,but a sword. For I am come to set a (wo)man at variance against (her)his (ma)father, and the (son)daughter against her(his) (fa)mother, and the (son)daughter in law against (his)her (fa)mother in law. And a (wo’s)man’s foes shall be they of (her)his own household. He(she) that loveth (ma)father or (fa)mother more than me is not worthy of me: and (she)he that loveth (daughter)son or (son)daughter more than me is not worthy of me. And (she)he that taketh not his(her) cross, and followeth after me, is not worthy of me” – (Mattie)Matthew 10:34 – 38, (Queen)King James(ina) Bible.
@ppanek
23 PAŹDZIERNIKA 2021
No nie wiem, obecność wolnej pary elektronowej w fosfanie istotnie odróżnia go od metanu. Do amoniaku istotnie większe widziałbym podobieństwo
@downunder
23 października 2021
13:35
„dowodzi, że analiza matematyczna może być stosowana tylko w inżynierii, gdzie operujemy wielkościami niezbyt dużymi albo niezbyt małymi, ale nie w fizyce czy astronomii, gdzie operujemy wielkościami bardzo małymi, takimi jak np. masa neutrina czy też bardzo dużymi”
W inżynierii nuklearnej to akurat operuje się zarówno całkiem małymi wielkościami, masa jądra atomowego, jak i całkiem dużymi (może nawet nazbyt dużymi), np. megatony trotylu.
A tak naprawdę, te same wielkości w fizyce mogą być zarówno całkiem małe, jak i nieskończenie duże. Zależy od kontekstu. Na przykład od tego, ile wynoszą takie byty jak: „zbyt” i „niezbyt”, „bardzo”, „znacząco”, „nieznacznie”, „zaniedbywalnie”, itp… To z kolei zależy od tego, względem czego one wynoszą aż tyle, albo — zaledwie tyle. Cała fizyka bierze się z porównań. Czym innym niż porównywanie jest bowiem pomiar, czyli esencja eksperymentu, tego kagańca nakładanego przez fizykę matematyce, aby ta mogła do czegoś użytecznego w materialnym świecie służyć. No a jak matematyka chce slużyć w świecie niematerialnym, to jej za służbę zapłaca też niematerialnie. Może bitkoinami?
@ downunder:
„– obecnie znana nam matematyka zawiodła na niemal 100% w naukach społecznych, z ekonomią na czele, gdyż dane gospodarcze są na ogół rozmyślnie fałszowane przez rządy”
Wiesz, że dzwonią ale nie wiesz w którym kościele.
Ekonomia i nauki społeczne rozpatrują procesy z tak dużą ilością zmiennych, że nie poddają się one ścisłemu rachunkowi, stąd częste rozmijanie się rzeczywistości z przewidywaniami. To są rzeczy jeszcze bardziej skomplikowane niż procesy meteorologiczne. A dane gospodarcze owszem są fałszowane, ale nie przez rządy, tylko przez przedsiębiorców zaniżających dochody w celu unikania podatków. Rządy nie mają interesu w istotnym zawyżaniu PKB (to była praktyka powszechna w tzw demoludach), tym bardziej, że dane gospodarcze są równolegle oceniane przez gremia od rządów niezależne.
@downunder
„Poza tym, to są tak wielkie liczby, że nie da się ich wyobrazić.”
A mówią,że wyobraźnia nie ma granic! Co ciekawe, ludzka głupota tez podobno granic nie ma. To jak one dwie się mieszczą we Wszechświecie? I jeszcze zostaje w nim miejsce na taką UY Scuti do pary z R136a1? Jakby nie było, żadna z podanych niewyobrażalnie wielkich liczb ma się nijak do liczby googol (aka google). A przecież googla sobie jak najbardziej wyobrażamy, a niektórzy w nim wręcz żyja i dobrze się mają. BTW, czy ktoś, kto widział jakąkolwiek liczbę, na przykład jeden (słownie jeden), mógłby mi powiedzieć, jak ją sobie wyobraża?
@ downunder:
„Znów – jeśli się nie pomyliłem w rachunkach, gdyż fizycy i astronomowie podają masę raz w eV, innym razem w Daltonach, energię zaś raz w tonach trotylu a innym razem w kilowatach etc. Ale to już nie jest moja wina, a fizyków i matematyków.”
Ale jest Pana winą, że nie sprawdził Pan czego jednostką jest eV, czego Da, czgo tona TNT a czego KW.
Pragnie Pan uchodzić za erudytę a myli podstawowe pojęcia.
P.S. wszelkie dane nieopisywalne jednostkami fizycznymi są z założenia niedokładne, dlatego rzetelni badacze np procesów społeczno-ekonomicznych korzystają zawsze z kilku źródeł takich danych.
„(…)uchodzić za erudytę” – palce lizać!
„Erudycja. Kurz strząśnięty z książki do pustej czaszki.”
Podrzucę coś i odnośnie:
„Ewolucja. Proces w którym z niżej rozwiniętego
organizmu wykształca się wyżej rozwinięty.
Na przykład: człowiek z imigranta, któremu
udzielono pomocy:(…)” – Matki na granicę!
Aaa, jeszcze coś o bagnach…
Hm… Powłóczyłam tu nogami po prostej od książki:
„Szmira” – Charlesa Bukowskiego,
mętnie, bulgocąco, szkwałowato
musi tam być, skoro Pani Śmierć, do poszukiwań
zaginionego 102 letniego Celine’a, angażuje detektywa…
Detektywa który prawicą podnosi słuchawkę telefonu,
lewicą rozpina rozporek…mówi się że i przez pępek
oddychamy, pewnie to jakaś forma wiatrołapu…itd
Hałasując udajemy sie na spoczynek…:
https://www.youtube.com/watch?v=etAIpkdhU9Q
Cytaty Diabli dykcjonarz – Bierce
Kto nie ma w głowie musi mieć w palcach!
Czas
Wiele osob zadaje sobie pytanie co to jest czas. Pierwsze poznanie czasu jest doznane gdy zdajemy sobie rozniec miedzy dniem a noca a jest to we wczesnym dziecinstwie. Ten antropomorficzny czas uzywamy do opisu wszechswiata w ktorym nas nie bylo. Czasoprzestrzen nie adresuje tego problemu. Zrezygnowalem z uzywania zegarka.
@downunder 10:03
Poczekaj, poczekaj!
Czyżbyś to był Ty?!:
„Kiedy we śnie widzisz ryby, uważaj na podstępnego człowieka w Twym towarzystwie. Sennik wskazuje, że ktoś szykuje na Ciebie haki.”
(Źródło, pierwszy lepszy sennik z brzegu)
Jeśli odpowiedz będzie negatywna, uzasadnij, to nie czyhanie na moje dobre
imię?!
(Zawsze przy porannym mleku z rozpuszczalną, analizuje swe sny!)
downunder
24 października 2021
10:01
„Jeden wyobrażam sobie jako jeden palec. Problem zaczyna się dopiero z liczbą 21, bo tu nawet zdjęcie butów i skarpetek nie pomaga!”
Przy pomocy dziesięciu jedynek można wyobrazić sobie całkiem spore liczby w systemie dwójkowym. Trza tylko jeszcze dodać jakąś część ciała jako zero. Głowa chyba się nadaje, zważywszy kształt. Może byc nawet w skarpetce.
PS Zapomniałem, że downundersi chodzą do góry nogami, więc mogą używać do liczenia również stóp. Przy pomocy dwudziestu palców można wyobrazić sobie jeszcze większe liczby. Plsakostopcy używają stóp do chodzenia, g łownie do ortopedy. Stąd ta moja pomy łka w poprzednim wywodzie
matematycznym.
downunder
24 października 2021
10:40
„A doopa może być jako zerowa część?”
To zależy, gdzie kto ma głowę.
No dobra.
Sama sobie stanę w swojej obronie:
„(…)”drukujcie ją, drukujcie, jest szalona, ale ma w sobie magię,
w jej pasji nie ma kłamstwa”.
kochałem cię jak mężczyzna kocha kobietę,
której nigdy nie dotknął, z którą tylko
koresponduje i trzyma jej fotografie.
kochałbym cie bardziej, gdybym siedział
kiedyś w jakimś pokoiku, robił sobie skręta
i słuchał jak sikasz w łazience, ale nic takiego się
nie stało(…)”
wtulam w siebie ten ulubiony fragment
z „Miłość to piekielny pies” – Bukowskiego
I idę do tej jego sławetnej łazienki,
wejdę tam suchą stopą, wyjdę jak mokradło
ociekające wodą, z wszelakich dostępnych
jej (wodzie) włosom,…na głowie, rzęsach,
i okrasi tez ona pewnie …meszek,
pod nosem…
Idę już(!), bo na wodziankę sie nie nadaję(metryka)
a szkoda by było, oglądać wasze zmagania tylko wisząc na płocie!
Podpasznie:
https://www.youtube.com/watch?v=nLsXJitaiVo
„Rozum. Wydzielina mózgowa, która pozwala odróżnić dom
od konia dzięki dachowi na domu.
Prawa oraz właściwości rozumu wyczerpująco wyłożyli
Locke, który jeździł domno, oraz Kant, który miał swój
własny koń.”
Diabli dykcjonarz- Bierce
Ponieważ wzniósł sie już pan, panie @downuder, dow c i p n i e
na wyżyny, a ja z racji jako takiego słabego zaczerpywania powietrza,
sie jeszcze o krok dwa wyżej zatkam, schodzę…
Coś tylko jeszcze, bo mi świta, gdzieś słyszałam, że i kobieta
miewa wzwód… niezauważenie dla obiektu westchnień,
unosi sie jej duży paluch w prawym bucie, sandale itd
Moje palce obecnie robią pompki w skarpecie…zjeżdżam!
downunder
24 października 2021
13:46
plaskostpiec:
O ile większe liczby niż 1048575 można wyobrazić sobie przy pomocy dwudziestu palców?
Przecież pisałem, że nie potrafię sobie wyobrazić żadnej liczby jako takiej (nie mylić z „liczebnością czegoś”, np. palców) w ogóle. Podobnie, jak nie potrafię sobie wyobrazić „piękna”, choć potrafie sobie wyobrazić piękny obraz, nomen omen.
Mam tylko wątpliwość, czy jak ten obraz wyobrażę, to on pozostanie nadal obrazem. Może rzeczywiście pozostanie tylko czyste piękno, bez obrazu. Ja bym jednak odradzał eksperymenty w celu sprawdzenia tego przypuszczenia
czynione np. w Luwrze, np. z portretem M. Lisy!
@ downunder
Może i rzeczywiście bronił Pan pracy na uniwersytecie w Melbourne, sprzwdzić to ciężko. Ale biorąc pod uwagę temat, to wykonał Pan pracę nieskończenie mniej wartościową niż pani (pan) która (y) sprzątał(a) potem salę. Sam Pan takiego porównania na innym blogu użył 😉
Kilka dni temu opublikowałem tej treści komentarz, który zakończyłem…
samba kukuleczka
20 października 2021
17:00
@downunder
Też się zastanawiam i myślę, że w boskim planie mokradła były po prostu przewidziane, ale po co stworzył Ciebie, tego już nie mogę pojąć?
I w końcu po żmudnych obliczeniach uzyskałem ten oto wynik.
Obecność owej osoby na tej najpiękniejszej z planet Układu Słonecznego, to po prostu… pierwsza plaga australijska.
I tylko wypada zadać pytanie:
Panie Boże, w jakim celu to wszystko?
Niektórzy białkowcy są nietrzeźwi.
(to jest przykład kwantyfikatora egzystencjalnego)
No dobrze…
Zeróweczka no napoczęta…
„(…)Tak, bo żeby założyć rodzinę, żeby dać życie potomstwu, muszą połączyć się
Dada , Gaga, Mama, Fafa, Haha. Na nic wspólne sympatie, na nic plany
i marzenia, jeśli zabraknie przedstawiciela choć jednej z tych pięciu płci
– sytuację taką, niestety zdarzająca się czasem w życiu, nazywamy
dramatem czwórni, czyli nieszczęśliwą miłością…”
https://docplayer.pl/199723501-Inne-swiaty-material-zawiera-3-ilustracje-fotografie-obrazy-rysunki-14-cwiczen-w-tym-5-interaktywnych.html
To nie ta droga, zapędził sie pan!
Mój wzwód to coś jak radar, peryskop…ja se z funfęlą kłapię dziobkiem,
a za winklem zjawia sie gość…
On patrzy, ja oddaje spojrzenie, a paluszek skrobie w but niczym w wieko trumienki, to taki podszept, „to ten, bier go”…(Żadno z nas nie wie o tym fakcie!)
Oboje błodze nieświadomi.
Skąd to wzięłam, nie wiem, córka coś zostawiła w tv ja się krzątałam
po chałpie i słuchałam, uśmiechnęłam szyderczo i już, to raczej ciekawostką
tu miało być …
To prawda, że było bul…bul…bul i poszedł na dno?
Zawsze mówiłem, że bagno może być zdradliwe, tym bardziej dla Australijczyków, bo u nich z bagnami, to trochę jak u nas kangurami – lepiej tego nie drażnić.
Ten „Australijczyk” bawił w Australii w latach 1993-98.
Od tego czasu błąka się po podrzędnych uczelniach, głównie polskich, liczy cudze mercedesy i cierpi na permanentny jetlag
Geniusz niedostrzegany przez Scopus, nikt go nie cytuje, z blogów „Polityki” znikł jak sen jaki tombakowy… Co za los 🙁
A było lansować się choćby na fb