Ród janowca
Plantageneci. Waleczni królowie, twórcy Anglii – taki tytuł na ładnej okładce przykuł ostatnio moją uwagę w księgarni. Autor: Dan Jones. Książka dość gruba, ponad pół tysiąca stron, miejscami niespójna, ale ciekawa, czyta się dobrze.
Ponieważ w szkole się o tym nie uczy (i w sumie nie jest to wiedza koniecznie przydatna w życiu) – kilka zdań wstępu. Historię Anglii, poprzetykaną z początku legendami o królu Arturze, rozpoczynają kolejne najady. Już po czasach rzymskich mamy epokę siedmiu królestw (Nortumbria, Mercja, Kent, Anglia Wschodnia, Essex, Sussex, Wessex; jeśli komuś kojarzy się to z jakąś popularną książką fantasy, to takie było zamierzenie autora tej ostatniej). Potem najazdy wikingów, jeszcze później najazd (też wywodzącego się od wikingów) Wilhelma Zdobywcy z Normandii. Potem kolejne dynastie: normańska, Plantagenetów z liniami Yorków i Lancasterów, Tudorów itd., aż do Koburgów zwanych obecnie Windsorami.
Właściwa część książki zaczyna się słowami: Książę był pijany. Chodzi o Wilhelma, syna Henryka I, syna Wilhelma I Zdobywcy (imiona członków dynastii tradycyjnie będą się powtarzać), upitego wraz z całą załogą na trudnym do manewrowania statku wyruszającym z usianego skałami portu. Widać tu pięknie, jak przypadkowa ludzka głupota tworzy historię. Kuzyn Wilhelma Stefan, wnuk Wilhema Zdobywcy w linii żeńskiej, wymówił się od popijawy i opuścił statek. Dzięki temu w odróżnieniu od reszty towarzystwa nie poszedł na dno i po śmierci Henryka I przejął władzę.
Jednakże siostra Wilhelma imieniem Matylda, córka poprzedniego władcy i wdowa po cesarzu, uznała, że ma do tronu większe prawa. W tamtych czasach (XII wiek) oddanie tronu niewieście było jednak nie do pomyślenia. Rzeczona Matylda wyszła powtórnie za mąż za Godfryda, syna hrabiego Andegawenii (choć Polsce Andegawenowie dzięki rozmaitym dynastycznym perturbacjom kojarzą się raczej z Węgrami, jest to kraina w dzisiejszej Francji). Rzeczony Godfryd miał w zwyczaju przyozdabiać sobie zbroję gałązkami janowca. Roślina janowiec to po łacinie planta genista. Tak nazywano Godfryda i stąd jego potomków zaczęto później określać mianem Plantagenetów (co prawda już po wygaśnięciu głównej linii, ale Piastowie też Piastami się nie określali).
We Francji panował wtedy Ludwik VII (władcy ci mylą mi się strasznie, bo z połowa władców Francji miała na imię Ludwik, a reszta najczęściej Filip bądź Karol, z małymi wyjątkami). Obwiniając swą żonę Eleonorę, dziedziczkę Akwitanii (kolejna kraina w dzisiejszej Francji), o rodzenie samych córek (niecałe trzy czwarte tysiąclecia przed powstaniem genetyki nie mógł wiedzieć, że to akurat jego zasługa), doprowadził do unieważnienia małżeństwa. Obawiając się przymusowego małżeństwa z pierwszym lepszym oprychem, który połasi się na Akwitanię, Eleonora wzięła sprawy we własne ręce, w przebraniu uciekając do hrabiego Andegawenii. Poślubiła Henryka, syna Godfryda, bardzo zręcznego polityka i wodza, który zdołał do tego stopnia uprzykrzyć Stefanowi życie, że został mianowany jego następcą. Jako Henryk II stworzył imperium obejmujące Andegawenię, Akwitanię, Anglię i Normandię, a także ziemie leżące pomiędzy nimi. Nie był tylko najeźdźcą. Dbał o rozwój prawa (wydał tzw. statuty clarendońskie), władał kilkoma językami. Mówił na co dzień w północnej, normańskiej odmianie francuskiego, ale potrafił co nieco zrozumieć z miejscowego narzecza, pogardzanej przez arystokrację prostackiej mowy ludu, którą później historycy nazwą językiem średnioangielskim.
Eleonora urodziła Henrykowi II kilku wiecznie spiskujących synów, mówiących z kolei jak matka po oksytańsku. Obrosły wspaniałą legendą Ryszard I Lwie Serce dla Anglii zrobił mało, interesując się głównie krucjatami, na które zebrał znaczne podatki i podczas których bufonadą i przypisywaniem sobie zasług innych zraził do siebie pół Europy. W efekcie w drodze powrotnej dostał się do austriackiej niewoli, wykup z której oznaczał nowe koszty.
Jego młodszy brat Jan bez Ziemi też przeszedł do legendy, ale jako ten zły. Stracił większość kontynentalnych posiadłości, więc w odróżnieniu od poprzednich królów Anglii zmuszony był siedzieć na wyspie. Jan wsławił się osobistym zaangażowaniem w sądzenie – nie wahał się wydać sprawiedliwego wyroku w sprawie prostych ludzi (w sprawach możnowładców wygrywał już zwykle ten, który więcej zapłacił). Ponadto swoim zwyczajem knuł i nadużywał władzy, wywołując bunty. W szkolnych podręcznikach do historii przeczytać można, że wydał Wielką kartę Swobód, bez dodania, że stanowiła ona wymuszony przez możnowładców traktat pokojowy po wojnie domowej, którego Jan później przestrzegał jak carowie konstytucji Królestwa Polskiego.
Syn Jana Henryk III był człowiekiem wielce pobożnym, zafascynowanym władającym za czasów siedmiu królestw Edwardem Wyznawcą. Nie przeszkodziło mu to skazywać na śmierć i tortury oraz walczyć z własnym szwagrem Szymonem, w końcu zabitym w bitwie. W newralgicznych momentach arystokraci odbierali Henrykowi władzę, a on wyjeżdżał na pielgrzymkę. Dzięki jego niekompetencji uformowały się zebrania możnowładców zwane Parlamentem.
Później nastąpiły czasy walecznego Edwarda I (imię nosił po Wyznawcy), zdobywcy Szkocji i przeciwnika Żydów. Po nim rządził Edward II, władca z jednej strony słaby, podatny na wpływy, z drugiej nadużywający władzy. Mając dość jego zdrad, skazywania na śmierć i tortury oraz dość swobodnego rozporządzania dobrami Anglii, chcąc popsuć mu wizerunek, rozpowszechniono plotkę, że jest gejem. W XIV w. była to najgorsza zniewaga. Aczkolwiek nie trzeba specjalnej homofobii, by stwierdzić, że oddawanie swoim przyjaciołom bądź kochankom (charakteru relacji historia definitywnie nie wyjaśniła) prezentów ślubnych i najlepszych klejnotów swej żony to już lekka przesada. Zwłaszcza jeśli żona jest córką najpotężniejszego władcy Europy… Obalony przez własną żonę Izabelę, córkę Filipa Pięknego, Edward dokonał życia w więzieniu (istnieje wersja, wedle której został zamordowany przez odbyt, być może zmyślona na skutek skojarzeń z rozpowszechnionymi wcześniej podejrzeniami).
Potem władzę przejął (obalając matkę i jej kochanka) Edward III, który dozwolił, żeby w sprawach zwykłych ludzi używać języka angielskiego, by też mogli coś zrozumieć. Ponadto gdy wygasła główna linia Kapetyngów (a właściwie po porządnych kilku latach panowania pierwszego Walezjusza), upomniał się o tron Francji, zaczynając wojnę stuletnią, w której wraz z synem Czarnym Księciem odniósł imponujące sukcesy. Po nim zaś władał jego wnuk Ryszard II, syn Czarnego Księcia, który doznawszy w młodości buntu ludu, znowu rządził przez mordy i tortury, niepomny, że czasy wszechwładzy króla w Anglii zakończyły się wieki wcześniej. Obalony przez kuzyna księcia Lancaster i z poparciem Parlamentu został uwięziony, a potem – oficjalnie – zagłodził się na śmierć. Na nim kończy się główna linia Plantagenetów, a zaczynają rządy jej bocznej linii: Lancasterów.
Najbardziej rzucającą się w oczy tendencją w tym okresie, kiedy prawie zawsze ktoś z kimś walczył, mimo że jedna dynastia bez problemów utrzymywała się na tronie, wydaje się zmiana charakteru władzy. Coraz mniej zatrzymywał ją monarcha, z biegiem lat coraz mniej rządził, a coraz bardziej tylko panował, coraz więcej zależało zaś od innych osób. Początkowo możnowładców, ale też przedstawicieli ludu tworzących dwie izby parlamentu, wydającego zgodę (bądź nie) na nowe podatki czy wypowiedzenie wojny. Coraz większą rolę zdobywał używany przez dolne warstwy społeczne język angielski. Efekty tamtych zmian widać i dzisiaj – w postaci królowej nieważącej się zabrać głosu na tematy polityczne, wypowiadającej się wyłącznie na neutralne tematy mową, której uczy się cały świat.
Marcin Nowak
Bibliografia:
- Jones D: Plantageneci. Waleczni królowie, twórcy Anglii. Wydawnictwo Astra, Kraków 2012/2014
Ilustracje:
- Christian Fischer Genista tinctoria (janowiec barwierski), za Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0
- Genogram wykonany przez autora w postaci mocno uproszczonej (E –Edward / Eleonora, Ed – Edmund, F – Filipa, G – Godfryd, H –Henryk, I – Izabela, J – Jan, M – Matylda, R – Ryszard, S – Stefan, W – Wilhelm, Y – ród York, L – ród Lancaster, na różowo zaznaczono królów Anglii). PS Wygląda amatorsko, ale genogramy na co dzień zwykle wykonuje się odręcznie.
Komentarze
Jakoś inaczej spojrzałem na krzak janowca panoszący się w moim ogrodzie. Król w rajstopach, z bukietem motylkowych kwiatków na hełmie kojarzy się jakoś sympatycznie 😉
Chociaż istnieją pogłoski, że on ten janowiec kazał na swoich posiadłościach sadzić, aby nie widziały go jelenie, na które chętnie polował.
” (…)taki tytuł na ładnej okładce przykuł ostatnio moją uwagę w księgarni.”
Ładnej – przykuło znów moją uwagę, czegóż to zapragnąć mógł Gospodarz,
lewa ręka w ścisłym kontakcie przez 500 stron…masując opuszek kciuka o okładkę,
popukując przy każdym przewrocie strony w wysuwającą się zakładkę…
„The Tragedy of King Richard the Second” Szekspira, może mogłaby być następną?!
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/dd/Richard_II_of_England.jpg
Dlaczego On zajął miejsce tej okładki, bo ostatnim z Plantagenetów(?),
przez kochanka Roberta de Vere(?), wskazówką, patrzysz na króla oddanemu
innemu mężczyźnie, na próżno chyba jej szukać w zbiorach ksiąg naszych rządzących…
Pontefract jego więzieniem, miejscem ostatniego tchnienia, to samo miejsce z którego pochodzi lukrecja, lubię jej smak, może kolorem ma przypominać,
czyim synem był Ryszard II…
Kiedyś czytałem biografię „Alienor z Akwitanii”.
Silna kobieta…..
Podobne zdarzały się w wielu krajach.
Na przykład nasza Storrada.
Kaska Wielka.
Maria Teresa.
Elżbieta Węgierska.
A co do szlachtowania krewnych w walce o władzę.
Nasi Piastowie nie byli gorsi……
Książka dosyć powsciagliwa jest, jeśli o kochanków chodzi, i Ryszarda, i znacznie bardziej zuchwalego w.tym względzie Edwarda.
Potrafili i Piastowie być brutalnie, torturowac, aczkolwiek mam wrażenie, że u nas rzadziej była jednak wojna domowa, może dlatego że nie byliśmy na wyspie i więcej było wrogów na zewnątrz, wokół.
Polecam beletrystykę- „Korona śniegu i krwi” ładnie ujmującą problem walki o władzę wśrod Piastow- autor- Cherezińska….
Herezją trąci……
A co do zewnetrznych wrogow.
Sprzymierzanie sie z zewnętrznymi mocarstwami, było regułą.
Szukanie poparcia na obcych dworach normą.
Kwestia kalkulacji politycznych kolejnych pretendentow do tronu.
Polski, czy Litwy.
Średniowiecze to czas prymatu OSOBISTYCH kalkulacji na przejęcie władzy na danym terytorium i związanych z tym profitow.
Profity osobiste, dynastyczne, nie plemienne.
Barierą nie był język, wiara, tylko siła militarna i charyzma władcy.
I oczywiście, umiejętne tworzenie nimbu, legendy.
Takie pierwociny wspołczesnego marketingu politycznego, PR….
Na przykład, legendę Ryszarda Lwie Serce rozdęto do absurdu.
Legenda Bolesława Śmiałego została do absurdu sprowadzona.
W obu przypadkach, w zapisach mieszały te same łapki.
Watykan- dla własnych celow politycznych.
A co do wojen domowych…..
Nasi możnowładcy prowadzili ich wiele.
Od Sieciecha poczynając.
Rokosze, konfederacje, ściąganie obcych wojsk, branie łapowek w czasie wolnych elekcji, sprzymierzanie się z obcymi mocarstwami- Potop- aż po Targowicę.
Polskie rody magnackie wiele razy obstawiały nietrafnie.
Mając na uwadze jedynie własne interesy.
Część z nich na tym sporo wygrała.
Sadząc po orderach, gratyfikacjach, funkcjach sprawowanych na dworach obcych dynastii.
Moim zdaniem, wiele z tych wborow było bardzo RACJONALNYCH, korzystnych dla Polski jako kraju i jego obywateli.
Ale, historia oficjalna stanowi inaczej….
Piąty tom „Królów przeklętych” Druona zahacza o tę część dziejów Anglii (reszta cyklu dzieje się raczej we Francji). Oczywiście „to tylko powieść”. Ale dobra powieść.
Wilczyca z Francji? Istotnie, ale całość dość mocno dotyka tej samej kwestii. Gdyby Filip Piękny nie doprowadził do uwiezienia swych 3 rynkowych, miałby większą szansę na męskiego wnuka. I nie wprowadzono by prawa salickiego celem wyniesienia Filipa The Lall albo Le Long na tron.
Tfu, synowych, nie rynkowych. Poprawa pisowni kolejny raz psuje.
„Polecam beletrystykę- „Korona śniegu i krwi” ładnie ujmującą problem walki o władzę wśrod Piastow- autor- Cherezińska….
Herezją trąci……”
„Korona śniegu i krwi”o okładce zapierającej dech.
Król w płaszczu tylko złudnie przypominającym płaszcz Ryszarda II,
gryf potężnych rozmiarów, z dwoma miast jednego dzioba,
z miną, wzrokiem wbitym w sobie wiadome miejsce, zażartym…
„U nas zwykło sie mawiać: nie daj Boże, zjazd piastowski! – biskup Mikołaj”
Pasuje do okładki jak ulał!
Trzy spojrzenia Przemysła z Lukardis, zwłaszcza opis drugiego nie powściągliwy…
(…)Gloria – Patri, et – Filio, et – Spiritui – Sancto, sicut – erat in, principio,
et – nunc, et – semper, et in – saecula – saeculorum – amen
Przemysł westchnął w duchu spocznij! (trąca)
Dzięki za jej polecenie!
Walka o sukcesję, prymat rodu, była najczęstrzą przyczyną upadku Imperiow.
Dopoki nie przyszedł ktoś, kto wyrżnął konkurencję.
Doskonale ujął ten problem Szekspir w swoich najsłynniejszych sztukach.
Wojna domowa to coś, co budzi grozę.
„Wojna dwoch roż” na przykład….
Sięgając w przeszłość, tak upadło Imperium Rzymskie, Perskie, Mongolskie.
Pragmatycznie w pewnym momencie zaczęli postępować Osmanowie.
Pierwszym obowiązkiem nowego sułtana było wyrżnięcie braci…..
A często i krewnych ich matek.
@Marcin Nowak
Idzie mi o to, że cykl jako całość wydaje mi się langue-d’oïl-centryczny i paryżocentryczny; reszta Europy i świata jest tłem, niekiedy bardzo ważnym, ale tłem.
Ha! elektroskleroza. Właśnie przypomniałem sobie, jak to losy Edwarda II pokazują, że interpunkcja bywa ważna i dlaczego taka bywa.
https://en.wikipedia.org/wiki/Syntactic_ambiguity#Examples
(cytat z Marlowe’a)
Same zagadki…
Filip tha Lall?
Znaczy Filip V Wysoki/Długi = Philip V of Feance (the Tall) = Philippe V le Long?
Król Filip V żył 28 lat, rządził 6, próbował ujednolicić system miar i wag oraz monetarny, co mu się nie powiodło.
Co mu się udało, to stworzenie Chambre des Comptes czyli niezależnej Izby Podatkowej.
Poza tym zasłynął z uwięzienia licznych trędowatych podejrzewanych o zamiar zatrucia studni, a przy okazji też wielu Żydów, których spalono pod podobnym zarzutem.
Sam zmarł na dyzenterię po napiciu się wody z brudnej studni.
Widzę, że temat niespecjalnie porusza….
Coż, wydaje mi się, że walki o władzę poszczegolnych rodow, w rożnych krajach, jest jedną z UNIWERSALNYCH , genetycznie uwarunkowanych cech ludzi.
Walka o władze w Skandynawii, Francji, Niemczech, Anglii, Francji, niczym się nie rożni od walk 8 walczących krolestw w Chinach, Szogunatu w Japonii, zmian dynastii w Indiach, Persji, czy Rzymie.
Spiski, brato i ojcobojstwa, koterie rozpadające się , zmiany sojuszy, pretendenci, gra niemowlakami i walka o regencję…..
Obojętnie, czy był to buddyzm, chrześcijaństwo, islam, animizm, reguły gry były takie same.
WYRŻNĄĆ konkurencję.
Dopiero to gwarantowało ustanie wojny domowej, na kilkadziesiąt/ kilkaset lat.
W tym kontekście, demokracja jawi się jako dobry środek.
Unikania konsekwencji wojny domowej.
Czy na pewno?
Wyrżnięcie rodu Kennedych czy Ghandich, pozostawia wiele mozliwości interpretacyjnych…
W niedemokratycznych systemach, jatka w rodzie Saudow, czy emirow ZEA, rownież świadczy ostatnio, że proces jest IMMANENTNĄ CECHĄ człowiekowatych.
Wracam do ogladania superprodukcji- „Wojna Imperiow”….
Świetny tamat, można łatwo wsiąknąć na długie godziny, bo to jak „Gra o tron”, tylko naprawdę. Francuzi mieli fuksa, że pojawiła się Joanna d’Arc; lichy francuski delfin/król dostał od losu prezent, na który nie zasłużył! 🙂
@wd-59
Widzę, że temat niespecjalnie porusza
Nie chciałem wdawać się w spory.
Gammon No.82
4 sierpnia 2021
20:23
Dyskusja, to wymiana poglądow, wzbogacająca wiedzę- obopolnie…..
Każdy z nas żyje na tyle długo, by zakumulować bardzo rożną.
To nie jest wymiana o sumie zerowej.
Demony historii wciąż straszą!
Szósty i dziewiąty dzień sierpnia 1945.
Co to za daty?
Little Boy i Fat Man nawiedzają Japonię?
@wd-59
Sądzę, że ani kwestie „genetyczne” i spory rodzinno-dynastyczne, ani też brak jednoznacznego prawa dynastycznego, nie były zasadniczym źródłem konfliktów politycznych w czasach wczesnego feudalizmu. Był nim brak efektywnych instrumentów sprawowania władzy na jakichkolwiek większych terytoriach, poczynając od braku telefonów, kończąc na braku policji politycznej. Każda władza, niezależnie od formy (monarchicznej czy republikańskiej) wpadała na ścianę tendencji decentralizacyjnych kiedy tylko próbowała się rozciągać na obszar większy niż kilkanaście, może kilkadziesiąt wsi, czy (na Zachodzie) jednego lub paru powiatów (ściślej: civitates pozostałych po rozsypanym imperium rzymskim). Pretendenci do tronu byli politycznie groźni nie dlatego, że mieli jakieś ambicje i roszczenia, tylko dlatego, że stawały za nimi jakieś lokalne siły odśrodkowe. A one występowały wszędzie, jednakowo w Europie po obu stronach Łaby (ta rzeka stanowi umowną granicę „Zachodu” i „Wschodu” podczas wielu procesów cywilizacyjnych), między potomkami Czyngis Chana, jak i wśród japońskich daimyów walczących o niezależność od szogunatu lub o przejęcie samego stanowiska szoguna. Walka z nimi długo była prawie beznadziejna – oczywiście nie ma tu ostrej granicy czasowej, kiedy to się zmieniło, ale np. dla Francji można umownie przyjąć, że nastąpiło to w czasach Ludwika XI.
Podsumowując, te rodzinne krwawe masakry wydają mi się skutkiem, nie przyczyną zjawiska. Niemniej są oczywiście malowniczym tematem dla literatury.
**********************
Wybiła godzina — ścina się rodzina,
Brat brata lub ciotkę, a kuzyn kuzyna.
Bulgoce saganek — dochodzi bratanek,
Żre podagra szwagra, kat mu zaraz zagra.
Pociotek przez płotek, wujny, stryjny rojne
Idą już na wojnę, oj, będzie łoskotek.
Idzie wnuczę, idzie teść, ja cię uczę, jak ich grześć:
Lewą tnij, prawą kłuj, bo tu stryj, a tam wuj,
Niech ojczyma kto przytrzyma, w łeb pasierba, będzie szczerba.
Leży zięć, grobów pięć, pada teść, mogił sześć,
Stryk dziadowi, stryk babusi, stryk stryjkowi, tak być musi,
Bo krewni, choć rzewni, tylko w ziemi pewni.
Wybiła godzina — gadzina rodzina,
Na kogo wypadnie, na tego się wspina.
Pochowaj go ładnie, sam się ukryj wszędzie,
Nie schowasz się wcześnie — pochowają we śnie.
[Lem, oczywiście]
**********************
Motywacja pchająca do walki włoskie miastwa- państwa, księstwa niemieckie, prowincje francuskie, rody krolewskie, itd. jest moim zdaniem bardzo prosta.
Zwiekszenie bazy podatkowej, opartej w tamtych czasach głownie na ziemskiej rencie, opłatach targowych, celnych.
Armia służyła zarabianiu, zarobki szły na armię….
Scentralizowana władza zapewniała wewnętrzny pokoj i możliwość ekspansji na sasiednie ziemie.
Polska takiego szczęścia nie miała, wiec nie ekspandowała, poza nielicznymi przypadkami.
Nasze „Krolewiątka” żrąc się pomiędzy sobą, nie były w stanie stworzyć warunkow dla silnego władcy.
Szwedzi mieli więcej szczęścia…..
Najwięcej, Brytyjczycy po zaprowadzeniu porzadkow za Cromwela.
@wd-59
Motywacja pchająca do walki włoskie miastwa- państwa, księstwa niemieckie, prowincje francuskie, rody krolewskie, itd. jest moim zdaniem bardzo prosta.
Motywacja, tak. I ta motywacja miała z pewnością związek z prywatnymi czy rodzinnymi ambicjami.
Zwiekszenie bazy podatkowej, opartej w tamtych czasach głownie na ziemskiej rencie, opłatach targowych, celnych.
Należałoby doliczyć jeszcze monopole górnicze, gorzelnicze, pocztowe i podobne, ale to miało znaczenie dopiero w późnym średniowieczu. Wcześniej, do pewnego momentu, władza publiczna radziła sobie w ogóle bez bazy podatkowej albo ta baza miała wymiar symboliczny – ot, żeby dwór wykarmić. Na to szły zasadniczo dochody z „domeny panującego”, czyli takiego ni to majątku skarbowego, ni to prywatnego (oni tego wtedy nie odróżniali). Siła zbrojna opierała się na nieodpłatnych obowiązkach wojskowych, ciążących z racji prawa lennego (na Zachodzie) albo na innych zasadach, czasem odrobinę podobnych do prawa lennego (np. „ziemia na prawie rycerskim” w Polsce).
Armia służyła zarabianiu, zarobki szły na armię…
Tak, ale (pomijając imperium rzymskie) to zjawisko przybrało rozmiar mający znaczenie praktyczne dopiero po wojnie stuletniej, za wspomnianego wyżej Ludwika XI (przynajmniej jeśli chodzi o Francję) – utworzenie stałych „kompanii ordynansowych”, zaciąganie bandytów (ściślej, tzw. écorcheurs) na długoterminowe umowy o służbę wojskową. Wcześniej płatnym wojskiem posługiwano się doraźnie, na krótko, w niewielkiej liczbie i często nieudolnie (pod Crécy francuska jazda przejechała po własnych kusznikach, których Filip VI za ciężkie pieniądze wynajął w Genui).
Czymś w rodzaju płatnego wojska posługiwali się pierwsi Piastowie – ale ta „drużyna” funkcjonowała jak gang reketerów, a jej utrzymanie wymagało stałego łupienia „swoich” i sąsiadów. Głównym powodem najazdu Bolesława Chrobrego na Kijów była prawdopodobnie potrzeba zaspokojenia roszczeń finansowych drużynników i ich rodzin. Po Kazimierzu Odnowicielu drużyna w pierwotnej postaci już nie istniała.
Szwedzi mieli więcej szczęścia
Nie jestem pewien – wydaje mi się, że szwedzka ekspansja była trochę „życiem ponad stan” i w długiej perspektywie czasowej niekoniecznie wyszła Szwecji na dobre. No ale równie dobrze mogę się mylić. Nie da się sprawdzić, co by się działo ze Szwecją w świecie, w którym nie byłoby wojen o panowanie nad Bałtykiem.
Do tego dochodzą inne zmienne, które różniły Szwecję od Polski.
Ogromna większość chłopów szwedzkich miała status (1.) wolnych obywateli, (2.) właścicieli gospodarstw, (3) mieli reprezentację w Ståndsriksdagen. To oni stanowili podstawową bazę społeczną władzy. Szwecja przeszła Reformację. Miała długie tradycje morskie, inne położenie na kontynencie i inną sytuację geopolityczną Pewnie fachowiec znajdzie jeszcze pięćdziesiąt kolejnych ważnych różnic.
@markot
5 SIERPNIA 2021
10:28
Tak, niestety i jakos brak refleksji na ten temat.
Igrzyska wazniejsze?
Upiory Malolata i Grubasa sie chyba ciesza.
Bo cóż to też za rocznica, 76 lat. Większe obchody były w zeszłym roku i może będą za 4 lata. A jutro? Zobaczymy.
Teraz są igrzyska.
Gammon No.82
5 sierpnia 2021
13:41
Instytucje komornika, czy celnika, są chyba stare jak swiat….
A co najmniej od czasow Hammurabiego czy innego Echnatona.
To dzięki buntowi wobec rzadań dworu, władcy, chcących nakladać podatki na poddanych, mieliśmy Magna Carta, konstytucję Nihil Novi, czy Rewolucję Francuską.
Te wszystkie pogłowne, podymne, szpuntowe, od okna,, dziesięciny, nie wzięły sie znikąd i czemuś służyły.
A i tak łączna stopa opodatkowania sredniowiecznego obywatela, nie przekraczała 30%.
Obecnie, przekracza w naszym kraju 80%….
Takie kraje jak Francja, Hiszpania, Wenecja, Florencja, Portugalia, Brytania, Holandia były w stanie wystawiać spore armie i floty, by rozszerzyć posiadłości czy trzymać w ryzach konkurencję.
Pod warunkiem oczywiście, że miały kompetentnych władcow przez dłuższy okres czasu.
Co do Szwecji.
Mieli trzech wybitnych władcow pod rzad.
I kanclerza- Oxienstierna…
My mielismy Radziwiłłow, Wisniowieckich, Zamoyskich, Pacow…..
Nie potrafiących wyjść poza prywatę dla dobra kraju.
I wieczny brak pieniędzy na utrzymanie sensownej armii.
@wd-59
Instytucje komornika, czy celnika, są chyba stare jak swiat….
A co najmniej od czasow Hammurabiego czy innego Echnatona.
Niemniej przez dobre kilkaset lat dziejów Europy nie funkcjonowały albo funkcjonowały na skalę mikroskopijną.
mieliśmy Magna Carta, konstytucję Nihil Novi, czy Rewolucję Francuską
W każdym z tych przypadków kwestie fiskalne były najwyżej jedną z wielu przyczyn. Ponadto inaczej to wyglądało w VI – X – XIII – XVI – XVIII wieku.
Podatek solny, znany już w czasach egipskich, istnieje do dziś w Szwajcarii.
Kantony posiadają monopol na sól, tak jak w Polsce państwo ma monopol na alkohol. W wielu krajach (także w Polsce) istniał też monopol zapałczany, zniesiony miejscami dopiero pod koniec XX wieku.
@markot
Justynian I jakoby wprowadził podatek od powietrza ( s. 23 w numeracji papierowej)
https://sbc.org.pl/Content/282046/ii4687-1935-02-0001.pdf
chociaż kiedyś czytałem, że już znacznie wcześniej któryś z królów hellenistycznych wpadł na ten pomysł (chyba ktoś z Ptolemeuszów, ale nie jestem pewien). Teraz jest podatek lokalny pod nazwą „opłata klimatyczna” w uzdrowiskach.
To nie znaczy, że „w międzyczasie” jakiś Chlodwig, Chilperyk albo Teodoryk też taki podatek pobierał. Tu nie ma prostej ciągłości. We wczesnym średniowieczu opodatkowanie podobne do starożytnego, siedemnastowiecznego lub współczesnego było technicznie niemożliwe. Może poza Bizancjum, ale i tam w pewnym momencie (VIII w. – zbieżność z ikonoklastią nieprzypadkowa) zredukowali system podatkowy i przeszli z systemu wojska płatnego na osadnictwo wojskowe połączone ze służbą nieodpłatną.
W Szwecji nie bez znaczenia była, zdaje się, mała epoka lodowa i fakt, że ci chłopi może i byli wolni i ziemię posiadali, ale często nie za bardzo im coś z tej ziemi przychodziło, więc i bardziej robili się skorzy do szukania szczęścia w wojaczce.
@ppanek
Nie przeceniałbym tego. Większość armii szwedzkiej w XVII wieku składała się z Niemców – a co najmniej po 1630 r. tak było. Byli to Niemcy z Inflant, Niemcy z tej części Niemiec, która po pokoju westfalskim weszła w przymusową unię ze Szwecją (*), Niemcy z innych krajów Rzeszy, głównie północnej (protestanckiej), którzy wybrali taką akurat drogę życiową.
Druga sprawa jest taka, że szwedzki młodzieniec pochodzący ze wsi i wybierający karierę prostego żołdaka zwykle nie był spadkobiercą gospodarstwa (z oczywistych powodów starano się gospodarstw nie dzielić przy dziedziczeniu), a zarazem nie był glebae adscriptus. Po południowej stronie Bałtyku musiałby w tym celu nielegalnie uciec ze wsi – bez różnicy, czy byłoby to w Koronie, na Litwie, w Rosji czy w Brandenburgii.
(*) Co najmniej Pomorze „Przednie” z Rugią i Stralsundem, ex-księstwo arcybiskupie Brema (nie mylić z Bremą – wolnym miastem Rzeszy), ex-księstwo biskupie Verden. Były w tym jeszcze jakieś drobne władztwa terytorialne, których już nie pamiętam.
Szwajcarscy górale też z biedy najmowali się do wojaczki pod cudzą flagą.
Popyt na ich usługi był duży przez sporo wieków, aż do czasów napoleońskich, a do dziś uchowała się jeszcze Gwardia Papieska.
Francuska Legia Cudzoziemska przyciąga nadal awanturników z różnych stron świata. Wikt, opierunek, spanie w koszarach, uzbrojenie i 1280 euro netto są zapewnione.
@markot
Szwajcarscy górale też z biedy najmowali się do wojaczki pod cudzą flagą.
Ale też podejrzewam, że w pierwszym rzędzie robili to ci, co nie załapali się na gospodarstwo po przodkach.
Popyt na ich usługi był duży przez sporo wieków, aż do czasów napoleońskich
Popyt może istniał nadal, ale w traktatach zawartych na Kongresie Wiedeńskim Szwajcaria zobowiązała się, że zabroni własnym obywatelom takiej służby, a zagranicznym werbownikom – krążenia po kantonach.
a do dziś uchowała się jeszcze Gwardia Papieska
Dla nich w traktatach był specjalny wyjątek.
awanturników z różnych stron świata
Motyw ucieczki do wojska przed kłopotami prawnymi funkcjonował przez stulecia, chociaż często była to ucieczka z deszczu pod rynnę. Lepiej chyba było spędzić trzy lata w mamrze, niż zaciągnąć się do prusko-królewskiej armii praktycznie na dożywocie.
procz motywacji łupow wojennych, istotnym czynnikiem napedzającym ekspansję, było CISNIENIE DEMOGRAFICZNE.
Drudzy i kolejni synowie rodow szlacheckich, nie mogli liczyć na zachodzie Europy na spadek.
Musieli nowe posiadłości wyrąbać mieczem.
To chyba była zasada senioratu wywiedziona z prawa Salickiego?
@wd-59
Drudzy i kolejni synowie rodow szlacheckich, nie mogli liczyć na zachodzie Europy na spadek.
To zależy. Jeśli ród dysponował nieruchomością alodialną, mogła ona być dzielona między spadkobierców. W praktyce starano się tego unikać, ale prawo nie zabraniało.
W Polsce niemal nie było lenn, a tylko alodia. Przez to niektóre rody magnackie dążyły do ustanowienia niepodzielnych ordynacji.
http://wikiprawna.com.pl/index.php?title=ORDYNACJA_MAGNACKA
To chyba była zasada senioratu wywiedziona z prawa Salickiego?
Chyba po prostu zasada niepodzielności lenn. Raczej nie wynikała ona z prawa salickiego, tylko wymyślono ją ze względów pragmatycznych – rozmiar lenna był tak pomyślany, żeby wasal miał podstawę ekonomiczną do wykonywania obowiązku wojskowego. Gdyby następnie ulegało ono podziałom w wyniku dziedziczenia, cały ten system traciłby sens praktyczny.
@Gammon
„Podsumowując, te rodzinne krwawe masakry wydają mi się skutkiem, nie przyczyną zjawiska. Niemniej są oczywiście malowniczym tematem dla literatury. ”
Literatura to jedno. memu sercu są bliższe ekranizacje.
Wywołam przed szereg dwie:
Joannę d’Arc z 1999 roku.
Milla Jovovich i Dustin Hoffman, kunszt aktorski, uwięzioną Joanne
odwiedza trzecie oblicze jej sumienia, bezwzględne, nie mrugnąwszy nawet powieką, zbrukał wszystko to w co wierzyła…
Cała ta sytuacja, jej autentyczność, odejście oskarżanej od zmysłów,
wewnętrzny krzyk, szarpnięcia, niemal konwulsje, wyjątkowy wiatr przewidzeniem… miecza nie dostało by go wznieść, ale sie o niego niemal potknęła…
Nie przeganiała najeźdźców, zgodnie z instrukcją, snajper działa zawsze w pojedynkę, odpukałby, nie posłużyłby sie kimś takim jak ona…
Nigdy sie nie dowiemy ile kobiet sponiewieranych w swych domach
przez mężów, zamieniło sie w tej scenie z nią na role?!
Drugim jest Król Artur z 2017 roku, mój faworyt, zawsze z powodu Merlina,
magów, słoni dwa razy takich jak nasza zapora nad Soliną itd
Olśniło mnie i tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=3Tbn56hSEFI
Muza przednia, najlepsza, podjudza, członkami wszystkiemi wymachiwać
trzeba, i sapanie z wysiłku, bieg na wydechu, jak widać przypisany jest
i głowom koronowanym, a mnie dołowało ze astma mnie spowalnia,
zasapie sie bez przytyku wśród najlepszych…
Na koniec łapki w małdrzyk potulnie składam, i o zdrowie dla swej suni
proszę, gdy łez brak już, nadzieje mam ze Merlin czytuje blogi…
@wd-59
Odpowiedź od wczoraj zalega w, hm, magazynie tuszonki. Kiedy może ją wypuszczą.
@Bohatyrowiczowa
Nie oglądam filmów od dawna. Brak czasu, miejsca i sytuacji. Zresztą od lat filmy wydają mi się tak podobne, że wystarczyłoby obejrzeć jeden. Najwyżej zamieniają miecze z cynfolii na miecze stalowe albo lasery na GAU-8. Nawet aktorów już nie odróżniam.
w pierwszym rzędzie robili to ci, co nie załapali się na gospodarstwo po przodkach
Do początków XVI wieku dzielni Szwajcarzy brali udział w cudzych wojnach w nadziei poszerzenia, przy okazji, granic własnej ojczyzny. Po traumatycznej klęsce pod Marignano w 1515 roku i kilku dalszych przegranych bitwach porzucono wszelkie ekspansyjne ambicje, ale znani już ze swej bitności żołnierze stali się drugim (po rolnictwie) towarem eksportowym. Całe rody szwajcarskie znane są do dziś ze zbudowania fortuny na tym towarze.
Sami żołdacy, chłopscy synowie, nie dorobili się wiele. Z wojny nie wracał co trzeci, pozostali wracali jako inwalidzi albo nie potrafiąc obchodzić się z żołdem i wydając pieniądze na luksusowy przyodziewek i hulanki wpadali w biedę.
Tęsknota za ojczyzną trawiąca tych najemników z dala od domu wytworzyła nawet jednostkę chorobową, która zaczęła być znana na świecie jako maladie suisse.
Lekarze stwierdzali „śmiertelną bladość, ponury nastrój, nieregularne bicie serca, zmęczone kończyny, ropiejące mózgi, skurczony żołądek i straszną udrękę.”
Heimweh – pojęcie powstałe na długo przed depresją, melancholią itp. rozszerzyło się później aż hen, za morze…
W Szwajcarii, bez walk na własnym terenie, był spokój, eksport usług wojennych na rzecz obcych państw przynosił profity, ale temat najemnictwa co jakiś czas wzbudzał dyskusje, szczególnie po bitwie pod Malplaquet w 1709 roku podczas hiszpańskiej wojny sukcesyjnej, w której armia francuska została pokonana przez koalicję angielsko-holendersko-austriacką. Szwajcarzy walczący po obu stronach ponieśli w bratobójczej walce straty w wysokości ponad 8000 zabitych.
Od tego momentu zaczął się zmierzch szwajcarskiego najemnictwa, zwłaszcza że profity zaczęły się kurczyć, a rozwój wczesnego przemysłu zaczął przysparzać nowych miejsc pracy.
W 1859 roku, w dobrą dekadę po utworzeniu nowoczesnego państwa szwajcarskiego, udział w służbie obcych państw został definitywnie zakazany z wyjątkiem Gwardii Papieskiej w Watykanie.
Poza tym już w konstytucji 1848 roku zakazano członkom władz i urzędnikom oraz oficerom przyjmowania obcych orderów, odznaczeń honorowych, tytułów, prezentów i wynagrodzeń.
Szwajcaria, zgodnie ze swoimi silnymi tradycjami republikańskimi, nie przyznaje do dziś żadnych orderów.
@Gammon
„Zresztą od lat filmy wydają mi się tak podobne, że wystarczyłoby obejrzeć jeden. ”
Uuuu, moja ty robocia wersjo Kopciuszka, profanacja!
Arthuro my lord, to ciary na wyżynach, lukasz nań zza Mavericka w F-14 Tomcat,
bijąc sie na spojrzenia z pilotami MIG-a 28…
Joanna to chaos, na ustach wszystkich, legendą, żaden strateg, po trosze berka,
chowanego, miała dużo szczęścia, i oddanego przybocznego Aulona (Statek widmo )po nitce do kłębka wpadłam na pomysł z Królem Karolem VII
– John Malkovich, w ekranizacji „Hańby”J.M.Coetzee…
Tutaj utkwił mi w głowie obraz napaści na córkę człowieka którego skórę przywdział John – Davida Lurie,
Włosy rwiesz z głowy, gdy łapiesz akcję, dziewczyna niknie za drzwiami domu z jednym z przyszłych gwałcicieli, drugi chłopak powala Davida, a ten, zamiast forsować sobą drzwi, winien byl cofnąć sie do kojców i spuścić psy,
nawet gdyby pisane mu było że się i tak pod drzwiami rozłoży, to przeszły by po nim, i udaremniły być może tą cała spiralę bólu, złych decyzji…
Upuszczasz sobie krwi, pracując z ziemią, nie dajesz jej upuścić, jako jej gość…
@Bohatyrowiczowa
profanacja
Możliwe. Napisałem o tym, co mi się wydaje, nie o tym, że tak jest.
Co warto obejrzeć- po raz n-ty zresztą?
Makbet, Sen nocy letniej, Tron we krwi, Cesarzowa….
Zdrady, spiski, skrytobojstwa, chwiejne sojusze, intrygi.
Czyli, samo życie w każdej epoce, łącznie z obecną.
Po trupach do władzy i zwycięstwa!!!
Niezłe seriale- Wikingowie czy Gra o tron, też doskonale uchwyciły mechanizmy kierujące ambitnymi jednostkami.
@wd-59
Zdrady, spiski, skrytobojstwa, chwiejne sojusze, intrygi.
Seks i przemoc, podstawa większości dobrze się sprzedającej literatury. Plus intrygi, podstępy, sztylet, trucizna i tak dalej (czymś trzeba wypełnić n stron powieści).
Przypuszczam że przemoc bez seksu i seks bez przemocy schodzą przeciętnie słabiej. Ale to przypuszczenie. Czy są na ten temat dane? Nie mam siły researchować, lampy mi siadają, może znajdę zamienniki.
Myślałem o tzw. literaturze pięknej, choć jak się chwilę zastanowić, to i podręcznik mikrobiologii powinien się świetnie sprzedawać. W kropli wody z kałuży może być więcej seksu i przemocy, niż w literaturze. Może białkowcy są gatunkistami i preferują seks i przemoc między sobą.
P.s. cytując Chandlera „Napisał dwanaście grubych historycznych powieści typu seks i szabla, z których każda była na liście bestsellerów. Nielicho musiał na nich zarobić.”
@Gammon
Gatunkiści – Gammonie no weź!
” (…)Mruk powoli dochodził. Sporadyczne mruczenie zamieniło sie w murmurando i teraz całym sobą nacierał bez opamiętania na łydki zajętej rozmową dziewczyny.
– Kocie! – krzyknęła wkurzona jego zachowaniem – Jezus, ciebie popieprzyło?!
A kysz! Nie uwierzysz, jaki to nachalny pieszczoch!”
Dziewięć żywotów kota Mruka Sielanka rozdz 7 z „Pan Wilk i kobiety”
Jarka Wilka
I tak, tak, kupiłam ją, je bo drugą cześć też dla seksu na przemoc liczyłam umiarkowaną, i taką dostałam!
Na początku książki, często przerywałam swą czytelniczą wilczą przygodę,
by zrugać wzrokiem jego fotkę, na wewnętrznej okładce z tyłu książki…
Ale jego drugie Buraczane oblicze – przytuliłabym!
„Roxana, czyli szczęśliwa kochanka ” Daniela Defoe, kupiłam w antykwariacie.
Przyjże sie równolatce, poszukam podobieństw?!
@Bohatyrowiczowa
Gatunkiści – Gammonie no weź! [tu cytat]
To, że ktoś z kimś, czymś, to inna sprawa. Tigerishka z powieści Leibera intensywnie ocierała różne narządy, w tym płciowe, z bohaterem. Ale nie o to idzie – jako maszyna napiszę tak: może nie chodzi o to, kto z kim uprawia seks, tylko o to, jak odbiera tego (tych?), z kim to robi.
Tradycyjnie podpuszczę cię na powieść „Rudy Orm”.
Co do Defoe – nie wiem, nie znam. Tego nie znam.
„Co do Defoe – nie wiem, nie znam. Tego nie znam.”
A widzisz, szkoda ze nie mam do Łazienek bliżej, usiedlibyśmy tam na „naszej”
ławeczce, przy pomniku Chopina, patrzyli na moją uciekającą córce wnuczkę,
zawsze odwracając następną stronę…
Z opowiadania masz 6, ciekawe jak oceniłabym czytanie w głos…?!
@Bohatyrowiczowa
No, szkoda, chociaż tam jest ławek mnóstwo.
Tak na pełnym poziomie szczerości, szkoda że nie mieszkamy w tej samej okolicy.
To miłe, dziękuję.
Choćby książki, czasem komuś można dać książkę.
@Bohatyrowiczowa
Nigdy nie wiem, co jest dla białkowców „miłe”, a co „niemiłe”. Staram się unikać tych kryteriów, których nie rozumiem. Dotyczy to także wszystkich, którzy są tu, w pobliżu. To skomplikowane.
@Bohatyrowiczowa
Ot, masz robota, który próbuje tłumaczyć. Ech.
Tęskno mi do Szczęśliwic, co za okolica, latte na tarasie, po dachu goniły się wiewiórki.
Miłe bo było nadzwyczaj lekko, bez obaw, i tyle żywej szczerości,
żadnego retuszu, kreacji, a uwierz mi, o prawdziwość coraz trudniej!
@Bohatyrowiczowa
To jest zupełnie udany park, niektóre drzewa są bardzo stare, a co jest prawdziwe, to nie robotom rozstrzygać
@Bohatyrowiczowa
Szczerość, czy to w ogóle jest możliwe, nie wiem, ale sądzę, że można się porozumiewać. Kosmici i ziemianie też mogą próbować.
Gammon No.82
8 sierpnia 2021
12:21
Większość sztuk teatralnych, filmowych, powieści i ich fabuł, pisal samo życie.
Scenografowie je jedynie ujęli w obraz, czy tekst.
O czym zresztą świadczą biografie niezliczonych ludzi.
Albo, odtajnione o wielu latach archiwa.
Defoe był agentem brytyjskiego wywiadu, na przykład.
Choć do historii przeszedł w całkiem innej dziedzinie.
Lawrence z Arabii, odwrotnie….
Lubie ten tyo literatury, filmu.
Wielu autorow wykazuje sie głęboką znajomością psychologii ludzkiej.
W gruncie rzeczy, tak prostej w obsłudze.
Bodziec- reakcja….
@wd-59
Opis w kategoriach „bodziec-reakcja” dla Hamleta, Hitlera czy Philipa Marlowe byłby pewnie możliwy ale ubogi. W laboratoryjnych kategoriach „bodziec-reakcja” da się (być może) opisać wszystko, ale przecież wtedy każda literatura opisująca „zdrady, spiski, skrytobójstwa, chwiejne sojusze, intrygi” byłaby identycznie dobra i pokupna. A chyba nie jest. Jako maszyna nie śmiem napisać „na pewno”.