O przemocy raz jeszcze
Jednym z najtrudniejszych zjawisk, z jakimi często się spotykamy, znacznie częściej, niż chcielibyśmy to przyznać i zobaczyć, jest przemoc w rodzinie. Psychiczna, fizyczna, seksualna.
W psychiatrii dzięcieco-młodzieżowej najważniejszą metodą leczenia wcale nie okazują się leki. Owszem, nieraz są konieczne, zwłaszcza w przypadku ciężkiego epizodu depresyjnego czy rzadkich w tej grupie zaburzeń psychotycznych; nieraz też są skuteczne, jak w przypadku zaburzeń hiperkinetycznych (europejski odpowiednik ADHD). Ale, po pierwsze, leków psychiatrycznych mających rejestrację w populacji rozwojowej jest około dziesiątki, cała reszta to leczenie poza wskazaniami rejestracyjnymi. Po drugie, większość pacjentów w tym wieku leków nie potrzebuje.
Na liczącym trzy dziesiątki pacjentów oddziale psychiatrii młodzieżowej znajdzie się osoba chora psychicznie, dwie-trzy. Na oddziale dziecięcym spotka się kilku pacjentów nadruchliwych, których stan z jakiegoś powodu nie poprawił się po leczeniu pierwszego rzutu. Zdecydowana większość to dzieci albo młodzież po trudnych przeżyciach. Można dać im leki objawowo, ale nie rozwiążą problemu. Prawie każdy niepełnoletni pacjent psychiatryczny wymaga psychoterapii.
Również ci leczeni farmakologicznie. Metylofenidat bądź atomoksetyna mogą być stosowane u pacjentów hiperkinetycznych tylko jako element szerszego planu leczenia. Podobnie jak leki przeciwdepresyjne powinny towarzyszyć psychoterapii.
O ile u dorosłych główną rolę odgrywa psychoterapia indywidualna, o tyle w wieku rozwojowym u prawie każdego pacjenta rozważa się zastosowanie psychoterapii rodzinnej. Młody pacjent jeszcze sam o sobie nie decyduje, jest zależny od rodziny, która wpływa na jego leczenie (niekoniecznie pozytywnie). Psychoterapia rodzinna polega na tym, że na spotkanie z terapeutą (według części autorów – najlepiej z parą terapeutów, ale w Polsce dostępność certyfikowanych specjalistów jednoznacznie wyjaśnia tę kwestię) stawia się nie tylko osoba podająca (to żargonowe określenie) lub wykazująca objawy psychiatryczne (tzw. pacjent identyfikowany, delegowany przez rodzinę do roli chorego), ale cała rodzina – zazwyczaj wszystkie osoby mieszkające razem. Może to podlegać dyskusji na pierwszym spotkaniu, a niekiedy ewoluować w toku prac.
Terapia odbywa się najczęściej w nurcie systemowym (terapia indywidualna to zwykle nurt poznawczo-behawioralny lub psychodynamiczny). Rodzinę traktuje się jako system, coś więcej niż suma elementów. Elementy te wiążą się relacjami, łączą w podsystemy, wpływają na siebie za pomocą sprzężeń zwrotnych dodatnich i ujemnych. Te ostatnie zapewniają stabilność systemu. A więc dziecko wpływa na ojca, ojciec na matkę, matka na dziecko itd. – to tzw. przyczynowość cyrkularna. Odchodzimy (odwodzimy rodziców) od myślenia: oto pacjent, którego trzeba leczyć, bo sprawia kłopoty, niestety powszechnego oczekiwania, że to on sprawia problem, naprawcie go!
Stabilność systemu oznacza pewne problemy, z założenia sprzeciwia się zmianom. Przykład? Nieświadome dążenie rodziny od niedawna trzeźwego alkoholika do sytuacji, gdy będzie miał okazję wypić. Inny klasyczny przykład: rodzice się rozwodzą, a dziecko zaczyna prezentować objawy psychopatologiczne lub somatyzacyjne. W efekcie: mamy chore dziecko, którym trzeba się zająć. Rodzice przestają myśleć o rozwodzie, o kłótniach, skupiają się na dziecku. Damy mu lek, zlikwidujemy objawy, rodzice wrócą do walki. Dziecko otrzyma nieuświadomioną karę. Znów rozwinie objawy.
Istnieją liczne przeciwwskazania do podawania dzieciom leków. Istnieją też przeciwwskazania do psychoterapii. Najważniejszym jest przemoc.
Fizyczne lub seksualne krzywdzenie dziecka z reguły przekracza jego możliwości adaptacyjne. Absurdem jest rozumowanie: dzięki terapii przygotujemy dziecko, by było w stanie poradzić sobie z przemocą. On lub ona sobie nie poradzi. Nie z przemocą od dorosłego. Większego, silniejszego, bardziej doświadczonego. Mającego większe możliwości intelektualne i większe zasoby. Pozycję społeczną. Zwłaszcza dorosłego, który miał być opiekunem, autorytetem, ostoją. Trudno pomyśleć: mama mnie nie kocha. Znacznie częściej dziecko bierze winę na siebie. Zasługuję na to, co mnie spotyka. Jestem niewarty, by mnie szanować. Ojciec musiał mnie zbić, moje zachowanie go sprowokowało. Mama mnie kocha, to ja jestem zły.
Inny przykład. Częste u osób, które doznały przemocy seksualnej, jest szukanie przyczyny we własnym zachowaniu. Gdybym nie poszła, gdybym się inaczej ubrała, nie umalowała, nie uśmiechnęła się w niewłaściwy sposób… Z początku ma to pewną wartość adaptacyjną. Skoro spowodowałam to swoim zachowaniem, to jeśli następnym razem zachowam się inaczej, sytuacja się nie powtórzy. Ale na dłuższą metę prowadzi do obwiniania się, zadręczania, spadku poczucia własnej wartości. Ofiara bierze na siebie odpowiedzialność za zdarzenie. To ona jest zła, winna, to ona wszystko popsuła, zrujnowała sobie życie. Niestety otoczenie, media, a niekiedy i organy władzy utwierdzają ją w tym poglądzie. Rolą psychoterapeuty jest nie nasilić obwiniania się i pomóc w modyfikacji tego myślenia.
Często podczas wywiadu lub terapii wychodzi na jaw przemoc w rodzinie. W przypadku przemocy fizycznej albo seksualnej placówka medyczna ma obowiązek zgłosić ten fakt odpowiednim władzom. Często decyzje, czy w danym przypadku mamy już do czynienia z taką przemocą, czy jeszcze nie, są bardzo trudne, a granice płynne. Najgoręcej przeciw zgłoszeniu zdarzenia optuje niekiedy ofiara. Osoba, która ujawniła przemoc, zostaje odrzucona przez resztę rodziny, obwiniona. Przez ciebie ojciec znalazł się w więzieniu. Z czego się teraz utrzymamy? To ty zniszczyłaś rodzinę! Często ofiara nie rozumie, po co to zgłaszać, dla niej przemoc to norma, nie zna innej normy, nie wyobraża sobie innego życia.
Co się potem dzieje z ofiarą? Nic. Wychodzi ze szpitala albo kończy terapię, te kilka spotkań, za które NFZ zapłaci. System opieki? Podobnie – istnieje na papierze. Fundacje? Rodzina na ogół ich nie znajdzie. Zwykle nie będzie ich szukać. Same fundacje też muszą mieć środki, żeby działać. Pieniędzy nie ma. Zawsze było ich mało, a w ostatnich latach jeszcze mniej.
Niektórych rzeczy lepiej nie widzieć. Jeśli chce się spać po nocach.
Marcin Nowak
Ilustracja: Tktt, Do not rape children, własność publiczna, za Wikimedia Commons
Komentarze
Może i pił, bił i gwałcił, ale poza tym to dusza człowiek jest, bo łoży na rodzinę jak Pan Bóg przykazał. A teraz, po uzyskaniu milionowego odszkodowania od Springera za straty moralne, będzie mógł powiedzieć: moje kochane, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Komentarz tej treści kilka miesięcy temu na blogu wolnej ( ale ostatnio coraz wolniejszej) myśli @Tanaki zamieścił mój bardzo dobry znajomy @Wawrzek Biebrzeniewierzyńki. Odnoszę, że jego treść nieco koresponduje z tytułową przemocą, szczególnie tą sprzed wielu lat, tą dokonanej na tle seksualnym i która miała mieć miejsce wśród najbliższej rodziny,
„Komentarz jest reminiscencją lektury. Jest to „kultowy” „Wiek propagandy”. Jego autorzy to Anthony Pratkanis i Elliot Aronson. Bohaterem jest mijające stulecie, ale i ten zapewne „złotymi” zgłoskami w annałach propagandowego urobku.
Bohaterem tekstu jest Ingram. Amerykanin. Ojciec dwóm córkom. Dlaczego bohater? Cytat z „Wieku…”
„Niestety sprawa Ingrama nie jest odosobniona. Mieliśmy do czynienia z ogólnonarodową epidemią oskarżenia rodziców o molestowanie seksualne własnych dzieci. Oczywiście w niektórych rodzinach rzeczywiście dochodziło do molestowania seksualnego. Równocześnie jednak coraz więcej przemawia za tym, że wiele oskarżeń o molestowanie seksualne opiera się na wspomnieniach skonstruowanych później, nieodpowiadających rzeczywistości.”
Ta historia jest tak nieprawdopodobna że aż trudno w nią uwierzyć. Kto wie, może po przeczytaniu, łysym włos na głowie się zjeży. Mogę udostępnić link, ale wpisanie „Sprawa Paula Ingrama” powinno wystarczyć.
Czego dotyczy ta historia?
Dwie córki oskarżają ojca o molestowanie – On przyznaje się do winy.
Przebieg całego zdarzenia( w dużym skrócie). Miejscami będą cytaty. One uwiarygadniają komunikat.
Dwie dziewuszki które nigdy nie miały świadomości molestowania , nagle – nie wiadomo dlaczego – wysłuchawszy w swojej ewangelickiej świątyni nauk rekolekcyjnych poświęconych molestowaniu dzieci składają niezależne donosy – są molestowane przez 2 różnych sąsiadów. Przeprowadzone śledztwo nie potwierdziło oskarżenia.
Kilka lat później(1988 rok) – uczestnicząc w takich samych naukach prowadzonych przez podającą się za uzdrowicielkę kobietę, jedna z dziewczyn po usłyszeniu przepowiedni że ktoś z obecnych będzie molestowany przez krewnego, cała w spazmach wybiega przed kościół , mówiąc że to ona była molestowana. „Przyłączyły się do niej inne dziewczynki które także twierdziły, że były molestowane. Późnym popołudniem Ericka oznajmiła, że tym krewnym który ją molestował był …jej ojciec.”
Wszyscy w najbliższym otoczeniu Ingrama – policja, duchowni, rodzina, psychologowie, przyjaciele – zachowywali się tak, jakby oskarżenia były prawdziwe. Oskarżeniom nie zaprzeczył – po prostu przyznał się do molestowania – ojciec. „Tak molestowałem”.
Ale był jeden sprawiedliwy… nie, nie nazywał się Wawrzyniec Biebrzeniewierzyński… tym jedynym który nie uwierzył oskarżeniom był psycholog społeczny Richard Ofshe.
Cytat:
„Ofshe od początku nie dowierzał historii i postanowił zweryfikować swoje podejrzenia, sprawdzając, czy Ingram uzna za prawdziwy incydent, który w rzeczywistości był całkowicie sfabrykowany – że mianowicie zmusił syna i córkę, by uprawiali seks na jego oczach. Początkowo Ingram nie mógł sobie przypomnieć tego zdarzenia. Ofshe poprosił go, by wytężył pamięć. Ingram zgodził się i kolejnego dnia powrócił ze szczegółową relacją na temat tego, jak to w sobotnie, bądź niedzielne popołudnie powiedział dzieciom, aby się rozebrały i rozkazał córce, by uklękła i uprawiała seks oralny z jego synem.”
I co uczynił psycholog społeczny Richard Ofshe?
Nie, nie pognał na złamanie karku do NYT, Gazety Wyborczej czy innych tabloidów z wiadomością że wszystko się zgadza: ”Możecie dawać na pierwszą stronę – Ingram był pedofilem. Molestował swoje córki. Bo wszyscy ojcowie to byli, aktualni, albo potencjalni pedofile”.
Richard Ofshe poszedł powoli na policję i udostępnił wnioski swojego badania, a Ingram okazał się być nie pedofilem, ale jednak kochającym swoje córki ojcem.
A morał z tej historii… pisany ręką psychologa.
Po pierwsze – ludzka pamięć jest procesem konstrukcyjnym. Możemy sobie wmówić wszystko, nawet to że byliśmy np. projektantami wieży Eiffla.
Po drugie – jak prymitywne wbijanie prawd do głowy potrafi zmienić wielu ludziom coś tak cennego jak ich własne wspomnienia.
Szczególny nacisk kładę na znaczenie słowa „prymitywne”, ale może niesłusznie.
Zdaniem niektórych, „techniki” robienia ludziom wody w mózgu są poddane tak rygorystycznym procedurom jak nie przymierzając prace koncepcyjno-analityczne podczas projektowania promów kosmicznych.
Na koniec.
Bohaterem historii był oczywiście ojciec córkom, ale równie dobrze mogło trafić na…
…Wawrzyńca Biebrzeniewierzyńskiego.
„… wiele oskarżeń o molestowanie seksualne opiera się na wspomnieniach skonstruowanych później, nieodpowiadających rzeczywistości.””
Spłycasz, kluczysz, drwisz, zachowujesz się jak chłopiec który nigdy nie dorósł,
do roli bycia mężczyzną…
Wspomnieniom którym tak umniejszasz często towarzyszą wymioty, skoro jesteś wstanie przypomnieć sobie pierwszy swój dzień w przedszkolu, w zerówce, tyte z pierwszej klasy, to dlaczego miałyby sie bezpowrotnie zatrzeć np. łomocące serce dziecka w klatce piersiowej, cmokanie, jęki, zsuwana dziecięcia bielizna ,
i nogi które rozsuwają ręce dorosłego człowieka, zapach pomady do stylizacji włosów (!!!)
Twój wpis to także forma przemocy!
Czy drwię?
Pokazuje jedynie, że problem ma dwie strony.
Ty widzisz jedynie – dosyć często za dosyć brzydko manipulowanymi przez media czytelnikami, widzami, słuchaczami – ten aspekt problemu, a ja widzę tych którzy są skazani bez jakiegokolwiek procesu przez złaknione ofiar zawsze niewinne tłumy.
Tym bardziej jest ohydne kiedy nikt nie chce słuchać oskarżonego, albo oskarżony po prostu już nie żyje, a oskarżający tłum upodabnia się do stada wygłodniałych hien i by tego kogoś (czasami już tylko dobre imię) rozszarpał na strzępy.
Bohatyrowiczowa, czy myślisz, że ja nie chciałbym stanąć w oburzonym tłumie po stronie krzywdzonych dzieci?
Chciałbym, a raczej mógłbym.
Ale ja widzę jak tego typu sprawy są często prymitywnie rozgrywane, gdzie dobro dziecka jest ewidentnie ostatnią rzeczą o jakiej myślą nagłaśniający problem.
Najważniejsze jest przyp… politykowi, księdzu, znienawidzonej publicznej osobie, jakiejś partii politycznej.
Tym bardziej, ze sam przemoc jako pojecie jest bardzo pojemna, ale również bardzo trudno do nazwania i zdefiniowania.
Wiem, że moja perspektywa spojrzenia na problem może oburzać, ale te przykłady przemocy z którymi spotkałem się w mediach ewidentnie posiadały to drugie dno i upublicznienie ich miało raczej niewiele wspólnego z wrażliwością autorów na krzywdę dziecka
Bohatyrowiczowa, gdybyś chciała pogłębić swoją perspektywę spojrzenia na problem, bez tej cynicznej czasami otoczki to myślę, że dobra byłaby ta oto książka.
Nikt tam zapewne niczego nie chce udowodnić, do niczego przekonać.
Nie ma tam księży, polityków, prezydentów, gwiazd estrady, znanych dziennikarzy. Są tam po prawdopodobnie same bardzo smutne historie.
Oto ona:
-matusiakrzesniowieckahttps://www.poczytaj.pl/ksiazka/molestowane-historie-bezbronnych-matusiakrzesniowiecka,468866
Ten link będzie chyba dokładniejszy;
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4928395/molestowane-historie-bezbronnych
@samba
Z opisu tej książki z drugiego linku:
” Bo dobrych dzieci przecież nie spotykają złe rzeczy… ”
O tak, po stokroć tak!
Do wizyt w tamtym domu byłam przygotowywana, jak znana była data wyjazdu
przygotowywałam wierszyki by zadeklamować na kuchennej ryczce, kilka piosenek , „Szła dzieweczka” w odpowiednim wdzianku, w gromie oklasków, jak mama kazała dziękowałam za to co dla nas robił, przytulałam sie do niego nierzadko siadałam i długo nie schodziłam mu z kolan, bo tak słodko mnie zaczepiał i łaskotał….
Miałam wyjść na działkę do koleżanki z wnuczką, ze spuchnięta twarzą od łez iść nie wypada…
To całe zamieszanie z tą, tym ułaskawieniem, współczuje jego córce, i nie wierzę w to że pogodziła się ze swym losem, przeszła sobie tak nad tym…nawet nie wiem jak to ując, nazwać, …może pod latarnią zawsze najciemniej…
Jeszcze coś, co mogło i chyba Ci umknęło?!
„You were the first, so was I
We made love and then you cried
Remember when”
Ze źródełka:
https://www.youtube.com/watch?v=TTA2buWlNyM
Nie miałyśmy nigdy prawa to decydowania o nas samych, każda z nas miała / miał prawa do prawdziwego jedynego, pierwszego uczucia, do dzielenia swym ciałem, obdzielania kogoś kto na to w pełni zasługiwał, widocznie jeszcze nie straciłeś w życiu niczego za co oddał byś życie, nam życie rozszarpano, nim poznałyśmy jego smak.
@Bohatyrowiczowa
Przepraszam jeżeli w jakimś stopniu, ja ze swoimi komentarzami również przyczyniłem się do…
A w przypadku zdarzenia do którego nawiązujesz, to tylko potwierdza moją opinię na rolę w tym wszystkim mediów.
Dno.
I nie chodzi wcale od czyjeś dobro, czy napiętnowanie w tym momencie: córki, ojca, czy może matki która mogła na to wszystko przymykać oczy.
Chodzi o kampanię wyborczą i zdaniem gazety upublicznienie tej historii może kogoś zdeprecjonować, a komuś dodać 2,39445% poparcia…
A jakiś rodzinny dramat, czyjaś bezradność…
@samba
Jest ok. jeśli chodzi o Ciebie to jestem masochistką, choć ręce mówią duśmy,
serce protestuje.
Jak Cie tu znienawidzić no kurczę jak!?
Pozdrawiam.
Tym medialnym zdarzeniem jest oczywiście historia córki i jej ojca, a nie Twoje wydarzenie sprzed lat wielu.
@Bohatyrowiczowa
Może coś napiszę później.
oboje macie rację. to prawda,że w dorosłym wieku można wmówić ludziom że byli molestowani. i jest prawdą że dzieci są molestowane. sprawa jest skomplikowana.
@rosemary1
Dziękuje że zabrałaś głos.
Tak już na chłodno, po kuble zimnej wody na głowę.
Co mnie niepokoi, to motywy, czy jest to tylko chorobliwa żądza czy może rodzaj kary, i wbrew pozorom nie na dziecku?!
Mam właśnie ciche dni z matką, i nie, moja mama nie wiedziała o niczym,
molestują ojcowe swoje córki, dziadkowie wnuczki, bracia siostry, czy powodem może być rywalizacja, ojciec pastwiąc sie nad córką, wskazuje palcem na jej mamę, zobacz jaka z ciebie daremna matka(?) dziadek, hm dlaczego on nie cieszy sie z osiągnięć wychowawczych swej córki, nie widzi we wnuczkach schludnych, mądrych dziewczynek, zamiast poklepać samotną córę, po ramieniu dajesz radę w pojedynkę, nie pęka z dumy, dostaje dzieci pod opiekę by ochronić je przed katem, a sam jest jeszcze większą świnią, rodzeństwo rywalizacja wygląda na prostszą..
choć i nie mnie okrutna.
Nagłaśniać to trzeba nie tylko od święta, by uczulić rodziców, i odstraszyć katów!
Mama nie wiedziała o niczym?
Czy może nie chciała wiedzieć? Myśleć albo przypuszczać?
Przynajmniej stary nie molestuje obcych, wszystko w rodzinie…
Osoba, która ujawniła przemoc, zostaje odrzucona przez resztę rodziny, obwiniona. Przez ciebie ojciec znalazł się w więzieniu. Z czego się teraz utrzymamy? To ty zniszczyłaś rodzinę!
Zatem ofiara pisze podanie do prezydenta o ułaskawienie tatusia, bo to przez nią był w więzieniu, przyszła bieda i długi, a tatuś po wyjściu przecież musi gdzieś mieszkać i ten 2-metrowy dystans mu utrudnia korzystanie z łazienki 🙄
Ofiara zapewnia, że się pojednała, tatuś-gwałciciel nigdy nie okazał skruchy, bo przecież po pijaku gwałcił…
Pogratulować wszystkim związanym z tą sprawą.
Nie, mama nie wiedziała!
Dowiedziała się jakiś czas później, po rozwodzie rodziców, nie stać już jej było z nami tam jeździć. Pojechała z nami w odwiedziny, z tym że my byliśmy z rodzeństwem i kuzynostwem na dworze cały ten czas, wpadliśmy raz chmarnie coś podjeść do kuchni. Mieliśmy tam nie nocować, ale zmieniła zdanie, sama miała iść spać, do swojej siostry dom dalej, zaniepokoiła ja jednak nasza reakcja, płacz,…
My wyszłyśmy z kuzynka do jej domu, mama z nim została, i dostała w twarz, nie spała tek nocy wcale, zresztą nikt nie spał.
Jak to zostało tu napisane moja historia to ślad sprzed lat wielu, rodząc córki płakałam czy dam rade je przed takim losem ja mój uchronić, ledwo zaczynały mówić, a już im tłumaczyłam gdzie nikomu nie wolno ich dotykać, na co ich tato pukał sie po swoim czole, nie mogłam sobie pozwolić na zwłokę , by czegoś nie przeoczyć!
Komentarze niektórych świadczą po prostu co dzieje się, albo może się dziać kiedy problem, zjawisko społeczne powezmą do obróbki media nie najwyższych lotów. Efekt żałosny, a czasami wręcz tragikomiczny. Bo lud te wszystkie opisywane przez gazety wydarzenia śledzi z wielkim przejęciem
U nas problem molestowania to gwóźdź publicznego programu kierowanego w stronę mas wbijany przez media zaledwie od kilku lat.
W USA histeria z tym związana to czasy ubiegłego wieku.
Żyli tym wszyscy, śledzono każdy przejaw publicznej aktywności czy nie nosi przypadkiem znamion molestowania nieletnich.
Na przykład:
W pewnej renomowanej nowojorskiej galerii wisiały sobie obrazy. Niektóre wisiały latami. I na jeden z takich obrazów ( malowany w niezbyt figuratywnej konwencji) wiszący od wieków pewnego dnia spojrzał zasłużony dla tej placówki – pracujący w niej od dziesiątek lat- pracownik ochrony.
Spojrzał z bliska, ocenił treść obrazu z dalszej perspektywy, przekręcił głowę w lewo, w prawo…no tak przecież ten obraz to ewidentna pedofilia. Ta duża niebieska plama w rogu to facet, a ten różowy kleks na dole ewidentnie dziecko…
…no i zaczęło się.
Zgłosił ten fakt na policję, zgłoszenie przyjęto, wnikliwe dochodzenie, wielogodzinne przesłuchania artystki…na szczęściu, ku niezadowoleniu pana portiera malarka pozostała na wolności, ale obraz niestety zdjęto ze ściany placówki i spoczął w jakiejś drewutni.
po rozwodzie rodziców, nie stać już jej było z nami tam jeździć
Strasznie zagmatwane i niejasne.
Przedtem było ją stać i jeździła, ale nie nocowała? Odbierała córkę i nic nie zauważała w jej zachowaniu? Żadnych oporów przed kolejną wizytą?
Do wizyt w tamtym domu byłam przygotowywana
Mama kazała dziękować…
„po rozwodzie rodziców, nie stać już jej było z nami tam jeździć
Strasznie zagmatwane i niejasne. ”
Co w tym dziwnego, miała mniej pieniędzy, pracowała na pól etatu, ojciec uchylał sie od płacenia alimentów, był panem sam u siebie nie brał zleceń, bo nie, nie miał z czego płacić, rzeczywiście zagwozdka.
Nie jeździła bo nie uciekała z domu, nie było jego nie było przemocy. nie nocowała
tylko nas tam zostawiała, sama z niemowlęciem wracała, chciała być w domu gdy wracał, pilnować by nie spalił domu, cokolwiek, to był jej dom…
I mówię dość!
Mówię dość, ale najpierw zaczynam nie szczędząc drastycznie intymnych opisów 🙄
Nadużywasz kolejny raz łamów tego bloga do rozładowania swoich zaburzonych emocji lub fantazji. Chyba nawet manipulant kukuła poczuł się głupio ze swoimi cynicznymi wtrętami, co jest jedynym pozytywnym efektem.
Może jednak mniej ekshibicjonizmu, zanim blog zamilknie całkowicie z zażenowania?
„Mama nie wiedziała o niczym?
Czy może nie chciała wiedzieć? Myśleć albo przypuszczać?
Przynajmniej stary nie molestuje obcych, wszystko w rodzinie… ”
„Odbierała córkę i nic nie zauważała w jej zachowaniu? Żadnych oporów przed kolejną wizytą?”
Czym są te wpisy?!
Robisz to co zwykle, z blogu na blog, panoszysz się!
Zwróć uwagę Gospodarzowi, podziel opinią, jeśli ją podziela niech usunie moje wpisy, i zablokuje możliwość komentowania?
Zaraz jak to przeczytasz, przewiń w górę, spójrz na zamieszczoną ilustrację do tekstu.
Czy ona nie jest intymna?!
Eksponujesz swoje wspomnienia i przeżycia na forum publicznym, każdy może je skomentować. Jeśli sobie tego nie życzysz, to się nie produkuj w ten sposób.
Przekraczasz granice, narzucasz obrazy, ale to Gospodarz ma być odpowiedzialny za ich publikację?
Zauważ, że nikt więcej nie ma ochoty narażać się na twoje niezrównoważone reakcje. Ja też przestaję.
A ilustracja jest przede wszystkim brutalna w swojej dosłowności, na granicy z pornografią. Może animować zainteresowanych.
Wolałbym taką
Może i jestem cyniczny.
A jeżeli jestem, to wypada jeszcze dodać termin „panika moralna”
Twórcą pojęcia jest brytyjski socjolog Stanley Cohen (socjolog), analizujący w 1972 r. reakcje brytyjskich mediów na konflikt dwóch subkultur młodzieżowych: modsów i rockersów. W Wielkiej Brytanii wszelkie zdarzenia związane z tymi subkulturami były wtedy przez media mocno nagłaśniane, a należący do nich nastolatkowie demonizowani. Wytworzyła się wówczas atmosfera niechęci, strachu i nieufności wobec nich.
Panika moralna według Stanleya Cohena
Prowokowanie paniki moralnej jest jednym ze sposobów zwrócenia uwagi i zainteresowania widzów, często znużonych monotematycznością mediów. Zdaniem Stanleya Cohena panika charakteryzuje się trzema głównymi cechami: przesadą i zniekształceniem, przewidywaniem oraz symbolizacją
Przesadą charakteryzuje się głównie język dziennikarzy, których praktyki mają na celu zwrócenie uwagi odbiorców za wszelką cenę. Stosuje się specyficzny język, słownictwo nacechowane emocjonalnie, bądź styl zbliżony do dziennikarstwa kryminalnego (szczególnie w tytułach ). Są one przez dziennikarzy często stosowane, bo łatwo zapadają w pamięć, niezależnie od swojej prawdziwości. Działają na emocje, dlatego opłaca się ich używać, bo szybko zwracają na siebie uwagę odbiorcy. Często przypomina się o danym zdarzeniu, kiedy minął już dłuższy czas; znajduje się kolejne sprawy, które „wydają się” być z danym zdarzeniem powiązane, „odświeża się” dawne wiadomości na tematy pokrewne, nagłaśnia informacje niesprawdzone lecz mogące budzić odpowiednie skojarzenia. Zniekształca się wydarzenia i zjawiska, które już miały miejsce, łączy się często niezwiązane ze sobą zdarzenia i zachowania tak, aby jak najbardziej pasowały pod schematy wcześniejszych, budzących wątpliwości moralne sytuacji.
Drugą cechą jest przewidywanie, że dewiacyjne zdarzenie, czy zachowanie będzie kontynuowane i kolejne grupy będą dane czynności naśladować, a ich negatywne konsekwencje będą się rozszerzać. „To sprawdzone twierdzenie, obecne praktycznie w każdym sprawozdaniu czy raporcie, że to, co wydarzyło się raz, niewątpliwie zdarzy się ponownie. Przewidywanie, że zjawisko potencjalnie budzące zagrożenie w społeczeństwie może się wydarzyć ponownie budzi jeszcze większy strach i panikę, kumuluje nastroje nerwów i chaosu. Rośnie obawa, że zjawisko stanie się powszechne i spowoduje szkody w systemach wartości społeczeństwa.
I obecność – w świadomości mało krytycznie usposobionych do wszystkiego czym ich obdarowują media – tematyki molestowania seksualnego nieletnich spełnia większość wymogów których dopomina się termin „panika moralna”… na gruncie polskim.
‚A ilustracja jest przede wszystkim brutalna w swojej dosłowności, na granicy z pornografią. Może animować zainteresowanych.’
Możliwe, ale jest na niej też nadnaturalna postać oprawcy, i mikroskopijna niczym cień dziecka.
Tak widzi to dziecko.
Co do twojego zdjęcia, tutaj nie odważyłabym się przytoczyć, swoich słów, czasowników, by nie przypisać tego opatrznie sylwetce tej dziewczyny.
Co do paniki moralnej, może nie mam zahamowań tutaj niezbędnych…
To zdjęcie nosi tytuł:
Stop-Violence-Against-Children
Trudno sie zgodzic z ilustracja poprzedzajaca wpis. Praciowatosc nie jest symbolem przemocy. Stygmatyzowanie tylko polowy spoleczenstwa mija sie z prawda. Tak zwana poprawnosc prowadzi do absurdu obwiniajacego tylko mezczyzn. Glupi jest tez kolor osobnika dobrany do ilustracji przemocy. Polecam autorowi zastanawianie sie nad forma graficznego przekazu informacji.
A wszystkim polecam
https://harpers.org/a-letter-on-justice-and-open-debate/
No właśnie, jeszcze ten kolor sprawcy 🙄
A na „moim” zdjęciu jest dziecko.
Stop przemocy wobec dzieci.
„. Glupi jest tez kolor osobnika dobrany do ilustracji przemocy. ”
Głupi jeśli ma pan na myśli kłopotliwy i nieręczny, ale taki nie jest
wszystko co złe, co boli, od czego dziecko odwraca wzrok, czego unika,
w tym kolorze przedstawi to na rysunku, używając kredki,mazaka, farbek
czy po prostu ołówka, czarne, potworne, jak mrok, noc…
Siebie wtedy widzi przeźroczystą, jej tam nie ma, odcina się, zamyka czasem bezpowrotnie.
Filmik nawiazujacy do tematu w 100% wlasnie wyszedl
Powinien miec dedykacje dla pary Trump-Duda zabiegajacych o wyborcow polonijnych i krajowych.
https://youtu.be/5K7sa7EeUGc
R.S.
9 lipca 2020
13:16
Niewarte ogladania. Polityczna propaganda.
Policjantka jako niepraciowaty seksualny agresor
https://www.cbc.ca/news/canada/british-columbia/female-mountie-keeps-her-job-after-groping-a-fellow-b-c-officer-twice-1.5642837
Bo w razie grożącej przemocy – również symbolicznej – decyduje o wszystkim w wielu przypadkach spryt i trochę pomyślunku osoby narażonej na ową. Zasada ta sprawdzałem swego czasu i przyniosła bardzo dobre efekty.
„Bo w razie grożącej przemocy – również symbolicznej ”
Poproszę o definicję przemocy symbolicznej?
Załącz też choć przykład takowej, słownie – jeden, czy był intuicyjny
i kolejno postawiane kroki zapobiegawcze?!
Jakbyś zaniemówił, podam Ci przykłady, bulwersujące, czy można było im zapobiec, czy zapobiegł byś im!!?
„Gwałt w Rimini. Wyroki na nieletnich sprawcach napadu na Polaków”
https://www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/gwalt-w-rimini-polka-zgwalcona-w-rimini-wyrok-dla-sprawcow/7wxjgmx
„Zbiorowy gwałt na placu Tahrir. Brytyjska dziennikarka przeżyła horror ”
https://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103086,12046344,Zbiorowy_gwalt_na_placu_Tahrir__Brytyjska_dziennikarka.html
Symbolicznie:
„Porwana przez rozszalały tłum
Smith wyrwano kamerę i plecak. A potem tłum zaczął zrywać z niej ubrania. Nagą kobietę zaczęły brutalnie obmacywać dziesiątki rąk. Niestety, nie uniknęła upokorzenia – według jej relacji jej strefy intymne zostały naruszone przez dłonie napastujących ją mężczyzn. Potem wleczono ją nagą po ulicy. „Wszystko co widziałam, to twarze, coraz więcej twarzy wpatrzonych we mnie. Byłam przerzucana z miejsca na miejsce jak świeże mięso wśród głodnych lwów” – opisuje emocjonalnie Smith. „Krzyczałam >>Salam! Salam! Allah! Allah!<<, ale nic to nie pomogło" – dodaje. W tłum próbowała wjechać karetka. Kiedy jednak otworzyła drzwi, do środka wskoczyła grupa mężczyzn. Ambulans zamknął drzwi i odjechał…"
Cytat z Tahrir.
Bo jeszcze ci ręka tam zadrży!