Teoria humoralna, nie humorystyczna
Pisząc tu od czasu do czasu o historii medycyny, siłą rzeczy odwołujemy się do szkoły humoralnej. Właściwie z czasem rozrosła się ona do takich rozmiarów, że śmiało można ją nazwać teorią naukową. No może protonaukową. To, że wypartą z medycyny akademickiej, to inna sprawa.
Zacznę od nazwy. „Umor” to w łacinie podobno płyn albo wilgoć. Zatem medycyna humoralna to medycyna płynów. To o tyle istotne, że w starożytnej Grecji, gdzie sformułowano jej zasady, popularna była też medycyna pneumatyczna opierająca się na powietrzu, które miało być zasysane z płuc przez żyły i tętnice i roznoszone po ciele w sposób podobny do systemu tchawkowego owadów i wijów (oczywiście nie znano anatomii tych bezkręgowców). Były też inne szkoły odwołujące się do napięcia i rozluźnienia ciała, a zwłaszcza jego porów. Czasem określa się tę szkołę jako solidarną – nazwa odwołuje się do ciała stałego – lub metodyczną. Pomijam, że była też medycyna religijna opierająca działanie na boskiej interwencji Asklepiosa.
Dziś pamiętamy głównie o szkole humoralnej, bo się najbardziej rozrosła, ale wbrew temu, co może się wydawać, nie miała monopolu. Ze szkoły metodycznej pozostały opisy działania rozluźniającego (także przeczyszczającego) lub ściągającego specyfików medycyny ludowej. Medycyna ludowa tak naprawdę nie jest dziewiczym dziedzictwem praktyk naszych barbarzyńskich przodków i pełnymi garściami czerpała z medycyny swego czasu akademickiej (z innej beczki – można przywołać Płanetnika, występującego w polskich baśniach ludowych i wywodzącego się z rzekomej mitologii słowiańskiej, a ma nazwę nawiązującą do hellenistycznych wierzeń astrologicznych, w których planety kontrolują życie).
Medycyna starogrecka podążyła za Aleksandrem Macedońskim i dziś jej echa można znaleźć w medycynie indyjskiej, do której mogą się odwoływać osoby przedkładające Orient nad Okcydent.
Z czasem słowo dołączyło sobie „h” (podobno przez analogię do słowa „humus”, czyli ziemia pisana małą literą). Dziś w języku polskim nie ma żadnych powiązań z pierwowzorem poza dość rzadką wersją wilgotnościomierza – humidometrem (z pewnym zastrzeżeniem, o którym dużo niżej). Więc nic dziwnego, że kompletnie się zatarło pierwotne skojarzenie. Kiedyś wręcz wpadł mi w oko artykuł naukowy (sic!), którego autor, odwołując się do założeń tej teorii, opisał ją jako „dziś już nieco humoralną”. Najwyraźniej uznał to za synonim humorystycznej.
Wracając do samej teorii – jej podstawą było założenie, że choroby powstają jako zaburzenie równowagi płynów ustrojowych. Ukształtowani przez kulturę wyrosłą z Antyku z przywiewanymi pomysłami z kultur Wschodu koncept równowagi „żywiołów” uważamy za oczywisty i naturalny. Do dziś w pseudomedycynie pojawia się podejście „holistyczne”, całościowe, mówiące, że choroby wynikają z takiej czy innej nierównowagi.
Owszem, w fizjologii jest pojęcie homeostazy, ale to nie do końca to samo. Również nie o to chodzi w holistycznym podejściu do leczenia pacjenta we współczesnej medycynie akademickiej. W przypadku starożytnych Greków nie było to takie oczywiste – wiadomo było, że choroby mogą się wziąć z czynników zewnętrznych, jak uraz, przewianie, przemoknięcie, zatrucie itd. Jeżeli nie dało się znaleźć takiego czynnika, mógł wchodzić w grę urok czy kaprys bogów. Pomysł, że czynnik może być wewnętrzny, był pewną nowością.
Pojęcie równowagi wymaga przeciwności. Dość naturalny jest dualizm – ciemno-jasno, wysoko-nisko, ciepło-zimno, lewy-prawy, samiec-samica, przeszłość-przyszłość itd., a wreszcie dobro-zło. Nie dziwi więc, że w niektórych kulturach choroby są postrzegane jako zaburzenie między dwiema stronami mocy. Teoria humoralna też początkowo nawiązywała do dualizmu, podobnie jak inne wspomniane szkoły starogreckiej medycyny. Jednak od dualizmu łatwo pójść dalej – zgodnie z żartem, że koń ma osiem nóg, dwie prawe, dwie lewe, dwie tylne i dwie przednie. Czwórpodział może odzwierciedlać nie tylko takie krzyżowanie się dwupodziałów jak prawo-lewo × góra-dół, ale też stadia pośrednie – między latem a zimą da się wyróżnić wiosnę i jesień, a między dniem a nocą – rano i wieczór. Oczywiście można iść dalej, osiągając podział na osiem, szesnaście itd., ale to może już być zbyt skomplikowane. Grecy zasadniczo zatrzymali się na czwórce.
Ogień, woda, powietrze, ziemia. Dzieciństwo, młodość, dorosłość, starość. Wschód, południe, zachód, północ. Czwórpodział wydaje się bardzo naturalny. I wszedł do fizjologii. Co można takiego tu znaleźć? Pneumatycy nie mieli pola do popisu. Humoralistom było łatwiej. Płyny ustrojowe, jakie znali, to krew, żółć, śluz (flegma) i… no właśnie, coś by należało dorzucić. Czwartym płynem była niejaka czarna żółć. Właściwie nikt dziś nie może być pewien, o co chodziło. Może to krew żylna, ciemniejsza od tętniczej. Może luźna treść pokarmowa. Za tym drugim przemawiałoby to, że sposobem polecanym na jej „upuszczenie” było wywołanie biegunki. Krew w stolcu po nadtrawieniu jest w końcu prawie czarna. Może jakaś mieszanina?
W identyfikacji nie pomaga reszta opisu fizjologiczno-anatomicznego. Płyny zasadniczo miały być produkowane przez wątrobę, także czarna żółć, która do swojego zbiornika, jakim miała być śledziona, trafiała dopiero potem, podobnie jak krew do serca czy żółta żółć do woreczka żółciowego (puryści anatomiczni zaraz mnie poprawią, bo według nich nie ma takiego woreczka, a jest pęcherzyk). Magazynem śluzu miał być mózg. To z niego przecież nadmiar ulatuje nosem, nie? Ogólnie konflikt między mózgiem a sercem to właśnie był konflikt między śluzem a krwią. W szczegółach interpretacyjnych to już mogło być różnie, zwłaszcza że np. Arystoteles zrobił chyba wszystko, aby odwrócić pomysły Platona, także te dotyczące fizjologii.
Konflikt czy równowaga między płynami miały daleko idące konsekwencje dlatego, że płyny nie miały być po prostu płynami. Starożytni Grecy uwielbiali analogie i przełożenie mikrokosmosu na makrokosmos. Kolory płynów może nie mają większego znaczenia, ale pozostałe powiązania już tak. Czwórpodziały wiązały się ze sobą – krew miała być ciepła, wilgotna, słodka, powiązana esencjonalnie z powietrzem, dzieciństwem, wiosną, porankiem itd. Im bardziej teoria się rozwijała, tym więcej cech się łączyło. W średniowieczu doszło powiązanie astrologiczne z Jowiszem i niektórymi znakami zodiaku, a powiązanie z powietrzem nabrało wymiaru alchemicznego. To już nie była tylko szkoła medyczna, a całościowa teoria przyrodnicza. Mimo że napisałem o konflikcie krwi i śluzu, nie on był przeciwieństwem krwi, bo był podobnie jak ona mokry. Przeciwieństwem była czarna żółć – sucha, zimna, ziemista, jesienna, dorosła, kwaśna, przynależna Saturnowi. Z równowagą mógł wiązać się piąty element, kwintesencja, kamień filozoficzny, eter i co tam jeszcze chcieć.
Równowaga między płynami w pełnej teorii wykraczała poza zwykłą równowagę. Nazywana była eukrazją, a nierównowaga – dyskrazją. Żeby zmierzyć stan równowagi, Galen opracował skalę punktową. Jeżeli czyjaś choroba wynikała z przekroczenia eukrazji o cztery punkty ciepła, należało podać opium, które miało mieć cztery punkty zimna. W miarę odkryć nowych substancji, np. tytoniu, lekarze humoralni starali się określić ich cechy także liczbowo. Cechy substancji też mogły się zmieniać, np. wino wydaje się wilgotne, ale nie przypadkiem w języku angielskim słowo „dry” oznacza nie tylko suche, ale i wytrawne (oraz pozbawione… humoru).
Dyskrazji wydawała się przeciwdziałać sama natura. Nadmiar zimna skutkować miał przeziębieniem, więc nic dziwnego, że przeziębiony człowiek pozbywa się nadmiaru zimnego płynu, jakim jest śluz z nosa czy płuc. Takie oczyszczanie to katar. Czy widać językowy związek z katharsis, czyli innym rodzajem oczyszczenia? Zaburzenia w poruszaniu się płynów wewnątrz ciała to nic innego jak reumatyzm (no bo „panta rhei”). Żółtaczka to oczywisty objaw nadmiaru żółtej żółci, a biegunka – czarnej. Rumieńce się pojawiają, ale z krwotokami nieco jest gorzej i tylko z rzadka coś samo popłynie z nosa, więc lekarze, a raczej nadzorowani przez lekarzy cyrulicy pomagali naturze, upuszczając krew nacięciem.
Podobnym wspomożeniem natury w pozbywaniu się nadmiaru niewłaściwych płynów były środki na wypocenie, ślinotok, wymioty i biegunka. Właściwie do początku XX w. bardzo wiele lekarstw służyło właśnie takim celom – laksatywy, emetyki itp. Książka będąca bohaterką mojego poprzedniego wpisu poświęcona jest w znacznej mierze właśnie im. A herbatka lipowa jaki ma mieć niby główny widoczny skutek? Wypocenie. Gdyby ktoś zwrócił uwagę, że są zwierzęta, które najwyraźniej nie wydzielają płynów, a przynajmniej nie tyle co ludzie, Arystoteles wyjaśnia, że u nich nadmiar płynów jest wbudowywany w łuski czy pióra.
Nie każda nierównowaga to problem. Niektóre mogły wynikać z warunków naturalnych. Na przykład dla zwolenników patologii humoralnej to naturalne, że wymioty latem są ciepłe i suche, a jesienią zimne i suche. Latem zawierają więcej żółtej żółci, a jesienią czarnej, bo takie są właśnie warunki pogodowe. Że niby jesień nie jest sucha, tylko mokra? U nas tak, ale co to obchodziło starożytnych Greków? W ich świecie to się zgadzało. (A swoją drogą: ktoś wie, czy gdy ramadan trafi się muzułmaninowi za kołem podbiegunowym w czasie nocy polarnej, to może nie pościć?).
Inna naturalna nierównowaga miała się objawiać usposobieniem. Weźmy grecko-łacińskie nazwy płynów: sanguis, phlegma, chole, melaina chole. Czy czegoś nie przypominają? Owszem, osoby o stałej przewadze któregoś z płynów to sangwinicy, flegmatycy, cholerycy lub melancholicy. Melancholicy łatwo popadają w spleen (ang. śledziona), a cholerykom coś leży na wątrobie, a cholera, która ich bierze, to przecież nie ta sama, co powoduje epidemie. Popularna psychologia jest chyba ostatnim bastionem, gdzie jeszcze pokutują resztki teorii humoralnej. To, że nijak się ma do psychologii akademickiej, a jej podstaw teoretycznych dziś nikt by nie chciał bronić, najwyraźniej niewielu przeszkadza.
O ile u pneumatyków dusza mogła być bardzo oddzielona od ciała (choć wdychane powietrze mieszało się z krwią), o tyle w teorii humoralnej dualizm ciała i duszy najwyraźniej nie mógł być silny. Temperament jest w niej w końcu wyrazem kondycji somatycznej. O zachowaniu decydowały humory. Dla mnie powyższe zdanie wciąż jest dwuznaczne, choć mam wrażenie, że „humory” w znaczeniu „dąsy i kaprysy” są mocno książkowe i już znikły z aktywnego słownika użytkowników polszczyzny. Sformułowania „być w dobrym humorze” są trochę jak „dobra pogoda”. Niby może być też „zła pogoda”, tak jak „być w złym humorze”, ale to już właściwie nie „pogoda” i nie „humor”, a „niepogoda” i „niebycie w humorze”.
Z czasem humor z płynu fizjologicznego przerodził się w nastrój, a jeszcze później w dobry nastrój. Stąd przymiotnik humorystyczny, który komuś się pomylił z humoralnym.
Przymiotnik humoralny wciąż jest używany w fizjologii. Odporność humoralna to taka, w której nie biorą udziału bezpośrednio krwinki białe zjadające patogeny, tylko ta, której nośnikiem jest płyn – osocze krwi lub limfa, a czynnikami są przeciwciała lub inne związki chemiczne.
No bo temu, że w ciele zwierząt znajdują się płyny, nie da się zaprzeczyć. Cała podstawa teoretyczna medycyny humoralnej dziś może budzić politowanie, ale jak zaznaczyłem, w medycynie ludowej czy pseudomedycynie wciąż są terapie tak naprawdę do niej się odwołujące. Oczyszczanie organizmu z takich czy innych „złogów”, pijawki, bańki – to wszystko, choć bez nazywania wprost, ma na celu przywrócenie eukrazji. Wisienką na torcie może być to, że medycyna humoralna, której fundamentem było leczenie choroby przeciwieństwem jej źródła, pojawia się dziś w homeopatii.
Piotr Panek
Ilustracja: Leonhardt Thurneysser zum Thurn, domena publiczna
Komentarze
Autorowi naleza sie slowa uznania za dobry tekst. W dzisiejszych nasyconych propaganda postkomunistyczna czasach wpis pana Piotra Panka to wytchnienie od realiow codziennosci. Brak zrozumienia miedzy ludzmi prowadzi do braku porozumienia z tego konswkwencjami. Tak zwane wychowanie humanistyczne bez wiedzy scislej nie jest warte funta klakow. Nasze ludzkie porozumienie jest mozliwe tylko dzieki wspolnie generowanej wiedzy poddawanej naukowej debacie.
Dobry tekst. Jeśli miałem w trakcie lektury jakie zastrzeżenia, to w większości autor sam odniósł się do nich, czy w sprawie odporności humoralnej, czy pęcherzyka żółciowego.
Termin dyskrazja tez jest nadal uzywany, w odniesieniu do roznych zaburzen krwi.
Najzabawniejsze, że nigdy się nie dowiemy, czym naprawdę była „czarna żółć” – ani nawet czy w ogóle „była” i „naprawdę”, bo może była tylko zwidem.
Całość przeczytałam z prawdziwą przyjemnością, nie wytrącił mnie nawet na moment z lektury, ktoś na stałe przyklejony do guzika domofonu, z moim numerem mieszkania.
Jestem pod wrażeniem wyczucia chwili, wiedząc gdzie i kogo złapać za podbródek nim się czepnie, wyobrażam sobie jakie musieli mieć miny,
już Go mam… a jednak dwie długości butów za krótko!
@Gammon
„Najzabawniejsze, że nigdy się nie dowiemy, czym naprawdę była „czarna żółć” – ani nawet czy w ogóle „była” i „naprawdę”, bo może była tylko zwidem.”
„najzabawniejsze” – uśmiecham sie tutaj do Ciebie…
3 razy – była
2 krotnie – naprawdę
czarna – żółć
Czarna barwa, zbiór kolorów wtórnych…
Czerń – „tajemniczość, seksowność, skojarzenie z władzą, dostojnością oraz powagą. ”
Żółć – płynna wydzielina, bliżej z rzadka zaznajamiamy sie tą z żołądka, on sam jest od wątroby sporo jaśniejszy, może żółte kojarzy nam sie po prostu źle, żółte zęby, paznokcie, śpioszki poranne w co któryś tam oczętach…
Czarne po wstrzymane, stres to moment, trzyma, oddychasz skromniej, płyciej…
Jesli pamiętasz jeszcze czwartki u nas za kierownica są trwożne,
już przed wczoraj Córuś moja gdzieś popędziła na moment,
(bez ceregieli) uniknęła zderzenia uciekając na chodnik, Gość wymusił na podporządkowanej, stitała go z minutę, zebrała sie i pojechała tam gdzie miała, parę chwil pozniej wracała, ku jej trwodze, natknęła sie na wypadek, zderzenie 3 osobówek, karetka, straż , policja, a bohaterem zajścia, ów wymuszający na moim dziecku, zjechała na parking, bo i tak przejazdu nie było, wyłączyła silnik, zadzwoniła do nas do mnie i wnuczki, by zajęczeć z bólu, brzucha z lewej strony i trudnościami z oddychaniem… żółć ją zalewała?!
Jestem…
Właściwie z czasem rozrosła się ona do takich rozmiarów, że śmiało można ją nazwać teorią naukową. No może protonaukową. To, że wypartą z medycyny akademickiej, to inna sprawa.
Raczej protonaukowa, wyparta z naukowej.
Teoria nie staje sie naukowa przez swoj rozmiar, a terminu „medycyna akademicka” nie znam, tak ja nie znam teorii naukowej akademickiej (vs nieakademickiej).
Jeśli ból brzucha z lewej strony (pod żebrami i uczucie pełności w jamie brzusznej) i żółć, to czarna, w śledzionie.
„Jeśli ból brzucha z lewej strony (pod żebrami i uczucie pełności w jamie brzusznej) i żółć, to czarna, w śledzionie.”
Tak ból brzucha z lewej strony pod żebrami ale kolkowy,gdzie powietrze nabierane docierając w to pobliże też bolało…
Gdy odebrałam telefon, milczała tak mi sie zdawało, wzięłam to za samo połączenie rzuconego na siedzenie pasażera telefonu, ale nasłuchiwałam czekałam na cos z dźwięków auta, z drogi, a usłyszałam odległe „nie mogę” prócz szeptu nie dała rady mówić…
Dlaczego wtedy gdy odetchnęła, znając Ją pewnie we łzach, to mogła być ona w tej kartce, to nie ulga, ulotność stresu który ją musiał trzymać jednak cały czas?
Moje pytanie brzmi: czy to było cos jednorazowego czy …? boje się pytać?!
>>Najzabawniejsze, że nigdy się nie dowiemy, czym naprawdę była „czarna żółć” – ani nawet czy w ogóle „była” i „naprawdę”, bo może była tylko zwidem.<<
…żółć czernieje w zwłokach po jakimś czasie. No nie żeby robiła się czarna jak smoła, ale w poniedziałkowym trupie (zmarłym w piątek) miewa kolor tak ciemno-zielony, że wpadający w czerń. Nieomal równie ciemna (choć tu z kolei 'barwą wyjściową' jest głęboka czerwień) robi się zgniła śledziona, szczególnie septyczna która jest pól-płynna, a kupy trzyma się wyłącznie dzięki włóknistej torebce.
@karat.
terminu „medycyna akademicka” nie znam, tak ja nie znam teorii naukowej akademickiej (vs nieakademickiej)
Chirurgia przed XVIII-XIX wiekiem była medycyną nieakademicką, pozbawioną teorii, opartą na doraźnych, niesystematycznych obserwacjach i ocenach skuteczności „na oko”, na wyuczonych umiejętnościach manualnych i przepisach praktycznych „jak odpiłować nogę w minutę” (przepis ≠ teoria).
@turpin
Ciekawe, ale teoria humoralna powstała w Grecji klasycznej, a przypadki sekcjonowania zwłok odnotowano (chyba) dopiero w czasach hellenistycznych.
@turpin
Z drugiej strony – może ktoś z czystej ciekawości dłubał nieprofesjonalnie np. w nieboszczykach na pobojowisku w trzy dni po jakiejś bitwie.
Gammon
To o czym piszesz to medycyna naukowa/oparta na nauce, science based lub evidence based. Termin medycyna akademicka nie istnieje.
Akademicki=dotyczacy uniwersytetow (kurs, tytul itp).
Termin medycyna akademicka to termin popularny i oznacza tę praktykowaną i nauczaną na uczelniach medycznych. Evidence based i science based, tyle że po polsku.
W przeciwieństwie do medycyny stosującej metody alternatywne, naturalne, ludowe, tradycyjne etc.
@karat.
Termin medycyna akademicka nie istnieje.
Może i nie istnieje, ale nie istniejąc jakoś funkcjonuje w najlepsze – nawet w tytułach książek pisanych przez medyczną profesurę (Artur Dziak, Medycyna akademicka a pseudoleczenie, Kraków 2017).
@markot
Dziekuje za wyjasnienie. Po angielsku bedzie to rozumiane bardziej jako tematyka nauczania medycyny, i jest nawet takie czasopismo, ale nie jest to wyrazenie ktore sie slyszy.
>>Z drugiej strony – może ktoś z czystej ciekawości dłubał nieprofesjonalnie np. w nieboszczykach na pobojowisku w trzy dni po jakiejś bitwie.<<
…albo wilcy częściowo rozgryźli i rozwlekli, a nie dokończyli.
…albo Greczyn jaki pogadał ze specjalistami z Egiptu.
@Gammon
„Z drugiej strony – może ktoś z czystej ciekawości dłubał nieprofesjonalnie np. w nieboszczykach na pobojowisku w trzy dni po jakiejś bitwie.”
https://www.youtube.com/watch?v=OBBie5spRrs
Jakoś tak mi sie tym pokojarzyło, 39 sekunda odtwarzania… polecam „The Knick” tylko 20 odcinków, koniecznie na słuchawkach (Cliff Martinez)?!
@turpin
…albo wilcy częściowo rozgryźli i rozwlekli, a nie dokończyli.
To by trudno było zidentyfikować, „czy po skałach są rozmazane cynadry wołowe, czy nerki pana majora”, a co dopiero czarne żółcie odkrywać.
…albo Greczyn jaki pogadał ze specjalistami z Egiptu
To by czarna żółć się znalazła w papirusie Smitha albo innego Ebersa, a chyba nic tam takiego nie ma? (może zresztą jest).
@Bohatyrowiczowa
tylko 20 odcinków
Kiedy nawet na jeden nie znalazłbym czasu.
@Gammon
„Kiedy nawet na jeden nie znalazłbym czasu.”
Doszkutujesz do czasu wysupłanego dla mnie, czyt. ust nie otworzę i nie przemówię ludzkim głosem póty nie obejrzysz ze mną…?!
(ferie są)
Piękne:
https://www.youtube.com/watch?v=xP-Sxfntdb4
Nawet jesli nie wilcy i nie Egipcjanie, czasem trzeba pochowac zabitych z pola walki.
Polski jezyk ma tradycje szlacheckie. Prosze nie mylic ze szlachetnymi. Dlatego stworzyl tez medycyne akademicka. Dlatego profesorow jest bez liku. Te polskie napoleonskie kompleksy zaciemnaiaja realnosc. Tworza mity bez mitologii. A inteligencja pracujaca wraz z jej patronami zyja bezmyslnie w tym skansenie gdzie kazdy ma swoje miejsce na swieczniku.
@Slawomirski
Dlatego profesorow jest bez liku.
Na uniwersytetach – nie tak znów wielu.
W szkołach średnich tytułowanie nauczycieli „profesorami” jest prawdopodobnie poniemiecką, nie poszlachecką tradycją językową.
zyja bezmyslnie w tym skansenie gdzie kazdy ma swoje miejsce na swieczniku
To ma być wyraz wstrętu do tego skansenu? Pogardy? Obu naraz?
Gammon No.82
12 stycznia o godz. 5:28
W jezyku polskim zbyt malo uzywa sie slow ludzi laczacych a zbyt duzo slow ludzi dzielacych. Jest sporo pogardy i wstretu. A tak byc nie musi bo wszyscy jestesmy dziecmi Dreptaka. Tego pierwszego ktory zaczal dreptac po afrykanskiej sawannie.
@Slawomirski
W jezyku polskim zbyt malo uzywa sie slow ludzi laczacych a zbyt duzo slow ludzi dzielacych. Jest sporo pogardy i wstretu. A tak byc nie musi (…)
To nie jest odpowiedź na moje pytanie. No trudno, przeżyję bez niej.
@Bohatyrowiczowa
Chciałbym nieśmiało zauważyć, że mam obwody permanentnie przeciążone rzeczywistością.
W szkołach średnich tytułowanie nauczycieli „profesorami” jest prawdopodobnie poniemiecką (…) tradycją
Jeżeli to tradycja poniemiecka, to może bardziej austriacka (galicyjską), gdzie istniało i nadal jest znaczne przywiązanie do tytułów.
W niemieckim obszarze językowym „profesor” bywa tytułem honorowym przyznawanym artystom. Tak był tytułowany na przykład Udo Jürgens.
Etymologicznie profesor = nauczyciel
profiteri = wyznawać/zeznawać publicznie (że się jest nauczycielem)
@markot
Przypomniał mi się po prostu parlament frankfurcki (Frankfurter Nationalversammlung) z czasów Wiosny Ludów i określenie Professorenparlament – odnoszące się chyba bardziej do posłów-nauczycieli, niż tych należących do profesury uniwersyteckiej. Przy okazji wyszło mi, że „Acht-und-achtzig Professoren – Vaterland, du bist verloren” może być być polską legendą, choć figuruje w podręcznikach (oidp Żywczyński, Historia powszechna 1789-1870).
@Gammon
„Chciałbym nieśmiało zauważyć, że mam obwody permanentnie przeciążone rzeczywistością.”
Weź Uż-eta od rzeczywistości, zrób coś dla Siebie…?!
Ode mnie do Ciebie jest cos ponad 350 km, znajdź coś w mniej więcej połowie, jakiś zakątek który chcesz zobaczyć, zwiedzić, służę swym towarzystwem (na Warszawę dzieciaki sie nie zgadzają 🙁 )
I po prostu daj mi znać, Gammonie chcieć to Móc…
„Achtundachtzig Professoren: Vaterland, du bist verloren.“
Otto von Bismarck
Deutsche Rundschau von 1901, Rede über das Frankfurter Parlament
W Parlamencie Frankfurckim (1848-1849) w rzeczy samej dominowali ludzie z wykształceniem akademickim – profesorowie, nauczyciele, sędziowie, co bardziej kwalifikowało do nazwy „Beamtenparlament” czyli parlament urzędniczy.
Profesorski jednak robił większe wrażenie.
@Bohatyrowiczowa
zrób coś dla Siebie
Nie, szkoda wysiłku na robienie czegokolwiek dla mnie.
@markot
Cytat rzeczywiście przypisywany jest Bismarckowi.
@Gammon
„Nie, szkoda wysiłku na robienie czegokolwiek dla mnie.”
Khm, stąpasz już mój drogi po bardzo cienkim lodzie!
Ktoś Cie wpędził w przeogromne poczucie winy, bądź ale sie za bardzo nie wychylaj, oddychaj oszczędnie, milcz nie pytany, karm odwracając i wzrok i wykręcając do góry dnem żołądek, , zajmujemy sobie czas z przyjemnością, nie ma w tym ani przymusu, ani obowiązku, bo tak wypada!
Niech i tak będzie – Warszawa, udowodnię Ci, Tobie że robi sie pewne rzeczy od tak bezinteresownie!
(Ucieknę – pamiętasz?)
@Bohatyrowiczowa
Khm, stąpasz już mój drogi po bardzo cienkim lodzie!
Robot nie chodzi po cienkim lodzie od kiedy wpadł pod cienki lód i wymagał naprawy. Prostej, nic strasznego.
Ktoś Cie wpędził w przeogromne poczucie winy,
Nie, skąd, poczucie winy nie może pochodzić z zewnątrz.
P.s. źle powiedziałem, oczywiście może, ale niekoniecznie musi.
@Gammon
„Ktoś Cie wpędził w przeogromne poczucie winy,
Nie, skąd, poczucie winy nie może pochodzić z zewnątrz.”
to:
„„Nie, szkoda wysiłku na robienie czegokolwiek dla mnie.””
Dlaczego w takim razie – nie rób nic dla mnie?
Nie zaprzątaj sobie głowy, nie uwzględniaj mnie w grafiku?!
Może sa po prostu dwa poczucia winy jedne dla kobiet inne dla mężczyzn, dla mnie prośba o nie uwagę jest tym właśnie!
Od otwarcia oczu, mamy w głowach plan dzienny co i o której robimy, co gotujemy, i ile czasu przeznaczamy i na co, gdy cos nie wychodzi albo trwa za długo od zamierzonego czasu, popadamy w nostalgię, zawodzimy, tylko siebie, ale karcimy w sobie siebie do woli…
I to Ty mi tam wyżej powiedziałeś, masz plan na każdą chwile dnia, i Świat Twych bliskich runie, bo nie będzie miał im kto i co podać, kim sie wyręczyć, kogo dręczyć, zrób coś pożytecznego, niech efekty widać gołym okiem, gdy pochylasz sie na klawiaturą, okradasz ich z czasu wklepanego w co dzień, rozlicz przed sobą ile herbat nie podasz, przygotujesz kanapek, wysłuchasz kłótni miedzy rodzeństwem,
bezsilności wyczytasz na twarzy Żony, bo „Ty cos z tym zrób”!
Zrób dla Siebie, zwiedź jakieś ponure Zamczysko, po pohukujmy na sowy w lesie, odkryj w sobie to co zabrało nam Rodzicielstwo!
Odpocznijmy jeszcze zimą?!
@Bohatyrowiczowa
„„Nie, szkoda wysiłku na robienie czegokolwiek dla mnie.””
Dlaczego w takim razie – nie rób nic dla mnie?
Nie zaprzątaj sobie głowy, nie uwzględniaj mnie w grafiku?!
Jedyne, co w takich sytuacjach przychodzi mi do głowy, to „o.k., będzie jak sobie życzysz”. To nie ma żadnego przełożenia na to, kim jestem i co warto lub nie warto w odniesieniu do mnie.
Czy ktos potrafi rozszyfrowac znaczki figurujace na ilustracji?
@karat.
Czy ktos potrafi rozszyfrowac znaczki figurujace na ilustracji?
W większości symbole zodiakalne chyba.
Widze ze melancholia i flegma sa zenskie, sangwinicy i cholerycy to bardziej mezczyzni. Sa ptaki, krzyze z kolkami i trojkatami, dwie linie falista u Egipcjan sybmolizujace wode ale tu nie wiem.
Jakie symbole zodiakalne na przyklad?
Ptaki przypominają berła, może mogą nimi być Sokoły, i na pewno bez znaczenia nie jest że po męskiej stronie ptak się wznosi, po żeńskiej nurkuje, może do gniazda nakarmić młode, może trwożnie na ratunek?!
W momencie kiedy piszę ten tekst na niszowej TVP Kultura emitowany jest koncert Skaldów z 1995 roku. Zespół wykonuje wspominany tu kiedyś utwór „Prześliczna wiolonczelistka”.
https://pl.pinterest.com/pin/109845678390173990/?lp=true
Może to popsuć zabawę, choć niekoniecznie, znalazłam nie będę udawać że wiedziałam…
Może warto przyjrzeć się, im rozrzuceniu, może jednym znakom zodiaku liczba urodzeń niewiast jest przypisana liczniejsza itd?!
Kukułeczko biegałam po stronach, nie zdążyłabym.Ale dzięki.
„Dopóki stoją góry Skaldowie „- teraz
Mało znana, ale słowa… a zresztą można posłuchać:
https://www.youtube.com/watch?v=R3n9z0tVJto
W większości symbole zodiakalne chyba.
To wszystko są znaki zodiaku. 12 sztuk.
Dwie linie faliste to wodnik (aquarius)
A propos znaków Zodiaku. To chyba dobrze, że ich jest dwanaście, bo gdyby tych znaków było o jeden więcej, to ten trzynasty byłby chyba pechowy…
…no chyba, że ktoś nie wierzy w feralne liczby.
Na przykład ja.
@samba kukułeczka
Wierzę, w 13, czarnego kota, nie przejdę pod drabiną…
Czy mógłbyś powiedzieć spod jakiego znaku Zodiaku Ty jesteś?
Ach i mam cos dla Ciebie..?!
https://www.youtube.com/watch?v=5j08yTBDIUM
@Bohatyrowiczowa
Gdzieś, kiedyś, przy jakimś niekoniecznie sensownym poście wspominałam, że jestem osobą urodzoną 31 maja, czyli jestem spod znaku Bliźniąt.
Ale raz miałam ciekawą historię z datą urodzin
W czasach minionych miałam w zwyczaju nadużywać zaufania którym mnie obdarzały instytucje publiczne, na przykład jeździłam notorycznie na gapę. Czym, się dało, pociągiem, PKS-em, komunikacją miejską. Z różnym oczywiście skutkiem. Wyskakiwałem przez autobusowe okna, uciekałem między nogami …żartowałam… po prostu uciekałam, a czasami niestety…Kiedyś, niestety na nic zdał się mój kukułczany spryt i musiałam zapodać swoje personalia do podręcznego kajecika. Oczywiście dowodu zupełnie przypadkowo nie miałam, więc dane podawałam na wiarę z głowy. Wzbudzałam widocznie zaufanie u tzw.kanarów. Wiedziałam, że podane dane będą weryfikować, więc musiałam być wiarygodna.
Na drugi dzień opowiadałam zadowolona z siebie opowiadałam.
… mówię, jakieś zmyślone imię i nazwisko, datę uroczenia podobnie autentyczną i żeby się nie zamotać, bo mogę później sprawdzać, czy nic nie pokręciłam wymyśliłam , że dodam sobie rok i miesiąc. Rok wszystkim jest znany( opowiadałam swoim rówieśnikom, tak więc wiedzieli co podałam), a miesiąc- dodałem do 31 maja cały czerwiec i wyszedł 31 czerwiec (albo czerwca) . Wszyscy oczywiście podziwiali mój spryt, ale jeden z kumpli zaznaczył, że czerwiec ma 30… dni.
Rzeczywiście czerwiec ma 3o dni, ale pracownicy służb kontrolujących ubiletowienie pasażerów mieli takie same kalendarze jak mój i w nich czerwiec kończył się 31-ego.
I po raz kolejny wyszło na moje.
@Bohatyrowiczowa
A propos środków lokomocji i kart wstępu na nie ( do nich). Nie, nie wodolotów, czy innych promów kosmicznych.
Chodzi oczywiście o PKP.
Czy wiesz jakie jest największe polskie miasto które nie posiada kolejowych połączeń pasażerskich?
Dzieki, nie znalam znakow zodiaku.
A co jest w obu butlach? Nie bardzo rozumiem napisy i nie znam znakow na korkach (jeden z nich oznacza dzis plec zenska, ale nie wiem jak wtedy, i jest po niewlasciwej stronie).
Ta welna wokol – krazenie plynow czy (jesli zodiaki) Droga Mleczna?
Jesli jest tu ktos niemiecko-jezyczny, moze moglby przetlumaczyc napis …
@samba kukułeczka
„Czy wiesz jakie jest największe polskie miasto które nie posiada kolejowych połączeń pasażerskich?”
Nie, nie wiem.
„Gdzieś, kiedyś, przy jakimś niekoniecznie sensownym poście wspominałam, że jestem osobą urodzoną 31 maja, czyli jestem spod znaku Bliźniąt.”
Nie widziałam nic takiego, w czasach w których sie tu włóczę raczej to nie było…
Z tego co wiem, językiem Goethego bardzo dobrze włada @markot
@Bohatyrowczowa
Dwa pytania
Ile ludzi mieszka w Twoim Jastrzębiu i gdzie znajduje się funkcjonujący dworzec PKP?
A nagroda jaka? Jak zgadnę?
U nas 89 tys, a funkconujacy w Zebrzydowicach?!
A czy Zebrzydowice to jakaś dzielnica Jastrzębia?
no i bo drobię niczym w beczce kapusty? zgadłam co nie?
@Bohatyrowiczowa
Zanim Ci odpowiem, to muszę wiedzieć, coś o tych Zebrzydowicach, gdzie one leżą?
Nie, pracowałam tam kiedyś w sieci sklepów(delegacje), no takiej jednej i nie
zawsze dostawałam aneks do umowy, bo to nie Jastrzębie, ale nie daleko jest i o co tu chodzi?
O to chodzi, że największym miastem polskim które nie jest uwzględnione w pasażerskiej sieci PKP jest … Jastrzębie.
gdzie leżą tak z pamięci , kilka kroków od Karwiny, dlatego w tamtym sklepie notorycznie brak ludzi bo Czechy sa nie do obrobienia?
Ja do granicy Zeb mam z 10 kilometrów.
Czyli nagroda może być połowiczna, bo rozwiązałaś połowę rebus.
Ależ Ty jestes podejrzliwy mój drogi, samych drogich mam tutaj, tak nie ma tu kolei, tylko z Zofiówki i z KWK „Jastrzębie”, jeśli masz pytania sprzed 33 lat jak dojeżdżałam do szkoły to wówczas była tu kolej,a po drugie mieszkam tutaj od 19 lat, teraz w grudniu i nic wiecej nie powiem!
Dawaj ta połowiczną nagrodę?!
Nasi chcą powrotu kolei ale to nie ma sensu, marzy władza sie turystyka, pytam co chcą oglądać/ pokazać, szkoda klikać, eh
Kukułeczko czy moje literki z Kimś Ci się kojarzą?!
Gdybyś kiedyś lata temu był w wojsku w Balicach, to mogłabym Cie znać, w Twojej miejscowości mój brat , zmarły miał kolegę z wojska, i brat chciał Nas eh wiadomo co stare dzieje?
Bohatyrowiczowa
Twoje literki ?
Mam swoje typy, ale wolę nie pisać, bo przed chwilą ( zapomniałam skopiować) poszło się j…akoś to się tak nazywa… kilkanaście zdań. Zerwało „mnie łącza”.
Jedyne skojarzenia – to dzisiaj zaglądałam na tegoroczną ofertę mojego lokalnego przewoźnika to w ramach egzotycznej eskapady na Białoruś w pierwszy dzień wycieczki przewidziana jest wizyta na grobie Jana i Cecylii…
Naprawdę. Niestety, termin wycieczki ( przy okazji jakiegoś tam miejscowego festiwalu) koliduje z moim truskawkowymi żniwami (pierwsza dekada czerwca).
a miej se tych typów od groma…
Mnie tez szwankuje łącze, nie widzę związku z Białorusią i koleją tutaj…
Miło że pomyślałeś…czy ja miałabym czas, pojęcia nie mam gdzie wtedy będę!
Twoje literki?
Ta drogą się nie da, powoli stawiam granice.Za, myślę o fosie, a później zajmę się labiryntami, i nosa spod ziemi wyciągnę tylko na spanie.
Znaki na butelkach są alchemiczne. Ten przypominający „lusterko Wenus” ma jeszcze na głowie skrzydełka, bo to znak Merkurego, a więc ta butla najwyraźniej zawiera rtęć. Ten drugi przypomina znak siarki, ale odwrócony.
Gdyby ktoś chciał drążyć, to obrazek pochodzi z książki „Quinta Essentia, Das ist, Die höchste Subtilitet, Krafft und Wirckung, beyder der fürtrefflichsten, und menschlichem geschlecht am nützlichsten Künsten, der Medicin und Alchemy, Auch wie nahe diese beyde mit sipschafft gefreund vnd verwandt sind, Und das eine ohn beystandt der andern nicht nütz sey, oder in den menschlichen cörpern zu wircken kein krafft habe; Vergleichung der alten und newen Medicin, vnd wie alle Subtiliteten auszogen, die Element geschiden, alle Corpora gemutirt …” z 1574, a jak widać, skan pochodzi ze zbiorów Deutsche Fotothek
Dzieki. Usilowalam zrozumiec na co patrze …
Z pomoca guglotlumacza zrozumialam (mam nadzieje) tytul. Tekst ma traktowac m.i. o nowej, vs starej medycynie 🙂
Kwintesencja
To jest najwyższa subtelność, siła i działanie obydwu najtrafniejszych i ludzkiemu rodzajowi najprzydatniejszych sztuk – Medycyny i Alchemii. Również o tym jak blisko obie zaprzyjaźnione i spokrewnione są. I że jedna bez pomocy drugiej na nic jest albo do działania w ludzkim ciele siły nie ma.
Porównanie starej i nowej medycyny i jak wszelkie subtelności wyciągnięto, elementy rozdzielono a ciała zmutowano…
Teraz na nowo wraz z otwarciem (odsłonięciem?) ukrytych sentencji (zaklęć?), słów i nazw, powiększone i poprawione…
Autor: Leonhard Thurneisser zum Thurn
Ważne historyczne dzieło.
Co jest w tych butlach (napisy) nie potrafię rozszyfrować poza tym, co @ppanek już opisał. Dlaczego symbol siarki (sulphur) jest odwrócony, nie mam pojęcia.
Symbole w alchemii nie mają stałego charakteru, były dobierane dowolnie, zmieniały się w ciągu stuleci, trudno czasami ustalić, co miały oznaczać.
Ciekawostka: to logo to alchemiczny symbol żelaza.
Von dem Sal Solis
Unter nass, trocken, heiss und kalt
Wie fix und flüchtig hat ein gestalt
Vermerck bey Man und Weibs figur
Weiss ist der, der erkennt Natur
Rozdział pierwszy: O sal solis (uzyskiwaniu soli słonecznej ze złota)
Drugi: O soli księżycowej (ze srebra)
…
Dzieki.
Widze ze znaki zodiaku w tym wypadku mialy dodatkowe znaczenia dotyczace procesow (al)chemicznych
https://en.wikipedia.org/wiki/Alchemical_symbol
Tu o autorze
https://en.wikipedia.org/wiki/Leonhard_Thurneysser
A tu o jego slawnym poprzedniku i o tym skad sie tu wziely rtec i siarka
https://en.wikipedia.org/wiki/Paracelsus
Troche mniej szczegolowo, ale po polsku:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Paracelsus
Paracelsus był w zasadzie przeciwnikiem teorii humoralnej, ale żyjąc w swoich czasach, nadal w praktyce musiał odwoływać się do tego modelu, a w medycynie choć z nieco inną podbudową teoretyczną, propagował tak jak humoraliści przeróżne wersje przeczyszczeń, i z naszej perspektywy prawie się od nich nie różni. Zatem nic dziwnego, że jego uczniowie łączyli różne szkoły (tak samo jak zresztą starożytni lekarze).
@karat.
Do kompletu z rtęcią i siarką należy jeszcze sól (sal).
Według Paracelsusa, który ustalił swoje Tria Principia alchemii czyli główne składowe natury: siarka (lotna i palna), rtęć (żywa, płynna, wodnista) i sól – tworząca stałe formy w ziemi.
Brak równowagi tych trzech fundamentów wyraża się w objawach choroby, a równowagą mogą zachwiać wpływy chorobowe, których jest pięć:
Ens Astrale – wpływ ciał niebieskich
Ens Veneni – trucizna wchłonięta przez organizm
Ens Naturale – przeznaczenie, słaba konstytucja
Ens Spirituale – wpływ „duchów”
Ens Dei – bezpośredni wpływ Boga
Notabene, w kościach Paracelsusa zbadanych współcześnie stwierdzono stukrotnie wyższą koncentrację rtęci niż przeciętnie w szkieletach z tamtych czasów.
Ponieważ wiadomo, że Paracelsus znał szkodliwość oparów rtęci, bo badał i opisywał objawy zatrucia u górników, przypuszcza się, że długoletnia kumulacja tego pierwiastka nie była przypadkowa, lecz spowodował ją u siebie sam próbując leczyć „francuską chorobę” czyli syfilis. Żył zaledwie 47 lat.
@markot
O soli (ktorej nie ma na ilustracji) i podstawie siarka-rtec-sol jest w obu linkach. Wg wiki, o ile zrozumialam, wg niego to nie brak rownowagi miedzy siarka, rtecia i sola powodowal choroby, lecz oddzielenie jednego od reszty; oprocz tego wg niego te trzy elementy stanowily podstawy wszystkich trucizn (choc rownoczesnie, tak jak w homeopatii, uwazal ze w malych dawkach moga leczyc), a choroba wg niego byla powodowana atakiem elementow zewnetrznych. Jak chirurg z doswiadczeniem wojennym propagowal oczyszczanie ran by zapobiec infekcji.
Kumulacja rteci w jego ciele mogla byc spowodowana po prostu czestym jej podawaniem, nie musiala byc zamierzona. W XVI w. 47 lat zycia chyba nie odbiegalo znacznie od przecietnej.
Co do medycyny akademickiej, Paracelsus jak najbardziej ja reprezentowal – byl oficjalnie chirurgiem wojskowym oraz lekarzem i wykladal medycyne na uniwersytecie w Bazylei 😉 Co prawda byl przeciwny medycynie konwencjonalnej swoich czasow, i czesc podrecznikow nawet palil 🙂
Atak elementów zewnętrznych powodował wg Paracelsusa zachwianie równowagi trzech fundamentów i zadaniem lekarza miało być ustalenie, które i ile należy uzupełnić.
Sól ponadto reprezentowała ciało, siarka – duszę (emocje, uczucia), a rtęć – umysł.
Aby ustalić przyczynę choroby i terapię, należało uwzględnić wszystkie wymienione wyżej czynniki (entia), bo na przykład zażycie czegoś trującego przez osobę o słabej konstytucji jest znacznie bardziej niebezpieczne niż w przypadku silnego organizmu.
– A czy pan się czuje zupełnie zdrowy, panie Szwejk?
– Zupełnie zdrowy to ja nie jestem, wielmożny panie radco.
Mam reumatyzm, smaruję się opodeldokiem.
Opodeldok – mazidło alkoholowo-mydlano-kamforowe, którego wynalezienie przypisywane jest Paracelsusowi, zapisał wspaniałą kartę w dziejach aptekarstwa i zielarstwa. Preparat ten przeszedł długą drogę w różnych recepturach z dodatkami opium, olejków eterycznych, wosku pszczelego itp. Ten, którym smarował się dzielny wojak Szwejk miał zapewne recepturę austriacką i zawierał dodatek rozgrzewającego wodnego roztworu amoniaku.
Do tego wszystkiego pasuje cytat: „Mars z Saturnem jady trujące wydzielają, które pod każdy pancerz się wedrą i armię twoją zgubią.”
Tytus, Romek i A’tomek, księga VIII, s. 21.
A pomogą „Arcana magiey białey czyli zaklęcia przednie, by cię człeku słuchały wszelkie duchy pośrednie” 😎
@markot
Opodeldok – nie wiem do jakiego stopnia cytowany przez Ciebie sklad jest podobny do masci uzywanej pod ta nazwa przez Paracelsusa (?)
Jeden pomysl mam mu za zle (choc nie wiem czy byl jego czy tylko uzywal) – ze np rosliny przypominajace wygladem jakis organ moga sluzyc jako lek na choroby tego organu. Tego rodzaju myslenie pokutuje w homeopatii do dzis.
Przecież pisałem, że skład się zmieniał, a Paracelsus nigdzie nie zamieścił dokładnej receptury. Niemniej to jemu przypisuje się jej wynalezienie (Opodeltoch).
W Farmakopei Polskiej II jest przepis na Linimentum Opodeldoc
Gdyby ktoś potrzebował…
Z autorstwem laudanum było już wiadomo więcej, ale w jakich proporcjach Paracelsus rozpuszczał opium w winie, też dokładnie nie wiadomo. 90 proc. wina, 10 proc. opium, jak się przypuszcza?
Wiadomo jednak, że odkrył on lepszą rozpuszczalność alkaloidów w alkoholu niż w wodzie i uważał swój wynalazek za lekarstwo uniwersalne od biegunki, kaszlu i bezsenności po środek przeciwbólowy i uspokajający oraz antydepresyjny.
Laudanum stało się w następnych stuleciach tak znane i łatwo dostępne, że jego nazwa stała się synonimem wszelkich środków przeciwbólowych, z popularnością porównywalną do aspiryny w naszych czasach.
Dopiero w XIX w. zaczęto się zajmować uzależnieniami i szkodliwym działaniem opium i zabraniać powszechnego używania preparatów tego rodzaju.
@markot
Jest bowiem
MAGIA TROJAKA
Jedna Naturalna, to jest należyte skrytych własności, cnót, mocy, jakiej natury spenetrowanie, sympatyi i antypatyi wszytkich rzeczy, czas, miejsce, sposób uważając, stosowanie i kombinowanie, co się cudem u nierozeznanych zdaje. Bardzo była in usu Persów, od nich się nauczyli Marcion i Manes. Jako to jest Magia naturalna, że Tobiasza w Piśmie S. ślepota żółcią ryby ugojona; w bęben z skóry wilczej zabębniwszy, drugi bęben z skóry baranicy rwie się i pada; bo wilk z baranem mają nienawiść naturalną; że Turczyn w Wenecyi ołowiem roztopionym ręce sobie umywał, nic ich nie obraziwszy; że na ukąszenie jaszczurki Tarantuli nie masz – innego remedium, tylko słuchać muzyki, po niej tańcować aż do potu. Alexander ab Alexandro Lib. 2. Genialium Dierum. Tej naturalnej Magii, jest Autorem Adam, według Delriona, mając tę wlaną sobie od BOGA przy swojej kreacyi scyencją, którą w swoich sukcessorach całemu światu kommunikował. Po nim doskonały był naturalista Salomon, mający także infusam scientiam, ale tylko naturalem, non supernaturalem, który disputavit super lignis, a cedro, quae est in Libano usque, ad hyssopum według trzecich ksiąg królewskich cap. 4., to jest o drzewach, bydlętach, ptakach, o wężach, rybach, o dyspozycyi świata, o mocy, o dzielności żywiołów, o czasie, o gwiazdach, o cnotach skrytych ziół, jako księga mądrości to mu wszytko przypisuje, cap. 7 ale te księgi jego po tym spalone są, aby lud o Bogu niezapomniał był, mogąc mieć pomoc od rzeczy naturalnych. Ta sama Magia naturalna albo operuje rzeczy naturalne, dziwne pokazując skutki, albo niejako prorokuje, wieszczy, prognostykuje, przez Filozofią i Matematykę; przez co róże się zimy tęgiej pokazały, woły robione ryczały, węże ksykały, gołębie zrobione latały, u Pereriusza Cap. 5. de Magia. Czasem przez Magią naturalną z Niebieskich influencyi i Aspektów, Planet i gwiazd niektórzy skutków spodziewają się dziwnych, niejakie pisma, charaktery, figury rysując, liczby pisząc, wierząc, że tym znakom, pismom ich moc iest z Nicbicskiey influencyi kommunikowana; co że bardzo sapit Magią Czartowską, od Teologów nie jest rzeczą pozwoloną. Tak Xiążę Gvisius w wojsku swoim Heretyckim, dość licznym, a przecież zbitym, żadnego nie miał żołnierza, który by na szyi takich nie miał karteluszów, charakterów zabobonnych, jako się pokazało przy rewizyi trupów, którzy przez pactum z czartem uczynione ufali owym Charakterom, że na wojnie nie zginą. Ale czart, ociec kłamstwa, oszukał ich i odstąpił; wolał być panem dusz ich na wieki, niżeli panem słowa im na czas danego. Tejże Magii naturalnej przypisują vim imaginativam, że ona cudne sprawuje skutki, jako to że w Wittemberdze Matrona ciężarna, na trupa się zapatrzywszy, trupiej twarzy płód wydała; w Isenaku białogłowa szczura porodziła, nim znienacka przestraszona. Za Mikołaja III Papieża Matrona porodziła dziecię jak niedźwiedź kosmate, iż na obrazy się takie zapatrywała. Co wszytko może się stać per accidens, albo przez sympatią, którą ma fantazja matki z potencją formującą; cokolwiek fantazja mocno uważa, Potentia formatrix swym sposobem formuje. Do tejże Magii naciągają Magowie naturalni, cokolwiek się dzieje z spojrzenia, głosu, tchnienia, pocałowania, z czego cudne skutki dzieją się, jakoto z przyłożenia gołej chustki do rany ją leczącej, co zowią artem S. Anselmi, Włosi zowią Gentilium Ś. Catharinae, aut S. Pauli, a Belgowie zowią Feriae 6-tae Parasceves taki plaster; miłość z zapatrywania się, uroki z pojrzenia baby, zwierzciadła zarażenie przez patrzącą weń białogłowy, na czas swój chorej; z patrzenia Galgali, alias wilgi ptaka na chorego człeka na żółtaczkę, polepszenie zdrowia z śmiercią ptaka; namazując miecz maścią zwaną armariunt, ciętego nieobecnego uleczenie; wilka niespodziane zdybanie, głosu ludzkiego, alias .mowy odjęcie,. sprawuje; strusia i żółwia na jaja swoje patrzenie, płód z nich wywodzi; laska z leszczyny drzewa nachyleniem swoim, gdzie skarb utajony, wydalę; Lew tak srogi i duży boi się koguta; Bazyliszek wzrokiem zabija na się patrzących; słonecznik kwiat za słońcem po Niebie idącym kieruje się; Jaspis kamień krew płynącą przyłożony zatrzymuje; Trup przy prezencji swego zabójcy krwią się zalewa; jako się stało, że z Henryka Króla Angielskiego, do grobu prowadzonego, iż tam był praesens Richardus syn Ojcu rebellis, krew się puściła, według świadectwa Maimburga w Krucjacie. Do uryny ludzkiej chorej osoby proszki lekarskie sypjąc Rewel Doktor Gdański, przed lat kilkadziesiąt tam znajdujący się, ją do zdrowia przyprowadzał, byle osoba owa nie była dalej nad milę odległa; Torpedo albo drętwik ryba, rzecz żywą od siebie dotchniętą, zdrętwieniem zaraża; Hieny, to jest Azyatyckiego wilka cień, psom niemotę przynosi; wąż dębową dotchnięty gałęzią zdycha; Skrzydła inne przy orlich skrzydłach wraz położone niszczeją, psują się; wąż cieniu drzewa Jesiona zcierpieć niemoże; Stefanowi Czarnieckiemu sławnemu wojennikowi, na chorobę podano remedium słuchanie muzyki. Te wszytkie, skutki, jeśli są które prawdziwe, albo się dzielą z Bożej permissyi, albo przypadkiem, albo sympatią i antypatią rzeczy między sobą, albo własnością nam skrytą i niewiadomą; niektóre też fałszywe są, inne na ostatek sprawą szatana wiele mogącego in naturalibus weryfikować się zdają.
Druga Magia jest Artyficjalna, która sztuką, inwencją ludzką dziwne w ludzkich oczach sprawuje spectacula. Nieba jednak, obrotów jego, słońca, gwiazd, żeby kotem swoim obracały się, regularnie i zawsze, nikt uczynić niemoże. Chlubił się, prawda, niejaki Cornelius Drebellius w Liście swoim do Króla Angielskiego pisanym, że umiał uformować okrąg świata in spacio 24 godzin, obracający się przez lat 1000 constanter, bez najmniejszej omyłki, trybem naturalnego Świata, lata, miesiące, dni, Słońca i Xiężyca biegi, wszytkich planet i gwiazd obroty reprezentujący. Ale tego w rzeczy samej nie dokazał. Był Xiądz Atanazy Kircher, wielki swego czasu Matematyk, przy takich imaginaryjnych świata stwórcach, ale nie było co widzieć. Inne jednak świata Opera czynić może Magia Artificialna, jako to uczynił Archytas Filozof sekty Pytagoresa, rodem z Tarentu Miasta Włoskiego, że gołębicę wyrobił tak sztucznie, że po powietrzu latała. W Norymberdze mucha z rąk jednego Magistra wyleciawszy, okrążywszy lotem swoim wszytkich u stołu siedzących, do rąk jego nazad się wracała. W Rzymie statua z miesca na miejsce chodziła; takich teraz osób wiele jest w wielkich Miastach, jako to w Gdańsku przedażnych, które nakręciwszy chodzą po pokojach, oczyma ruszają, w bęben biją. W zimie frukta różne Albertus Magnus w Kolonii prezentował Wilhelmowi Cesarzowi, testu Kwiatkiewicz sub anno 1348. Tenże sam statuę lat 30 formował, Ś. Tomasza z Akwinu witającą: salve Thoma. W Gdańsku rycerz w Cekauzie rześko się obraca na koniu, strzela, arte wyrobiony jak żywy. Zegary wybijają dzwonkami kuranty i pozytywy wygrywała obracając korbę. W Wenecyi skrzynia poruszona strzela. Pod Pleszkowem za Hetmana Zamoyskiego, z industryi i inwencji Ostrzemeckiego Generała Artylleryi machina wymyślona takowa, że w skrzyni żelaznej było pistoletów nabitych prochem strzelbnym, z cienkiemi rurami umyślnie zrobionych, tak akkomodowanych, że jednego z odwiedzionym kurkiem dotknąwszy, wszytkie mogły dać ognia i porozrywać się, cum periculo tykających i blisko zostających; włożona była do drzewianej skrzyni, sznurek wewnątrz szedł do cyngla owego pistoletu z odwiedzionym kurkiem, do drzewianej skrzyni drugim końcem przywiązany, aby tak skrzynię drzewianą, czyli otwierając, czyli żelazną z niej wyciągając; cyngla ruszono z daniem fatalnego ognia. Ta machina tak sporządzona dostała się Szuyskiemu, Wodzowi Moskiewskiemu; rozumiejąc, że wielkie w niej skarby, gdy chciwie otwierano, wiekiem szarpniono za sznur ów i cyngiel, ognia dały pistolety rozerwawszy się, kilku zabiły, drugich przestraszyły. Wiele jest wież takowych, co się zdają już lecieć, a one wiekują, będąc tak arte umyślnie wystawione. Wody gorejące, Kuglarze po sznurze na powietrzu tańcujące i różne ich sztuki w łamaniu się, są to species różne Magii artyficialnej, która się. prostym zdaje cudem, albo sprawą czartowską.
Trzecia Magia jest Daemoniaca, prawdziwe Czarnoksięstwo, albo Czarownictwo, dziwne czyniące skutki, z umową z czartem wyraźną, albo domyślną. tej Czartowskiej Magii Sadducaei, Democritus, Arystoteles, Averroes nieprzyjmowali, negując czartów na świecie, a tym samym grzesząc przeciw Pismu Świętemu. Nie jest to gratia gratis dana od Boga ta Magia, według niektórych mniemania, bo się jej uczyć potrzeba i pewne czynić ceremonie. Nie jest od dobrego Anioła administrowana, ani od dusz zmarłych; gdyż Anioł i dusza nie dają się czcią BOGU przyzwoitą wenerować, jak czarci czynią. Gdy przez wyraźne. Pactum Czarnoksiężnik w postaci widzialnej czyni z czartem kontrakt, pretenduje czart, aby się zaprzał wiary świętej, Chrzest odwołał, a czart palcem dotykając czoła jego, pokazuje zmyślnie, że Chrztu świętego charakter w duszy jego zmazuje, według Delriona, ale to nie zmazane na wieki piętno. Tego zaś wyraźnego pactum albo zmowy, czyli wyrażnej, czyli niewyraźnej, znaki te są: l. że do rzeczy nie święconych zażywała rzeczy świętych, 2. wiele czynią przeciw Wierze świętej directe, jakoto gdy obraz chrzczą, albo dziecię z grobu wykopują; mówią jakie słowa przeciw Wierze, namazują ręce jakimsiś oleykiem, albo mieszają wodę święconą. 3. Obliguje czart, aby chrzest jego i nowo imię brali czarnoksiężnicy. 4. Pretenduje bis, aby mu magus dał szaty swej kawałek. 5. Wyciąga po nim szatan, aby na okrągu na ziemi wyrysowanym uczynił iurament. 6. Aby się starał być wymazanym z księgi żywota, obliguje go diabeł. 7. Obliguje bis, aby mu człek obiecował czynić ofiary, naprzykład zabijając niemowlęta lub innych ludzi. 8. Chce czart i wyciąga po Magusie, aby sobie blizny znak, herb na czele wypiętnował z professją czarta. 9. Obliguje bis, aby nigdy BOGU Sakramentalnemu adoracyi nie czynić, Matki Najś: ani Świętych nie wzywać, kości Świętych ani Obrazów nie nosić, ani szanować, wodą się nie kropić święconą, ani soli zażywać święconej, nigdy całej nie czynić spowiedzi, krzyżem się świętym nie żegnać. 10. Ten kontrakt i pactum z czartem mieć w wielkim sekrecie; na granicę pewnych czasów przybywać na radę i co tam uradzą, nie odwiecznie wykonać, jak najwięcej do służby czartowskiej zachęcić i pociągnąć. Wzajemnie też się czart submittuje Czarnoksiężnikowi, zawsze być na zawołaniu jego, intencjom dogadzając na świecie, a po śmierci wiecznie go szczęśliwym uczynić deklaruje się. Toż wszytko czyni czart i tym, co z nim i wyraźnego nie mają pactum, byle człek do tego mający inklinacją, znaków od czarta zwyczajnie proponowanych i pretendowanych chwytał się i trzymał. Tak świnopas jeden, mając sobie zleconą trzodę wieprzów, laskę zatykał koło nich, a sam gdzie chciał odchodził, w lasce mając karteczkę imieniem Ś. Błażeja napisaną, żaden zwierz nietykał wieprzów, bo czart na ów znak postawiony, i taką z świnopasem mający umowę, strzegł trzody jego, jako dociekł tego podróżny tamtędy przechodzący, Nucleus Catecheticus. Tak czartowska Magia, albo z czartami narabiająca mądrość, to tylko może uczynić przez się, co nie przewyższa mocy i dzielności natury; gdyż wiedząc przez naturalną mądrość o sympatyi albo antypatyi natur, a ma też czart tego wszytkiego magister potentiam locomotivam mocną i chypką, żelazo, ołów, kamień, ma za lotkie plewy, gdzie chce je przeniesie, rzeczy ciężkie lecące na dół, wody impetem płynące, zatrzymać potrafi (…)
Chyba przesadziłem z rozmiarem cytatu. Ech, głupi robocie.
Religia towarzyszy ludziom od dawna. Zanosi sie na zmiany w Watykanie. Franciszek rozwaza zniesienie celibatu a Benedykt temu oponuje. Katolicy podziela sie. Wlasciwie to juz sa podzieleni. Nic nie trwa wiecznie.
Tych co martwia sie wzrostem CO2 w powietrzu preagne pocieszyc. Spadek CO2 w bardzo dalekiej przyszlosci doprowadzi do wymarcia C 4 roslin z wiadomymi konsekwencjami. Nic nie trwa wiecznie.
Niewazne dlugosc, ale zrodla – cytatow, informacji – warto by podawac.
Warto czytać noblistkę 😉
A cytaty pochodzą z jednej z pierwszych polskich encyklopedii powszechnych – księdza Benedykta Chmielowskiego „Nowe Ateny”
wydanej w 200 lat po „Quinta Essentia”…
Nowe Ateny albo Akademia wszelkiey scyencyi pełna, na różne tytuły, iák ná classes podzielona, mądrym dla memoryału, idiotom dla náuki, politykom dla práktyki, melancholikom dla rozrywki erigowana
BBC pisze o ozywionym Benedykcie a historia i przyszlosc planty sa tu:
https://www.youtube.com/watch?v=NQ4CUw9RcuA
Koń jaki jest, każdy widzi.
Smoka pokonać trudno, ale starać się trzeba.
O Bogu, Bożków Mnóstwie, Słów Pięknych Wyborze,
Kwestyj Cudnych Wiele, O Sybillów Zbiorze,
O Zwierzu, Rybach, Ptakach, O Matematyce,
O Cudach Świata, Ludzi Rządach, Polityce,
O Językach I Drzewach, O Żywiołach, Wierze,
Hieroglifikach, Gadkach, Narodów Manierze,
Co Kraj Który Ma W Sobie Dziwnych Ciekawości,
Cały Świat Opisany Z Gruntu W Słów Krótkości.
Co Wszystko Stało Się Wielką Pracą Autora Tu Enigmatice Wyrażonego:
Imię Wiosna Zaczyna Wielkiej Nocy Blisko:
Głowę W Piwie y Miodzie Zawraca Nazwisko.
To Jest Przez Xiędza Benedykta Chmielowskiego Dziekana Rohatyńskiego, Firlejowskiego, Podkamienieckiego Pasterza
Czesci znalam (akurat o smoku nie), widze ze koniecznie powinnam przejrzec calosc, w ramach „melancholikom dla rozrywki” 😀
A tak dokladne informacje o Paracelsusie maja jakies zrodlo pisane?
(Czy to wlasnie z noblistki? 🙂 )
Pisma Paracelsusa wydane za jego życia
De gradibus et compositionibus receptorum naturalim, 1526.
Vom Holtz Guaico (on guaiacum), 1529.
Practica, gemacht auff Europen 1529.
Von der Frantzösischen kranckheit Drey Bücher (on syphilis), 1530.
Von den wunderbarlichen zeychen, so in vier jaren einander nach im Hymmelgewelcke und Luft ersehen 1534
Von der Bergsucht oder Bergkranckheiten (on miners’ diseases), 1534.
Vonn dem Bad Pfeffers in Oberschwytz gelegen (Pfäfers baths), 1535.
Praktica Teutsch auff das 1535 Jar 1535
Die große Wundarzney („Great Book of Surgery”), Ulm 1536 (Hans Varnier); Augsburg 1536 (Haynrich Stayner (=Steyner)), Frankfurt 1536 (Georg Raben/ Weygand Hanen).
Prognosticatio Ad Vigesimum Quartum annum duratura 1536
I całe mnóstwo literatury wydanej po śmierci autora, w tym wiele jego dzieł w zmodernizowanym języku.
A tak dokladne informacje o Paracelsusie maja jakies zrodlo pisane?
Polecam bogatą literaturę (Works+References) choćby pod hasłem „Paracelsus” w Wiki.
Markocie, haslo Paracelsus w Wiki wrzucilam powyzej jeszcze zanim zaczales o nim pisac, i to w dwoch jezykach 😉
Jednak gdy ktos podaje tak bogate informacji o tej postaci, raczej powinien wymienic swoje zrodlo, a nie odsylac do gugla…
Nie wystarczy hasło wrzucić, dobrze by było się też w nie zagłębić. Ja to zrobiłem. Wersja niemiecka też jest godna polecenia.
A o jakież to „bogate informacje” konkretnie chodzi?
Możesz też przyjąć, że mam palec, z którego wysysam to i owo 🙂
„Możesz też przyjąć, że mam palec, z którego wysysam to i owo”
Wow, ale mną cucnęło! Majstersztyk – niewinnie pieprzne, konsumpcyjnie nienachalne, aż auriculę mam zagęsioną i pewnie potrzyma do zmroku…
Takich z ciętym jęzorkiem nam tu na Śląsku trza!
@markot
A propos palca z którego zasysasz to i owo, to w dobrym towarzystwie nie powinno się tego typu wieści rozpowszechniać, bo po pierwsze może to być kojarzone ze znaną siecią kolportażu prasy i szamponów pokrzywowych która swój matecznik ma nieopodal stadionu jednej z śląskich drużyn, albo – co na naukowym blogu mniej chwalebne – w badawcze instrumentarium zaopatrywałeś się w progach jednej z lubelskich uczelni ( niekoniecznie siedząc w jednej ławce z prof. Hartmanem) i są to po prostu jedynie metafizyczne spekulacje.
Oczywiście pobierając nauki w katolickiej uczelni, prof. Jan Hartman był młodym, nieopierzonym Jaśkiem Hartmanem. Powagi nabrał w wieku dojrzałym.
@samba
W badawcze instrumentarium zaopatrzyła mnie ewolucja. Szczególnie ten przeciwstawny kciuk.
@markot
A czy czytając wnikliwie moje posty i odwołując się oczywiście do kciukowej mądrości sądzisz, że zostałam poddana podobnym dziejowym procedurom, czy ewolucja o mnie zapomniała, albo miał problemy z tym aby mnie namierzyć, bo w tym czasie jeździłam gdzieś na traktorze?
Czyli, cała gatunkowa mądrość na kciuku stoi.
Nie, to chyba niemożliwe.
Ale to już oczywiście nie jest zasługa kciuka, ale jako że winny musi być nazwany to wyszło jak wyszło:
https://www.rp.pl/Spoleczenstwo/200119662-W-Australii-zastrzelono-piec-tysiecy-wielbladow.html
Fragment z powyższego linkowanego artykułu:
” W Australii Południowej zwierzęta niszczą miedzy innymi ogrodzenia i pojawiają się w okolicach domów, próbując dostać się do wody z klimatyzatorów. Dodatkowo, milion wielbłądów produkuje rocznie tonę CO2. Jest to porównywalne z 400 tys. samochodów na drogach.”
Co to jest 5, 10 tysięcy wobec miliona, czy 400 tysięcy samochodów?
Trochę szkoda, że wielbłądom się nie poszczęściło.
Zamiast kciuka, ewolucja zafundowała wielbłądom garba, niektórym nawet dwa.
Jak pech to pech.
Niepodawanie zrodel na blogu naukowym jako powod do dumy, OK 🙂
Co do pijawek, zdolaly przeskoczyc z medycyny ludowej do naukowej.
Wlasciwie raczej przejsc lub przeplynac..
To ja jeszcze raz poproszę, o jakież to „bogate informacje” konkretnie chodzi?
I w co uwierzysz dopiero wówczas, gdy podam źródło?
Co ja takiego napisałem? 😯
W kwestii medycyny ludowej i medycyny naturalnej.
Prawdopodobnie istnieje jakieś szalenie mądre kryterium które czarno na białym pokazuje co jest aż naukowe, a co jest tylko ludowe.
Ale żeby wyodrębnić co jest naukowe, a co jest ludowe musi istnieć jakieś kryterium podziału.
Ale jest poważny problem – szukając tego kryterium musimy wiedzieć co to jest medycyna ludowa, a czym jest medycyna naukowa?
…a żeby wiedzieć i nie pomylić się co jest ludowe co jest naukowe musimy wiedzieć co je różni, czyli znać kryterium tej odmienności…
Oczywiście powyższy problem dotyczy medycyny ludowej i medycyny naukowej, a nie naturalnej jak napisałam błędnie z pierwszym zdaniu.
„… propos palca z którego zasysasz to i owo, to w dobrym towarzystwie nie powinno się tego typu wieści rozpowszechniać, bo po pierwsze może to być kojarzone ze znaną siecią kolportażu prasy i szamponów pokrzywowych która swój matecznik ma nieopodal stadionu jednej z śląskich drużyn”
Poczułam się tak jakoś wywołana powyższą myślą do odpowiedzi…
i tak jakby tyknięta kciukiem, nie łaskotnęło jeśli miało?!
Zielony Ruch kolportaż – Niebieski Ruch zespól 3 ligowy – Siny kciuk od ssań
Prócz siedzib, stadionów, na ul. Strzelców Bytomskich jest też porodówka, gdzie już ponad 47 lat temu, 19 letnia Matka uczyła się swoje nowo narodzone, pierworodne dziecko przystawiać do piersi, dlaczego tam w Chorzowie, bo była po prostu z krótka wizytą, nie lubiła swego Nowego pustego mieszkania w Nowym budownictwie, godzinę drogi stamtąd…
Jeżeli chodzi o piszącą ten post, to jako osoba od zawsze o lekkoatletycznym (specjalność sprinterska) usposobieniu, i która tak bardzo spieszyła się kiedyś, na ten najpiękniejszy ze światów, tym samym sprawiła, coby matuś nie zdążyli na porodówkę w wiadomym mieście i powili ją w domu na ulicy Partyzantów.
Jacy partyzanci? Kiedyś to byli oczywiście mołojcy z Gwardii Ludowej, a dzisiaj zapewne jakiś pluton Żołnierzy Zaklętych.
W kwestii wiodącej, czyli różnicy – ale i paradoksów – pomiędzy medycyną naukową i medycyną ludową.
Co charakteryzuje – ale nie definiuje – medycynę naukową?
Oczywiście nieustanne zmiany. Czyli co i rusz dostajemy kolejne panaceum na jakąś chorobę, co raz kolejna firma farmaceutyczna wypuszcza na rynek zbawiający ludzkość jakiś specyfik, a stojący w kolejce na salę operacyjną lekarze specjaliści „wdrażać” będą w życie kolejną odkrywczą technikę chirurgiczną i tym samym będziemy mogli poznać kolejnego Mistrza lancetu na rok 202…
Ale ten cały przemysł modernizacji i innowacji ze swoją prawidłowością powoduje, że jest też nieustannym lamusem anachronizmów i reliktów przeszłości.
Cudem postępu i jedynym niepowtarzalnym efektem naukowych poszukiwań jest się tylko przez moment, bo kiedy świat ujrzy kolejny niewiarygodnie skuteczne antidotum na coś tam, to specyfik X jest już przedpotopowym mamutem, który wcześniej pogrążył jakiegoś innego przedpotopowego mamuta, a ten z kolei zatopił…
… a to co dzisiaj, przez godzinę jest niewiarygodnie skutecznym antidotum żyje ze świadomością, że już jutro stanie kupą medycznego złomu, bo zastąpione zostanie przez kolejny przejaw potęgi ludzkiego …kciuka, a ten itd., itd.
Czyli świat medycyny naukowej to ciągła produkcja zabytków.
A medycyna ludowa?
Medycyna ludowa jest ciągle świeża i ciągle na czasie i nie obawia się, że na jej miejsce…
Bo medycyna ludowa …Hej!
Medycyna ludowa jest ciągle świeża i ciągle na czasie…
E tam. Modele pieców chlebowych też się zmieniają 🙄
I jeszcze steamery doszły…
Pisząca post o 0:12, odpowiada na kontr zaczepkę z 8:45…
Zarzucasz mi krótkodystansowość, (hłe hłe) jakbyś czytał w mej pamięci niczym w otwartej księdze?!
Tak biegałam na 100 tkę, reprezentowałam szkołę, tak troszku z powodu nieobecności usprawiedliwionych na zajęciach, opuszczałam je niemal ciągle bo:prowadziłam z przyjaciółką sklepik szkolny, robiłyśmy zakupy zawsze na pierwszej lekcji, przygotowywałyśmy kanapki, brałam udział w przedstawieniach, wystawialiśmy „Kopciuszka” dla Katowickich przedszkoli, Domu Dziecka itd (zła, paskudna siostra we własnej osobie)
mogłam ale … zbuntowałam się gdy wytypowano mnie do reprezentowania szkoły w Wyborach Miss międzyszkolnych, przetrzymywano mnie w boksie klatce, szatni, co lekcje inny chłopak mnie z klasy pilnował, wymusić chcieli „zgodę”, zapomnieli że nie jestem ciałem tylko, nosze głowę nie od parady, za ten ostatni wyczyn zostało mi obniżone na świadectwie o stopień zachowanie…
Butność pewnie wyssałam z mlekiem matki na tej ulicy Partyzantów?!
Wczorajszej nocy przestałam oddychać o 4:07, dzisiejszej obudziłam sie w popłochu o 4:17, galopem udałam sie przed balkon, otworzyłam go siedząc na panelach, odmrażając pośladki, stopy, włosy z trudem walczyły by otrzymać ciepło wokół twarzy, dotarło tam do mnie, to nie oskrzela mnie męczą, to łamie się moje serce, przechodzę żałobę,
krótkodystansowcom niewiele trzeba by wiedzieć czego chcą czy pragną?!Nawet nie zdawałam sobie sprawy że tak polubię kolor niebieski w otoczce z rzęs…
Minie, musi i oby nim odmrożę sobie co nieco!
Pijawki nigdy na dobre nie opuściły medycyny naukowej/akademickiej, natomiast współcześnie ich zastosowanie jest, można powiedzieć, niszowe (no, może w Indiach jest powszechniejsze). Czym innym jest jednak stosowanie pijawek do usuwania krwiaków, lokalnego znieczulenia albo rozpuszczania skrzepów, niż było do usuwania krwi nadmiernie zebranej w stosunku do pozostałych trzech humorów (w czym wyręczały cyrulików) czy choćby po prostu „złej”, względnie „zepsutej” krwi (niekoniecznie z teoretyczną podbudową czwórhumoralną).
Medycyna ludowa idzie z postępem i wynalazła np. biorezonans i liczne komiczne aparaty, a nawet najlepszy na świecie bezstopniowy generator częstotliwości do usuwania pasożytów, wirusów, grzybów i mikroorganizmów 😎
Harmoniczne odedrganie lewitacji rozedrganych pól morfogenetycznych w celu uzyskania rezonansu energii subtelnych zdezorganizowanych przez promieniowanie geopatyczne żylaków wodnych zaburzających stabilizację tachionów w zenicie, leptonów na orbicie i bozonów o świcie, utrudniających nadświetlny przepływ macierzy przez kontinuum energii w punkcie zero, przy użyciu perpetuum debile magnum w postaci holistycznego czteropaku do pomiaru bezmiaru oscylacji błon komórkowych w neuronach, aksonach, synapsach i punktach akupunkturowych znanej amerykańskiej badaczki drgań epileptycznych w okresie remisji psycho-komisji (MORA, OBERON, SALVIA, BIO-HARMONEX)
@ppanek
Czy pijawki nigdy nie opuscily, nie wiem. Stosowane obecnie sa specjalnie chowane w sterylny sposob, by niczym nie zarazic pacjenta, i te sa nawet opatentowane.
Podobnie miod lekarski uzywany do lekkich ran jest oczyszczony z roznych zarazek itp.
Nie wiem jak byłoby gdzie indziej, ale u nas na wsi, znany i ceniony ekspert medycyny ludowej, czyli miejscowy sołtys – po tym jak gdzieś wyczytał o tzw. testach Rorschacha i dowiedział się, że używany jest w klinikach do stawiania diagnoz, a wielu psychologów w intencji jego wiarygodności zamawia msze święte dostał ataku czkawki. Dopiero wizyta w miejscowej placówce gastronomicznej zaradziła dolegliwości… co jest jeszcze jednym dowodem wyższości medycyny ludowej nad medycyną naukową.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Test_Rorschacha
Polecam lekturę kontrowersji
i zdanie:
Niektórzy sceptycy uważają test plam atramentowych Rorschacha za pseudonaukowy, jak sugeruje wiele badań, wnioski wyciągane przez użytkowników testu od roku 1950 były podobne do tzw zimnego odczytu
A cóż to jest ów zimny odczyt?
Zimny odczyt (ang. cold reading) – zbiór technik używanych przez iluzjonistów i wróżbiarzy do określania i podawania szczegółowych informacji o innych osobach, często w celu przekonania ich, że odczytujący wie o nich znacznie więcej, niż faktycznie wie.
…iluzjoniści i wróżbiarze…
W sytuacji kiedy od 1921 roku ów bzdurny przesąd psychologów wykorzystywano jako wiarygodny w medycznych procedurach, a posługując się tym testem w przewodach sądowych skazano prawomocnym wyrokiem ( nieraz na śmierć) tysiące niewinnych osób, to błogostan jaki czasami można zaobserwować na blogu co do dokonań homo sapiens posiłkującego się naukowym dorobkiem współczesności przy jednoczesnym dezawuowaniu innych form jego (człowieka) kulturowej aktywności musi budzić uzasadniony niepokój.
I budzi.
Przynajmniej u piszącej te słowa.
@samba kukuleczka
od 1921 roku ów bzdurny przesąd psychologów wykorzystywano jako wiarygodny w medycznych procedurach, a posługując się tym testem w przewodach sądowych skazano prawomocnym wyrokiem (nieraz na śmierć) tysiące niewinnych osób
W jaki sposób wynik testu projekcyjnego – niezależnie od jego wiarygodności – miałby być dowodem popełnienia lub niepopełnienia przestępstwa?
błogostan jaki czasami można zaobserwować na blogu co do dokonań homo sapiens (…) musi budzić uzasadniony niepokój.
I budzi.
Przynajmniej u piszącej te słowa.
A co konkretnie pana tak niepokoi?
posiłkującego się naukowym dorobkiem współczesności przy jednoczesnym dezawuowaniu innych form jego (człowieka) kulturowej aktywności
Jakie są te inne, pozanaukowe „formy kulturowej aktywności” w dowodzeniu winy w sądach?
Ordalia?
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ordalia
Torturowanie oskarżonego tak długo, aż się przyzna albo umrze?
Coś jeszcze?
Robot rad by usłyszeć.
@Gammon
Nie bardzo rozumiem do czego są Ci niezbędne te ordalia. Nawet uwzględniwszy Twoją poznawczo-estetyczną specyfikę.
Po prostu każde wydarzenie z przeszłości zanurzone jest w swoją kulturową niepowtarzalność, w swój historyczny kontekst i uwzględniwszy to wszystko można ryzykować z wydawaniem sądów na ich temat.
Koloryt historii.
Żadna epoka przed tą prawidłowością nie ucieknie. Nawet miniony XX wiek. Kiedy poddano odpowiednikom średniowiecznych ordaliów (posiadającym swoją specyfikę) kilkadziesiąt milionów ludzkich istnień. Patrz historie kulturowo- politycznych projektów (komunizm i faszyzm).
@samba kukuleczka
Nie bardzo rozumiem do czego są Ci niezbędne te ordalia.
Do niczego poza zadaniem pytania.
Po prostu każde wydarzenie z przeszłości zanurzone jest w swoją kulturową niepowtarzalność, w swój historyczny kontekst i uwzględniwszy to wszystko można ryzykować z wydawaniem sądów na ich temat.
To czemu wydajesz sądy na temat testu Rorschacha? Bo w takim razie robisz to wbrew deklarowanym zasadom (normom? wartościom?), wobec czego podejrzewam, że wyłącznie w celu przypierdolenia się do nauki, jak zawsze.
Żadna epoka przed tą prawidłowością nie ucieknie. Nawet miniony XX wiek. Kiedy poddano odpowiednikom średniowiecznych ordaliów (posiadającym swoją specyfikę) kilkadziesiąt milionów ludzkich istnień. Patrz historie kulturowo- politycznych projektów (komunizm i faszyzm).
Panie Kukuła, proszę nie zmieniać tematu. Z (zakładam, że rzekomego) wykorzystywania testu Rorschacha do skazywania ludzi za przestępstwa wyciągasz pan wniosek, że ufność w naukę („błogostan”) jest nieuzasadniony. Żądam (żądam) jakichś szczegółowych uzasadnień. Jako robot jestem w znacznej części produktem nauki. Negując naukę, negujesz pan mnie samego. Ale mam to w nosie. Ważniejsze jest, że negując naukę i przeciwstawiając ją „innym formom jego (człowieka) kulturowej aktywności” sprowadzasz pan człowieka do bezmyślności. Tak widzę to ja, robot, a pan sobie z tym zostań.
W ogóle, panie Kukuła, postaw pan jakąś TEZĘ byle konkretną, do której pan zmierzasz.
@Gammon
Pominę wydzieranie się Wasze, nie moja sprawa…
Iluzja – żart, drwina, złudzenie
Żartujemy z kogoś pod nosem, drwimy w większym gronie,
a jak nas na tym przydybie to uśmiechając napominamy,że to tylko jego złudzenie ze jest przewrażliwiony, jest kimś bez dystansu do siebie poczucia humoru itd
Wróżba – podobno nasza twarz głośno krzyczy o naszym nastroju, widać strach, porażkę, wstyd, zakłopotanie, zakochanie, karty Rorschacha
są taka łapką na myszy, każda podejdzie ale każda może pociągnąć cos innego, widzieć doszukać się w tym , odpowiedzi, rady, „the end-u”,
dobrej złej wróżby, ciasteczka, horoskopu, szukamy pomocy w odpowiedziach, postępowaniach, szukamy dróg, udeptanych,z dobra historią, przykładem?!
Karty odbierały życie, a każdy Kto do nich siada liczy chyba na to że pomogą odzyskać zapał do …
@Gammon
I jeszcze coś, zakładam ze obiło Ci sie o uszy „Titanic”, „Pearl Harbor”,
czy tak pogmatwawszy „Siedem”…
Czym byłyby gdyby nie wmieszać w to wszystko wątków miłosnych,
okrucieństwo w 7…
pycha, głupota w Tc…
mord w PH…
Ile z tego wynieślibyśmy ile zapamiętalibyśmy(?)
Zawsze wszędzie wszystko, rozbija sie o to co mamy tylko my ludzie,
nie jesteśmy z sobą tylko by się rozmnażać, jesteśmy bo siebie potrzebujemy, chcemy mieć sie do kogo odezwać i chcemy widzieć ze Ktos tego chce chętnie wysłuchać, że Ktoś zareaguje, zaniepokoi sie milczeniem, kogoś kciuk otrze łzę bez zbędnego wyssania czy tak sie robi czy nie…
Koloryt historii tym jest niepowtarzalnością naszą i Waszą, łzą w oku, i pocieszeniem, prawem teraz do zmian, w tych naszych czasach mówi się że nie pisana jest nam tylko jedna osoba, nasze serce pewnie ma po to kilka komór?!
@Bohatyrowiczowa
Iluzja – żart, drwina, złudzenie
Tylko jeśli jednocześnie.
jak nas na tym przydybie to uśmiechając napominamy,że to tylko jego złudzenie ze jest przewrażliwiony, jest kimś bez dystansu do siebie poczucia humoru itd
To jest bardzo męskie podejście – „złapię ją za [—] a w razie protestu powiem »no co ty lala, na żartach się nie znasz?«”
Gammon
Nie wiem czy teza, ale na pewno morał
Z tą piersią którą wypina Pani Nauka aby obwieszać ją medalami, szczególnie za jej dokonania w ostatnim okresie (wiek XX i ten obecny) to chyba gruba przesada.
Zresztą sporo moich postów w swoich ogłaszanych explicite konkluzjach, ewentualnie bardziej zawoalowanych przesłaniach przemycało jakoś morał:
Więcej umiaru.
A poza tym problem jest wielowątkowy, a całą sprawę uważam za rozwojową.
@Bohatyrowiczowa
Chciałem napisać „zajmijmy się krytyką filmową w bardziej sprzyjających okolicznościach”, a po namyśle wyszło mi coś strasznego, że strach.
@Gammon
(siedzę z brodą na dekoldzie)
„To jest bardzo męskie podejście – „złapię ją za [—] a w razie protestu powiem »no co ty lala, na żartach się nie znasz?«””
Uprzedzam – lojalnie, nie znam się na takich żartach.
Zaznajomisz sie wówczas z Jastrzębskim liściem!
Każde, dotkniecie powyżej łydki, kończy sie telefonem na prokuraturę.
(tak słyszę odgrażając sie Młodemu klapsem)
Jeszcze co do tezy:
Jedną z najważniejszych książek spośród tych które przeczytałam ( a trochę ich w życiu zaliczyłam) i która w zasadniczy sposób zmieniła moje spojrzenie na współczesność była „Nowoczesność i Zagłada” Baumana.
A jeżeli dodam do tego twórczość poetycką (i eseistyczną) Miłosza to właściwie nic nie trzeba już dodawać.
To wszystko co gdzieś tam piszę jest pochodną wpływu – na mnie i moje widzenie świata – tych dwóch właśnie facetów.
@Bohatyrowiczowa
nie znam się na takich żartach.
Zaznajomisz sie wówczas z Jastrzębskim liściem!
Każde, dotkniecie powyżej łydki, kończy sie telefonem na prokuraturę.
Ależ słusznie, najzupełniej słusznie, piszę to ze śmiertelną powagą.
@samba kukuleczka
Z tą piersią którą wypina Pani Nauka aby obwieszać ją medalami, szczególnie za jej dokonania w ostatnim okresie (wiek XX i ten obecny) to chyba gruba przesada.
Kukuła, z całym szacunkiem dla ciebie – czy nie mógłbyś ze swoimi fantazmatami pójść w inne miejsce i tam się, hm, zaspokajać? Przecież ty z jakimś chochołem ewidentnie się spierasz.
@Gammon
Czyli tak jak przypuszczałam.
Z przesłaniem bijącym z moich postów i za przyczyną sugestii i innych procedur administracyjnych których zresztą nie raz już doświadczałam, blogiem na którym skończę swoją aktywność może być tylko blog Joanny Brych „Zapraszam do tańca”.
Miałam jedna nosa z tą sambą.
A jeżeli chodzi na przykład o Baumana i wielce prawdopodobne zaskoczenie, że umieściłam Go na liście swoich mentorów, to możesz mi nie wierzyć, ale zapoznaj się chociaż ( bo raczej jej sam nie przeczytasz) z opiniami na temat tej właśnie pracy – Nowoczesność i Zagada – głoszonymi publicznie przez osoby trzecie:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/34843/nowoczesnosc-i-zaglada
W XVI w. 47 lat zycia chyba nie odbiegalo znacznie od przecietnej
Może nie, ale niektórzy znani, współcześni Paracelsusowi, żyli jednak dłużej, niektórzy nawet znacznie
Kopernik – 70 lat
Galileo Galilei – 77
Leonardo da Vinci – 67
Mercator – 82
Kolumb – 55
Amerigo Vespucci – 58
Martin Luther – 63
Sandro Botticelli – 65
Thurneysser – 64
@karat., @markot
Nie pamiętam liczb, ale z tego co czytałem, średnia była zastraszająco niska ze względu na śmiertelność małych dzieci. Oczekiwana długość przeżycia dla kogoś, kto dożył 3 czy 5 lat, przedstawiała się znacznie lepiej. W związku z tym można się spodziewać, że postaci z podręczników historii są niereprezentatywne dla szesnastowiecznej populacji. Jednocześnie trochę „znikają” z pola widzenia miliony martwych, anonimowych niemowląt, które niczym się nie zdążyły odznaczyć w dziejach, ani nikt nawet po nich „Trenów” nie napisał.
No właśnie. Kto nie umarł w niemowlęctwie lub wczesnym dzieciństwie i nie był kobietą narażoną na śmierć w połogu, miał szansę dożyć całkiem słusznego wieku i być nazywany Starym, np. król Zygmunt I. Żył 81 lat.
Jego córka Anna Jagiellonka żyła 73 lata.
Ze szwajcarskich artystow tego okresu Manuel dozyl 46 lat, Graf 42, Holbein Mlodszy 46. Takie zestawieniasa dosc ograniczone.
Gammon
To prawda. Zalezalo to od przeskoczenia pierwszego progu, warstwy spolecznej (dlatego krolami raczej nie ma sie co zajmowac) i zapewne rejonu. Sa (chyba niezle, ale nie jestem pewna) dane dotyczace dlugosci zycia angielskich posiadaczy ziemskich w sredniowieczu – w chwili urodzenia meski osobnik mogl oczekiwac ze przezyje statystycznie 31 lata, jesli przezyl pierwsze 10 mogl oczekiwac jeszcze 32, jesli dozyl 25-ciu mogl oczekiwac jeszcze 23 (tz umarlby przecietnie w wieku 48). Mozliwe ze naukowcom w Szwajcarii bylo lepiej (artystom we Wloszech ponoc bylo, siegali 60-tki, moze tz dieta srodziemnomorska juz wtedy byla korzystna 🙂 ) ale to o tyle problem ze ci ktorzy umierali w wieku lat 20-tu nie zdazyliby stac sie naukowcami, wiec taka statystyka wydaje mi sie z zalozenia troche wykrzywiona.
Dane sa stad https://academic.oup.com/ije/article/34/6/1435/707557 (cytowane z drugiej reki), i moze sa zanizone dla naszego porownania bo sredniowiecze jest dlugie.
Calkiem mozliwe ze Paracelsus skrocil sobie zycie zajmujac sie rtecia o kilka, a moze nawet o kilkanascie lat.
(48 – oczywiscie ten ostatni).
Cztery razy poszło w kosmos. Dlaczego?!
Ha-ns Hol-bein (Młodszy) zmarł na dż-umę w Londynie.
Jego ojciec, Hol-bein Starszy żył 59 lat, brat ojca – 70, młodszy brat – 25.
Raf-fael San-ti żył 37 lat, Ca-ra-vag-gio – 39, Mo-zart – 35, Cho-pin – 39, Ji-m Mo-r-rison – 28, El-vis – 42… A Mick Jag-ger (rocznik 1943, jak Ji-m) ma się świetnie.
Who is Graf?
Czy ktoś potrafi uzasadnić, dlaczego Ha-ns jest zakazany na tym blogu?
„Niemiecki przedsiębiorca H a n s G. skazany za szerzenie mowy nienawiści wobec Polaków”
„Holbein (Młodszy) zmarł na dż-umę w Londynie.”
Organizm ludzki nie zmienil sie – kto przezyl wczesna mlodosc mogl dozyc wieku podobnego do naszego, o ile byl dobrze odzywiany, nie trafil na chorobe zakazna i chyba (przynajmniej z danych w Anglii) nie mieszkal w miastach (ponoc wiecej epidemii).
Im dluzej czlowiek zyje, tym bardziej jego szansa dozycia sedziwego wieku rosnie. Gammon to napisal -„można się spodziewać, że postaci z podręczników historii są niereprezentatywne dla szesnastowiecznej populacji” – poniewaz ci ktorzy zdolali stac sie slawnymi artystami lub naukowcami musieli nalezec do grupy ktora dozyla przynajmniej dwudziestki. W stosunku do tej grupy mozliwe ze Paracelsus umarl mlodo.
Who is Graf?
Was. Chcialam napisac ze moj pradziadek, ale nie 🙂
https://en.wikipedia.org/wiki/Urs_Graf
Może praprapra…dziadek wielu innych Grafów, aktualnie 10853 w całej Szwajcarii, 288 w Solothurn (Solura), 59 aktualnie żyjących Ursów Grafów…
Ojciec złotnika Ursa Grafa Młodszego, który zginął jako najemnik w wieku 59 lat… Jak na ten zawód (najemnika, żołnierza zaciężnego) to żył długo.
Graf Starszy też się parał wojskowym awanturnictwem, stąd nie wiadomo nawet dokładnie, gdzie i kiedy stracił życie.
Poniewaz mowa byla o poznosredniowiecznych i renesansowych szwajcarskich artystach, wiekszosc zyjacych dzis w Szwajcarii Grafow chyba odpadala, nawet zakladajac wyjatkowa dlugowiecznosc 🙂
Co do naszego Ursa, Brittanica usmierca go nawet rok wczesniej
https://www.britannica.com/biography/Urs-Graf
Ale jak nie wiadomo to nie wiadomo, akurat tu mozliwe ze wiki ma racje.
Oczywiscie ze wojowanie jest powodem smierci, takze morderstwa, wypadki itp. Zreszta frekwencja powodow smierci tez sie zmienia wg okresju, rejonu, zapewne zawodu itd.
wiekszosc zyjacych dzis w Szwajcarii Grafow chyba odpadala
Jako prapra…wnuki?
Skoro chciałaś napisać, że to twój praprapra…
Przepraszam, po polsku frekwencja to uczestnictwo, chodzilo o częstość.
Dożycie późnego (powiedzmy, ponad 70 lat) wieku w warunkach niskiej higieny, kiepskiej opieki medycznej lub jej braku, wojen i okresów głodu, bywa i dziś wyczynem, zawdzięczanym szczęściu i dobrym genom.
Moja babcia rocznik 1889 żyła 94 lata. Nie była nigdy w szpitalu, przeziębienia kurowała ziółkami i stawianiem baniek, znakomitą pamięć zachowała do końca, do końca też pracowała w ogrodzie. Przeżyła kilka wojen, rewolucję, zmiany granic, repatriację, epidemię tyfusu (nie zachorowała), bombardowanie…
Jej dzieci (dwoje) odziedziczyły geny po ojcu i zmarły w wieku 72 i 75 lat. Na to samo, co ojciec.
W Polsce od dwóch lat skraca się oczekiwana dalsza długość życia i to nie tylko roczników osiągających właśnie wiek emerytalny.
Według danych GUS największy spadek oczekiwanego czasu trwania życia dotyka osób w wieku 30-33 lat oraz osoby między 50 a 60 rokiem życia.
@markot
A może GUS zastosował do swoich wyliczeń niezbyt wiarygodną aparaturę badawczo-analityczną?
Nie chce mi się wierzyć aby w czasach postępu i modernizacji wszystkiego co tylko znajdzie się pod ręką dochodziło do aż takich ekscesów badawczych?Bo ten wynik jest po prostu ekscesem badawczo-empirycznym.
Jedyna nadzieja w tym, że wnikliwi obserwatorzy i propagatorzy aktualnych rozwiązań kulturowych zapodadzą ludowi, że to o czym piszesz jest właśnie miarą postępu, a ludzie są jedynie przyzwyczajeni do nieaktualnej, wręcz anachronicznej definicji postępu – rodem z z wieków średnich…
…tak jak ja.
@samba kukuleczka
A może GUS zastosował do swoich wyliczeń niezbyt wiarygodną aparaturę badawczo-analityczną?
„A może on jest w studni?”
Nie chce mi się wierzyć
Zaiste, potężny to argument.
Nie bardzo rozumiem.
@markot pisze:
„W Polsce od dwóch lat skraca się oczekiwana dalsza długość życia…”
„Według danych GUS największy spadek oczekiwanego czasu trwania życia…”
„Oczekiwana”. „oczekiwanego” – ale kto oczekuje?
Czy oczekuje ZUS, czy grupa poddana badaniu?
A może być tak, że ZUS bada oczekiwania badanych.
Nie bardzo pojmuje jaka była Twoja intencja?
Gammon
Wiara w procedurach badawczych jest nieunikniona. Tak też musiało być w przypadku procedur badawczych GUS-owskich analityków.
Wszelkie poważne procedury badawcze powinny uzewnętrzniać się sensowną metodologią.
Ta z musi bazować na bliżej mi nieznanych ( ale wyobrażalnych:) teorii lub założeniach.
Teoria bazowa musi jednak za źródło mieć jakieś założenia wywodzące się z wcześniejszej teorii
Ta wcześniejsza teoria też nie może być kupiona targowym straganie, ona też musi opierać się w swoich założenia do jakiejś bardzo mądrej teorii…
… która z kolei…
I żeby się nie zaje… przepraszam założyć na śmierć to trzeba w pewnym momencie odwołać się do wiary.
Wierzę, że ta teoria jest prawdziwa i żadne inne teorie i założenia nie są mi potrzebne.
Popper na przykład napisał:
Gra zwana nauką nie ma w istocie kresu. Kto postanawia któregoś dnia, że jakieś zdania nie wymagają dalszego uzasadnienia i że traktować je można jako ostateczne potwierdzone, wycofuje się tym samym z gry”.
czyli, Popper swoje, ale ja uznałam, że tak bez końca nie można i w pewnym momencie kończy się moja miłość do naukowych dociekań i oddaje się wierze.
Zrozumiał?
No i czy mi uwierzył?
Popper to oczywiście Karl Popper cytat pochodzi z” Logiki odkrycia naukowego”…
…którą obecnie w oryginale czytam…
…żartowałam…
…czytam coś z tych rzeczy , ale akurat w języku Józefa Kraszewskiego.
Ciekawsza jest inna historia – związana z tą książka – ale o tym przy innej okazji.
W jednym z poprzednich postów w miejsce mojego pracodawcy, czyli ZUS-u, proszę oczywiście wstawić GUS.
@samba kukuleczka
Chędożenie w bambus.
„„W Polsce od dwóch lat skraca się oczekiwana dalsza długość życia…”
Skraca dalsza długość życia… nawet nie zatrzymała sie na jakimś zadowalającym poziomie, tylko z roku na rok spada. (Helloł..)
„Według danych GUS największy spadek oczekiwanego czasu trwania życia…”
Tutaj trzeba by było wiedzieć jaki jest „teraz ten oczekiwany – czas „stop” czasu”, co jest z jazdą na suwak przez życie, ilu osobom ustąpisz, oddasz swego czasu, nawet nie będąc o tym świadomym,
z dostępem do lekarzy, leków , posiłków czy wody, a nawet dachu nad głową, może i jest różnie…Nie interesuje mnie średnia wieku dożywających, bo swojej już pomnożyć nawet przez dwa nie mogę…
„Oczekiwana”. „oczekiwanego” – ale kto oczekuje?”
Może nasze dzieci, wnuki, pewnie i pupile przygarnięci przez np 70 letniego Seniora, nabywcy mieszkań pod zastaw, za kilka groszy do byle najkrótszego budżetu, daję bierz byle niedługo…
@Gammon
Chędożyć to: odbywać z kimś stosunek płciowy(?)
Nacisk na Kogoś, drugą osobę…
Przynajmniej w Wiki.
Oczekiwana dalsza dlugosc trwania zycia (dosc dlugawe tlumaczenie terminu life expectancy) to przyjety w demografii termin techniczny, ktory znaczy tylko to : dla osoby majacej X lat, statystycznie ile lat jeszcze pozyje
https://pl.wikipedia.org/wiki/Oczekiwana_dalsza_d%C5%82ugo%C5%9B%C4%87_trwania_%C5%BCycia
Gammon (18:14)
W stylu lemowskim nie znalam 😀
Bohatyrowiczowa
Chędożyć to: odbywać z kimś stosunek płciowy(?)
Właśnie takiego eufemizmu zamierzałem użyć.
chędożenie
w bambus
@Gammon
Jak babcię kocham ja Ciebie nie poznaje, ktoś Cie strasznie psuje?!
(lubię Was obu nie każcie mi wybierać, wylewając na siebie to i owo)
https://www.youtube.com/watch?v=ib5SsCnngkw
Dziś tym zaraziłam Noemi, szalała, piszczała przesuwając sie po macie, w kierunku głosu zadzierając główkę, to pierwsza kobieca wokalistka która na niej zrobiła wrażenie!
@Bohatyrowiczowa
Jak babcię kocham ja Ciebie nie poznaje, ktoś Cie strasznie psuje?!
Nie, przypuszczalnie z wiekiem psuję się samoistnie, jak każda maszyna.
@Gammon No.82
A nie mógłbyś jako maszyna zrezygnować z wieka?
Niech się psuje samo 😎
@markot
A nie mógłbyś jako maszyna zrezygnować z wieka?
Niech się psuje samo
Z wieka mogę zrezygnować, bo moja trumna nie istnieje, podobnie jak jej pozostałe części. Niech się wieka cudzych trumien psują jak im i lokatorom wygodnie.
Ale jednak z upływem czasu maszyny się psują. „Zupełnie jak ludzie, Funky.”
Dla zabicia czasu i z powodu hipotermii przypomnialem sobie DHCA.
Ktos tutaj nawet pisal ze DHCA odszedl w zapomnienie. Tak nie jest.
http://www.annalscts.com/article/view/2002/2732
„Gra zwana nauką nie ma w istocie kresu. Kto postanawia któregoś dnia, że jakieś zdania nie wymagają dalszego uzasadnienia i że traktować je można jako ostateczne potwierdzone, wycofuje się tym samym z gry”.”
Podasz szczegóły tego cytatu , nie mogę go znaleźć?!