Krótka historia histerii

Historia zaburzeń dysocjacyjnych jest stara jak świat (a raczej stara jak historia). Pierwszy raz wspomina o nich tzw. papirus Ebersa, zapisany w starożytnym Egipcie jakieś 27 wieków temu. Wśród „chorób kobiecych” wymienia się tam zaburzenie, przyczyn którego upatrywano w wędrującej macicy. Opis objawów nie odbiega istotnie od opisów współczesnych.

Wedle staroegipskich lekarzy macica miała z tajemniczych, zwanych „głodem macicy”, przyczyn opuszczać swoje miejsce w organizmie (w państwie znanym z mumifikacji anatomia musiała być jako tako rozwinięta) i zajmować nowe – wyżej, w obrębie tułowia. Ponieważ nie było tam miejsca dla macicy, jej przemieszczenie się miało wywoływać ucisk na okoliczne narządy. Leczenie zalecane przez afrykańskich medyków sprowadzać się miało – a jakże – do „nakarmienia macicy”, cokolwiek to znaczy, bądź ściągnięcia jej z powrotem do miednicy mniejszej.

Dalszy rozdział napisał ojciec greckiej medycyny Hipokrates. To od niego wziął się używany do dziś, choć już nie w kontekstach naukowych, termin „histeria”. Słowo pochodzi od greckiego określenia macicy, podobnie jak np. histeroskopia (wziernikowanie macicy) czy histerektomia (usunięcia macicy). Tłumaczący w zasadzie wszystkie niewytłumaczalne inaczej choroby (a możliwości wytłumaczenia ich etiologii były w starożytnej Grecji naprawdę niewielkie) zmianami w proporcjach czterech płynów w organizmie (krew, żółć, czarna żółć, śluz), histerię tłumaczył albo poszukiwaniem przez macicę wilgoci, albo – a jakże – znowu głodem.

Czegóż by miał ten głód dotyczyć? A do czego służy macica? A jakże, chodziło o głód aktywności seksualnej. Takie negatywne skutki upatrywał wielki medyk we wstrzemięźliwości. Różne zaś postaci histerii zależeć miały od miejsca, gdzie się wygłodzona macica ulokuje. W kwestii terapii nie wyszedł jednak Hipokrates istotnie poza Egipcjan.

Własną koncepcję opracował rzymski lekarz z II wieku n.e. Galen: oto w macicy zbierać ma się przypominająca męskie nasienie wydzielina. A zbiera się, ponieważ nie może się wydostać. Macica pozbywa jej się podczas stosunku płciowego i znów nadmierna wstrzemięźliwość może się źle skończyć. Swoją drogą ciekawe, czy swoje przemyślenia skonfrontował np. z obserwacją obowiązanych do czystości kapłanek Westy. W każdym razie zapisał się w historii anatomii, przeprowadzając dokładne badania. A że miał sposobność badać małpy, wnosił z ich anatomii o budowie człowieka. Skoro więc u małp zwierzokształtnych (angielskie monkey) macica jest dwurożna, bzdura o dwurożnej macicy ludzkiej utrzymywała się potem przez półtora tysiąclecia. Zniósł ją dopiero Wesaliusz, mający dobre kontakty z miejscowym katem i przez to badający znacznie bardziej adekwatny materiał (o świadomej zgodzie na badania wtedy nie słyszano).

Wracając do Galena, miał on jeszcze inną zasługę rozszerzenia histerii również na mężczyzn. Nie mają macicy, ale mają nasienie, które też może się zatrzymać.

Później nastał czas chrześcijaństwa. Dalej uznawano, że macica może zawędrować za wysoko, ale oczywiście poglądy o zgubnych skutkach wstrzemięźliwości odeszły do lamusa, choć Augustyn z Hippony pewnie by się pod nimi w młodości podpisał. W dojrzałym wieku tłumaczył zaburzenia, czy to ciała, czy to duszy, wpływem sił demonicznych. Zaburzenia stały się wyrazem opętania przez demona bądź efektem czarnej magii. Przeciwdziałano im modlitwą i egzorcyzmem.

Koniec średniowiecza przyniósł zmiany w pojmowaniu otaczającej rzeczywistości, także zdrowia i choroby. Twórca chemii medycznej Phillippus Aureolus Theophrastus Bombastus von Hohenheim (zazwyczaj nazywany krótko Paracelsusem) zauważył w histerii chorobę umysłu, a Lepois przyczyny upatrywał w chorobie mózgu. Powiązania z macicą odrzucił w końcu za oświecenia Sydenham. Przyczyny upatrywał raczej w emocjach oraz w nierównowadze ciało-umysł. Jego pomysł porównać można do koncepcji “najsłabszego ogniwa” – objawy miała uwidaczniać najsłabsza część organizmu.

W końcu Pinel zaliczył histerię do grupy nerwic, aczkolwiek prócz objawów fizycznych wyróżniał „moralne”. W kolejnych pomysłach histeria wynikać miała z samolubstwa, nudy, przesytu wrażeń, porażek w życiu. Feuchtersleben wpadł na pomysł analizy snów pacjentów, co w przyszłości rozpropaguje Freud. Niektórzy autorzy wracali do macicy tudzież innych właściwych jednej płci narządów, inni poszukiwali specyficznych predysponujących do histerii cech charakteru czy zachowania, niekiedy ocenianych negatywnie. Pod koniec XIX w. Bernheim powiązał objawy z przeżytą traumą. Zwracano też uwagę na wpływ środowiska, zbyt niskie „napięcie psychiczne”, podświadomość. Potem był Freud, zwracający swym zwyczajem szczególną uwagę na kwestie seksualne.

Dzisiaj mówi się raczej o zaburzeniach dysocjacyjnych czy konwersyjnych. Objawy opisuje się jako reakcję na jakieś trudne przeżycia czy nierozwiązywalny dla pacjenta wewnętrzny problem, którego organizm nie potrafi połączyć ze świadomością. W rezultacie świadomość, wspomnienia, odbierane doznania i aktywność ruchowa się rozchodzą. Tworzą się odrębne osobowości, świadomość pozbawiona jest kontroli nad ruchami na podobieństwo paraliżu bądź oderwana od części doznań czuciowych. Objawom towarzyszą pewne drobne odmienności w budowie i aktywności określonych miejsc w ośrodkowym układzie nerwowym. Macicy po tylu wiekach współcześni psychiatrzy i psycholodzy dali spokój.

Marcin Nowak

Bibliografia:

  • Aleksander Araszkiewicz: Zaburzenia dysocjacyjne. W: Pużuński S, Rybakowski J, Wciórka S: Psychiatria. Elsevier, Wrocław 2011. Tom II, wydanie 2.

Ilustracja: Albert Londe, Attaque d’hystérie, homme. Pomiędzy 1859-1910. Bibliothèque de Toulouse, za Wikimedia Commons. W domenie publicznej.