Groza hermafrodytycznego ślimaka
Czasami człowiek włącza telewizor i uwierzyć nie może… Miałem tak ostatnio, obejrzawszy w programie informacyjnym relację o aferze spowodowanej przez książkę dla dzieci o ślimaku, który mimo że idzie do szkoły, pozostaje pod względem wielu cech ślimakiem. Będąc zaś ślimakiem, nie jest człowiekiem. Nie jest wobec tego ani chłopcem, ani dziewczynką. Zdaje się, że sprawa rzeczonego ślimaka dotarła aż do kuratorium.
No dobrze, ale to ślimak nie może być chłopcem ani dziewczynką? Ano nie może. Ślimaki to obojnaki, inaczej mówiąc, są hermafrodytami. Trudne słowo z mitologii greckiej. Hermafrodyta był synem Hermesa, boga kupców i złodziei, oraz Afrodyty, bogini miłości i piękna. W tym pięknym młodzieńcu zakochała się nimfa imieniem Salmakis. Uprosiła bogów, by pozwolili jej połączyć się z jej ukochanym w jedno ciało. Tak więc stali się jedną osobą w ciele o cechach męskich i żeńskich zarazem. Od tego czasu o obojnactwie mówimy w przypadku organizmów o cechach obu płci.
Bardzo taka definicja trąci antropocentryzmem. Człowiekowi wydaje się oczywiste: dwie płcie. Mężczyzna i kobieta. Mars i Wenus. Niebo i Ziemia. Jin i jang. A co na to biologia?
Zastanówmy się najpierw, czym w ogóle jest płeć. W medycynie określa się około dziesięciu różnych rodzajów płci (genetyczna, chromosomalna, chromatynowa, gonadalna, hormonalna, anatomiczna, morfologiczna, psychologiczna, kulturowa, prawna, do tego osobno orientacja seksualna), ale uprośćmy sprawę i załóżmy, że one do siebie pasują. Czym byłaby więc płeć w ogólności? Aby odpowiedzieć na to pytanie, zadajmy kolejne, łatwiejsze: po czym się właściwie płeć rozpoznaje?
Macierzyństwo? Kobieta zachodzi w ciążę, ale u konika morskiego ciążę przechodzi samiec. Co łączy samicę człowieka, konika morskiego i pszczoły? Produkcja komórek jajowych. Przynajmniej w założeniu. Co charakteryzuje samce? Produkcja plemników.
Dawno, dawno temu, zanim grupa Opisthoconta dała początek zwierzętom, w tym także zdolnym oburzać się, organizmy eukariotyczne rozmnażały się przez podział czy pączkowanie. Dzisiaj z powodzeniem stosują taką strategię parzydełkowce, jak stułbia. Na jednej stułbi wyrasta druga stułbia, identyczna pod względem genetycznym. Jednak ewolucja przebiega znacznie sprawniej, kiedy geny się tasuje. Powstają nowe, lepsze kombinacje. Organizm o dwóch kopiach genu w komórce tworzy gamety o jednej tylko kopii każdego genu. Dwie takie gamety łączą się ze sobą, tworząc nowy organizm o dwóch kopiach genów.
Rozmnażanie z udziałem gamet nazywamy rozmnażaniem płciowym. Nazwa jest trochę myląca, bo jak widać – nie wymaga ono w ogóle istnienia płci. Nie wymaga też istnienia plemników ani jaj, gamety mogą być takie same.
Pierwotnie istotnie tak było. Jednak ciut większe gamety, lepiej wyposażone w materiał zapasowy, miały większe szanse przeżycia. Dobór naturalny powodował więc coraz większe, coraz lepiej wyposażone gamety. W końcu miały one tyle zapasów, że były w stanie rozwijać się dalej, nawet jeśli druga gameta, z którą by się połączyły, nie wniosłaby (w kwestii zapasów) absolutnie nic. Czy trudno jest wyprodukować gametę bez zapasów? Wydaje się, że łatwiej niż tę z zapasami. A na pewno taniej. Na pewno też powstawały gamety chudsze, o mniejszej ilości zmagazynowanego pożywienia.
Gamety z małą ilością lub bez materiału zapasowego, wiozące tylko DNA, miały jedną przewagę: były szybsze. Wielka komórka średnicy 0,1 mm (tyle liczy ludzkie jajo) potrafi głównie czekać. Szybka gameta bez zapasów ją znajdzie. Więc jajo nie musi ruszać się samo. Może być jeszcze większe, a plemniki jeszcze szybsze. Dobór działał będzie w odmiennych kierunkach. Tak powstały plemniki i komórki jajowe.
W przypadku ślimaka winniczka (Helix pomatia) każdy osobnik produkuje i jaja, i plemniki. Kiedy spotkają się dwa winniczki skłonne dać początek nowemu pokoleniu, kopulują czule i wymieniają plemniki. Każdy przekazuje plemniki koledze (kochankowi?). Każdy z nich zachowuje się jak samiec (wysyła plemniki) i samica (przyjmuje je). Taki sposób rozrodu jest powszechny wśród organizmów żywych.
W przypadku niektórych organizmów przystosowanie poszło dalej. Zapłodnione jaja zostawione na pastwę losu mają niewielką szansę na rozwój. Płazy zostawiają ich tysiące, bo większość z nich zostanie pożarta. A gdyby tak jeden z osobników zajął się jajami? A najlepiej gdyby pozostały w jego organizmie, gdzie ryzyko pożarcia ich jest minimalne? No a skoro jeden osobnik wkłada w opiekę nad nimi dużo energii, to drugiemu opłaca się nie wkładać w nią również dużo, ale zainwestować w kopulacje z jak największą liczbą osobników opiekujących się potomstwem.
Część osobników rozwija przystosowania do opieki nad dziećmi, a część do znajdywania tych pierwszych. Tak powstały samce i samice. Płeć stanowi w tym ujęciu zespół przystosowań do tworzenia określonego rodzaju gamet.
Ale dlaczego to samicom przypada trud opieki nad dziećmi, posunięty u łożyskowców do niemożliwości? Samice produkują duże, zasobne w materiał odżywczy gamety. Po spożyciu jaja przez drapieżnika to one tracą energię zainwestowaną w ten materiał. Samiec traci niewiele – plemniki są tanie i – wbrew poglądom starożytnych i średniowiecznych mędrców – w większości przeznaczone na zmarnowanie. Ma ich być dużo, to któryś znajdzie jajo. Samice – oczywiście nieświadomie – stosują strategię na jakość, samce – na ilość. Zdaje się, że stereotypowe poglądy na zachowania mężczyzn i kobiet mogą pasować do tego systemu.
Biologia nie zna pojęcia sprawiedliwości. Osobnik naznaczony trudem tworzenia jaj obarczany jest dalszym trudem opieki nad nim (wyjątki typu konik morski to już byłby temat na odrębny wpis). Wygląda to wszystko okropnie. Nic dziwnego, że ten obmierzły ślimak tak przestraszył dyrekcję szkoły i pracowników kuratoriów.
Ilustracja: Kopulujące winniczki. Aconcagua, Wikimedia Commons, na licencji CC BY-SA 3.0
Komentarze
Osobnik naznaczony trudem tworzenia jaj obarczany jest dalszym trudem opieki nad nim
Czesto, lecz niekoniecznie, np pingwin czy emu.
samicom przypada trud opieki nad dziećmi, posunięty u łożyskowców do niemożliwości
Takze u lozyskowcow jest nastepny etap, ktory u niektorych zwierzat wytwarza (okresowa lub stala) monogamie, z coraz wieksza rola samca w opiece nad potomstwem.
Moze byc tez opieka grupowa nad mlodymi (o zgrozo, komuna 🙂 )
Skoro już mówimy o różnych wariantach, to kilka dodatkowych komplikacji:
– Proces płciowy nie wymaga istnienia gamet jako takich (grzyby) ani nawet rozmnażania jako takiego (orzęski).
– Podstawczaki (grzyby kapeluszowe) proces płciowy mają mocno oddzielony od samego rozmnażania. Połączenie się komórek następuje stosunkowo wcześnie w grzybni (i tylko taka dwujądrowa grzybnia może wytwarzać owocniki), połączenie jąder tuż przed wyprodukowaniem zarodników.
– Sama płeć znaczy co innego w różnych grupach organizmów. Większość roślin naczyniowych jest „obojnakami” jak rzeczony ślimak, dwupienność (czyli mniej więcej rozdzielnopłciowość… ale też nie do końca bo rośliny mają bardzo zredukowaną, ale jednak przemianę pokoleń i to co widzimy to pokolenie bezpłciowe) jest wyjątkiem. Zwierzęta nie tylko różnie determinują płeć (haplo/diplo, X/Y i cała masa innych) ale również różnie ją wykorzystują. Opieka nad jajami nie wymaga też bycia ssakiem, błonkówki na przykład bardzo się starają, ptaki też…
Może by pan wysłał artykuł tej kurator, choć zdaję sobie sprawę, że wiara w rozsądek w tym wypadku jest naiwnością. Cóż, ochlokracja górą!
– – –
Nauka polska wspomina książkę która tak samo jest o ślimaku i hermafrodytyźmie w przyrodzie, jak nauka polska o intelekcie stułbi. Wszak i stułbia i nauka polska, jak i hermafrodytyzm to przyrodzona jedność porównywalna jak ta lala, że kłopot nauce polskiej się odróżnić, jak ślimaku w książce.
– – –
Święty JP2 ,PATRZY I Z NIEBA I CIERPI.Na spotkaniu z Hawkingiem ,powiedział ,że wara od tego co było przed Wielkim wybuchem a po nim , Twórca pozwolił na rozwój świata ,czyli ewolucję.tYLKO IDIOCI I NAWIEDZENI, DZIŚ W EWOLUCJE NIE WIERZĄ.A to ona stworzył to co mamy i wara od tego debile.
Gratulacje dla autora. Nastepny krok to oddemonizowanie seksualnosci czlowieka. Pokolenia zindoktrynowanych religijnie osob beda zapora dla naukowego pogladu.
Emocjonalny i kulturowy garb bedzie wciskal mozg czlowieka do ziemii.
@karat.
Wyjątków jest co nie miara, ale każdy z nich wymagałby w zasadzie odrębnego takiego wpisu, by go dobrze opisać
@chakravant
Rzeczywiście, grzyby są pod tym względem bardzo skomplikowane. I o roślinach, gdzie właściwie w bardziej odmienny sposób definiujemy, niż w odmienny sposób się to dzieje, też by można długo… Tym bardziej jakby przemianę pokoleń wziąć na warsztat…
@slima11
Zdaje się, że nie musiało (albo i nie mogło nawet) być żadnego przed Wielkim Wybuchem 🙂
@Marcin Nowak
Monogamia nie jest wyjatkiem i ma korelacje ze stopniem anatomicznego zroznicowania miedzy samcem a samica. Wiele gatunkow, w tym czlowiek, znajduje sie na spektrum miedzy tym a przedstawionym we wpisie schematem. W biologii ewolucyjnej to rozroznienie nazywa sie tournament vs pair-bonding species.
@karat.
Istotnie. Choć człowiek chyba osiąga większe zróżnicowanie wewnątrzgatunkowe w tym względzie
Nie sadze aby monogamia byla biologicznie determinowana. Przeczy temu fakt ze przecietny czlowiek ma 5 partnerow w zyciu. Jak mozna mowic o monogamii w takiej sytuacji. To nie jest zart primaprilisowy.
To sie nazywa serial monogamy
U człowieka oczywiście nie jest determinowana głównie biologicznie, o czym świadczy dymorfizm płciowy.
– – –
Nauka polska ma pivotalny dylemat z problematem płci, szukając po zakamarkach biologii uzasadnienia dla socjomanipulacji – jak propagandowy ślimak, będąc biologicznie kim jest, ma fałszywy dylemat jakim człowiekiem w obojnasób być nie może. Człowiek ponownie kładzie naukę polską na wszystkie łopatki genderowej turbościemy.
– – –
@Marcin Nowak
Po pierwsze, w obu wypadkach (tak czy nie mono) w duzym stopniu jest determinowana biologicznie
Po drugie, u czlowieka dymorfizm plciowy jest maly – np samiec nie jest dwukrotnie wiekszy od samicy. Warto o tym wiecej poczytac.
„Wiele gatunkow, w tym czlowiek, znajduje sie na spektrum (sic!) miedzy tym a przedstawionym we wpisie schematem.”
Wszyscy wiedzą, że płcie są trzy. A przynajmniej ci, którzy pamiętają jeszcze, żeby wieczorem zakładać płaszczyk na podwójnej lawie. Kto nie wie, niech zapyta o doktorat najsławniejszego komentatora Polityki.
A z bliższej bliższości to i tak wiadomo, że dwie ważniejsze płcie są męskie a trzecia też rodzaju męskiego. Czekam aż ktoś wreszcie przeprowadzi badania genetyczne chromosomów tej trzeciej zwanej duchem świętym.
Jeleń żyje poligamicznie, a łania nie ma wyboru 🙁
Czy nie możnaby – grzebiac w genach – wstawić człowiekowi trzeciego oka w okolicy brody, do obsługi Ifona? Byłoby mniej wypadków drogowych.
@observer
Czemu oko? Mozna od razu wstawic Iphone 😉
@karat.
Nie taki mały ten dymorfizm, choć nie taki jak u goryli. Ale istotny, zwłaszcza w porównaniu z marmozetami, gdzie w ogóle samca i samicę trudno odróżnić. Mały to jest dymorfizm dotyczący ludzkiego mózgu, choć i tam różnice istnieją.
https://naukowy.blog.polityka.pl/2018/09/30/rozrzutnosc-nie-stabilnosc/
– – –
Dymorfizm nauki polskiej zadziwia tym co wszyscy wiedzą dowolną płeć z szerokiej palety pointylizmu, niestety bez impresji klucza pasującego do jakiegokolwiek zamku nauk powszechnych cywilizacji.
– – –
@karat.
W porównaniu ze słoniem morskim vel mirungą rzeczywiście słabo ten dymorfizm wygląda. Ale w porównaniu z innymi naczelnymi już nie tak słabo.
Jako gatunek znajdujemy sie gdzies miedzy obu biegunami, jednak blizej mono. Czemu zawdzieczamy czasem dlugoletnie malzenstwa, a czasem bolaczki i moralne rozdarcia plus troche dobrej literatury i filmu 🙂
Ale i małżeństwa bywały niekoniecznie mono, jak choćby w Biblii można przeczytać 🙂
Owszem, ale tez mozna przeczytac ze nie wszyscy/wszystkie czuli/y sie z tym komfortowo 🙂
Do dzis jest wielozenstwo w islamie. Sa kultury w ktorych tylko wladcy, lub glownemu kacykowi, wolno miec wiecej niz jedna zone. Sa inne, takze poza kultura zachodnia, w ktorych para jest uznana jako oficjalna podstawa spoleczenstwa.
Wyglada na to ze nie jestesmy ani tu, ani tam, jestesmy rozdarci miedzy biegunami i miotamy sie miedzy nimi 🙂
– – –
Nauka polska w skorupce ze ślimaków: coś tam coś tam, w roli tam coś, tam coś. Coś, czyli tam – i z powrotem: hermafrodyta filozofem. Wszystko jedno i na odwrót, a to zupełnie co innego. Liczba cytatów znaków przestankowych rośnie w indeks.
– – –
– – –
Juliusz Machulski okazał się najcenniejszym dorobkiem współczesnej nauki polskiej. Pulaski była kobietą. Nauka i nienauka od początku była jedną, polską.
– – –