Walka pokoleń
Niedawno w komentarzach pojawiła się kwestia zarodka/płodu jako bytu przypominającego pasożyta lub nowotwór. To oczywiście posunięte do skrajności porównania, ale pokazują coś rzeczywistego – to odrębny byt biologiczny w jakiś sposób konkurujący o zasoby z matką.
Gdyby człowiek rozmnażał się bezpłciowo przez podział, sprawa byłaby prostsza. Oba osobniki potomne są klonem i z punktu widzenia genów nie ma różnicy, który z nich ma się lepiej. Przy pączkowaniu można jeszcze od biedy mówić o osobniku rodzicielskim i potomnym, choć to niewiele zmienia. Przy równym podziale – nie za bardzo. W istocie człowiek wyjątkowo rozmnaża się bezpłciowo przez podział, bo niczym innym nie jest powstawanie bliźniąt jednojajowych.
Wtedy widać, że sprawa nie jest trywialna tak, jak przedstawiłem to wyżej. Jedno z bliźniąt wcale w razie potrzeby nie poświęca się dla drugiego, niczym pszczela robotnica, ale oboje konkurują o zasoby z łożyska. Skoro identyczne genetycznie bliźnięta konkurują, to dlaczego miałyby nie konkurować tylko częściowo zbieżne genetycznie osobniki matki i dziecka?
Można by przypuszczać, że dobór wyeliminuje skłonność do konkurencji. Nosicielka genów dających przewagę nad dzieckiem umrze bezpotomnie. Mutacja dająca przewagę dziecku doprowadzi z kolei do zabicia matki i ostatecznie śmierci samego płodu. Jednak jeżeli geny dają jedynie niewielką przewagę, taką, którą druga strona przeżyje w mimo wszystko niezłym stanie, mogą nie zostać wyparte.
Po co jednak w ogóle konkurować? Czy matka i dziecko nie mają tego samego interesu? Niezupełnie. Aby rozmnażanie płciowe miało sens, matka musi mieć co najmniej dwójkę potomstwa. Zatem musi rozdzielić zasoby na co najmniej dwójkę.
Kiedyś wspominałem o pojęciu „zniesienie Lacka”. Lack był ornitologiem, który odkrył, że niektóre ptaki znoszą naraz nieco mniej jaj, niż byłyby zdolne wytworzyć, a nawet wykarmić wyklute z nich pisklęta. Pierwsze sprawdzono, podbierając jaja, których brak ptasia samica nadrabiała kolejnymi (na tym opiera się drobiarstwo). Drugie – dokładając do gniazda dodatkowe jaja. Najwyraźniej ptaki „wolą” w jednym lęgu mieć mniej potomstwa, dzięki czemu zachowają więcej sił na kolejne lęgi.
Ostatecznie więc między organizmem matki a organizmem zarodka/płodu zachodzi ewolucyjny wyścig zbrojeń, a w jego wyniku ewolucyjny kompromis. Dziecko dostaje nieco mniej zasobów (w postaci żółtka lub przez łożysko), niż byłoby w stanie przyswoić, a matka inwestuje nieco więcej, niż by to było optymalne dla jej fizjologii, ale ostatecznie zwykle i jedna, i druga strona wychodzi z tego z wystarczającym sukcesem. Z tym „zwykle” nie jest tak do końca – większość potomstwa nie dożywa dorosłości. Co więcej, większość zarodków ludzkich nie dożywa do narodzin.
To ostatnie to też często efekt ewolucyjnej walki. Organizm zarodka nieraz byłby w stanie przetrwać pod warunkiem ciągłej opieki, ale ma zestaw genów taki, że nie byłby w stanie funkcjonować samodzielnie. Jeżeli organizm matki jest w stanie to rozpoznać, następuje poronienie. Wbrew temu, co się wydaje, jest to częste zjawisko. Wiele poronień nawet może być niezauważonych przez matki (jedynym objawem jest zaburzenie okresu miesiączkowego i tzw. ciąża biochemiczna), a te zauważone są rzadko ujawniane ze względu na społeczne odium (kompletnie nieuzasadnione, jako że większość poronień jest wynikiem genetycznej kombinacji u zarodka i zupełnie nie zależy od zachowania matki).
Bywa też mniej dramatycznie. Zarodek zagnieżdża się prawidłowo, a jako płód rozwija normalnie, ale jego hormony oddziałują na organizm matki nieco za mocno. W interesie płodu jest otrzymywanie z łożyska jak najwięcej substancji odżywczych. Jednym ze sposobów na to jest podniesienie ciśnienia krwi u matki. I owszem, wytwarzane przez niego substancje wydzielane przez łożysko do matczynego krwiobiegu podnoszą je. Zwykle jest to znośne dla matki, ale w niektórych przypadkach osiąga poziom nadciśnienia.
Kiedyś pisałem, że pewne objawy występujące w czasie ciąży są owcą w wilczej skórze. Ciąża mija i ciśnienie krwi, stężenie hormonów tarczycowych czy miano leukocytów wracają do normy bez widocznych skutków. (Nie będę się rozwodził nad przypadkami, gdy ciąża uaktywnia lub ujawnia choroby takie jak Hashimoto, to nie na ten wpis). Podobnie może być z takim nadciśnieniem, ale czasem przeradza się ono w stan przedrzucawkowy lub rzucawkę, a to już zagraża życiu matki. Automatycznie też życiu płodu, ale dobór naturalny nie jest racjonalnym projektantem.
Inne substancje blokują działanie matczynej insuliny, dzięki czemu cukier, zamiast gromadzić się na zapas (np. na potrzeby przyszłego potomstwa), pozostaje we krwi i może trafić do łożyska i pępowiny. I znowu: zwykle to żaden problem, ale od czasu do czasu kończy się cukrzycą ciążową.
Kolejny rozdział ewolucyjnego kompromisu między potrzebami dziecka, które „najchętniej” rozwijałoby się w bezpiecznym środowisku macicy jak najdłużej, a matką, która nie może w sposób nieograniczony rozszerzyć dróg rodnych, tylko zasygnalizuję. Tu warto wspomnieć, że oprócz kwestii technicznych porodu i obwodu głowy dziecka w stosunku do pochwy niedawno odkryto, że długość ciąży dochodzi do kresu wysiłku fizjologicznego organizmu matki i jeszcze dłuższy byłby po prostu zabójczo wycieńczający.
Rozpatrywanie stanu człowieka nie tylko jako pewnego stanu układu, ale jako efektu procesów ewolucyjnych jest stosunkowo młodym pojęciem. Kiedyś pisałem, że lekarze nie zawsze są na bieżąco ze współczesną biologią ewolucyjną, ale może to się kiedyś poprawi. Przynajmniej w naukach medycznych, do praktyki pewnie później.
Pewne elementy chyba już przeszły. Nie jestem znawcą procedur medycznych, ale zdaje się, że tak się stało ze zbijaniem gorączki. Wysoka gorączka szkodzi pacjentowi i trzeba ją opanować, ale sam jej mechanizm jest nie tylko objawem choroby, ale pierwotnie formą walki z bakteriami. Z tego, co wiem, obecnie już nie zaleca się zbijania lekkiej gorączki za wszelką cenę. Właśnie to przeszło do praktyki z teoretycznych, ewolucyjnych analiz.
fot. Piotr Panek, licencja CC-BY-3.0
Komentarze
Nie jest prawda ze wszyskie biologiczne procesy musza miec sens i ze sa wytlumaczalne. Sensowny swiat to prawdopodobnie product religijnosci. Nie krytykuje jednak tego dobrego wpisu tlumaczacego biologie czlowieka. Akceptacja chaosu nie jest jednoznaczna z odrzuceniem racjonalizmu.
Ciecie cesarskie zmienilo biologie. Dzieci zbyt duze aby przejsc przez miednice matki rodza sie i bedzie presja genetyczna w tym kierunku. W pewnym momencie porod bedzie wymagal coraz wiekszej ilosci ciec cesarskich.
Ciekawy tekst. Zupełnie bez aminotransferaz żonglujących grupami aminowymi, które maczam głęboko w kwasie solnym.
Szczególnie poruszające, rzadkie, aż szokujące jest użycie słowa „najchętniej” w cudzysłowie. Dla mnie to równie istotne jak wnioski ewolucyjne. Gdybyż komentarze polityczne były tak precyzyjne, bez snucia, co artysta chciał przez to powiedzieć.
Pasożytowanie na rodzicach w gatunku „homo sapiens” bywa że trwa nawet kilkanaście lat po porodzie. Inne zwierzęta jakoś do tego nie dopuszczaja.
Panie Piotrze,
I w tym temacie, tez czeka nas otwarcie puszki Pandory.
Technologia jest coraz blizej stworzenia sztucznej macicy – i to chyba bedzie moment konca ewolucji jaka znamy.
Tu zalaczam link do artykulu poruszajacego etyke tej technologii.
https://www.nytimes.com/2017/05/08/health/artificial-wombs-ethics.html
Mnie na studiach też uczono, że płód zachowuje się jak nowotwór (co najlepiej widać, jak się zagnieździ w nieodpowiednim do tego m-cu, np w jajowodzie). I płód z płodem rzeczywiście konkuruje (ludzki co prawda nie tak jak rekiny pożerające się nawzajem w macicy, ale zdarza się np. Twin to Wwin Transfer).
@Marcin Nowak
Miało to zapewne miejsce w przypadku tych złodziejaszków księzyca. Mądrzejszy uziemił brata i poszybował po władze.
PS. To jest tylko potwierdzenie pańskiej wypowiedzi – bez zadnego politycznego kontekstu.
Marcin Nowak
9 września o godz. 7:12
Plod z plodem nie konkuruje w przypadku twin to twin transfusion syndrome. Slowo konkurencja sugeruje swiadome dzialanie. Nie wiem czy istnieje nieswiadoma konkurencja. Taka jest biologia ciazy blizniaczej ze relacja miedzy plodami nie jest symetryczna. Czasami plody rozwijaja sie jednakowo a czasmai jeden z nich moze nawet zginac pozostawiajac po sobie slad wielkosci znamiona ludzkiego.
Prawie cała ekologia opiera się na konkurencji, a bakterie, rośliny, grzyby a i większość zwierząt ciężko podejrzewać o świadomość, więc owszem, nieświadoma konkurencja istnieje.
Oczywiscie ze mozna retrospektywnie nazywac ewolucyjny chaos konkurencja. Jednak konkurencja wymaga chyba pewnych ram ktorych brak w chaosie.
Slowa kluczowe do postudiowania
BIOLOGICAL CONDITIONS FOR OSCILLATIONS AND CHAOS GENERATED BY MULTISPECIES COMPETITION
a na bardziej elementarnym poziome chemii:
Competitive autocatalytic reactions in chaotic flows
Oscillations, Waves, and Chaos in Chemical Kinetics
Nonlinear Chemical Dynamics: Oscillations, Patterns, and Chaos
W Polsce mamy wybitnych o swiatowej renomie specjalistow w tej dziedzinie!
Ale ten pan Bóg to uczony facet, taka wiedza, taki design. Szkoda że tym swoim becwałom-biskupom tylko tych kilka przykazań zostawił.
Konkurencja to jedno z podstawowych pojęć w biologii, o których kiedyś uczono w Gimnazjum (o czym uczą teraz w późnej podstawówce, nie mam pojęcia). Trudno polemizować z podważaniem podstaw biologii i chyba nie ma takiej potrzeby.
Istnieje wielka organizacja – pieszczona przez PO i PiS – zaprzeczająca prawom biologii i ewolucji, szerząca bzdurną teorię kreacji, majaca krew na rekach i unikajaca odpowiedzialnosci karnej. Niestety, polska młodzież jest przymuszana do wysłuchiwamiu tych bzdur.
Jest dla mnie wielką zagadką jak wykładowcy uniwersyteccy oraz młodzież akademicka może uczestniczyc w pielgrzymce.
Pieniądze wydawane na tą organizacje powinny być inwestowane w propagowanie wiedzy i samodzielnego, kreatywnego myslenia.
A jakaż to organizacja? Bo Kościół katolicki akurat oficjalnie zaprzecza bzdurom głoszonym przez niektórych swych przedstawicieli, a dotyczących teorii ewolucji, jeśli o to chodzi.
@Marcin Nowak
Bardzo słuszne spostrzeżenie w kontekście przesłania płynącego z postu
@observera
To na lekcjach religii polskie dzieci już się nie uczą o stworzeniu świata w ciągu siedmiu dni, wygnaniu z raju i rodzeniu w bólach za grzech pierworodny?
Kosciol katolicki nie jest glupi. Jego owieczki sa. JPII wybral smierc a nie zycie z respiratorem. Owieczka Alfie zostala nim obdarowana. Tolerancja dla owieczek jest jednym z aspektow ogolnej tolerancji bedacej czescia dobrego wychowania. Wspolny denominator w postaci ludzkiego genomu daje wiele do myslenia.
Kościół katolicki a ewolucja
Katechizm Kościoła Katolickiego formułuje taką oto odpowiedź: „Stworzenie ma właściwą sobie dobroć i doskonałość, ale nie wyszło całkowicie wykończone z rąk Stwórcy. Jest ono stworzone «w drodze» (in statu viae) do ostatecznej doskonałości, którą ma dopiero osiągnąć i do której Bóg je przeznaczył. Bożą Opatrznością nazywamy zrządzenia, przez które Bóg prowadzi swoje stworzenie do tej doskonałości” (302). W rozumieniu chrześcijańskim Bóg nie tylko uczynił swoje stworzenie, lecz jest Tym, który wciąż podtrzymuje je w istnieniu, pozwala mu rozwijać się i prowadzi ku właściwemu celowi.
„W tym ujęciu – ujęciu chrześcijańskiej nauki wiary – nasz świat nie znajduje się w szponach ślepych sił, nie jest chaosem ani ofiarą brutalnych determinizmów. Ewolucja wiedzie ku pojawieniu się człowieka jako istoty wolnej, odpowiedzialnej i świadomej. Ale sama z siebie tego progu nie pokonuje. W celu powołania do życia człowieka Bóg mógł posłużyć się jakąś istotą przygotowaną na planie cielesnym przez miliony lat ewolucji i tchnąć w nią duszę – na swój obraz i podobieństwo. Oznacza to, że dla chrześcijan ewolucja pozostaje w harmonii z wielkim planem Boga, którego cel stanowi powołanie człowieka do najwyższej godności obrazu Jego Syna jednorodzonego, umarłego i zmartwychwstałego.”
I tak powoli Kościół zaakceptuje małpę jako przodka człowieka 😉
Czego my się jeszcze doczekamy?
Przy okazji ewolucji pod rozwagę, a nawet z pytaniem, czy ten trop należy bagatelizować.
Cały czas robi wrażenie na czytających „Nowy wspaniały świat” Aldousa Huxleya.
Ostatnio wydano tegoż samego Huxleya „Nowy wspaniały świat. 30 lat później. Raport rozbieżności.”
Raczej zawodzi, ale kilka tez Huxleya robi jednak wrażenie. Na przykład ta:
„W drugiej poł. XX wieku nie podejmujemy żadnych usystematyzowanych działań związanych z reprodukcji naszego gatunku, a rozmnażając się w przypadkowy i niekontrolowany sposób, nie tylko doprowadzamy do przeludnienia, ale wygląda na to, że również obniżamy jakość biologiczną rosnącej rzeszy mieszkańców Ziemia.
W dawnych, okrutnych czasach dzieci obciążone poważnymi, nawet lekkimi wadami wrodzonymi przeżywały. Dzisiaj za sprawą higieny, nowoczesnych środków farmakologicznych i świadomości społecznej takie dzieci dożywają wieku dojrzałego i przekazują dziedziczne ułomności swojemu potomstwu. Każdy postęp w dziedzinie medycyny będzie równoważony przez proporcjonalny wzrost współczynnika przeżywalności wśród osób dotkniętych rożnymi defektami genetycznymi. Mimo nowych , cudownych leków i lepszej opieki medycznej ( a poniekąd właśnie z ich powodu) stan zdrowia ogółu ludzko,sc nie będzie wykazywał oznak poprawy, a nawet może ulec pogorszeniu. Powszechnemu spadkowi tężyzny fizycznej może również towarzyszyć obniżenie inteligencji.”
No i pytanie:
Przesada, czy jednak jest coś na rzeczy. Bo jeżeli porównamy przedstawicieli cywilizacji które ze zdobyczami nowoczesności weszły w miarę wcześnie i tych którzy dopiero teraz się z nimi oswajają i porównamy ich w dziedzinach gdzie o wszystkim decyduje Matka Natura – na przykład w lekkiej atletyce i szybkość i wytrzymałość – to wychodzi, że spostrzeżenie Huxleya ma ręce i nogi.
Jeżeli można, to proszę o dwa zdania w tej kwestii.
„W dawnych, okrutnych czasach dzieci obciążone poważnymi, nawet lekkimi wadami wrodzonymi przeżywały.”
Jeśli przeżywały, to czym się różniły od współczesnych?
Huxley powinien był zauważyć (żył dostatecznie długo), że Niemcy hitlerowskie w dążeniu do zdrowej, czystej rasy wyeliminowały poprzez sterylizację (400 tys. osób) i zamordowanie (250 tys.) swoich psychicznie i fizycznie niepełnosprawnych obywateli nie uzyskując widocznej poprawy jakościowej swojego społeczeństwa.
@markot
Ewolucja moim zdaniem to proces „zaoapatrywany” , w krótszym lub dłuższym interwale czasowym przez różnego rodzaju patenty autorstwa wiadomego.
Ale mniej lub bardziej wzmożona ingerencja w jej – ewolucji – „procedury” to owszem – chwytanie byka za rogi i próba rywalizacji z nim, ale tutaj jak na moje wyczucie znam zwycięzcę tego pojedynku.
I efekt tylko pogarsza perspektywy funkcjonowania gatunku.
Czyli jednak trzymam – pomimo skojarzeń wiadomych – stronę Huxleya.
Zresztą mleko już się raczej rozlało i dzisiejsza wrażliwość nie pozwala nawet napomknąć o sugestiach Huxleya, ale gdyby Darwin żył 3000 lat temu, albo do władzy doszły feministki…to kto wie.
Najpierw należałoby wyeliminować kiepskich samców?
Krzepa fizyczna raczej nieczęsto idzie w parze z wysoką sprawnością intelektualną.
Sam Huxley jakoś nie imponował tężyzną ani świetnym zdrowiem, ale umysł miał błyskotliwy. Nadzwyczajnego potomstwa też się nie dorobił.
Niewydarzony fizycznie dr Goebbels też śnił o wspaniałych i zdrowych atletach…
Obsesja dazenia do subiektywnej doskonalosci przesladuje rodzaj ludzki od momentu gdy pojawila sie pierwsza taka mysl. I dreczy dzisiaj wychowankow PRL-u oraz innych im podobnych. Jak na przyklad tych chodzacych w czarnych sutannach. On wszyscy chca absolutu bo chca zagluszyc swoje animalne pochodzenie. Zdaje im sie ze zbobycie absolutu zrowna ich z bogami. Biedacy nie wiedza ze jest to iluzja i ze dazenie do perfekcji prowadzi do obledu.
Panie Marcinie Panie Piotrze napiszczcie cos szybko…
a tu troche z zycia nauczycieli biologii
***
Ślimak ma jednocześnie płeć męską i żeńską, ale z niej nie korzysta.
snail has two sexes, but is not taking advantege of it
***
Dziedziczność pozwala wyjaśnić, dlaczego skoro dziadek i ojciec nie mieli dzieci, to i my będziemy bezdzietni.
genetics helps to expalin why grandpa and dad didn’t had children I will also be childless
***
Szkielet utrzymuje nas na nogach. Gdyby nie było szkieletu, to mięso ciągle spadałoby na ziemię.
skeleton keeps us on foot, if it wasn’t be there . flesh would all the time drop on the floor
Z przyjemnoscia poczytam nowy artykul – o czym bedzie?
Pozdrawiam
R.S.
@markot
Ale moim zdaniem Huxleyowi nie chodziło o pomoc naturze (czyt. eksterminację) ale pozostawienie jej samej decydowaniu o tym kto ma zostać gatunkowym demografem.
Zresztą sama natura potrafi być dosyć okrutna.
Swego czasu miałem kotkę która po pierwszym, wiosennym miocie, swój drugi jesienny miot po prostu zjadła. Uznała widocznie, że będzie tak marnej jakości, że jego egzystencja niekorzystnie wpłynie na jakość kociego gatunku.
W ubiegłym roku bociany przylatujące co roku do mojego gniazda i odbywające w nim procedury rozrodcze prawdopodobnie uznały (zawsze były 2, rzadko 3 sztuki), że 4 sztuki to za dużo i jedno z bocianiąt nnalazłem pod gniazdem.
Uznały widocznie z bólem bocianiego serca, że lepiej mieć troje silnych dzieciaków, aniżeli 4 zdechlaki.
I ród bociani chyba na tym dobrze wyszedł.
A w przypadku homo sapiens Huxley nie przewidywał aż tak drastycznej eliminacji. Po prostu chyba coś w rodzaju eutanazji biernej.
Nie pomagamy, ale też nie przyspieszamy procesów.
Naped seksualny slimaka powinien byc juz dobrze poznany. Nic na ten temat nie wiem i nie przeszkadza mi to. Martwi mnie jednak twierdzenie ze slimak nie korzysta z narzadow plciowych. Skad w takim wypadku biora sie slimaki?
Serce ryby znajduje się w jej prawym górnym rogu.
Kijanka różni się od żaby tym, że nie jest do niej podobna
Cechy wspólne małpy i człowieka: postawa.
By chronić drzewa od pożarów spowodowanych słońcem, należy sadzić je w cieniu.
Bakterie, które rozmnażają się przez kichanie, prowadzą tryb życia koczowniczy.
bacteria’s reproduce by sneezing, and the exercise nomadic life style
markot prosze o wiecej 🙂
Mleko otrzymuje się z gruczołów mlecznych znajdujących się po lewej stronie krowy.
Liść ma taką rolę w życiu, że musi cały czas wdychać i wydychać
Wietrzenie skał jest pojęciem czysto teoretycznym bo wszystkie dawno wywietrzały
Ptaki bardzo różnią się od gadów – lataniem i budową gęby
Jeżeli uczony wykopie starego słonia, to jest mamutem.
Koło to jest linia, bez kątów, zamknięta, by nie było wiadomo gdzie jest początek
Prostokąt różni się od kwadratu tym że raz jest wyższy a raz szerszy
Najprostszym typem telewizora kolorowego jest telewizor czarno-biały w brązowej obudowie
Wiedziony ciekawością przejrzałem trochę zwyczaje dojarskie i faktycznie: większość krów ma wymię po lewej 😎 😉
@markot
Widać jak ten czarny potwór sie przepoczwarza aby nie wypaść z obiegu. Znają dokonania i zamierzenia PB – ciekawe.
Też doceniam Hyxleya.
PS. Ale sie bractwo rozochociło – brawo. To chyba rekord?
Pytanie do kolegow biologow.
Czy znane sa jakies organizmy ( bakterie), ktore by dobrze sobie radzily w atmosferze CH4 + CO2 ? Bez wytwarzania tlenku wegla, raczej nastawione na produkcje kwasu mrowkowego lub cos podobnego.
@markot
Świetne.
A w kolejnym wpisie trochę zmienimy tematykę.
Raczej ponad to nie podam więcej: https://pl.wikipedia.org/wiki/Metanotrof
Z nieco innej, ortograficznej strony, to nauczyciele biologii mogą się dowiedzieć, że owocem roślin bobowatych jest strong.
@ppanek
13 września o godz. 17:52
Dzieki, az chcialoby sie ustawic eksperyment i pobadac.