Słońce nad wiśnią

Wbrew tytułowi nie będzie to kolejny tekst Piotra Panka o biologii. Ostatnio dość przypadkowo znalazłem gdzieś informację o panującym od połowy tysiąclecia rodzie cesarskim Japonii, co próbowano wyjaśniać m.in. tym, że cesarze w pewnym momencie sami odsunęli się od władzy. Obawiam się, że pominięto kluczowy element.

Zacznijmy od tego, skąd właściwie wzięła się Japonia, Kraj Kwitnącej Wiśni? Piszą o tym stare księgi, Kojiki i Nihongi. Z początku, podobnie jak w mitologii greckiej, był chaos, z którego wyłoniły się niebo i ziemia, a wraz z nimi różni bogowie o imionach nie do wymówienia dla Europejczyka. Najistotniejsza jest para Izanagi i Izanami, którzy zakochali się w sobie i wzięli ślub. Początkowo nie bardzo wiedzieli, jak to pierwotne małżeństwo skonsumować, ale obserwując ptaki, zrozumieli, o co chodzi (nawiasem mówiąc, gdzie te ptaki żyły, skoro nie było jeszcze lądu? Drugim nawiasem mówiąc, nie wiem, co obserwowali, bo większość ptaków nie ma właściwego mężczyznom narządu kopulacyjnego). Zrodzili jednak nie kolejnych bogów, a wyspy Archipelagu Japońskiego. Skąd się wzięła reszta świata? Mitologia nie precyzuje (zresztą co nas obchodzi reszta świata? I dzisiaj to powszechna postawa).

Najwyraźniej obserwacja ptaków nie była konieczna, bo kolejni bogowie pojawiali się w wymyślny sposób. Kiedy Izanagi obmył lewe oko, pojawiła się świetlista bogini słońca Amaterasu no Mikoto, zwana też Amaterasu Omikami (Wielki i Święty Duch Świecący na Niebie). Z prawego oka pochodzi analogicznie bóstwo księżyca Tsukiyomi, a smarkanie Izanagiego zrodziło boga burzy Susanoo (właściwie Takehayasusanoo no Mikoto, czyli Mąż Zsyłający Opady Wywołane Jego Potężnym Kichaniem). Najważniejsza była Amaterasu, która została panią Wysokiej Równiny Niebios (i czołowym bóstwem szintoizmu).

Dziecko jej nosiło imię Oshihomimi, a wnuk – Ninigi. Chcąc, by bóstwa nieba przejęły władzę również nad Archipelagiem, zaproponowała zejście swemu synowi, ten jednak odmówił, wskazując swego syna Ninigiego. Wnuk Słońca podjął się zadania i otrzymawszy od babki zwierciadło, miecz i klejnoty oraz zapewnienie wiecznej władzy dla jego rodu, zstąpił z Wysokiej Równiny Niebios na czele orszaku milionów bogów. Jego pochód przerwał na krótko olbrzymi bóg Sarutahiko, ale rezolutna (i występująca zazwyczaj w mitologii w – łagodnie mówiąc – niekompletnym ubiorze) bogini Amenouzume wyjaśniła z nim, że chciał po prostu zostać przewodnikiem przybyszy. Tak więc bóstwa zstąpiły na górę Takachibo w prowincji Hyuga. Ninigi objął rządy i spłodził synów.

Imiona ich (pełne wersje pozwolę sobie pominąć) Hosuseri, Hoderi i najmłodszy Hoori, który pojął za żonę córkę władcy mórz, noszącą imię Otohime, która specjalnie dla niego przybrała postać urodziwej niewiasty (niestety ujrzenie przez męża jej prawdziwej postaci morskiego smoka podczas porodu doprowadziło do utraty więzi małżeńskiej). Ich syn Ugayafukiaezu dochował się z kolei potomka Jimmu – legendarnego pierwszego cesarza, który dzięki wsparciu Amaterasu podbił Archipelag Japoński. Umrzeć miał jakoby w 585 p.n.e. Jego mauzoleum znajduje się w chramie Kashihara-Jingu i odbiera on w nim cześć wraz z boginią słońca.

Od niego pochodzą wszyscy kolejni cesarze Kraju Kwitnącej Wiśni. Jednakowoż pierwsza dziesiątka cesarzy przypada na czas do I wieku p.n.e. – mimo obserwowanej i dzisiaj długowieczności Japończyków trudno uwierzyć, że rzeczywiście mogli panować tak długo. Dziesiąty z kolei Suzin dożyć miał 168 lat. Późniejsi autorzy uznali, że to trochę za dużo, i skorygowali wiek władcy do… 119 lat. To zmienia postać rzeczy. W kolejnych epokach cesarze żyli już trochę krócej. Cały czas jednak uważano ich za potomków bogini słońca. Kiedy pozbawieni zostali władzy, nie można było zrobić im krzywdy – członkom roku Amaterasu?

Jeszcze w XX w. daty podawane przez stare kroniki traktowano poważnie, uważano je za historyczne. Długowieczność cesarzy przywodzi na myśl długowieczność patriarchów biblijnych. Jednakowoż w przypadku Biblii w XIX w. poglądy trochę się zmieniły, Tischendorf i inni dokonali istotnych odkryć, znaleziono stare kodeksy – z przerażeniem stwierdzając, że istniały różne wersje Biblii, zorientowano się, że może niekoniecznie Mojżesz sam napisał Pięcioksiąg, skoro opisuje on śmierć Mojżesza, a w ogóle to podaje on sprzeczne ze sobą wersje wydarzeń i przy lekturze nie można nie uwzględniać specyfiki czasów, kiedy dane dzieło powstało (no dobrze, można i większość powołujących się na Biblię w najmniejszym stopniu nie uwzględnia, ale inna sprawa, jaka jest znajomość tej wiedzy). W Japonii jeszcze takiej analizy Kojiki czy Nihongi nie było.

No dobrze, ale co nas właściwi to obchodzi? Jaki wpływ na nasze dzisiejsze życie może mieć mit o Amaterasu i pochodzie Ninigiego? Otóż w kulturze japońskiej dość istotny był honor. Poddać się – było czymś haniebnym i sprzecznym z normami kulturowymi. Te ostatnie w pewnych okolicznościach przywalały natomiast, a nawet zalecały samobójstwo. Polak jest katolikiem, a Japończyk walczy do śmierci i w razie czego oddaje życie. Pomimo zrzucenia dwóch bomb atomowych w trakcie II wojny światowej japońscy wojskowi chcieli walczyć dalej. To cesarz zgodził się na rzecz z punktu widzenia tradycji nie do pomyślenia. Taki wyłom w tradycji wymagał silnych argumentów. Chociażby poparcia autorytetem świętego rodu pani Wysokiej Równiny Niebios.

Ilustracja: Amaterasu, TI.A, Wikimedia Commons, plik stanowi własność publiczną

Bibliografia:

  • Tubielewicz J: Mitologia Japonii. Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1986