Nowa jakość?
Po wyborach i ja bardziej zacząłem przyglądać się nowym mediom i formom komunikacji opartej na internecie. Zwłaszcza że i po sobie widzę, że zdobywam informacje o świecie i wyrabiam sobie opinie w oparciu o media sieciowe. W związku z tym mam też swoje obserwacje.
Moim zdaniem wartością centralną w tego typu mediach jest wiarygodność. Wbrew pozorom anonimowość nie ma tutaj większego znaczenia. Dla mnie jako użytkownika portalu społecznościowego nie ma znaczenia, czy dyskutuję albo czytam materiały znanego mi z imienia i nazwiska bloggera, publicysty czy dziennikarza, czy też kogoś anonimowego. Ważna jest wiarygodność mojego źródła, jeśli mam mu ufać i jeśli mam podzielać jego interpretacje faktów. A tę łatwo zweryfikować. Jeśli całość jego produkcji to hejt, to ostatecznie albo takiemu źródłu nie będę wierzył, albo w ogóle wywalę go ze znajomych. Taki wywrze na mnie wpływ.
Ten ktoś po drugiej stronie kabla musi być dla mnie jakoś wiarygodny. W dobie sieci łatwo zaś weryfikować wszelkie informacje. Dlatego też wiarygodności nie da się kupić, chociaż można ją sprzedać, jeśli wcześniej się ją samemu wypracowało. Tyle tylko że znów – taką wartość wtedy łatwo się traci.
Dlatego też najęcie 50, 100 czy 200 płatnych hejterów nie ma sensu. W nowych mediach użytkownik jest nadawcą. Ale płatny nadawca jest niewiarygodny, bo nie ma w nim autentyzmu. Najęcie takich osób to myślenie w kategoriach starych mediów, gdzie liczy się odcięcie odbiorcy od innych kanałów komunikacji. W sieci tego się nie da zrobić.
Ale ma to też swoją drugą stronę – zauważyłem, że ludzie z natury rzeczy, jeśli mogę tak się wyrazić, mają w sobie skłonność do krytykowania, ośmieszania i wyśmiewania zachowań i cech tych, którzy wzbudzają w nich niechęć. I w takim wypadku nie trzeba ich zachęcać do podobnych zachowań – sami z siebie produkują memy komentujące rzeczywistość. Nikogo najmować nie trzeba.
To wszystko zaś łączy się moim zdaniem z jakąś przyrodzoną gatunkowi ludzkiemu skłonnością do prawdy. Pisałem już o tym kiedyś na marginesie serialu, który być może nie odniósł większego sukcesu, ale traktował właśnie o tym, że umysł ludzki w gruncie rzeczy brzydzi się nieszczerością i niezgodnością między słowem a tym, co jego oczach uchodzi za prawdę. Moje filozoficzne wykształcenie każe mi tutaj ostrożnie dobierać słowa, ponieważ z historii filozofii wiem, że dostęp do prawdy (nagiej prawdy, czystej prawdy) jest w najlepszym wypadku utrudniony, ponieważ wszystko przechodzi przez skomplikowaną sieć filtrów, wsktek czego trudno oddzielić fakt od jego interpretacji. Zresztą samo pojęcie faktu, czystej danej itp. – doczekało się sporej literatury krytycznej.
W każdym razie zachodzi delikatna różnica między interpretacją faktu a samym faktem – na tyle delikatna, że łatwo pomieszać jedno z drugim, ale na tyle istotna, że ten sam fakt można interpretować przynajmniej na dwa różne sposoby. I właśnie na takich interpretacjach zbudować można przekaz w sieci i o takie interpretacje mogą walczyć strony – nie o fakty, ale o interpretacje faktów. Ale że internet nie znosi kłamstwa, to nie da się tworzyć interpretacji dowolnej, to jest oderwanej od faktów. Media stare, kontrolujące przepływ informacji, mogły sobie na to pozwolić. W mediach nowych taki trick nie przejdzie, ponieważ każda interpretacja zawali się, jeśli stoi w rażącej niezgodzie z faktami.
Z tego punktu widzenia nowe media są dla wyborcy narzędziem kontroli nad tymi, których koniec końców wybiera. Jakkolwiek by oni próbowali budować swój przekaz, musi mieć on jakiś stopień wiarygodności, znajdującej potwierdzenie w faktach. Bez tego całość się sypie, a polityk przegrywa. I to jest chyba ta nowa jakość, która ujawniła się w ostatnich wyborach.
Grzegorz Pacewicz
Zdjęcie: Isktra Photo/flickr.com (CC BY-ND 2.0)
Komentarze
Oj chyba to takie sobie wakacyjne uwagi. Bo mam wielkie wątpliwości, czy rzeczywiście internet tak bardzo nie znosi kłamstwa. Czy nie jest raczej tak, że z morza zdarzeń istnieją (w świadomości) tylko te, które zostaną podane do wierzenia. I te wielkie i żarliwe albo zaciekłe dyskusje o rzeczywistości jakoby tak na prawdę rozpalają się tylko wokół spraw odgórnie sterowanych? Czy nie jest tak, że istnieje tylko to, co istnieje medialnie i to istnieje tak, jak sobie życzą owi płatni hejterzy (lub coś podobnego)? Wybory pokazały, że hejterzy wygrywają.
Chce Pan przykładów?
Niedawno hakerzy zaatakowali LOT. Ruch lotniczy na Okęciu był wstrzymany. Gdzie Pan widzi dyskusje o bezpieczeństwie lotów z miłością prawdy w tle?
Albo wiadomość dzisiaj rano: Wywiad USA latami szpiegował gospodarkę Niemiec i dostarczał informacje swojemu przemysłowi. Gdzie Pan widzi dyskusję o źródłach amerykańskiej wolności i innowacyjności, które opanowują świat?
W obu przypadkach umiłowanie prawdy zostało lekko przygaszone odgórnie.
Tylko proszę nie wypominać, że skoro ja, nieznana osoba, o tym piszę, to nie jest tak źle. To by było bardzo nieładnie tak się odgryzać.
Moim zdaniem sprawa się jeszcze bardziej komplikuje, nie przez sam fakt istnienia sieci, tylko przez fakt łatwości z jaką każdy może się wypowiadać i odczytywać informacje.
Jeśli ktoś opisuje mecz piłkarski i ma przedstawić która drużyna jest lepsza, to wcale nie musi tego robić na podstawie wyniku. Może śmiało wydarzenia na boisku zaprezentować w taki sposób aby insynuować, że wygrana drużyna osiągnęła swój wynik przypadkowo i niezasłużenie. Taki trick nie uda mu się tylko w tej sytuacji, kiedy odbiorcą jest ktoś znający się dobrze na piłce. Taki odbiorce czyta wszystko po swojemu i czary-mary słowne na niego nie działają. To jest coś jak z magią, jeśli ktoś wie jak powstaje zaćmienie słońca to niezależnie od tego jak ujęta zostanie historia, nigdy nie da się nabrać, że to sprawka czarów jakiś kapłanów czy bogów.
Z racji tego, że 90% ludzi nie ma zielonego pojęcia o demokracji, funkcjonowaniu państwa, gospodarce to nadal sprytnie można ich nabierać. Można zawsze powiedzieć, że drużyna strzeliła gola przypadkiem, była słabsza i zaprezentowała kiepską grę. Nie łudźmy się, większość osób nie potrafi nawet w minimalnym stopniu ocenić swojej egzystencji jak i swojego otoczenia, widzi czarne to krzyczy zło, widzi białe to krzyczy, że dobro. Obecne wybory pokazały tylko tyle, że ludziom znudziła się jedna bajeczka i wolą teraz przez kilka lat słuchać następnej bajeczki, większość z nich nie rozumie w żadnym stopni dlaczego popiera to co popiera i to można łatwo sprawdzić.
VPS
Tak naprawdę, to nikt nie wie jak naprawdę funkcjonuje gospodarka, o społeczeństwie już nie mówiąc. Skoro nawet w tej Królowej Nauk, czyli w fizyce są zwalczające się wzajemne ie szkoły (n.p. supergrawitacja vs superstruny), a to samo jest także i w matematyce (ale ona nie jest przecież nauką), to czego można oczekiwać po socjologii czy ekonomii, które zajmują się przecież o wiele bardziej złożonymi systemami niż martwa natura?
Ostanie wybory wykazały zaś, ze Polaków nie da się tak łatwo oszukać, że weryfikują oni negatywnie bajeczki opowiadane przez PO o tej, rzekomo kwitnącej Polsce. Prawda jest bowiem taka, że Polska jest dziś w ruinie, tyle, ze te ruiny są z wierzchu, jak to się potocznie mówi, „odpicowane”, ale fundamenty obecnej Polski są przegniłe, jako że obecna Rzeczpospolita opiera się na zadłużaniu się państwa i jego obywateli, na niskich płacach i wysokim bezrobociu (niezbędnym aby utrzymać niskie płace) oraz na masowej emigracji, bez której mielibyśmy w Polsce kolejną rewolucję… 🙁
Jest Pan optymistą. Jeżeli większość hejtuje i wynajduje jakieś jednostronne linki to można zwatpić w swoje racje. Kupiony hejt działa, bo kto ma czas sprawdzać źródła?
@Leonid
Jak się Polaków nie da oszukać skoro wyszedł Tusk 8 lat temu, obiecywał otwarcie się na wolny rynek, liberalizacje, obniżenie podatków, likwidacje biurokracji, odchudzenie administracji i nie było ani jednego dnia w którym by to realizował a robił rzeczy wręcz przeciwne. Polacy 8 lat się patrzyli z rękami w kieszeni i dopiero teraz się zorientowali? To tylko świadczy o ich wiedzy na temat tego jak funkcjonują mechanizmy. Może i nikt tego nie wie w sposób wyczerpujący i kompletny ale jednak jakaś wiedza jest która pozwala zweryfikować kiedy się realizuje obietnice a kiedy nie. Rzecz w tym, że oni nie pojmują co obietnice oznaczają, nie wiedzą kiedy obietnice są realizowane a kiedy nie bo nie wiedzą co to jest liberalizacja gospodarki, nie wiedzą po co biurokracja i administracja ma być odchudzona, nie wiedzą jak i gdzie powinny być obniżone podatki, więc nie potrafią rozpoznać czy rzeczy mają miejsce czy są tylko pustymi hasłami. Nie wiedzą dosłownie nic, zero, może 10% społeczeństwa się orientuje na jakimś przeciętnym poziomie a reszta tylko łyka hasła których nie pojmuje w najmniejszym stopniu.
Kiedyś reporterka zapytała Dudę, co by zrobił jakby Polacy chcieli referendum w sprawie zniesienia podatków? Tak samo reporterka jak i sam Duda nie mieli pojęcia o czym dyskutują. Podatki są na wydatki, z wydatków coś jest, więc nie można zrobić referendum w sprawie zlikwidowania podatków, można tylko pytać czy chce się przestać finansować dane wydatki. Tymczasem pytanie miało służyć podważeniu sensu przeprowadzania referendum w każdej sprawie, bo są kwestie „święte” o które nie wolno pytać bo to może „zabić” święte państwo – taka jest wiedza Polaków, są na tyle głupi że są zdolni do rozważenia przeprowadzenia tak pusto-słownego referendum jak pytanie o zniesienie podatków.
@GP,
Świetne spostrzeżenie. Warto by przekazać ten wpis rządzącym. Może zamiast jałowych refleksji o wrogim hejcie przyszłoby im do głowy, że sami są winni spadku swojej popularności.
Może nawet udałoby się im nawiązać kontakt z własnymi wyborcami. Chociaż nie wiem, czy tego pragną:)
@Art 63
Bardzo dziękuję za tę uwagę, bo to znaczy, że jednak udało mi się przekazać to, co mi przyszło na myśl. Dokładnie tak.
@zwo, JackT
Myślenie w kategoriach „przegraliśmy przez nich” jest fantazmatem. Ponieważ uprawiam sport i raz wygrywam, a raz przegrywam powiem tak: za moje wygrane i przegrane zawsze odpowiadam ja. Jak się tego nie rozumie, to nie ma sensu szukać swojego miejsca, czy to w sporcie, czy polityce.
@Art63
Kierowanie uwagi na problem hejtowania jest częścią planu. Przecież połowa elektoratu PO jest skonstruowana w oparciu o hasła – nie narzekaj, małe kroczki do przodu są, jest dobrze. Każdy kto narzeka to „awanturnik i burzyciel porządku, nieudacznik i frustrat”. Internet znosi kłamstwo tak samo dobrze jak to ludzie znosili od zawsze. Rażące odstępstwo od faktu jest tylko wtedy kiedy mowa o konkretnych faktach, tymczasem zazwyczaj jest mowa o złożonych zjawiskach, one nigdy nie są opisane bez interpretacji.
Dobrym przykładem jest środowisko Hip-Hop które chyba nawet wprowadziło pojęcie hejter. Tam, każda krytyka jest odbierana jako hejtowanie i cała subkultura która kiedyś charakteryzowała się właśnie krytyką statusu quo, teraz przerodziła się w swoje przeciwieństwo, jest subkulturą konformizmu bo tam nie można niczego krytykować nie będąc jednocześnie hejterem. Hip-Hop do dziś, sprytnie, dzięki tym zabiegom z pojęciem hejter, ukrywa oczywisty fakt, mianowicie taki, że jest takim samym komercyjnym, rozrywkowym i nastawionym na zysk showbiznesem jak wszystko inne, tymczasem wewnątrz tej subkultury nikt o tym tak nie powie i większość czuje się tam lepsza i „prawdziwsza” od pozostałych artystów.
Oj, autor idealista 😉
Mam podobnie — nie imię i nazwisko, ale wiarygodność (w sensie: stałość lub wolna ewolucja przekonań, język argumentowania, ‚historia dokonań’ i ich weryfikacja) są dla mnie ważne.
Ale…
Ale, po pierwsze, to wypowiedź z punktu widzenia osoby o wyrobionych poglądach — nie chodzi o to, czy słusznych, czy nie, ale tylko o to, że wyrobionych. Taka osoba może badać spójność wypowiedzi w internecie z niezależną miarą (choćby tylko własnym osądem). To powinno być oczywiste w przypadku ludzi plus-minus dorosłych (od choćby zarozumiałych nastolatków w górę), ale to nadal zostawia sporą grupę użytkowników podatną na sugestie.
I jest jeszcze po drugie — opinia w internecie to nie tylko informacja, to także pewne wyczucie panujących nastrojów. A odczucie panujących nastrojów już na postrzeganie świata wpływa — czy się czujemy w większości, czy w mniejszości… Czy opinię uważamy za agresywną, neutralną, czy ‚powszechną’… To niejednoznaczne jeśli chodzi o reakcję, choćby dlatego, że część przyjmie głos większości, inni będą się zawsze buntować; ale zapewne oba wpływy nie będą równe — coś przeważy i zapewne będzie to uleganie jednak „presji” większości, a przynajmniej podnoszenie powagi i znaczenia tej opinii.
@gp
„za moje wygrane i przegrane zawsze odpowiadam ja”.
A ja myślałem, że ten neoliberalny warkot, że za biedę i niepowodzenia biedni sami sobie są winni (a sukces to to tylko praca, a nie kombinacje, szczególnie w sporcie np FIFA) to już należy nawet w PL do przeszłości. I kocham rozpoczynania dyskusji od pouczania mnie, że nic nie zrozumiałem.
Może zrobimy zawody, kto kiedy, gdzie i jak czegoś bardziej nie zrozumiał. Chyba przegram, bo ja mam inne zdanie na bazie innych założeń, doświadczeń czy wrażliwości, ale nie odważył bym się pouczać w dyskusji.
Łatwo zgodzić się z tezami tego wpisu. Niestety Gospodarz „innych” mierzy swoją miarą. Gruby błąd.
Jako „target” proszę sobie rozpatrzeć tę część środowiska polonijnego w Chicago, która sympatyzuje z Radiem Maryja i PiSem. Jako narzędzia propagandy kilku tamtejszych radiowców karmiacych się materiałami z wpolityce.pl plus materiałami RM. Dodać do tego samo RM, które jest tam dostępne na sześć sposobów;
1/ W radio jako samodzielny, miejscowy program.
2/ Jako retransmisja programów z Polski, (oba na falach AM)
3/ W telewizji – TV Trwam
4/ Na Internecie (strona internetowa centrali w Chicago i oczywiście ta w Polsce) plus miejscowe radia nadające na Internecie
5/ W budynku Centrali RM w Chicago a co za tym idzie na wszelkiego rodzaju pielgrzymkach, piknikach, odczytach, akcjach głosowania w wyborach, itp. – fizyczna obecność
6/ Za pośrednictwem wielu sympatyzujących z nim miejscowych parafii.
Dodać informacyjną izolację odbiorcy pod wzgledem jezykowym oraz technicznym. Jak wiadomości tylko po polsku. Radio w domu z plastrem naklejonym na podziałce z dwiema kreskami długopisem; w miejscu 1080 oraz 1490 kHz AM. Częściej jedno radio z jedną kreską albo dwa radia nastawione na te dwie stacje. Odbiorniki radiowe, które mogłyby mieć swoje pokrętła strojenia zalane klejem. Dedykowane zestawy do odbioru telewizji satelitarnej TV Trwam.
Internet dla wielu odbiorców jest niedostepny („Ja nie robię na komputerze” (sic) ale nawet ci, którzy go opanowali są w takim wieku, że dla nich podstawowym źródłem informacji jest telewizja, a ta jest po angielsku. Albo polonijna, świecka ale raczej nudnawa no i nie cały czas nadaje o sprawach polskich. Niestety ale czasami mówi także o sprawach amerykańskich. Zostaje TV Trwam.
Izolację pod względem materialnym – kto ma tyle czasu i pieniędzy aby prenumrowac i czytać prasę oraz ogladać te setki kanałów telewizyjnych?
Autorytetem jest ksiądz. To w sprawie wiarygodności. Jak ktos nie ma kościelnego imprimatur (najlepiej od Rydzyka albo od Naszej Pani Redaktor z Radia) to nie istnieje.
Spójna i jednolita widownia/odbiorca propagandy. Ta część Polonii o której tu piszę pochodzi albo z Podhala albo z Podlaskiego. Myśli tak samo i wierzy w to samo co mieszkańcy terenów, z których pochodzi.
W takim środowisku (ja nazywam je polonijnym grajdołem) nie mają szansy zajść zjawiska i procesy opisane przez Gospodarza. Tutaj trzeba raczej wrócić do zasad propagandy sformułowanych przez Goebbelsa. Uważam, że w polonijnym Chicago nadal działają i są bardzo skuteczne.
No i zapomniałem napisać na koniec, że nawet w Polsce odczuwacie ich skuteczność. Ten polonijny grajdoł tak zdyscyplinowanie odpowiadający na propagandę pisowsko-rydzykowej szczujni wybrał posłem do Sejmu Adama Kwiatkowskiego pomimo tego, że jego własny prezes miał do niego takie zaufanie, iż dał mu ostanie, 40-te miejsce na liście wyborczej.
Wystarczy sprawdzić głosy oddane na poszczególnych posłów i Adam Kwiatkowski jest jak na razie jedynym posłem, którego wybrano w większości głosami zagranicy, z czego w większości głosami z Chicago.
Tak więc jakaś idiotyczna Nasza Kochana Pani Siusia piorąca od ćwierć wieku mózgi najmniej zasymilowanej z Ameryką części Polonii wybrała wam posła. 😉
VPS
Na PO, a więc też i na Tuska, głosowała przecież zawsze mniej niż połowa uprawnionych do głosowania:
Wybory parlamentarne 2011 frekwencja 48,92%;
Wybory do Parlamentu Europejskiego 2014 frekwencja 23,83%;
Wybory samorządowe 2014 frekwencja 47,40% (39,97% w drugiej turze).
Referendum w sprawie zniesienia podatków ma sens, ale pytanie powinno być takie: „Czy jesteś za likwidacją policji, więzień, państwowej służby zdrowia, państwowych żłobków, szkół i szpitali oraz wprowadzenia myta na wszystkich drogach w wyniku likwidacji podatków?”.
zza kałuży
Środowiska polonijne, szczególnie zaś starszej Polonii, a więc imigracji powojennej czy też z lat 1980tych to jest praktycznie wszędzie patologia, a szczególnie zaś w Chicago i NYC.
Z pobytu w USA pamiętam taką polonijną gazetkę o tytule „Gwiazda Polarna”, gdzie pod niebiosa wychwalano Pinocheta. Kupiłem ją raz w Minneapolis, w tamtejszym polskim sklepie, do którego zawitałem zresztą tylko raz, jako ze niemiłosiernie tam śmierdziało zepsutym jedzeniem, a więc kupiłem tam tylko tą gazetkę – nawet konserw bałem się tam kupić…
Ja na szczęście mieszkam w kraju, gdzie Polonii nie ma, nie było (i mam nadzieję, że nigdy nie będzie), czyli w Portugalii, a więc te wieści z Jackowa czy Greenpointu czytam jak relacje Bronisława Malinowskiego z (nie tylko) seksualnych obyczajów tzw. dzikich.
I czy naprawdę w USA są jeszcze w użyciu radia z analogową skalą? Skąd oni je biorą? Wykradają z muzeów techniki? Dostają w paczkach z Polski?
Poza tym, to uważam, że Polacy przebywający na stałe za granicą nie powinni mieć praw wyborczych: ani czynnych ani też biernych.
@Leonid
A ci co nie chodzą głosować lub głosują na „opozycję” niby mądrzejsi? Pierwsza grupa nie rozumie nic, więc daje sobie spokój z wyborem bo to jak zakreślać na ślepo, druga grupa tyle samo pojmuje z obietnic „opozycji” co wyborcy PO z obietnic Tuska.
Dalej nie widzę sensu w tym referendum? Nie lepiej zapytać – czy jesteś za zlikwidowaniem państwa, swojego paszportu, dowodu osobistego i tożsamości? Przecież to nie o szpitale czy policje chodzi tylko o to, że nie mieszkamy ani na wyspie anie na innej planecie.
@ZWO
Nie chciałem bynajmniej Ciebie pouczać, ani tym bardziej twierdzić, że „nic nie zrozumiałeś”. Moim zdaniem raczej nie zrozumieli Ci, którzy przegrali, czego echa znalazłem w Twoim komentarzu. I tylko tyle miałem na myśli.
Neoliberalizm itp. rozważania ideologiczno-systemowe zostawiłbym na inną okazję.
VPS
Ci, którzy co nie chodzą głosować, po prostu nie chcą brać udziału w tej parodii demokracji, którą dziś mamy nie tylko w Polsce.
Swoją drogą, to do likwidacji publicznej służby zdrowia, publicznego systemu edukacji czy też publicznych dróg oraz państwowej policji czy też sądów, można dodać po prostu postulat likwidacji państwa „jako takiego”, co w pełni uszczęśliwiło by liberałów.
GP
A co jest dziś apolityczne czy też wolne od ideologii? Nauka? Religia? Ekonomia?
Motto: Interpretacja 11, 01, 10, 00.
Obraz 1. Elektrony:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Cyclotron_motion.jpg
Wiązka elektronów poruszających się po orbicie kołowej w stałym polu magnetycznym
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Cyklotron
Obraz 2. Woda:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Woda#mediaviewer/Plik:Wasserstoffbr%C3%BCckenbindungen-Wasser.svg
Łączenie się cząsteczek wody. Ciągłe – wiązania atomowe, przerywane – wiązania wodorowe.
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Woda
Interpretacja obrazów:
Można zmieszać elektrony z cząsteczkami wody. Gdy pomiędzy cząsteczki wody wprowadzi się po 2 elektrony na 1 cząsteczkę wody, to usunięte zostaną wszystkie wiązania wodorowe, wówczas woda nie będzie już wodą, to będzie zimna para wodna w chmurze elektronów.
Wątek:
Czy interpretacja obrazów jest poprawna? Do jakich faktów się odwołać, gdy wyborca nie ma wiedzy, gdy są tylko skojarzenia i żaden naukowiec tu nie napisze? Ponieważ jego wiedza i interpretacja ma wartość rynkową, a nie społecznościową.
Czy pana Grzegorz Pacewicz informuje, dzieli się rozważaniami dla filozoficznej ulgi, czy może inspiruje i tak prowadzi badania? Która interpretacja? Może jedno i drugie. I to jest ta nowa net-jakość. Może internet jak lupa ukazuje dualizm, „fizykę kwantową” natury umysłu?
Bierne i czynne prawo wyborcze powinno przysługiwać warunkowo. Najpierw wizyta u psychiatry a potem dopiero – dla wybranych – urna wyborcza.
Jestem pewien, że @Leonid się zgodzi. 😉
zza kałuży
Większość psychiatrów to są osoby chore psychicznie.
Urabianie opinii publicznej działa. Przy pomocy hejtu internetowego, TV czy prasy. Dziwi mnie ze Pan tego nie zauwazył.
PS „przegraliśmy przez nich” – jest riposta nie na temat.
@z za kałuży.
Też nie sadza aby referenda i powszechne prawo głosowania było najlepszym sposobem do sterowania państwem. To tylko tani populizm lub umywanie rak. Psełdo-demokracja albo róbta-co-chceta.
@Leonid
Ci którzy nie chodzą głosować nie mają pojęcia co się dzieje, wiedzieli by, że nie można żyć na innej planecie i nie głosowanie to także głosowanie, np za tym aby cyrk trwał nadal. Grę można zmieniać tylko na dwa sposoby – albo od środka, czyli uczestnicząc w niej, albo przemocą. Niegłosowanie nic nie daje bo to tylko bierne przebywanie na boisku.
Państwa nie da się zlikwidować bo nie jesteśmy wyspą, państwo może zlikwidować czyli wchłonąć tylko inne państwo. Nie można mieć granicy państwowej nie będąc państwem zarazem.
@JackT
„PS “przegraliśmy przez nich” – jest riposta nie na temat.”
Jest dokładnie na temat. Pomijam wpływ mediów itp. bo jest to nie na temat. Na niuanse i wieloaspektową analizę nie ma tu mijsca.
@
Zamieszanie w komentarzach wynika chyba z tego, że GP chciał stwierdzić fakt, iż internet uniemożliwia dzisiaj tak łatwe i beztroskie przekłamywanie faktów jak kiedyś i zwalenie winy na hejterów w niczym nie pomaga – jest to fakt. Niestety to trochę insynuuje, że nagle będzie lepiej, uczciwiej i przejrzyściej, oraz że zwalanie na hejtowanie nie działa w zupełności, tymczasem:
– ono działa ale częściowo, na tych którzy są najmniej w temacie i których problem nie dotyczy (ludzie dziś wolą kolory, nie lubią marudzenia)
– kłamca ma teraz podniesioną poprzeczkę, co oznacza, że będzie musiał lepiej kłamać, po prostu politycy jeszcze się nie nauczyli, że internet wymaga wpierw zagmatwania problemu aby można go było przekłamywać.
– O tym czy fakty są nieuczciwie interpretowane dowiadujemy się dzięki tym samym narzędziom medialnym dzięki którym dochodzi do kłamstwa. Wystarczy kontrolować narzędzie i można sztucznie nakręcać „ujawnianie nieprawdy”.
– Zawsze można wprowadzić trzecią lub więcej informacji co nakręca podziały ale nie ułatwia w transparencji.
– Dawniej aby wyjawić kłamstwo i propagandę należało się wysilić, zorganizować podziemnie, stworzyć grupę wzajemnego zaufania, nie mógł to robić byle charakterek. Dziś każdy może „odkrywać spisek” i to powoduje często trywializacje problemu a w konsekwencji zamiatanie go pod dywan (Smoleńsk, Zamachy na WTC).
Także ja bym podtrzymał to co napisałem na początku, to że łatwo kłamać publicznie już nie można, jeszcze nie świadczy o tym że w świecie będzie łatwiej… się połapać.
VPS
Bojkot parodii wyborów odbiera im nawet pozory tego, że mają one coś wspólnego z demokracją. Władza, na którą glosowała mniej niż połowa uprawnionych do głosowania nie ma przecież mandatu do rządzenia. Jeśli w parlamencie do uchwalenia ustawy potrzebne jest pewne quorum, czyli minimalna ilość oddanych ważnych głosów, to tak samo powinno być przy wyborach – jeśli bierze w nich udział mniej niż 50% uprawnionych do głosowania, to ich wyniki powinny być anulowane, a władzę powinien objąć tymczasowy rząd złożony z bezpartyjnych fachowców. Ostatnio Belgia nie miała rządu miesiącami i nic się tam specjalnego nie stało, jako że ciepłą wodę w kranie może zapewnić także tymczasowa, „techniczna” administracja i to często lepiej niż rządy składające się z zawodowych polityków.
JackT, zza kałuży
Demokracja to jest władza ludu. Wy zaś proponujecie dyktaturę, w domyśle dyktaturę bogaczy, czyli plutokrację.
„To wszystko zaś łączy się moim zdaniem z jakąś przyrodzoną gatunkowi ludzkiemu skłonnością do prawdy.”
Większość ludzi ma tą skłonność do prawdy. Niestety jest pewien procent patologicznych kłamców co będą kłamać dla sportu a jeszcze większy procent tych co nie mają żadnego problemu kłamiąc dla korzyści.
@GP
Proszę nie pomijać wpływu mediów – o tym dyskutujemy. W pierwszym zdaniu Pan to zaznaczył.
@Leonid
O demokracji decyduje demokratyczne prawo i wspólnota właściwie zdefiniowana. Skoro piszesz, że nie ma demokracji, z czym się można zgodzić, to nie masz się co dziwić całej reszty. Prawa demokratycznego nie ma nigdzie bo nigdzie nie ma pełnej demokracji. Demokracja polega na tym, że ustawodawcą jest wspólnota a tzw rządzący jest tylko wykonawcą. Wtedy głosowania (obojętnie już jaka forma) mają sens – tak nie ma nigdzie. Trzeba jeszcze zaznaczyć, że wspólnota nie może proponować ustaw regulujących życie grupy wewnątrz tej wspólnoty, może głosować i decydować o rzeczach wspólnych, jeśli robi inaczej to podkopuje swój własny fundament, przeczy swojej własnej zasadzie – tak jakby ławica ryb składała się z 4 grup, gdzie każda chce płynąć w innym kierunku. Przecież takie grupy nie tworzą ławicy ryb, czyli wspólnoty i tego problemu nie można rozwiązać demokratycznie bo to jest źle zdefiniowana wspólnota.
Państwo może istnieć tylko tak jak to plus-minus głosi Korwin Mikke, czyli w stopniu minimalnym składające się z mini państewek lokalnych i ludzie nie mogą chodzić i głosować za czymś co dotyczy tylko danej grupy a nie całej wspólnoty – takie państwo to iluzja i ściema która służy dobrze darmozjadom politykom i ich służącym i nikomu więcej. 90% społeczeństwa nie pojmuje tego banału i chcą naprawiać iluzje, czyli coś co nie istnieje, więc nie da się tego naprawić.
Dla Pana, jako naukowca – wiarygodność jest podstawa. Dla większości społeczeństwa – nie. Kłamstwo, wielokrotnie powtarzane przywdziewa szaty prawdy.
Cały przemysł PR zajmuje się fałszowaniem prawdy i tworzeniem fałszywego wizerunku. Pozdrawiam.
@JackT
„Dla większości społeczeństwa – nie. ”
Jakieś badania na ten temat? 😉
„Proszę nie pomijać wpływu mediów – o tym dyskutujemy. W pierwszym zdaniu Pan to zaznaczył.”
Dyskutujemy o tym, czy nowe media to nowa jakość. W porównaniu ze starymi.
@vps,
Dziękuję za to wypunktowanie, bo jest trafne. Moim zdaniem nie ma szans na kotrolę nowych mediów i w tym widzę pewną nadzieję. Czemu starałem się dać wyraz.
@gp.
Większość społeczeństwa wierzy w ożywienie trupa i dzieworództwo. False or true?
vps
Wyszedł z ciebie Korwinista. Nie mamy więc chyba o czym tu dyskutować. Przenieś się wiec z Korwinem na bezludne wyspy, ale każdy na osobną! Cyba, że Cię źle zrozumiałem…
JackT
Propaganda od dawna była podstawą rządzenia. Stad też władze popierają wiarę w ożywienie trupa i dzieworództwo, jako że jeżeli ktoś w to uwierzy, to uwierzy też i w tą „Zieloną Wyspę rozwoju i powszechnej szczęśliwości” Tuska.
@JackT
Szkoda mi czasu na dyskusje z tego typu argumentami.
@Leonid
Dlaczego na bezludną wyspę? Minimalizowanie roli państwa w życiu społeczeństwa na tyle na ile jest to możliwe, aż się dojdzie do tego zdrowego, podstawowego minimum, gdzie państwo definiuje tylko to co wspólne/publiczne i tylko tego broni, jest realne w teorii i nie gryzie się z niczym, chyba że… no właśnie mamy ogłupiony lud, ogłupiony system, ogłupione parodie USA jaką jest UE itd. Wtedy zostaje tylko teoria, ale jak można inaczej zacząć zmiany praktyczne jeśli nie od tego, że się wychodzi od słusznej teorii?
Nie da się naprawić iluzji jaką jest państwo rozumiane tak jak jest rozumiane przez współczesną większość, bo takie państwo to jest kłamstwo, twór nieistniejący (Nietzsche o tym już pisał 100lat temu). To tak jak naprawiać wydajność lotną smoków, można o tym gadać ale smoka nikt nie widział więc cokolwiek się nie powie i tak niczego się nie naprawi.
Całe te gadki o emeryturach, ubezpieczeniach społecznych, edukacji, służbie zdrowia, bezrobociu, rynku pracy itd itd to gadanie o smokach – to nie są interesy wspólne, to nie jest ławica ryb, bo tutaj każda część chce iść w inną stronę niż inna część i się zwalczamy wzajemnie. Ławica ryb nie poświęca swojej energii i jej nie spowalnia dla dobra pojedynczej rybki która akurat sobie nie może poradzić, nie wraca po nią ani jej nie wspomaga bo to zachęca inne rybki do podobnych zachowań przez co cała ławica jest sterowana przez najsłabszego osobnika – to droga do śmierci, w naturze nic tak nie działa, dlatego nasze rozumienie państwa to niedziałająca iluzja. To zbiegowisko rybek różnego rodzaju wokoło haczyka, niewiele więcej.
@gp.
Rzeczywiście, temu nie można zaprzeczyć. Lepiej się wycofać rakiem.
@JackT,
Operujesz argumentacją, która nie ma związku logicznego z tym, o czym ja piszę. Nawet twoja teza, jeśli ją przyjąć, na co nie ma empirycznych podstawa, że dla większości nie liczy się wiarygodność, nie ma związku z tym o czym ja piszę, bo ja nie piszę o tym, co się liczy dla większości tylko co jest istotną cechą (wartością) w nowych mediach. Dlatego szkoda mi czasu na taką dyskusję.
Zdarza mi się karmić gołębie na rynku. Ułożenie fizyczne splątane jest z poczuciem ich karmienia. Rzucam ziarna. Znane jest jak się zachowują. I przyszła mi na klawiatura taka myśl (inspiracja filozoficzna internetem w treści publikacji oraz fotografia), czy nie jest podobnie w internecie. Czy możliwe jest, aby naukowiec był szalony? Człowiek tak, ale naukowiec? Nie rozpoznaję, jak zinterpretować, czy przypadkiem, ja (my tu), internauci, dla pana Grzegorza Pacewicza nie jesteśmy takimi gołębiami, którym rzuca ziarnem idei i miary w akapitach? Na które zwrócona będzie uwaga? Jak skojarzone, jak zinterpretowane? Każdy filozof wie, że w „szambie, w odpadach, jest wiedza”. Hajterzy chyba tego nie wiedzą?
@gp.
Przecenia Pan racjonalność Polaków. Brak cenzury w sieci ma swoje dobre i złe strony, dlatego Państwo Islamskie tam werbuje ochotników.
Vps
Ludzie nie są rybami.
Motto: Przyrodzone gatunkowi ludzkiemu skłonności.
Przesłanka:
W przyrodzie są tylko dźwięki, i więcej, nie ma w naturze muzyki.
W przyrodzie jest tylko rywalizacja, i więcej, nie ma w naturze sportu.
W przyrodzie jest tylko ewolucja, i więcej, nie ma w naturze demokracji.
W przyrodzie jest tylko sen i lęk, i więcej, nie ma w naturze marzeń i idei.
Czy zatem gatunek ludzi posiada przyrodzoną skłonność do tworzenia świata urojonego?
sjp.pl urojenie uroić
1. uroić sobie coś – wyobrazić sobie coś, wymyślić sobie coś, co tak naprawdę nie istnieje, jest nierealne; wyfantazjować, wyimaginować, wydumać, ubzdurać;
2. uroić się (o czymś nieistniejącym) – przedstawić się w myślach, ukazać się, przywidzieć się
Czy muzyka, sport, demokracja, idee i marzenia to przyrodzona skłonność czy urojenie? Czy może są dwa gatunki ludzi, jedni, Ci po lewej stronie przesłanek, dla których, co najwyżej, muzyka, sport, demokracja, idee i marzenia to tylko interes, biznes, i drudzy, Ci po prawej stronie, dla których istnieje suma narodowa przesłanek taka jak państwo, a nie tylko terytorium?
Muzyka jest tylko tam, gdzie są ludzie i kosmici. Czy po muzyce można poznać, czy to dobry gatunek, czy zły? Nie mniej i nie więcej, prawda czy fałsz?
Pominęło mi się napisać – czy przesłanki są poprawnie? W mojej interpretacji to kluczowe wobec – cytat „Ale ma to też swoją drugą stronę – zauważyłem, że ludzie z natury rzeczy, jeśli mogę tak się wyrazić, mają w sobie skłonność do krytykowania, ośmieszania i wyśmiewania zachowań i cech tych, którzy wzbudzają w nich niechęć. I w takim wypadku nie trzeba ich zachęcać do podobnych zachowań – sami z siebie produkują memy komentujące rzeczywistość. Nikogo najmować nie trzeba.” Co jest przyczyną niechęci? Rozróżnienia? Naturaliści i humaniści?
@logodygmat
To co tutaj piszę to są często luźne uwagi, obserwacje, streszczenia tego co czytałem itp. Nie jest to pole eksperymentów, chociaż często odbiór tekstu jest inny niż się zakłada, no i często reakcje wzbudza to, czego człowiek się nie spodziewa. Ale nie jest o pole badań i eksperymentów.
Co do drugiego i trzeciego komentarza to nie wiem, jak się odnieść.
Już z 7 razy przeczytałem publikację. Już, już, mnie taki zamysł, ale … przyjąć za wiarygodność, filozofa, naukowca, że nie jest to pole badań i eksperymentów? I nie jest to „taś taś taś gołąbki”? Wymaga wysiłku. Czy jest anomalia w stylu? Może jeszcze z 7 razy przeczytam. Wiarygodność jako fundamentalne odniesienie wskazuje raczej, że nie ma nowej jakości. Od zarania dziejów nic się nie zmienia oprócz metod i narzędzi. Wiarygodność i uwiarygodnianie pozostaje.
Wilk w owczej skórze, czy spontan filozofa? Cytat: – „Po wyborach i ja bardziej zacząłem przyglądać się nowym mediom i formom komunikacji opartej na internecie. Zwłaszcza że i po sobie widzę, że zdobywam informacje o świecie i wyrabiam sobie opinie w oparciu o media sieciowe. W związku z tym mam też swoje obserwacje.” – zachęta, w mojej interpretacji, jest pierwszej klasy jakości w istocie rzeczy treści i jej ilości.
Logodygmat
A co, jeśli twoje aksjomaty są fałszywe?
Logodygmat
Aksjomat: NIE wolno dzielić przez zero.
Ale według W. Kahana, profesora matematyki z Berkeley, twórcy arytmetyki używanej dziś w praktycznie wszystkich komputerach, w tym szczególnie w PC-tach, to:
1/0 = nieskończoność
1/nieskończoność = 0
nieskończoność + nieskończoność = nieskończoność
(IEEE 1985, IEEE standard for binary floating-point arithmetic, ACM SIGPLAN Notices 22, 2 (Feb.), 9–25.)
A więc tylko nieskończoność/nieskończoność daje we współczesnej arytmetyce wynik niezdefiniowany, czyli NaN (‘Not a Number’ czyli ‘Nie Liczba’), przy czym wyniki działań z użyciem NaN są jak najbardziej przewidywalne. Ale tego w polskich szkołach nie uczą, ciągle zabraniając uczniom, z powodów w 100% doktrynalnych, dzielenia przez zero…
Więcej n.p. tu: Andrew S. Tanenbaum „Structured Computer Organization” (5th Edition) Hardcover – June 25, 2005 rozdział (dodatek) „Floating-Point Numbers”.
@Leonid
No jasne że człowiek to nie ryba. Z tej właśnie racji może sobie pozwolić na robienie głupot i marnotrawienie swojego czasu, potencjału i energii na tzw. niedole. To tylko dowodzi, że np Polacy sami winni swego losu i połowa tych naszych gadanin na „poważne tematy” jest przykładem marnotrawstwa energii. Gdyby istniał gatunek podobnie zaawansowany do nas, np na Marsie i byśmy musieli z nim rywalizować o przetrwanie, to można śmiało założyć, że tej niedoli by tyle nie było, bo nie było by czasu na to aby być słabym. Z racji jednak tego że uważamy się za czubek ewolucji, za tych pierwszych to sobie tą energie trwonimy na nasze ukochane iluzje.
VPS
Niedoskonały człowiek jest produktem bezrozumnego, stochastycznego („przypadkowego”) procesu zwanego ewolucją, a więc musi on jeść, pić i wydalać, zamiast korzystać bezpośrednio z energii słonecznej albo też innego, niezanieczyszczającego środowiska źródła energii niezbędnej do podtrzymania jego nędznego, krótkotrwałego życia. Reszta, to jest tylko kultura, czyli sztuczna otoczka stworzona przez człowieka, aby jakoś mógł on znieść ból swojej nędznej przecież egzystencji. Życie jest przecież niczym innym niż anomalią – zakłóceniem równowagi przyrody. O tym powinniśmy zawsze pamiętać, a nie robić z siebie jakiś istot stworzonych „na obraz i podobieństwo” jakiegoś, z definicji nie mogącego przecież istnieć, „boga”…
@Leonid, 4 lipca o godz. 13:11
Motto: „Wejdziesz w internet za pomocą myśli”
Źródło: http://www.dziennik.pl/artykuly/74620,wejdziesz-w-internet-za-pomoca-mysli.html
„Czy naprawdę można czytać w czyichś myślach?…”
Czy klawiatura nie jest wystarczająca, aby wejść w internet za pomocą myśli?
Cytat – „Ten ktoś po drugiej stronie kabla musi być dla mnie jakoś wiarygodny. W dobie sieci łatwo zaś weryfikować wszelkie informacje. Dlatego też wiarygodności nie da się kupić, chociaż można ją sprzedać, jeśli wcześniej się ją samemu wypracowało. Tyle tylko że znów – taką wartość wtedy łatwo się traci.”
Aksjomat? >> Nie personalizuj, a będziesz mądrzejszy. << To jest ta nowość?
Są poprawne, niepoprawne, prawdziwe czy fałszywe? Wiarygodne czy niegodne wiary? Tak lub nie. Więcej to jeszcze wskazanie dlaczego tak/nie? Ale to w realu już byłyby do postawienia przysłowiowe dwa piwa. Jestem tu tylko nickiem. Interpretacja szefa bloga jest wyrocznią.
@Leonid
Rozum to zbyt potężne narzędzie aby jego potencja miała się zamknąć tylko na zapewnieniu sobie pożywienia i dachu nad głową. Do tego wystarczy być nawet karaluchem. Rozum jednak może różnie działać i ten marnujący swoją energie na nieistniejące twory (typu państwo współcześnie zdefiniowane) zajmuje się problemem łatwej, przyjemnej i dobrze płatnej pracy dla 7mld ludzi, systemu emerytalnego czy służby zdrowia… powszechnych, tanich, wydajnych dla każdego bez wyjątku..ah jak to cudownie brzmi… jak każda iluzja.
VPS
Nic nie rozumiesz. Nie ma dziś przeszkód natury technicznej, aby zapewnić łatwą, przyjemną i dobrze płatną pracę nawet dla 7mld ludzi oraz dobry system emerytalny czy też służby zdrowia dla tychże 7 mld ludzi. Problem leży w tym, że aby to zrobić, to trzeba by mocno zubożyć te garstkę najbogatszych osobników, którzy nami dziś rządzą, czyli inaczej zrobić z miliarderów zwyczajnych milionerów. Wiadomo, że oni się na to nie zgodzą, a że to właśnie oni mają realną władzę, to tylko rewolucja może zmienić tą obecną, skrajnie już przecież złą sytuację na lepszą.
logodygmat
Bredzisz.
Panie Grzegorzu Pacewicz, Leonid 4 lipca o godz. 19:57 Napisał: logodygmat Bredzisz.
Czy potwierdzi pan? logodygmat Bredzi?
logodygmat
Bredzić:
1. mówić o rzeczach nie mających sensu lub odzwierciedlenia w rzeczywistości;
2. wypowiadać podczas snu lub wysokiej gorączki słowa, które najczęściej nie mają ze sobą żadnego związku; majaczyć
http://sjp.pl/bredzi%C4%87
@Leonid
Nie, nie, nie to nie jest kwestia zabrania bogatym, to jest kwestia tego, żeby nie-bogaci przestali chcieć żyć i pragnąć tego co mają bogaci, co jest głupie. To jest tak, że część rybek z ławicy jada lepiej ale druga nie może tego pojąć. że jak wszyscy jadają lepiej to nie ma żadnego lepiej, bo zajmują się iluzjami (które tutaj już wymieniałem). Jeśli przestaną zajmować się iluzjami to zrozumieją, że przegrani są niezbędni ale zarazem przestaną się zajmować czymś takim jak niedola, jesteśmy jedynym gatunkiem który ma takie problemu. Tutaj nie chodzi o wszystkich, tutaj chodzi tylko o… lepiej.
vps
Widzę, że bronisz bogaczy.
@logodygmat
Nie mieszam się do dyskusji z takimi argumentami/ocenami.
@Leonid
Nikogo nie bronię, stwierdzam tylko ten fakt, że człowiek nie chce mieć po równo z sąsiadem, chce mieć od niego przynajmniej ciut więcej. To nakręca nierówności a nie bogacze, bo oni są skutkiem. Dążenia do równości i te wszystkie pochodne (systemy, świadczenia itd) to przeczenie samemu sobie bo nikt prywatnie nie funkcjonuje tak jakby chciał aby funkcjonowało państwo i gospodarka, w przyrodzie też tak nic nie funkcjonuje.
Tego nie da się wykazać. Uważam jednak, że głównym błędem gospodarza jest przekonanie, że „ludzie’ Lubią prawdę, że dążą do prawdy i w swych wyborach prawdą się kierują. Na przykładach: Przed poprzednimi wyborami prezydenckimi pan B. Komorowski wygrał proces przedwyborczy z pretendentem, panem J. Kaczyńskim o kłamstwo wyborcze. Dziennikarze pytali się potencjalnych wyborców pana J.K. co oni na to? ” A niech On tam sobie i kłamie, ja i tak będę na niego głosować.” Przykład drugi dokumentuje „mądrość” społeczeństwa. Po upadku rządu PIS pytano badaniu opinii o to, która partia WYGRA te wybory? 14% badanych wskazało Ligę Polskich Rodzin. Wskazało jako nnie na partię na którą mają zamiar głosowac lecz na tę, która te wybory WYGRA. LPR do sejmu nie weszło. Czego się właściwie WSZYSCY spodziewali. Jakie kolwiek rozważania zakładające rozsądek SPOLECZEŃSTWA są obarczone błędem pierworodnym. O czy naucza historia.
Z poważaniem W.
@gp Interpretacja: To wskazanie, że powinny być usunięte. Nie spełniają jakości bloga.
@Wojtek-1942
Twoje uwagi idą obok tego, co ja napisałem. Ja tylko napisłem, że gatunek ludzki ma skłonnością do prawdy i że umysł ludzki brzydzi się nieszczerością i niezgodnością między słowem a tym, co jego oczach uchodzi za prawdę. Moim zdaniem tak jest, i to nawet pokazuje Twój komentarz, w którym sedno reakcji sprowdza się do tego, że istnieje niezgodność między tym co napisałem, a tym co jest rzeczywiste (prawdziwe). 😉
Po drugie, to, że JK przegrał proces o kłamstwo, a ludzie i tak na niego głosowali można zinteretować na wiele sposobów. np. to, że się na kogoś głosuje nie znaczy, że się z nim zgadzam w 100% – wystarzczy, że uznam, że kandydat ten jest lepszy od innych. Drugi przykład zaś dowodzi nieprawdziwości przewidywań. Ludzie się mylą. I to dość często. Nie podważa to tego, że lubią też prawdę i to co za prawdę w ich oczach uchodzi.
@logodygmat,
Wypracowaliśmy zasadę, że kasujemy komentarze w ostateczności. Ich niemerytoryczność to nie jest ta ostateczność.
Vps
Na jakiej podstawie twierdzisz, że KAŻDY człowiek nie chce mieć po równo z sąsiadem, chce mieć od niego przynajmniej ciut więcej? Ja n.p. NIE chcę mieć więcej niż sąsiedzi, aby n.p. nie wzbudzać w nich zazdrości. Wiadomo też, że ludzie zamożni wolą mieszkać wśród zamożnych, a nie wśród biedaków, stąd też to powodzenie zamkniętych osiedli, gdzie biedacy wstępu nie mają, szczególnie w krajach z dużymi kontrastami społecznymi, a więc n.p. w USA, Indiach czy też we współczesnej Polsce. Jak widzisz, twoje nienaukowe hipotezy nie wytrzymując naukowej, to jest empirycznej weryfikacji!
@gp Nie ma widzenia bez rozróżnienia. Jak gołębie. Niemerytoryczne treścią wpisy >> względem << meritum/sensu publikacji w blogu powinny być usunięte. Po co śmieci wśród pereł? Interpretacja: Pozostawienie to wskazanie, że ostatecznie to eksperyment.
Na stronie publikacji blogu powinno być napisane w tym stylu, że komentarze uznane przez autora bloga za niemerytoryczne względem treści/meritum/sensu publikacji zamieszczonej w blogu będą usuwane. Kto jest za?
@Leonid
A nie masz czasami więcej niż jest ci potrzebne do przetrwania? Tzw dobra cywilizacyjne są koniecznością? Przecież bezdomni się bez nich obchodzą i żyją. Nauką tutaj nikogo nie okłamiesz, nikt nie chce równać do dołu.
vps
Każdy rozsądny człowiek stara się zawsze mieć trochę więcej niż jest to mu potrzebne do przetrwania, zaś nauka nikogo nie okłamuje, w odróżnieniu od religii i filozofii…
@Leonid
No i bogaci starają się rozsądnie mieć trochę więcej, a nauka kłamie jak z nut.
gp filozof naukowiec kłamie ? co ja się tu dowiaduję nie może być coś niepoprawnie interpretuję ?
@logodygmat
Czy to się komuś podoba czy nie, filozofia formalnie jest jedną z dyscyplin naukowych. Natomiast z punktu widzenia treściowego i wzajemnych związków jest to temat na co najmniej jedną książkę.
@gp Na początek objaśnienie – inspiracja, cytat: „Po wyborach i ja bardziej zacząłem przyglądać się nowym mediom i formom komunikacji opartej na internecie.” Interpretacja: To nie zna gp początku, gdy można było komentować w internecie pl. Z tego czasu jest „nie personalizuj a będziesz mądrzejszy”. To z obserwacji, że ilekroć internauci zaczynali od istoty rzeczy przedmiotu, zagadnienia, to zawsze i szybko przechodzili – „ad personam” [ https://pl.wikipedia.org/wiki/Argumentum_ad_personam ] , albo uwagami typu „czytaj ze zrozumieniem”, itp., itd., ect., ect. Z tego czasu obserwacji jest również „kłamstwo jest powiedzeniem prawdy w sposób niezrozumiały dla odbiorcy” – nawet nie pytam o sens tej alchemii klawiatury. Ale do rzeczy – interpretacja: ten wpis gp 2 lipca o godz. 13:21 wskazuje na starą przesłankę, że ‚nowy widzi więcej niż ziomale’. I w publikacji jest odkrycie na pierwszą stronę Polityki. Czasem tak bywa, że ktoś powie, a czemu to nie jest tak? Wniosek w ww. wpisu byłby taki, że polityka, o której jest w tle publikacji, która zamawia hejt, nie opiera się na wiedzy. I taką będąc ciągnie wszystko za sobą. I z tamtego czasu początków jest też: „odkąd przeczytałem, jakie głupoty wypisuje się w internecie, założyłem, że i moje wpisy, tak czytane mogą być”. Tak mi się poprzypominało pod wpływem inspiracji i jej interpretacji.
@logodygmat
Oczywście z internetu korzystam od lat, również for internetowych itp. Ale nie korzystałem z twittera i tego, co się z nim wiąże.
Dalszej części nie rozumiem.
Eksperyment, interpretacja: gp 2 lipca o godz. 13:21 (@Art 63) – wartość oczekiwana – „Bardzo dziękuję za tę uwagę, bo to znaczy, że jednak udało mi się przekazać to, co mi przyszło na myśl. Dokładnie tak.” Za – Art63 2 lipca o godz. 12:45 – może nawet więcej, niż spostrzeżenie, po prostu odkrycie. Na początku nikt nie zmawiał, a hejtu było bezmiaru, jak gołębi po rzuceniu ziarna.
@gp Może to, co było na forach przeniosło się na twittera – ciekawe czy to starsze pokolenie przeniosło, czy młodsze ma w sobie tak samo?
Jak udowodnić, że nie jest to odkrycie naukowe – cytat: „… najęcie … płatnych hejterów nie ma sensu. W nowych mediach użytkownik jest nadawcą… płatny nadawca jest niewiarygodny, bo nie ma w nim autentyzmu”?
vps
1. Po co bogaczom to „więcej”? Do grobu je wezmą, czy co?
2. Nauka nie kłamie, jako że każde jej twierdzenie jest weryfikowalne – patrz poniżej.
gp
Filozofia NIE jest nauką, jako że je twierdzenia NIE są weryfikowalne przy użyciu metody naukowej, czyli empirycznej. Dlatego też nie ma nagród Nobla czy nawet im. Nobla z filozofii, a jeśli jakiś filozof, n.p. Bergson, Sartre albo Russell (ten ostatni był także matematykiem, ale matematyka, z podobnych powodów jak filozofia nie może być zaliczana do nauki) otrzymał nagrodę Nobla, to nigdy nie jest to nagroda z fizyki czy chemii a tylko z literatury. Oto lista filozofów-Noblistów: H. Bergson (1927, literatura), B. Russell (1950, literatura), J.P Sartre (1964, literatura – nagroda nie przyjęta).
jak na razie internet znajduje sie nadal w powijakach
ten oblepiony spamem bobasek wygraza nam piastka hejtera
i oznajmia, ze jak dorosnie, to nam dokopie,
bo nie ma wiekszego filozofa niz google, a filozofki jak wikipedia
te dwie nianki to wektory w przyszlosc kiedy to do okna redakcji zastuka drona,
uprzejmie ostrzeze, ze w przypadku uzycia falszywej karty kredytowej zacznie natychmiast strzelac i zapyta, kto zamowil pizze, a kto fryty…
To jest blog naukowców, tu jest publikacja filozofa. Między „to” i „tu” nie ma rozróżnienia. Twierdzenie o blogach naukowych: „W blogu naukowym może zdarzyć się odkrycie naukowe.” Ja się pytam, czy jest tu taki fakt, czy w publikacji „Nowa jakość?” jest okrycie naukowe?
@Leonid
A tobie po co to ciut więcej? Takie kazania to na ambonie możesz głosić. Skoro twoje „ciut więcej” może być uzasadnione, to może być i każdego i od tego wara socjalisto. Nie ma miary uniwersalnej która mówi ile to jest za dużo, bo dla bezdomnych wszyscy mamy więcej niż nam potrzeba.
vps
Nic nie usprawiedliwia tej chorobowej wręcz żądzy bogaczy do pomnażania swojego bogactwa kosztem olbrzymiej większości ludności. Pamiętaj, że w dłuższym okresie czasu gospodarka MUSI być grą o sumie zerowej, jako że posiadamy ograniczone zasoby. Bezdomność jest zaś, podobnie jak bezrobocie, hańbą dla kapitalizmu. 🙁
@logodygmat,
Blog to nie czasopismo naukowe. Pisują tu naukowcy, na tematy naukowe i okołonaukowe, a bywa też i tak, że na tematy inne, które akurat przyszły im na myśl. Tak jak w tytule – blog naukowców.
@Leonid
Ty swoją żądze usprawiedliwiłeś, bo każdy kto ma więcej niż potrzebuje, ma to dzięki żądzy posiadania więcej niż potrzebuje.
@gp Przypadek. Historia odkryć naukowych znana jest z przypadków. Zdarzył się tu? O czymś trzeba na blogu napisać i może z tej przyczyny zaistnieje przypadek odkrycia naukowego. Czy to, o czym się pisze w blogach, nie jest przypadkiem? Autor publikacji na blogu dysponuje wspomaganiem technicznym manualno-optycznym, które umożliwia mu czytanie i pisanie wielu wątków. Może być na zewnątrz i wewnątrz. W wielu stanach blog-net 11 10 01 00. Jak tym razem nie ma tu odkrycia naukowego, to tyle tymczasem z moje strony kabla o nowych mediach i ich jakości.
Nowa jakość polega nie tyle na tym, że teraz wszystko ma być łatwo weryfikowalne, ale na tym, że teraz łatwiej podważać przedstawione tezy. Symbolem tego jest chociażby mem z portretem Benjamina Franklina i podpisem „Ludzie potrafią uwierzyć w każdy cytat znaleziony w internecie – Abraham Lincoln” lub podobne. Prawdziwa jest oczywiście teza z podpisu, co sprawia, że jeszcze łatwiej niż kiedyś wciskać ludziom bzdury. Czesem w złej woli, jak ostatnio, gdy po sieciach społecznościowych krążył sfingowany printskrin sugerujący, jakoby w wywiadzie dla Onetu Duda nazwał emigrantów zdrajcami, czy gdy wpolityce.pl podało jako nius, że Radwańska wyprosiła z konferencji dziennikarza TVN. Czasem dla żartu (choć można podrążyć, czy to tylko żart, czy właśnie jakaś głębsza strategia podważania wiarygodności), i też co chwilę widzę, jak znajomi oburzają się lub zdumiewają na fikcyjne doniesienia Aszdziennika czy Faktoidu (ostatnio na żartobliwe przypisanie ks. Oku powiązania wystąpienia burz z legalizacją małżeństw homoseksualnych). Oczywiście zaraz pojawiają się kontrdoniesienia wyjaśniające, że oryginalny artykuł na Onecie zawiera zupełnie inną treść, a na rzeczonej konferencji w ogóle nie było polskich telewizji, które można by było wypraszać. Stąd może wziąć się wizja, że Internet nie znosi kłamstwa, bo owszem, u wielu osób wyrobił się odruch sprawdzenia, czy inne źródła potwierdzają dany nius. Ja już chyba nigdy nie uwierzę w informację o śmierci kogoś znanego zanim nie potwierdzi jej kilka dużych serwisów, bo zbyt często tego typu niusy się pojawiały jako fałszywki.
Z drugiej jednak strony bardzo łatwo stworzyć wrażenie, że w internecie w nic nie można uwierzyć, a tak się żyć nie da i w kocu ktoś sobie znajduje parę źródeł, którym znowu zaczyna wierzyć, jak dwadzieścia lat temu wierzyło się słowu pisanemu. Jedni znajdą sobie to w gazeta.pl, drudzy we wpolityce.pl i znowu przestaną uważać, stając się łatwym polem do manipulacji. A znaleźć w internecie miejsce, które będzie serwować informacje trafiające w czyjeś intuicje jest łatwo. W naszym kawałku blogosfery – popularnonaukowym (a czasem popularo-naukowym) są przecież blogi specjalizujące się w piętnowaniu chociażby serwisów promujących pseudonauki. Przecież to w naszym kawałku blogosfery mówi się o Uniwersytecie Youtube’a i naukowych badaniach przez kilkugodzinne studiowanie google’a. Ludzie nie szukają prawdy, ludzie szukają potwierdzeń swoich intuicji.
VPS
Posiadanie więcej niż się potrzebuje jest tak samo nieracjonalne jak cały kapitalizm.
Panek
Nie tylko w Internecie zwyczajni ludzie czyli laicy nie szukają prawdy, a tylko potwierdzeń swoich intuicji. Ale naukowcy powinni postępować inaczej.
Motto: Lecimy dalej, na Marsa.
Przesłanka: „Ludzie nie szukają prawdy, ludzie szukają potwierdzeń swoich intuicji.” panek
Stawiam przesłankę, że panek napisał o przyszłości internetu i postępu.
W idei mocy i energii hydroelektronowej z reaktora magnetycznego na magnesy stałe i paliwo OH2:e:H2O, kończy [1] i zaczyna [2] się cykl, rysunek:
[1] technologia energii -> postęp techniczny -> internet -> [2] technologia energii -> …
W ramach [1] postępu technicznego człowiek był na Księżycu i firmy uzyskały kapitał inwestycyjny w kosmiczny biznes. W cyklu [2] uzyskają go jeszcze więcej. Na Marsa człowiek poleci nie na publicznym, ale na prywatnym interesie. Już nie będzie zależności od możliwości posiadania paliwa energetycznego i ekologicznego, ale potrzeba będzie fabryki, aby go wyprodukować w wody i elektronów. Zależność gospodarcza będzie od pomysłu wykorzystania mocy i energii hydroelektronowej, co być może, zapewne, będzie wywodzić się z kultury. Dziś pomysł na postęp podawany jest z realu do internetu, a jak to będzie pro futuro, gdy >>pomysł na postęp będzie pobierany z internetu<>intuicje internautów<< będą przekładać do realu. Za to będą płacić naukowcom konkurujące firmy. W tej idei nowych mediów przyszłość 'bloga szalonych naukowców' jawi się z dopiskiem nie tylko szalonych, ale i bogatych. Najwięcej wpisów będzie na blogach naukowych, które uzyskają efekt przełożenia idei internautów do inwestycji. Tak wynika, wedle mego widzimisię, z przesłanki panka. Nie mniej i nie więcej, prawda czy fałsz?
Motto: Nie róbcie tego w domu ani w garażu.
Nauka, fizyka, bada, zna przenikanie elektronów przez wodę, zasięg promieniowania. Można w internecie znaleźć opis w postaci rysunku zygzakowatego toru i zasięgu promieniowania elektronu albo (np. elektron) https://pl.wikipedia.org/wiki/Promieniowanie_Czerenkowa . W nawiasie jest np. elektrony, czyli można elektrony [ https://pl.wikipedia.org/wiki/Dzia%C5%82o_elektronowe ] wprowadzić do wody. Poprawna obserwacja? Pytam jako „wikipediowy naukowiec”. Jeżeli tak, to może będzie zainteresowana firma, jeżeli jej dział rozwojowy tu zaglądnie (nich sobie firmy szukają), by zapłacić gp za profesjonalne naukowe ujęcie w realu opisanej tu internetowej obserwacji? Nowa jakość? Cytat – „Wbrew pozorom anonimowość nie ma tutaj większego znaczenia.” Wiarygodność zamysłu mieszania elektronów z cząsteczkami wody jest w obrazkach zamieszczonych w Wikipedii. Która obserwacja jest bardziej wiarygodna – opisana przez gp czy przez logodygamt?
Motto: Z internetu do biznesu. Szkic idei. Internauta logodygmat cośtamcośtam na blogu szalonych naukowców o mieszaniu elektronów popisał pokazując obrazki w Wikipedii, firma zamówiła u gp naukowe widzimisię, gp napisał na zlecenie poprawnie naukowo, opublikował, firma zainwestował, patenty uzyskała, zatrudnia i zarabia. Od tego momentu >>firma zamówiła<< uruchomiony jest mechanizm, na którym logodygmat się nie za, nie umie tego. Tylko podzielił się w internetowej dyskusji o internecie i obserwacji. Zatem naukowcom nie ubędzie, a raczej przybędzie. Sukces finansowy w realu gp byłby potężną siła napędową nowej jakości w nowych mediach. Wystarczy proste założenie wśród internautów – bywają lepsi od Ciebie, ale może się trafić Ci mega hit obserwacja i możesz skorzystać z internetu i blogu szalonych naukowców.
Motto: gp zauważył – „zauważyłem, że ludzie z natury rzeczy…”.
Jakie badania by to potwierdziły? Akcjonariusze portali społecznościowych zainwestowaliby w obserwacje i przesłanki gp? gp powołuje się na historię filozofii.
logodygmat podaje obrazki ruchu elektronów w jednym pojemniku oraz cząsteczek wody w drugim i ideę ich zmieszania. logodygmat powołuje się na Wikipedię.
Co byłoby bardziej atrakcyjne dla inwestora w badania?
logodygmat
Tzw. inwestora interesują tylko i wyłącznie spodziewane zyski z zainwestowanych przez niego pieniędzy.
Leonid
gp naukowiec nie napisał, że to co zauważył jest zgodne z badaniami przeprowadzonymi przez… wiedza o naturalnych skłonnościach dyskusyjnych może być przydatna dla akcjonariuszy portali społecznościowych, gp naukowiec wskazuje konkret – strony mogą walczyć, czyli dyskutować, być obecnym w portalu – „nie o fakty, ale o interpretacje faktów”, zatem gp odkrywcą jest? Hejt zmniejsza czy zwiększa liczbę reklamo-odbiorców? Czas (internauty w portalu) to pieniądz.
logodygmat ma mniej, tylko przesłankę z relacji pomiędzy rozkładem ładunku elektrycznego dookoła cząsteczki wody względem ładunku elektrycznego elektronów wprowadzonych do wody, i więcej, jest jeszcze gorzej, pojęcia takie jak gaz elektronowy, chmura elektronowa, mieszanina, to nie ta fizyka wobec wody i elektronów do niej wprowadzonych:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Gaz_Fermiego
https://pl.wikipedia.org/wiki/Chmura_elektronowa
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mieszanina
Wprowadzenie gazu elektronowego do wody – źle.
Wprowadzenie chmury elektronowej do wody – źle.
Mieszanina elektronów i cząsteczek wody – źle.
Jak byłoby powiedzieć dobrze? Gdyby inwestor zapytał ukazując – tu w bańce szklanej są elektrony, a tu w bańce szklanej jest woda, ja chcę, aby jedno i drugie było razem w jednej bańce po 2 elektrony na 1 cząsteczkę wody, da się, zmieszczą się te elektrony w szczelinie wiązania wodorowego pomiędzy cząsteczkami wody, taki chce mieć patent, dodając, czy będzie z tego paliwo?
Są osoby, które się na tym właśnie znają – w czym i z czego byłby zysk.
Jest jeszcze problem skali ilości „elektrycznej-wody”, 1m3, 10m3, 100m3, 1000m3, w tym bez lub w polu magnetycznym magnesów stałych, jeżeli własności rynkowe OH2:e:H2O od tego zależą, czyli własności fizyczne i/lub chemiczne e-wody nie są liniowe. No cóż, przygoda dla inwestorów wysokiego ryzyka wydatków, ponieważ nie ma jeszcze tego konkretu jak w relacji fakty – interpretacje, u gp interpretacje to obserwacje, pomysły, ujawnienie postrzegania sprawy, zagadnienia, świata.
Motto: Niedowiary.
Interpretacja. Jeżeli obserwacje gp nie mają tu wskazania do relacji wyników przeprowadzonych eksperymentów, badań, to na ten czas są one po prostu >>do wiary<>niedowiary<<, jak wskazuje pierwszy opis bloga. Niespójność? Anomalia? Przypadek?
logodygmat również nie ma wskazań do badań, ale ponieważ w idei OH2:e:H2O jest wodór i tlen, to jest może i paliwo [ https://pl.wikipedia.org/wiki/Paliwo ], w wyniku jakiegoś wpływu wprowadzonych elektronów do wody na cząsteczki wody i powłoki elektronowe atomów cząsteczki wody. To drugie można sprawdzić, jeżeli przyjąć, że woda jest w polu elektrycznym, którego źródłem jest ilość wprowadzonych do wody elektronów, można badać wodę w polu elektrycznym bez wprowadzenia do niej elektronów.
Motto: https://pl.wikipedia.org/wiki/Hipoteza
Czy w publikacji gp jest hipoteza gp o determinacji faktu na interpretację – cytat „nie da się tworzyć interpretacji dowolnej, to jest oderwanej od faktów” – to jest ODKRYCIE, czy potwierdzenie?
ogodygmat
Nie nadążam za twoim tokiem rozumowania… 😉 Niemniej zysk osiąga się nie z tego, że się coś odkryje czy też wymyśli, ale tylko ze sprzedaży tegoż odkrycia czy wynalazku. Ale aby coś sprzedać z zyskiem, to trzeba mieć dziś pieniądze, i to dużo tych pieniędzy…
Leonid, zysk jest z spełniania potrzeb klienta, gp „wygra” rację i bez badań, gdy naturalna potrzeba wyprze sztuczną – cytat: „płatny nadawca jest niewiarygodny, bo nie ma w nim autentyzmu”, czy autentyzm jest potrzebą w portalach społecznościowych?
Jakie potrzeby byłyby spełnione z mieszania wody i elektronów OH2:e:H2O?
Google: „Postęp nie zna litości. Albo: dlaczego wielcy wypadają z gry”.
Motto: Ewolucja hydroelektronowa. Filozof nie potrzebuje laboratorium, bo jest nim wszystko to co jest. Naukowiec mający badać mieszaninę cząsteczek wody i elektronów w polu magnetycznym magnesów stałych, @OH2:e:H2O?@, @ pole magnetyczne, potrzebuje laboratorium i środki finansowe, aby według poznanych własności wskazać zakres zastosowania i spełnienia potrzeby znanej lub nowej. Tak na wszelki wypadek może lepiej byłoby wiedzieć firmom energetycznym czy z „@e-wody@” w polu magnetycznym nie byłoby czasem paliwo. Tak na wszelki przypadek. Nie mniej i nie więcej, prawda czy fałsz?
Logodygmat
1. Zysk pochodzi raczej z generowania sztucznych i zbędnych potrzeb konsumenckich, a nie z zaspakajania prawdziwych potrzeb ludzi. Ludzie nie potrzebują n.p. produktów firmy Coca Cola czy też „restauracji” firmy McDonald’s, a przecież te firmy są wysoko rentowne, jako że wygenerowały one pseudo-potrzeby, których zaspokajanie przynosi im spore zyski, mimo iż produkty obu tych firm zwyczajnie szkodzą zdrowiu osób je spożywających.
2. Niestety, ale reszta tego co piszesz, nie ma zwyczajnie sensu.
Leonid
gp spojrzał do internetu i zaobserwował to co było pisane
logodygmat spojrzał do internetu i zaobserwował to co jest pokazywane
gp dokonał okrycia na wiarygodności filozofii
logodygmat pyta Ciebie – masz pieniądze, masz znajomego, który ma pieniądze, wystarczające na podjęcie eksperymentu wprowadzania elektronów do wody w polu magnetycznym magnesów stałych? Masz wiedzę, ale czy masz pieniądze?
Ja w realu nie widziałem elektronów ani cząsteczek wody. Widzę je na obrazku w Wikipedii. Czy masz dostęp do pieniędzy na ciekawość wprowadzania elektronów do wody?
gp dokonał odkrycia
logodygmat
Nawet gdybym miał miliony do stracenia, to nie zainwestował bym ani centa w twoje pomysły. Po prostu one są bez sensu. Sorry!
P.S. A ja widziałem elektrony. I to nie jeden, a ich miliony! (samo się to mi jakoś zrymowało). 😉
Leonid
Wiele piszesz, książki zapodajesz napisane w języku angielskim, elektrony widziałeś, a napisać nie chcesz tę istotę rzeczy bez sensu. Za poważnie się w blogu szalonych naukowców prezentujesz by tego nie móc napisać. Nie ma czegoś takiego „Po prostu one są bez sensu.” Dla „bez sensu” odniesieniem jest sens. Dlatego można powiedzieć, niezgodne z prawami fizyki albo z takiego i takiego prawa fizyki niemożliwe do uzyskania. Leoind, w pomyśle są woda, elektrony i czynność. Tylko fizyka. Nawet jego bez sensowność, nielogiczność, można wskazać. Napiszesz to czy nie? Przecież napisałem, że jestem „wikipediowy naukowiec”, ale inni tu, nie są. Dlaczego słabszemu internaucie nie chcesz napisać takim prostym językiem fizyki inaczej niż, takie se „bez sensu”. Proszę, napisz.
A znajomego masz, który by miał te miliony?
http://sjp.pl/sens
logodygmat
Wybacz, ale nie mam czasu na takie bezsensowne gadanie.
Nie wybaczam.
@gp – „nie da się tworzyć interpretacji dowolnej, to jest oderwanej od faktów”. Czy poprawnie napiszę? Interpretacja zdeterminowana jest przez fakt? Czy w tym eksperymencie mam jeden fakt i dwie interpretacje? Czy jest poprawnie ułożony co do celu i zakresu badania relacji fakt-interpretacja?
1. ładunek dodatki (brak) miernik (wskazanie 0) (brak)ładunek ujemny
2. ładunek dodatki (+) miernik (wskazanie 0) (-)ładunek ujemny
Miernik wskazuje 0. Interpretacja: nie ma ładunków elektrycznych, są ładunki, ale ich suma wynosi zero.
http://sjp.pl/fakt wybieram „stan rzeczy”
@logodygmat
Raczej jest tak, że nie tyle fakt determinuje interpretację, bo wtedy interpretacja byłaby niepotrzebna, co fakt wyznacza pewne pole możliwych interpretacji. I każda z nich musi być w jakiejś zgodzie z faktami. W pewnym sensie oddaje to stan rzeczy w humanistyce i naukach społecznych, gdzie możliwych intrperetacji faktu jest wiele, a każda z nich uwikłana jest we własne konteksty. Co do intrpertacji ładunków – to obie intrepretacje są poprawne.
logodygmat
Jeśli miernik wskazuje zero, to prąd nie płynie, jeśli wskazuje on wartość większą niż zero, to znaczy ze prąd płynie. Jedyna wątpliwość może wynikać ze zbyt małej czułości miernika, który może nie wykryć bardzo słabego prądu. Spalenie się (generalnie uszkodzenie) miernika na skutek jego przeciążenia wskazuje zaś na to, że płynął prąd znacznie silniejszy niż zakres pomiarowy danego miernika (tu konkretnie amperomierza).
Nie filozofuj za dużo, bo skończysz jak vps albo Nietzsche. 😉
gp, i dlatego jest w publikacji – cytat: „sam fakt można interpretować przynajmniej na dwa różne sposoby”. Minimalna ilość interpretacji faktu to dwie interpretacje? Jak by to się ułożyło do szybkości światła? Jedynie najszybsza. Jeżeli tak, to nie ma symetrii ‚fakt – interpretacja’, nie można z interpretacji dojść do faktu, zredukować ją do faktu, czy jakby to ująć. Gdyby przekazać studentom zestaw interpretacji, aby odkryli fakt, to poszukiwanie się (filtrami) skończy, gdy pozostaną dwie interpretacje? Dobrze zrozumiałem?
@Leonid
Motto: Prąd płynący. Co Ty piszesz, prąd płynie? Statek płynie, okręt podwodny płynie, chyba. Rzeka płynie, woda w rurze. Prąd to będzie płynął, jak w rurze będzie OH2:e:H2O. 🙂 No ale tak pro teoretycznie. Jaka musiałaby być szybkość przepływu wody w rurce o średnicy 1 cm, do której wprowadzono (w tej idei i miary) po 2 elektrony na 1 cząsteczkę wody, aby uzyskać prąd elektryczny niezbędny do zasilania silnika elektrycznego napędzającego samochód osobowy, model do wyboru? Poprawienie treści zadania-pytania mile widziane. Rysunek:
pompa woda – ruch OH2:e:H2O rura – prąd elektryczny – silnik elektryczny – automobil
ach, i jeszcze, jak skończyli vps oraz Nietzsche ?
Nietzsche skończył nieciekawie. Stale obecna w twórczym życiu Nietzschego choroba psychiczna rozwijała się bowiem bez przerwy i w końcu przerodziła się w obłęd. Listy Nietzschego z końca grudnia 1888 i początku stycznia 1889 roku wydają się świadczyć o gwałtownej utracie rozeznania w sytuacji i kontaktu z otoczeniem. 3 stycznia 1889 roku nastąpiło załamanie – kilka dni później Nietzsche został przewieziony do kliniki psychiatrycznej w Bazylei, a stamtąd do kliniki w Jenie. W marcu 1890 żyjąca jeszcze matka zabrała go do Naumburg (Saale), zaś po jej śmierci w 1897 roku siostra Nietzschego wynajęła dom w Weimarze, gdzie filozof spędził ostatnie 3 lata życia w całkowitym oderwaniu od świata i apatii.
logodygmat
Ręce mi opadają…
Leonid, może zapętlił się w interpretacjach, czasem dobrze jest wymyśli eksperyment i go przeprowadzić. Albert Einstein znał się na ruchu cząsteczek wody w wodzie, na ruchu elektronów w „materii” i poza nią, na wynalazkach, ale nie wprowadził elektronów do wody, nie miał takiej ciekawości albo uznał, że jest bez sensu. Dlatego nie dziwię się, że Ci ręce opadają, skoro sam Einstein tego nie uczynił. Ale zgodzisz się, że można do wody wprowadzić 1 elektron i wówczas nie jest już elektrycznie obojętna, niezależnie czy ten elektron będzie sobie między cząsteczkami wody, czy cośtamcośtam z jakąś jedną poczyni? Widziałem taki rysunek o zasięgu ruchu w wodzie elektronu, w opisie było, że się zatrzymał, czyli z prędkości > 0 torem zygzakowatym spadło mu do prędkości = 0. Zatrzymał się? Na rysunku był tylko jeden elektron. A 2 elektrony? A 10? …. Na ile elektronów wprowadzonych do wody byś się zgodził, no że to jest możliwe, i nie jest bez sensowne? I jeszcze na ile można by zmniejszyć średnice rurki? O ile energia zużyta na pompowanie wody będzie większa od energii mechanicznej uzyskanej z silnika elektrycznego? Siła użyta do pompowania wody, pcha masę wody, masa elektronów jest w stosunku do masy cząsteczki wody znacząco mniejsza, no ale w tej tu jakoby pro teorii ruch elektronów porusza się z tą samą szybkością co ruch cząsteczek wody. Rysunek:
energia pompowania – membrana – ruch OH2:e:H2O rura – prąd elektryczny – silnik elektryczny – energia mechaniczna
Leonid, czy to, że mistrz nauki Albert Einstein nie „zmieszał” elektronów z cząsteczkami wody, jest dostatecznie autorytarnie wiarygodne, aby uznać, że nie jest warte zainteresowania nauki?
gp
Motto: Wiek pary i elektryczności. W idei hydroelektronowej jest tylko ‚zimna para wodna’ i w niej elektrony. Zaznaczając, że nie chodzi o kontekst religijny, tylko o istotę rzeczy „w y i m a g i n o w a n i e”, to co jest bardziej wyimaginowane:
a] Czajniczek Russella,
b] OH2:e:H2O.
Mnie się widzi, że czajniczek. Leonid nie ma racji, że skończę jak Nietzsche. Każde walory naukowe oraz biznesowa „e-wody”, a jeszcze jakby się inżynierom przydarzyło najważniejsze, energetyczne, powalające kominy CO2, wiatraki i reaktory nuklearne, będą napędem dla filozofii i powodem zaproszenia filozofów do TV albo napisania publikacji. Wszyscy będą szukać odpowiedzi na pytanie – dlaczego Albert Einstein nie doznał ciekawości zmieszania cząsteczek wody z elektronami, nie napisał teorii hydroelektronowej i z niej źródła mocy i energii reaktora, dlaczego nie uczyniono tego w wieku pary i elektryczności? Dlaczego wszystko takie było jak było? Jakoś tak. Będzie mega buum hit rynkowy na filozofię.
W tej idei moc i energia hydroelektronowa jest o wiele większa niż moc i energia intelektualna wszystkich ludzi na Ziemi. Obecnie jest odwrotnie. Ludzie więcej wymyślają niż mogą zrealizować, ponieważ moc i energia jest droga, o wolności energetycznej jeszcze nadmieniając.
http://sjp.pl/wyimaginowane
https://pl.wikipedia.org/wiki/Czajniczek_Russella
Szału nie ma. Gdyby wprowadzanie do wody elektronów miało sens fizyczny i/lub chemiczny, było ciekawe dla fizyków i lub/chemików, to już dawno by to ktoś uczynił i byłoby o tym w wykładach fizyki i/lub chemii. Cóż, może kiedyś „wikipediowe odkrycie” komuś się powiedzie.