Czysto/nieczysto
Piszę o ciągu dalszym afery prof. Adama J., której dotyczył mój wpis. W międzyczasie sprawa była badana i niedawno wypłynęły na światło dzienne nowe jej elementy, o których napisała papierowa i elektroniczna POLITYKA w artykule Piotra Pytlakowskiego.
W skrócie: Adam J. ma zarzuty za oszukiwanie na potęgę na grantach, co polegało na tym, że groźbami i zastraszaniem miał zmuszać młodszych naukowców do brania grantów i potem płacenia za fikcyjne badania naukowe podstawionym osobom, które oddawały wszystko Adamowi J. Oczywiście innym uczestnikom tego procederu, także tym niedobrowolnym, też grożą sankcje.
W ramach śledztwa policja wykryła różne pomniejsze elementy układanki. Jednym z nich jest mechanizm wywierania presji, a później zemsty na młodym doktorze Radomirze Grudku (tak go nazwał Piotr Pytlakowski, naprawdę nazywa się inaczej), który w pewnym momencie zbuntował się przeciwko Adamowi J. i w końcu złożył obciążające go zeznania.
W ramach wendetty Adam J. zmontował akcję mającą uniemożliwić mu zrobienie habilitacji, w czym, sądząc po przejętych przez organa ściągania mailach, wzięło udział wielu innych utytułowanych profesorów informatyki technicznej. Byli oni adresatami listów Adama J., który oczerniał Grudka, zarzucając mu najdziwniejsze rzeczy, od błędów naukowych po obłęd w sensie psychiatrycznym. Efektem były obietnice szkodzenia Grudkowi, bliźniaczo do siebie podobne recenzje habilitacji powtarzające argumenty z listów, nierzetelnie prowadzona procedura habilitacyjna.
W dodatku okazało się, że grono profesorskie jest powiązane innymi dziwnymi układami: koledzy występowali sobie nawzajem jako recenzenci w różnych procedurach, więc w efekcie zdarzało się, że to kandydat sam sobie pisał recenzję, a kolega tylko się na niej podpisywał i brał za nią honorarium.
Tyle streszczenia.
Niedawno dostałem mailem zaproszenie na krajową konferencję. W komitecie programowym pokazało się nazwisko jednego z profesorów, akurat zamieszanego w pisanie inspirowanej przez Adama J. negatywnej recenzji habilitacji Grudka i pisanie sobie samemu pozytywnej recenzji w procedurze profesorskiej.
Ręka zaświerzbiła mnie, żeby napisać do organizatorów i uświadomić im, kto „uświetnia” ich konferencję. Byłoby to w duchu środowiskowego ostracyzmu wobec czarnych owiec, ruch w kierunku uzdrowienia stosunków w kręgach naukowych, samo dobro jednym słowem.
Nic jednak nie napisałem, bo zdałem sobie sprawę, że o ile w głównej sprawie oszustw grantowych Adama J. są przynajmniej zarzuty prokuratorskie, to w odpryskach, jak sprawa nierzetelnych recenzji, żadne procedury prawne nie zostały rozpoczęte, nikomu nic nie zarzucono i nie dano szansy na złożenie wyjaśnień. Pisząc taki list w obronie etyki w nauce, sam posłużyłbym się zatem metodą, która może rodzić wątpliwości natury etycznej. I tu pojawia się problem: w jaki sposób bronić się przed nieczysto grającymi członkami własnego środowiska, bez grania samemu nieczysto, gdy działania urzędowe nie są podejmowane wystarczająco szybko?
Drodzy PT Rektorzy, Dziekani, Prezesi etc. etc. – do dzieła, bo ja chcę móc napisać taki list i nie mieć przy tym żadnych skojarzeń z listami, które Adam J. wysyłał w sprawie habilitacji Grudka.
Jerzy Tyszkiewicz
Ilustracja: Maat, egipska bogini sprawiedliwości, The Gods of the Egyptians, Volume 1 by E. A. Wallis Budge, ok. 1904. Prawa autorskie wygasły.
Komentarze
Marudził tu ktoś o braku zaufania do naukowców?
Panie Tyszkiewicz!
Jakie „grono profesorskie”? Nie bójmy się nazwać mafii – mafią!
Z chęcią bym coś napisał ale się na sprawie nie znam. A tu może Snowden dostanie nagrodę pokojową Nobla (oby), a Grudek kopa w poduszki z uczelni
ZWO
Ja też bym tego chciał (Nobla dla Snowdena i kopa w tyłek dla Grudka), ale obaj wiemy, że to by wymagało ogólnoświatowej rewolucji!
Dlaczego kopa dla Grudka? 😯
@ZWO, Leonid: A czemu kopa dla Grudka? Ze ujawnil afere?
A moze kopa dla tych Panow Profesorow co pisza recenzje prac naukowych pod dyktando?
Cala afera nie ofranicza sie do glowego bohatera. Pokazyje ze cala nauka polska jest prezarta rakiem.
Ciekawy przyczynek do dyskuski na blogu Redaktora Bendyka
A.L., markot
Grudek ujawnił tą cała aferę tylko dla tego, ze nie mógł on zrobić habilitacji, Gdyby ją zrobił, to przyłączył by się on ochoczo do mafii profesorskiej. Oczywiście, reszta „bohaterów” tej afery, z „profesorem” Adamem J., powinna od dawna siedzieć za kratkami!
I zgoda, A.L., że cała nauka polska jest przeżarta rakiem korupcji, nepotyzmu i niekompetencji oraz plagiaryzmu. O niczym innym od lat w zasadzie nie piszę, i co z tego?
http://static.t-code.pl/Keller-Reforma03B.pdf
Sorry, to Leo przekręcił moją wypowiedź. Ja jestem po stronie Grudka. Niestety, dostanie. A to, że doniósł bo go bolało, to świadczy raczej o jego normalności. Choć są tacy, którzy donoszą dla przyjemności. Oj są.
Znając życie jestem pewien, że organizatorzy doskonale wiedzieli kogo zaprosili na konferencję i dostali już parę „życzliwych” anonimów.
Z drugiej strony wystąpiłby Pan pod swoim nazwiskiem w słusznej sprawie i to Pana dotknąłby ostracyzm.
Rektorzy, dziekani, prezesi wolą nie widzieć jeśli ich się nie zmusi do tego.
Jest to polska choroba dotycząca całego społeczeństwa.
Proszę zobaczyć jak został potraktowany Grudek na tym blogu przez jednego z komentatorów.
@Leonid
„Jakie “grono profesorskie”? Nie bójmy się nazwać mafii – mafią!”
Bez wyroku skazującego nie można.
„Grudek ujawnił tą cała aferę tylko dla tego, ze nie mógł on zrobić habilitacji, Gdyby ją zrobił, to przyłączył by się on ochoczo do mafii profesorskiej.”
Jak dla mnie – ohydna insynuacja.
I jeszcze jedno. Nie pomyślał Pan, żeby podejść do niego (na osobności, bez świadków) i powiedzieć, że wie Pan o sprawie i uważa jego postępowanie za obrzydliwe i naganne? To można zrobić naprawdę z czystym sumieniem i mieć poczucie spełnionego obowiązku przynajmniej w stosunku do siebie.
Powszechny brak etyki i oportunizm. Dziesięcioro przykazań już nikogo nie odstrasza. Kombinujà wszyscy, od konduktora do profesora, nawet posłowie. Wszystko jest zgniłe. Ale to nic nowego – gdyby się znalazło 10 uczciwych w Sodomie, nie byłoby potopu.
PS. Podobno 95% Polaków chce się dostać do nieba, to się będzie działo.
Drogi Autorze, panu też brakuje lekcji etyki. Ostrzeżenie przed oszustem jest poprawne i społecznie użyteczne. Dołowanie kogoś z zemsty – jest karygodnym zachowaniem chama. Niezależnie od tytułu naukowego. Nie widzę powodu pańskiej rozterki.
PS. A może Pan się boi zadzierać z utytułowanà mafià?
@obserwer
Zwykle każdy apodyktyczny i radykalny sąd jest nieprawdziwy.
Jak wszędzie przejście od szlachetnej postawy informowania o nieuczciwym postępowaniu do wulgarnej zemsty z insynuacjami jest ciągłe i nie istnieją żadne ostre i widoczne granice. Tak prawnie jak i etycznie. A motywy szlachetne i mniej szlachetne mogą się mieszać czy współistnieć.
I nikt, kto nie jest zaznajomiony ze sprawą nie ma prawa do oceniania cudzych motywów. A właśnie to jest dzisiaj podstawą wszelkich dyskusji publicznych. Niestety, bo zwykle sprowadza się to do wymyślania jakichś niskich motywów. I radzę zachować trochę ostrożności w sądach.
Szczególnie, że mamy aktualnie nawet większą aferę Stonogi. I jedyne znane mi komentarze to insynuacje. Choć o ile wiem, to chodzi o to, że jego 80-letnią matkę potraktowano podczas odwiedzin w więzieniu tak, że dostała zawału serca. I pokazuje teraz gnojkom, kim są. Czy ma do tego prawo? Nie mnie sądzić moralnie. Dla mnie się liczą efekty. Te niestety są tylko jednostkowe a nie systemowe. Szkoda.
Blog Szalonych Naukowców (18 czerwca o godz. 22:17)
Zgodnie z tą logiką, to nie można by nazwać piratem drogowym kogoś przyłapanego przez policję, świadków i kamery na gorącym uczynku jazdy przez miasto (teren zabudowany) z szybkością ponad 100 km/h aż do uprawomocnienia się wyroku sądowego, a nazistowscy zbrodniarze, aż do momentu uprawomocnienia się wyroku Trybunału Norymberskiego nie mogli by być nazywani zbrodniarzami.
Ale nie oszukujmy się: mafia profesorska w Polsce istnieje od dawna, i to ona jest dziś problemem numer jeden polskiej nauki i polskiego szkolnictwa wyższego, jako że skutecznie paraliżuje ona wszelakie próby reform w tej dziedzinie, choćby z tytułu kontrolowania przez nią, i to od wielu lat, Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego oraz praktycznie wszystkich polskich wyższych uczelni oraz PAN i Centralnej Komisji (do spraw wiadomych).
A jeśli ktoś uważa inaczej, to na końcu tego wpisu jest mój adres poczty teleelektronicznej. Podobnie jest też w przypadku dra Grudka. On też mnie podać do sądu za zniesławienie, jeśli uważa, ze napisałem o nim nieprawdę.
Niemniej dziękuje za nieusunięcie mego wpisu, który, przyznaję, dla wielu osób w Polsce może być wręcz szokujący…
lech.keller@gmail.com
Errata
Miała być, oczywiście, „poczta elektroniczna”, ale sztuczna inteligencja z Libre Office zrobiła mi z niej ową „pocztę teleelektroniczną”. ;-_)
Blog Szalonych Naukowców (18 czerwca o godz. 22:17)
I jeszcze jedno. Działanie, a więc nie tylko istnienie, owej mafii profesorskiej odczułem dość dawno temu na własnej skórze, jako że kiedy zacząłem pisać o takich symptomach jej istnienia, jak ustawiane konkursy na stanowiska od asystenta do profesora, rodzinne katedry i chów wsobny naukowców, to zostałem de facto pozbawiony nawet najmniejszej szansy dostania się do pracy na jakiejkolwiek polskiej wyższej uczelni. Zgoda, wyszło mi to tylko na dobre, jako że „dzięki” temu pracowałem za granica, w o wiele lepszych warunkach pracy i płacy, ale faktem jest, że owa mafia istnieje i że jest ona problemem numer jeden polskiej nauki i polskiego szkolnictwa wyższego. A jeśli ktoś uważa inaczej, to proszę o argumenty ad rem, a nie ad personam.
lech.keller@gmail.com
Mój kolega ze studiów, dziś profesor PAN, miał wielkie problemy z habilitacją, gdyż swego czasu, niedługo po studiach, odważył się bezczelnie i publicznie podać w wątpliwość hipotezę jednego z szanowanych profesorów. Dorobił się tym osobistego i bardzo mściwego wroga, a nieliczni wchodzący w grę recenzenci jego pracy okazali się solidarni z profesorem i w podobny sposób jak tego Grudka próbowali zniszczyć młodego kolegę.
Zjawisko widać wcale nie takie rzadkie.
ZWO
Nie mamy żadnej „afery Stonogi”, a tylko aferę z doszczętnie skorumpowanymi politykami, tym razem z PO. A Grudek doniósł tylko dla tego, że nie mógł on zrobić habilitacji,a tym samym zostać pełnoprawnym członkiem owej mafii i czerpać z tego tytułu rozliczne korzyści, takie jak bezpieczna, nie wymagająca żadnego wysiłku, synekurka na państwowej wyższej uczelni. Jego działanie było więc prawidłowe, ale pobudki niskie.
Observer (19 czerwca o godz. 8:36)
Dokładnie to samo chciałem napisać!
markot (19 czerwca o godz. 11:07)
Potwierdzasz więc istnienie w Polsce mafii profesorskiej.
ZWO.
Nie sàdzę aby gnojenie kogoś z zemsty było etycznie dwuznaczne. Takie właśnie tolerowanie tego postępowanie jest akceptacjà tego chamstwa. Żyjemy w gównie które sami robimy i tolerujemy.
ZWO
Samo tolerowanie tych wyraźnie mafijnych układów w polskiej nauce i polskim szkolnictwie wyższym jest z definicji nieetyczne.
@Leonid
nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Na podstawie jednostkowej sprawy (nie mam większego wglądu w dalsze tego typu historie) stwierdzam po prostu, że w niewielkim światku polskiej nauki może być grajdół pełen osobistych animozji i mściwych małych ludzi, i cholernie trudno jest się w takiej sytuacji bronić.
A po niedawno opublikowanej historii ze ściąganiem na egzaminie ujawniła się kolejny raz polska mentalność. Student informujący egzaminatora o ściągającej koleżance został w sieci obrzucony stekiem wyzwisk, ogłoszony kapusiem i konfidentem.
Ci sami ludzie skarżą się potem na niekompetentnych prawników, niedouczonych konowałów, cwaniaków-absolwentów wyższych uczelni, którzy rządzą tym krajem.
markot
A więc uciekasz od odpowiedzialność. No cóż, można i tak, ale pamiętaj, że nikogo w ten sposób nie zadowolisz!
Ja zaś znam setki podobnych spraw: i z własnego doświadczenia, i z relacji kolegów po fachu oraz z literatury przedmiotu.
Poza tym, to za moich czasów była solidarność pomiędzy studentami i pomagaliśmy sobie nawzajem. Donosiciel nie miałby wtedy szans ukończyć studiów (mowa o donoszeniu na ściągających kolegów). Tyle, że wtedy oprócz egzaminów pisemnych, mieliśmy też i ustne, tak więc przypominam, że na ściąganie najlepszą radą jest egzamin ustny!
Dodam przy tym, ze mieisac temu, poszedlem w Polsce zaniesc spodnie do reklamacji. Spodnie drogie, markowe, sklep chce uchodzic za z wyzszej polki. A ekspedientka mnie z oburzeniem zapytala, czemu spodnie nie sa wyprane i wyprasowane. Odpowedzoallem jej uzywajac slow, ktore nie nadaja sie do powtorzenia, a kierownik jednak orzyjal niewyprane i niewyprasowane.
Moze paradoksalnie, ale mnie to doswiadczenie duzo bardziej powstrzymuje przed skorzystaniem z jakiegokolwiek programu ministry niz polskie uczelnie.
—
I beseech you, in the bowels of Christ, think it possible you may be mistaken.
Leonidzie, solidarnosc w sciaganiu, czyli oszukiwaniu nie przynosi chwaly.
Jeżeli wyżej stawiamy solidarność grupowà (uczniowskà, studenckà itp) ponad wiedzę – na egzaminie pisemnym – ponosimy odpowiedzialność za niedokształconych lekarzy, nauczycieli, mechaników itp. Wiem że ciężko jest odmówić „pomocy” na egzaminie ale bàdźmy konsekwentni i akceptujmy niekompetentnych (niedouczonych) profesorów, ministrów oraz kolesiostwo. Nie możemy obwiniać ani Ruska, ani Niemca, ani Żyda za to. Sami zrobiliśmy bagno w którym siedzimy po uszy.
observer
Wtedy, w latach 1960tych i 1970tych, to na studia dostawali się w Polsce tylko najlepsi, a więc ta samopomoc studencka ograniczona była tylko do przypadków marginalnych, do egzaminów z najtrudniejszych przedmiotów, takich jak matematyka wyższa czy też rachunkowość. Poza tym, to wtedy nie było w Polsce bezrobocia, a więc student nie był, tak jak dziś, innemu studentowi potencjalnym konkurentem na rynku pracy, a więc układy pomiędzy studentami były znacznie zdrowsze niż dziś. Nie było też wtedy szansy, w odróżnieniu od dnia dzisiejszego, aby na studia dostał się (a więc też i je ukończył) ktoś z niską inteligencją, a poza tym to solidarność grupowa ma swoje rozliczne dodatnie strony, jako że uczy nas, że nie jesteśmy sami, że w grupie możemy osiągnąć więcej niż samotnie. Tak więc to nie solidarność grupowa, a skrajny egoizm, tak dziś propagowany przez liberałów (zarówno z PO, jak też z PiS, PSL i SLD, o Korwinie i Kukizie czy też Petru z Balcerowiczem już nie wspominając), stworzył to bagno w którym siedzimy dziś po uszy, w którym to „każdy sobie rzepkę skrobie” i zagarnia tylko do siebie, nie troszcząc się o los innych ludzi. Tak samo jak prywata i egoizm polskiej szlachty a później także burżuazji zniszczyły I i II Rzeczpospolitą, tak samo prywata i skrajny egoizm współczesnej polskiej klasy politycznej i polskich ludzi interesu zniszczy obecną Rzeczpospolitą. 🙁
Och, zebrało się dwóch wzdętych moralnie. Z góry wiedzą, kto dobry i kto zły. I natychmiast karać. Karać karać karać i karać. Jeśli to są dwaj typowi wybrańcy narodu polskiego to odpowiedź, dlaczego jest tak źle jest prosta:
Należy na siebie donosić, nie ufać, podejrzewać i kontrolować i karać, gdzie się tylko da. Donosicielstwo jest zawsze dobre i szlachetne. W żadnym wypadku wątpliwe moralnie. Wszelkiego typu egzaminy są przecież niczym innym jak wyrazem braku zaufania. A tu się okazuje, że egzamin to dobro wielkie i donoszenie na ściągających jest państwowotwórcze.
A ja wam powiem: Nowoczesne podejście to likwidacja egzaminów wszelkich. To właśnie tworzy atmosferę strachu, podejrzeń, nienawiści i korupcji. co widać po zupełnie niepotrzebnych egzaminach na prawo jazdy. Moja żona nigdy nie zdała egzaminu na prawo jazdy a od 25 lat jeździ bez wypadku i mandatu po 15 tys rocznie. I co? Doniesiecie dla dobra Polski?
Oceniać należą współpracę, budowanie więzi i dążenie do wspólnych celów. Czyli budowanie relacji „tak – tak”. Tylko w atmosferze wzajemnej akceptacji można dzisiaj pracować nad czymś nowym. A to się wiąże dla postronnych ponuraków zawsze z podejrzeniem mafijności, układów i kliki. Czyli typowej polskiej mentalności. A paleta motywacji zawsze jest szeroka i z boku nie wiadomo, jaki typ przeważa.
P.S: Powtarzam: Nie oceniam sytuacji we Wrocławiu bo się nie znam. I w żadnym wypadku nie bronię wymuszeń. Jestem po stronie Grudka.
ZWO.
Zlikfidowanie wszelkich egzaminów – na to nawet JKM nie wpadł.
ZWO
czym Ty sie roznisz od katolika, uwazajacego ze go prawo nie obowiazuje, lecz jedynie „wyzsze idee”.
Observer
Przecież ZWO napisał wyraźnie, że „oceniać należy współpracę, budowanie więzi i dążenie do wspólnych celów”. Może zagalopował się on nieco, głosząc ideę „likwidacji egzaminów wszelakich”, ale faktem jest, że wiele egzaminów jest zbytecznych albo tez źle skonstruowanych, a klasycznym przypadkiem jest tu egzamin na prawo jazdy, który praktycznie wszędzie nie ma już nic wspólnego z obiektywną oceną umiejętności kandydata na kierowcę. Tu więc bronię ZWO, mimo że nie zgadzam się z nim w przypadku oceny postępowania dra Grudka.
Observer
„Zlikfidowanie”. Po jakiemu to?
Oszybka.
Lekarz, pilot samolotu, maszynista pociàgu, farmaceuta – bez egzaminów. Fantastyczne!
Observer
Co to jest ” pociàg”?
Napisałem, że oceniać należy długotrwałą umiejętność pracy i współpracy. Dałem nawet przykłady. A tu nic. Jak kołkiem w ścianę. Więc może proste pytanie: Czy pilot ma umieć prowadzić samolot w praktyce czy umieć zdawać egzamin z pilotowania. I czy pomyłka na egzaminie dyskwalifikuje umiejętności praktyczne? Czy oceniać należy na podstawie przypadkowych pytań w ciągu 15 minut, czy w ciągu długotrwałego sprawdzania w praktyce. I jeszcze raz: Moja żona jeździ bardzo dobrze samochodem, ale na egzaminie dostaje małpiego rozumu. I co?
@Leo
To nie przesada z likwidacją tylko taka idea, niestety nie do zrealizowania. Zresztą tym się różnią dobre uczelnie od marnych, że w marnych robi się egzaminy żeby pokazać głupotę studentów a na dobrych pracuje i ocenia długotrwałe projekty żeby pokazać ich zdolność do pracy. Zasada może być taka: Każdy człowiek jest genialny, tylko nie w każdej sprawie. Należy dać mu szansę. Gdybyś to kiedyś przyswoił.
ZWO
1. Egzaminować powinni fachowcy, a nie urzędnicy. Egzaminy powinny być takie jak na kapitana samolotu pasażerskiego: polegać głównie na stażu pod okiem doświadczonych fachowców.
2. Twoje żonie powinno się zaś zrobić egzamin taki, jak Banachowi zrobiono egzamin na doktora nauk matematycznych.
3. Zgoda co do uczelni.
4. Ale nie każdy człowiek jest geniuszem, a poza tym, są także i geniusze zła, n.p. Hitler. Co proponujesz z nimi zrobić? Też dać im szansę wykazania się?
Jest juz publicznie dostepna wspomniana w artykule redaktora Pytlakowskiego druzgocaca opinia
https://forumakademickie.pl/media/content/artykuly/odwolanie-Rudek.pdf