Komora Wilsona na łące
W ostatni weekend obserwowałem na łące komorę Wilsona. Nie taką całkiem prawdziwą, ale również interesującą.
Prawdziwa komora Wilsona albo komora mgłowa to pierwsze urządzenie, które umożliwiało wizualizację torów cząsteczek elementarnych. Jej wynalazca Charles Wilson dostał za nią Nagrodę Nobla. Pomysł był dość prosty: w niewielkim hermetycznym pojemniku o przezroczystych ściankach należało wyprodukować przesyconą parę jakiejś cieczy, zwykle alkoholu. Istniały różne wersje komory, różniące się sposobem wytwarzania takiej pary. W każdym razie, wewnątrz komory nie było pyłu ani innych jąder kondensacji i para mogła pozostawać przez jakiś czas w stanie przesyconym. Gdy przez wnętrze pojemnika przelatywała cząsteczka elementarna o wystarczająco dużej energii, rozbijała napotkane po drodze cząsteczki na jony, a te mogły być już jądrami kondensacji. Zatem tor lotu cząstki był znaczony miniaturowymi kropelkami cieczy, które na tych jonach kondensowały. Taki tor można już było obserwować gołym okiem albo fotografować. Za pomoca komory Wilsona dokonano bardzo wielu odkryć, między innymi po raz pierwszy zaobserwowano pozyton.
Nad łąką poranna niska temperatura zapewne także doprowadziła parę w powietrzu na skraj przesycenia i spowodowała jej kondensację na czym się da. Efektem była wizualizacja obiektów w innych warunkach trudnych do obserwacji. Na załączonym zdjęciu widać jeden typ takich obiektów: pajęczyny.
Oczywiście pajęczyna to nie pozyton, jak się chce to ją można dostrzec gołym okiem. Jednak opadła rosa pozwala dostrzec jednym rzutem oka i sfotografować wszystkie dostatecznie duże pajęczyny w okolicy. Co musi zaskakiwać, są one do siebie bliźniaczo podobne i wydają się być dziełem albo jednego gatunku pająka, albo w każdym razie gatunków blisko ze sobą spokrewnionych (ma się rozumieć, należałoby to zweryfikować). Można przypuszczać, że inne gatunki likwidują swoje sieci zanim się na nich osadzi woda, ale ten jeden nie.
W ten sposób dostajemy niezwykłą okazję do zbadania stosunków populacyjnych tego gatunku. Poranna komora Wilsona daje szansę łatwego policzenia wszystkich osobników gatunku na tej łące i innych łąkach, dając szansę wykrycia relacji między ich gęstością a różnymi cechami siedliska. Można też wykonać zdjęcia dokumentujące rozłożenie sieci, automatycznie je przerobić na mapę (nawet 3D przy użyciu fotogrametrii bliskiego zasięgu). Analiza takiej mapy i porównanie cech rozkładu przestrzennego sieci z rozkładem losowym może posłużyć do wykrycia potencjalnej terytorialności u tego gatunku, rozmiarów terytoriów osobniczych, itp. Szczególnie interesująco może to wypaść przy badania trójwymiarowego rozkładu sieci, gdy są one rozwieszone na drzewach i krzewach.
I niech mi teraz ktoś powie, że poranne spacery z psem nie mają swoich zalet.
Jerzy Tyszkiewicz
Ilustracje Jerzy Tyszkiewicz, CC BY SA 2.0
Komentarze
Na moim balkonie każdej jesieni kilka pająków krzyżaków codziennie tworzy nowe sieci, bo muchy lub ludzie (niechcący) je uszkadzają. W porannym słońcu widuję często kropelki nocnej rosy jak perełki na misternych nitkach, pająk ukryty z boku czeka cierpliwie, aż słońce je wysuszy i jakaś oślepiona światłem mucha nie zauważy pułapki.
Te sieci na łące należałoby sfotografować z bliska, wtedy można ustalić, jaki gatunek je tworzy. Fachowiec bez trudu odróżni na przykład sieć zyzusia tłuściocha od dzieła krzyżaka łąkowego
No to idźmy dalej: jak „wyświetla się” świat? Świat materialny jako wielki hologram, oczywiście..
Oczywiście jestem świadom, że fachowiec je odróżni. Nawet ja widzę, że to nie będą sieci krzyżakowatych, bo nie są jednopłaszczyznowe.
Generalnie chodziło mi o to, że rosa pozwala dokonywać rejestracji obecności pajęczyn na dużym obszarze w całkowicie automatyczny sposób, co daje ciekawe możliwości badawcze.
Rosa (można też rozpylić wodę) uwidoczni sieci pająków tworzących pajęczyny i ich ewentualną terytorialność, ale nie wszystkie pająki polują za pomocą sieci, a są też takie, które czyhają w norkach. Te są jeszcze trudniejsze do obserwacji pod względem ewentualnego terytorium osobniczego.
Temat w sumie fascynujący.
Osnuwikowate tkają takie baldachimy. Zauważa się je właśnie najlepiej jesienią, kiedy sieci są wilgotne przy odpowiednim oświetleniu.
Nawiązując do poprzedniego wpisu – pająkom tym nie podawano kofeiny 😉
A skąd wiesz? Ja na pewno nie podawałem, ale to tyle, co mogę na ten temat powiedzieć. Czy na pewno żadna z roślin na tej łące nie może być źródłem kofeiny?
Bo pająki po kofeinie budują dziwne pajęczyny
Nawet jeśli któraś z roślin na tej łące jest źródłem kofeiny, to pająk musiałby najpierw skonsumować owada nabuzowanego tą używką 😉
To znaczy, że podczas porannego spaceru z psem po łące, można jeszcze do tego wypić kawkę z pajęczyny 🙂