Instynkt stadny
Zanim jeszcze słowo „leming” nabrało pejoratywnego znaczenia, z kolegami z klasy licealnej wymyśliliśmy zasadę leminga. O lemingach w tamtym czasie (ponad 20 lat temu) wiedzieliśmy tylko tyle, że od czasu coś je bierze i jak jeden mąż wędrują w stronę morza i spadają jeden za drugim w jego toń. W gruncie rzeczy nigdy nawet nie sprawdziłem, czy tak jest. Nie jest to istotne. Istotne zaś jest to, że leming stał się symbolem pewnego odruch stadnego i podążania za tym, kto jest przed nim.
Naszą zasadę leminga można by sformułować krótko jako regułę, że pierwszy wyznacza regułę, którą podążają inni. Oczywista sprawa, że nie była to obserwacja systematyczna, ale na pewno była to obserwacja uczestnicząca. Bryła budynku szkoły to prostopadłościan o klatkach schodowych po przeciwnych jego krańcach. Zauważyliśmy, że gdy w trakcie przerwy szliśmy klasą od jednej sali do drugiej wszyscy często podążali za tym, kto przed nim, a ten pierwszy miał z kolei wybór drogi. Na ogół droga ta była wybierana sensownie według zasady „najkrócej – najszybciej”. Ale zdarzało się, że ta pierwsza osoba obierała jakąś dziwną trasę, która była drogą dłuższą i nieco bezsensowną, a jednak wszyscy szli za nią.
Kiedy już szczęśliwie sformułowaliśmy zasadę leminga zrobiliśmy raz psikusa. Świadomie zaraz po dzwonku zerwaliśmy się z miejsc i czekaliśmy chwilę przy wyjściu, żeby powstał tłok. A potem ruszyliśmy do sali lekcyjnej, ale najdziwniejszą z możliwych tras. Krótko mówiąc, obeszliśmy budynek szkoły po ósemce, tak jak w popularnej grze w węża na komórki. Skutek był zgodny z naszymi oczekiwaniami – wszyscy z klasy szli za nami (lub prawie wszyscy), mimo że bezsens naszych działań stawał się coraz bardziej widoczny. Im bardziej był on widoczny, tym objawy większej frustracji docierały do naszych uszu. W końcu zaprowadziliśmy klasę do odpowiedniej sali.
Niesetety nikt z nas nie wpadł na myśl, żeby na temat zasady leminga zrobić publikację. Mamy bowiem oto obserwację i hipotezę oraz eksperyment, który ma dowieść słuszności hipotezy. Pewnie nie bylibyśmy pierwszymi jej odkrywcami, ale może w ten spektakularny sposób rozpoczęlibyśmy nasze kariery akademickie. W tamtych czasach nie było to nam w głowie, mimo że dziś każdy z nas jest z nauką związany.
Oczywiście wszystko to opisuję niepoważnie, ponieważ i nasze działanie w gruncie rzeczy było niepoważne, a od naszej potocznej obserwacji do poważnej nauki jednak byłaby droga daleka. Wiem, że współcześnie „leming” to słowo o negatywnej konotacji społeczno-politycznej. A szkoda, bo my formułując swoją zasadę, takich myśli w ogóle nie mieliśmy.
Grzegorz Pacewicz
Foto: Leo Suarez, Creative Commons
Komentarze
Kto widział ten film, zna całą prawdą o lemingach 😎 😉
Zachowania instynktowne nie są wynikiem racjonalnego i świadomego namysłu. Lider podejmuje decyzję, a stado podąża za nim oszczędzając czas, który indywiduum zmarnowałoby na namysł i podjęcie jednostkowej decyzji. No i jeszcze chaos by wyszedł, gdyby każdy leming wybrał inny kierunek 🙄
Tylko trzeba mieć szczęście do dobrego lidera. Albo samemu zdolności przywódcze 😉
Osobiście lubię czasem obserwować zachowania cudze i własne w sytuacjach, gdy ktoś musi pierwszy…
Na przykład, kiedy przed koncertem trzeba zaparkować rower, a wszystkie oficjalne miejsca są już zajęte. Szukający miejsca zgrzytając zębami wędrują na parking odległy o kilkadziesiąt metrów. Jest jednak pusty plac między klombami tuż przy sali koncertowej. Nie ma tam zakazu parkowania, ale jakoś nikt dotąd nie odważył się postawić tam roweru. Stawiam swój, po chwili jest już 20 następnych.
Albo w górach. Wszystko zasypane śniegiem, jest teoretycznie kilka możliwych tras, aby dotrzeć do określonego miejsca, ale jest jeden ślad. Ktoś już tędy szedł. Instynktownie zakładam, że się znał i wybrał wariant optymalny. Dlaczego tak sądzę? Przecież przekonam się dopiero u celu. Czy to już instynkt stadny?
Markot – ta pierwsza sytuacja o której piszesz to dokładnie efekt owczego pędu. Pewien punkt tabu jest przełamany – przez przypięcie Twjego roweru, a za Tobą podążają pozostali.
W drugiej sytuacji to po prostu racjonalizm. Wybierasz ścieżkę, która ma jakieś szanse na bycie tą właściwą.
I w jednej, i w dugiej sytuacji, jakieś symptomy instynktu stadnego są.
Pani Karolino, dziękujemy za komentarz, niemniej w ramach szaleństwa, niekoniecznie naukowego, usunęliśmy reklamowe linki z nagłówka.
Akurat leming jest przykładem absurdalnym, sławna teza o lemingach jest nieprawdziwa (chociaż ponoć wejść w wodę potrafią, a część nawet dopływa do innego brzegu, gdzie jest mniejsze zagęszczenie leminga na powierzchnię życia dla leminga). Ale już stado owiec wejdzie w przepaść, jeśli przewodnik spadnie.
Ludzki mózg to jakieś 2-3% masy ciała. Procent dowozu energii jest dziesięciokrotnie większy. Nic dziwnego, że stara się przyoszczędzić, jak może, często zdając się na inne osobniki. Skoro one jakoś postępują i żyją, znaczy, że to niebezpieczne nie jest. A więc można tak robić.
1) Nie uważam, żeby określenie leming miało generalnie negatywną konotację. Zapewne w ustach niektórych ludzi tak ma być, ale ja byłbym gotów powiedzieć o sobie „leming” i absolutnie by mi to nie przeszkadzało.
2) @Mpn i @Markot: Istnieje więcej powodów, żeby zachowywać się stadnie, niż tylko oszczędność energii na myślenie. Pozwolę sobie wymienić kilka przykładów wymyślonych naprędce:
a) potrzeba utrzymania spójności grupy, w której członkowie mają dużą specjalizację i nie mogą się łatwo wzajemnie zastępować (to o homo sapiens)
b) korzyść z poruszania się grupą, gdy główne drapieżniki polujące na dany gatunek są terytorialne (pewnie barany)
@J. Ty,
W publicystyce blogerskiej okołpolitycznej to określenie jest raczej negatywne, chociaż pełni też pewne funkcje opisowe.
A jeszcze inne przykłady – w kolejce np. na poczcie jak są czynne dwa okienka. Raz jest jedna kolejka, raz dwie. Wszystko zależy od tego, jak zaczną pierwsze osoby.
@GP
Pewnie zależy, gdzie się tę „publicystykę blogerską okołpolityczną” czyta.
Zwracam uwagę, Homo, nie homo 🙂
Korzyści poruszania się w grupie to też szansa na pomoc w razie potrzeby. Indywidualista może liczyć tylko na siebie, członek grupy – na kolegów. Chyba że jest ekstremalnym himalaistą, to koledzy najwyżej popatrzą przez lornetkę, aby opowiedzieć, gdzie go ostatni raz widzieli…
U zwierząt zachowania grupowe mają niebagatelne znaczenie dla przeżycia większości i tam działanie instynktu stadnego jest niesamowicie fascynujące np. gdy się ogląda zachowanie ławicy małych rybek wobec stada rekinów albo chmary szpaków wobec ptaków drapieżnych itp.
@J.Ty,
Ja czytam w domu. 🙂 Na serio – popularne portale blogerskie, jak salon24.pl
@GP
Ja też czytam w domu.
Kto by pomyślał, jak wiele zależy od tego, gdzie kto mieszka.
Albo, że pytanie „gdzie” ma tyle podtekstów… 🙂
Przypomniałem sobie poważny pozytywny przykład zachowania typu leming, wypróbowany na mnie samym.
Wiele lat temu spędziłem rok jako postdok w Australii. To kraj podobny do USA w tym sensie, że trudno w nim funkcjonować bez samochodu. Kupiłem więc jakiegoś sympatycznego starocia i jeździłem.
Ruch w Autralii jest lewostronny i na początku to był dla mnie poważny problem, bo zrozumieć intelektualnie jak to działa jest dużo łatwiej niż przezwyciężyć wkodowane przez lata odruchy z Europy. I tutaj metodą jest lemingowatość: jeśli wokół jest wiele innych pojazdów zachowujących się zgodnie z zasadami, naśladując je można bez specjalnego trudu jeździć poprawnie mimo odwrotnych przyzwyczajeń. Tylko czasem rano, gdy ruszałem z parkingu na bocznej uliczce i wokół nikt nie jechał, zaczynałem jechać po prawej, czyli „pod prąd”.
Faktycznie, obserwowanie i naśladowanie zachowania innych, a zwłaszcza tubylców, znacznie ułatwia przystosowanie do życia w obcym środowisku i oszczędza niejednego guza 😉
Podobno niedługo po przystąpieniu Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej w Brukseli powstał (w ramach ujednolicenia) projekt wprowadzenia tam (w GB) ruchu prawostronnego. Aby przejście było łagodne, zaproponowano tę zmianę na początek tylko dla ciężarówek 😎 😉