Jak zamrozić monitoring
Dzień Mokradeł, w tym jezior, minął. Zima już raczej bliżej końca niż początku (choć co się jeszcze stanie w tym zakresie, trudno przewidywać). Z obiema tymi rzeczami zupełnie przypadkiem zbiegło się mi ostatnio natknięcie na publikację Sziwy i Jańczaka Extreme values of ice cover thickness and ice phenomena duration on lakes in Poland w „Limnological Review” z 2009 r. będącej przeglądem monitoringu zjawisk lodowych na polskich jeziorach.
„Limnological Review” to polskie pismo o nie najwyższej punktacji (wg listy ministerialnej z 2012 r. – 5 pt, lista B, a więc JIF=0, choć są starania o miejsce na liście A), a sam artykuł nie niesie przełomowych dla nauki treści. Po prostu zebrano dane gromadzone przez IMGW dotyczące dat pojawienia się i zaniku pokrywy lodowej oraz jej grubości w poszczególnych miesiącach. Najbardziej spójne dane dotyczą lat 1971-2005 i 40 jezior. Najdłuższy ciąg dotyczy Gopła, gdzie rozpoczęto stałe obserwacje już w 1929 r.
Wnioski nie odbiegają od tego, czego można oczekiwać. W wieloleciu 1971-2005 uśrednione polskie jezioro mogło zaczynać zamarzać 14 listopada (trwała pokrywa od 21 listopada), największą grubość tafli (średnio 56 cm) osiągało w marcu i rozmarzało najpóźniej 14 kwietnia (nietrwałe pokrywy 19 kwietnia). Im dłużej trwało zlodzenie, tym większa była maksymalna grubość. Długość zlodzenia (i jego grubość) zmieniały się skokowo z roku na rok i chociaż aż w przypadku 16 jezior na 40 maksimum osiągnęły w 1996 r., to trendy wyraźnie wskazują, że w ciągu tych kilkudziesięciu lat wartości obu parametrów maleją. Mówiąc wprost – są dowody na ocieplenie klimatu (przynajmniej w tym okresie). Inne niezaskakujące obserwacje, to to, że jeziora mazurskie (włączając w to polską część Pojezierza Litewskiego) i kaszubskie zamarzają na dłużej niż jeziora zachodniopolskie. Mniej oczywiste jest to, że jeziora przymorskie zamarzają jako jedne z pierwszych. Tu decyduje nie tyle klimat, który nad Bałtykiem przecież jest łagodniejszy, ale ich płytkość. Położone w ich pobliżu głębokie jeziora kaszubskie (Charzykowskie i Wdzydze) np. w ogóle nie zamarzały przed grudniem, podczas gdy Łebsko i Gardno mogły zaczynać już 1 listopada, podobnie jak Śniardwy czy Wigry (ale za to tajały nie później niż już w pierwszym lub drugim tygodniu kwietnia). Rekord grubości (75 cm) należy do Gopła z 1929 r., ale należy pamiętać, że w tym okresie nie badano innych jezior.
Parę innych danych zaintresowani sami mogą wyciągnąć, bo publikacja jest dostępna w Internecie. Mnie nie chodzi o referowanie tego artykułu, tylko o podanie przykładu pracy polegającej na zestawieniu danych monitoringowych. Użyję ich w swojej pracy i nie tylko ja. I mimo że jej wykonanie nie wymagało przebłysku geniuszu, to jest ona pożyteczna. Natomiast jak zaznaczyłem wcześniej, jest zupełnie niedoceniona przy zastosowaniu punktacji. Żadna instytucja dająca granty naukowe nie da pieniędzy na tak nieinnowacyjne projekty, jak monitoring. Może i rzeczywiście naukowcy powinni zajmować się wysoką nauką, a monitoring zostawić służbom niemalże technicznym. Akurat do zaobserwowania zlodzenia nie trzeba nawet magistra hydrologii. Do zmierzenia grubości tafli też nie. I owszem, ten monitoring robi IMGW nie tyle jako placówka naukowa, ile jako Państwowa Służba Hydrologiczna.
Gorzej, gdy pieniędzy brakuje nie tylko dla naukowców, ale i dla służb. Wśród różnych monitoringów wykonywanych na publiczne zlecenie jest np. monitoring ptaków lęgowych. Jego wyniki można obejrzeć w publikacjach Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, częściowo też na jego witrynie. Monitoring ptaków jest tak monumentalnym zadaniem, że nie wykonują go służby ochrony środowiska czy inspekcji środowiska, tylko zlecane jest to instytucjom/organizacjom ornitologicznym, których członkowie (ptakoluby, niekoniecznie ornitolodzy), w dużej mierze na zasadzie wolontariatu, zbierają dane z całego kraju. W roku 2012 jednak będzie luka w danych. Otóż system przepływu pieniędzy z jednej szuflady budżetu do drugiej za pośrednictwem paru ministrów i funduszy celowych sprawił, że przetarg na wyłonienie wykonawcy można było ogłosić dopiero jesienią 2012, kiedy ptaki już przymierzały się do migracji. W ten sposób system promowania z jednej strony badań innowacyjnych kosztem badań „staroświeckich”, z drugiej zaś system zabezpieczania przed niekontrolowanym wydatkowaniem środków publicznych rozbiły się o prawa natury. Pieniądze zostały zamrożone w budżecie, dane odleciały do ciepłych krajów.
Poprzedni akapit to realizacja pewnego czarnego scenariusza, na szczęście fikcyjnego. W praktyce odbyło się nieco inaczej. Przepływy, a później czas trwania przetargu rzeczywiście groziły takim skutkiem, ale wykonawcy, mimo że nie byli pewni, czy ostatecznie dostaną za to wynagrodzenie, zbierali dane w odpowiednim czasie. Zatem mogli stanąć do przetargu z częściowo już zebranymi danymi. Jeśli jednak system monitoringu ma się opierać na wolontariacie z jedynie wizją przyszłego wynagrodzenia, to nie można uznać go za właściwie działający.
Piotr Panek
Fot. Piotr Panek
Komentarze
Największą słabością każdej pracy badawczej, jest pozyskiwanie i wstępna obróbka danych. Różna jakość obserwacji lub ankietowania, a potem statystyka mogą istotnie wypaczyć dane. A że tak podstawowa i rzutująca na dalsze prace czynność ich zbierania nie jest nadzbyt ceniona w rankingu naukowym? No, cóż..
„Otóż system przepływu pieniędzy z jednej szuflady budżetu do drugiej za pośrednictwem paru ministrów i funduszy celowych sprawił, że przetarg na wyłonienie wykonawcy można było ogłosić dopiero jesienią 2012,”
Najwazniejsze wszakze ze projekt koncowy bedzie mial oprawe odpowiedniego koloru a logo sponsorujacej instytucji bedzie przylepione w odpowiednim miejscu
@AL.
Trafione w sedno.
@Kagan
Oczywiście. Właśnie dlatego to dobrze, aby takich danych było dużo i niewyrywkowo. W tym świetle dane z polskich jezior z 2 połowy XX w. dokładają cegiełkę do w miarę spójnego obrazu zmian klimatu globalnego.
Monitoring ptaków polskich z kolei trwa już coś koło dziesięciu lat. Samo stwierdzenie, że skoro przez te 10 lat populacja gawrona spadła o jedną trzecią nie pozwala na wiarygodną ekstrapolację, że za sto lat już go nie będzie, ale pozwala zastanawiać się, się czy taki spadek to zwykła fluktuacja, czy objaw czegoś, co może niepokoić.
@Piotr Panek
Jak bardzo szalonym naukowcem być trzeba, żeby się zajmować takim tematem (to ironia). Smutno się robi bo dotyczy to wszystkich innych dziedzin życia i działalności. Problem polega także na tym, że do prawidłowego prowadzenia działalności – tu obserwacji – potrzebne jest odpowiednie wyposażenie, np samochody (banał), lunety, itp. To kosztuje i ma wpływ na cenę. Zawsze się znajdzie ktoś, kto ma starsze, tańsze, kombinowane, zużyte, akurat zbędne wyposażenie i policzy za nie mniej wygrywając z miejsca przetarg. To działa na początku tyle, że poziom usługi jest gorszy. By podnieść poziom trzeba zainwestować, co skutkuje wyższymi kosztami i grozi przegraniem przetargu. I tak dookoła.
Czy nie uważa Pan, że szaleni naukowcy/czyni powinni zająć się skutkami tak prymitywnego myślenia o społeczeństwie, gdzie nie liczy się nic historycznego, doświadczenia i dostarczana jakość pracy a tylko aktualne koszty. Było takie przysłowie: tanie mięso psy jedzą.
„za pośrednictwem paru ministrów i funduszy celowych”
Niedawno przypadkowo natknąłem się w sieci na pracę habilitacyjną zrobioną na jednej z tradycyjnie uważanych za „dobre”, polskich uczelni technicznych. Była dużo gorsza niż przeciętny raport powstały po jednym z kilkunastu DOE, jakie robi – bo jak inaczej? – zwykły inżynier „na produkcji” za kałużą. Gorzej zebrane dane, mniej danych i dziecinne błedy w czymś co miało udawać analizę statystyczną. Technicznie tragedia ale karierowo – sukces!
Nie wyobrażam sobie, aby w polskim przemyśle, nawet jeżeli jest to tylko montaż lub produkcja według cudzych projektów, był możliwy tak niski poziom eksperymentów czy analiz. Ekonomicznie było by to zabójcze i dla każdego oczywiste. W związku z tym mam pytanie.
Czy badania albo chociażby synteza istniejących danych na temat owych zalodzeń jezior nie ma jakiegoś komercyjnego odbiorcy, który mógłby dopomóc nie tylko dokładając się do „paru ministrów i funduszy celowych”
ale także wymusić pewien minimalny poziom naukowy?
Jeżeli w tym akurat przypadku żadne przedsiębiorstwo (rybackie? turystyczne?) nie miałoby ekonomicznego interesu, to czy znaczy to, że mój pomysł włączania przedsiębiorstw „w ogóle” nie ma sensu?
Tamta habilitacja ciągle stoi mi przed oczami i straszy…
Inne spostrzeżenie – bardzo dużo polskich politechnicznych prac magisterskich to nic innego jak tylko przetłumaczona kwerenda biblioteczna. Kilkadziesiąt cudzych arykułów czy innych publikacji przedstawione jako „przegląd” albo „aktualny stan” czegoś tam. Zero intelektualnego wkładu własnego. Niegdysiejsze prace dyplomowe wymagane w dobrych technikach elektronicznych stały na poziomie dzisiejszych doktoratów, gdyż przynajmniej dokumentowały fizycznie wykonane urządzenie, analizowały jego działanie i postulowały możliwe przyszłe ulepszenia. PLUS zawierały przegląd literatury tematu i aktualnego stanu techniki. Z punktu widzenia rozwoju nauki, szczególnie na świecie, dalej było to zero, ale na technikum więcej niż bardzo usprawiedliwiało bycie dumnym z (dawnego) poziomu.
Dzisiaj to „zero” to doktorat na polskiej uczelni. Znam osoby, które wyemigrowały właśnie z tego powodu, iż groził im taki poziom doktoratu.
kagan: „ekstrapolacja obecnych trendow w przyszlosc nie ma nic wspolnego z nauka.”
Wydaje mi sie ze prognozowanie („forecasting”) jest calkiem dobrze zdefiniowana i szacowna dziedzina nauki
zza kaluzy: „Dzisiaj to ?zero? to doktorat na polskiej uczelni. Znam osoby, które wyemigrowały właśnie z tego powodu, iż groził im taki poziom doktoratu.”
Otoz, sasiedzie zza kaluzy, jakis czas temu wyladowalem jako Visiting Professor na pewnym amerykanskim uniwersytecie. Nie byl to MIT, ale tez nie byl University of Kalabambuko.
Po paru dniach polazano mi z duma pakamere gdzie stalo duzo manuskryptow oprawnych w okladki. Przekartkowalem kilka i zauwazylem ze jak na prace magisterskie to niezbyt ambitne. „Jakie magisterskie?” oburzono sie. „To nasze najlepsze parce dokltorskie!’.
Zrozumialem ze dlugo tam miejsca nie zagrzeje. I mialem racje.
Sluze roznymi innymi dykteryjkami na temat taki ze w USA TEZ nei wszystko sie swieci. Ale jak idzie o prace polskie w dziedzinie inzynierii, to w zasadzie ma Pan racje. Oczywiscie, sa wyjatki, i to nie takie zupelnie wyjatkowe wyjatki. Sa „szkoly naukowe” ktore produkuja wyroby calkiem niezle. Lepsze niekiedy od tych amerykanskich. Niestety, raczej nie z Panskiej dziedziny…
Pewnie gdyby jakiś ośrodek rekreacyjny albo gmina chciały się zareklamować „Nasze jezioro najpóźniej/najwcześniej zamarza w Polsce/w województwie/na Pojezierzu Koziowólskim” (nawet jeśli by nie miało to żadnego wymiaru praktycznego, ale zwykły ciekawostkowy), to może i jest jakiś pomysł na sponsoring. No ale przed badaniem sponsor nie miałby pewności, że jego jezioro akurat okaże się w jakikolwiek sposób nieprzeciętne, więc czemu miałby sponsorować badania (które musiałyby parę lat potrwać i objąć duży obszar, żeby ten rekord miał jakiś sens) o niepewnym wyniku? Skoro już zaś i tak IMGW badania zrobił, to mógłby je wykorzystać i już. Hm… może to dlatego IMGW tak niechętnie dzieli się danymi. Może liczy na zyskowną sprzedaż. 😉
Tyle że tego typu reklama chyba przekracza poziom naszego przemysłu turystycznego….
kagan: @A.L. ? prognozowanie (?forecasting?) nie polega na ekstrapolacji obecnych trendow! ”
Nie wiem skad Pan czerpie swoja pewnosc. Proponuje otworzyc dowolna ksiazke na temat MATEMATYCZNYCH metod prognozowania i poszukac rozdzialu Trend Analysis. Jako przyklad spod uzego palca proponuje
The Statistical Analysis of Time Series (Wiley Classics Library), T. W. Anderson
Jest to absolutna klasyka; na 700 stron tekstu pierwsze 160 stron to wlasnie Trend Analysis; podobnie ostatnie 60 stron
Gdyby sie Panu chcialo poglebic temet, proponuje lekture (uwaga – tam jest matematyka)
http://www.econ.cam.ac.uk/faculty/harvey/trend.pdf
autotstwa faceta z Faculty of Economics and Politics w Cambridge
Nie ma problemow ze znalezieniem na sieci wiekszej ilosci materialow na temat trendow w szeragach czasowych, ekstrakcji trendow, ich zastosowania do prognozowania oraz papierow na temat oceny wiarygodnosci prognoz wykorzystujacych analize trendow. Trzeba tylko poszukac.
kagan: „to oszczednosci polegajace na zamianie metali na tworzywa sztuczne okazaly sie w mojej analizie dosc iluzoryczne”
No to Pan sie pomylil, niestety
kagan: @A.L. ? prognozowanie (?forecasting?) nie polega na ekstrapolacji obecnych trendow! ?
Nie wiem skad Pan czerpie swoja pewnosc. Proponuje otworzyc dowolna ksiazke na temat MATEMATYCZNYCH metod prognozowania i poszukac rozdzialu Trend Analysis. Jako przyklad spod uzego palca proponuje
The Statistical Analysis of Time Series T. W. Anderson
Jest to absolutna klasyka; na 700 stron tekstu pierwsze 160 stron to wlasnie Trend Analysis; podobnie ostatnie 60 stron
Tu byl link
Nie ma problemow ze znalezieniem na sieci wiekszej ilosci materialow na temat trendow w szeragach czasowych, ekstrakcji trendow, ich zastosowania do prognozowania oraz papierow na temat oceny wiarygodnosci prognoz wykorzystujacych analize trendow. Trzeba tylko poszukac.
kahan: „Czesci ?plastykowe? ida na wysypisko smieci, a czesci metalowe do huty”
czesci plastykowe ida do „recycling”. Serwisy samochodowe maja taki obowiazek
kagan: „Szeregi czasowe (time series) mialem na studiach. Wiem wiec, ze mozna je uzywac tylko do interpolacji i analizy przeszlosci, a nie do ekstrapolacji”
Na Monash tak ucza?
Niech Pan sobie pogogluje pod time series forecasting i poszuka na Amazonie ksiazek majacych w tytule Time Series Forecasting. Wikipedia tez moze byc.
Oczywista, że mogą zajść czynniki niespodziewane. Może np. spaść kometa i zmienić znienacka warunki. Niemniej, mimo pewnej niesprawdzalności, rolnicy np. widząc nadciągającą ciemną chmurę na pół horyzontu po upalnym dniu, ekstrapolują to i składają suszące się siano w stogi. A przecież wiatr może nagle zmienić kierunek i posunąć chmurę w inne miejsce. Jadąc zaś krętą drogą, kierowcy ekstrapolują, że bezwładność utrzyma ich kierunek (zwrot, hehehe) jazdy i przeciwdziałają jej, kręcąc kierownicą. Oczywiście pomiędzy taką ekstrapolacją, a ekstrapolacją umiejscawiającą Wieżę Eiffela w kupie gnoju jest różnica we wiarygodności. Ekstrapolacja losu gawrona w Polsce na podstawie dziesięcioletniej obserwacji jest bliższa temu drugiemu końcowi, ale po to są badania naukowe, żeby zwiększać przewidywalność.
Przewidywanie – przepraszam za wypisywanie oczywistości – to nie tylko przykładanie linijki czy krzywika do papieru milimetrowego z naniesionymi punkcikami reprezentującymi przeszłe wydarzenia i ciągniecie kreski w przyszłość. To czasami używanie mózgu i dostrzeganie praw fizyki. Bez równań Arrheniusa czy Eyringa nie mógłbym rozumnie analizować psujących się podzespołów ani rekomendować właściwych testów dla nowych elementów składowych takich systemów. Istnieje wiele takich, bardzo ścisłych narzędzi, np. teoria mechaniki i propagacji pęknieć czy teoria korozji chemicznej. Być może zresztą zamiast pisać te moje oczywistości powinienem wystosować kondolencje dla rodziny kagana, gdyż jest całkiem możliwe, że zginął on porażony prądem podczas uruchamiania komputera. Przycisk ze złego plastyku stał się nagle świetnym przewodnikiem prądu i poraził.
kagan: „Tyle, ze separacja tworzyw sztucznych jest bardzo trudna, a wiec bardzo kosztowna, a ich ?recycling? jest jeszcze drozszy niz np. gumy. Poza tym, to co sie dzieje z czesciami ?plastykowymi? z tych licznych obecnie porzuconych samochodow? Najczesciej sa one spalone na miejscu porzucenia, a na zlom, a pozniej do ?recyclingu? trafia tylko to, sie w nich nie spalilo, czyli glownie czesci metalowe”
Byc moze w Nowej Zelandii czy innej Tasmanii samochody wycofane z uzytku sie porzuca i pali. Tu gdzie mieszkam, za porzucony samochod mozna pojsc siedziec, a samochody wycofane z uzytku poddaje sie procesowi skomplikowanego recyclingu. Ktory okazuje sie doskonalym biznesem. Podobnie jak recykling urzadzen elektronicznych, czy po prostu domowych smieci.
Niezaleznie od wszystkiego, udzial tworzyw sztucznych w produkcji samochodow systematycznie wzrasta, bo ich produkcja jest tansza, czesto sa bardziej wytrzymale i dlugowiecznie niz metal i kosztuja mniej. No i samochod z takimi czesciami wazy mniej, co pzreklada sie wprost na zuzycie paliwa.
W sieci jest sporo informacji na ten temat; linkow nie podaje bo spam filter nie przepuszcza
kagan: „Rownie dobrze mozna polecic tak liczne ksiazki na temat astrologii? A na dobrych uniwersytetach ucza zas, ze nie mozna ekstrapolowac bieazacych badz dawniejszych trendow w przyszlosc, gdyz nie ma zadnych gwarancji, ze przyszle tredy beda podobne do biezacych badz dawniejszych trendow”
Mamy widac inne definicje „dobrych uniwersytetow”
Prognozowanie jest dwojakiego rodzaju. Pierwsze to prognozowanie przy pomocy szklanej kuli, fusow od kawy, wnetrznosci kurczaka, lania wosku itede. Oraz glebokiego przekonania.
Drugie to prognozowanie przy pomocy modeli matematycznuch. Efektywnie rozni sie od tego pierwszego tym, ze wraz z prognoza podaje sie jakosciowe oszacowanei rzetelnosci prognozy, to znacy, z grubsza, prawdopodobienstwo tego ze moze sie ona zrealizowac. Nikt nie bedzie publikowal prognozy na 10 lat, jezeli interwal rzetelnosci wynosi 3 miesiace.
Pierszy sposob uprawiany jest przez politologow, ekonomistow, specjalistow od global warming i podobnych.
Drugi, przez matematykow, inzynierow, statystykow, i ogolnie – naukowcow
P.S. rekomenduje uwagi zza kaluzy z ktortmi sie w 100 procentach zgadzam
@Panek – zgoda, ekstrapolacja ma sens w technice, kiedy znamy zasady na jakich dziala dane urzadzenie, a wiec na podstawie danych zebranych np. o silnikach spalinowych, mozemy „przewidziec” jak dlugo bedzie taki silnik prcowac bez smarowania. Ale cio innego jest w biologii, a szczegolnie naukach slolecznych (ekonomia, socjologia), gdzie te nechanizmy fnkcjonowania sa slaboznane (biologia) albo praktycznie nieznane (ekonomia, socjologia) i wowczas to prognoowanie oprte na analizie znanych z przeszlosci trednow nie ma sensu.
Errata – mialo byc oczywiscie naukach SPOLECZNYCH.
@zza kałuzy – nie ma strachu!. Moj komputer ma zasilanie niskim napieciem, a wiec porazic sie pradem elektrycznym moglbym tylko, gdyby uszkodzil sie np. kabel doprowadzajacy prad o napieciu 230V do transformatora polaczonego z prostownikiem, ktory jest w osobnej obudowie niz moj komputer (tzw. laptop). Tak wiec moze i jestes, kałuzy, dobrym inzynierem, ale zarty to masz na bardzo marnym poziomie. Poza tym, jak to juz pisalem, ekstrapolacja ma sens tylko w technice i naukach scialych, kiedy znamy zasady na jakich dziala dane urzadzenie (system), a wiec na podstawie danych zebranych np. o silnikach spalinowych, mozemy ?przewidziec? jak dlugo bedzie taki silnik pracowac bez smarowania. Ale co innego jest juz w biologii, a szczegolnie w naukach spolecznych (ekonomia, socjologia), gdzie te nechanizmy fnkcjonowania sa slabo znane (biologia) albo praktycznie nieznane (ekonomia, socjologia) i wowczas to prognozowanie oparte na analizie znanych z przeszlosci trednow nie ma praktycznie zadnego sensu.
@A.L. czesc I
Wszedzie w krajach OECD jest NIElegalne porzucanie starych samochodow, ale tez wszedzie sie tam ono zdarza, szczegolnie w przypadku pojazdow skradzionych. Chyba nie twierdzisz, A.L., ze w USA nie kradna samochodow, ale jedno jest pewne – to, ze nie bywasz, ze zrozumialych powodow, w dzielnicach do ktorych policja tez raczej nie zaglada, a wiec nie masz pojecia, ile to samochodow konczy swoj ‚zywot’ w USA wlasnie poprzez spalenie, ew. utopienie w glebokiej wodzie. Zas separacja czesci ‚plastykowych’ jest procesem pracochlonnym, a wiec nie ma z nia wiekszego problemu w USA, gdyz tam zatrudnia sie do niej na ogol nielegalnych imigrantow (w tym tez i z PL, ale na ogol to z Meksyku), ktorym sie placi nedzne centy za godzine ich pracy, stad ten ‚recykling’ jest w USA doskonalym biznesem, gdyz gdy trzeba by bylo uczciwie placic pracownikom przy nim zatrudnionym, to by to sie zupelnie nie oplacalo bez olbrzymich subwencji rzadowych, czyli z kieszeni podatnikow.
I zgoda, udzial tworzyw sztucznych w produkcji samochodow systematycznie wzrasta, bowiem ich produkcja jest tansza niz metali (przynajmniej do czasu kolejnych podwyzek cen ropy naftowej), ale oznacza to na ogol spadek jakosci samochodow. Doskonaly przyklad, choc nieco z innego poletka, to plastykowo-kompozytowy B787 (dawniej Dreamliner, obecnie Nightamareliner). ktory jest oczywiscie supernowoczesny i sliczny, bo amerykanski, tyle ze ci tepi urzednicy z Europy nie pozwalaja mu, niewiadomo czemu, latac, mimo iz ma on najnowoczesniejsze, czesciowo „plastykowe” oraz amerykanskie, czyli najlepsze, akumulatory litowo-jomowe!
Poza tym, to aluminium nie jest o wiele ciezsze (wl. ‚gestsze’) niz tworzywa sztuczne – gestosc Al to 2,7 g/cm3 a gestosc np. politetrafluoroetylenu (PTFE) to 2.1 – 2.25, a tylko Polietylen (PE) 0.92 – 0.96 oraz Polipropylen (PP) 0.89 – 0.91 (te same jednostki czyli gramy na centymetr szescienny) sa wyraznie ‚rzadsze’ a wiec i lzejsze, zas korzysci z mniejszego zuzycia paliwa na skutek zamiany metali na ‚plastyki’ sa w duzej czesci zmniejszone przez zwiekszone zuzycie ropy naftowej do produkcji owych tworzyw, zas ‚dlugowiecznosc’ owych tworzyw jest raczej dzis ich wada, a nie zaleta, gdyz porzucony przedmiot metalowy niejako sam sie rozklada (rdzwieje), a porzucony kawalek plastyku jest praktycznie niezniszczalny i latami zasmieca srodowisko. I na koniec tego tematu – w Australii raz czy dwa razy do roku odbywa sie zbiorka tzw. gabarytowych smieci, ktore sa wystawiane na trawniki przed domami. Poniewaz na antypodach tez jest dzis recesja, i to potezna, a wiec i wysokie bezrobocie, to wiele osob zajmuje sie zbieraniem owych ‚gabarytowych’ smieci. Jednakze nikt z tych ‚zbieraczy’ nie zabiera ‚plastykow’ ani opon gumowych – powodzeniem ciesza sie zas metale (skup zlomu) oraz drewno (jako surowiec do wyrobu np. mebli albo jako paliwo).
W sieci jest sporo informacji na ten temat; linkow nie podaje bo spam filter nie przepuszcza
kagan: ?Rownie dobrze mozna polecic tak liczne ksiazki na temat astrologii? A na dobrych uniwersytetach ucza zas, ze nie mozna ekstrapolowac bieazacych badz dawniejszych trendow w przyszlosc, gdyz nie ma zadnych gwarancji, ze przyszle tredy beda podobne do biezacych badz dawniejszych trendow?
Mamy widac inne definicje ?dobrych uniwersytetow?
Prognozowanie jest dwojakiego rodzaju. Pierwsze to prognozowanie przy pomocy szklanej kuli, fusow od kawy, wnetrznosci kurczaka, lania wosku itede. Oraz glebokiego przekonania.
Drugie to prognozowanie przy pomocy modeli matematycznuch. Efektywnie rozni sie od tego pierwszego tym, ze wraz z prognoza podaje sie jakosciowe oszacowanei rzetelnosci prognozy, to znacy, z grubsza, prawdopodobienstwo tego ze moze sie ona zrealizowac. Nikt nie bedzie publikowal prognozy na 10 lat, jezeli interwal rzetelnosci wynosi 3 miesiace.
Pierszy sposob uprawiany jest przez politologow, ekonomistow, specjalistow od global warming i podobnych.
Drugi, przez matematykow, inzynierow, statystykow, i ogolnie ? naukowcow
P.S. rekomenduje uwagi zza kaluzy z ktortmi sie w 100 procentach zgadzam
@A.L. – czesc II
PRIMO: Przepraszam, ale zapomnialem wykasowac z poprzedniego wpisu oryginalny tekst A.L.
A teraz ad rem:
SECUNDO: Definicja dobrego uniwersytetu jest dzis wszedzie ta sama – miejsca w uznanych rankingach. Tak wiec (przykladowo) Monash University is ranked in the top one per cent of world universities ? 99th in the world ? according to the Times Higher Education World University Rankings (2012-2013), the 61st university in the world according to the 2012 QS World University Rankings, in the top 150 world universities according to the Academic Ranking of World Universities compiled by Shanghai Jiao Tong University.
The Times Higher Education World University Rankings (2012-2013) rates Monash as one of only six Australian universities in the world?s top 100 and as the 34th university in the world for Clinical, Pre-Clinical and Health.
The QS World University Rankings (2012) rates Monash among:
the top 40 universities in the world for Life Sciences and Medicine
the top 40 universities in the world for Social Sciences and Management
the top 50 universities in the world for Arts and Humanities
the top 60 universities in the world for Engineering and Technology
the top 80 universities in the world for Natural Sciences.
The Academic Ranking of World Universities (2012) rates Monash as the best university in Australia and one of the top 75 universities in the world for Chemistry, the best university in Australia and one of the top 75 universities in the world for Engineering/Technology and Computer Science, the best university in Australia and among the top 100 universities in the world for Computer Science (as a standalone discipline) and in the top 150 for Life and Agricultural Sciences.
TERRTIO: Modele matematyczne sprawdzily sie w naukach scislych i w technice, ale nie sprawdzily sie one w naukach spolecznych, szczegolnie w ekonomii, a to glownie z powodu niskiej jakosci danych. Np. nie ma dyskusji co do definicji temperatury w meteorologii – mierzy sie ja obiektywnie, t.j. zawsze w takich samych warunkach z roku na rok (czyli o tej samej godzinie, zawsze w cieniu, a dokl. w specjalnej ‚klatce’ etc.) zas definicja bezrobocia jest rozna, albo wedlug ILO (MOP), czyli ze jesli ktos przepracuje w tygodniu chocby godzine, to nie jest bezrobotnym, ale takze za bezrobotnych uwaza sie osoby zarejestrowane jako bezrobotne, choc czesc z nich ‚dorabia na boku’, a czesc w ogole nie jest zainteresowana podjeciem pracy (ma np. jakies oszczednosci, pozwalajace na przezycie) , a potrzebuje tylko papierka z urzedu aby np. miec prawo do bezplatnego leczenia. Ponadto, to b. duzo zalezy tez od metody zbierania danych o bezrobociu, gdyz np. w Australii, to w oficjalnych badaniach bezrobocia pomija sie regiony o bardzo wysokim bezrobociu, jako ‚niereprezentatywne’ oraz nie wlicza sie do bezrobotnych tych, ktorzy z checia podejma parce za przecietne wynagrodzenie ofiarowane na rynku pracy w danym zawodzie, ale w ostatnim tygodniu nie szukaly pracy, gdyz jej po prostu nie ma.
Jesli do tych niskiej jakosci danych dodamy tez niskiej jakosci modele, oparte bardzo czesto na mocno nienaukowych zalozeniach i skrajnych uproszczeniach, to nic dziwnego, ze prognozowanie w ekonomii przypomina bardziej wrozenie z fusow niz nauke.
I zgoda, ze im krotszy okres czasu obejmuje dana prognoza, tym bardziej jest ona dokladna, ale tez tym mniej jest ona warta. Ja np. wiem, z prawdopodobienstwiem popelnienia bledu praktycznie zerowym, ze jesli na niebie nie widze chmur i nie ma silnego wiatru, to prognozuje z praktycznie pelna pewnoscia, ze nie bdzie padac w ciagu najblizszej godziny i jesli biore ze soba na spacer parasol, to raczej dla ochrony przed sloncem. Tak wiec za prognoze pogody godzinna, jesli nie jestem np. rybakiem na morzu, to ja nie zaplace ani grosza (centa). Intresuje mnie zas to, czy bedzie padac jutro, gdyz nie wiem, czy isc jutro na plaze, w gory, czy tez raczej do kina. Ale taka prognoza pogody na 24 godziny na przod to czesto sie nie sprawdza, mimo, ze jest ona ‚dzielem’ zawodowych meteorologow, czesto z doktoratami z nauk scislych, poslugujacych sie bardzo zlozonymi modelami matematycznymi opartymi na najnowszej wiedzy, oraz najnowszymi i najszybszymi superkomputerami.
Poza tym, to matematycy i statystycy biora udzial w opracowywaniu modeli matematycznych i ich weryfikacji w obu przypadkach, t,j, nauk scislych i technicznych oraz nauk spolecznych. Regula jest tu prosta jak budowa cepa – im bardziej zlozony system, tym mniej o nim wiemy, a wiec tym mniej bedzie do niego zblizony jego model matematyczny. Silnik spalinowy, o ktorym pisalem juz na tym blogu, jest systemem relatywnie prostym (sam niejeden taki silnik naprawilem, w tym rozbierajac go na czesci skladowe, wymieniajac uszkodzone czesci i skladajac go na nowo). Atmosfera ziemska, mimo iz ‚martwa’ jest zas systemem znacznie bardziej zlozonym, jeszcze bardziej zlozonymi systemami sa zas organizmy zywe, szczegolnie ssakow, a najbardziej zlozonymi systemami, jakie znamy, sa ludzki mozg (i ogolnie mozgi saakow, szczegolnie malp, psow czy kotow) oraz gospodarka w skali wiekszej niz rodzina oraz spoleczenstwo i jego, szeroko pojeta, kultura. Nic wiec dziwnego, ze prognozowanie sprawdza sie tylko w technice, szczegolnie prognozy krotkoterminowe, a zawodzi w naukach spolecznych, ktore zajmuja sie systemami znacznie bardziej zlozonymi niz nauki scisle i techniczne. Stad tez smieszy mnie to przekonanie „scislakow” o ich rzekomej wyzszosci nad przedstawicielami nauk spolecznych, gdyz nie jest sztuka wiedziec wszystko o silniku spalinowym, a sztuka jest wiedziec cokolwiek na temat gospodarki czy spoleczenstwa…
kagan: Niestety, nie moge odpowiedziec w calosci bo jesem w podrozy.
zas co do speawy „scislakow” i ” social science” proponuje udac sie do biblioteki i przelartkowac czasopismo Mathematical Social Science. To rtlko jedno z wiulu czasopism o zastosowaniu matematyki w social science.
Niestety, czasy gdy w social sciences wystarczalo machanie rekami jakos powolo odchodza w niebyt
A jak idie o silnik spalinowy… Doceniam Panskie umiejetnosci zlozenia i rozlozenia silnika. W charakterze dalszego treningu proponowalbym skonstruwanie modelu matematycznego spalania mieszanki w cylindrze, Tez proste
kagan: „?, a poza tym, to modelowanie zjawisk spolecznych, w tym gospodarczych, przy uzyciu tak prymitywnych narzedzi, jakie dostarcza obecnie nam znana matematyka, jest zajeciem jalowym”
Problem polega na tym, ze jako politolog, a nawet technik-energetyk ma Pan zapewne znikome pojecie o „znanej matematyce”
1/ Czy jest dziedzina, na której się pan nie zna?
2/ Czy gdyby wszyscy blogerzy i wszyscy czytelnicy blogów na całym świecie wypisali panu – z góry – certyfikat nieomylności ze wszystkich dziedzin ORAZ przyznali tytuł Cesarza Wszechświata to byłby pan wystarczająco usatysfakcjonowany aby zająć się uprawą marchewki w ogródku albo hodowlą królików? W każdym razie wyrzucił komputer do śmietnika?
Ja w każdym razie wypełniam mój obowiązek wobec tej części ludzkości, która jeszcze nie zbzikowała i tytułuję pana Cesarzem. Cokolwiek pan napisze – ma pan rację. Z kimkolwiek wda się pan w internetowe śmiertelne boje – przyznaję panu bezapelacyjne zwycięstwo. Żeby nie było, że nie chciałem pomóc.
Przepraszam za wypisywanie tu oczywistosci, ale tytuł Cesarza Wszechświata nalezy się panu kaganowi. Żeby żaden uzurpator nie ważył się tego kwestionować!
zza kaluzy: proponuje pogoglowac troche 🙂
kagan: Dziekuje za objasnienie cepa. Przyjemnie sluchac opinii prawdziwego eksperta. Cy to bylo gdzies publikowne?
Kagan: Tak zupelnie na marginesie: zapuscilem google na Monash University modelling. Rezultat? Dostalem kupe linkow do bardzo zaawansowanych modeli matematycznyh, miedzy innymi modelu rownowagi gospodarki i modeli klimatu.
Mysle ze jako godny szcunku profesor na Monash powinien Pan powstrzymac kolgow od podobnych szalenstw i wytlumaczyc in niestosowalnosc matematyki oraz modelowania matematycznego w ogolnosci
kagan: Panskie rozwazania dortczace zdiorow nieskonczonych pokazuja glebie Panskiej wiedzy na temat matematyki. Definicja zbioru nieskonczonego jest deko inna niz Pan byl uprzejmy podac.
kagan: Matematyka finitystow jest jak ser szwajcarski: pelna dziur
@A.L.
Za to matematyka Cantora prowadzi do obłedu!