Nienazywalne
W moim poprzednim wpisie o Wikipedii i nauce zaproponowałem, żeby uczeni sami opisywali w Wikipedii wyniki swoich badań.
Mój tekst skomentował pundit (osoba o takim nicku jest aktywnym i cenionym wikipedystą, sprawującym z wyboru społeczności liczne odpowiedzialne funkcje), pisząc
Pomysł jest niezgodny z zasadami Wikipedii, które zalecają unikanie konfliktu interesów. O ile jeszcze pisanie własnego biogramu przez osobę encylopedyczną jest ok, o tyle promowanie wyników badań już raczej nie do końca. Choć oczywiście zgadzam się, że dodanie publikacji w miejscu, gdzie jest adekwatna, nie powinno być wielkim faux pas.
Piotr Panek odpowiedział
Promowanie wyników własnych badań o randze encyklopedycznej jest jak najbardziej zgodne z zasadami Wikipedii, jeśli tylko nie łamią WP:WER, WP:(N)OR i WP:NPOV. To ostatnie może być dla niejednego naukowca najtrudniejsze.
Oba głosy dają mi pretekst do zastosowania rozumowania z zupełnie innej dziedziny – logiki.
Zacznę od tego, że moim zdaniem oba powyższe głosy są nietrafne.
Zamierzam przeprowadzić tezę, że system pojęciowy Wikipedii nie daje żadnej możliwości sformułowania zasady, że osoba o realnej tożsamości X nie powinna edytować tekstów dotyczących tejże samej osoby X bądź jej dokonań. Co więcej, nie da się wyrazić w języku Wikipedii żadnego w ogóle warunku, który odwoływałaby się do tej tożsamości. W związku z tym nie ma jak o tym mówić. A o czym nie da się mówić, powinno się milczeć, jak nauczał klasyk.
Mam konto na Wikipedii i wiem, że nie zawiera ono żadnych informacji, które umożliwiają identyfikację realnej tożsamości jego posiadacza, a te, które dawałyby jakieś teoretyczne szanse w choćby niektórych przypadkach (adres e-mail, którego zresztą można nie podać), są zastrzeżone i nikt poza samym posiadaczem konta ich nie może obejrzeć. W uzasadnionych przypadkach zaufani użytkownicy, tak zwani checkuserzy, mogą sprawdzić numer IP i cechy oprogramowania komputera, z którego wykonywano edycje. Jednak nawet oni nie mogą (ani nie mają jak) dociekać związku tych danych z tożsamością autorów edycji. A skoro z zasady konta nie można skojarzyć z żadną realną osobą, to w języku bytów obecnych na Wikipedii realna tożsamość posiadaczy kont nie istnieje. To właśnie dlatego żadne odwołania do niej nie są możliwe.
To rozumowanie ma jeden wyjątek: sam posiadacz konta zna własną tożsamość. Jedyne zatem, co można zrobić, to zaapelować do autora, aby powstrzymał się od edycji dotyczących własnej osoby bądź własnych badań. Taka prośba musi być jednak sformułowana w metajęzyku i być skierowana od człowieka do człowieka, odwołując się do bytów i pojęć zewnętrznych wobec samej Wikipedii .
Ten sposób spojrzenia na Wikipedię jest pochodną mojego sposobu traktowania logiki. Kiedy ją uprawiam naukowo (kiedyś intensywnie, teraz coraz rzadziej, bo jestem nomadą i już wywędrowałem gdzie indziej), albo jej uczę, to widzę w niej przed wszystkim język, którym posługują się matematyka i informatyka. Najbardziej interesują mnie w logice te wątki, które polegają na badaniu, co w tym języku można wyrazić, a czego nie można. Ten punkt widzenia był zapewne widoczny w moim tekście o logice temporalnej. Cóż, natura ciągnie wilka do lasu, więc użyłem tej samej metody do opisania jednej z cech Wikipedii.
Jerzy Tyszkiewicz
Ilustracja NatalieMaynor, Flickr (CC BY 2.0)
Komentarze
Zgadza się, dokładnie tak jest – dlatego w Wikipedii nie ma jednoznacznego zakazu pisania o sobie samym, jest tylko apel i sugestia aby tego nie czynić, adresowana do sumienia piszących. Niemniej często jest tak, że autor sam się przyznaje do swojej tożsamości licząc (całkowicie błędnie), że to mu/jej pomoże przeforsować swój punkt widzenia w Wikipedii… Naturalnie nie ma pewności, że ten „coming out” jest prawdziwy – to znaczy ktoś się pod kogoś nie podszywa – ale nie są to częste przypadki. Typowa sytuacja jest taka: ktoś pisze samo-lansujący się artykuł, wyczuleni na takie rzeczy edytorzy zgłaszają taki artykuł do usunięcia, po czym sam zainteresowany w dyskusji przyznaje się, że sam o sobie czy swojej firmie, czy swoich badaniach napisał…
Można jeszcze dodać, że ludzie często traktują wpisy o sobie i swoich firmach/instytucjach w Wikipedii tak jak profile w facebooku – to znaczy sądzą, że to oni mają prawo decydować o tym co tam jest napisane i dopiero w sytuacji konfliktu edycyjnego wychodzi ich kompletne niezrozumienie zasad działania Wikipedii. To jest taka bardziej psychologia w sytuacji gdy się funkcjonuje przy braku podstawowej wiedzy o środowisku, w którym się działa niż twarda logika.
Metajęzyk, a może język potoczny?
Jest to ciekawy głos i rozumowanie w pewnym stopniu przeze mnie podzielane. Jednakże zdaje mi się, że nauka formalna, jaką jest logika, kiepsko nadaje się do opisu świata rzeczywistego, odbieranego empirycznie, opisywanego naukami realnymi. Istnieje chociażby tz. paradoks butelki Stevensona (można sprawdzić w Wikipedii). i wyobraźmy sobie tą sytuację w rzeczywistości. o ile mogę sobie wyobrazić dżina w butelce, to już istnienie tego paradoksu pociąga za sobą konieczność pewnej analizy sytuacji przez kolejnych posiadaczy, której w realnym świecie oni by nie przeprowadzili (tak sądzę, bo widziałem dziwne ludzi, z którymi na ten temat rozmawiałem).
Z Wikipedią jest podobnie. Mamy powyżej zaprezentowanie rozumowanie teoretyczne. Zgadza się, że podawanie jakichkolwiek informacji o sobie jest niekonieczne (w przypadku adminów istnieje obowiązek podawania maila, ale maili można mieć kilka, CU musi podać swoje dane fundacji, ale nie zostają one upublicznione).
Niektórzy jednak podają swe dane. Pojawiają się na spotkaniach. Są znani innym użytkownikom nie tylko z imienia i nazwiska, ale też z twarzy. Bez względu na logikę Społeczność uznaje ich za konkretne osoby i tak traktuje. Dobrym przykładem jest tutaj burzliwe PUA konta Farary, za którym, zgodnie ze stroną użytkownika, skryło się dwóch użytkowników. Jeśli nie istnieje pojęcie użytkownika, a są tylko konta i IP, nie powinno być żadnego problemu. Jednak rozpętała się prawdziwa burza połączona ze świętym oburzeniem, że chcą razem pełnić funkcję admina. Merytoryczne edycje, poziom pracy i stosunek do innych użytkowników (a więc bezpośrednie cechy konta) były świetne. Chodziło tylko o to, co się za nim kryje. Pewnie gdyby się nie ujawnili, kłopotu by nie było. Wiem, że jest to całkiem nielogiczne, ale tylko ich ujawnienie się spowodowało burzę. Bo reguł określając zachowanie społeczności nie opisuje już logika.
Inny przykład:
Weźmy wspomniany przez Pana (czy może przez Ciebie, bo niestety nie wiem, z kim mam do czynienia) przypadek sprawdzania IP przez CU, ale nie z powodu wandalizmu, ale omijania blokady czy niedozwolonego użycia pacynki. W obu przypadkach, rozpatrując sprawę na poziomie kont, wszystko jest w porządku. Ale skuteczność działań adminów wymaga, by można było skojarzyć 2 IP przy omijaniu blokady albo też 2 konta przy niedozwolonym użyciu pacynki. Co je łączy? Osoba użytkownika, o którym dla każdego konta często nie wiemy nic poza tym, że istnieje. I pewnych szczegółów technicznych oraz stylu edytowania. Jeśli na tej podstawie z dużym prawdopodobieństwem podejrzewa się, że użytkownik istniejący za tymi kontami czy tymi IP to ta sama osoba, blokuje się również 2. IP czy 2. konto. Blokada ta wymaga odwołania się do użytkownika, założenia tej samej tożsamości, której rzekomo miało nie być. Nie istnieje, a wywołuje skutki?
@mpn
Wiele ciekawych wątków, zatem po kolei.
0. Logiki do Wikipedii nie zastosowałem, raczej schemat postępowania w trakcie analizy zagadnienia. W logice odpowiada się na pytanie „czy to się da wyrazić w tym formalizmie” i zadałem sobie analogiczne pytanie w stosunku do Wikipedii, choć to oczywiście nie jest logika.
1. Paradoksu butelki nie znalazłem (albo nie zidentyfikowałem wśród znalezionych).
2. Wikipedyści to w większości ludzie, którzy są jednak przyzwyczajeni do obcowania z ludźmi, a nie kontami i awatarami (dopiero najmłodsze pokolenie wydaje się być tubylcami świata wirtualnego). Dokonują więc antropomorfizacji kont Wikipedii, tak jak nasi praprzodkowie antropomorfizowali siły przyrody. Stąd próby przeniknięcia awatara i zobaczenia człowieka pod nim, a następnie dyskutowania z nim i o nim.
3. Reguła blokowania nielegalnych pacynek czy omijających blokadę daje się sformułować w terminach obecnych na Wikipedii (np. tożsamość IP, identyczność cech technicznych komputera i oprogramowania w zakresie rejestrowanym przez oprogramowanie MediaWiki, odpowiedni stopień podobieństwa cech edycyjnych). Jest to próba przybliżonego wyrażenia pojęcia „ta sama osoba” w języku Wikipedii. W logice stosuje się te same zabiegi, wyrażając formułami pojęcia bezpośrednio niedostępne w języku. Ponadto wyrażalność, nawet pełna, pojęcia „te dwa konta Wikipedii obsługuje ta sama osoba” nie daje możliwości wyrażenia pojęcia „to konto Wikipedii obsługuje ten sam człowiek, który pisze prace naukowe podpisując się jako X.”
Właśnie zauważyłem pokrewny problem. Z zasady WP:WER wynika, że Wikipedia jako twór anonimowy i nie do końca moderowany merytorycznie nie powinna być pierwotnym źródłem artykułów. W szczególności oznacza to, że jeżeli przeczytałem w anglojęzycznej Wikipedii, że narodową potrawą Mazowszan (taki lud tłamszony i wynaradawiany przez Polaków) jest zapihanha, nie powinienem tworzyć na polskojęzycznej czy tagalojęzycznej Wikipedii artykułu Zapihanha, opierając się tylko na wersji angielskiej.
No i teraz – mamy artykuł o pewnym bibliście. Nie widzę powodu, by ukrywać tożsamość – chodzi o artykuł http://pl.wikipedia.org/wiki/Leszek_Ja%C5%84czuk. W artykule tym jest również informacja o tym, że jest to wikipedysta, a jako źródło są strony wikipedysty o pseudonimie „Leszek Jańczuk” czy strona techniczna pokazująca wkład tego uzytkownika. Sądzę, że nikt, kto obserwuje hasła związane z biblistyką, nie ma wątpliwości, że kontem „Leszek Jańczuk” zawiaduje osoba opisana w artykule „Leszek Jańczuk”. Formalnie jednak nie jest to dowód.
Dla ciekawych: http://en.wikipedia.org/wiki/Wikipedia:Articles_for_deletion/Zapihanha (w dyskusji wypowiadał się też niejaki użytkownik Leszek Jańczuk 😉 )
@GP
Akurat w tym wypadku metajęzykiem jest język potoczny.
Wyważacie otwarte drzwi. Wszak na stronie „Wikipedia:Nie przedstawiamy twórczości własnej” wyraźnie jest napisane:
„Zabronione jest przedstawianie w artykułach własnych, niepublikowanych w rzetelnych, wiarygodnych, niezależnych źródłach, wyników badań, hipotez, analiz, poglądów, interpretacji czy krytyki. Dodawane treści należy zawsze oprzeć o weryfikowalne źródła, które podajemy w artykule.”
Jeżeli artykuł oparty jest na rzetelnych, weryfikowalnych źródłach, to cóż z tego, że zawiera opis badań jego autora? Dla Wikipedii liczą się źródła, a nie osoba edytującego.
@J.Ty
1) Nie ma? To gdzie ja to czytalem? W każdym razie chodzi o butelkę z dzinem spełniającym życzenie. Jest warunek: trzeba sprzedać ja za cenę niższą od tej , którą się za nią zapłaciło, inaczej posiadacza spotka wielka kara. Okazuje sie, że nie można jej kupić za 1 gr, bi nie będzie można jej sprzedać. A więc nie można jej nabyć za 2 gr (któż ją kupi) i td. En.wiki (http://en.wikipedia.org/wiki/The_Bottle_Imp) podaje jednak sposoby rozwiązań związane z zachowaniami społecznymi ludzi, wybiegającymi poza logiczne założenia rozumowania.
2) Antropomorfizacja konta, za którym kryje się rzeczywisty człowiek to trochę skomplikowany twór. Po cóż mnożyć byty ponad potrzebę? Opis z użyciem jeżyka bez pijęcia rzeczywistego człowieka robi się skomplikowany.
3) Tylko przybliżonego 🙂 Choć autorstwo prac chyba rzeczywiście jest niewyrażalne
@ Panek
Bez przesady. Oczywiście Wikipedia nie może być źródłem dla samej siebie. Dlatego że wartość nieuźródłowionego tekstu w Wikipedii jest zerowa.
Jednak co innego treść uźródłowiona. Podlega ona różnym edycjom, nieraz lepszym, nieraz gorszym. Które nieznacznie zmieniają wartość tekstu. Podobnie podczas tłumaczenia powstaje tekst o wartości nie wyższej od tłumaczonego. Jeśli tłumaczenie jest dobre, będzie się nieznacznie, niewkiedy niezauważalnie różnić jakością na niekorzyść nowej wersji. Zmiana wartości tekstu nie odbiega zmianom wartości będących efektami zwyłych edycji.
@ Marcin Robert
Chodzi o wyniki własne i niepublikowane, nie o własne lub niepublikowane. Tak więc w teorii masz całkowitą rację. Tylko że w praktyce ciągle obserwuję, jak różnym ludziom przeszkadzają róóóżne rzeczy.