Kilka uwag
Na marginesie jednego z ostatnich wpisów Jacka Kubiaka chcę uczynić kilka uwag. Generalnie płyną one z poczucia, że spór między religią a nauką nie wygląda tak, jak to widzi Jacek. Zacznę od kilka luźnych uwag, w których raczej pragnę uporządkować dla siebie mój punkt widzenia, a nie odnosić się do wpisu Jacka. Zwłaszcza, że kiedyś myślałem w dużym stopniu podobnie jak autor wpisu, lecz od jakiegoś czasu widzę te sprawy nieco inaczej.
Po pierwsze, zacząć muszę od spraw definicyjnych. Wyjaśnień, co to jest religia i co to jest nauka nie sposób zamknąć w kilku prostych słowach. Oba zjawiska są bardzo złożone, nakłada się tutaj wiele elementów zarówno po jednej, jak i po drugiej stronie. Nie sposób całej tej złożoności sprowadzić do jakiegoś jednego, prostego mianownika. Z kolei jeśli jednak tak uczynić, to jak już napisałem – będzie to mianownik prosty, a ja mam obawy, że wręcz prostacki. Zwłaszcza, jeśli na dodatek obie te dziedziny ustawić na przeciwstawnych, jeśli nie wykluczających się pozycjach. To jest zresztą druga uwaga.
Skoro oba zjawiska są złożone to może być tak, że w niektórych sferach czy dziedzinach jest między nimi konflikt, w innych zaś uzupełnienie, w jeszcze innych pewne daleko idące podobieństwo, a w innych – całkowita różnica i obojętność. Relacja między nauką a religią nie jest wcale prosta i jednoznaczna, oparta jedynie na konflikcie.
Po trzecie, należy właściwie rozpoznać naturę tego konfliktu. Jak każdy spór ma on swój przedmiot. Strony mają swoje racje, mają swoje cele, roszczenia. W czym widzą problem i czego dotyczy spór? Wcale nie jestem pewien, że dotyczy on zawsze tego samego i że obie domniemane strony spierają się o to samo. Czy spór dotyczy kwestii dążenia do prawdy i wykluczania się różnych prawd, czyli prawdy naukowej i prawdy religijnej? A może raczej konflikt ma naturę moralną i dotyczy moralnej strony zarówno badań naukowych, jak i ich późniejszego „zastosowania”? Pytań takiego typu można postawić więcej, zmierzam jednak do tego, że podobnie jak natura obu zjawisk, nauki i religii, tak i sam spór jest złożony i dotyczy kilku, a nie jednej, kwestii, tocząc się na kilku poziomach.
Po czwarte, trzeba wspomnieć o ewentualnym rozwiązaniu. Przez jakiś czas byłem raczej zwolennikiem rozwiązania, że obie dziedziny mogą się nie zazębiać i przy odpowiedniej interpretacji, nie wchodzić sobie w drogę. Jednak, gdy bliżej się przyglądam temu zagadnieniu, tym coraz mniej jestem do tego przekonany. Skoro się rzekło, że wzajemna relacja nauki i religii jest sprawą złożoną, to i rozwiązanie spornych kwestii nie może być proste. A najgorszą sprawą jest orzeczenie, że spór ten jest pozorny, do czego przez jakiś czas sam byłem przekonany. Konflikt nie jest pozorny, lecz realny, a jego rozwiązanie wcale nie musi polegać na przyznaniu racji jednej ze stron i eliminacji drugiej. Nadto rozwiązanie to ma różne wymiary, od instytucjonalnego do światopoglądowego, od bardzo ogólnego, do indywidualnego.
Grzegorz Pacewicz
Fot. Micah Sittig, Flickr (CC BY)
Komentarze
Odnoszę nieprzeparte wrażenie, że zmieniasz zdanie z powodu bezwolnego rozszerzania pojęcia „religia”. Gdybyś pozostał przy jego zakresie z przeszłości to zapewne zdania byś nie zmienił. To najbardziej podstawowe znaczenie wyrażenie religia odnosiło sie do wiary w COŚ i nic więcej. Później zaczęło obrastać w pewne dodatki jak praktyki religijne, społeczne. W funkcjonariuszy itp. I wtedy też powstały pewne pojęcia zapożyczone m. in. z nauki. Uważam to jednak za nadużycie. Nie jest sprawą religii poznanie naukowe.
Z poważaniem W.
Zauważam, że POLITYKA nie zmieniła czasu na „zimowy”???.
W.
„Strony mają swoje racje, mają swoje cele, roszczenia. ”
Zapomniałeś, że jedna ze stron ma dogmat i chce nim walić po głowie wszystkich wokoło.
@Wojtek-1942,
Zważywszy, że nie definiuję religii, to ciekawa uwaga. Czy ona obejmuje też religię Greków, Egipcjan i Rzymian?
RobertP,
Powiedzmy, że to „walenie po głowie” zawiera się w roszczeniach. Tak jak walenie „prawdą naukową” po dogmatach.
Konflikt miedzy religią i nauką odnosi się tylko do jednej dziedziny. Do stwierdzeń na temat rzeczywistości. Np: praktycznie wszystkie religie świata twierdzą, że jest jakiś bóg, bóstwo lub bogowie. Z naukowego punktu widzenia Bóg jest lub go nie ma. Jeśli jest, to da się go zbadać, obserwować, porozumieć. Jeśli go nie ma, to religia przedstawia fałszywe tezy, niezgodne z „filozofią” nauki, która dąży do prawdy.
Oprócz tezy o Bogu religia zwykle przedstawia dodatkowe „prawdy”. Np że wszyscy ludzie pochodzą od jednej pary, stworzonej przez Boga. I to jest prawdą lub nie. Z naukowego punktu widzenia to prawdą być nie może, bo po pierwsze istnieje naprawdę dużo dowodów na ewolucję człowieka, a po drugie nie da otrzymać całej populacji z dwóch osobników (bo gdzieś pojawia się chów wsobny, bardzo niefajny).
Oczywiście współcześnie kościół katolicki wycofał się z tej historii o Adamie i Ewie, ale wielu chrześcijan na całym świecie nadal w to wierzy (nie mówiąc o kreacjonistach twierdzących, że Ziemia ma 6000 lat).
Innym problemem dotyczącym religii jest to, że absolutnie nie da się dyskutować z osobami głęboko religijnymi. Jeśli przyjmą jakiś dogmat to nawet najlepsze i najtwardsze dowody ich nie przekonają. Jeśli ktoś przyjmie, że Ziemia ma 6000 lat, to można opowiadać tej osobie o geologii, badaniu wieku skał, wypiętrzaniu się gór, osadach geologicznych, a ona i tak tego nie przyjmie do wiadomości, bo nie, bo nie tak jest w Biblii, bo nie tak mówi ksiądz. I już. Gdyby jakiś naukowiec stworzył teorię i jakiś inny naukowiec znalazł dowody przeczące tej teorii, to prawdopodobnie najpierw by się pokłócili, ale w końcu wszyscy przyjęliby do wiadomości nieprawdziwość tej teorii. Z religią tak nie jest, bo jest oparta na dogmatach, których się nie sprawdza, nie bada i na pewno nie przeczy, tylko przyjmuje do wiadomości. Bo w nauce liczą się dowody i krytyczne myślenie.
I to jest konflikt pomiędzy religią i nauką. Sprzeczne tezy na temat rzeczywistości, wynikające z odmiennego sposobu myślenia.
@Lanea
„Konflikt miedzy religią i nauką odnosi się tylko do jednej dziedziny. Do stwierdzeń na temat rzeczywistości.”
Chyba wszystkie twierdzenia ludzi dotyczą rzeczywistości. Nie przychodzi mi nic do głowy, co by nie dotyczyło rzeczywistości.
„Z religią tak nie jest, bo jest oparta na dogmatach, których się nie sprawdza, nie bada i na pewno nie przeczy, tylko przyjmuje do wiadomości. Bo w nauce liczą się dowody i krytyczne myślenie.”
W nauce bywa różnie, o czym pisali dużo i często filozofowie nauki. Na pewno nie jest to tak jednoznaczne i proste, jak piszesz. A czy nauka jest wolna od dogmatów?
Warto też chyba zauważyć, że religia uzurpuje sobie prawo do nazwy „nauka”, tworząc np. taki dziwny twór jak eschatologia, czyli „nauka” o rzeczach ostatecznych, którymi to rzeczami w religii chrześcijańskiej są śmierć, sąd boży i niebo albo piekło. Tylko jak można nazywać nauką coś, na co jedynym „dowodem” jest zapis w starożytnej księdze i głoszona doktryna Kościoła?
„A czy nauka jest wolna od dogmatów?”
Nie jest, ale w nauce nie przyjmuje się ich tylko po to, żeby były, ale dlatego, że na gruncie aktualnej wiedzy nie da się przyjąć innego faktu. Np. w matematyce – każda liczba podniesiona do potęgi zerowej daje 1. Z tego, co pamiętam ze szkoły, to nie jest to jakoś uzasadnione, tylko jest to aksjomat.
„Chyba wszystkie twierdzenia ludzi dotyczą rzeczywistości. Nie przychodzi mi nic do głowy, co by nie dotyczyło rzeczywistości.”
A czy dyskusja na temat istnienia Boga dotyczy rzeczywistości?
W niedawnej dyskusji na Forum Polityki nt relacji nauki i religii (pretekstem był artykuł o Akademii Papieskiej) zacytowałam fragment wypowiedzi BXVI zamieszczonej w NYT :”Benedict said that some scientific theories were „mind limiting” because „they only arrive at a certain point … and do not manage to explain the ultimate sense of reality.”
W tej wypowiedzi,powraca znane traktowanie Boga jako „zapchajdziury”.Bóg rezyduje tam gdzie rozum dosięgnąc nie jest w stanie.Myśl już dosyc wyświechtana.Inni ,twierdzą,że w tej dziurze rezyduje „potwór spaghetti”.Z równie dobrymi argumentami.Obszar dziury kurczy się nieustannie. Choc, byc może,do całkowitego poznania zbliżamy się tylko asymptotycznie.Taka wypowiedz najznamienitszego teologa czasów ostatnich nie za dobrze świadczy o kondycji katolicyzmu.Wg mnie nie można dyskutowac na temat relacji „religii w ogóle” z „nauką w ogóle”.Po każdej stronie tej relacji winny występowac obiekty doprecyzowane.Po stronie nauki oczywiście nauki przyrodnicze.Namnożyło się nam bowiem wiele różnych pseudo nauk.Pozdrawiam
@St.Benji,
„A czy dyskusja na temat istnienia Boga dotyczy rzeczywistości?”
To pytanie już zawiera odpowiedź twierdzącą.
@Bryk,
„Po każdej stronie tej relacji winny występowac obiekty doprecyzowane.Po stronie nauki oczywiście nauki przyrodnicze.Namnożyło się nam bowiem wiele różnych pseudo nauk.”
Tu zgoda. Można ukonkretniać zarówno jedną jak i drugą stronę. To jednak pokazuje to, co napisałem: że relacja nauka – religia wcale nie jest prosta i jednoznaczna. A dlaczego tylko nauki przyrodnicze? Historia, matematyka czy psychologia lub socjologia (itp.) nie są już naukami?
@GP
Jam @Bryka a nie @Bryk.
Relacja nie jest prosta.Nauki przyrodnicze ponieważ relacja dotyczy teorii poznania.Nawet w wersji popperowskiej.Matematyka oczywiście,choc nie jest nauką przyrodniczą jeno językiem tych nauk.Co do pozostałych,wymienionych przez Ciebie „nauk” nie chcę się wypowiadac.Pozdrawiam.
@Bryka,
Sorki za przekręcenie nicka. 🙂
Relacja nie dotyczy tylko tego, jak człowiek poznaje świat. Gdybyśmy to brali po popperowsku, to tą płaszczyzną byłaby wiedza (a nie teoria poznania), a wtedy religia też niesie ze sobą jakąś wiedzę. Np. nauki przyrodnicze w ogóle nie zajmują się problemem grzechu, co jest z kolei jednym z centralnych motywów w chrześcijaństwie.
Pozdrawiam również
@GP
Grecka, Egipska i im równoległe to przecież religie całkiem rozbudowane. Obrośnięte ceremoniałami i funkcjonariuszami. Tworzące swoje legendy na bieżąco. Ale religie prymitywne w ich czystej postaci posiadały co najwyżej swego czarownika czy jakiegoś niby kapłana i w ich kręgu zainteresowanie nie było poznanie a co najwyżej sposoby na przeżycie.
Z poważaniem W.
@Wojtek-1942,
Mi to wygląda raczej na Twoje przypuszczenia, niż na udokumentowane twierdzenie. Mniejsza z tym – moim zdaniem nic to nie zmienia w kwestii relacji i sporu między nauką i religią. A że ten spór jest, i nie jest bezprzedmiotowy, to wystarczy samo odwołanie nawet do tego blogu i ilości komentarzy pod wpisami na temat religii i nauki.
@Bryka,
„.Co do pozostałych,wymienionych przez Ciebie ?nauk? nie chcę się wypowiadac.”
A co już nie są naukami?
@GP
Na dyskusję na temat grzechu nie dam się namówic.
Wspomnę tylko,że święta Olga (święta przed podziałem chrześcijaństwa) była masową morderczynią.Poppera wspomniałam dlatego,że jego zasada falsyfikowalności może profanom dostarczac argumentu o wątpliwych osiągnięciach nauk poznawczych.Popper nie mówi o wiedzy ,mówi o poruszaniu się po ścieżce poznania.Pozdrawiam.
@GP
Ależ właśnie usiłuję powiedzieć, że takowy spór jest pozorny i wynikł ze zwyczajnej uzurpacji. Swiaty nauki i religii nie mają punktów wspólnych a jedynie funkcjonariusze religii stworzyli pozór istnienia takich nie tylko punktów a całych płaszczyzn używając pojęć brzmiących jak naukowe. I stąd ta ilość komentarzy.
Z poważaniem W.
@Bryka,
Nie wiem, co ma do tego św. Olga.
A jednak Popper często mówi o wiedzy: polecam zerknąć na tytuły jego książek.
@Wojtek-1942,
Ja już swoje powiedziałem, że moim zdaniem jest zupełnie inaczej. Więc tu się nie dogadamy.
@GP
Miło było podyskutowac,choc każdy został przy swoim.
Pozdrawiam.
PS
Bardzo bym chciała się dowiedzec ,choc wiem,że to jakiś magik informatyk obsługuje technikę bloga,w jaki sposób przepisanie „kodu” (kod brzmi dumnie) a zwłaszcza zsumowanie dwóch liczb jednocyfrowych chroni te blog przed spamem.To jest ciekawe !
@GP
Nie uciekaj. podaj kilka choćby wspólnych dla religii i nauki punktów. Pokaż miejsca w których te dwie dziedziny się spotykają. Proszę. Nie jestem az takim doktrynerem by nie przyjąć argumentów. Mogę mieć do nich uwagi ale potraktuję jak argumenty.
Z powazaniem W.
@Bryka,
Dziękuję pozdrawiam.
@Wojtek-1942,
Chodzi o miejsca realnego konfliktu?
@GP
Miejsca jakiejkolwiek styczności. Ale styczności rzeczywistej a nie werbalnej.
Z poważaniem W.
Kreacjonizm vs. ewolucjonizm. Są oczywiście różne kreacjonizm, ale część z nich, wyraźnie inspirowana religijnie, jest sprzeczna z ewolucjonizmem. Konflikt.
Drugi przykład – moralna strona badań naukowych, co zresztą było już tutaj przedmiotem wpisów.
” Swiaty nauki i religii nie mają punktów wspólnych a jedynie funkcjonariusze religii stworzyli pozór istnienia takich nie tylko punktów a całych płaszczyzn używając pojęć brzmiących jak naukowe.”
Jakieś przykłady takich „pojęć brzmiących jak naukowe”, bo chciałbym Twoją myśl właściwie zrozumieć.
wiesz, myślę, że najpierw trzeba zdefiniować religię, wiki podaje: „Religia ? system wierzeń i praktyk” i „Wierzenia – w antropologii: zbiór twierdzeń dotyczących zjawisk i bytów nadprzyrodzonych, niesprawdzalnych empirycznie” I już mamy. Religia ma swoje twierdzenia (np grzech pierworodny) i nauka ma swoje twierdzenia (np akcja wywołuję reakcję – III zasada termodynamiki) i wszystko gra. Jednak pewnego dnia okazuje się, że mamy dwa różne twierdzenia dotyczące tego samego. Weźmy słynny przypadek Galileusza. Dowodził on w sposób naukowy, że Ziemia kręci się wokół słońca, a nie odwrotnie, za co trafił do aresztu domowego i musiał publicznie wyrzec się swoich poglądów.
To jest styczność rzeczywista. Czyjeś życie zostało znacznie zmienione, czyjeś książki zostały wciągnięte na listę ksiąg zakazanych (o obrotach ciał niebieskich), ktoś został spalony na stosie (Giordano Bruno), cywilizacja nie rozwijała się tak szybko, jak mogłaby, bo ktoś zakazał jakiejś wiedzy, takie drobne, nieistotne rzeczywistości.
Oczywiście, że najpierw trzeba zdefiniować. Ale to od razu też ustawia relację. Na marginesie – definicje religii są znacznie dłuższe nawet na wikipedii, nie da się zamknąć religii i nauki w kilku słowach. Polecam zerknąć dla odmiany defnicje nauki i religii w Powszechnej Encyklopedii Filozofii: http://www.ptta.pl/pef/
@GP
Pożegnaliśmy się miło.Odzywam się ponownie ponieważ przeczytałam,że znów polecasz ,tym razem Lanei ,”zerknąc na definicje…..”.Ścierpiałam zalecenia „zerknięcia na tytuły książek Poppera”.Któż jest bez wad ?.Ale to się robi dosyc nudne.Można zerkac.Lepiej przeczytac przed poleceniem.Pozdrawiam
Ale ja przeczytałem, dlatego polecam. To są dobre i obszerne omówienia, które uzasadniają tezę, że nie da się definicji nauki i religii zamknąć w jednym czy dwóch prostych zdaniach.
Żeby było jasne – odnośnie Poppera napisałem, żeby zerknąć na tytuły jego książek gdzie kikukrotnie występuje termin „wiedza”, brak jest natomiast „poznania”. Faktem, że w języku angielskim oba pojęcia się splatają, bo teoria poznania bywa nazywana (theory of knowledge). Uznajmy więc, że jest u niego i to, i to.
zgadzam się całkowicie, że religii nie da się zamknąć w kilku słowach, ale całe sedno to wierzenia i praktyki. Jasne, że są jeszcze organizacje, budynki, instytucje, hierarchia, itd, ale nauka i religia spotykają się w wierzeniach. Gdy nie przyjmujesz transfuzji krwi, bo wierzysz, że to zaprowadzi cię do piekła, to tu jest problem. Nikt nie ma problemu ze strojeniem choinki(choć to pogański zwyczaj) czy chrzczeniem dzieci. Ale wierzenia często są po prostu głupie, szkodzą osobie wierzącej lub ludziom z jej otoczenia, zamykają ją na różne możliwości.
Myślę, że konflikt jest szczególnie widoczny w szkole. Wielu nauczycieli biologii nie uczy o ewolucji, bo w nią po prostu nie wierzy, a to praktycznie jedna z najważniejszych, jeśli nie najważniejsza, teoria w biologii. To tak jakby uczyć fizyki bez wspominania o zasadach termodynamiki.
Wierzenia zmieniają świat. Wiele osób w Afryce nie przyjmuje szczepionek, bo szamani ich przekonują, że to sprowadzi na nich śmierć.
Ja nie wiem, jakie to jest „całe sedno”…
„Wielu nauczycieli biologii nie uczy o ewolucji”.
?? Jest to możliwe w Polsce. A co z podstawą programową, programem, przygotowaniem do matury itp…. Pracowałem kilka lat w szkole i wiem mniej więcej jak ona działa i nie sądzę, żeby to było możliwe na szerszą skalę. Podejrzewam, że to jakieś nieliczne, kuriozalne przypadki kompletnie bez sensu.
Wracając jeszcze do Galileusza, znalazłem zapis ciekawej dyskusji na temat religia a nauka:
http://www.centrumjp2.pl/galileusz/debata.html
@GP
No właśnie. Ani kulistość ziemi ani darwinizm nie są konsekwencją religii. To tylko funkcjonariusze uzurpują sobie prawo decydowania które z nich jest zgodne z religią. Taka zależność nie zachodzi obiektywnie. A co do moralności badań naukowych to zgoda. To jest przedmiotem religii. Ale to nie jest konflikt nauki i religii a raczej problem etyczny. O tej kulistości to podkradłem Lenae.
Z poważaniem W.
Ale tu zawsze będzie niejasność, co do tego, co należy do religii, a co nie. Kulistość Ziemi nie jest konsekwencją ani antykonsekwencją chrześcijaństwa czy buddyzmu, ale np. jest konsekwencją parareligii pitagorejczyków.
Gdy dziecko udeży się, mama przytula je, głaszcze i całuje wypowiadajac przy tym różne miłe i ciepłe słowa – to religia. Potem bierze zimny nóż i przykłada w słuczone miejsce aby nie było guza lub siniaka . Bandażuje, smaruje maścią, daje lekarstwa a jak trzeba idzie do lekarza po pomoc i … to jest nauka. Wiem, to bardzo uproszczona ale przecież istota rzeczy.
Przytulone dziecko wkrótce przestaje płakać. Ale jak dorośnie, również łatwiej znosi nieszczęścia gdy doświadcza przy tym słów współczucia, otuchy, tego przytulenia właście. A obietnica wiecznego szczęścia po tym bolesnym ziemskim doświadczeniu, powoduje, że większość traci zdrowy rozsądek i wierzy, ba jest przekonana, że tak właśnie będzie.
Na szczeście, z trudem bo z trudem ale pozostaje w nas ta pewna nieufność, ciekawość i chęc zaspokojenia tej ciekawości. I… staje się nauka. I to jest nasze szczęście. Mnie osobiście zadziwia tylko to, że nawet wielcy umysłowo ludzie, te dwa zjawiska jak religia i nauka – sprzeczne z istoty rzeczy, ale splątane ze sobą od setek pokoleń homo sapiens próbują jakoś łączyc, godzić. Może pewnym wyjaśnieniem zjawiska jest anegdotka. Wielki fizyk Nils Bohr, zapytany, dlaczego, tak jak inni wiesza nad drzwiamy sojego domu podkowę, choć przecież nie wierzy aby przyniosła mu ona szczeście odpowiadał: podkowa przynosi szczęście nawet tym, którzy w to nie wierzą.
Może te nasze pragnienia, w rzeczywistości prawie nigdy albo bardzo rzadko i w niepełnym zakresie spełniane, powodują tą tesknotę za tym przytuleniem, pogłaskaniem i pocałowaniem i choć zdajemy sobie sprawę że to nielogiczne i nierozsądne, to przecież kojące i miłe. Religia te oczekiwania spełnia i o tym wie tzn jej głosiciele.
Dlatego zgadzamy się na ponoszenie kosztów tych doznań. Kosztów w postaci rezygnacji z użwania częci naszego rozumu nie mówiąc już o tak trywialnych rzeczak jak utrzymywanie kasty ludzi i całej tej infrastruktury, która z tego głaskania nas po głowkach, na ogól nieźle żyje. Ale to już zupełnie inna historia.
@Wojtek-1942
Cieszę się, że zgadzasz się przynajmniej co do jednego. To jest koflikt na linii nauka-religia rozgrywający się na płaszczyźnie moralnej. W skład reguł metodologicznych nauk wchodzą również normy moralne związane z ich uprawianiem. Jednocześnie jest to też jedno z pól zainteresowań religii. A więc konflikt.
@GP
Tak. Beztrosko pominąłem fakt iż etyka za naukę może być uznawana. I reguły metodologiczne podlegają etycznemu osądowi. Choć wzbraniał bym się przed uznaniem, że jest to konflikt nauki i religii. Nie mam przekonania iż etyka religii jest tejże religii składową pierwotną. Bo jakoś tak się dzieje, że reguły etyczne mimo pozorów stałości zmieniają się w religiach koniunkturalnie. Podstawy nie (dekalog) ale pochodne tak. A pochodne to są wytwory funkcjonariuszy.
@ panek
Oczywiście tak jest. Dlatego na samym początku zastrzegłem, że ograniczam się do bardzo wąskiego pojęcia religii.
@ Ski
Piękna przypowieść. Chyba zgodna z moim pojęciem odrębności nauki i religii. Obie dziedziny są od czegoś innego.
Z powazaniem W.
Moze to troche wniesie do dyskusji:
http://www.rp.pl/artykul/593126_Wyznawcy-z-DNA.html
jk
@Wojtek-1942,
To nic nie zmienia.
@GP
Nie są zasady etyki integralnymi częściami religii. Te reguły są wymyślane przez funkcjonariuszy religii na potrzeby bieżące i również z takich powodów zmieniane. Nawet NIE ZABIJAJ w katolicyzmie nie jest zasadą postępowania niezmienną.
Z poważaniem W.
@jk
Nie powiedziałem ani słowa na temat religijności. Spór dotyczy wzajemnych stosunków miedzy religiami a naukami. Choć swoją drogą wywody o dziedziczeniu są zabawne acz nie do końca zgodne z rzeczywistością.
Z poważaniem W.
Do Wojtek
Dzięki z miłe słowa i wrodzony takt i niewytknięcie mi tego ?udeżenia?. Moja polonistka śp. Zofia Woźniak przewraca się w grobie. Przepraszam gospodarzy, Wojtka i innych komentatorów a przede wszystkim Panią Profesor. Może Pani była jednak zbyt wyrozumiała dla mnie.
@Wojtek-1942
Twoje zdanie w tej kwestii, wynika z określeń, które przyjąłeś na wstępie. Oddzieliłeś funkcjonariuszy od religii i wychodzi, to co wychodzi. Ale jak sam piszesz – są to funkcjonariusze religii. Więc nawet w tym punkcie widzenia coś jest na rzeczy.
Zmienność reguł tutaj niczego nie dowodzi. Dowodzi ona tylko tego, że reguły są zmienne, a nie, że ich nie ma. Przez analogię – wiedza w nauce też się zmienia, a mimo to nikt nie podważa jej wartości.
@ Wojtek-1942 :
Oczywiscie. Mnie chodzilo o to, ze genetyka moze wplywac na sposob widzenia relacji miedzy religia i nauka. A raczej religia i wszystkim innym.
Dorzucam do dyskusji:
http://www.youtube.com/watch?v=YfucpGCm5hY
zycze serdecznie naukowcom i teologom aby zajeli sie problemami
REALNIE ISTNIEJACYCH dzieci,
a nie fikcjonalnym(sic) zyciem pozagrobowym i prenatalnym;
mysle, ze takiego samego zdania bylby nie tylko chrystus,
ale nawet mohammed…
Wedlug mojej opinii i bez potrzeby nadmiernego precyzowania wszystkich pojec – nauka i religia zawsze beda staly w sprzecznosci wobec siebie. Glownie chodzi o praprzyczyne ‚wszystkiego’. Wedlug jakiejkolwiek religii – wszystko stworzyl bog. Z tego co wiem, nie postuluje tego nauka, choc sa rozne teorie na temat powstania wszechswiata – patrz np. http://www.polityka.pl/nauka/wszechswiat/1511508,1,wszechswiat-powstajacy-i-ginacy-od-zawsze.read
Bardzo dobrze ilustruje idee hinduizmu i odradzajacego sie wszechswiata. Co z tego jednak, jesli przyjmuje istnienie wyzszch sil, ktore do tego doprowadzaja, a czego zadna miara nauka nie moze przyjac. Inaczej bowiem doszlibysmy do absurdu twierdzac, ze wszystko to: ‚Kismet’, albo ‚Bog tak chcial’. Dlatego tez nie wydaje mi sie, aby religia i nauka mialy jakiekolwiek punkty styczne, choc spornych – ogromna ilosc.
Oni zawsze wiedza lepiej… I na tym moze polegac istota niejednej religii…
„Vatican-sponsored panels confirmed that a young French nun was miraculously cured of Parkinson’s disease after praying to the Polish-born John Paul.”
http://news.yahoo.com/s/ap/20110113/ap_on_re_eu/eu_vatican_john_paul_ii
@jacekp,
„Oni zawsze wiedza lepiej?”
Ta przypadłość jest powszechna.
@ Werbalista.
Jest wiele teorii prapoczątku i wiele z nich nie wyklucza siły wyższej, sprawczej. I nikt nie usiłuje pozbawić ich cech naukowości.
Z powazaniem W.
Ja Grawitacja,
takie mam w tym internecie sztuki idei kilka rymów:
nie ma takiej praktyki, w której by nie było fizyki
i nawet, jeżeli ręce są wiarą do nieba wzniesione
to mogą być kijem podparte, to nie są sprytu triki
aby nie były ciężarem swej masy ciała obciążone
Ja Grawitacja, fizycznie we wszechświecie władam i / w dziele
mam na Ziemi bytów z rozdzielania bardzo wiele, wiele, wiele
to o mojej z natury misji jest w księdze ruchu, życia i rodzaju
zatem nie głoście: tam jest objawienie z fizyki baju, baju, baju
Ja Grawitacja, entriopią rzucę z kosmosu w dół wasze satelity
o ziemskiej cywilizacji będą tylko w gwiazdach legendy i mity
nikt sam osobno mnie nie pokona ani wiara ani nauki poznanie
takie stawiam wam wszystkim dane mi w mej mocy wyzwanie
Ja Grawitacja,
łączę i dzielę czas, przestrzeń, naukę i religie
źle wam było w wodzie, źle było na drzewach
zamiast szałasów zachciało wam się pałaców
kamienie są ciężkie, to ktoś je dźwigać musi
i tak ciężar materii umysły do myślenia skusi
ja będę władcą, a ja artystą, a ja naukowcem
dziś wysiłek dźwiga siła i Newtona mechanika
ale ciągle mój zegar grawitacji nad wami tyka
gdy zatem chodzi o fizyczną wszech_ścisłość
Ja historię tworzę, jej przeszłość i przyszłość
oto jest zagadka: ciało obok ciała, ręka w ręce, przy nich gołąbek
jakiej to siły związek ?, to siła na M, jej formuły rąbek: GMm/R^2
Ja Grawitacja, jestem z natury światłem, a nie ideą z ciasta masy
kto nauką to odkryje, tego sława nie przeminie i zarobi dużo kasy
tak to jest we wszechświecie ułożone w ostatecznej jego sumie
nie opuści planety życie, które mego światła stosować nie umie
@ Wojtek-1942
Dziekuje za komentarz. Dyskusja na ten temat toczy sie co najmniej od czasow Arystotelesa, wiec pewnie tutaj nie dojdziemy do zadnych konkluzji.
A roznica pomiedzy przyjeciem czegos za pewnik, a niewykluczaniem czegos jest ogromna. Jak miedzy wiara, a agnostycyzmem.
Pozdrawiam z szacunkiem.
@GP
Oczywiście, że to co piszę nie traktuję jako uniwersalnie prawdziwe. To jest wynik przyjętego rozumienia religii jako zespołu pewnych wierzeń i zachowań. Funkcjonariusze to jest już instytucja. To co stworzą funkcjonariusze nie jest niezbędną częścią religii. A jeśli o regułach to nie jest zarzutem ich zmienność. Chodziło mi o to, że podstawowym prawem akurat dla tych dwu religii jest dekalog a to właśnie funkcjonariusze powodują zmiany nie wynikające z podstaw religii. a bardziej z przyczyn doraźnych zatem są traktowane przez funkcjonariuszy instrumentalnie. I skłaniam sie do poglądu, że nie ma sprzeczności między religią a nauką bowiem nie mają wspólnych punktów są natomiast sprzeczności między nauką a zdaniem funkcjonariuszy religii.
@ Werbalista
Nie chciałem dochodzić do konkluzji a tylko zwrócić uwagę, że również nauka postuluje czasem możliwość, że praprzyczyną może być siła wyższa bo to prościej tłumaczy teorię i ma niewiele wspólnego z religią. Ale nie opowiadam się ani za ani przeciw w tej rozmowie.
Z poważaniem W.
@Wojtek-1942
„również nauka postuluje czasem możliwość, że praprzyczyną może być siła wyższa bo to prościej tłumaczy teorię i ma niewiele wspólnego z religią. ”
Mozna poprosic o bibliografie? Dla mnie, nauka nie zajmuje sie „silami wyzszymi”.
Nauka nie postuluje wtrącania się siły wyższej do czegokolwiek, bo tego po prostu nie da się udowodnić.
Nauka może czegoś nie wiedzieć, i wtedy to stwierdza, więc poszukuje dalej. Gdyby miała stwierdzić, że praprzyczyną czegoś jest siła wyższa, byłoby to proste, nie wymagałoby dowodów, badań, obliczeń, obserwacji. Ale to nie byłaby nauka, tylko religia.
No cóż. Z bibliografią będzie kłopot. Z moją pamięcią i brakiem notatek. To zresztą nigdy nie był temat moich głównych zainteresowań. Chodzi o tak zwany „prawybuch” i czy było coś przed i co było przyczyną prawybuchu. I chodzi mi po głowie wiedza, że wielu kosmologów fizyków nie tylko nie wyklucza ale nawet przyjmuje praprzyczynę jako tłumaczącą wydarzenie. Choć jest też wielu takich, którzy uważają iż nie jest potrzebne istnienie takiej praprzyczyny bowiem znane prawa fizyki wydarzenie to tłumaczą. I tylko o tym myślałem. Przyjęcie praprzyczyny nosi pewne znamiona wiary a zatem pośrednio religii.
Z poważaniem W.
A może by tak inaczej spróbować?
Jeśli Bóg stworzył świat, a nie zakładam niczego innego, to rzeczywistość, uniwersum jest w nim. Czyli wszelkie nauki, też przyrodnicze, sprowadzają się do poznania Boga. Pewien niemiecki filozof mówił pięknie, że nadejdzie czas, kiedy stół laboratoryjny będzie ołtarzem. Jeśli ta metafora jest dla kogoś niezrozumiała, to powiem tylko, że chodzi o to, że badania naukowe zawsze były, są i będą tym, co się nazywa poznaniem, w sensie filizoficznym.
Zawiera to naturalnie też nakaz moralny; w końcu istnieją też inne bóstwa, które na jakichś ołtarzach się chwali. I umieć na bazie obrazu ołtarza rozpoznać, komu się tak właściwie swoją działalnością służy, jest początkiem mądrości.
Jeśli się głębiej nad tym zastanowić, zakres badań naukowych jest identyczny z zakresem poznania Boga.
Wolność musi pokonać grawitację, aby uciec przed piekłem Słońca życia. Jak odkryć grawitację kwantową? Może tak – majstrując alchemicznie w idei formuły Newtona: dp/dt, gdzie p oznacza pęd [p = m*v, gdzie m – masa, v – prędkość] a t – czas, przy czym, v = dr/dt, gdzie r – wektor położenia. Zatem są trzy idee: masa, czas, położenie/odległość. I każda ma jednostkę: 1kg, 1s, 1m. Każda jednostka jest wyborem wzorca. Nie wiem co to jest masa, ale wiem ile razy trzeba dodać jednostkę, aby zmierzyć 100 kg. Nie wiem co to jest czas, ale wiem ile razy trzeba dodać jednostkę, aby zmierzyć 60 sekund [zegar musi rytmicznie wskazać 60 razy a nie tylko 60 razy, zatem jest: jednostka + rytm, czyli jednostka rytmu]. Nie wiem co to jest przestrzeń, ale wiem ile razy trzeba dodać jednostkę, aby wskazać odległość. Wielkość jednostki jest nie istotna. Istotne są razy i trzeba umieć liczyć, porównywać razy, zatem dochodzi matematyka. Nic nie wiem, jednostki są wybraniem ze zdolności rozróżniania, tu i tam, przed i po, w jednej ręce [szalki] bardziej ciągnie w dół, niż w drugiej. I co z tego, że nic nie wiem, mam relacje zmyślonych wielkości i ich jednostek oraz formułę matematyczną, czy matematyka jest tu istotna, może inne wielkości dałyby inną matematyczną, równoważną formułę dla: dp/dt. Nie wiem co to jest masa, nie wiem, co to jest czas, nie wiem co to jest przestrzeń, ale umiem policzyć ruch. Sukces. Mam duchy – masa, czas, długość i ich jednostki, ale zmatematyzowane duchy. Może zatem w idei kwantowej grawitacji trzeba poczynić podobnie. Znaleźć inne duchy, takie wielkości i ich miary, które złożą się w formule matematycznej na sukces. Nie muszę wiedzieć co będzie to zmyślone, ale relacja złożenia ma się dać policzyć w mierzalne wyniki. Nie odkrywam praw natury. Majstruję pod matematyczne liczenie. Zatem trzeba wymyślić wielkości i ich miary, jedno i drugie oraz ich translacje do jednostek układu SI. Proste. Ba! Słońce, Księżyc i Ziemia są rozdzieloną materią. Kiedyś były jedną. Kawa z mleczkiem miesza się, ponieważ kiedyś atomy [ich coś tam] były jednym i zostały rozdzielone. Mieszanie kawy z mleczkiem, nie dzieli, ale łączy. To nie jest zmiana do przodu, ale zmiana do tyłu. Lot idei też jest rozdzieloną z Ziemią materią. To z powodu tego rozdzielenia jest siła ciążenia. I dlatego zawsze przyciąga. Miesza wstecz. Przeciw działa pierwotnemu rozdzieleniu. Co się zatem zmienia w materii w stanie przed i po rozdzieleniu? Geometria fizyczna? Skład chemiczny? Ilość zmian kwantowych geometrii fizycznej w objętości przestrzeni? Jaki duch czegoś tam? Niech to będą w idei zmiany geometrii fizycznej. Zamiast określać, że masa to ilość materii w objętości, niech będzie, że masa to ilość zmian kwantowych w objętości, ozn. @, czyli masa to: m = @ * V, a zmiany kwantowe to: d/dh. I jest idea nowej formuły: dm/dh, czyli d@V/dh. I: F ~ dm/dh. Może taka idea jest możliwa do udoskonalenia naukowego. Wówczas 🙂 sukces, i może odkrycie formuły kwantowej grawitacji. Zatem w idei kwantowa grawitacja ma własne duchy pro fizyczne i ich miary dające się ułożyć w formułę matematyczną. W naturze nie ma masy, jest gęstość zmian kwantowych? Czy to co jest w religiach w sensie fizycznym, fizycznie nie jawi się jako coś zbliżonego do ekologii idei?
Podoba mi się wpis, to uczciwsze postawienie sprawy niż chowanie głowy w piasek i udawanie, że nie ma i nie było żadnego konfliktu albo dawanie prostych odpowiedzi z pozycji rzekomo wyższych niż religia i nauka jednocześnie (tzn. jakich właściwie, należałoby się zapytać). Dogmatyzm NOMAdów szybko wychodzi i poza życzeniowym myśleniem nic za tą ideą nie przemawia.
Wypowiedzi papieży na temat nauki są albo żałosne albo komiczne, tak jak ta ostatnia, że za Big Bangiem stoi akurat Jahwe. To równie zabawne jak twierdzić, że za orbitami planet również stoi Bóg i nimi kieruje oraz popycha. Pewien niezbyt inteligentny amerykański fundamentalista na pytanie o istnienie Boga zawsze odpowiada: tide goes up, tide goes down, thats all I got to know. który tylko potwierdza, że argument z ignorancji może przekonać tylko pacanów.
Jest wielce prawdopodobne, że są takie religie, które można przy odrobinie wysiłku uzgodnić z nauką, ale są też takie dla których to po prostu niemożliwe. Nie rozstrzygnie tego z pewnością wypowiedź żadnego najwyższego kapłana kultu religijnego, którego rzecz dotyczy.
GP pisze:
2011-01-12 o godz. 09:46
„?? Jest to możliwe w Polsce.”
A jak to możliwe w Polsce, że jedna trzecia respondentów odrzuca teorię ewolucji jako fałszywą, a jedna szósta nie ma w ogóle zdania na ten temat? Jeśli to nie wina szkoły to kogo?
Mój komentarz dotyczył odmowy nauczania ewolucjonizmu przez „wielu” nauczycieli. Proszę go nie wyrywać z kontekstu.
Jakieś dane bibliograficzne tych badań?
GP pisze:
2011-01-16 o godz. 18:54
„Mój komentarz dotyczył odmowy nauczania ewolucjonizmu przez ?wielu? nauczycieli. Proszę go nie wyrywać z kontekstu.”
Przecież mój komentarz był w tym właśnie kontekście. Proszę nie wyrywać tego kontekstu z mojego komentarza. Te badania uprawdopodabniają tezę o nauczycielach nie uczących o ewolucji, choć moje doświadczenie jest takie, że uczy się o niej bardzo rzadko, to pojedyncze godziny przez tyle lat nauki i/lub przechodzi się temat po łebkach, z okazywanym lekceważeniem.
A źródło to choćby Eurobarometer z 2005, łatwo znaleźć w sieci. Komentarze na ten temat były nawet w Wyborczej.
Prawda, czy fałsz: Sukces technologii informatycznej wynika z tego, że dane i program są tej samej natury w pamięci i procesorze. Logika ruchu [algorytm] i operacje na danych są tej samej formy fizycznej – bity [elektryczne]. Sukces matematyki wynika stąd, że reguły operacji i byty operacji są tej samem natury matematycznej i neuronowej, fizycznej. W religiach jest może inaczej – logika ducha, idei, określenie wyobrażenia . . . ma inną naturę projekcji niż akt fizyczny myśli. Stąd jest np. po owocach ich poznacie, a nie po myślach. Duch i czyn. Myśl i ruch ciała. Być może na poziomie ułomnej idei, choć w domenie nauki, dałoby się to bardziej dokładnie ująć. Być może w religii chrześcijańskiej jest kubit logiczno-fizyczny, duchowo cielesny: Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty i człowiek. I nie ma rozdzielenia przez fizyczną osobę Jezusa. Być może logika chrześcijańska jest czterowartościową i trudno ją ująć w binarnej logice naukowej, gdzie teorię weryfikuje się pomiarem binarnym, zgadza się albo nie zgadza się z wynikiem. Może dlatego, że w logice chrześcijańskiej nie ma rozdziału Bóg w Niebie a człowiek na Ziemi, postrzegana jest ona jako naturalnie urojona i nie z tego świata, w której jeden człowiek głosi słowo „za prawdę powiada wam” i wraz z nimi czyni fizyczne cuda. Jedyną rzeczą niemożliwą dla człowieka jest wymyślenie fizyki rzeczy niemożliwych.
„A może raczej konflikt ma naturę moralną i dotyczy moralnej strony zarówno badań naukowych, jak i ich późniejszego ?zastosowania??”
Brakuje tu zapytania o moralną stronę religii i jej „zastosowań”? Nie sposób tego ignorować w świecie po 11IX, Iraku, Afganistanie i tych wszystkich konfliktach religijnych, które zdominowały początek XXI wieku.
Niektórzy próbują utożsamiać etykę z religią na różne sposoby, ale dziś razi to naginaniem zasad. Mówić o religijnej etyce to jak mówić o religijnej filozofii, lingwistyce, historii, fizyce… Pewnie, że takie rzeczy są, ale należą do dyskursu konfesyjnego, zamkniętego i jako takie wymagają dopiero interpretacji i przełożenia, żeby można prowadzić jakąś dyskusję.
–> GP
Też jakoś mam wrażenie, że konflikt nie jest pozorny. Parafrazując historyjkę Ski, można powiedzieć, że nauka jest wtedy, kiedy ktoś upadnie na ulicy i zaraz potem zaczyna się zastanawiać, czy krawężnik nie był za wysoki, albo chodnik za śliski, albo plamy na słońcu, i dlaczego do tego doszło i jak można uniknąć guza w przyszłości, a religia od razu odczyta ten upadek jako znak widomy (albo karę, albo pouczenie itd.), i każe się zastosować. I fajnie. Każde w swoim domku na drzewie. Jedna tylko kwestia, o której też zresztą piszesz. Wiara jako taka trzyma się krzepko i w środowisku religijnym i w środowisku naukowym. Tyle tylko, że w tym drugim ma nieco inny charakter i występuje mniej jawnie. W związku z czym i poszukiwania naukowe w jakimś zakresie są przesiąknięte wiarą (nie chodzi mi o to, że wierzy się w powodzenie tego czy innego eksperymentu czy tendencyjnie formułuje hipotezy, nie, chodzi o te najgłębsze pokłady przekonań zgodnie z którymi coś jest dla naukowca wystarczająco prawdopodobne a coś nie, powiedzmy kogoś przekonuje taki kogoś inny poziom istotności, niekoniecznie świadomie. Coś uznaje za wystarczająco udowodnione co innego za nie dość wiarygodne. Wiary-godne właśnie 😉
–> Lanea
Istnienie/nieistnienie boga to jedno. Ja bym jeszcze dorzuciła jakości i właściwości boga/bogów. Czy osobowy. A jeśli tak to. Czy nieomylny. A jeśli tak… Czy wszechmogący. Czy sprawiedliwy. Czy raczej miłosierny, a w takim razie unde malum? I tak dalej. W zależności od przyjęcia takich czy innych atrybutów boga i rodzaju, powiedzmy, jego wkładu w świat (czy interweniuje wciąż czy raz zrobił a teraz kontempluje, czy przenika wszystko i z cząstek Kreacji się składa Boska Istota, np.) mamy takie albo inne relacje z nauką, tak a nie inaczej wygląda praktyka religijna, duchowość i „działanie w świecie” ogólnie biorąc. Poczucie konieczności legitymizacji władzy boga/bogów, potrzeba „przykolegowania” się do nauki, lub brak tego przymusu.
—
A tak na marginesie: przyszło mi do głowy, że jest coś, co łączy w pewnym sensie religię z nauką. Opcjonalność „Nie zabijaj”. Ciekawe, prawda? Wszak dla jednej to zakaz moralny, dla drugiej boskie przykazanie. O, na przykład istnienie instytucji kapelana wojskowego jest, jak dla mnie, charakterystyczną aberracją religii typu „rozdłubali i poszli”.
Różnica polega też na tym, że nauka nie ukrywa, że się rozwija, że się zmienia. Naukowiec nie ma kompleksów powiedzieć, „tego akurat jeszcze nie wiemy”. Albo – „kiedyś sądziliśmy, że… ale wiemy, że to był błąd”.
Religia udaje niezmienną. Oczywiście nie jest. Nauka zna i stosuje sympatyczne mechanizmy falsyfikacji i kwestionowania aktualnych stanowisk. Religia – hm, sceptycyzm nie jest mile widziany. To w najlepszym wypadku „antropologia idealistyczna”, jak ktoś to określił. Tym bardziej, że idee są w ramach religii traktowane jak byty („Bóg jest prawdziwą Miłością”). Prowadzi to do tego, że rzeczywistość religijną zamieszkują zupełnie inne byty niż rzeczywistość poznania naukowego. Czy jest konflikt?
@Aloha Hawaii pisze:
2011-01-17 o godz. 18:49
„Prowadzi to do tego, że rzeczywistość religijną zamieszkują zupełnie inne byty niż rzeczywistość poznania naukowego. Czy jest konflikt?”
Tylko wtedy gdy snuje się pajęczą sieć alegorii, transformuje religię w metafizykę, religijny system filozoficzny itp. Mówię teraz o chrześcijaństwie oczywiście. Jeśli wszystko co nie zgadza się z rzeczywistością jest w Biblii alegorią, przenośnią to w końcu się okazuje, że alegorią staje się raj, upadek i grzech pierworodny, a skoro tak, to Chrystus umiera za jakąś literacką przenośnię, jeśli to też nie jest tylko jakaś przenośnia.
Dlatego fundamentaliści uciekają w literalizm, w końcu kryteria co wziąć dosłownie, a co przenośnie są boleśnie arbitralne i każdy może znaleźć swoje własne uzasadnienie dla dowolnego wyboru. W takim jednak wypadku konflikt kreacjonistów, czy w ogóle literalistów z nauką jest nieuchronny.
Zresztą to dotyczy całej historyczno-literackiej krytyki biblijnej, archeologii, tylko dla przykładu. Mniejsze i większe konflikty wciąż wybuchają, choćby o autentyczność relikwii – kość świętego okazuje się kością zwierzęcą albo pochodzi z zupełnie innej epoki, biblijna miejscowość w ogóle nie istniała albo istniała, ale w innym charakterze i innej epoce.
Nie mówiąc już o konfliktach polityczno-instytucjonalnych. Przykładem jest dojście do władzy przedstawicieli jakiegoś kościoła, którzy obcinają fundusze lub prawnie zakazują jakichś badań naukowych, bo nie są w zgodzie z ich doktryną.
Konflikt istnieje i to na tak wielu płaszczyznach na raz, często się przenikających zresztą, że trudno to nawet ogarnąć, a więc i powiedzieć czy obie strony osiągnęły stan równowagi, czy któraś przeważa szalę na swoją korzyść.
@ sceptyk
Dziękuję za odpowiedź. Jako ateista życzyłbym sobie zatem religii bez matafizyki, hihi.
Idea: Wielki Wybuch Światła, wikipedia, Robert Grosseteste
I dalej, prawda, czy fałsz: Zatem niech na początku było światło a w nim qubit { bit kwantowy: 11, 10, 01, 00 } geometrii pola elektrycznego EE, magnetycznego BB, elektromagnetycznego EB, grawitacyjnego BE. I pomnożyło się światło w „nic” [zero fizyczne, a nie matematyczne] trajektorią sumy fizycznej wszystkich własności równej zero na geometrie materii i antymaterii. Antymateria przekształciła się w próżnię fizyczną. I powstały cztery qubitarne geometrie fizyczne, dziś zwane: ciemna energia, ciemna materia, czarne dziury i jasna materia. I to co niewidzialne dla oka oddziałuje światłem grawitacyjnym z tym, co widzialne dla oka. A to co widzialne dla oka ruchem swego światła ukazuje to, co niewidzialne dla oka ale widzialne dla masy ciała. Wszechświat to światło, a qubit jest jego fizyką. Nie dziwi zatem, że cząstki zamieniają się w fale a fale w cząstki. Wszystko fizyczne jest ze sobą splątane i qubitem światła poukładane. Do istnienia Wszechświata nie potrzebna jest nauka, wystarczy tylko qubitarne światło, ale bez nauki nie można tego stwierdzić rozumem. Kiedyś tak rozum odkryje, a wiara mu wówczas powie – a nie mówiłam ci. Rozum jej odpowie – mówiłaś, ale ty wiesz jak światło duchem działa, a ja teraz wiem jak światło fizyczną ewolucją qubitarną działa. Fizyka biblijna jeszcze się nie zużyła a fizyka nauki jeszcze się nie skończyła.
@sceptyk
Przyklad nauczyciela niechetnie uczacego ewolucji:
http://www.youtube.com/watch?v=FBJkueZMwSw
Konflikt istnieje pomiędzy instytucjami: kościół i nauka. Mimo braku wspólnego pola zainteresowań, bo pierwsza instytucja zajmuje się – teoretycznie – światem ducha, a druga – faktycznie – światem materii. Jednak inkwizycja (tj. chęć osądzania i zaciętość sądów) kościelna i naukowa są w istocie dosyć podobne. Myśl synkretyczna albo nie istnieje, albo jest tępiona przez obie strony. Z niejakim wzruszeniem czytam zatem „Kowali i alchemików” Mircii Eliadego, w niej – opowieść o alchemicznych zainteresowaniach jednego z „ojców” nauki nowoczesnej, Newtona. Oraz o jego długotrwałych studiach nad tekstami mistycznymi, wynikającymi z przekonania, że prawdziwa wiedza jest w nich głęboko zaszyfrowana, a jego własne koncepcje mechaniki dają jedynie mały fragment wiedzy o świecie.
LOGODYGMAT Stephen Hawking wykonał eksperyment http://www.polityka.pl/swiat/tygodnikforum/1505838,1,jak-zbudowac-wehikul-czasu.read zapraszając na imprezę gości z przyszłości. Jeżeli nikt nie przybył, to jednym z wyników badania jest to, że w przyszłości ludzkość jest szczęśliwa i nikt nie podróżuje w czasie wstecz, aby tego nie zmienić.
Przesłanki w idei:
Materia jest formą geometrii fizycznej światła.
Materia ze światła bez Światłości jest prochem.
Kubit:
1. starożytny: ziemia, woda, powietrze, ogień
2. nowożytny: {11, 10, 01, 00}
3. idei: względność, nieoznaczoność, nierozstrzygalność, twórczość
4. ruchu i pola: prostoliniowy {EE}, krzywoliniowy {BB}, prostoliniowo falowy {EB}, wirowo falowy {BE}.
5. materii natury: neutrino, neutron, proton, elektron
6. oddziaływań: silne, słabe, elektromagnetyczne, grawitacyjne
7. czasoprzestrzeni: 3 wymiary dla geometrii fizycznej i 1 wymiar dla jej zmiany.
8. geometrii fizycznej: symetryczna, fraktalna, harmoniczna i kwantowa.
9. zmian geometrii fizycznej: ruch, dotyk, pamięć i ewolucja
10. struktury geometrii fizycznej DNA {idea: kubitogram kwantowania}:
[T][A ] [11][00] [1100] [12][ 4 ]
[C][G] [10][01] [1001] [ 9] [ 3 ]
[G][C] [01][10] [0110] [ 6] [ 2 ]
[A][T ] [00][11] [0011] [ 3] [ 1 ]
Kreacja materii i antymaterii, anihilacja materii i antymaterii {np. dwa fotony gamma, to geometrie fizyczne światła w wyniku: jeden foton to zmiana geometrii fizycznej światła elektronu, a drugi foton to zmiana geometrii fizycznej światła pozytonu}. Emisja fotonu z jądra i powłok elektronowych atomu to jest emisja światła ze światła. Atom i jego składniki są geometrią fizyczną światła. Foton światłem fizycznym faluje, a elektron/pozyton {materia i antymateria} światłem fizycznym wiruje. Ciemna energia jest efektem ruchu próżni {ruchu bytu fizycznego geometrii światła antymaterii}, a ciemna materia jest efektem ruchu bytu fizycznego geometrii światła materii. Czarne dziury są synchronizacją obu bytów i ruchów.
Jak powstają czarne dziury? Woda, olej, denaturat, olej na powierzchni wody. Dodanie denaturatu do wody i zawirowanie sprawia, że olej jest wciągany do wody i tworzy się w niej olejowa czarna dziura. Zmienia się gęstości zmian kwantowych w mieszaninie wody i denaturatu i tak w idei tworzy się czarna dziura.
Idea być może nadaje się do przełożenia na teorię naukową. Gdyby tak było, to byłaby to dobra teoria, ponieważ jest falsyfikowalna, poprzez dowód, czy materia jest formą geometrii fizycznej światła, co być może jest równoznaczne temu, że grawitacja ma naturę elektromagnetyczną.
W tej idei pojawia się możność, że Światło ze światłości może w fizycznej materii ze światła fizycznego i w świetle fizycznym czynić cuda i inne niezwykłości. I jak chleb i wino są materią ze światła fizycznego, tak „idea pokarmu ciało i krew” byłaby wskazaniem na „pokarm” ducha ze Światłości.
Skąd jest światło fizyczne? Światło fizyczne jest z wszechświata Eterionu albo wszechświata Ducha. Przy czym suma fizyczna wszystkich własności w jednym i drugim wszechświecie jest równa zero, o ile suma fizyczna wszystkich własności wszechświata Człowieka jest równa zero. Suma równa zero fizyczne nie oznacza w idei nic, niczego. Suma jest równa zero fizyczne. W naturze nie ma zera matematycznego. Wszechświat nie ma punktu równowagi statycznej. Wszechświat to światło, a światło to ruch. Dlatego Mistrz Newton osiągnął sukces. Materia z geometrii fizycznej światła może poruszać się z szybkością światła, a może nawet w trajektorii geometrii czasoprzestrzeni tunelować interwałem spłatanego ruchu {c*t}^2.
Wszechświat i dodatkowy obiekt. Kreacja http://pl.wikipedia.org/wiki/Kreacja_par cytat: „Możliwa jest też kreacja rzeczywistych par cząstek naładowanych przez rzeczywiste fotony, pod dwoma warunkami: 1. energia fotonu musi być wyższa, niż suma mas kreowanych cząstek, 2. w procesie uczestniczy dodatkowy obiekt, który przejmie nadmiar pędu, tak by spełnione były zasady zachowania pędu i energii.”
W idei geometrii fraktalnej, coś w małej skali to i to coś w dużej skali, pojawia się „dodatkowy obiekt”. Może w skali „Wszechświata Człowieka” powstałego w Wielkim Wybuchu Światła fizycznego i w kreacji rozdzielania geometrii fizycznej materii i antymaterii [może inflacja to przejście antymaterii w próżnię fizyczną] musi być dodatkowy obiekt co do skali, czyli o skali „Wszechświata Eterionu” albo „Wszechświata Ducha”?
W naturze nie ma energii ani zasady zachowania energii, jest w nauce, w fizyce. E = {geometria fizyczna}. Zmiana geometrii fizycznej jest ruchem. W naturze jest geometria fizyczna i zasada zachowania jej zmiany. [starożytni Mistrzowie Filozofii natury mawiali: „Nic nie powstaje z niczego i nic nie ulega zniszczeniu”]. Stąd jest kwantowe splątanie. Nie ma przypadkowych fluktuacji. Jeżeli grawitacja ma naturę między pola EB/BE i masa [grawitacyjna i bezwładna] nie istnieje co do istoty rzeczy, to nie ma pędu, a stąd nie ma Eterionu. I mimo, że Wszechświat powstał ekspansywnie, to dalej jest już wiecznie, harmonicznie trwały, przy czym już nie kurczy się i nie rozszerza. Pulsuje wewnętrznym ruchem [?światła grawitacji?]. Idea modelu: atom wodoru ~ foton ~ atom wodoru. Układ raz wzbudzony oscyluje wymianą ruchu [światła]. Stąd [ruch geometrii próżni fizycznej] ciemna energia raz przyspiesza a raz zwalnia, również [ruch geometrii materii] ciemnej energii jest raz więcej a raz mniej. Hymm . . . może to z powodu tego, że czarne dziury parują! [promieniowaniem Hawkinga]. A może też pękają jak bańka mydlana, co przejawia się falą zaburzenia geometrii czasoprzestrzeni. Ale to by oznaczało, że znikają całe gromady galaktyk a może i większe struktury geometrii fizycznej. Stąd wszechświat powinien być postrzępiony w czasie i przestrzeni, dużo dziur pustki.
Fotonologia, idea fizyki światła i filozofii światła fizycznego. Nie fajna kubitarnie jest idea czasoprzestrzeni z tą geometrią znaków w notacji: +++ – lub —+. To nie pasuje do idei kubitu. Może coś jest nie tak w idei układu współrzędnych. W tym jest nisza na majsterkowanie alchemią idei geometrii fizycznej światła.
Jeden dzień jak tysiąc lat a tysiąc lat jak jeden dzień: Bardzo ciekawa idea dla przesłanki względności czasu. Czy jednak już wyczerpana? Jeżeli Wszechświat się rozszerza, to zmienia dodatnio swoją geometrię fizyczną w trzech wymiarach przestrzeni ale również w sześciu stopniach swobody. Mając układ odniesienia z trzema osiami dodatnimi można by pomnożyć ich ilość przez 2 tak, aby było sześć dodatnich stopni swobody, trzy na umownych osiach dodatnich, a trzy na umownych osiach ujemnych. We wszechświecie jak się coś ujmuje, to się gdzieś dodaje. Najszybciej rozchodzi się światło. Geometria fizyczna światła Wszechświata zmienia się w czasie. Zatem na osi układu jest czas, a zmiany geometrii na jednej osi generują splątane zmiany na pozostałych. Formuła idei dynamiki dla 7 dni biblijnych:
1000 x 1000 x 1000 x 2 x 7 = 14.000.000.000
Zatem 7 dni biblijnych jest równe 14 mld lat ewolucji Wszechświata.
I dalej, ewolucja geometrii fizycznej Wszechświata musi zawierać kosmiczną lokalność człowieka, życia, tj. Słońce, Ziemia i Księżyc. Dzień jest wynikiem obrotu Ziemi wokół swej osi a rok jest obiegiem Ziemi wkoło rodzimej gwiazdy. Niech cywilizacja nauki istnieje 10.000 lat, a cywilizacja biblijna 4.000 lat. Niech ideę uśrednionego ujęcia cyklu księżycowego, cyklu płodności kobiet i roku stanowi nadanie dla roku 350 dni dla lokalnej formuły:
350 x 10.000 x 4.000 = 14.000.000.000
Zatem ewolucja lokalna nie wyprzedza w czasie ewolucji Wszechświata.
W jednej Księdze przednaukowej i nienaukowej napisane jest, że organizmy żywe w wodzie były przed organizmami żywymi na lądzie. Nauka ogłosi, że życie wyszło z wody na ląd, czyli że organizmy żywe w wodzie były przed organizmami żywymi na lądzie. O ile nauka opisuje zmiany ewolucyjne w przyrodzie, to w tej Księdze moc sprawcza była wszechmogącą. Zatem woda i ziemia mogły jednocześnie wydać istoty żywe. A jednak organizmy żywe nie pojawiły się jednocześnie w wodzie i na lądzie. Czy człowiek niewykształcony naukowo miałby taką zdolność przenikania umysłem natury, aby dokonać trafnego zapisu podziału zaistnienia na Ziemi organizmów żywych najpierw w wodzie, a potem na lądzie?
Te ideoparametry wstawione do idei nieznanych równań są w idei zmian geometrii fizycznej jak parametr temperatury. Pierwsze jest ruchem światła a drugie wiedzą o tym.
ps.
Dodałem, aby było w jednym ciągu, tak będzie łatwiej pomijać przy przesuwaniu.
Test lotu idei i teorii kosmicznych. Kwant jest to przejście pomiędzy kubitarnymi ruchami [pozycja 4 powyżej]. Lot idei nie umie przemienić tej tu alchemii na teorię naukową, ale jest też inny test z idei logodygmatu: napęd hydroelektronowy pro perpetuum mobile aktywna geometria harmoniczna: http://www.polityka.pl/forum/1068666,armageddon-tuz-tuz.thread Każda teoria o Wszechświecie, która nie wskazuje na budowę silnika jest teorią z błędem.
Idee tych urządzeń oparte są na przesłance, że nie ma w naturze ograniczeń energii i ruchu dla człowieka. Cztery czynniki władają życiem na tej Ziemi: grawitacja, entropia, temperatura i lęk [natury]. Powiedziane zostało: nie lękajcie się. Zatem pozostały tylko trzy czynniki, które są z domeny fizyki.
Gdy ptak stał się twórczą ideą, to człowiek zbudował samoloty.
Gdy anioł stanie się twórczą ideą, człowiek zbuduje kosmoloty.
Po co? Kosmos to największy pro futuro rynek pracy na Ziemi.
@lot idei,
Mam wrażenie, że spamujesz.
@lot idei
Najbardziej fantastyczne wyjaśnienie rzeczywistości jest dobre, gdy jesteś w stanie odnieść je do obserwacji świata dookoła siebie, czyli ziemskiego. Uzyskać powtarzalność obserwacji i spójność ich objaśnień.
@Meruńka, acha znaczy się qubit poznania naukowego:
rozróżnienie
porównanie
poukładanie
eksperymentowanie
Czy za dowody naukowe, że materia jest formą geometrii fizycznej światła byłaby Nagroda Nobla?
To chyba pytanie do Komitetu Noblowskiego. 🙂
@GP A wiesz to może i dobry pomysł. Ale chyba pytanie trzeba by pro noblowsko ująć. Podobno szansa na otrzymanie Nagrody Nobla wynika ze zgłoszenia, które otwiera kierunek badawczy, a to umożliwia określenie celu badawczego dla konkretnego projektu/ów. Zatem, czy poszukiwanie, że materia jest „materią” światła, jest ideą pro noblowską, tzn. spełniającą kryteria szansy: 1. zgłoszenia do nagrody efektu sukcesu badawczego, 2. otrzymania Nagrody Nobla. Może gdyby dobrze to ująć, zapytać Komitet Noblowski i uzyskać odpowiedź to byłaby ona wsparciem pozyskania dla nauki środków od inwestorów i z różnych programów. A kto wie, może sam Komitet Noblowski ogłosiłby konkurs celowy zamawiany: Czy materia ma strukturę geometrii fizycznej zaburzenia pola elektromagnetycznego? Foton w idei faluje geometrią harmoniczną wybrzuszeń pola magnetycznego i pola elektrycznego, to może elektron wiruje harmonicznie wybrzuszeniami pola magnetycznego i pola elektrycznego?
Można by też odwrócić pytanie, czy jest jakiś dowód naukowy, że materia nie jest geometrią fizyczną światła?
@lot idei
poznanie (hm.. naukowe?) można raczej tak ująć:
obserwacja
rozróżnienie
obserwacja
porównanie
obserwacja
poukładanie
obserwacja
smutek
Eksperymentowanie nie jest konieczne.
Materia nie jest formą geometrii fizycznej światła, tylko złudzeniem.
@lot idei,
W walce ze spamem usunąłem przez przypadek Twój ostatni komentarz, za co przepraszam
Dobrze. Zdarza się. Zatem na zakończenie. To może by na tym zakończyć lot idei. Jeżeli w istocie rzeczy samo zagadnienie jest dobre w idei pytania, czy materia jest lub nie jest tym samym co światło, to może jednak, kto wie, Komitet Noblowski ogłosiłby konkurs? No bo jak jest dobry globalnie pomysł, to czemu by odpowiadać sobie tu na blogu za Komitet Noblowski [itp.], przyjmując, że pewnie się nie zainteresuje. Na tym blogu (szalonych) naukowców są dwie sugestie, odpowiedzi:
lot idei, tak – materia jest formą geometrii fizycznej światła, kubit: elektron, fale [materii, światła], foton.
Meruńka, nie – materia nie jest formą geometrii fizycznej światła, tylko złudzeniem.
Logodygmat twierdzenia o idei paradygmatów: nauka odkrywa tylko takie prawa natury, które tworzą teorię unifikacji.
Wszystko jest światłem, czy wszystko jest złudzeniem? Ciekawe jakie byłyby odpowiedzi na konferencjach naukowych?
.koniec.
Szanowny locie idei!
Lot (uskrzydlonej duszy) jest archetypem inteligencji, posiadania wiedzy o tajemnicy, znajomości metafizyki. Zatem: materia to nie jest wszystko, to nie jest nawet matafizyka. Światło tworzy złudzenie, ale wszystko nie jest ani światłem, ani złudzeniem. Itd., itp.
@Meruńka, Dodatek.
Trzy idee:
1.
Wyobraź sobie łożysko, obręcz z walcami, albo poduszkami jak folia bąbelkowa. Wewnątrz niej druga obręcz. Gdy stoją na podłożu, to tylko dolny walec wciska się do środka pierwszej obręczy, a na nim jest obręcz wewnętrzna. To sprawia w idei, że się przechyla i upada od wewnątrz na obręcz zewnętrzną. Obręcze się obracają i ponownie na styku z podłożem do środka wciska się walec, poduszka powietrzna. Układ w idei jest aktywną geometrią harmoniczną. Huśtawka obrotowa masy grawitacyjnej i masy bezwładnej. W idei granicy ten bąbelek powietrza na styku z podłożem to kwant. Siła grawitacji sama napędza układ jest w idei pro perpetuum mobile. Idea – wystarczy grawitacja i kwant, aby napędzać aktywną geometrię harmoniczną Wszechświata.
2.
Wyobraź sobie bęben maszyny losującej kulki. Ruch. Chaos. Ale jak dodasz układ harmoniczny, czas, jednostkę rytmu, to z chaosu można otrzymać porządek. Otwierają się zapadki i kulki wpadają do komory. Po pewnym czasie otwiera się zapadka i kulki wypadają, wracają do bębna. Kulki spadają grawitacyjnie. Aby maszyna losująca była perpetuum mobile, musi być ciemna energia, przeciwna do grawitacji. Wyobraziłaś sobie zapewne maszynę losująca z ponumerowanymi kulkami. Ja opisałem bez ponumerowanych kulek. Idea: człowiek tworzy, numeruje, szuka numerków sukcesu wiedzy. Jesteśmy w czasoprzestrzeni, w geometrii komór, niszy poziom energii, po wpadnięciu kulek. Dostatecznie długo, aby ponumerować, ponazywać, szukać relacji pomiędzy innymi zapadniętymi w komory kulkami. Światło między maszynami losującymi z czasowymi zapadkami.
3.
Rośliny i zwierzęta nie zbudują arki kosmicznej przed końcem Słońca, zapadka lokalna. Człowiek może wybrać kierunek lotu. Światło jest tworzywem ruchu. Ruch nie istnieje dlatego, że coś jest, np siły. Odwrotnie. Coś jest dlatego, że jest ruch, ruch światła i realność dla człowieka zastosowania fizycznie tego ruchu. Wszechświat jest ruchem aktywnej geometrii harmonicznej światła, może jak w idei 1 lub 2, lub 1 i 2. Lub ich qubit. Jednak wszystkie ciała fizyczne poruszają się wedle praw natury. Człowiek może poruszać się wedle wolnej woli w nurcie praw natury i ich zastosowania. Zatem człowiek jest tego rodzaju [innym] ruchem światła we Wszechświecie. Światło nie tworzy złudzenia, światło tworzy [możność] działanie/a. Jesteśmy materią o możności autonomii ruchu, w zakresie polany grawitacyjnej Ziemi. Gdy człowiek pokona w pełni swobody ruchu grawitację i geometrię fizyczną próżni, będzie posiadał autonomie ruchu we Wszechświecie.
@lot idei
1. Pomysł ciekawy, spróbuj zrealizować.
2. Rozpoznanie, czym jest czas, istotnie pomoże Ci w rozwinięciu tej idei.
3. Jeśli światło = świadomość, to OK, pójdziesz dalej.
@Meruńka,
Na idei mechanicznej walców [idea: środek ciężkości masy nie ma punktu równowagi statycznej, tam gdzie miałby być jest walec, bąbelek przy styku z podłożem, środek ciężkości masy ma ruchomy punkt równowagi dynamicznej] jest wyprowadzona idea kwantowo mechanicznego napędu hydroelektronowego. Idee były budowane przez wiele lat, od pewnego czasu luźno notatkowane w internecie, a medium kształtuje treść, to wychodzi pod klawiaturą trochę zakręcone. Mam na idei napisanie notatek alchemika. Aleale. Opiszę alchemię alchemii idei.
I Ty możesz być alchemikiem od idei. 🙂
Na studiach można było zaproponować temat pracy magisterskiej. Miałem dwa pomysły. Jeden dotyczący energii i zasady jej zachowania w historii fizyki, a drugi, nt. podążając za światłem przez historię fizyki. Wybrałem nt. energii w historii fizyki. Druga idea widocznie ciągle czuwała w neuronach. Pracę nt. energii w historii fizyki napisałem z cytatów, z ponad 30 książek, prawie dosłownie, łącząc tylko styl i wątek. To wymagało wczucia się w idee treści. Efektem pracy było wymyślenie określenia logodygmat. Po studiach była hobbystyczna alchemia, a z niej idea napędu hydroelektronowego, fotonologia [idea fizyki światła i filozofii światła]. Uwaga: Po napisaniu pracy magisterskiej z cytatów, wymyśliłem ideę, że może tak spojrzeć na naturę, jak starożytni Mistrzowie Filozofii przyrody spojrzeli na naturę, ale spojrzeć na naturę w książkach. Mistrzowie Filozofii dopiero pisali książki o naturze. Po latach przeczytałem książkę jak Mistrz Bohr odkrył ideę budowy atomu, gdy był kryzys w budowie materii, zebrał księgi i wyniki badań, szukał w naturze, w obrazie natury, ale w tych publikacjach, i odkrył ideę geometrii fizycznej atomu.
Trzeba uchwycić tę otwartość starożytnych Mistrzów Filozofii na poznanie natury i tym spojrzeć w księgi teorii i eksperymentów, a ukażą się dzieła ruchu geometrii fizycznej światła. I opuści człowiek „jaskinię Platona” i do niej już nie wróci, gdy kubitem światła, słabość binarną pokona. Znaczy się, nie będzie widział cieni tej geometrii, ale zobaczy wprost geometrię fizyczną i jej splątanie. Ale uwaga, trajektoria w labiryncie wiedzie przez ‚szok poznania’.
Czasu nie ma. Jest ruch harmoniczny geometrii fizycznej. Aby tworzyć czas potrzeba złożenia trzech ruchów harmonicznych, np.: ruch wahadła, wskazówek zegara i ruch Ziemi w kosmosie oraz liczenie [związane jest z rytmem oddychania]. Tak, świadomość = światło. Świadomość jest hologramem [oddziaływania EB/BE] światła zewnętrznego [zmysły] i wewnętrznego [DNA~neuron].
Nauka idzie za ideą. Jakie idee, takie odkrycia.
Locie idei!
No. dobrze. Ale alchemia zajmowała się światem ducha, a Ty tkwisz po uszy (!?) w materii. Co do starożytnych Mistrzów Filozofii, przydałoby się nauce współczesnej wrócić do podejścia pitagorejskiego – holistycznego. lub alchemicznego, po prostu. Zwłaszcza, że kamień filozoficzny jest powszechnie dostępny, choć nikt go nie chce!
Co do czasu, owszem, istnieje i jest fascynującym tematem badań. Co więcej, materia jest zależna od czasu, nie jest on zatem jej składnikiem.
Może alchemia to nie przeżytek z historii. Może jest między filozofią natury a inżynierią materii, ideą pro innowacji i przekonania w możność. Zbadanie czystej wody i gazu elektronowego powinno być na tyle znaczące w wyniki, że byłoby o tym powszechnie w książkach, wykładach, podręcznikach. A tego nie ma. Ciekawe dlaczego? Aleale może, czy ktoś trafił na badania mieszaniny wody i gazu elektronowego? Przez wieki filozofia natury została ukierunkowana na eksperyment, a dalej na użytkowanie. Gdy zadziała napęd hydroelektronowy nastanie nowy świat możności, aktywności dla filozofii, sztuki . . . nauki i przedsiębiorczości humanistycznej. . . futurologii . . . alchemii. Sfera humanistyczna. Napęd hydroelektronowy to aktywna geometria harmoniczna ruchu dla wytwarzania nieograniczonej ilości energii elektrycznej, światła i ciepła. Moc dla przekształcania materii. Alchemia to nadzieja, że niemożliwe jest możliwe jeżeli oparte jest na własnościach natury. Co do czasu, to każdy ma ruch harmoniczny w sobie: oddychanie, bicie serca, pożywianie się i wydalanie, mruganie powiekami. Trudno się pozbyć idei czasu – pierwotnym czynnikiem fizycznym jest jednak naturalny ruch harmoniczny form geometrii fizycznej światła. Natura nie dba i nie interesuje się człowiekiem. Wszystkie prawa natury są już w umyśle człowieka i Wszechświat jest w stanie istnienia człowieka. Człowiek przemienia filozofię w ruch. Poezja jest inżynierią ruchu. Tylko światło a ruch jest jego bytem.
@lot idei
Jak sam się określasz w swoich poglądach? Czym jest Twoja świadomość odrębności, Twoje Ja, Ty jako istota rozumna?
Meruńka [ten watek to ślepa droga]. To nie są moje poglądy, tylko byłe pomysły pro futuro. Niepewne, czy realne, ale majsterkowane idee przez lata. Moje ja jest już duchem. Tylko dźwiękiem, na które nie ma odpowiedzi „jaka to melodia”? Jestem tylko nickiem. Łowcą marzeń. Internetowym lotem idei. Alchemikiem niespełnionej wizji – ‚Aktywność, Gospodarka i Humanizm’.
W idei napędu hydroelektronowego paliwo, mieszanina hydroelektronowa, jest pro perpetuum mobile. Nie zużywa się i jest ekologiczne. Nieograniczona ilość taniej energii umożliwiałaby rozwój gospodarki odpadami do poziomu atomowego odzysku surowca. Moc wolności energetycznej będzie większa od mocy twórczej. Automatyzacja, informatyzacja, robotyzacja . . . przejmie wysiłek trudu czynności pracy produkcyjnej i usługowej. Rozwinie się rynek dla wiedzy, umiejętności, talentu, sztuki, twórczości, innowacyjności, interaktywności, multimedialności, mobilności, otwartości, dialogu kulturowego, pro humanistycznego działania, wizji i idei, itp., itd., ect., ect. Będzie więcej tygodni urlopu. Turystyka będzie obowiązkowa. Rozwój humanizmu stanie się wezwaniem firm na rynek. Nastąpią pokolenia wolne przeszłością i otwarte przyszłością. To co było siłą złączone, rozpadnie się. Wszystko będzie pod presją nieprzerwanego ruchu, w dzień i w nocy, w rok i stulecie, . . . napędu hydroelektronowego aktywnej geometrii harmonicznej. Wszechświat stanie się celem ruchu ku przyszłości. Nie zabraknie ciepła, światła i energii elektrycznej bez przerw. Przyroda się odnowi. Poprawią się warunki do życia dla kobiet i będą jeszcze piękniejsze, a każde młode pokolenie będzie miało bez lęku oczekiwaną przyszłość.
Co do istoty rozumnej, to niedawno w internecie napisano mi, że mam odlot od rzeczywistości. Po innych doświadczeniach w realu należałoby potwierdzić, że nie jestem istotą rozumną. Meruńka, nie wiem dlaczego pytasz, personalizujesz, nie pytam dlaczego, ale jestem zwykły, szary, ludek z małego, biednego miasteczka, które jest w dybach historii negatywnej.
Przy okazji, jak dobre [naukowo] są hydroelektronowe idee, to podaj je dalej na taśmę nauki.