Prawda

Klasyczna definicja prawdy brzmi: prawda jest zgodnością rzeczy i umysłu („veritas est adequatio rei et intellectus”). Takie jej sformułowanie powstało w Średniowieczu, lecz w tym samym duchu formułowali ją już Platon i Arystoteles. Sformułowanie to tylko pozornie jest oczywiste.

W podręcznikach zaznacza się, że brak jest tutaj przede wszystkim wyraźnego kryterium prawdy. Nie wiadomo, na czym miałaby polegać zgodność między rzeczą i umysłem, skoro obie kategorie należą do różnych porządków ontycznych. Czym innym jest rzecz, a czym innym umysł; czym innym jest przedmiot, a czym innym wypowiedź o tym przedmiocie. Różnica ta jest konsekwencją wcześniejszego dualizmu podmiotu i przedmiotu. Ponieważ dualizm ten leży u podstaw wszelkiego poznania – bez niego poznanie jest niemożliwe – przejawia się on również w definicji prawdy. Nie sposób go zasypać.

Jest też i inna trudność, na którą zwracali uwagę Immanuel Kant czy Franz Brentano. Koncepcja porównywania treści umysłu i rzeczy, czy też wypowiedzi i przedmiotu wypowiedzi, zakłada możliwość zajęcia perspektywy zewnętrznej w stosunku do obu tych składników. Aby porównać rzecz i umysł muszę być poza tymi składnikami jednocześnie. Nie mogę być ani rzeczą, ani umysłem; ani przedmiotem, ani podmiotem. Lecz w ten sposób nie ma już dla mnie miejsca w relacji poznawczej. Perspektywa zewnętrzna jest niemożliwa.

Ujmując to inaczej – porównywać mogę jedynie treści umysłu, bo tylko te są mi znane, nie zaś rzecz i umysł. Przedmiot mogę porównać z moim poznaniem, dlatego że go poznaję. Nie porównuję przedmiotu z moimi przeświadczeniami o nim, tylko moje różne przeświadczenia. Prawda jako zgodność rzeczy i umysłu jest więc możliwa o tyle, o ile wcześniej znamy prawdę, to znaczy o ile wcześniej wiem już, które moje przeświadczenia są prawdziwe. To zaś wiedzie do błędnego koła.

Sytuację tę dobrze ilustruje jedna ze znanych sentencji Ludwiga Wittgensteina: „granice mego języka oznaczają granice mego świata”. Klasyczna definicja prawdy w tym świetle obiecuje możliwość wyjścia poza język i poza świat i porównania jednego z drugim.

Ktoś mi może oczywiście przypomnieć tutaj definicję prawdy Alfreda Tarskiego. Jednak, o ile mi wiadomo, Tarski nie rozwiązywał powyższego problemu, lecz go pominął, zajmując się logiczną czy też językową stroną zagadnienia.

Czy to znaczy, że prawda jest niemożliwa? W pewnym sensie, w sensie absolutnym, tak właśnie jest. Zawsze mamy do dyspozycji tylko mniemania o rzeczywistości, które możemy porównywać z innymi mniemaniami. Ciągły przyrost wiedzy dobrze świadczy o tym. Gdyby nasza wiedza o świecie była prawdziwa w sensie absolutnym, przyrost ten szybko by się zakończył. Kto wie, może kiedyś tak właśnie się stanie i wtedy z etapu mniemań przejdziemy na poziom prawdy. Lecz ja w to nie wierzę.

Grzegorz Pacewicz

Fot. Jean-François Chénier, Flickr (CC SA)