Byt i dobro
Pewne stwierdzenia chodzą czasem za człowiekiem przez długi czas, nie dając spokoju. Czternaście lat temu, gdy poznawałem myśl francuskiego zakonnika i paleobiologia Pierre’a Teilharda de Chardin, taki syndrom rozpoczął się też i u mnie.
Zacytuję tutaj dłuższy fragment, chociaż będzie on wyrwany z szerszego kontekstu jego dociekań. W eseju „Mój wszechświat” Teilhard tak pisał:
„Zasadą najważniejszą z logicznego i psychologicznego punktu widzenia, jest głębokie przekonanie, że byt jest dobrem, tzn., że:
a) byt jest lepszy od niebytu,
b) byt pełniejszy jest lepszy od niepełnego.Gdy przyjmiemy jako zasadę pomocniczą, że bytem pełnym jest byt świadomy, możemy nadać wyżej sformułowanej zasadzie postać konkretniejszą i jaśniejszą, a mianowicie:
a) byt świadomy jest większym dobrem od nieświadomego,
b) wyższa świadomość jest większym dobrem od niższej.”
Pominę myśli zawarte w drugiej części tego cytatu, ponieważ są one bardziej charakterystyczne dla Teilharda i jego wizji rzeczywistości. Zatrzymać się chciałbym na pierwszej części, ponieważ takie lub podobne twierdzenia można znaleźć także u innych filozofów. Powtórzę trzy istotne myśli:
1. Byt jest dobrem.
2. Byt jest lepszy od niebytu.
3. Lepiej być niż nie być.
Dwa ostatnie twierdzenia są powtórzeniem tezy wyjściowej, że byt jest dobrem. Teza ta, co najmniej od czasów Davida Hume’a i jego zarzutu znanego jako gilotyna Hume’a, jest problematyczna. Nie będę tutaj streszczał tej argumentacji, odsyłając do mojego dawnego wpisu na ten temat. Argumentacji Hume’a trudno coś zarzucić, a wobec tego nie sposób przyjmować wyjściowego twierdzenia, że byt jest dobrem.
Ponieważ dobro jest jedną z wartości, a zdaniem wielu myślicieli wartością najważniejszą, argumentacja Hume’a wskazuje pośrednio, że dobro (a więc i wartości) istnieją i funkcjonują inaczej niż byt. Powstaje wobec tego pytanie, czym jest dobro i w ogóle, czym są wartości, skoro nie są one bytem. Dlatego, jeżeli z bardzo dużym uproszczeniem patrzeć na dzieje filozofii Zachodniej, można pokusić się o stwierdzenie, że oddzielenie dobra od bytu leży u podstaw aksjologii, jako odrębnej dyscypliny filozoficznej. Wyłoniła się ona dopiero w drugiej połowie XIX wieku.
Powstanie aksjologii związane jest z nadaniem słowu „wartość” interpretacji filozoficznej i uczynieniem z niej jednej z kategorii filozoficznych. Dziwne jest to, że wcześniej związek bytu i wartości nie był kwestionowany, a wobec tego odrębna dziedzina filozoficzna badająca wartości, nie wydawała się potrzebna. O ile słowo „byt” bardzo chętnie było używane niemal od początku filozofii, o tyle „wartość” jako taka była kompletnie pominięta.
Dziś wreszcie mogę powrócić do myśli, że byt jest dobrem i zbadać nieco dokładniej, co to znaczy? Jak doszło do rozdzielenia bytu i wartości, i jak można by to połączenie przywrócić, o ile jest to możliwe? Myślę, że w najbliższym czasie będę do tego częściej powracał.
Grzegorz Pacewicz
Fot. Noösfera, szklana rzeźba Yvesa Jeansona, oparta na pracy Zanisa Waldheimsa. hexodus…, Flickr (CC SA)
Komentarze
Myślę sobie, że dziwne jest to wartościowanie bytu.
Skąd wiadomo, że byt jest dobry? Tylko dlatego, że jest?
Czy wszystko, co istnieje jest w związku z tym dobre?
Byt jest obiektywny, a wartość subiektywna. Nie mamy wpływu na fakt istnienia – przynajmniej tak globalnie, ale wartości wyznaczamy w obrębie kultury. Chyba nie ma wartości wspólnych dla wszystkich, nawet na najwyższym poziomie ogólności.
Ja się nie znam, ale czy można swobodnie przeskakiwać między „byt jest dobry” a „byt jest dobrem”? Ja np. jestem niski, ale nie jestem niskością.
@panek
Ano rzeczywiście. Masz rację.
Jakoś przez stwierdzenie, że byt jest lepszy od niebytu zasugerowałam się, że byt musi być dobry.
@Panek,
Można przeskakiwać, o ile jest to uzasadnione. Na gruncie teorii, do której pośrednio Teilhard się odwołuje – chodzi o koncepcję transcendentaliów – tak właśnie jest.
@Alla,
Każdy zgodzi się, że zdanie „Olsztyn w dniu 8 lutego 2010 stał się stolicą Polski” jest fałszywe, ponieważ taki fakt nie zaszedł. W odniesieniu więc do prawdy i fałszu jako wartości zdań pogląd, że wartości mają charakter subiektywny czy kulturowy, jest nieuprawniony.