Nie słuchać szeptuchy!
Najważniejsza edukacja i innowacja. Tak podsumował raport „Polska 2030” min. Michał Boni. To nie tylko jego prywatny osąd, ale pozycja obecnego rządu. Problem w tym jak edukację i innowację w Polsce nie tyle usprawnić, co raczej wdrożyć.
Rzecz jasna oświadczenie min. Boniego popieram w całej rozciągłości. Problem w tym, jak wspierać edukację i innowację w społeczeństwie, które wręcz boi się wszelkiej nowości, np. innowacyjnej w końcu szczepionki przeciwko grypie?
Przykład szczepień przeciwko grypie stawia sprawę na ostrzu noża. Otóż mamy do czynienia z pierwszą na świecie szczepionką wyprodukowaną w tak błyskawicznym tempie. Dokonano tego po to, by ratować życie ludzkie. W dodatku spoglądając za naszą wschodnią granicę widzimy jak na dłoni, że epidemia grypy A H1N1 może mieć tragiczny przebieg bezpośrednio dla samych ludzi, jak i dla państwa. Ale dla Polaków to wszystko furda. Polak i tak wie, że szczepionka jest nieskuteczna, powoduje straszne skutki uboczne i czerpią z niej zyski wyłącznie nieuczciwe koncerny farmaceutyczne.
Co światlejsze jednostki proponują zamiast szczepień czosnek i cebulę (np. posłanka Rokicina z Krakowa, znana z licznych światłych opinii). Mniej światłe – zaklinanie u szeptuch i znachorów. A ministerstwo zdrowia (po sąsiedzku z min. Bonim) miota się w tłumaczeniach, dlaczego nie kupiło szczepionki przeciwko tej właśnie grypie, i jako swego rodzaju nagrodę pocieszenia proponuje Polakom szczepionkę na grypę sezonową. Coś tu najwyraźniej nie gra.
Z reakcji Polaków na zagrożenie grypą A H1N1 wynika, że o naturalnym pozytywnym podejściu do innowacyjności nie ma co marzyć. A o poprawie edukacji? Może za 20 lat. Polak bowiem wie lepiej od wszelkich ekspertów. Koncerny farmaceutyczne są dziś złem absolutnym żerującym na ludzkiej niewiedzy, zdrowiu i życiu. A ich obrońcy muszą być sowicie opłacani. Widząc takie reakcje, m. in. na tym blogu, mam ochotę powtórzyć za panem Dulskim: „A niech was wszyscy diabli”.
Koncerny farmaceutyczne nie mają żadnego obowiązku szykowania w zawrotnym tempie szczepionek przeciwko każdemu nowemu wirusowi. Mogą robić to powoli, by osiągnąć gotowość bojową, dajmy na, to za 10 miesięcy. Dlaczego stawiają na innowacyjność i wydajność? Ależ oczywiście głównie po to, by zarobić pieniądze! Tak samo jak mleczarz rozwozi mleko, a górnik fedruje pod ziemią. Jeśli ktoś mi udowodni, że mleczarz budzi się o 3 rano, a górnik zjeżdża pod ziemię z samej ochoty dostarczenia nam mleka i węgla, to proponuję, aby puknął się w czoło. Mleczarz i górnik są równie przewrotni co koncern farmaceutyczny. Tyle, że nikt nie ma im tego za złe.
A czy minister Boni nie proponuje stawiania na edukację i innowację właśnie po to, by Polska zarabiała pieniądze i miała się lepiej?
Problem edukacji w Polsce jest palący w obliczu dewiacji systemu edukacyjnego (dyskusja trwa również na łamach „Polityki”). I, jak pokazuje polskie podejście do szczepień, jest to problem na miarę przetrwania narodu. Bez znacznej poprawy edukacji Polska już niedługo przestanie się liczyć na europejskim i światowym rynku pracy. Wykształceni w ostatnim dwudziestoleciu w „Wyższych Szkołach Tego i Owego” (WSTO) Polacy będą zmuszeni do zamknięcia się w sobie, bo nikt nie będzie z nami chciał nawet rozmawiać.
Dlatego nie wystarczy sama diagnoza raportu „Polska 2030”. Potrzebny jest jeszcze długofalowy plan działania. Ale żaden rząd nie jest w stanie zaplanować zmiany mentalności. A to główny problem polskiego społeczeństwa.
Jacek Kubiak
Fot. Leo Reynolds, Flickr (CC SA)
Komentarze
@jk –
Ten wpis w części szczepionkowej jest bałamutny. „Innowacją” mogłoby być wprowadzenie programu szczepień w ogóle, nie zaś wprowadzenie jednej konkretnej szczepionki. Polacy wiedzą, co to są szczepienia, wiedzą (lub wydaje im się, że wiedzą), jaka jest skuteczność szczepień w ogóle, ale albo nie ufają *tej konkretnej* szczepionce, albo nie widzą konieczności masowego szczepienia się. To nijak się ma do stosunku Polaków do innowacyjności w ogóle ani do stosunku Polaków do edukacji. Czy to nie ty sam pisałeś, że w bardzo oświeconej, cywilizowanej, laickiej i wyedukowanej Francji szczepić na grypę A/H1N1 chce się 17% mieszkańców? Też widać są mało innowacyjni, a Dulski im z duszy wyziera.
a w Polsce 6 %. 🙂
No to Francuzom wyziera 1/3 Dulskiego, wolę nie wnikać, która.
Gdyby w Polsce szczepionki były dostępne, to i chęć do szczepienia by wzrosła, choć istotne przekroczenie 10% byłoby mało prawdopodobne, methinks.
Zgoda. Te 6 proc. to czesc populacji, ktora szczepi sie na grype sezonowa. Problem w tym, ze to inne 6 proc. nalezoloby zaszczepic przeciwko grypie A H1N1.
To, co mnie dziwi bardziej, to przedstawianie szczepionki jako _jedynego_ środka zapobiegawczego. W takiej Portugalii na przykład (bo znajoma akurat właśnie wróciła, stąd mogę się powołać), wszędzie wiszą plakaty z instrukcjami, np. żeby nie podawać rąk, żeby zrezygnować z całusa w policzek na powitanie itp.; a we wszystkich publicznych toaletach są antybakteryjne żele i mydła. Szczepionka to nie wszystko, chodzi o minimalizację ryzyka na wszystkich frontach (i tu na przykład wzmacnianie odporności organizmu, nielekceważenie wczesnych objawów, faszerowanie się czosnkiem i rezygnowanie z np. picia ze wspólnych kubków i butelek ma znaczenie). A ponieważ lęk przed nowo wprowadzonymi „cudownymi” lekami ma swoje uzasadnienie w historii, kiedy faktycznie występowały nieprzewidziane powikłania na wielką skalę, nie robiłabym z reakcji Polaków na szczepionkę symbolu ciemnoty.
Dla mnie miernikiem podejścia do innowacyjności jest raczej stosunek Polaków do energii atomowej, a nie do szczepienia się kontrowersyjną szczepionką na jedną odmianę grypy. Tu w sianiu paniki szczególnie przodują dziennikarze — nie może być reportażu o elektrowni atomowej bez straszenia Czarnobylem (oczywiście, że bez podania przyczyn wybuchu, zaprezentowania różnic konstrukcyjnych i faktycznych danych dotyczących ilości ofiar, bo po co, przecież artykuł ma wzbudzać emocje, a nie przekazywać fakty). To, że w tej sprawie większość Polaków jest przeciw, to dla mnie jakiś koszmarne, naukowe nieporozumienie.
Albo, na przykład, dzisiejsza konferencja PiS-u, podczas której okazało się, że magicznym, cudownym pomysłem na poprawę stanu edukacji w Polsce ma być bezwarunkowe powrócenie do systemu 8+4. Co tam, że dopiero co nauczyciele „dotarli się” z nowymi podstawami programowymi, a podręczniki są i tak co roku nowe. Co tam, że bardziej od suchej wiedzy w liceum przydałyby się uczniom regularne zajęcia z ekonomii, socjologii, fizyki w nowych technologiach (komputery, komórki itd.). Wszystko to nieważne; ważne, że „kiedyś w liceach uczono nas różniczkować” i to było Dobre i sprawiło, że my sami odnieśliśmy Sukces Edukacyjny na Skalę Europejską.
Cos jest trafnego w mysli ze polskie spoleczenstwo jest oporne na edukacje. Jeden przyklad to powszechna obecnosc magii w praktykach leczenia, nawet za pieniadze publiczne. Slysze ze w Polsce ciagle funkcjonuja tzw sanatoria gdzie „leczy sie” kapiela w blocie czy czyms podobnym na koszt panstwa. Pewnie to lepsze niz Azerbejdzan gdzie leczy sie kapiela w ropie naftowej. Tak wiec mamy sytuacje gdzie istnieje caly sektor pseudo-leczniczy oparty na magii, ludzie kupuja rozne ziolka i te przedsiebiorstwa ktore sprzedaja magie nie budza wielu zastrzezen etycznych, a z drugiej strony jest silny nurt spiskowy skierowany przeciwko przemyslowi farmaceutycznemu i nowoczesnej medycynie.
jacekp,
wydaje mi sie, ze mieszanie zabiegow sanatoryjnych (czesto z przepisu i pod nadzorem lekarskim) z magia to lekka przesada i arogancja z Twojej strony. Podobnie z Twoim stosunkiem do ziololecznictwa. Byc moze wynika to troche z nieznajmosci dziedzin, ktore nazywasz z lekka „magia”.
@ czereśnia :
Podalem przyklad szczepionki tylko dlatego, ze jest na czasie, w tym blogu o tym glosno od dawna i sadze, ze mam cos do powiedzenia w tym wlasnie temacie. Oczywiscie zgadzam sie w 100 proc. ze podobne obawy istnieja w Polsce wzgledem energii atomowej. Swoja droga sadze, ze energia atomowa to wyjscie tymaczasowe (na powiedzmy 20-30 lat), a jedynym wyjsciem jest poszukiwanie alternatywnych zrodel energii (ale nie z wiatru, a z wodoru lub z rozszczepialnosci wody).
jacekp i Jacobsky:
Leczenie blotem itp uwazam za super-wynalazek. Oczywiscie nie ma to nic wspolnego z nauka i medycyna. Ale taplanie sie w blocie pomaga na WSZYSTKO. Jestem za ! 🙂
jk,
jakby to powiedziec: tradycyjna medycyna, oparta np. na zabiegach blotnych, ziolach czy np. na piciu solanek chyba ma jakies zalety lecznicze skoro medycyna ta nalezy do uznanych metod zabiegowych i terapeutycznych. Pacjent nie pije byle czego i nie tapla sie byle jakim blocie, prawda ?
To w pewnym sensie caly dramat postrzegania nowoczesnosci i innowacyjnosci, za ktora tak postulujesz: lunetowe widzenie rzeczywisctosci tylko i wylacznie przez pryzmat hard core nauki, a medycyny (tej oficjalnej, rowniez hard core) w szczegolnosci. Raz jeszcze: jest jakas doza arogancji w takim podejsciu do rzeczywistosci, ale to akurat nie jest problem nowy w srodowskach naukowych, zwlaszcza ze arogancja maskuje czesto ignoracje w tym sensie, nie niepotrafiac dzis wytlumaczyc naukowo np. zalet kapieli blotnych po prostu dyskredytuje sie to i nazywa magia.
Problem w tym, ze nawet jesli rzeczywiscie nic nie ma kapielach blotnych poza efektem placebo, to jednak jesli dzieki takiej kapieli samopoczucie pacjenta porawia sie (czytaj: pacjent czuje sie lepiej), to co w tym zlego ? Chyba w koncu o to chodzi w medycynie, prawda ?
A moze w dzisiejszej medycynie juz nie chodzi o to ? Moze pacjent przestal sie liczyc, bo liczy sie medycyna jako taka ? Sztuka medyczna i wynik, nawet jesli osiagniety za cene upodlenia pacjenta ? Pewnie slyszales taki termin: acharnement thérapeutique. Wszystko w ramach hard core medycyny, wszytko w majestacie nauki, a jednak…
I nie bez powod takich wlasnie lekarzy-naukowcow nazywa sie szarlatanami, nazywa sie ich znacznie czesciej niz tych, ktorzy przepisuja kapiele blotne, ktore nawet jesli nie pomoga z naukowego punktu widzenia (cokolwiek to oznacza), to przynajmniej nie szkodza.
Pozdrawiam.
@ Jacobsky :
Dokladnie o to mi chodzilo. Uwielbiam leczyc sie blotem i ziolami. Chociaz wiem, ze nie ma w nich nic szczegolnego, to czuje sie jak ten slon z afrykanskiej sawanny, ktory tapla sie w blocie i przynosi mi to ulge nie tylko na skore ale i na serce, ciesnieni, mozg, watrobe i zoladek. Pisze to zupelnie serio. A jesli przy okazji kasa chorych daje mi finansowa ulge, to na co ja mam jeszcze narzekac?
Tutaj mozna wyleczyc prawie wszystko plawiac sie w ropie naftowej:
http://naftalangroup.ru/eng/naftalanovoe-lechenie/pokazaniya-dlya-provedeniya-naftalanoterapii.html.
Nawet paradontoze lecza co wskazuje ze trzeba sie tym zeby plucze. Ale moze nie, przeciez akupunktura na przyklad moze wyleczyc bezplodnosc za pomoca uklucia w palec u lewej stopy.
@ jacekp :
Przeciez wiadomo, ze chodzi o efekt plecabo. Platne urlopy to czesc udzialu panstwa w leczeniu ludzi. Ja tam byl sobie zebow ropa nie przemywal, ale reszta masazy i dopieszczen to chetnie bym sobie zaaplikowal. 🙂
Poruszyles kwestie edukacji. Wiec o tym mowie. Wszystko jest ok jezeli te terapie sa klasyfikowane jako psychoterapia czy cos takiego. Przeciez w pewnych sytuacjach terapia psychologiczna jest potrzebna a wrecz ratujaca zycie. Pacjenci jednak powinno byc poinformowani co do istoty metody a spoleczenstwo powinno wiedziec na co wydaje pieniadze.
Co do ropy, tutaj sprawa moze byc bardziej skomplikowana poniewaz w gre wchodza karcynogeny. tak wiec to moze byc wrecz szkodliwe.
Ale, jak ktos za wlasne pieniadze plywa w ropie, to ja na to nie moge miec zadnego wplywu. Ale nie chce za to placic jako podatnik.
na redzie stoi bardzo ciekawa praca przegladowa ktora znalazlem. Jest to meta-analiza kapieli blotnych napisana przez ludzi ktorzy pracuja dla spa w Aix-les-Bains (pewnie tam sie plawisz w blocie jak sie domyslam). Ci mowia wyraznie ze nie ma zadnej pewnosci ze terapie te maja jakiekolwiek dzialanie specyficzne i ze „badania” w tej dziedzinie nadaja sie na smietnik.
@ jacekp :
Juz uwolnilem ten komentarz. Oczywiscie, ja tez sadze, ze plawienie sie w blocie pomaga na ogolna kondycje, zupelnie tak jak sloniom, a nie na specyficzne problemy zdrowotne.
@jk: „Podalem przyklad szczepionki tylko dlatego, ze jest na czasie, w tym blogu o tym glosno od dawna i sadze, ze mam cos do powiedzenia w tym wlasnie temacie.”
Wiem, bo śledzę blog regularnie. Tyle że właśnie ja się z tym przykładem nie zgadzam. Przywołujesz go w kontekście stosunku Polaków do innowacji. Czyli w Twojej wizji nowoczesnego Polaka z klasą, z pozytywnym stosunkiem do nauki i technologii, każdy powinien grzecznie i bezkrytycznie wziąć szczepionkę, tak szybko, jak tylko się pojawi taka możliwość, po czym beztrosko działać jakby nigdy nic, narażając siebie i innych, uważając, że problem grypy został w 100% wyeliminowany? Uważam, że w problemie całego naszego stosunku do grypy problem leży nie w odrzuceniu innowacyjności, tylko ostentacyjnym ignorowaniu najprostszych środków ochronnych (trudno mówić o innowacyjności co do odkrycia, że zarazki przenoszą się tu drogą kropelkową). Ja stawiam problem tak: Dlaczego nie ma billboardów, zachęcających do zostawania w domu i rezygnowania z komunikacji publicznej, kiedy to możliwe? Dlaczego nie zaleca się noszenia rękawiczek w miejscach dużej koncentracji ludzi? Dlaczego Kościół nie apeluje o wydawanie komunii na rękę zamiast do ust? Dlaczego nie zamyka się pływalni na czas zwiększonego zagrożenia? Dlaczego nie przypomina się o częstym myciu rąk i zasłanianiu ust podczas kasłania i kichania? Ty jednak w notce widzisz problem tylko w tym, że się nie bardzo chcemy szczepić. Biorąc serio to, co piszesz, to „innowacyjny Polak” powinien zaufać w Siłę Nauki, bezkrytycznie wziąć szczepionkę i dalej ignorować wszystko to, co powyżej, być może narażając się nawet bardziej, bo przecież uważa, że jest stuprocentowo zabezpieczony. A obiektywnie patrząc, czy takie zachowanie byłoby dobrym sposobem na ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa między ludźmi? Wątpię.
Dalej, wszystkich tych, którzy — na bazie dobrze udokumentowanych przypadków z historii nauki — wykazują racjonalną ostrożność w przyjmowaniu niesprawdzonych leków nazywasz, choć niebezpośrednio, szarlatanami i ciemniakami. Bo nie mają, cytuję, „naturalnego i pozytywnego podejścia do innowacyjności”, które miałoby się przejawiać, o ile dobrze rozumiem, bezkrytycznym chwytaniem wszystkiego, co tylko naukowcy zaproponują. A jak wiemy, takie bezkrytyczne chwytanie „cudownych rozwiązań” już parę razy spłatało nam figla („naturalne i pozytywne podejście” do ołowienia benzyny, stosowania pestycydów, stosowania azbestu, freonu itd.). Nie mówiąc nawet o tym, że bezkrytyczne przyjmowanie tego, co mówi nam ktoś podający się za „eksperta”, jest w rzeczywistości kompletnie anaukową postawą.
Oczywiście, rozmowa byłaby inna, gdyby notka była poświęcona organizacjom antyszczepieniowym w ogólności, hołdującym teoriom spiskowym, ostentacyjnie ignorującym prace naukowe. Ale nie jest.
Powiązania przykładu szczepienia na A/H1N1 z edukacją w ogóle już nie widzę.
A w kwestii ziół — dlaczego niby nie działają? Oczywiście, że raka się nimi nie uleczy, ale zaparcie na przykład owszem (a zaparcia jakby nie patrzeć, wydają się częstszą dolegliwością niż nowotwory). Dlaczego mam brać lek w pigułce zamiast zaparzyć sobie zioło, zawierające dokładnie ten sam składnik aktywny? Czyżby tylko po to, żeby dać wyraz postępowej ideologii ufania tylko wytworom ludzkiej technologii?
@ czereśnia :
Przesadzasz. Sam pisalem w poprzednich wpisach o grypie o myciu rak, niekichaniu itp. Oczywiscie, ze przydaloby sie wiecej dydaktyki. To znaczaca czesc edukacji.
Za eksperta to ja sie nie uwazam.
Problem z ziolami jest taki, ze zaparcia likwiduja, ale przy okazji moga cos powodowac. Wole bardziej sfokalizowane srodki farmaceutyczne.
@jk
Nie przesadzam, tylko konsekwentnie wskazuję na to, że przytoczony we wpisie argument jest zbyt odległy, żeby dowodził tezy 🙂
„Problem z ziolami jest taki, ze zaparcia likwiduja, ale przy okazji moga cos powodowac. Wole bardziej sfokalizowane srodki farmaceutyczne.”
Mogę w takim razie spytać Cię o działanie uboczne tych „bardziej sfokalizowanych środków farmaceutycznych”, które „przy okazji nie mogą niczego powodować”? mogęmogęmogę?…
Pewnie, ze mozesz. Ja tez po prostu pisze to co mysle. 🙂
To się zakręcę inaczej 😉 Po prostu wydaje mi się — choć z głowy nie podam na to pięciu cytowań — że działanie ziół jest równie dobrze przebadane, co leków, łącznie z ich skutkami ubocznymi itd. (a może nawet lepiej ze względu na dłuższy okres stosowania). Więc nie boję się ich stosować według przepisu, a szczególnie przepisu lekarza. Jeśli ktoś bardziej ufa liczbom, to na pewno są też prace pokazujące zawartość w mg składnika aktywnego w tak a tak przygotowanym roztworze. Więc podsumowując, straszenie skutkami ubocznymi ziół jest właściwie takim samym działaniem, jak straszenie skutkami ubocznymi szczepień… 😛
I mniej boję się skutków ubocznych ziół niż leków — uważam, że jest ich mniej i łatwiej nieumyślnie zaszkodzić sobie syntetycznym lekiem niż naparem. Może też dlatego, że zdarzyło mi się już, że lekarz przepisywał na dolegliwość lek, mający jako skutek uboczny wywołanie właśnie tej dolegliwości (i nie chodziło bynajmniej o tak banalną rzecz, jak ból głowy). Albo tabletki na poprawę apetytu, mające wg ulotki jako skutek uboczny śmierć pacjenta…
Ale w gruncie rzeczy przeszliśmy teraz na sferę poglądów, a nie tego, czy coś działa, czy nie. Wracając do krytyki ziół jako „magii”, która się pojawiło gdzieś wyżej, to, co w tym przydługim wywodzie chciałam powiedzieć, to — skoro zioła zawierają ten sam składnik aktywny i faktycznie działają, dlaczego mam żądać zaprzestania ich stosowania przez lekarzy jako rzeczy nienaukowej?…
jk,
o ile mi wiadomo, to kapiele blotne pomagaja sloniom w walce z parazytami skory. Problem dosc konkretny, ale moze sie myle…
jk:
Problem z ziolami jest taki, ze zaparcia likwiduja, ale przy okazji moga cos powodowac. Wole bardziej sfokalizowane srodki farmaceutyczne.
Pare lat temu w Stanach wymuszono w koncu, zeby reklamy lekow zawieraly informacje o skutkach ubocznych.
Mam przed soba jeden z numerow SciAm, gdzie Pfizer reklamuje Lipitor, lek na recepte, czyli nie dla kazdego, lek obnizajacy cholesterol.
Oto notka o mozliwych skutkach ubocznych:
Bole miesniowe, problemy z watroba. Powiadom swego lekarza jesli po zazyciu leku:
– odczuwasz slabosc w miesniach i goraczke;
– puchnie ci twarz, jezyk, wargi, masz klopty z oddychaniem – reakcja alericzna
– masz mdlosci, wymioty, bole brzucha;
– twoj mocz ma kolor brunatno-czerwony (chyba nie trzeba objasniac co to oznacza);
– czujesz sie bardziej zmeczony niz zwykle;
– skora ci blednie i zolkna bialka oczu;
– masz inne reakcje alegiczne.
Powyzsze dotyczy NIEKTORYCH osob, co oczywiscie jest wytlumaczalne.
Dalej idzie lista powszechnych skutkow ubocznych Lipitoru:
rozwolnienie, rozstroj zoladka, bole miesni i stawow, zmiany w skladzie krwi.
Oczywiscie kazdy woli to, co mu sie wydaje, ze jest lepsze. Sfokalizowane to brzmi bardzo naukowo, a wiec w temacie.
Z tym, ze wcale nie oznacza to, ze skoro lek jest ziolowy, to bedzie sie zachowywac jak to sugerujesz, a jesli farmaceutyczny, to wyleczy jedno bez spowodowania innych problemow. Nie pisz wiec prosze byle czego, a przede wszystkim nie czyn w wlasnych przekonan osobistych argumentu w dyskusji o naukowym postrzeganiu rzeczywistosci v/s postrzeganie …
No wlasnie: jakie ?
Pozdrawiam
Wydaje mi się, że antyszczepionkowcy bardzo dobrze wykorzystują swoją szansę. Dziesięć lat temu to co najwyżej wrzucali do skrzynek reklamy swoich książek o straszliwych skutkach szczepień ochronnych (za jedne 29,95 DM + wysyłka), teraz dostali się do dyskursu publicznego. A media ochoczo podchwytują sensacyjne „wiadomości” o hekatombie wśród szczepionych. Trzeba temu przeciwdziałać, tylko jak?
—
http://cmos.blox.pl
@all
Widzę tu przede wszystkim problem z potrzeba kwantyfikowalności medycyny. Wydano tyle i tyle środków przez co zdrowie narodu wzrosło o tyle i tyle dając taki i taki wzrost zdrowia w przeliczeniu na obywatela. Guzik z pętelką. Niestety to tak nie działa. Wiele rzeczy w medycynie jest mierzalne, obliczalne etc… ale śmiem twierdzić że nie więcej niż połowa. Reszta od sanatoriów począwszy (wypoczynek+rehabilitacja i jak to ma nie przynosić efektów) na homeopatii skończywszy to szara strefa która działa przede wszystkim na umysł pacjenta. A ten co zdaje się jest dowiedzione naukowo, potrafi wyleczyć wiele chorób.
Gdzie jest granica? Dla mnie w nie szkodzeniu samym sobie. Jak ktoś leczy się czosnkiem to nie mam nic przeciwko temu natomiast leczenie moczem, ropą etc… to są terapie z dużym ryzykiem dla samego pacjenta więc można je zwalczać nawet prawnie.
Swoja drogą uważam homeopatię za cud mniemany. Nie dość ze takie leki homeopatyczne są droższe od aspiryny (co w nich kosztuje, wypełniacz?) , to jeszcze np. na moja żonę działają (wiem psychologia ale przecie nie odmówię jej ulgi w przeziębieniu). Może ja to zacznę produkować?
to ja polecam zapoznanie sie z ksiazkami juliana aleksandrowicza!!takich lekarzy coraz mniej!!
Co do ziół, to można uznać, że kora wierzby to jedna z postaci aspiryny, tylko wypełniacze inne, więc o magii tu nie ma mowy (poza tym, że zdaje się, że sam mechanizm działania aspiryny jest słabo poznany, i gdyby ją próbować wprowadzić na rynek farmaceutyczny zgodnie z obecnymi procedurami, toby nie przeszła – jeśli to nieaktualne albo przekłamane informacje, to przyjmę sprostowanie z pokorą), a to, że niektórzy szałwii używają na wszystko, to inna sprawa. Co do tych wypełniaczy, to właśnie one – jeśli dobrze zrozumiałem – były przyczyną tych powikłań (czy nawet śmierci), na które powołują się antyszczepionkowcy, więc z tą fokalizacją to też trochę mit. Owszem, w przypadku szczepionki na kleszczowe zapalenie opon mózgowych (z racji zawodowych firma mi takie coś sfinansowała, więc mam własne doświadczenia akurat z tą szczepionką), wiem, że musiałbym uważać, gdybym miał alergię na kurze albuminy, a w przypadku herbatki miętowej nikt mi nie poda składu poza mentolem. Niestety, co do tego składu ziół, to nie jest tak radośnie. Zdaje się, że tak naprawdę to niemal żadne nie jest lepiej zbadane. Bodajże przeprowadzono badania dziurawca pod kątem skutków ubocznych i okazało się, że może silnie fotouczulać. Może dziurawiec nie jest tak powszechnie pity jak mięta i rumianek, ale śmiem szacować, że w polskiej tradycji zielarskiej jest w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych ziół (tak koło liści lipy i szałwii). Być może szeptuchy dając swoim pacjentom dziurawiec ostrzegały: „W cieniu jeno cały dzień siedzieć ci trza. W dziśdzień do żniwa póść ni możesz, bo Południca straśnie dziurawiec lubi i jak wyczuje, że go piłeś, to cię obcałuje tak, że cały sczerwieniejesz.”
PS. co antybakteryjne mydło ma do grypy? Że powikłania okołogrypowe będą miały charakter wirusowy albo grzybowy, a nie bakteryjny?
@marchewa pyta o granicę. Jest chyba indywidualna. J. Kaczmarskiemu lekarze w pewnym momencie po zdiagnozowaniu nowotworu dawali max 3 miesiące życia (tak stoi w biografii). JK zaczął wtedy przyjmować jakieś cudowne płyny od uzdrowiciela, który okazał sie parę lat później hohsztaplerem i został skazany. Nie zmienia to faktu, że JK przeżył jeszcze półtora roku. Było nie było, trochę zyskał.
Inną zaletą otwarcia na ziołolecznictwo i magię jest fakt, że dostarcza ono wielu wdzięcznych tematów do rozmów z paniami.
Zabawna jest ta niewiara w skuteczność np okładów borowinowych. Przecież ludzie nie „kąpią się w błocie” bylejakim, tylko są okładani w konkretny sposób i nie byle czym, tylko jakimś tam rodzajem torfu. który skądinąd znany jest z własności konserwowania ludzi 🙂 najlepszym dowodem znaleziska dobrze zakonserwowanych zwłok sprzed tysięcy lat.
Tak samo zioła – zawierają substancje chemicznie czynne, które w określony sposób oddziałują na ludzki organizm, bez żadnej magii. Niech szanowny Niedowiarek na wiosnę posmaruje sobie ręce sokiem wyciśniętym z łodyżek kaczeńców, to sam się przekona, że to działa 🙂
Co zaś do działania szczepionek – ja się parę razy szczepiłem. Niestety, raz zaszczepiłem się kiedy byłem przeziębiony i potem byłem strasznie chory. Do tego moja rodzicielka po szczepionce dostała zapaści anafilaktycznej, po czym uznałem że szczepienie to wyrzucone pieniądze, szczególnie że szczepionki zazwyczaj uodparniają (jeśli wogóle) przeciw zeszłorocznej grypie). Ergo szczepienie jest nieekonomiczne. Lepiej zadbać o kondycję – żeby łatwiej znieść skutki jeśli nas trafi, oraz o higienę (np maseczki na twarz, kiedy już zaczniemy kichac i prychać) – żeby mniej rozprzestrzeniać zarazę.
@jk Nie obwiniałbym naszych rodaków o jakąś szczególną łatwość w uleganiu podszeptom szeptuchy w sprawie szczepionki pandemicznej. Zgoła nieoczekiwanie rząd w osobie pani minister zdrowia przeprowadził w mediach krótką, ale intensywną kampanię propagandową przeciwko tej szczepionce. Nie zawsze kampanie rządowe są skuteczne, ale w tym wypadku chyba się udało. Wyobraź sobie, że zamiast dywagacji pani minister o tym, że szczepionka jest niebezpieczna, a koncerny ją produkujące nieuczciwe telwizja pokazałaby jak pani minister sama szczepi się tą szcepionką, a nastepnie zachęca lekarzy i personel medyczny do jak najszybszego zaszcepienia sie przeciwko AH1N1. Czy deklaracje respondentów w badaniach opini byłyby inne? Chyba tak. Tak na marginesie, to nie wiem czy zauważyłeś, że w polskim środowisku naukowym doszło ostatnio do ostrego publicznego sporu w sprawie szczepień i bezpieczeństwa szczepionek. Chodzi tutaj o listy otwarte jakie wymienili Polskie Towarzystwo Wakcynologiczne i pani prof. Majewska. List pani prof. Majewskiej został podchwycony przez media jako kolejny dowód, że szczepionki są niebezpieczne. W tle jest jaknajbardziej naukowy spór o to czy dodawanie związków rtęci (mertiolat = timersal) do szczepionek mogło spowodowac poważne skutki zdrowotne w poddawanej szczepieniom populacji. W sporze tym pojawiają się również liczne (moim zdaniem zbyt łatwo formułowane) zarzuty natury etycznej.
@ jacekp: sorry za opóźnienie:
„Pacjenci jednak powinno byc poinformowani co do istoty metody a spoleczenstwo powinno wiedziec na co wydaje pieniadze.”
przecież jakby byli poinformowani, to podważałoby efekt leczenia 😀
@ Jarek :
Zgoda. Mnie zadziwia po prostu ten opor przed szczepionka. Osobiscie wolalbym kilka efektow ubocznych niz zlapanie grypy. Nie chodzi nawet o sama grype, a o efekty uboczne wlansie tejze. A one sa nieporownywalne z efektami nubocznymi szczepienia.
Co do tego co glosi dr Majewska to pozostaje bardzo sceptyczny.
Pundit,
No tak, efekt placebo sie zmniejszy.
Tutaj cos ciekawego dorzucam do dyskusji. Kapial w… radonie. Reklamuje sie ze zwieksza testosteron i potencje, na podstawie jednej (liczba „1”) publikacji napisanej po polsku.
http://www.uzdrowisko-ladek.pl/index.php?page=8
Jedno jest pewne, po takiej kapieli pacjent bedzie bardziej (radio)aktywny…
Co jest dla mnie nieslychanie ciekawe — dzialalnosc fundowana przez NFZ. Dalej twierdze ze wladze powinny dokonac przegladu na co placa. Magia nie powinna podlegac refundacji.
to tak, głos wołającego na puszczy 😉
A może polskie społeczeństwo jest własnie bardzo innowacyjne, ogląd na youtube naukowców:
http://www.youtube.com/watch?v=giqxJOoyg80
i zastanawia się kto tu kogo w trąbę robi? Ja tam na grypę zaszczepiam się codziennie, wzorem Colasa Breugnon – kieliszeczkiem orzechówki przed snem. I nie choruję. A jak zachoruję, to przeżyję. Za to na pewno nie dostanę zapaści 🙂 czego i współdyskutantom życzę. Zapaść anafilaktyczna to bardzo paskudna sprawa, proszę mi wierzyć.
a to dla anglojęzycznych szpanerów 😉
http://www.youtube.com/watch?v=rq7VTqZBLnI&feature=related
No to jeszcze ode mnie o bombach i różdżkach.
http://apocalypse.blox.pl/2009/11/Abrakadabra-Bomba-jest-tu.html
Swoja droga jaka jest roznica miedzy zwiazkiem chemicznym otrzymanym przez ekstrakcje z rosliny (magiczne ziololecznictwo) oraz zwiazkiem chemicznym zsyntetyzowanym w laboratorium (pharmakologia naukowa), obydwa uzywane w celach terapeutycznych/leczniczych ?
Jaka jest ta roznica ? Marketing.
Swoja droga jesli ziololecznictwo ma byc magia, to pharmakologa naukowa jest spora chochsztaplerka marketingowa, gdzie wnioski z badan naukowych mialy sie (i byc moze nadal maja) nijak do oglaszanych poblicznie rezultatow, ktore warunkuja homologacje lekow. A poza tym: skad zainteresowanie koncernow farmaceutycznych w eksploracji dzungli amazonskiej w poszukiwaniu ciekawych roslin leczniczych i badaniu mozliwosci co interesujacego mozna z tych roslin otrzymac (czytaj: opatentowac) ? Nauka na styku z magia czy z ciekawym tematem do dyskusji z paniami ? Byc moze, ale co na to akcjonariusze ?
Owszem, ziololecznictwo to wdzeczny temat do dyskusji z paniami, podobnie jak panie to wdzieczny temat do dyskusji z panami, ale byc tak samo (ot, wdzieczny temacik) nalezy potraktowac energie sloneczna, energie z wiatru czy inne tematy cholernie innowacyjne, szalenie modne, a w sumie stare jak swiat. Stare jak ziololecznictwo, a wiec z pewnoscia humbug i zabobon.
Pozdrowienia
I byc moze dlatego jest to wdzieczny temat do dyskusji
Jacobsky pisze:
2009-11-23 o godz. 14:14
„Swoja droga jaka jest roznica miedzy zwiazkiem chemicznym otrzymanym przez ekstrakcje z rosliny (magiczne ziololecznictwo) oraz zwiazkiem chemicznym zsyntetyzowanym w laboratorium?”
właściwie, to współczesna chemia wywodzi się z alchemii. Ergo zwolennicy chemii powinni się czuć zwolennikami zabobonu ;-P
Różnica między ziołolecznictwem a medycyną jest dość podstawowa. Zbiór środków w ziołolecznictwie zawiera zarówno substancje faktycznie lecznicze, potwierdzone klinicznie, jak i zwyczajnie magiczne. Zbiór środków farmaceutycznych natomiast zawiera wyłącznie te pierwsze (często pozyskane także z roślin, rzecz jasna).
Ziołolecznictwo po prostu ma niższy poziom potwierdzenia naukowego, co oczywiście nie znaczy, że jest nieskuteczne (pamiętam zresztą, że czytałem gdzieś, że na niektóre bóle akupunktura jest skuteczniejsza znacznie, niż placebo – cóż z tego, skoro na rynku brak sposobów na odróżnienie fachowca od akupunktury od hochsztaplera, podczas gdy podawanie się za lekarza przez kogoś bez uprawnień jest karalne).
Nie ma nic zlego w ziolach. Wiele nowoczesnych lekow wywodzi sie z roslin. Ostatni glosny przypadek – artemizyna.
Magia to cokolwiek stosowane bez racjonalnego powodu: wkladania glowy do blota, moczenie jader w radonie czy lykanie witaminy C na przeziebienie.
@jacekp –
„moczenie jader w radonie czy lykanie witaminy C na przeziebienie”
Radon w warunkach normalnych jest gazem, skrapla się w jakichś -62 stopniach Celsjusza, więc nawet zapomniawszy o promieniotwórczości, moczyć w nim niczego nie polecam :-/
A Linus Pauling żarł witaminę C wiadrami, dostał *drugą* nagrodę Nobla i żył 103 lata 🙂
A ja jako dziecko bralem witamine C kiedy nie moglem zasnac nie majac pojecia, ze ona dziala pobudzajaco. 🙂 I spalem po niej ja susel. Jak tu nie wierzyc w moc placebo?
@Jacobsky Przecież niektóre bardzo nowoczesne leki takie jak taxol były do niedawna, a inne są nadal o ile się nie mylę ekstrahowane z roślin. Istotą ziołolecznictwa jest chyba jednak używanie usankcjonowanych długotrwałą tradycją wieloskładnikowych mieszanin o nieznanym do końca składzie chemicznym. Stąd pojawiające się czasem lamenty ze strony lekarzy i instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo leków, że ludzie mogą bez kontroli FDA i EMEA napić się naparu z mięty. Tymczasem narzucanie preparatom ziołowym rygorów prawnych wymyślonych dla leków jest moim zdaniem wątpliwe i niepotrzebne. Wiele ekstraktów ziołowych ma tak długą tradycję stosowania, że ich używanie jest usankcjonowane w sposób podobny do picia kawy i herbaty. Wypicie 20 filiżanek espresso może przecież komuś zaszkodzić. Czy w związku z tym w kawiarniach powinny pojawic się odpowiednie ulotki informacyjne? Pzdr.
przypominam, że śmiertelnie zatruć się można również przedawkowując spożycie wody.
@ pundit :
Oj mozna, mozna, ale o ile latwiej przedawkowujac krople Inoziemcowa ? 😉
@ cmos :
Sorry, twoj wpis czekal na redzie 12 godzin. Wklejam ponizej:
cmos pisze:
2009-11-23 o godz. 08:00
Wydaje mi się, że antyszczepionkowcy bardzo dobrze wykorzystują swoją szansę. Dziesięć lat temu to co najwyżej wrzucali do skrzynek reklamy swoich książek o straszliwych skutkach szczepień ochronnych (za jedne 29,95 DM + wysyłka), teraz dostali się do dyskursu publicznego. A media ochoczo podchwytują sensacyjne ?wiadomości? o hekatombie wśród szczepionych. Trzeba temu przeciwdziałać, tylko jak?
?
http://cmos.blox.pl
Jarek,
„Wypicie 20 filiżanek espresso może przecież komuś zaszkodzić. Czy w związku z tym w kawiarniach powinny pojawic się odpowiednie ulotki informacyjne?”
A to rzeczywiscie dobre pytanie. Biorac opod uwage kontekst amerykanski – powinny. Teoretycznie powszechnie jest wiadomym, ze goracy napoj moze poparzyc. Tym nie mniej chyba dziesiec lat temu ktos w Stanach wygral pare mln dolarow odszkodowania od McDo wlasnie za poparzenie sie goraca kawa. Adwokaci przekonali, ze na kubeczkach powinno znajdowac sie ostrzezenie, ze goraca kawa moze poparzyc. Widocznie uznano, ze zdrowy rozsadek nie jest udzialem kazdego.
No i od tamtej sprawy stosowne ostrzezenia znajduja sie na kubkach z kawa.
Wracajac do lekow ziolowych: na wielu z nich sa przeciwskazania. Na przyklad: kapsulki z wyciagiem z dziurawca ostrzegaja przed mieszaniem tego specyfiku z lekami na depresje, ktore powoduja inaktywacje monoaminooxydazy (MaO). Chyba na kazdym preparacie ziolowym znajduje sie anotacja mowiaca, iz specyfik ten ma tylko i wylacznie zastosowanie terapeutyczne, nie lecznicze. Widocznie istnieje roznica prawna miedzy tymi dwoma terminami, co prawdopobnie zwalnia leki ziolowe od rygorow homologacji takich, jak wobec produktow farmaceutycznych.
Pozdrowienia.
Antyszczepionkowcy to inna sprawa. zastanawiajace jest, ze wsrod moich znajomych, ktorzy perroruja o ryzyku szczepienia sie sa tacy, ktorzy pala (bez wzgedu na WIADOME ryzyko zwiazane z paleniem), ktorzy nie odmawiaja alkoholu, lub ktorzy prowadza samochod (w tym po paru kieliszkach, bez wzgedu na WIADOME ryzyko zwiazane z prowadzeniem samochodu, zwlaszcza po kielichu).
Moja szwagierka (lekarka) podsumowala dyskusje o szczepieniach w ten sposob (powiedziane na jesieni, przed fala zachorowan):
Nawet jesli szczepionka stanowi niewiadoma, to o grypie (A)H1N1 rowniez nie wiemy o wiele wiecej. Tak wiec zarowno zachorowanie jak i szczepienie sie moze byc ryzykowne. Wybor nalezy do kazdego z nas.
Rowniez klepanie o spisku kompanii farmaceutycznych, ktore wymyslily swinska grype zeby uplynnic zapasy szczepionek jest raczej rozbrajajace. Tak jakby marketing sam w sobie nie byl spiskiem – spiskiem zeby przekonac nas do kupienia czego, czego i tak nie potrzebujemy, i co ma czesto podla jakosc (w przeciwienstwie do tego, co glosi reklama wspierajaca marketing). A mimo to jakos nie puszymy sie na reklame i na wszedobylski, czesto agresywny marketing i stadnie podazamy za narzucanymi nam tredami rynkowymi, reagujac dokladnie tak, jak tego sobie zycza „spiskujacy”.
Co warto podkreslic na miesiac przed komerc-swietami.
Pozdrawiam.
@ Jacobsky :
Wlasnie dowiedzialem sie, ze sasiadka mojej ciotki zaszczepila sie na grype i… umarla. No i patrz pan jakie nieszczescie! Nie wolno sie szczepic! 😉
Autor notki chcac niechcac przywolal przyklad gornika i mleczarza, co w kontekscie ich obecnego usytuowania na „wolnym rynku” dodaje notce pewnego niezamierzonego efektu. Mleczarz rozwozi produkt, ktory jest dotowany na skandalicznych wobec ubozszych krajow zasadach. O gornikach tez mozna by sie rozpisywac, czy warto bylo ladowac przez lata tyle kasy na kopalnie i przywileje zamiast na solidne wyksztalcenie ich dzieci. Jesli koncerny farmaceutyczne dzialaja jak mleczarz i gornik, to ja dziekuje 😉
@ Marcin :
Brawo, trzeba bylo az 50 komentarzy aby ktos zauwazyl ten numer z mleczarzem i gornikiem. 🙂 Oczywiscie i mleczarz i gornik byli z mojej strony prowokacja. Nawet sie zastanawialem czy to nie bedzie zbyt dobrze widoczne, bo przeciez ostatni mleczarz na Litwie, ktory zrywa sie o 3 nad ranem zmarl chyba na poczatku lat 90. Brawo Marcin! Koncerny sa jak ten mleczarz i gornik (i moze stoczniowiec) razem wzieci. Tez czeka je naturalna smierc jesli nie przekonaja nas do swoich produktow. A wtedy nei ebdzie ani szczepionek, ani witami, ani Viagry. Tak jak nie ma swiezego mleczka nad ranem.
@jk
Tak, tylko oswieceni sie szczepia, oswieceni tez zarli na potege antybiotyki, kiedy koncerny na nich dobrze zarabialy (teraz to podobno juz nie tak oplacalne) i efekty widac – niemoznosc wyleczenia blahych infekcji ze wzgledu na lekoodpornosc. Coz, podziwiam zaufanie do przemyslu farmaceutycznego.
@ Marcin :
Bez zaufania do przemyslu farmaceutycznego i w ogole do medycyny to w ogole mozemy juz tylko zawinac sie w przescieradlo i na cmentarz. To jest ciagly wyscig z czasem i ciagly postep. Zatrzymanie go cofneloby cywilizacje o setki lat. Nie ma wiec co sie boczyc na antybiotyki itp tylko trzeba szukac nowych rozwiazan. To jest po zupelnie normalny proces. Tak samo jak zanikanie profesji mleczarza, gornika czy stoczniowca. Tych ludzi zastapi kto inny. Mozna sie na to wsciakac, ale taka reakcja nic nie pomoze i nie ma sensu.
@jk, jestem za zaufaniem ale nie ślepą wiarą. Nie ulega raczej wątpliwości, że koncerny farmaceutyczne są skoncentrowane i bardzo bogate. Ni ulega wątpliwości że lobbują aby podzielić między siebie ciacho, jakim są fundusze zdrowia poszczególnych państw, używając do tego stowarzyszeń pacjentów, promocji kierowanych do lekarzy, nacisku na polityków itp. czyli metod ze zdrowiem nie mających nic wspólnego. Nie ulega wątpliwości że lobbuja prawa intelektualne i atakują nie zawsze powyżej pasa lokolnych producentów tanich leków.
W jednym z ostatnich Światów Nauki jest ciekawy tekst na temat nakładów na leki, kosztów leczenia i liczbie nowych leków na rynku w ostatnich 20 latach. Zestawienie daje do myślenia, dla mnie argumenty min. Kopacz o szantażu moralnym producentów są wiarygodne. Może więc istnieją dwa niezależne problemy: prewencyjnego szczepienia i ekspansji koncernów?
@ Art63 :
Oczywiscie trzeba im patrzec na rece, ale nie wolno zapominac, ze bez nich nie byloby nas. Tak samo z bankami. Bardzo jestem zadowolony, ze bank trzyma moje pieniadze i nie musze ich ukrywac w materacu. W dodatku daje mi pozyczki kiedy tego potrzebuje. Ale to nie znaczy, ze mam miec do mojego bankiera slepe zaufanie. Ja mu za to place zeby trzymal te moja kase i zeby mi dawal pozyczki. Place wiec wymagam. Tak samo z koncernami farmakologicznymi.
jk pisze:
2009-11-24 o godz. 07:21
„Bez zaufania do przemyslu farmaceutycznego i w ogole do medycyny to w ogole mozemy juz tylko zawinac sie w przescieradlo i na cmentarz.”
Tylko ze zdrową dozą rezerwy. Życie, Panie Niedowiarku, pisze do Pana:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,7288595,Kanada__Powazne_uczulenia_na_szczepionki_przeciw_grypie.html?skad=rss
– „Nietypową liczbę poważnych reakcji alergicznych” na szczepionkę przeciwko wirusowi A/H1N1 zanotowano w Kanadzie, gdzie wycofano partię tych preparatów – poinformowała dziś WHO – Światowa Organizacja Zdrowia. Rzecznik WHO Thomas Abraham powiedział, że władze kanadyjskie wycofały partię szczepionek koncernu farmaceutycznego GlaxoSmithKline i prowadzą niezbędne badania, by ustalić przyczyny uczuleń.
I tako to…
a dalej czytamy:
Abraham podkreślił, że na obecnym etapie WHO nie zaleca zachowywania szczególnej uwagi wobec tych szczepionek i nie zmienia dotyczącej jej zaleceń. – Najpierw musimy zrozumieć, co się stało w Kanadzie – oznajmił.
🙂
Moze lepiej spokojnie poczekac. Nie wierze aby ta wlasnie szczepionka miala cos szczegolnego. Dlaczego mialaby miec? Bo to wirus H1N1? A jakby byl H2N4 to co?
„Oczywiscie trzeba im patrzec na rece, ale nie wolno zapominac, ze bez nich nie byloby nas.” – o przemysle farmaceutycznym.
Chyba lekka przesada. Jesli przyjac, ze nasza cywilizacja istnieje od ok. 10 tys lat (czyli od poczatkow osadnictwa i rolnictwa), to przemysl farmaceutyczny byl nieobecny przez ok. 9850 lat. I jakos ludzkosc przezyla, co wiecej – rozwijala sie w liczbach i w dokonaniach. Owszem, zylismy ktocej, chorowalismy czesciej, ale jako gatunek to raczej przetrwalismy cialkiem niezle, nawet zabijajac siebie na wzajem z wydajnoscia czasto rywalizujaca z najciezszymi pomorami.
To ze pharma-bizens istnieje to bardzo ladnie, ale zeby tak odrazy pisac, ze bez nich nas by nie bylo ?
A moze raczej jest na odwrot: to bez nas ich by nie bylo ?
I znow ten nieszczesny marketing/spisek…
Ja wole zyc dluzej i mniej chorowac.
Też sądzę, że z tym „gdyby nie przemysł farmaceutyczny, powinniśmy się owinąć w prześcieradło i udać w stronę najbliższego cmentarza” to gruba przesada. Niesłychanie dużo dobrego – per saldo więcej, niż zaawansowane lekarstwa – działa elementarna higiena, dostęp do czystej wody i postęp w produkcji, przechowywaniu i dystrybucji żywności (dobrze odżywieni ludzie nie umierają z głodu oraz mają siłę zwalczać różne infekcje). Jak już ktoś wspomniał, kolosalnym postępem było też zidentyfikowanie źródeł róznych zakażeń i pierwsze szczepionki. Bez współczesnych, zaawansowanych leków – cóż, średnia długość życia by spadła, śmiertelność noworodków (zwłaszcza wcześniaków i dzieci z róznymi chorobami wrodzonymi) znacznie by wzrosła, spadłby komfort życia wielu osób zmagających się z chorobami, ale ani jako ludzkość, ani jako cywilizacja nie bylibyśmy zagrożeni.
@ Jacobsky, jacekp, pfg :
OK. Troche przesadzilem. Zylibysmy krocej.
Nie bardzo do mnie dociera motywacja potrzeby zachowania gatunku. Malo mi zalezy na tym czy za 10000 lat na ziemi dominuje H. sapiens czy tez szympans albo moze mucha domowa.
Natomiast, pewnie powodowany instynktem samozachowawczym, boje sie cierpienia i szybkiej smierci wlasnej lub moich najblizszych lub przyjaciol. To mnie motywuje aby szukac srodkow aby zmniejszyc cierpienie. W pracy, mam bardzo silna motywacje dla szukania nowych metod leczenia i przedluzania zycia. Jednak to „opiekuncze” myslenie nie wychodzi poza poziom osobniczy, nawet nie odnosi sie do calej ludzkiej populacji.
Dla mnie przemysl farmaceutyczny, pomimo wszystkich wad, jest jednym z najbardziej etycznych, wedlug mojej etyki ktora probowalem zdefiniowac powyzej.
@ jacekp :
O cos takiego chodzilo mi piszac, ze bez lekow by nas nie bylo. Bylibysmy, ale bylibysmy mniej szczesliwi. Koncerny farmaceutyczne wlasciwie sprzedaja nam szczescie. Moze jest wiec jakas paralela miedzy GlaxoSmithKline i np. buddyzmem albo katolicyzmem?
„Dla mnie przemysl farmaceutyczny, pomimo wszystkich wad, jest jednym z najbardziej etycznych”.
W istocie… A co np. o Afryce jako darmowym poligonie dla niereglamentowanych testow farmaceutycznych ? Jak to ma sie z etyka ?
Generalnie rzecz biorac to koncerny farmaceutyczne sa tak samo etyczne jak wszystkie inne, bo kieruja sie dokladnie takimi samymi zasadami jak kazdy inny koncern, a wiec moze lepiej nie isc w kierunku etyki korporacyjnej, zwlaszcza w odniesieniu do firm farmaceutycznych ?
jk
Calkowicie sie z Toba zgadzam. Moja prace wlasnie tak samo rozumiem, jako pomnazanie szczescia (na powaznie). Oczywiscie posrednio, ale to co robie moze miec bezposrednie zastosowanie do leczenia chorob neurodegeneracyjnych, autoimmunologicznych itd. Niedlugo zaczynam przeszukiwanie bibliotek chemicznych aby odnalezc inhibitory mojego ulubionego enzymu.
Jacobsky,
Powiedzialem „pomimo wszystkich wad”. Jest wielka roznica pomiedzy przemyslem farmaceutycznym a np cukierniczym, Ten pierwszy determinuje ten drugi ale nie odwrotnie (poza tym ze lubie sie najesc czekolady jak pisze papiery…).
Z Twojego rozumowania moge wywnioskowac ze odmowisz przyjmowania lekow „wielkiej pharmy” jak (nie daj Boze) dostaniesz raka. Bedziesz sie pewnie leczyl ziolami i blotem. Powodzenia.
Przemysl cukierniczy tez dostarcza szczescia. I tez na tym zarabia. 🙂
„Z Twojego rozumowania moge wywnioskowac ze odmowisz przyjmowania lekow ?wielkiej pharmy? jak (nie daj Boze) dostaniesz raka. Bedziesz sie pewnie leczyl ziolami i blotem. Powodzenia.”
Zdaje sie, ze masz klopoty z wyobraznia, ktorej uzywasz do interpetowania tekstow innych i do wnioskowania na tej podstawie.
Byc moze jest na to jakas pigulka – nie wiem. Sprawdz.
jk
Jade do Polski za pare tygodni, nie omieszkam korzystac z dobroci tego przemyslu, tutaj zaopatrzenie jest bardzo zle.
„Byc moze jest na to jakas pigulka – nie wiem.”
Sprobuje sie najesc trawy za domem, moze pomoc
# jk pisze:
2009-11-24 o godz. 18:18
„a dalej czytamy:
Abraham podkreślił, że na obecnym etapie WHO nie zaleca zachowywania szczególnej uwagi wobec tych szczepionek i nie zmienia dotyczącej jej zaleceń. – Najpierw musimy zrozumieć, co się stało w Kanadzie – oznajmił.”
No czytamy, czytamy 🙂 i ciekawi nas czy un Abraham sam by się oną partią zaszczepił ;-). Oczywiście ten przykład nie znaczy, że szcepienia jako takie są złe. Znaczy jednak, że nie należy się napalać na każdą nową ofertę przemysłu farmaceutycznego jak ten szczerbaty na suchary 🙂
„Moze lepiej spokojnie poczekac. Nie wierze aby ta wlasnie szczepionka miala cos szczegolnego. Dlaczego mialaby miec? Bo to wirus H1N1? A jakby byl H2N4 to co?”
Ja tam wolę szczepionkę C2H5OH, osobliwie w postaci orzechówki lubo też żołądkowej gorzkiej. Rosyjskie badania terenowe dowodzą, że to dobre jest nawet na chorobę popromienną 😉
UWAGA Panie redaktorze, ja rozumiem prowokację. Ale skąd Pan wie, że ktoś tych kawałków o nieskuteczności np kąpieli borowinowych nie weźmie poważnie? Chce Pan ryzykować? Że tak już całkiem serio pojadę?
Francuska TV podala, ze te straszne skutki szczepionki w Kanadzie to 6 (slowanie: szesc) przypadkow alergii (czyli, jak sadze, wysypki). Chyba kazdy specyfik podawany masowo wywola taka reakcje u 6 osob na miliony traktownych owym specyfikiem. Nawet czekolada. Nie mozna wykluczyc, ze u tych 6 osob nastapilo wstrzykniecie dozylne. To sie zdarza wlasnie w minimalnej proporcji, bo wiekszosc robiacych zastrzyki nie zasysa po nakluciu zeby sprawdzic czy igla nie jest w naczyniu krwionosnym. Ja zasysysam wlasnie dlatego aby uniknac powiklan. To bardzo niewygodne, ale szczepie wlasna rodzine i siebie, wiec uwazam.
Czyżby zdanie >>Widząc takie reakcje, m. in. na tym blogu, mam ochotę powtórzyć za panem Dulskim: ?A niech was wszyscy diabli?<< miało być prewencyjną cenzurą dyskusji? Dość osobliwe podejście…
Odważę się jednak wziąć w obronę Polaków, którzy głupi nie są. Może jednak autor odniesie się do dziennikarzy, którzy z każdej igły zrobili widły. Co nasi rodacy czytali od wielu lat? Gąbczaste zwyrodnienie mózgu u krów, ptasia grypa, SARS, teraz świńska grypa. I jakoś nikomu w Polsce nic się nie stało. Najwyżej zmieniały się ceny mięsa tego lub owego. Czy Autor dziwi się, że ludzie zobojętnieli na takie sygnały? Czy można ich za to winić? Raczej świadczy to o ich uodpornieniu na medialną biegunkę.
Ile osób w Polsce zmarło być może na świńską grypę? Kilka i nie wiadomo czy wirus był przyczyną ich śmierci. Codziennie w Polsce ginie więcej ludzi na schorzenie „wypadek drogowy”. Znacznie więcej istnień ludzkich można by oszczędzić, np. obowiązkowo szczepiąc kierowców przeciw agresji (na pewno by się znalazły odpowiednie substancje). Ale to już nie jest tak medialne jak A H1N1.
Proszę więc Autora o uprzejme odczepienie się od Polaków.
A innowacyjność? Proszę np. zobaczyć odsetek kont internetowych w Polsce. Większy niż przeciętna na świecie? A antykoncepcja? Po nieimponującym przyroście naturalnym, widać, że jest szeroko stosowana, mimo kościelno-ciemnogrodzkiej nagonki anty-antykoncepcyjnej.
Widzi Pan, zawsze można znaleźć uzasadnienie każdej dennej tezy. Trzeba tylko dobrać fakty. W 100% nie zgadzam się z Pana blogowym wpisem.
@ Engelbert :
To jest blog, a nie biblia. Bardzo sie ciesze rowniez z glosow krytycznych i takich, ktore sie ze mna nie zgadzaja. Dziekuej za opinie. Pozwole sobie jednak odpowiedziec krytycznie. Trudno zebym sie „czepial” Koreanczykow. Co do biegunki medialnej to zgoda. Ale ona dziala w obie strony: np. za szczepieniami i przeciwko nim. Bardzo sie ciesze z tego, ze tylu Polakow ma dostep do internetu, rownie z tego, ze nie daja sie otumanic do konca i sami decyduja o tym czy stosowac czy nie antykoncepcje. Jestem tez przeciwnikiem uogolnien i stereotypw. Cytujac pana Dulskiego nie mialem wiec na mysli Polakow, a przeciwnikow szczepien. Poniewaz pisze po polsku, to oczywiscie „a niech was wszyscy diabli” tyczy sie Polakow. Kiedy bede pisal po koreansku bedzie dotyczylo Koreanczykow – to chyba oczywiste. 🙂
PS. Slynne „a niech was wszyscy diabli” nie moze byc przeciez rozumiane jako rzeczywiste odsylanie ludzi do diabla.
@ JK 08:41
Nie wiem co podala francuska telewizja, ale zrodla amerykanskie podaja, wystapilo szesc przypadkow zagrazajacej zyciu alergii (life threatening reactions). Czyli niezupelnie tylko wysypka. Co prawda szesc przypadkow, to rzeczywiscie bardzo niewiele, ale amerykanskie zrodla podaja jeszcze taka ciekawostke: … wypadki smiertelne w wypadkach swinskiej grypy wciaz sa dosyc porownywalne do smiertelnosci w wypadkach grypy sezonowej (… the mortality rate of the swine flu and the seasonal flu are still fairly comparable …).
Zgadzam sie ze zdaniem, ze …wybor nalezy do kazdego z nas… (Jacobsky). Akurat osobisdcie nie mam zaufania do tej szczepionki, ale to moje wlasne zdanie i nie bede nikogo przekonywal, ze to ja wlasnie mam racje. Natomiast szermowanie argumentami, ze nalezy edukowac i uswiadamiac jakoby zacofane polskie spoleczenstwo traci troche postawa: … Ja wiem lepiej i ja wam powiem, co trzeba robic. To przeciez dla waszego dobra … Osobiscie nie cierpie tego typu postawy. Dalaby Pan ludziom samym zdecydowac, co dla nich najlepsze. W koncu i tak przetrwaja najsilniejsi, a za zle wybory w zyciu sie placi. Co jednak na pewno nie jest: … problemem na miare przetrwania narodu …
@ Werbalista :
Alez ja nikogo do niczego nie zmuszam. Powtarzam to co pisalem powyzej o godz. 11:29.
jk,
Francuska TV podala, ze te straszne skutki szczepionki w Kanadzie to 6 (slowanie: szesc) przypadkow alergii (czyli, jak sadze, wysypki).
Le vaccin contre la grippe A fabriqué par GSK aurait provoqué des réactions allergiques graves au Canada, d’apr?s l’Organisation mondiale de la santé (OMS) rapporte l’AFP. A tel point qu’un lot aurait été rappelé par le gouvernement canadien. (…) Le produit émanant de ce lot a entraîné, entre autres, des réactions affectant le coeur et le poumon, a déclaré ? l’AFP une porte-parole de GSK ? Londres. Cette réaction dite „choc anaphylactique” peut s’avérer fatale dans certains cas.
Generalnie, w tlumaczeniu: wycofana szczepionka prowokuje szok anafilaktyczny, czyli najciezszy z przypadokw reakcji alergicznej, tak jak w przypadku zjedzenia orzeszkow ziemnych przez osobe uczulona. Reakcje dotycza serca i pluc.
Chyba jestesmy dosc daleko od wysypki. Czasem dobrze jest sprawdzic zamiast sądzic.
Pozdrawiam.
OK. Ale te porcje podejrzanej szczepionki z Manitoby juz wycofano.
właśnie, Panie JK, to nie wysypka ale zapaść. Nie życzę Panu, żeby Pan widział kogoś ze swoich bliskich dotkniętego taką zapaścią anafilaktyczną, nie mówiąc o tym, żeby pana dotknęła. Dotknęła za to moją mamę, ja jeszcze dobrze pamiętam co się wtedy działo, prawdziwy horror.
A skoro już o innowacyjności i wiedzy rozmawiamy, mógł Pan to sprawdzić, zanim napisał. Czyżby okazywał Pan innym bezpodstawne lekceważenie?
@ Pickard :
He, he, pisalem, ze powtarzalem za francuska TV. OK, bylo gozniej, ale to sa rzeczy, ktore zdarzaja sie z kazda szczepionka. W przypadku A H1N1 sprawy sa sledzone tak dokladnie, ze nie ma co panikowac.
Nieprawdopodobne. Nie wiem nawet jak to skomentowac. To jest minister ktora podejmuje kluczowe decyzje w sferze zdrowia publicznego.
http://popkulturalny.blog.polityka.pl/?p=1008
@ jacekp :
Ta pani minister co calkowite pomylenie pojec.
jk
Politycznie taki glupi wyskok to powinno byc samobojstwo (to jest w koncu minister od zdrowia). Ale ja sie nie spodziewam dymisji. Wlasnie dla przyczyny ktora wskazales we wpisie („Polak bowiem wie lepiej od wszelkich ekspertów”).
Poklady ignorancji wystepuja w kazdym spoleczenstwie, ale mysle ze jestesmy ponizej sredniej swiatowej jezeli to mozna jakos mierzyc.
Najlepsze jest w tym filmiku jak pani minister od zdrowia odmierza te 10 krokow chwiejnym krokiem na swych szpileczkach. To wyglada jak jakas parodia zrbiona przez podstawiona osobe o takim samym wygladzie i glosie jak pani Kopacz. Swoja droga to dziwne, ze minister zdrowia ma tyle czasu zeby bawic sie w krecenie idiotycznych filmikow.
Tusk prowadzi fatalna polityke personalna. Moze lepiej byc nie moze. Jestesmy stosunkowo mlodym panstwem, i czesto naprawde nie wiadomo kto sie na czym zna. Ci ktorzy sie znaja na czyms, czesto nie maja czasu zeby sie udzielac politycznie. Tak wiec wiele ministerstw jest opanowanych przez srednio kompetentnych ludzi. Do tego pani Kopacz jest troche dziwna. Podoba mi sie ze ma odwage mowic to co naprawde mysli. Jednak, to co ona naprawde mysli jest szkodliwe dla zdrowia. A wiec to co ona mysli przekresla ja jako ministra zdrowia. Domyslam sie ze ona ma podobne mroczne mysli na temat AH1N1.
🙂 Sam prowadze baaaardzo zle polityke perosnalna, bo nie znam sie na ludziach, wiec nie bede krytykowal premiera rzadu. No, ale pania Kopacz to bym wykopal z rzadu bez czekania na tragedie, ktora na 100 proc. sprowadzi na ten rzad. Skoro lubi sobie zapalic w samochodzie, to wszystkiego bym sie po niej spodziewal. Ja tez lubilem – jak mialem 20 lat. 😉
tjaaa, nie słuchać szeptuchy. Słuchać PR-owców ;-P
http://wiadomosci.onet.pl/2084721,12,1,1,item.html
Pandemia nowej grypy może okazać się największą aferą korupcyjną naszych czasów. Do takiego wniosku doszli dziennikarze duńskiej gazety „Information”, którzy przeprowadzili śledztwo dotyczące związków ekspertów medycznych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) z największymi firmami farmaceutycznymi.
Koncerny te zarabiają ogromne pieniądze na sprzedaży preparatów przeciwko grypie.
– Zaniepokojenie wywołuje fakt, że wielu naukowców, zasiadających w różnych komitetach WHO, przedstawia się jako niezależni eksperci, a w istocie figurują na liście płac farmaceutycznych gigantów – mówi profesor epidemiologii Tom Jefferson, badacz z Cochrane Center w Rzymie. Naukowiec podkreśla, że choć naturalne środki zaradcze przeciw grypie, jak higiena i częste mycie rąk, mogą być skuteczniejsze, to w dokumentach WHO wspomina się o tym zaledwie kilka razy, podczas gdy o szczepionkach kilkadziesiąt.
O śledztwie duńskich dziennikarzy pisze rosyjski dziennik „Nowye Izviestia”. Gazeta wyjaśnia, że wielu naukowców pracujących w WHO, ukrywa fakt otrzymywania pieniędzy od światowych gigantów farmaceutycznych.
Czytaj w OnetBiznes: Komu opłaca się grypa?
Jak uważają pytani przez duńską gazetę specjaliści, przyczyną przesadzonej reakcji WHO na wirusa A/H1N1 jest udana kampania PR-owska przeprowadzona przez ekspertów organizacji. Niektórzy z nich są pracownikami kompanii farmaceutycznych.
Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła stan pandemii pod naciskiem grupy ekspertów, na czele której stoi Albert Osterhaus wirusolog z Erasmus Medical Center w Rotterdamie. Holenderski rząd prowadzi dochodzenie ws. jego działalności, ponieważ okazało się, że otrzymuje on pieniądze od kilku firm farmaceutycznych produkujących szczepionkę na nową grypę.
@ Pickard :
Kazdemu wolno wierzyc w teorie spiskow.
oczywiście, że tak. Z drugiej strony, wiedząc jak działa na przykład w Polsce układ firmy medyczne – lekarze, nie można udawać zaskoczenia rewelacjami takimi, jakie serwuje ta duńska gazeta. Czy może Pan z czystym sumieniem powiedzieć, że NA PEWNO są wyssane z palca?
Poza tym, znów pojawia się problem nazewnictwa. To, co opisują ci Duńczycy to nie SPISEK, a zwykła KORUPCJA.
Nie szedlbym tak daleko we wnisokach. Moze i jest korpupcja, ale trzeba ja dowiesc mocniej niz tylko na podstawie arykulu z gazety. O tym, ze bedzie pandemia nowej grypy wiadomo do kilkudziesieciu lat. Taka jest obiektywna prawidlowosc. Naukowcy zajmujacy sie wirusem grypy i WHO przygotowywali sie na obecna pandemie od dawna. Oczywiscie koncerny farmaceutyczne zacieraly raczki. Do takiego biznesu musialy sie wkrasc i korupcja i prywata. Jednak wyprodukowanie szczepionki w blyskawicznym tempie, co wymagalo kolosalnych nakladow i poteznej koorydnacji ze strony WHO, bylo nie tylko wyczynem, ale i koniecznoscia. Gdyby nikt nie ruszyl palcem to teraz wszystkie gazety, telewizje i blogi trabilyby o nieodpowiedzialnosci WHO, koncernow farmacautycznych i rzadow. A tak to trabia o mozliwej korupcji. Sadze, ze przypadki korupcji powinny byc wyjasnione i ukarane, ale twierdzenie, ze wszyscy sa skorumpowani wywodzi sie wlasnie z mocnej wiary w spiski.
@Pickard
W tym momencie nie jest wazne czy to byla korupcja. Oczywiscie nalezy sprawe zbadac i dobrze by bylo gdyby ograniczyc konflikty interesow lekarzy decydujacych o ogloszeniu pandemii.
Obecnie mamy taka sytuacje ze w Niemczech sluzby sanitarne stwierdzily ze wirus A(H1N1) jest odpowiedzialny za blisko 100% zachorowan na grype a WHO podaje ze na swiecie 70% zachorowan na grype jest spowodowane wirusem A(H1N1) wiec dobrze sie stalo ze przygotowano szczepionke teraz a nie za pol roku.
Zwykla grypa sezonowa tez powoduje wymierne straty w gospodarce a przeciez z reguly atakujace nas wirusy maja cos wspolnego z wirusami z zeszlego roku i czesc ludzi ktory juz odchorowali (lub sie zaszczepili) nie choruje – w przypadku A(N1H1) niebezpieczenstwo polegalo na tym ze nowy wirus ma wieksze szanse spowodowac duza ilosc zachorowan co moze doprowadzic do problemow z systemamy zdrowia (jak zachoruje wiekszosc lekarzy).
Najwiekszy problem widze w zachowaniu brukowcow wszelkiego typu ktore kochaja straszyc czytelnikow (i to nie tylko szczepionkami przeciw grypie). Czytelnicy postraszeni domagaja sie dzialan od rzadow i rzady kupuja szczepionki. Jedynym sposobem na zastopowanie tego typu dzialania jest poprawa edukacji i dostepu do informacji zeby ludzie nie wpadali w panike (a przynajmniej robili to rzadziej).
Osobiscie zamierzam sie zaszczepic przy najblizszej okazji ale w Irlandii narazie sa szczepione dzieci i osoby starsze wiec musze poczekac co najmniej do Stycznia.
Kolejna grypa, jezeli bedzie podobna do tej z 1918-19, moze zabic 20-30% populacji. Pomijajac juz straty ekonomiczne zwiazane z w miare lagodna fala A/H1N1 lub sezonowa grypa, wazne jest tez przygotowanie do ewentualnej przyszlej epidemii ze zwiekszona smiertelnoscia. Co wiecej, ciagle jest mozliwe ze A/H1N1 zmutuje w cos gorszego. Wydaje sie ze program szybkiej produkcji szczepionek i kampania szczepien ma ogromny sens ze wzgledu na zdolnosc wirusa grypy do szybkiego przenoszenia i jego potencjalna wysoka zjadliwosc. Mysle ze natezenie szumu informacyjnego teorii spiskowych (o fali grypy wytworzonej przez PR firm farmaceutycznych) jest odwrotnie proporcjonalna do poziomu smiertelnosci i ze moze byc pewien prog. Zaryzykuje twierdzenie ze 5% smiertelnosci by wyciszylo teorie spiskowe lub zmienilo ich tematyke. Przy tym poziomie smiertelnosci, pewnie popularne staly by sie opowiesci o wirusach wyprodukowanych w tajnych wojskowych laboratoriach.
@ jacekp :
Tez tak mysle. W pewnym sensie mozemy sobie pozowlic na teorie spiskowe dlatego, ze grypa A H1N1 jest jak do tej pory slaba.
zorro pisze:
2009-11-26 o godz. 13:51
Jedynym sposobem na zastopowanie tego typu dzialania jest poprawa edukacji i dostepu do informacji zeby ludzie nie wpadali w panike (a przynajmniej robili to rzadziej).
Ja bym dodał ma pierwszym miejscu – edukacja w sprawach higieny i zachowanie tejże. No i porządny mróz – zawsze fala mrozów kończyła epidemie grypy w zimie.
@Pickard: mrozów? może się mylę, ale tak do minus 30 to grypie chyba lata, ile jest stopni… jedyna pociecha, że mniejsza wilgotność powietrza i ludzie mniej się kręcą 🙂
Nikt nie wie dlaczego wirus grypy swietnie szerzy sie w warunkach jesienno-zimowych. Najlepiej mu przy duzej wigotnosci i niezbyt niskich temparaturach. Ale tylko intuicyjnie mozna sadzic, ze to dlatego, ze w takich warunkach dluzej pozostaje aktywny na zewnatrz organizmu. Sadze, ze propagacji wirusa sprzyja rowniez gorsza kondycja (fizyczna i psychiczna) ludzi w tym okresie i zapewne dodatkowo zakarzenia kataralno-przeziebieniowe.
Moje rozumienie efektu zimy jest takie. W zimie wilgotnosc powietrza w pomieszczeniach jest nizsza co prowadzi do irytacji nablonkow. Ludzie czesciej dotykaja nosa (i przenosza). Z drugiej strony, na zewnatrz, niskie temperatury stymuluja wydzieline z nosa. Tak wiec efekt zimowy to kombinacja wydzielania i dotykania.
Jezeli chodzi o bardzo niskie temperatury — watpie aby to mialo wiekszy wplyw. Pewnie wirus znajdujacy sie juz w aerosolu nie wytrzyma ponizej zera, jak wiekszosc czasteczek biologicznych jego czesci bialkowe denaturuja w cyklu mrozenie/rozmrozenia. Z drugiej strony, w niskich temperaturach wirus przezywa na powierzchni lub wewnatrz nablonka, gdzie mu jest dobrze z powodu zwiekszonej wydzieliny.
@ jacekp :
Ja mysle, ze znaczacy jest udzial innych wirusow, podrazniajacych nablonki i otwierajacych droge dla wirusa grypy. No i kichanie spowodowane zwyklym zaziebieniem (czyli niegrypowymi wirusami) pozwala lepiej rozpylac wirusa grypy. Ale chyba najwazniejsze wydaje mi sie, ze wysoka wilgotnosc powietrza przy dosc niskich temperaturach, ale dodatnich, sprzyja przetrwaniu wirusa (kazdego) poza organizmem.
Swoja droga, trzeba przemyslec role higieny osobistej. Mycie rak moze niewiele pomoc. W pracy, poza tymi ktorzy maja prywatny kran z woda, kazdorazowa wyczieczka do lazienki do dotkniecie jednej lub wiecej klamek itd. Jedyne co mozna zalecic do nie-dotykanie nosa ale to jest wlasciwie poza kontrola dla wiekszosci. Uzywanie mask jest niepraktyczne. Poniewaz ludzie nie maja zwykle pojecia o tym co robia, maska po jednym dniu jest tak samo zainfekowana jak wszystko inne. Moim zdaniem higiena osobista ma minimalne znaczenie w walce z grypa. Natomiast ogromne znaczenie maja takie dzialania jak czasowe zamykanie szkol, i przychylnosc dla urlopowania „przeziebionych” pracownikow.
Sadze, ze na skale populacji zalecania przestrzegania zasad higieny sa rownie skuteczne jak zamawianie mszy swietej. Pewnie, ze trzeba przestrzegac zasad higieny i nie wkaldac palcow no nosa i do oczu. Ale albo ich sie przestrzega zawsze, albo w ogole. Nie wyobrazam sobie aby ktos, kto dlubie sobie w nosie raptem przestal z powodu pandemii grypy.