Każdy kłamie

O kłamstwie u doktora House’a.

„Każdy kłamie”. Zdanie to wypowiada doktor Gregory House pod koniec szóstej minuty pierwszego odcinka, pierwszej serii. Wyraża ono jego motto w diagnostyce, ale też i w życiu.

Ze ściśle logicznego punktu widzenia motto House’a ma ograniczenie w postaci paradoksu kłamcy. Jeśli wszyscy i zawsze kłamią, to samo stwierdzenie House’a jest też kłamstwem. A to wyklucza sensowność wypowiedzi House’a. Z kolei jeśli House powiedział prawdę w tym zdaniu to podważył to, co wypowiedział. Paradoks kłamcy posiada wiele różnych odmian i można przeprowadzać na nim rozmaite wariacje, a ta byłaby jedną z nich. Wprowadza ona ograniczenie do motta House’a, mianowicie takie, że ludzie nie zawsze kłamią.

House jednak nie powiedział, że każdy zawsze kłamie, on tylko powiedział, że każdy kłamie. Innymi słowy, jeśli kłamstwo jest odwrotnością prawdy niezależnie od tego, czy jest mówione świadomie czy nieświadomie, to każdy czasem mówi nieprawdę. Kłamstwo zakłada przynajmniej w domyśle prawdę, w przeciwnym wypadku uwikłamy się w paradoks kłamcy. A skoro tak jest, to należy dodać inne zdanie. Każdy kłamie (niekiedy) i każdy mówi prawdę (niekiedy). Problem jest tylko w tym, że nie wiadomo, kiedy tak się dzieje, kiedy człowiek mówi prawdę, a kiedy kłamie. Gdyby wiedzieć, kiedy ludzie kłamią, a kiedy mówią prawdę, trudności diagnostyczne House’a zmniejszyłyby się w sposób istotny, a część scenarzystów straciła pracę.

Serial o dr. House jest w ogóle bardzo ciekawy z logicznego punktu widzenia. Wiele praw logicznych i tautologii można zilustrować sytuacjami z serialu. Mnie jednak wciąż interesuje kłamstwo. Mianowicie formalne reguły wynikania sformułowane w rachunku zdań mogą stanowić świetną podstawę do przepisu na udane kłamstwo. Dobre kłamstwo nie może być dokładną odwrotnością prawdy. Dobre kłamstwo musi zawierać prawdę i fałsz, i fałsz ten musi być tak wpleciony, by nie dało się go wychwycić. W przeciwnym wypadku kłamstwo jest łatwe do wykrycia.

Reguły te mówią, że jeżeli pośród przesłanek będących podstawą wnioskowania chociaż jedna jest fałszywa, wniosek również może być fałszywy. Może być, ale nie musi, ponieważ przypadkowo może się tak zdarzyć, że wniosek będzie pokrywał się z rzeczywistością. Ale to będzie kwestia przypadku, ponieważ pewność co do prawdziwości wniosku mamy tylko wtedy, jeśli podstawa jego przyjęcia są prawdziwe wszystkie przesłanki.

Dobre kłamstwo polega więc na tym, że w zbiór przesłanek prawdziwych (im więcej, tym lepiej) wplecione jest zdanie fałszywe, co do którego nie wiemy, że jest fałszywe. W takim wypadku można myśleć prawidłowo, a mimo to dochodzić do błędnych konkluzji. Wokół takich sytuacji jest budowanych mnóstwo odcinków w serialu. Problemem jest wtedy wykrycie właśnie tej jednej przesłanki, która zwiodła bohaterów na manowce, mimo że myśleli poprawnie.

Jeżeli kłamstwo musi zawierać prawdę i prawdę zakłada, to czy prawda jest wartością nadrzędną w stosunku do fałszu? Myślę, że tak właśnie jest, mimo że oba pojęcia są ze sobą ściśle związane. Kłamstwo ma swoje ograniczenie w postaci antynomii kłamcy, nie może więc być absolutne. Kłamstwo musi zawierać jakieś ziarno prawdy. Ale z samą prawdą tak nie jest. Dla prawdy nie ma jakieś odwrotności antynomii kłamcy. Nie może ona też zawierać w sobie nawet ziarna fałszu. Może więc być absolutna, a to świadczy o jej nadrzędności.

Grzegorz Pacewicz

Fot. brtsergio, Flickr (CC SA)