Kiedy zatoniemy?
Obecne zawirowania polityczne oddalają perspektywę uporządkowania sytuacji nauki polskiej ad kalendas Graecas.
Polska polityka niestety znowu oszalała. Ale polityka nie jest samoistnym bytem. To oszaleli ludzie! Obecne zawirowania polityczne zapowiadają także katastrofę polskiej nauki.
Młode demokracje mają tę cechę, że są nieobliczalne. Polska przeżywa właśnie kolejny wstrząs młodej demokracji. Wygląda na to, że starcie CBA/PiS-rząd/PO ma charakter ostateczny. Jeśli Donaldowi Tuskowi uda się powstrzymać znarowionego konia PiSu/CBA, to może i wyprowadzi Polskę na prostą. Jeśli zaś nie, to PiS wciągnie Polskę w wir z którego nie będzie dobrego wyjścia. Pytanie tylko ile czasu zajmie to wyprowadzanie i czy ktoś wie ile Polaków będzie to kosztowało?
Dla polskiej nauki obecne zawirowania to wiadomości najgorsze z możliwych. Dlaczego? Znowu spychają one bowiem naukę na margines. Apogeum politycznych zmagań nastąpi dopiero podczas wyborów prezydenckich i parlamentarnych. Spory polityczne odsuwają reformę nauki i w ogóle kwestię sytuacji nauki na plan dalszy. Wiadomo, najpierw kryzys, potem stocznie, tajne służby, zima, piłka nożna, potem długo, długo nic i dopiero wtedy nauka i badania naukowe.
Po 20 latach wolnej Polski konstrukcja nowej polskiej nauki jest ciągle bardzo wątła. W ciagu 20 lat powstało zaledwie kilka znaczacych w skali kraju ośrodków naukowych, choc rzeczywiście zainwestowano sporo w budynki – choćby w Warszawie, Olsztynie, Krakowie, Toruniu. Ale konieczna jest inwestycja w zmianę systemu, same nieruchomości nie wystarczą. Reforma nauki i szkolnictwa wyższego jest po prostu rozbabrana i nie wiadomo w jakim pójdzie (jesli w ogóle pójdzie) kierunku.
Oczywiście poprawę infrastruktury nauki widać gołym okiem, ale to nie wystarczy. Ciągłe odsyłanie perspektywy dynamicznego rozwoju kraju na później – bo tylko przez naukę taki rozwój może się dokonać – musi budzić ogromny sprzeciw. Dziś przyszłość nauki wygląda bardzo źle.
Ile lat trzeba na odtworzenie nadwątlonej albo zepsutej komunizmem PRLu tkanki naukowej? 25? 30? To chyba trochę za długo. Dlaczego naukowcy i nauczyciele akademiccy godzą się na taką sytuację i pozostają pasywni? Boją się? Nie mają ochoty wziąć swej przyszłości we własne ręce?
Polska nauka grzęźnie wraz z polską polityką. A naukowcy przyglądają się temu ze stoickim spokojem i założonymi rękami. I co? I nic!
Jacek Kubiak
Fot. skibler, Flickr (CC SA)
Komentarze
„Wiadomo, najpierw kryzys, potem stocznie, tajne służby, zima, piłka nożna, potem długo, długo nic i dopiero wtedy nauka i badania naukowe.”
Abstrahując od ocen bieżącej sytuacji, pełna zgoda. Kiedy w końcu jakaś reforma?
@GP – reformy ciągle są – powstają ciągle nowe ORGANY kontrolne, jak CBA. Teraz zapewne ktoś wpadnie na pomysł, że należy powołać kolejną służbę, kontrolującą CBA. W sumie w dobie bezrobocia to nie jest złe – ktoś tam znajdzie pracę. Etaty powstaną.
I tak się to będzie powtarzać – ad mortum defecandum. Zamiast dobrych procedur i konsekwentnego ich przestrzegania – kolejne CBA, Inspekcje robotniczo-chłopskie i tym podobne.
Tak się czasem zastanawiam, że pod zaborami nie było tak źle. Przynajmniej ponarzekać można było na obcych, nie na swoich.
Mnie interesuje realna zmiana,.
Sadze, ze w sprawie reformy ktos powinien uderzyc w koncu piescia w stol. Widze ile srodkow idzie na nauke (glownie nowe budynki, ktore kosztuja krocie). To oczywiscie bardzo dobrze, ale jesli za tym nie pojdzie modernizacja funkcjonowania samego systemu nauki, to te srodki beda stracone. Pisalem kiedys w blogu o wspomaganiu przez nikogo nie czytanych czasopism naukowych. W tej dziedzinie tez nic sie nie dzieje. Nie ma zadnej konkurencji miedzy tymi czasopismami poniewaz kasa i tak spada z nieba.
@ GP z 7:55 :
Oczywiscie. Ja jeszcze wierze w Tuska, wiec tak pisze. 😉
@GP mnie też interesuje realna zmiana. Wielu ludzi to interesuje, tylko że nie chcą albo nie potrafią tego zainteresowania przerobić na rzeczywistość. Pozwalamy politykom robić to wszystko, nie tak jak chcielibyśmy. Może nie dojrzeliśmy do demokracji? Sam już nie wiem…
Pickard,
No właśnie w tym problem. Tu trzeba zmian kulturowych, to nie jest na jedno pokolenie.
jk,
Ja Tuskowi przestałem wierzyć w 2006. Jakoś od tej pory się nie zawiodłem na moim braku zaufania do niego. 😉 Ale mniejsza z tym, lepiej się zająć tym, o czym piszesz.
@GP – Pewnie że trzeba zmian kulturowych. Tylko rozejrzyjmy się wokół – czy zachodzące wokół nas zmiany kulturowe napawają optymizmem? Mnie jakoś nie. Może to i zbyt pesymistyczne podsumowanie. Niektórzy młodzi ludzie chcą i potrafią coś zrobić, mają pasje które potrafią zrealizować. Ale większość jest bierna – i ta bierność przeniesie się na politykę, moim zdaniem. Nie będzie lepiej.
Ideą całego ostatniego zamieszania i poprzednio jest rozchwianie rozedrganie rozwibrowanie państwa na zasadzie im gorzej tym lepiej dla nas pisu a my przyjdziemy i będziemy budować 4 RP. To nie istotne że państwo polska utonie ale będzie nasza skundlona katolicka nasza pisowska. Bieda lepiej się steruje bo plasterek kiełbasy więcej a naród wtedy kocha.
Oczywiście można stać z założonymi rękami i patrzeć z boku przybierając pozycję klienta polityków ale czy to jest zdrowe. Nieważna jest nauka ale lustracja naukowców i jeśli ktoś sądzi ze to jest dla niej lekarstwo to jest głupi jak sama idea lustracji.Ten stan tak skłócił środowiskowo naukowe że ten który jej podpadł nie ma racji na mądrość to my czyści jesteśmy ważni my tylko mamy prawo wypłakiwać się w rękaw prezydenta wielkiego patry joty w imię czego jak wyżej topię kraj im gorzej tym lepiej.
Środowiskowo naukowe jest same sobie winne. Jest pełne wzajemnej koterii zabiegania o granty a praca dydaktyczna i naukowa może leżeć w gruzach ważna jest indywidualna kasa. Namnożyło się gminnych uczelni produkujących w kierunkach nie wymagających badań pracy naukowej nie przeprowadza się w nich przewodów doktorskich ale jest kasa. Niedawno czytałem jak to młodzi ludzie mają pretensję do wszystkich tylko nie do siebie że skończyli uczelnię gminne studia na kierunku humanistycznym administracyjnym i jeszcze bzdurniejszym (ale łatwym ). Ta łatwizna to małe ambicje na starcie nauki i pracy a potem pretensje do świata brak pracy kasa wydana cztery lata zmarnowane Polska młodzieży i polscy naukowcy nie idźcie tą droga nie zabierajcie ze sobą psa Saby. Zaproponowane przez ministerstwo finansowanie dobrych studentów i dobre uczelnie podniosło wielką wrzawę no tak kto śmie zrobić zamach na socjalizm ale do puki z z nim się nie rozstaniemy to niema mowy o poważnej debacie o polskiej nauce i jej jakości (każdy myśli a jakoś tam będzie).
@ wikonwi :
Dlatego wlasnie dobrze by bylo gdyby ktos madry i odpowiedzialny uderzyl w koncu w ten stolik piescia. Kilka miesiecy temu pisalem w blogu, ze juz wtedy stalo sie mnie wazne w jakim kierunku pojdzie reforma (niech nawet bedzie lustracja, ciagniecie za uszy itp) byle wprowadzic zmiany, ktore by nauke w Polsce przewietrzyly. A teraz to sie jeszcze bardziej spietrza z tymi wszystkimi zawirowaniami.
Na stronie MNiSW jest projekt zmian ustawy (z dzisiejsza data!). Zakladam ze ten projekt znajdzie sie wkrotce w Sejmie. Ktos cos wie na ten temat?
Aby dyskusja miala sens, nalezaloby przeczytac ten dokument. Pobiezna lektura wskazuje na to ze jest w projekcie wiele zmian na lepsze. Jednak projekt ma jedna zasadnicza wade. Planuje sie powazne finansowanie na poziomie uczelni, podzialy na rozne kategorie szkol itd. Tak wiec, mechanizm ten bedzie kierowal pieniadze rowniez do slabych grup naukowych ktore maja szczescie znajdowac sie na uczelniach uwazanych za wiodace. Uwazam ze nalezy radykalnie przeniesc finansowanie na poziom indywidualnego naukowca bez wzgledu na to gdzie sie znajduje grupa badawcza. Generalnie, mam wrazenie ze projekt to powazny cios dla nowych uczelni prywatnych. Nie mam zludzen co do ich poziomu ale finansowanie instytucji zamiast naukowcow jest zle z zasady. Nalezy finansowac infrastrukture ale to tez mozna robic na zasadzie konkursowej.
Podoba mi sie projekt umozliwienia zatrudnienia na stanowisku profesora dla osob ktore kierowaly grupami badawczymi za granica a nie maja hab.
Podoba mi sie rowniez uproszczenie procedury na hab dla krajowcow (choc nie rozumiem dlaczego krajowiec ma robic hab a zagraniczny moze sie z tego wywinac).
http://www.bip.nauka.gov.pl/_gAllery/69/66/6966/20091016_CCC_zalozenia_po_KRM_16_10_09.pdf
Z innych wiadomosci na stronie MNiSW, minister pojechala do Krakowa na inauguracje roku akademickiego i brala udzial w mszy swietej. Nie rozumiem dlaczego rzadowa instytucja promuje specyficzna religie. Nie rozumiem dlaczego impreza religijna jest czescia dzialalnosci panstwowej uczelni.
http://www.nauka.gov.pl/mn/index.jsp?place=Lead08&news_cat_id=908&news_id=9027&layout=2&page=text
„Minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Barbara Kudrycka 1 października wzięła udział w inauguracji 646. roku akademickiego na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Uroczystości rozpoczęła msza święta, podczas której homilię do krakowskiego środowiska uniwersyteckiego wygłosił ks. kardynał Stanisław Dziwisz. Po mszy minister wraz z rektorem UJ prof. Karolem Musiołem i uniwersyteckimi wykładowcami przeszła w tradycyjnym orszaku profesorskim spod Collegium Maius UJ do Auditorium Maximum.”
@ jacekp :
Wczoraj byly tylko jakies dokumenty bodajze z maja. Moze ktos w ministerstwie czyta tego bloga. 🙂
Co do reszty tez zgoda. Nt. modlow naukowcow pisalem 2 czy 3 wpisy nizej.
Modly naukowcow mi nie przeszkadzaja ale poza gruntem publicznej uczelni ktora jest dotowana z podatkow obywateli, rowniez niewierzacych.
Uroczystosc akademicka ktora obejmuje rytual okreslonej religii, jest calkowicie sprzeczna z z moim wyobrazeniem o atmosferze jaka powinna panowac na uczelni wyzszej, rzekomo najlepszej w Polsce wedlug minister.
„Dlaczego naukowcy i nauczyciele akademiccy godzą się na taką sytuację i pozostają pasywni? Boją się? Nie mają ochoty wziąć swej przyszłości we własne ręce?”
Aktywnych i tych co się nie bali pousuwano w czasach wielkiej czystki akademickiej w latach 80-tych ( i wcześniejszych też) więc jasne , że takich nie ma. Beneficjenci czystki byli aktywni aby czystkę przeprowadzić a potem żeby zbierać profity i aktywnie czyścić niewygodne akta.
Nie da się zrozumieć teraźniejszości bez poznania przeszłości i genezy stanu aktualnego. Środowisko akademickie finansowane aby prawdę poznawało samo autonomicznie walczy o to aby prawda pozostała nieznana, więc o jakiej nauce mowa ?
Po 56 r. była odwilż, po 89 odwilży nie było ! wiec jak może być inaczej.
Na odmrożenie stanu PRLowskiego w nauce polskiej nawet globalne ocieplenie nie wystarcza !
Same inwestycje ani zwiekszone naklady na badania wiele nie pomoga. Nasza Umeczona Polska Nauka cierpi na brak umyslow obdarzonych samodzielnoscia myslenia oraz zdolnosciami tworczymi. W innych dziedzinach jest to moze bardziej widoczne dla laika niz w naukach scislych. Najwieksze subsydia dla literatow nie gwarantuja produkcji literatury wysokiej jakosci. W naukach scislych trudno jest dokonac oceny z taka sama latwoscia ale i tam kwestia wyboru istotnie nowatorskiego tematu badan oraz zdolnosci uzyskania w nim nietuzinkowych wynikow jest podstawowym problemem wspolczesnych polskich ( i nie tylko polskich) naukowcow. Bez wielkich umyslow nie ma wielkiej nauki.
@Bobola
„Nasza Umeczona Polska Nauka cierpi na brak umyslow obdarzonych samodzielnoscia myslenia oraz zdolnosciami tworczymi.”
Kto tą naukę umęczył ? i dlaczego nie ma samodzielnych i twórczych umysłów ?
Natura tak Polaków dyskryminuje ? czy coś się z takimi umysłami stało ? Co to takiego było ?
@ jw :
To byl komunizm. To oczywiste. Ale minelo juz 20 lat i w dodatku przez swoje ostatnie 10 lat komunizm po prostu zdychal, byl bez zebow i bez pazurow. Trzymal nas za pyski sama tylko sila skurczu z roku 1981. Nie wierze, zeby przez 20 lat przetrwal wlasnie w umyslach ludzi nauki.
Tak jak pisal powyzej jacekp, ministerstwo ujawnilo tresc reformy dzien po ukazaniu sie mojego wpisu:
http://wyborcza.pl/1,75248,7155715,KNOW_how_Kudryckiej.html
Wpisal sie tu przed chwila niejaki camel. Wywalilem ten komentarz z wielka przyjemnoscia do kosza uznajac go za komunistyczna propagande. Camel, zycze powodzenia na innych blogach. Tutaj nie ma miejsca dla ciebie! Tak samo dla komunistow jak i dla faszystow czy nazistow!
@jw 10/16 19:41
To dobre pytanie. Niestety nie posiadam dostatecznych danych dotyczacych wielkosi IQ populacji przed i powojennej aby na nie odpowiedziec w sposob zadawalajacy. Osobiscie uwazam, ze w gre wchodza dwa glowne czynniki. Jeden to awans spoleczny, ktory wypchnal do sfer intelektualnie za angazowanych cala mase osob ze srodowisk, w ktorych brak bylo tradycji pracy umyslowej oraz ktorym brakowalo tzw. ogolnej oglady. Na to aby bowiem uformowac typ intelektualisty nie wystarczy jedno pokolenie. Drugim czynnikiem byla praktyczna zaglada Zydow polskich, z ich tradycjami spekulacji umyslowej oraz duzymi zdolnosciami zwlaszcza w dziedzinie matematyki. Badania IQ wykonane w W. Brytanii pokazaly ze srednie IQ Zydow wynosilo 111 w porownaniu z IQ=100 dla przedstawicieli rasy bialej. Dziesiec punktow to wydaje sie niewiele ale podobna roznica wystepuje pomiedzy rasami biala (IQ=100) i czarna (IQ= 88). Dane te pochodza z monografii R. Lynn „The Global Bell Curve- Race, IQ, and Inequality Worldwide”.
Wreszcie fizyczna likwidacja wielu polskich naukowcow przez Niemcow i Rosjan podczas II WS spowodowala zniszczenie „szkol” naukowych oraz usunela wyzszej jakosci material genetyczny z populacji.
Oczywiscie, strata polskich Zydow dla polskiego spoleczenstwa jest niepowetowana i oczywista dla kazdego myslacego czlowieka. Holokaust Hitlera + powojenne pogromy jak ten w Kielcach czy w Krakowie + jeszcze przedwojenne getto lawkowe, ONR itp bojowki + kampania nienawisci Gomulki owocuja teraz oslabianiem potencjalu inetelektualnego Polski. Ci ktorzy przezyli zasilili potencjal intelektualny glownie USA i Izraela. Miedzy innymi dzieki ich wkladowi intelektualnemu tyle Nagrod Nobla zbieraja USA, a i Izrael wlasnie dolacza do naukowej czolowki, np. Nagrody Nobla dla Ciechanovera, Hershki i Ady Yonath. Rodzice Ady Yonath opuscili Polske przed wojna, Ciechanovera po wojnie, Avram Hershko jest z pochodzenia i urodzenia Wegrem. Czy to nie wyjasnia wielu rzeczy? Juz samo nazwisko Aarona Ciechanovera mowi wszystko. W dodatku to ludzie niezwykli. Nie znam osobiscie Ady Yonath, ale Ciechanovera i Hershko mialem szczescie poznac. To nie tylko genialni naukowcy, wielkie umysly ale i sympatyczni i po prostu fajni ludzie. Tak czy inaczej Polska ich stracila.
przesadzasz z diagnozą, imho. Projekt KNOW na przykład jest bardzo sensowny, na lepsze też chyba pójdzie z finansowaniem (dla uczelni spełniających kryteria jakości, a nie osoby założyciela 50+ lat temu), choć lobby szkół państwowych jest silne i na szybkie zmiany bym tu nie liczył.
@ pundit:
O czyja diagnoze chodzi? Kto to jest imho? Nie znajduje tu takiego dyskutanta.
jk
„Nie wierze, zeby przez 20 lat przetrwal wlasnie w umyslach ludzi nauki.” akurat w tej sprawie jestem niewierzący i zgodnie z moimi obserwacjami i doświadczeniami jednak komunizm przetrwał nie tylko w umysłach, ale i w sercach ludzi nauki ( i nie tylko nauki) dlatego w Polsce ten system jest taki jaki jest i nie ma mocnych aby go zmienić
Pewne próby podejmuje minister – stan projektu z dnia 16
http://www.bip.nauka.gov.pl/_gAllery/69/66/6966/20091016_CCC_zalozenia_po_KRM_16_10_09.pdf
(był dyskutowany na IV Kongresie Obywatelskim)
ale tez obarczona nawykami z przeszłości i uginająca się pod pręgierzem
beneficjentów PRL. Lekko nie jest.
Jeden z przykładów (założenia MNiSW) świadczących że ‚góra;’ zdaje sobie sprawę jak jest:
„Biurokratyczne procedury awansu naukowego powodują, że polska nauka staje się systemem autotelicznym, zaspokajającym w jakimś stopniu potrzeby kreowane przez siebie. Prowadzi to do sytuacji, że mimo licznych doktoratów oraz habilitacji, stosunkowo mało osiągnięć naukowych
zyskuje uznanie międzynarodowe w postaci cytowanych publikacji czy rejestrowanych patentów. Na tle innych krajów europejskich polscy uczeni publikują stosunkowo mało w istotnych periodykach naukowych.”
@ jw :
OK. Czesciowo zgoda. Ale to jest tez zwykle pojscie na latwizne, a niekoniecznie resztowki po komunie.
@jk: z diagnozą reformy polskiej nauki jako obrazu nędzy i rozpaczy, wydaje mi się, że przez ostatnie 2 lata zrobiono z reformą więcej, niż przez poprzednie 10.
Co do imho, chodziło mi o http://ling.pl/imho (3cia, 4ta i 5ta definicja), przepraszam za niezrozumiały slang.
Drogi pundicie,
Umiescilem ten wpis 16go pazdziernika b.r. o godzinie 0:01 (czyli slownie minute po polnocy; a dokladniej umiescil go komputer, bo ja spalem). W kilka godzin pozniej media doniosly, ze ministerstwo ujawnilo ostateczny ksztalt reformy nauki. Jutro reforma ta bedzie dyskutowana przez rzad. Wlasnie tego domagam sie w moim wpisie. Pisalem m. in. : „konieczna jest inwestycja w zmianę systemu, same nieruchomości nie wystarczą. Reforma nauki i szkolnictwa wyższego jest po prostu rozbabrana i nie wiadomo w jakim pójdzie (jesli w ogóle pójdzie) kierunku.” Ministerswto wlasnie robi to o co mi chodzilo we wpisie. Bardzo sie z tego ciesze. Nie przypuszczam zeby to byal akcja ABW, bo z nikim o moim wpisie nie rozmwaialme przez telefon. Chyba, ze ABW ma dostep do komputerow ‚Polityki’ i czyta teksty tam umieszczone przezd publikacja. 🙂
PS. Zgadzam sie, ze projekt KNOW jest bardzo sensowny.
Ja sobie zajrzalem do projektu:
http://www.bip.nauka.gov.pl/_gAllery/69/66/6966/20091016_CCC_zalozenia_po_KRM_16_10_09.pdf
Wiele slusznych uwag, kilka poboznych zyczen, kilka rzeczy ktore mozna poprawiac. Jednak diabel tkwi w szczegolach i szczegolnie zaintersowal mnie rozdzial dotyczacy skutkow finansowych (znaczy – ile, na co, kiedy) oraz te szczegoly dotyczace promowamia jakosci w nauce (KNOW i.t.p.).
I tu, niestety, mina mi zrzedla 🙁
@ ryzyk-fizyk :
Ja jestem zwolennikiem metody prob i bledow. Oczywsicie, ze projekt ma niedociagniecia, ale wprowadzmy to co jest na papierze, na Boga! I to jak najszybciej! To co bedzie dzialalo zle nalezy zmienic i tez jak najszybciej, dlategi niezbedny jest jakis system monitoringu reformy (najlepiej niezalezny od ministerstwa). Ale trzeba zmienic dzisiejsza anarchiczna sytuacje jak najszybciej. Juz, teraz! Trzeba bylo to zrobic 10-15 lat temu! Polska nauka stracila tyle lat, ze juz nie mozna czekac i dalej dyskutowac w sumie o glupotach (np. jak robic habilitacje). Jesli osoba, ktora lupnie piescia w stol bedzie pani Kudrycka, tym lepiej! Niech wali! I to juz w poniedzialek. Jak znowu wyjda cieple kluchy to polska nauka zatonie jak ten statek na obrazku.
Pomysl z „KNOW” jest wrecz niebezpieczny. Mechanizm ten bedzie tylko wzmacnial wadliwa strukture polskiej nauki. Jestem przeciwny wszelkim tego typu pomyslom ktore odciagaja pieniadze od indywidualnego naukowca. Najlepsza metoda wydawania pieniedzy jest kierowanie ich na specyficzne projekty a nie na instytucje. Tak wlasnie tworzyly sie elitarne uczelnie w USA na ktore to projekt sie powoluje. Biorac pod uwage to ze Polska jest ciagle przesiaknieta korupcja, projekt KNOW to potencjalnie gigantyczne marnotrawstwo pieniedzy. Cos takiego moze wymyslec tylko ktos kto nie ma pojecia o nauce, tzw „manager nauki”, ktos kto uzyskal wyksztalcenie w dziedzinie para- lub pseudonauki.
@ jacekp :
Jecek, trzeba zmienic tyle rzeczy, ze ten problem zostawmy na potem. Jesli teraz zacznie sie dyskusja nad ta czescia projektu wszystko znow stanie w miejscu. Bedzie jak z habilitacja.
Tyle gadania o głupim projekcie. Wiadomo, ze PO na hazardzie stoi. W sprawach nauki tak samo jak w innych. Zyczę powodzenia, ale mojej sytuacji te reformy nie zmienią. To bardzo głębokie bagno.
@jk: a, to ja przepraszam 🙂 przypuszczam, że rutynowo wszyscy bloggerzy są na podsłuchu…
idea KNOW wydaje mi się sensowna, choć nie może zastępować indywidualnego finansowania projektów. Jak dla mnie powinny być trzy sposoby rozdawania środków państwowych: a) na dydaktykę, ale dla uczelni z wybitnymi osiągnięciami badawczymi b) na uczelnie ogólnie, jeżeli są wybitne badawczo c) na wybitne projekty konkretnych osób i zespołów.
Wszystkie trzy powinny być przydzielane na podstawie aktualnych ocen parametrycznych i osiągnięć naukowych, bez oglądania się na to, czy uczelnia jest prywatna, czy państwowa.
Mysle ze KNOW moze tylko doprowadzic do dalszej demoralizacji w Polskiej nauce. Pomysl jak to bedzie dzialac w praktyce… W USA rowniez sporo pieniedzy jest kierowane na rozne „centra naukowe” i nawet tutaj to jest w duzym stopniu marnotrawstwo. Bralem udzial w takich inicjatywach i wiem co mowie. To jest proste — im wieksza skala mechanizmu fundowania i im wiekszy obszar oceny, tym wieksze martnotrawstwo. Nie ma zadnego powodu aby tak wydawac pieniadze. Kopiujemy najgorsze wzory, domyslam sie ze rodem z EU.
Czesc projektu zawiera niezrozumialy belkot i naduzywa sie jezyka angielskiego bez powodu tak aby stworzyc wrazenie „profesjonalizmu” (TZW manager nauki to musial pisac). Na przyklad:
„Uczelnie które wykazą się osiągnięciami we wdrazaniu takiego
nowatorskiego zarządzania programami i uzyskają w drodze konkursu na ten cel specjalne finansowanie staną się przykładami dobrej praktyki (?best practise?) dla innych, które powinny korzystać z tych dobrych, odpowiednio popularyzowanych wzorców.
Zle to wszystko widze. Zamiast pisac dobre projekty naukowe, naukowcy beda wypelniac tony formularzy i udowadniac jak to „dobrze praktykuja”.
@ pundit :
Tez tak przypuszczam, ale za rada wicepremiera Pawlaka jestem na to przygotowany. 😉
@ jacekp :
Jesli w USA popaleniane sa takie bledy, to i my mozemy je popelnic. Pod warunkiem, ze to zostanie szybko skorygowane. Dlatego trzeba niezaleznego monitoringu tej reformy, ktory wytknie od razu bledy.
@ mania :
Nie wiem co napisac. Moze i reforma nie zmieni nic, ale trzeba probowac. 🙂
Chyba po to projekt jest udostepniony aby mozna bylo przekazac opinie. Tak wiec to jest moja opinia czyli feedback (moze manager nauki to przeczyta, kto wie..)
@ jacekp :
Mam nadzieje. 🙂
Jestem jak najbardziej za reforma, mimo licznych elementow, ktore w aktualnym projekcie mi sie nie podobaja, uwazam ze jest tam sporo slusznych idei, ktore z czasem moznaby dopracowac. Ale…
1) wszystkie konkursy / oceny sa tak dobre jak poziom recenzji i poziom oceny parametrycznej;
2) model biurokracji (patrz np. http://pfg.blox.pl/2009/10/Trzy-ryzy-papieru.html i spora czesc dyskusji dalej) powoduje…. (tu kazdy moze dopisac swoje uwagi)
Podobnie jak jacekp mam mnostwo watpliwosci, opartych zreszta na praktyce rozwiazan wprowadzonych przez autorow reformy. Az zal patrzec jak dobre projekty przepadaja z powodu drobnych niedociagniec formalnych, a gnioty, spelniajace czasami absurdalne warunki formalne, ale kiepskie z punktu widzenia rozwoju nauki i inwestycji w przyszlosc przechodza….
@ ryzyk-fizyk :
Niedalej niz wczoraj dostalem negatywna ocene grantu na 20 tys. euro. Obie recenzje naukowe sa bardzo dobre zeby nie powiedziec entuzjastyczne. Powod odrzucenia: w trakcie dyskusji nad moim projektem wysunieto dwa negatywne punkty:
1. zrozumiano, ze zaden z pracownikow, poza mna, nie poswieci na projekt wiecej niz 40 proc. czasu pracy, a ja napisalem w projekcie nie o ich czasie pracy, gdzie 100 proc. oznaczaloby caly etat, tylko o uczestnictwie w projekcie w procentach w stosunku do 100 proc. czasu przewidzianego na realizacje calego projektu.
2. zaprojektowalem wykonanie doswiadczen proteomicznych we wspoplpracy z zespolem kanadyjskim, z ktorym wspolpracujemy od lat. Jakis uczestnik tej dyskusji (anoniomy oczywiscie) stwierdzil, ze to sie da zrobic we Francji, wiec nie nalezy dawac pieniedzy na projekty realizowane chocby czesciowo w Kanadzie.
No i o czym my tu mowimy? Postkumunistyczne przyzwyczajenia? Glupota? Zlosliwosc?
Oczywiscie tak tego nie zostawie.
Mam wrazenie ze mozna system ulepszyc w sposob zasadniczy na gruncie obecnego prawa. Wystarczy zwiekszyc pule pieniedzy na granty, zmniejszyc dotacje stacjonarna, i zapewnic wysokiej jakosci ( w tym zagraniczna) ocene projektow.
Jezeli chodzi o projekt ustawy, proponuje wyciac cala ta pseudoreforme o nazwie KNOW. Te pieniadze skierowac do nowego programu dla grantow wysokiego ryzyka, ktore to maja najwieksza szanse zmienic oblicze polskiej nauki a ktore sa wlasnie najtrudniejsze do ufundowania z powodu znanej niecheci agencji do fundowania projektow ktore penetruja obszary nie-wiedzy. W tym nowym programie nie bedzie stosowne pytanie o osobo-procenty lub miesiaco-osoby. Po prostu, jezeli pomysl jest dobry to autor dostaje kase i jego odpowiedzialnoscia jest wydanie pieniedzy. Taki prosty pomysl.
A ja zaryzykuję tezę, że ten cały projekt wpisuje się w politykę „pełzającej likwidacji”, jaką (głównie prawicowe) rządy prowadzą od lat w wielu dziedzinach tzw. usług publicznych. Co prawda we własnym interesie powinienem się cieszyć z tego całego pomysłu z KNOWami, ale podejrzewam, że będzie to po prostu pretekst do faktycznej likwidacji mniejszych ośrodków, bez względu na ich jakość. Propozycja ograniczenia możliwości studiowania do 360 darmowych ECTS (z których obowiązkowe jest 300) też dobrze wpisuje się w ten trend. Za 10 lat usłyszymy, że trzeba zlikwidować połowę uczelni, bo są „niewydolne” albo nawet „nierentowne”, a budynki przejmie Makary czy ktoś w tym stylu.
A ładowanie pieniędzy w te kilka wybranych wydziałów też nie musi przynieść korzyści – np. od czasów Gierka każdy rząd ładuje kasę w Górnośląski Okręg Przemysłowy, no i jak on teraz wygląda? A PKB na głowę mają podobno całkiem spory, tylko nie wiadomo, co się z nim dzieje…
Podsumowując – problem tkwi po pierwsze w barierach mentalnych w środowisku, po drugie w egzotycznym sposobie zarządzania uczelniami, nieporównywalnym z niczym funkcjonującym w innych branżach, a ten niewiele się zmieni przy okazji tej reformy…
@ jacekp :
Tobie chodzi o dobre uczelnie i inne instytucje naukowe na poziomie, na ktorym nie ma watpliwosci, ze prowadza badania naukowe. A projekt rzadowy musi brac pod uwage wszystkie, czyli rowniez te nedzne, ktore w ogole udaja, ze ucza. Oczywiscie jedynym sensownym wyjsciem byloby zlikwidowanie tych beznadziejnych. Ale tego nikt nie odwazy sie zrobic od reki. Oczywiscie to wielka szkoda dla wszystkich, z tymi glupawymi uczelniami i jej studentami wlacznie.
@ anonim :
Vide komentarz poprzedni, tzn. jestem wlasnie za likwidacja beznadziejnych osrodkow. I to nie palzajaca, ale radyklana. Tylko tego nikt nie zrobi. Bo co zrobic z tymi ludzmi wszytekimi na raz? Przeciwko „ładowaniu pieniędzy w te kilka wybranych wydziałów” jacekp ma dobry pomysl – wylacznie granty docelowe, a nie jakies tam wspieranie programow badawczych uczelni.
W ponizszym sondazu odpowiedz na pytania, ktore tu stawiamy:
http://wyborcza.pl/1,102381,7158825,Wyzsza_szkola_zachwytu.html
Po prostu tak samo pracownicy jak i studenci beznadziejnych uczelni maja interes w utrzymaniu takiej sytuacji. Tylko dzialania z zewnatrz moga cos zmienic w tym intelektualnie (czy tylko?) skorumpowanym systemie.
ja ideę KNOW odczytałem jako coś, co pomoże zmniejszyć biurokrację. Po prostu najlepsze naukowo uczelnie trochę środków dostaną bez konieczności ubiegania się i rozliczania każdej złotówki, zgodnie z założeniem, że skoro są najlepsze, to same mogą zdecydować, które badania są dla nich ważne.
Ja w zasadzie sie nawet zgadzam z idea aby finansowac wybitnych naukowcow na podstawie dorobku (a nie planu badawczego). W USA, w NIH to sie nazywa „merit award”. Jest do dlugoterminowy grant na podstawie osiagniec, bez koniecznosci przedstawienia planu naukowego. Ale znowu sa to fundusze kierowane do samodzielnych naukowcow, a nie do szkol lub wydzialow.
Dawanie pieniedzy na badania dla uczelni (bo na swiatlo, gaz itp to oczywiste), a nie dla konkretnej osoby to przezytek z PRLu. Przeciez uczelnia, nawet najlepsza, dalej podzieli to po rowno. A jak zdecyduje, ze nie po rowno, to bedzie konflikt wielki jak palac kultury. Kolektywizm zawsze byl sprzymierzencem miernych a sprytnych.
@jk: trudno mi się odnaleźć w tych tezach – u mnie na uczelni są wewnętrzne konkursy grantowe, bez zbędnej biurokracji, nikt żadnego konfliktu z tego nie robi
@ pundit :
To troche wyjasnia. Jesli sa takie konkursy tzn. ze uczelnie staraja sie rozdzielac zgodnie z merytoryczna wartoscia projektow. Tylko nie rozumiem dlaczego w takim razie nie mozna startowac bezposrednio do grantow ogolnonarodowych, ministerialnych? Po co ten rozdzielnik uczelniany? Co to komu doje, ze dostanie pieniadze od uczelni, a nie z centralnej puli? Wyglada mi to niestety na mechanizm wysoce korupcjogenny.
jk:
> Przeciwko ?ładowaniu pieniędzy w te kilka wybranych wydziałów?
> jacekp ma dobry pomysl – wylacznie granty docelowe, a nie jakies tam
> wspieranie programow badawczych uczelni.
A no właśnie – jeśli oprzemy się na grantach celowych, nie będzie potrzebny żaden podział na ligi, niczym w rozgrywkach piłkarskich.
Przydałaby się za to możliwość zatrudnienia prawników, menedżerów itp. ludzi, którzy wyposażeni w stosowne pełnomocnictwa daliby sobie radę z tzw. papierkową robotą, która tak niektórych przeraża. Niestety obecne realia są takie, że nie można nawet zatrudnić techników, żeby zajęli się wdrażaniem sprzętu do eksploatacji. Wszystko robią studenci i niedobitki doktorantów (przy tej wysokości stypendiów nie są to tłumy) – skutki są łatwe do przewidzenia. Znam z autopsji sytuację, gdzie sprzęt wart pięciocyfrowe kwoty (a będzie więcej) marnuje się przez 80% czasu, bo nie można „po bożemu” zatrudnić informatyka/elektronika, żeby dorobił kilka brakujących elementów oprogramowania. A zatrudnić nie można nawet asystenta, bo takie etaty nie przekładają się na „przepustowość dydaktyczną”, więc władze uczelni (zdominowane przez 10-tysięczne humanistyczne molochy) uznają to za marnotrawstwo. Tak to wygląda w praktyce. Po reformie będzie może więcej kasy na sprzęt, ale czy to spowoduje jakościowy skok? „Dziwnie” wydanych 100mln widziałem już wiele razy…
@ anonim :
Tak, to tez mialem na mysli piszac o korupcyjnogennosci przeplywu pieniedzy przez dodatkowy, zupelnie zbedny, etap rozdzielczy. Poza tym przy rozdzielaniu kasy przez uczelnie zawsze latwiej znalezc jakiegos lokalnego Rysia, Miro czy Zdzisia, ktory pomoze ja zdobyc.
No to dochodzimy do wspolnego wniosku: finansowanie najlepszych. Prosze zauwazyc, ze nie dotyczy on w praktyce projektu ustawy, ktora mi. Kudycka przekazala do Rady Ministrow (dyskutujemy tak naprawde o ustawie o fiansowaniu nauki, a nie o ustawie o szkolnictwie wyzszym, ktora to p. minister wlasnie przeslala) 🙂
@ ryzyk-fizyk :
Racja. Tylko jak pogodzic KNOW z rzeczywistym finansowaniem najlepszych? Pewnie czegos tam niedoczytalem.
KNOW budzi moje watpliwosci wlasnie z powodu wspomnianego wyzej zjawiska zwanego SRMG (syndrom Rysia_Mira_Grzesia). W USA nazywamy to old-boy network. Nie jest to czysta korupcja ale jest to sprzyjanie znajomym, co jest przeciez naturalne. Trzeba zakladac ze jest to zjawisko nieuchronne. Dlatego wszelkie rozwiazania powinny temu przeciwdzialac w miare mozliwosci. Nawet jezeli recezenci dla KNOW sa mozliwe niezalezni, nie da sie zapewnic wlasciwego podzialu pieniedzy na poziomie lokalnym. Przelozenie jak najwiekszych pieniedzy na granty indywidualne spowoduje przestawienie na inne tory myslenia. Lokalny „Rysio” bedzie musial pomyslec czy w jego insytucie jest ktos kto ma potencjal naukowy aby takie pieniadze wywalczyc i wspierac takich ludzi, chocby dla wlasnego interesu.
Teraz juz widac: potrzebny jest rozdzial pieniedzy na podtzymanie infrastruktury i podstawowych funkcji dydaktycznych (utrzymanie bazy i interesu w ruchu) oraz szeroko rozumiany rozwoj.
Ile na jedno, ile na drugie? Jak juz ustali sie proporcje (zaleznie od o polityki rzadu), to zeby jakos to gralo w pierwszym przypadku potrzebna jest rzetelna ocena parametryczna, niemodyfikowana ciagle ad hoc” , uwzgledniajaca specyfike dyscypliny naukowej i POWAZNIE TRAKTUJACA DYDAKTYKE na uczelniach/wydzialach, a w drugim przypadku jak najlepsza i najbardziej merytoryczna recenzja projektu: im wyzszy poziom merytoryczny recenzji, tym lepsze projekty wybierane do realizacji. Lepsze projekty, wiecej publikacji, lepsi studenci – wyszsza ocena parametryczna. Wtedy ma to szanse dzialac poprawnie.
A te konkursy na KNOW – nie wiem na ile moga zastapic rzetelna ocene parametryczna, czy sa tylko dodatkowym, nieco dziwnym i nie do konca jasnym systemem motywacyjnym …. i wyjdzie w praktyce.
Ja jeszcze, dla calosci, rozwazalbym jakies zroznicowanie agencji/struktur przydzialajacych granty, co wprowadziloby pewien element swobody wyboru grantodawcy i mialby moze pewien efekt w postaci uelastycznienia i zroznicowania systemu. Nie wiem, czy nie jestsmy za malym ktajem na takie rozwiazanie, ale fakt ze np. w USA moge szukacj pieniedzy w NSF, DOE, ONR powoduje, ze jako grantobiorca nie „wisze na garnuszku” jedynie slusznego urzedu,
Ja jestem za metoda prob i bledow. Niech wprowadza to co proponuja, choc nie wyglada to na ideal, ale konieczny jest monitoring i mozliwosc korekty nie za 20 lat tylko za 2.
@jk
Zgoda, nie pisze tego, zeby torpedowac, po prostu staram sie zanalizowac i zrosumiec roznice w stosunku do modelu ktory kiedys sobie wyobrazilem.
I podobnie uwazam ze jak juz wprowadza, dobrze byloby robic poprawki 🙂
@ ryzyk-fizyk :
Tak, tak. Zgadza sie.
JK, ja mam dla Ciebie oraz dla polskiej nauki uniwersalna recepte, niestety nie do zastosowania. Otoz nie powinno istniec nic takiego jak „polska nauka”, podobnie, jak nie istnieje „nauka stanu Alabama” albo „nauka stanu Nebraska”. Istnieje za to „nauka USA” bez podzialu na stany. Powod jest prosty: zaden stan nie posiada samodzielnego potencjalu naukowego, no moze poza Kalifornia. Ja to czuje na codzien: tzw. „kolaboracja”, do ktorej naleze, rozciaga sie poprzez cale Stany. Podobnie, szukajac pracy nie patrze tylko na Rochester i okolice, ale po pierwsze szukam w okolicy San Francisco. Gdybym szukal tylko w promieniu 200 km, wsrod ludzi mowiacych podobnym akcentem, to moje mozliwosci bylyby bardzo ograniczone.
Patrzac na to realistycznie, Polska posiada potencjal sredniego stanu USA. Natomiast polska klasa naukowa ambicje ma pewnie wieksze niz cale USA razem wziete. I tutaj jest problem, ktorego nie da sie przeskoczyc. Jedyna metoda konkurowania z USA to konkurencja w skali calej Europy.
Mozna takze powiedziec skromniej, ze rola polskiej nauki to wspieranie polskiej gospodarki. Tym sie oczywiscie powinien zajac rzad, ale czym sie rzad zajmuje, to widac. Jesli rzad sie nie bedzie ratowal przed atakiem, to upadnie i nastanie czarna noc. Wiec ja bym nie mial do rzadu pretensji akurat teraz. Natomiast po ustabilizowaniu sie sytuacji moze bedzie jakas nadzieja.
Jeszcze jesli idzie o Europe. Pewien moj znajomy z branzy napisal mi, ze Europa bardzo sie broni przed naplywem obcych naukowcow z tejze Europy. W niemczech etaty sa dla Niemcow, a nie dla Polakow, mimo EU. To sie robi w taki sposob, ze Polak moze dostac prace na trzy miesiace, potem na nastepne trzy, i tak dalej. Ale stalego etatu to nie. Nie wiem, czy tak jest wszedzie. Ale jesli tak, to powstanie bariera trzymajaca polskich naukowcow w Polsce. Co dla Polski nie jest zle tylko pod warunkiem, ze potrafi tych ludzi wykorzystac.
Jesli naukowcy na nauce nie beda mogli zarobic, to nie ma nadziei. Aby moc zarobic, i to z podniesionym czolem, nie wystarcza pieniadze. Potrzebna jest jeszcze etyka uczciwej pracy za uczciwe wynagrodzenie.
I tutaj wracam do polityki. Jesli czytam, ze funkcjonariusze CBA swietnie zarabiali, a do tego Premier Tusk zwiekszal srodki dla CBA (jak wlasnie twierdzi Kaminski), to jest to cios w etyke uczciwej pracy za uczciwe pieniadze. Lekcja z historii agenta Tomka jest taka, ze w Polsce swietnie wynagradzane jest wydawanie ludzi za pieniadze w rece prokuratury. To tak, jakby publicznie oglosic podwyzke dla Judasza. Jesli to sie nie skonczy, to nie spodziewajmy sie poprawy etyki. Nauka stoi na etyce, a dopiero potem na pieniadzach. To, co sie wlasnie stalo w sferze publicznej, to jest cios w podstawy etyki spoleczenstwa. Nauka jest tylko jedna z ofiar, ale nie jedyna.
@ narciarz2 :
Sporo racji. Mnie tez sie marzy nauka europejska, a nie tylko polska, stanowa. Co do tego zatrudnienia Polakow w innych krajach europejskich, to sam jestem dowodem, ze nie ma takich znowu silnych barier. Znam kilka osob zatrudnionych od lat i niedawno jako group liderow w Szwajcarii i w Niemczech, oczywiscie nie wspominajac o USA czy Kanadzie.
Co do pieniedzy: sprawa jest bardzo skomplikowana przez to, ze przez lata naukowiec zarabial (i dalej zarabia) marne grosze, szczegolnie na starcie. Oczywiscie, ze nie powinien pracowac tylko dla pieniedzy, ale musi przezyc. I to milo i wygodnie, bo inaczej jego praca nie bedzie wykonana jak nalezy. A w nauce chaltura to cos najgorszego. Kazdy maly kraj musi miec swoja wlasna strategie. Ale spojrz na Szwajcarie i Holandie. Dwa kraje o wiele mniejsze od Polski, a oba sa potegami w nauce. Szczegolnie Szwajcaria, ktora bodajze wyprzedza USA w liczbie publikacji na glowe mieszkanca i bije wszystkich jakoscia zastosowan osiagniec nauki w gospodarce, przemysle i w ogole w praktyce. Rozmiar kraju wymaga zastosowania odpowiedniej strategii i umiejetnosci korzystania ze wspolpracy z innymi. Polska, mam wrazenie, miota sie jak zwykle, miedzy wielkoscia i maloscia. To chyba wlasnie glowny problem Polski, ze nie jest ani duza, ani mala, tylko srednia (no i oczywiscie stosunkowo biedna). I zaden znany model do niej nie pasuje.
@jk: to nie wyklucza konkursów ogólnych, ale na uczelnianych są znacznie prostsze procedury, mniejsze kwoty, ale jednocześnie znacznie większa kontrola – nie da się nic czarować
@ pundit :
Widzialem kiedys takie sprawozdanie z grantu. Zrobilismy to co napisalismy, ze zrobimy z dokladnoscia do milimetra. To niestety najglupszy sposob realizowania grantow. Wykonywanie zalozen projektu z dokladnoscia zegarmistrza jest absolutnie sprzeczne z duchem nauki i nigdy do niczego istotnego nie doprowadzilo. Normalny naukowiec musi miec swobode prowadzenia badan. Piszesz projekt, ktory jest zatwierdzony, ale jak napotkasz jakas przeszkode nie do pokonania, to zmieniasz projekt, a nie walisz glowa w mur tylko dlatego, ze 10 miesiecy wczesniej nie wiedziales, ze cos takiego moze istniec. Dlatego sztywne projekty wymagajace dokladnej realizacji wedlug pierwotnych zalozen sa absurdem i wyrzadzaja wiecej zla niz przynosza dobrego.
Otóż to. U nas, jeżeli w trakcie projektu stwierdzisz, że plan był głupi, to możesz go zmienić i się z tego wytłumaczyć. W normalnych grantach ministerialnych – za cholerę.
I to jest zupelnie nienormalne.
To jest dopiero dowod na to, jak traktuje sie w Polsce studia wyzsze:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7176900,_Gazeta_Wyborcza___Akademia_wielka_lipa.html
Nie ma to jak dobrze zaplanowany eksperyment. Brawo Gazeta!
@jk
Zaraz, zaraz ! To prowokuje jedynie pytanie – Kiedy zatonie Gazeta? Prowokacje to już przerabialiśmy i zatonął jeden rząd ( w czym ma swój udział i GW). Czyżby w Polsce nadal byli równi i równiejsi ? Co na to ABW ?
@ jw :
Panie Jozefie, ja sam uwielbiam prowokacje, wiec zlego slowa na prowokacje Gazety nie powiem. To chyba widac na tym blogu? 🙂
http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article464348/Kammel_nabrany_na_prowokacje_Wyborczej.html
He, he. A tego to nie wiedzialem, ze dali sie nabrac na to celebryci. Po co im magisterium?
A oto co sadzi o prowokacji Gazety minister Kudrycka:
Ta prowokacji to bardzo niepokojący sygnał, że w wyniku ilościowego rozwoju szkolnictwa wyższego wyraźnie zdeprecjonowało się wykształcenie. Zapanowało przekonanie, że dyplom można łatwo zdobyć. Czas więc na poważne przekształcenia, aby główną wartością był dyplom dobrej uczelni, a nie supermarketu z dyplomami. Uczelnie, które nastawiają się tylko na ilościową rekrutację, na intensywną promocję, bez dbałości o jakość kształcenia, nie mogą być dobre. Znakomite samochody uznanych marek są kupowane, bo gwarantują jakość i bezpieczeństwo, słabe samochody są zawodne i producenci muszą kusić dodatkowymi gadżetami, żeby sprzedać ich jak najwięcej i jak najszybciej. Podobnie z uczelniami – decydujący nie może być ilościowy sukces i szybki zysk. Wiedzy nie da się kupić, trzeba ją zdobyć ciężką pracą.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7180752,Magia_papierowego_wyksztalcenia.html?as=2&ias=2&startsz=x
Akcja Gazety jest bardzo dobra. Moja główna obawa z nią związana jest taka, że ona po raz kolejny stygmatyzuje i utrwala stereotyp złej szkoły prywatnej w opozycji do dobrej państwowej – tymczasem i wśród tych ostatnich łatwo o drukarnie dyplomów, co trzeba rzecz jasna tępić.
No tak, szkoda ze tak pozno. Nota bene, o tym ze uczyc znacznej wiekszosci sie nie chce widac na podstawie malej popularnosci kierunkow inzyniersko-technicznych i matematyczno-fizycznych. Nie chce tu rozpetywac dyskusji miedzy „scislowcami” czy „przyrodnikami” a przedstawicielami kierunkow spolecznych i humanistycznych. I tam sa studia wymagajace duzego nakladu pracy, rzetelnego studiowania przez lata. Jednak caly ten przyrost wskaznikow jest w duzej mierze efektem motywacji „zdobycia papierka” przy niewielkim nakladzie pracy. A rynek ma swoje prawa: jest popyt, znajdzie sie podaz. Tym wazniejsza jest reforma, wazne sa tez zasady etyczne, ktore misi spelniac kadra. Nawet jesli reforma zezwala na tzw. dwuetatowosc, to na najlepszych uczelniach nie powinno sie do niej dpouszczac, przynajmniej w zakresie ksztalcenia. Co innego organizowanie w ramach uczelni jednostek naukowych, naukowo dydaktycznych, grup fundowanych przez granty, zatrudniajacych studentow starzystow do badan juz w trakcie studiow: ci co szukaja dodatkowego zarobku powinni miec tu pole do popisu.
I to jest wlasnie to pole do reformy systemu finansowania badan, i to miejsce gdzie recenzja (caly system recenzji) jest sprawa krytyczna.
To co mowi Kurdycka nie ma sensu. Fakt ze tyle osob sie zglosilo do „nowej uczelni” swiadczy o ty ze dyplomy wyzszej uczelni nie sa w tej chwili latwo osiagalne. Gdyy bylo odwrotnie — nie byloby zainteresowania oferta.
Nnie rozumiem dlaczego zainteresowanie „nowa uczelnia” mialoby byc czyms negatywnym. Mozna to interpretowac rowniez jako glod wiedzy.
Prowokacja Wyborczej niczego istotnego nie wyjawia, poza naiwnoscia publicznosci. Ale to nic nowego. Tysiace ludzi codziennie kupuja cudowne pigulki ktore przedluzaja penis i nikt temu sie nie dziwi.
Ciekawe czy Gazecie udalaby sie prowokacja, gdyby oglosila, ze mozna zostac magisterm fizyki jadrowej w dwa lata z ciekawym stazem w reaktorze, np. Ewa czy Maria. Albo mgr biologiem molekularnym w poltora roku ze spacjalizacja w mikroRNA. Moze trzeba oddzielnych ustaw dla uczelni humanistycznych i niehumanistycznych. Chyba dzieli je odleglosc mierzona w latach swietlnych.
mgr biologii jadrowej ze specjalnoscia spermatogeneza