Blaski i cienie
Komórki macierzyste mogą leczyć ciało, ale niekoniecznie duszę.O przydatności komórek macierzystych w medycynie regeneracyjnej napisano już całe tomy. Pokładane w nich nadzieje są rzeczywiście w pełni uzasadnione. Jednak żadna metoda leczenia nie jest cudowna. Również zastosowanie komórek macierzystych nie przyniesie rozwiązania wszystkich problemów medycznych. Niektóre może nawet zaostrzyć.
Chyba dość powszechnie uważa się komórki macierzyste za odkrycie ostatnich lat. Bierze się to stąd iż, to właśnie pod koniec XX wieku i na początku wieku XXI dowiedzieliśmy się o ich niezwykłych zdolnościach przekształcania się w dowolne komórki organizmu praktycznie na życzenie eksperymentatora. Jednak komórki te wcale nie są nowością, gdyż opisano je już ponad 100 lat temu.
Zapewne po raz pierwszy wspomina o nich – były to komórki prekursorowe krwi i naczyń krwionośnych zarodka kury, tzw. hemangioblasty – w swoim „Atlasie embryologicznym” z roku 1889 Francuz Mathias Duval. Dwadzieścia osiem lat później (wszystko szło wówczas wolniej niż dziś!) ponownie opisują te same komórki Amerykanie – Frank Lillie i Florence Sabin. Pierwszy dokładny opis naukowy różnicowania się hemangioblastów wyszedł spod pióra Sabin w roku 1917. Ponieważ w roku 1989 przegapiono stulecie odkrycia komórek macierzystych, to może warto będzie urządzić takie obchody przynajmniej w roku 2017 z okazji stulecia odkrycia ich „cudownych” zdolności różnicowania się.
Prawdopodobnie za 9 lat komórki te będą już dość powszechnie stosowane do leczenia chorób degeneracyjnych mózgu (jak choroba Alzheimera czy Parkinsona) i regeneracji zniszczonych chorobą czy zużyciem organów ciała: serca, wątroby, skóry, i zapewne trzustki – co powinno zmienić zupełnie leczenie pewnych form cukrzycy.
Dzięki różnym zabiegom laboratoryjnym można będzie przy pomocy tych komórek nie tylko „łatać dziury” w organizmie (np. po zawale serca czy przerwaniu rdzenia przedłużonego), ale także wprowadzając do nich odpowiednie formy genów leczyć niektóre choroby genetyczne.
Już dziś prowadzi się eksperymentalne terapie komórkowe. Przy okazji tych doświadczeń wychodzą jednak na jaw również problemy, których raczej nie spodziewano się przed przystąpieniem do eksperymentów.
Wszczepiane do mózgu komórki macierzyste mogą znacznie poprawić stan pacjentów cierpiących na chorobę Parkinsona. Takie terapie prowadzi we Francji m. in. prof. Marc Peschanski w szpitalu Henri Mondor w Crétail pod Paryżem. Okazuje się, że nawet świetnie działający przeszczep może stanowić dla pacjenta niemożliwy do zniesienia problem psychologiczny.
Pewien znakomity skrzypek, któremu Peschanski w ten sposób przywrócił władze rękach, choć poprawa zdrowia była wyraźna, nie mógł znieść – pomimo zaniku drgawek – pozostającej jednak niezdarności własnych ruchów. Choć poprawa stanu fizycznego pacjenta była dla lekarzy ewidentnym potwierdzeniem sukcesu, to zapadł on w głęboką depresję i popełnił samobójstwo.
Okazuje się, że komórki macierzyste mogą leczyć ciało, ale niekoniecznie duszę. Sam postęp medycyny regeneracyjnej nie wystarczy, by myśleć o w pełni satysfakcjonującym i standardowym jej stosowaniu. Pomoc psychologiczna i psychiatryczna jest równie ważna. Dlatego obietnice wiązane z zastosowaniami komórek macierzystych dla najlepiej wtajemniczonych pozostają ciągle jedynie, choć poważnymi, ale tylko obietnicami.
Jacek Kubiak
Fot. tom.arthur, Flickr (CC SA)
Komentarze
Masz racje. Dodam od siebie, ze komorki macierzyste rowniez wylecza „dusze” jesli leczenie wsparte bedzie kompleksowym (holistycznym) podejsciem do pacjenta. To, co opisales (skrzypek) to typowy przyklad medycyny redukcjonistycznej: dzialamy na jednym, waskim odcinku tak, jakby ludzki organizm byl podzielony na osobno dzialajace departamenty, ktore nie komunikuja sie ze soba. I nie jest to wina lekarzy. Tak ich sie szkoli.
Teraz przynajmniej wiadomo, ze obok cudow technicznych potrzebna jest zmiana filozofii w medycynie.
A tak na marginesie, to nie sadze, zeby przeszczep komorek macierzystych celem reperacji miesnia sercowego spowodowal depresje. Co najwyzej rachunek z karty kredytowej, ktory przyjdzie po swietach.
Wesloych Swiat zatem,
Jacobsky
Jackobsky:
To nie przeszczep komórek macierzystych był przyczyną samobójstwa, ale skutki przeszczepu, które nie pokrywały się z oczekiwaniami. Gdyby skrzypek wyzdrowiał w 100 proc. zapewne nie doszłoby do tragedii. W przypadku mięśnia sercowego czy jakiegokolwiek innego problem może być dokładnie ten sam.
Ale tu warto zwrócić uwagę, że nie jest to kwestia wszczepiania komórek macierzystych. Wszak każdemu fizjoterapeucie może zdarzyć się taki pacjent.
Bartomir,
zdaje sobie sprawebzbtego, ze to nie przeszczep byl przyczyna samobojstwa…
Ja was pogodze. Szybkobiegacz po zawale i przeszczepie komorek macierzystych do serca tez moglby popelnic s
samobojstwo. 🙂
Generalnie rzecz biorac kazdy moze popelnic samobojstwo. Wystarczy tylko dosc mocno chciec….
Skrzypek mogl „skoczyc z dachu”, bo akurat trafilo na kogos, dla kogo sprawne rece to cos wiecej niz konczyny bez drgawek. Dodatkowo, artysci maja sklonnosci depresyjne i bez Parkinsona lub przeszczepu. Wydaje mi sie, jednak, ze wiekszosc pacjentow-nie-artystow, ktorym w podobnych okolicznoscia zafundowano by mozliwosc uwolnienia sie od nieznosnych drgawek i innych symptomow Parkisnona bylaby szzescliwa z takiej terapii.
Pozdrowienia z oplatkiem
Oczekiwania przerosły możliwości.
Male sprostowanie, nieco obok tematu:
„Pierwszy dokładny opis naukowy różnicowania się hemangioblastów” w 1917 roku nie wyszedł spod pióra Sabina. Wyszedl spod piora Sabin. Florence Sabin byla kobieta. To sie czasami zdarza wsrod naukowcow :).
Pozdrawiam serdecznie
@ przedostatni. mohikanin :
Dzieki za poprawke. W trakcie pisania szukalem jak ma na imie F. Sabin i nie znalazlem, wiec obstawilem, ze byl mezczyzna. Mea culpa. Poza Lillie’m znam te nazwiska tylko z publikacji, gdzie wystapuja jako F. czy M.
No to dodajmy, ze Lillie to Frank R. Lillie, a Duval to Mathias Duval. Juz nanioslem w tekscie.
dziekuje 🙂
A ja jakos wierze, ze komorki maciezyste sa warte przyslowiowego funta klakow naukowo-medycznych i bedzie z nich wiecej pociechy niz zgryzoty, nawet jesli oczekiwania w nich pokladane przerastaja rzeczywiste efekty. Poki co to najlepsze, co mamy jesli chodzi o latanie dziur w naszym ciele, bez wdawania sie gleboko problemy zwiazane np. tolerancja immunologiczna czy z efektami ubocznymi leczenia farmakologicznego.
Natomiast ludzkosci jako takiej nie wiele trzeba, zeby na byle podstawie wyrobic w sobie katalog szalenie wygorowanych oczekiwan od nie wazne czego, zeby nie powiedziec od byle czego. Antybiotyki dla przykladu mialy nas wybawic od znakomitej wielszosci chorob zakaznych. I dzieki masowemu stosowaniu antybiotykow – nie wybawily. Przeciwnie. Generalnie rzecz biorac nasza sklonnosc do latwego budowania wysokich oczekiwan wciaz swiadczy po trosze o pewnej prymitywnosci sposobu myslenia i postrzegania rzeczywistosci, sposobu opartego na magicznym mysleniu, ze jednym zrecznym posunieciem ludzkosc zostanie wybawiona z wiekszosci trosk i zmartwien. Mysle, ze sporo pracy pozostaje miedzy innymi przed popularyzatorami nauki (tu klaniam sie Wam nisko, panowie Gospodarze bloga), pracy majacej na celu eliminowanie pierwiastka magicznego z modelu myslenia i analizowania rzeczywistosci.
Zycze sukcesow w tej orce na ugorze,
Jacobsky
Jacobsky:
Ja tez tak mysle. Ten magiczny pierwiastek wcale nie jest tu potrzebny. A co do antybiotykow, to uwazam, ze to jedno z najwiekszych i najbardziej owocych osiagniec nauki. Tyle, ze niepotrzebnie naduzywane. I stad z nim klopoty.
cóż, taka jest natura ludzka. jak raz się udało, to zawsze się uda. sam znam przypadek kobiety, która w 1 miesiącu wygrała kupę kasy w totka (to za gierka), w 2gim talon na fiata, w 3 znowu kasę, a w 4tym nic – i napisała skargę do KCPZPR ( dla niewtajemniczonych najwyższa władza, Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej). To że miała 3 trafienia mieści się w teorii prawdopodobieństwa, to że później nie trafiła takoż. Ale żal racjonalny czy nie pozostaje…
komórki macierzyste – róbcie jak chcecie i co chcecie. a jak ktoś Was porównuje do Mengelów – cóż, z idiotami się nie dyskutuje. Na ten temat mógłbym podać masę przykładów (że idioci udupiają geniuszów)
Zgoda co do konkluzji i Jakobskiego i Jacka. Trzeba także brać pod uwagę interesy aktualnego statusu interesów medyczno-farmaceutycznych, poniesionych przez ten status nakładów i w końcu nie możliwość natychmiastowego zastąpienia „starych” technik leczenia najnowszymi. Z przyczyn obiektywnych inercja jest nieunikniona.