Czy George już był?
Nie da się uciec ani od świąt, ani od George’a.
Nie da się uciec od atmosfery świątecznej. Atmosfera ta zresztą bywa przyjemna. Gorzej z reklamami – te świąteczne zaczynają się pojawiać już w połowie listopada i z biegiem czasu ich przybywa. Potem jest tylko gorzej, a na końcu wręcz nie do wytrzymania – wciąż te same motywy. Ohyda. Ale nie da się tego uniknąć. Może da się więc uniknąć chociaż jednego z ohydztw tego czasu, nieśmiertelnego przeboju duetu Wham „Last Christmas”.
Na jednym z for internetowych, w których uczestniczę, pewien użytkownik zaproponował już na początku listopada właśnie taki konkurs. Pierwsza jego część polegała na wytypowaniu daty, kiedy da się zaobserwować ten hit – czy to w telewizji, czy w hipermarkecie, czy w radio. Druga zaś polega na dotrwaniu do końca grudnia, by nie wysłuchać tego utworu ani razu. Każdy, komu się to uda, będzie moralnym zwycięzcą, ponieważ żadnych innych nagród, poza czystą satysfakcją, nie ma.
Można się zastanawiać, dlaczego akurat George Michael (autor piosenki i bardziej znany z tego duetu, drugim był Andrew Ridgeley) i jego przebój. Odpowiedź może być tylko jedna – utwór ten jest tak wszechobecny i zgrany aż do bólu, że oprócz serii „Kevin sam w domu” (puszczanej zawsze w święta), nic gorszego już nie ma.
Na marginesie tych żartów, można też zauważyć coś na serio. Otóż konkurs oparty jest na uczciwości. Najpierw trzeba było poinformować, gdzie ktoś wysłuchał ten utwór. W drugiej fazie trzeba zaś powiadomić, że się usłyszało tę piosenkę i odpada z konkursu. W obu wypadkach możliwości weryfikacji są niewielkie, jeśli nie żadne.
Faktem jest, że uczestnictwo w forum po pewnym czasie przestaje być anonimowe – człowiek nieświadomie zawsze podrzuca jakieś informacje o sobie, tu coś rzuci, tam coś chlapnie. Po pewnym czasie zaczyna to się układać w całość dającą szansę na wykrycie niespójności, czyli oszukiwanie. Jednak, jeśliby ktoś oszukiwał konsekwentnie, wykrycie takiego kłamstwa byłoby trudne. Tylko czy motywacją do uczciwości jest strach przed wykryciem oszustwa?
Najpierw sobie pomyślałem, że chyba jednak ludzie są po prostu uczciwi. Potem w drugą stronę, że właśnie Internet gwarantując anonimowość, stwarza też ogromne możliwości do kłamstwa. Ale to też nie tak. Bo Internet ma jednak różne wymiary: od czatów, przez portale aukcyjne, po różne fora. I to w zasadzie od charakterystyki tych miejsc zależy też poziom uczciwości. Chcę powiedzieć, że na przykład gdy gram w brydża na jednym z portali, to ryzyko nieuczciwości jest tam dużo, bo i miejsce jest licznie odwiedzane. Ale z kolei działalność portali aukcyjnych jest w gruncie rzeczy oparta na uczciwości.
A jednak nawet w tym pierwszym wypadku, oszustwa są rzadkie. Częściej za to spotkać się można z przejawami braku kultury. Zresztą w brydżu akurat łatwo jest się zorientować, że przeciwnicy oszukują. Stawiał bym taką tezę, że od stopnia uczciwości uczestników zależy trwałość miejsc w Internecie. Oczywiście to zależy także od innych cech: panującej kultury, pomysłowości, ludzi, jacy przybywają, zasad i tak dalej.
Na razie głośno myślę i chyba warto by poszukać badań na ten temat. W każdym bądź razie, zachęcam do zabawy, chociaż czasu jest mało. Reguła jest prosta – uniknąć przeboju George’a do końca miesiąca w jakiejkolwiek formie: dzwonka telefonicznego, motywu zanuconego przez kogoś, przeróbek w różnej postaci itp. Czasu mało, a zobaczycie jak trudno jest nie usłyszeć tego „hitu” ani razu.
Grzegorz Pacewicz
Fot. Kevin Saff, Flickr (CC SA)
Komentarze
He, he. Ja w ogole nie wiem co to za piosenka, wiec nawet jakbym ja uslyszal, to nie poznam.
🙂
@jk:
Służę, ale otwierając tego linka odpadasz z konkursu. 😉
http://www.youtube.com/watch?v=hZhoF9Isf0o
No to ja odpadlem i to juz kilka tygodni temu. Inna sprawa ze w Irlandii sa gorsze rzeczy w radio niz „Last Christmas”
„Potem jest tylko gorzej, a na końcu wręcz nie do wytrzymania – wciąż te same motywy. Ohyda.”
Pewnie sie naraze poprzez dotkniecie polskich wrazliwosci… Ale poniewaz to jest blog naukowy, dodam swoje obserwacje ktore potwierdzaja ze w populacji zdarzaja sie mutanty (takie jak ja) ktore maja nieco inna optyke widzenia kiedy przychodzi okres swiateczny. Otoz, reklamy w czasie przedswiatecznym mnie dla mnie nie sa mniej lub wiecej ohydne niz te ktore pojawiaja sie przez caly rok.
Natomiast z uwaga a czasami niepokojem sledze kiedy entuzjasci takiego czy innego sposobu spedzania drugiej polowy grudnia forsuja swoje pomysly na pozostala czesc populacji:
http://lc.org/index.cfm?PID=17981
Ogolnie, widze ze jest to czas w ktorym wiele roznych grup probuje zalatwic rozne interesy czy to sprzedac produkt czy tez ideologie. Nie ma okresu ochronnego dla takich jak ja ktorzy po prostu chca miec spokoj. Chyba zeby wylaczyc telewizor, radio, i pojechac gdzies do parku na rower.
@ panek :
O dzieki! Bardzo piekny link. Taka skondensowana pochwala konsumpcyjnego spedziania swiat. Rzeczywiscie gdzies to kiedys slyszalem, ale nie mialem pojecia kto to spiewa i jak to sie nazywa. Najlepsze te sa te dziwieki plum, plum, plum. Specjalisci od muzyki chyba dostaja skretu kiszek kiedy tego sluchaja. 🙂
Mnie w tym roku to nieszczęście jeszcze nie dosięgło, ale nie mam telewizora, nie słucham radia i mam wyłączony dźwięk na stronach www. :>
George jest zdradliwy i podstępny. Jedna z reklam ma podkład z tej piosenki. Strzeżcie się! 🙂
Zorro ma racje: sa gorsze kawalki niz George i jego pioseneczka. Nie tylko w Irlandii.
Np. Celine Wyjon, ktora wyje koledy quebeckie.
a ja chcę,pragne moich świąt
nie chcę słuchac dookoła amerykanizmy bo juz mi nawet kanarek do gniazda się chowa.Kim ja jestem że na siłę wciska się to co nie przynależ do mnie??Idiotka?Bć może,ale nie mediom to oceniać.
Pozdrawiam wszystkich
Z Georgem Majklem jest problem nie tyle w tym, że jest „obiektywnie” gorszy od innych przebojów. W tym roku Jacobsky’ego mogą męczyć kolędy Celine Dion, w poprzednim mogły męczyć kolędy Garou, a za rok kolędy Bryana Adamsa. Nas jednego roku mogą męczyć kolędy Maryli Rodowicz, a innego Kasi Cerekwickiej. Problem w tym, że „Last Christmas” jest _co roku_ to samo i w kółko.