Naturalizm a kreacjonizm
Czy kreacjonizm może być stanowiskiem naukowym?
Czytając komentarze pod naszymi wpisami (nie tylko ostatnimi) na blogu na temat sporu ewolucjonizmu z kreacjonizmem, zastawiałem się czy kreacjonizm może być stanowiskiem naukowym? Co takiego jest w tym stanowisku, że od razu, z góry wiadomo, że jest to stanowisko nienaukowe?
Myślę, że przyczyna tego stanu rzeczy wskazuje, pewną, zapominaną na ogół cechę związaną z nauką. Dawne, pozytywistyczne podejście do nauki widziało w niej prosty model. Najpierw miały być czyste (nagie) fakty wydobywane żmudnie przez naukowca. Gdy faktów tych było dość, mógł on przystąpić do konstruowania hipotez, a później teorii, które było nadbudowane niejako nad faktami. W ten sposób teorie – ponieważ miały być wnioskiem z czystych faktów – były świetnie uzasadnione i jednocześnie wolne od kwestii filozoficznych, czy światopoglądowych.
Ten prosty model doczekał się mocnej krytyki w XX wieku ze strony wielu filozofów przyglądających się nauce. Najważniejsze nazwiska w tej krytyce, to K. Popper, T. Kuhn, P. Feyerabend, I. Lakatos. Pewnie kogoś pomijam, bo było ich oczywiście znacznie więcej. Wspólna myśl płynąca z tych dociekań, mimo różnic między tymi filozofami, była zaś taka, że nie istnieją czyste fakty, a wzorzec pozytywistyczny naszkicowany powyżej zaciemnia i fałszuje obraz nauki. Każdy fakt ustalany przez naukowca jest uwikłany w jakąś uprzednią teorię. Nie ma badań bez języka, w którym te badania są wyrażane; nie ma badań bez jakiejś wcześniejszej metodologii. To zaś wskazuje, że już na wstępie język i metodologia narzucają jakąś perspektywę, która ogranicza perspektywę badawczą.
Filozofowie ci wskazywali, że u podstaw badań naukowych leżą założenia filozoficzne i je przenikają, czy się tego chce czy nie. To zaś z góry narzuca pewien typ wyjaśnień i zabrania stosować inny. Jeżeli z tej perspektywy przyjrzymy się konfliktowi między kreacjonizmem a ewolucjonizmem, to okaże się, że obu tym typom wyjaśnień przyświecają różne filozofie.
Filozofią ewolucjonizmu jest naturalizm. Jest to zresztą pogląd, który w ogóle leży u podstaw nauki. Można go różnie definiować, ale sednem tego stanowiska jest przekonanie, że świat dany nam w doświadczeniu tłumaczy się sam i nie ma potrzeby odwoływania się do jakiejś zasady (Absolutu, Boga) leżącej poza nim, by go pojąć i zrozumieć. Wszystkie naukowe odpowiedzi na pytania muszą odwoływać się do mechanizmów i czynników zawartych w świecie, kwestie zaś, które tego postulatu nie mogą spełnić, nie są kwestiami naukowymi.
Natomiast u podstaw wyjaśnień kreacjonizmu leży antynaturalizm, czyli przekonanie, że nie da się zrozumieć świata bez odwołania się do Boga (Absolutu), który w mniejszym lub większym stopniu istnieje poza światem. Z tego powodu kreacjoniści w swojej argumentacji będą między innymi wykazywać, że mechanizmy, które wykrywa nauka, nie tłumaczą wszystkiego, a wobec tego wskazują one po prostu na Boga.
Myślę, że to z tego powodu, że naturalizm jest filozofią nauki, niemal automatyczną reakcją ze strony naukowców na hasło „kreacjonizm” jest właśnie przekonanie, że ten nurt nie może być naukowy. A badaczy, którzy przyznają się do kreacjonizmu w najlepszym wypadku upatrują mianem dziwaków. Jak długo naturalizm będzie filozofią nauki, tak długo kreacjonizm w jakiejkolwiek formie, nie odwołującej się nawet do przekonań religijnych, nie zostanie uznany jako stanowisko mieszczące się w ramach nauki. To właśnie ze względu na swój antynaturalistyczny charakter kreacjonizmu z nauką pogodzić się nie da.
Grzegorz Pacewicz
Fot. jluster, Flickr (CC SA)
Komentarze
No i fajny post poszedł się @$#% o tym, że postmodernizm w filozofii nauki się nie sprawdza zupełnie.
Nic to. Dam zamiast tego linka do filmu dokumentalnego z procesu naukowi kreacjoniści vs. biologowie z 2005, gdy wyszło na jaw pewne oszustwo: http://www.pbs.org/wgbh/nova/id/program.html
Wszystko fajnie, ale czy nie zapominamy w tej dyskusji o podstawach nauki – dowodach i wnioskach? Piękno teorii Darwina polega na tym, że w logiczny i prosty sposób wyjaśnia bardzo skomplikowane zjawisko.
Czyż nie na tym polega nauka – na pokazywaniu procesu myślowego, który każdy z nas może prześledzić i zweryfikować na podstawie aksjomatów, które wszyscy przyjmujemy jako prawdziwe.
Kreacjonizm idzie trochę na łatwiznę, wrzucając całe rozumowanie w aksjomat, którego wierzący nie pozwalają podważać. W ten sposób mogę udowodnić, że suma dowolnych liczb całkowitych jest równa 1. Wystarczy, że przyjmę odpowiedni aksjomat i powiem, że należy w niego wierzyć, bo tak.
Na koniec proste zagadnienie, ukazujące bardzo podstawowy brak logiki w teorii kreacjonizmu: jeśli Bóg stworzył wszystko, to kto stworzył Boga?
Jest jeszcze jeden problem z kreacjonizmem ktory ujawnia powazny defekt logiczny. Aby twierdzic ze istnieje czynnik nadprzyrodzony, trzeba sie upewnic ze ten czynnik nie jest naturalny. A do tego trzeba znac caly sklad zbioru elementow naturalnych. To potrwa oczywiscie. Tak wiec ogloszenie ze istnieje czynnik ponadnaturalny jest przedwczesne i przez to pozbawione logiki.
Rozumiem, ze ten tekst jest w swej naturze prowokacja i ze autorowi chodzi glownie o wlozenie kija w mrowisko, tak ?
Zarzucanie ?naukowcom? (troche trudno zdefiniowac te grupe) braku otwartosci na nowe idee jest bezpodstawne.
Istnieja dziesiatki, pewnie setki przypadkow gdy nieortodoksyjne teorie zostaly powszechnie zaakceptowane, nawet przez tych, ktorzy poczatkowo krytykowali te teorie jako falszywe (np. heliocentryzm, dryf kontynentalny, priony itp. itd.)
Istnieje jeszcze wiecej przypadkow, gdzie nieortodoksyjne teorie
trafily na smietnik, bo nie udalo sie ich _zweryfikowac_
Najistotniejsza cecha teorii naukowej, jest wlasnie to, by byla doswiadczalnie weryfikowalna (tzn. by istniala doswiadczalna mozliwosc zarowno jej potwierdzenia jak i zaprzeczenia).
Jesli jakas teza nie spelnia tych dwoch warunkow to po prostu nie jest teza naukowa.
Prosze zwrocic uwage, ze kazda teorie naukowa mozna obalic przedstawiajac wynik _jednego_ eksperymentu zparzeczajacemu tej teorii.
Np. jesli ni z tego ni z owego krzeslo na ktorym siedze zacznie lewitowac wraz ze mna, to oznacza to, ze teoria grawitacji jest stekiem bzdur; jesli woda w szklance na moim biurku nagle zacznie wrzec to znaczy, ze termodynamika jest falszem, itp. itd.
Jesli kreacjonizm chce byc uwazany za teorie naukowa to musi stosowac sie do tych samych regul, co inne teorie. Tu nie ma taryfy ulgowej.
Ciekawi mnie co milosnicy kreacjonizmu uznaliby za dowod obalajacy te teorie ?
@GP
Po pierwsze: brawo! Wiemy gdzie stoimy 😉
Po drugie:
nie do konca jest tak ze poszukiwanie nie-naturalnego/sztucznego sygnalu jest z zalozenia nienaukowe.
IMHO program SETI pseudo-naukowy nie jest. Roznica polega na tym ze sygnaly naturalne i nienaturalne (czlowiekopochodne) sa nam znane, i dopiero na ich tle mozemy usilowac wysledzic cos co w/g wszystkiego co nam do tej pory wiadomo naturalne nie jest.
Zabawy Behe w ustalanie ktorez to uklady wyewoluowaly sobie tradycyjnie a ktore zlozyl Wielki Zegarmistrz sa o tyle smieszne ze
praktycznie jednoznacznie sztucznych, jednak wykonujacych naturalne funkcje przykladow biochemicznych nie mamy. Synthetic biology dopiero startuje http://syntheticbiology.org/, Venter tworzy organizmy z minimalna iloscia genow koniecznych do zycia wiec _byc moze_ z czasem roznice sztuczny/naturalny uklad beda zauwazalne. Mimo to nie stawialbym na to $$$ ->
Orgel’s Second Rule: „Evolution is cleverer than you are”
IMHO wynik poszukiwania nie-naturalnosci w naturalnie wystepujacych na Ziemi organizmach prawie na pewno bedzie zerowy, ale przynajmniej bedziemy miec jakis punkt odniesienia.
IDioci jedynie lataja z nalepka przekwalifikujaca „widzi mi sie sztuczne jakies toto” i za kazdym razem juz po nalepieniu dostaja po lapach („nieredukowalne uklady” okazuja sie byc jak najbardziej redukowalne).
Jacek_placek – problem jest jeszcze poważniejszy, ponieważ obecnie przyjmowany paradygmat rozumienia nauki wyklucza w ogóle możliwość domknięcia zbioru czynników naturalnych. Wniosek z tego, że pojęcie „czynnik nadprzyrodzony” nie będzie się dało nigdy zoperacjonalizować.
To może czerwona płachta na kreacjonistycznego byka?
http://pl.youtube.com/watch?v=ZVfB9rrT-ns
Nie wszystkie teorie fizyczne czy biologiczne sa weryfikowalne eksperymentalnie. Dotyczy to zwlaszcza tych, ktore odnosza sie do Kosmosu jako calosci czy teorii czastek elementarnych. Dlatego nie widze niczego alarmujacego we wnioskowaniach indukcyjnych jakie leza u podstaw kreacjonizmu. W dziedzinach, ktore nie maja bezposrednich koneksji ze swiatem nadprzyrodzonym nie wahamy sie takiego rozumowania uzywac zdajac sobie sprawe z nieuniknionej niepewnosci uzyskanych wnioskow. Na przyklad widzac znane rysunki na rowninie Nasca, ktore moga byc rozpoznane wylacznie z lotu ptaka, ale ktore nie mniej maja latwe do rozpoznania ksztalty, nie wahamy sie by wnioskowac, ze sa one dzielem jakiejs starozytnej inteligencji. Fakt, ze cel takich dlugoletnich i zapewne kosztownych dzialan nie jest nam znany a przedstawiciele konstruktorow rowniez nie sa do odnalezienia, nie przeszkadza w niczym, ze archeolodzy wnioskuja o ich istnieniu.
Nikt tez nie jest w stanie wyjasnic dlaczego tak sie dzieje, ze zaden obiekt materialny nie moze poruszac sie z predkoscia wieksza niz predkosc swiatla w prozni. Taki wiez nalozony na predkosc obiektu nie jest czyms co wynika naturalnie z rownan ewolucji ukladow dynamicznych. To co robimy to redefiniowanie w taki sposob energii kinetycznej czastki obdarzonej masa spoczynkowa aby uzyskac efekt, ktory znamy z obserwacji. Inaczej mowiac fizyka teoretyczna nie tyle wyjasnia powod zjawiska co dostarcza aparatu matematycznego, ktory jest dostosowany do tego co chcemy uzyskac. Faktycznie jednak nic w istocie nie zostalo zrozumiane gdyz analizujemy objawy a nie przyczyny zjawiska.
Oczywiscie trudno jest przeprowadzac eksperymenty na kontynentach, planetach czy galaktykach, ale wyniki pomiarow sa w stanie zweryfikowac badz odrzucic postawiona hipoteze.
Debatowanie nad tym czy wszechswiat jest do konca poznawalny czy nie
jest zajeciem na dlugie zimowe wieczory, choc pewnie wiekszosc przyzna, ze nie jest.
Poza tym waznym kryterium uzytecznosci teorii naukowych jest ich wartosc predykcyjna. Najpiekniejsza teoria, ktora nie bedzie w stanie poprawnie przewidziec nowych relacji jest malo przydatna.
Kreacjonizm nie wnosi nic nowego ani nic uzytecznego do biologii,
jest to po prostu podstepna proba propagowania pewnego nurtu religijnego a wiec proba narzucania swoich pogladow religijnych innym.
Teorie kreacjonistyczne przede wszystkim dbaja o to, by byc w zgodzie z przekazem biblijnym, reszta jest malo istotna. Kreacjonisci nawet nie probuja stawiac jakis tez czy predykcji, ktore moglyby byc zweryfikowane,
a jedynie recykluja stare tricki, ktore przypominaja wysilki domoroslych prestidigitatorow w jarmarcznych szopach.
Brawo Prezes, wydajesz sie jedynym jasno myslacym.
Troche smieszy mnie odwolywanie sie do literatury
epistemologicznej (czytalem duza czesc).
Przyszlo mi do glowy takie porownanie/analogia:
szachy – dowolna religia.
Oba systemy oparte na arbitralnych zalozeniach.
Szachy posluguja sie logika – nic sie nie roznia
od matematyki. Mozna podac reguly, ktore w niektorych
sytuacjach, nie znanych z gory, pozwalaja na wyciagniecie
pewnych wnioskow. Nie pretenduja do wplywania na
zachowanie sie spoleczenstw, chociaz na przyklad
federacje szachowe funkcjonuja spolecznie.
Ruchow nie mozna cofac.
Religie (teolodzy) tez twierdza, ze stosuja reguly
logiki, a przynajmniej chca je stosowac do zwalczania
przeciwnikow. Podaja ogolne reguly, ale jesli po
pewnym czasie (w nowych sytuacjach) okazuja sie one
nonsensowne, tworza ad hoc nowe zasady lub wyjatki.
Usilnie pretenduja do wplywania na zachowanie spoleczenstw.
Jesli sie zagalopuja, wykrecaja kota ogonem i twierdza,
ze mowiac A mysleli B, a tak naprawde to C.
Szanowny Prezesie, nie zgodzilbym sie z tym, ze kreacjonizci nie wnosza niczego istotnego do kwesti biologicznych. Wemy na przyklad prof. M. Behe, z wyksztalcenia biochemika, ktory w sposob fachowy podnosi pewne niejasnosci teorii neo-darwinowskiej. Uwazam, ze kreacjonisci pelnia w oficjalnej biologii role advocatus diaboli podnoszac kweste, ktore zwolennicy hipotezy ewolucyjnej staraja sie wmiesc pod dywan. Zamiast ich krytykowac moze nalezaloby starac sie uczciwie wyjasniac watpliwosci podnoszone przez zreszta najczesciej mniej fachowych krytykow. Oczywiscie na ostatecznym koncu tych rozwazan istnieje stary argument na istnienie Boga , wnoszacy, ze sama budowa struktory zlozonej i jak dotad niemozliwej do odtworzenia w warunkach laboratoryjnych swiadczy o istnieniu inteligencji sprawczej.
@dodge:
„Czyż nie na tym polega nauka – na pokazywaniu procesu myślowego, który każdy z nas może prześledzić i zweryfikować na podstawie aksjomatów, które wszyscy przyjmujemy jako prawdziwe.”
Jakie to aksjomaty? Czy obejmują istnienie/nieistnienie Boga? Ja wskazuję, że obejmują one nieistnienie Boga, a jako aksjomaty kształtują tok myślenia.
@Prezes
„Prosze zwrocic uwage, ze kazda teorie naukowa mozna obalic przedstawiajac wynik _jednego_ eksperymentu zparzeczajacemu tej teorii.”
Żadna teoria nie jest przyjmowana lub obalana w wyniku jednego eksperymentu. Przykładów w historii nauki jest bardzo dużo.
@Bobola
„Zamiast ich krytykowac moze nalezaloby starac sie uczciwie wyjasniac watpliwosci podnoszone przez zreszta najczesciej mniej fachowych krytykow.”
Dokładnie tak. Zgadzam się również, że kreacjoniści to tacy advocatus diaboli.
Ja tylko skromnie dodam, że przedmówcy naukowość ograniczają jedynie do nauk empirycznych. A jeśli chodzi o kwestie światostwórcze, to zaciera nam się granica między matematyką, fizyką, biologią i wszelką inną dziedziną poznania. W momencie początkowym bowiem nie istniały podstawy dla żadnej z nich.
Kreacjonizm i ewolucjonizm mają punkt styczny i mogą prowadzić dysputę wyłącznie na polu genezy gatunków i życia wogóle. Spór rozszerzany na istnienie/nieistnienie inteligencji sprawczej nie ma zwyczajnie sensu, gdyż ewolucja w momencie początkowym jeszcze nie zachodziła – nawet gdyby przyjąć że to ona jest prawem ogólnym rozwoju Świata.
@Bobola
„””
Wemy na przyklad prof. M. Behe, z wyksztalcenia biochemika, ktory w sposob fachowy podnosi pewne niejasnosci teorii neo-darwinowskiej.
„””
Fachowy dla nie-fachowcow. Behe zostal rozwalcowany wszedzie tam gdzie swym teleskopowym kreacjonistycznie niezawodnym okiem dostrzegl „uklad nieredukowalnie zlozony” w komorce. Jego „fachowosc” polega na wyciagnieciu starutenkiego zawolania bojowego „no to sie przeciez w pale nie miesci aby rzecz tak skomplikowana jak oko/serce/dlon powstala bez Projektanta. Do czego jest przydatna polowa oka?” Behe zastapil organy juz to ukladem krzepniecia krwi, juz to bakteryjna witka.
Efekt ten sam: tak jak proste robale C.elegans maja „oko” w postaci reagujacych na swiatlo zwyklych neuronow tak setki bakterii maja witki zlozone z wzajemnie pokrywajacych sie czesciami ale jednak wyraznie roznych bialek.
Wieloryby i delfiny nie maja bialka ukladu krzepniecia bez ktorego w/g Super Biochemika uklad ow dzialac nie powinien.
Dla mnie Behe zblaznil sie ostatecznie podczas procesu w Dover, PA, USA.
W/g B. stosujac jego kryteria naukowosci astrologia tez bylaby nauka. Dziekuje, nie mam wiecej pytan.
@Bobola & GP
Bobola:
?Zamiast ich krytykowac moze nalezaloby starac sie uczciwie wyjasniac watpliwosci podnoszone przez zreszta najczesciej mniej fachowych krytykow.?
GP:
„””
Dokładnie tak. Zgadzam się również, że kreacjoniści to tacy advocatus diaboli.
„””
Dokladnie nie. Kreacjonisci nie generuja nowych ciekawych pytan w obrebie biologi. Co by sie np. stalo gdyby banda durni nie mendzila o braku form posrednich? Paleontolodzy poszli by do domu na piwo zamiast wykopywac szielety czy jak? W jakims panstwie finansuje sie paleontologow aby zneutralizowac bajdurzenia kreacjonistow? Wolne zarty.
Biologia idzie swoja droga. Owszem byl naukowy artykul o flagellum/ witkach ale to bylo raczej jak zamiatanie podworza -> dziesiatki innych bialek/ukladow biochemicznych doczekaly sie podobnych opracowan porownawczych i psa z kulawa noga poza naukowcami to obchodzi. Jest to jedynie bardziej elokwentna forma „spadaj durniu!”. Zonbacz:
http://www.pandasthumb.org/archives/2006/09/flagellum_evolu.html
Jeszcze jedno: nie znam sie na procesie kanonizacji, ale w moim skromnym rozumieniu rola advocatus diaboli nie polega na ignorowaniu faktow i przedstawianiu klamliwej, absurdalnej wersji wydarzen. No chyba ze w procesie kanonizacji Matki Teresy komisja wysluchano maniaka twierdzacego iz organy przygarnietych przez MT sierot byly sprzedawane Kosmitom na czesci zamienne.
mtwapa,
„Kreacjonisci nie generuja nowych ciekawych pytan w obrebie biologi. Co by sie np. stalo gdyby banda durni nie mendzila o braku form posrednich? Paleontolodzy poszli by do domu na piwo zamiast wykopywac szielety czy jak? W jakims panstwie finansuje sie paleontologow aby zneutralizowac bajdurzenia kreacjonistow? Wolne zarty.”
Sam sobie przeczysz. Kreacjoniści uważają, że brak form pośrednich jest dowodem na stworzenie. Stąd też między innymi ich poglądy stwarzają presję by takie formy znaleźć.
GP
„””
Sam sobie przeczysz. Kreacjoniści uważają, że brak form pośrednich jest dowodem na stworzenie.
„””
A ja moe uwazac ze promieniowanie tla to lustrzane odbicie fryzury Latajacego Potwora Spagetti. Nie wiem tylko czy naukowcy co wysylali COBE
liczyli sie z moja opinia… Jak myslisz?
„””
Stąd też między innymi ich poglądy stwarzają presję by takie formy znaleźć.
„””
Moze na filozofach.
Paleontolodzy czy genetycy przekonali sie juz dawno ze nie ma takiego znaleziska ktore by gluptakow (==kreacjonistow) zadowolilo.
Prestizowo obalenie konkurencyjnej w samym ewolucjonizmie hipotezy jest
ciekawsze niz intelektualnie jalowe obalanie kreacjonistycznych absurdow.
Nikt po raz 100 000 001 raz nie odpala iskrownika w laboratorium klepiac sie po pleckach z kolegami i wykrzykujac „alesmy dolozyli tym zwolennikom Zeusa Gromowladnego, Speca od Blyskawic”.
Kreacjonizm jest ruchem religijno-politycznym. Poniewaz jako taki wplywa na nauke poprzez liczbe oglupialych wyznawcow i ich lobbistow zorganizowana nauka (gl biologia) broni sie przed wyparciem. „Broni sie” glownie robiac swoje ale takze kreujac portale antykreacjonistyczne, prowadzac dzialalnosc popularyzatorska, etc. Na pewno nie broni sie przeprowadzajac jakies specyficzne, antykreacjonistyczne badania. Jak pisalem wyzej, nieuczciwego dyskutanta (a takimi sa kreacjonisci) nic nie przekona.
Co do wplywu kreacjonizmu na rozwoj nauki w XXIw to zastanowmy sie czy biologia ma sie lepiej bo ma poszczekujacych durni, a taka astronomia i badanie planet jest mniej dynamiczne bo astrolodzy/horoskopiarze nie „depcza jej po odciskach” i nie zadaja wprowadzenia horoskopizmu do szkol.
„Kreacjoniści uważają, że brak form pośrednich jest dowodem na stworzenie.”
Wydaje mi się, że w kontekście omawianego tutaj zagadnienia, dość trudno jest zdefiniować, co jest forma pośrednią. Innymi słowy, żadna znaleziona forma nie będzie dla kreacjonistów na tyle pośrednia, żeby ich zadowolić.
Luki w zapisie kopalnym chyba nie zadowalają nikogo.
Oczywiscie, ze nie zadowalaja. Ale to nie stanowi usprawiedliwienia dla dyskredytowania teoriami ID czy kreacjonizmem tego, co juz wyczytano z zapisu kopalnego. Bez watpienia badacze skamienielin podchodza do zgromadzonego materialu z wiekszym szacunkiem niz kreacjonisci, choc ci pierwsi rowniez spieraja sie o znaczenie wykopanych okazow. Jednak czynia to bez przywolywania sil nadprzyrodzonych, czym roznia sie o kreacjonistow.
@GP,
Z tego wpisu i komentarzy wyłania się coś, co uważam za sedno sporu. Dla porządku, kreacjonizm miał w historii pewne zapomniane dziś formy min.:
– w bizancjum twierdzono, że świat zakończy się ok. roku 1500 z końcem tzw. 7 eonu,
– w pn. Europie czasu średniowiecza lewiatan miał rozpocząć koniec świata w roku tysięcznym,
– w USA połowy XIX wieku wierzono w rychły koniec świata co dało impuls do powstania licznych ruchów (adwentyści i inni),
To tylko garść przykładów. Za każdym razem powodem przewidywań była dosłowna wykładnia mitu, moim zdaniem generowana ze względów politycznych.
Wynikałoby z tego, że kreacjoniści wpadają często w pulapkę własnych doktryn: najpierw ustala się jakąś prawdę soborową a potem, gdy okoliczności się zmieniają trudno się z tego wycofać.
Pozwólmy więc kreacjonistom samym wyplątywać się z własnoręcznie zastawianych pułapek, nie mieszajmy do tego nauki.
@GP:
Nigdy nie twierdzilem, ze teorie naukowe tworzy sie w oparciu
o jeden eksperyment.
Jesli chodzi o obalanie – to moim zdaniem jeden dobrze zaprojektowany
eksperyment jest w stanie obalic teorie, jesli wyniki tego eksperymentu
sa jednoznacznie sprzeczne z ta teoria.
Jesli zbudujesz maszyne, ktora produkuje wiecej energii niz w nia
wkladasz, to wystarczy by obalic termodynamike a przynajmniej gruntownie zmienic jej podstawy co na jedno wychodzi. Zaden inny eksperyment nie bedzie potrzebny.
Dla kazdej spojnej teori mozna wyobrazic sobie taki eksperyment,
ktorego konkretny wynik przeczylby podstawom tej teorii.
@GP,
„Luki w zapisie kopalnym chyba nie zadowalają nikogo.”
Luki w wiedzy ciesza kreacjonistow. Ich energia jest skierowana na wynajdowanie luk. Luki w wiedzy sa wskazywane przez kreacjonistow z zadowoleniem poniewaz te wpisuja sie we wczesniej zalozona oparta na religii wizje wszechswiata.
A jeśli uda nam się zbudować, na bazie najbardziej wyrafinowanych programów komputerowych, istotę inteligentną, inteligentniejszą od człowieka, to czy będzie to nadal ewlucja, czy już kreacjonizm?
Nie ma sprzeczności między kreacjonizmem a ewolucjonizmem.
Ta cała dyskusja jest tylko sprzecznością pewnych wizji świata, które są ufundowane na błędnych założeniach.
Kreacjoniści przyjmują jako założenie, że poznali na podstawie Biblii naturę Boga. Czy aby na pewno znamy naturę Boga? Biblia była stworzona przez ludzi i dla ludzi z ich całym zapleczem kultowym i ograniczeniami w rozumieniu rzeczywistości. Nasza wizja jest więc konstruktem kulturowym jak każdy innych konstrukt kulturowy – jest niedoskonały.
Ewolucjoniści z kolei, wraz z rzeszą ludzi budujących naukową wizję świata opartą racjonalności i empirii, itd., odrzucają w/w wizję Boga i świata przez niego zbudowanego, ponieważ ta wizja nie zgadza się z ich codziennym doświadczeniem rzeczywistości. (omijam tu całą dyskusję o mityzacji samej nauki).
Moja wizja jest taka:
Bóg (jeśli istnieje nie jestem pewien) sam jest twórcą wszelkich praw i zasad, które rządzą wszechświatem. On jest tymi zasadami i prawami. On sam działa przez ewolucję. .
Dlaczego niby specjalnie dla człowieka Bóg miałby łamać swoje własne zasady?
Zauważcie, że cały wszechświat się rozwija, rozszerza komplikuje – sam z siebie. Może właśnie na tym polega główna zasada świata i Boga. Rozwój i Racjonalność.
Może należy zrewidować ludzką wizje Boga
Rozglądnijcie sie na około. Czyż nie jesteśmy dalej zwierzątkami? trochę mądrzejszymi, ale dalej zwierzątkami. Te same popędy, tylko sposób realizacji trochę ewoluował.
Ale może mamy jakieś zadanie do wykonania i w to chyba wierzę.
Pozdrawiam
Marcin P.
Dla mnie najblizsza jest wizja Marcina P. (powyzej). Nie dostrzegam bowiem zadnej sprzecznosci miedzy kreacjonizmem i ewolucjonizmem. Jakis akt stworzenia (Wielki Wybuch) kiedys sie odbyl, wiec stworzenie Wszechswiata rzeczywiscie mialo miejsce – kreacjonizm ma racje. Dalszy rozwoj opieral sie zas na ewolucji – ewolucjonizm tez ma racje. Problem w tym, ze kreacjonisci ubieraja prawdziwa teorie w nieprawdziwe szaty (ten Wielki Stworca w osobowej postaci, odrzucanie przy pomocy falszywych tez ewidentnej ewolucji swiata, przeciwstawianie sobie pogladow filozoficznych, ktore latwo mozna pogodzic itd, itd), a ewolucjonisci unikaja dyskusji o stworzeniu – bo po prostu nic o nim nie wiedza.
Wlasnie dysproporcja w ilosci materialu badawczego pomiedzy procesem stworzenia (zero informacji) i dalszym ciagiem tego „filmu” (cala fizyka, chemia, biologia, kosmologia, po prostu wszystkie nauki doswiadczalne) sprawia, ze dyskurs jest z gruntu fakszywy. Problem w ogole nie dotyczy pytan czy Wszechswiat zostal stworzony – bo odp. jest oczywista – TAK, i czy zycie na Ziemi (i gdzie indziej) ewoluuje – tez TAK (wystraczy postudiowac geny i bialka, czy procesy zyciowe kilku gatunkow, juz o kopalinach nie wspominajac zeby zobaczyc, ze to sie zmienia i wiadomo z jaka szybkoscia i w jaki sposob). Problem jest natury politycznej, religijnej, swiatopogladowej. Interesy tzw. kreacjonistow i ewolucjonistow wcale nie sa poznawcze, a czysto polityczne. To nie zaden spor naukowy tylko naukawy.