Ja czy Ty?

 cogito_450.jpg

Co jest pierwsze? Czy moje ja, czy też Twoje Ty?

Wielu myślicieli u Rene Descartesa (Kartezjusza) poszukuje źródeł pewnego złudzenia, które kiedyś określiłem jako złudzenie indywidualizmu. Chodzi oczywiście o jego słynną formułę „myślę, więc jestem” („cogito ergo sum”), która zawsze wypływa na zasadzie bodziec-reakcja, gdy tylko wspomni się nazwisko tego filozofa. Myśliciele ci wskazują na ogół, że sentencja ta przesadnie skupia się na „ja” (ja myślę, ja jestem), a pomija milczeniem całą, najważniejszą resztę.

Co może być tą resztą? Można tu zaznaczyć wiele rzeczy. Na przykład język. Kartezjusz całkowicie zapomina o języku, a przecież gdyby nie język w ogóle swoich myśli nie mógłby wypowiedzieć. Nie byłoby „myślę…”. Język wiedzie nas zaś do wspólnoty, ponieważ tylko na bazie wspólnoty i we wspólnocie język w ogóle może zaistnieć. To dzięki życiu we wspólnocie człowiek nabywa język.

Oczywiście można zawsze zgłosić obiekcję, że przecież indywidualny człowiek mógłby sobie sam wymyślić język. Tylko czy taka zabawa może dotyczyć naszego pierwszego (pierwotnego) języka? I po drugie, czy taki język w ogóle spełniałby swoją funkcję, to znaczy byłby komunikatywny? Jeżeli zaś kogoś chcielibyśmy nauczyć takiego języka, by z nim porozmawiać, to automatycznie niemal otwieramy furtkę, by język taki stał się elementem wspólnoty.

Filozofowie dialogu wskazywali też na jeszcze jeden element zawarty w „reszcie” pominiętej milczeniem przez Descartesa. Chodzi o relację Ja – Ty. Właśnie mam przed sobą „Opowieści chasydów” Martina Bubera, jednego z myślicieli zaliczanych do filozofów dialogu. Dostałem ją wczoraj razem z kartonem innych książek kogoś, kto po prostu lubi zbierać książki i akurat robił z nimi porządek. Prawdę mówiąc nie spodziewałem się, że coś ciekawego będzie w tym kartonie, a tu miła niespodzianka.

Nie jestem specjalistą od filozofii dialogu, ale jedna rzecz zawsze mi się u nich podobała: koncentracja refleksji nad problemem komunikacji samego siebie, swego jestestwa, swego najgłębszego wnętrza. W toku rozwijania tego zagadnienia pojawia się też kwestia relacji Ja – Ty. Co jest pierwsze? Czy moje ja, czy też Twoje Ty?

Ich odpowiedź wskazuje, że pierwotniejsze jest Ty. Jeżeli spojrzymy na nasze życie od początku naszego istnienia, od razu odkryjemy, że to dzięki komuś innemu w ogóle żyjemy i jesteśmy tym, kim jesteśmy: rodzicom, opiekunom i innym różnym osobom, z którymi się zetknęliśmy. W toku różnorodnych relacji kształtowało się nasze „ja”. Bez relacji Ja – Ty, a więc także bez uprzedniego czyjegoś Ty, trudno byłoby więc powiedzieć „ja”: „ja jestem”, „ja myślę”, „ja chcę” itp.

Wspomniałem o książce Martina Bubera „Opowieści chasydów”. Praca ta poprzedzała całą jego dalszą refleksję filozoficzną i wygląda na to, że duchowość chasydów mocno wpłynęła na jego filozofię. Na zakończenie więc jedna z opowieści, która dobrze zamknie ten wpis. Niestety nie zapisałem sobie jej dokładnych danych bibliograficznych.

„Powiedziano kiedyś rabbiemu Mendlowi, że pewien człowiek jest większy od drugiego, którego również wymieniono z nazwiska. Rabbi Mendel odpowiedział: ‚Jeżeli ja jestem, ponieważ to ja jestem, a ty jesteś, ponieważ to ty jesteś, wówczas ja jestem ja, a ty jesteś ty. Jeżeli natomiast ja jestem ja, ponieważ ty jesteś ty, a ty jesteś ty, ponieważ ja jestem ja, wtedy ja nie jestem ja, a ty nie jesteś ty’.”

Grzegorz Pacewicz

Fot. qgil, Flickr (CC SA)