Ewolucja nie istnieje?

jango_450.jpg

Czy atom istnieje? Czy energia istnieje? Czy istnieje „ja”?

25 czerwca będziemy obchodzić setną rocznicę urodzin Willarda Van Orman Quine’a wybitnego amerykańskiego logika i filozofa, bez którego współcześnie trudno sobie wyobrazić obie te dziedziny wiedzy. Nie będę oczywiście streszczał jego życia. Najbardziej chyba znane dwa jego teksty to „Dwa dogmaty empiryzmu” i „O tym, co istnieje”. O tym drugim tekście zresztą już pisałem, a dziś chcę wskazać na jedną konsekwencję, która wynika z tych dociekań Quine’a.


W interpretacji Quine’a pytanie o to, czym jest istnienie, nieuchronnie przechodzi w pytanie o to, co istnieje? Rzecz dotyczy podstaw ontologicznych tego, co bada nauka. Zastanówmy się bowiem nad tym, jaki jest status ontologiczny pojęć, jakie pojawiają się w toku dociekań naukowych. Quine oddziela znaczenie i oznaczanie. Co znaczą pojęcia naukowe, jest w miarę łatwe do ustalenia, bo jest to kwestia definicji i zgody na nie ze strony środowiska naukowego. Ale co te pojęcia oznaczają, to zupełnie inna kwestia. Czy atom istnieje? Czy energia istnieje? Czy istnieje „ja”? Czy społeczeństwo istnieje? Czy istnieje siła? Czy ewolucja istnieje? I tak dalej.

Weźmy to ostatnie pytanie. Ontologia Quine’a nadbudowana jest w pewnym sensie nad teorią poznania, to znaczy zakłada, że istnienie rzeczy jest wnioskiem wyciąganym przez nas na podstawie obserwacji. Tylko o tym, co w jakikolwiek sposób zaobserwowano, można powiedzieć, że istnieje. Natomiast brak takiej obserwacji uniemożliwia wyciągnięcie takie wniosku. Czy wobec tego ewolucja jest przez nas obserwowana? I tak, i nie.

Ewolucja nie istnieje tak, jak rzeczy. Nie ma żadnych własności obserwowalnych: masy, wielkości, kształtu itp. Można by więc postawić wniosek, że pojęcie to nic nie oznacza. Tak jak pojęcie „pegaza”.

Byłby to jednak zły wniosek, bo pojęcie to coś jednak oznacza. Oznacza ono zmiany, jakie obserwujemy w kolejnych pokoleniach poszczególnych organizmów. Jest to więc nazwa, która wskazuje na te zmiany, i na to, że nie zachodzą one w sposób chaotyczny, lecz są skutkiem oddziaływania jakiegoś mechanizmu. Zmiany te oraz ich mechanizm oznaczone są właśnie tym pojęciem. Odnosi się więc ono do procesu. Pytanie, jakie w związku z tym się pojawia: czy procesy istnieją? Jaki jest ich status ontologiczny? I czy na gruncie ontologii Quine’a można przyjąć ich istnienie?

Wygląda mi na to, że na pytania te można odpowiedzieć twierdząco, o ile tylko przyjmiemy rozróżnienie dwóch poziomów rozważań w nauce. Poziom pierwszego rzędu miałby odnosić się do tego, co obserwowalne bezpośrednio. Poziom drugiego rzędu obejmuje konstrukcje teoretyczne nadbudowane nad poziomem pierwszego rzędu. Quine przyznawał, że pojęcie istnienia ma właśnie taki charakter, ponieważ dopiero obserwacja rzeczy i jej własności pozwala na wniosek, że ona w ogóle istnieje. Podobnie można potraktować ewolucję. Obserwacja, nawet pośrednia, zmian w kolejnych pokoleniach organizmów, pozwala na wniosek, że organizmy ewoluują. Można więc się zastanawiać, czy w następnym kroku, niejako na następnym poziomie rozważań, nie posunąć się dalej i stwierdzić, że ewolucja istnieje? Myślę, że to byłoby jednak za dużo. Nie ma potrzeby mnożyć bytów ponad miarę.

Grzegorz Pacewicz

Fot. spud murphy, Flickr (CC SA)