Sens w granicach błędu
Dlaczego działalność astrologów i innych tego typu cudaków jest tak popularna?
Żelaznym punktem sylwestrowych i noworocznych wiadomości telewizyjnych są wróżki, przepowiadacze, astrolodzy i inni tego typu cudacy. Trochę mnie to śmieszy, bo niby czemu ludzie ci mieli wiedzieć coś więcej na temat przyszłości od zwykłego zjadacza chleba, biologów, fizyków, astronomów czy kogokolwiek innego. No ale tak się utarło i tak ma być, że od spraw przyszłości są właśnie oni. Tylko dlaczego?
Nie znam badań naukowych, które by potwierdzały sensowność pracy tych ludzi. Podejrzewam, że takie po prostu nie istnieją. Gdzieś czytałem, że potwierdzalność horoskopów mieści się w granicach błędu statystycznego. Zresztą ich przepowiednie są tak skonstruowane, że wszystko może je potwierdzić, a nawet jeśli się nie potwierdzą, łatwo można się z tego wykręcić. Dziwi mnie jednak co innego – dlaczego działalność tych ludzi jest tak popularna obecnie? I to nigdzie indziej tylko na Zachodzie, gdzie triumfy święci nauka.
Wyjaśnień pewnie jest kilka. Najłatwiejsze i najpopularniejsze jest chyba takie, że astrologia łata dziurę powstającą, gdy wyrzuci się religię z jej całą wizją rzeczywistości. Filozofowie dużo pisali o potrzebie posiadania wizji świata, która wyjaśnia wszystko – i to, co da się rozumem ogarnąć oraz empirycznie zbadać, jak i to, co jeszcze niezbadane, a może nawet niepojęte. Potrzebę tę świetnie zaspokajają religie. Jednak podważanie przez rozwój wiedzy naukowej ich niektórych elementów rzuca podejrzenie na obraz rzeczywistości, jaki wynika z wierzeń religijnych. Dochodzi do tego postępująca laicyzacja. Trudno w kilku zdaniach streścić cały ten proces, ale w efekcie powstaje luka, którą czymś trzeba wypełnić.
Fiodor Dostojewski w „Braciach Karamazow” pisał, że człowiek zawsze potrzebuje czegoś, co będzie wielbił, przed czym będzie się kłaniał, co będzie mu mówić, jak ma żyć, co ma robić, czego się trzymać. Coś w tym jest. Jeśli religia nie wypełnia tej potrzeby, to musi się znaleźć coś innego – może właśnie astrologia.
Takie wyjaśnienie popularności astrologii brzmi sensownie, ale może są też inne? David Hume odkrył już dawno, że ze zdań o faktach nic nie wynika. Szczególnie nie wynika, co zdarzy się w przyszłości z absolutną pewnością. Z tego, że Słońce wschodziło do tej pory, nie wynika, że na pewno wzejdzie ono jutro. Pewność wymaga tutaj szczególnego podkreślenia, bo oczywiście jest niemal pewne, że Słońce jutro wzejdzie. Tyle tylko, że to „niemal” sieje ziarno niepokoju. Może właśnie współczesny człowiek przeczuwając tę myśl Hume’a, woli zaufać wróżkom, a nie naukowcom, chociaż właśnie przypuszczenia tych drugich są bardziej prawdopodobne niż tych pierwszych.
Inna jeszcze sprawa, że naukę tak naprawdę nie obchodzi jednostka. Wprawdzie cały świat i człowiek są pokawałkowani i każda z nauk bada rzetelnie własny wycinek, ale spraw konkretnego człowieka, jego konkretnych problemów życiowych, sytuacji, w jakich tkwi, nikt nie bada. I nikt mu nie podpowie, co ma zrobić albo co się zdarzy w najbliższej przyszłości i na co ma się przygotować. A to stanowi znakomitą pożywkę dla różnej maści astrologów.
Mam jeszcze taką uwagę wymyśloną przy innej okazji, ale tutaj też może pasować. W czasach plemiennych po poradę w ważnej sprawie człowiek szedł do szamana. Podobnie czynił, gdy się zastanawiał, co znaczą wydarzenia w jego życiu. Dziś pewnie zajrzy do wróżki. A jeśli go nie stać, namiastką takiego wyjaśnienia będzie esemesowa wróżba, a w najgorszym wypadku horoskop przeczytany w gazecie.
Grzegorz Pacewicz
Ilustracja przedstawiająca Pana Zodiaka pochodzi z anonimowego dzieła astrologiczno-astronomicznego „Iatromathematische Hausbuch” wydanego w 1487.
Komentarze
@GP,
Stanę tu w obronie wróżbitów. Pominę 90% oferty dostępnej na rynku a pochodzącej od hohsztaplerów, szarlatanów i naciągaczy, zajmę się jedynie przepowiedniami „dobrej jakości”:
przepowiednie te oparte są na założeniu, że przyszłość powstaje z naszych obecnych działań, a te z kolei zależą od naszych motywacji. Dobre systemy (np. i-ching) korzystają przy tym ze zbiorowej mądrości zgromadzonej przez pokolenia – pewne działania prowadzą do dających się przewidzieć skutków.
Tak więc wróż wyposażony w ogólną wiedzę o życiu i własne doświadczenie pomaga „pacjentowi” jaśniej zobaczyć wszelkie aspekty obecnego położenia i prawdopodobne scenariusze różnych działań.
Tak rozumiana wróżba nie jest prognozą przyszłości lecz mapą potencjału chwili obecnej. Brzmi sensownie?
Jak dla mnie nie bardzo. Szczerze mówiąc to w ogóle nie brzmi. Zbyt to ogólne, a „nie jest prognozą przyszłości lecz mapą potencjału” w szczególności.
@Szamasz, no to inaczej: uświadamiamy sobie, że w chwili podjęcia każdej trudnej decyzji istnieje wiele możliwych dróg postępowania, każda prowadzi potencjalnie do innych skutków. Uzmysłowenie sobie tych wielorakich możliwości i zrozumienie ich potencjalnych następstw jest przedmiotem przepowiedni. Teraz lepiej?
A bez przepowiedni tych wielorakich możliwości uzmysłowić się nie da. Najlepiej takiej wysłanej smsem… 😉
Takie czasy. Skoro można przeprowadzić rozwód smsem (na razie niektóre kraje islamskie) to dlaczego nie przepowiednie?:-)
Ludzie szukają prostych recept i odpowiedzi. Nauka ich nie daje. Są warianty i możliwości, złożone zagadnienia. Paradoksalnie wróżby i porady babci z wroną na ramieniu (szamanki?) mogą stanowić raczej potwierdzenie dokonanego wyboru lub podjęcia decyzji. Może to pewna banalizacja irracjonalności wyboru – skoro nawet biznesmeni chadzają do wróżki po rady. Wiedza i doświadczenie pokazuje jak wiele jest czynników wpływu, elementów losowości, a do przodu trzeba iść. A że podpierając się na czymś nonsensownym? Niektórzy mają nosa, inni intuicję a reszta wróżki. Religia ma podstawy w lęku przed śmiercią i nadziei na lepsze życie pozagrobowe. Astrologia chyba w potrzebie człowieka odchylenia tajemnicy przyszłości, może i istnienia głębszego sensu wszechświata. Sam czytam w gazecie horoskop uśmiechając się pod nosem, wyszukując myślami zazdrosnego barana, z którym pokłócę się w najbliższą środę, traktując jako rozrywkę, więc trudno mi sobie wyobrazić osoby kierujące się przepowiedniami i biorącymi je na serio.
W Sylwestra kolezanka mi powiedziala, ze w jakiej gazecie czytala moj horoskop (Koziorozec) na rok 2008, i ze jest on wprost fenomenalny. Oczywscie nie wierze w horoskopy, szklane kule i czary, ale… no wlasnie – odruchowo bylo mi przyjmnie, ze przede mna niby to taki fajny rok (i zdrowie tam bylo i szczescie, wspanialy seks i Bog jeden wie co). I taka jest wlasnie funkcja astrologii. Sprawic troche przyjemnosci komus, kto… no wlasnie – nawet temu, kto w to nie wierzy (a co dopiero ten, kto wierzy). Prosze sprawdzic ile dobrych wrozb, a ile zlych w horoskopach.
Rola przepowiedni rośnie tym bardziej, im bardziej sytuacja odbiega od naszej rutyny i doświadczenia życiowego i im poważniejsze konsekwencje niesie ze sobą decyzja.
W dzisiejszych bogatych, bezpiecznych, przewidywalnych i pełnych rutyny społeczeństwach przepowiednie działają tak, jak o tym pisze @jk a tradycyjni wróżbici wywołują uśmiech pobłażania swoimi ekscentrycznymi akcesoriami i niedzisiejszym językiem.
Nowocześni wróżbici są sprytniejsi – wyrażają swoje przepowiednie technicznym żargonem strasząc nas na przemian ociepleniem lub oziębieniem klimatu, przeludnieniem lub wymarciem populacji, końcem historii lub drugim średniowieczem. Allan Greenspan z FED przypominał nawet do złudzenia Pythię z Delf!
Kiedys czytalem o badaniach nad astrologami bodajze francuskimi. Polegalo to na tym ze statystycznie istotnej grupie astrologow wyslano jedna i ta sama date urodzenia z podaniem godziny i minuty wlacznie. Zbiorowy wysilek szamanow dal w rezultacie calkiem niezle pokrycie prawie wszystkich cech osobosciowych (== szamani roznili sie nieslychanie w swoich proroctwach) jednak zastanawiala pewna zgodnosc: nikt nie napisal iz urodzona wtedy to a wtedy osoba plci meskiej bedzie masowym morderca krajacym swoje ofiary na kawalki a nastepnie prazacym je w kotle. Drobny problem to ten iz podana data byla wlasnie data urodzenia tego pana:
http://en.wikipedia.org/wiki/Marcel_Petiot
W nastepnym stadium wybrano losowa jeden z dziesiatkow horoskopow, zalozono wlasna fikcyjna firme astrologiczna po czym wszystkim klientom mlodym i starym wysylano ten sam horoskop. Klienci byli zadowoleni z trafnosci tegoz…
@GP:
Brak zgody na wiazanie braku wiary religijnej z uleganiu przesadom. Czechy czy Szwecja sa zdecydowanie mniej religijne niz PL -> zgadnijmy gdzie w gazetach ukazuje sie wiecej horoskopow i jaki procent populacji korzysta z uslug wrozbitow…
# do Art63:
„uświadamiamy sobie, że w chwili podjęcia każdej trudnej decyzji istnieje wiele możliwych dróg postępowania, każda prowadzi potencjalnie do innych skutków. Uzmysłowenie sobie tych wielorakich możliwości i zrozumienie ich potencjalnych następstw jest przedmiotem przepowiedni. ”
Zgadzam się że dla człowieka w danej, okreslonej sytuacji analiza możliwości i ich następstw mogłoby pomóc w podjęciu decyzji. Pytanie jest następujące:
na czym ta analiza miałaby polegać? Zgadzam się na racjonalną i opartą na pbserwacjach, przemyśleniach, badaniach (itp.) decyzję, np: przy wyborze samochodu kieruję się ceną, standardem, bezpieczeństwem itd, podobni eprzy wyborze ksiązki, zatrudnianiu pracownika itp. Podsumuwując „uzmysłowenie sobie tych wielorakich możliwości i zrozumienie ich potencjalnych następstw” wcale nie musi być „przedmiotem przepowiedni” ale wstępem do racjonalnego „rozpracowania problemu”.
Można się zastanawiać czy astrologie i inne tego typu „wynalazki” też można uważać za chociaż w minimalnym stopniu wiarygodne punkty podparcia. Moim zdaniem nie: istotą magii, wróżb, astrologii jest wyciaganie tworzenie bajek i niczym nieuzasadnione łączenie faktów tak odmiennych jak np. sukces w pracy a połozenie planety okraszone czasem jakimiś pseudonaukowymi teoriami, mitami, legendami itp.
Przyklad: jeśli psycholog (albo przyjaciel) powiedziałby mi że za dużo pracuję i skutkiem takiej postawy może być przepracowanie, nerwice itp. to taką opinię wziąłbym pod rozwagę, ponieważ na podstawie swoich doświadczeń, długoletniego postępu psychologii oraz w końcu własnych doświadczeń (mówiąc o „racjonalności” przesłanek nie chodziło mi tylko o jakieś nauki, chociaż także o nie (byle nie „tajemne”), ale o każdą wiedzę opartą na doświadczeniu i krytycznej analizie) mógłbym uważać ostrzeżenie za istotne.
Jeśli zaś ktoś powiedziałby do mnie: „Nie idż jutro do pracy bo Jowisz jest w koniunkcji z Saturnem” (albo cos takiego) to zdziwiłbym sie wielce: bo dlaczego w takim razie nie wziąc pod uwagę faktu że procentowa zawartość alkoholu w pewnym piwie równa się potrojonemu pierwiastkowi z sumy cyfr w jutrzejszej dacie?
Zatem: Podstawową cechą wszelkich magii, tajnych wiedz itp jest to że są niesprawdzalne, niepowtarzalne-ogólnie i zasadniczo zakładają istnienie jakichś zalezności których nie tylko nie można wpisać w spójny schemat, ale co wazniejsze nie można zweryfikować-czy ktos sprawdził czy taki a taki układ planet ma taki a taki wpływ na daną osobę. A może tego w ogóle nie da się sprawdzić?
I tu przechodzimy do następnej sprawy: pojęcia wykorzystywane przez tego typu „rodzaje ludzkiej aktywności” są tak ogólne że niemożliwa jest ich weryfikacja. Jak mianowicie mielibyśmy sprawdzić czy jakiś rok był dla kogos szczęsliwy? Wszak jak komus się spali dom można się cieszyć że nikogo w nim nie było.
Dla mnie wróżbiarstwo, magia, uroki itp to takie dziecinne bajdurzenia uprawiane przez ludzi, którzy z braku innych mozliwości lub lenistwa wykorzystują fakt że większość ludzi korzysta z szarych komórek dopiero wtedy jak sie ich do tego zmusi.
GP:
A Ty jak zwykle o jednym:Kazdy fenomen społeczny ( a takim jest astrologia),ktory trudno wyjasnić, sprowadzasz do jednego-laicyzacja,brak wiary ,niepewność istniennia.
Patrz poprzednie Twoje wypowiedzi.Bóg to nie jest antidotum na wszystko.
Niepewność,oto jest pytanie.
Cze to jest….. ,czy …. ?
Jest mi calkiem OK z moja wizja swiata i Wszechswiata, zycia i smierci, szczescia i nieszczescia, mimo ze – jak chce autor – „wyrzuci(lem) się religię z jej całą wizją rzeczywistości”.
Nie jestem rowniez zabobonny, a w kazdym razie mniej niz wtedy, kiedy wierzylem w sensie religijnym, bo – jak kazdy prostaczek bozy, obok rzeczy dogmatycznych wierzylem rowniez w to, ze pare zdrowasiek, udzial w nowennie czy pielgrzymka do Wachocka wyjedna mi wzgledy w niebie. To nie moja wina, ze tak myslalem. Przeciez na tym wlasnie ten caly biznes polega: modl sie, a bedziesz wysluchany, pros, a bedzie Ci dane. To byla inaczej ujeta wiara w to, ze mozemy wplynac w ten sposoba na przyszlosc, poznac ja, a przede wszystkim: zabezpieczyc sie od niebezpiecznych skutkow przyszlosci.
Ale i tak nie jest jeszcze tak zle z nami, wychowanymi w tradycji chrzescjanskiej. Duzo gorzej chyba maja wyznawcy kabaly czy np. Chinczycy lub ludzie z Indochin, ktorzy nie dosc, ze sa zabobonni, to jeszcze sa powaznie religijni.
Jak widac, wiara religijna nie stoi na przeszkodzie wierze w zaboboby, we wrozby i omeny. NO chyba, zeby przyjac, ze wymienine przeze mnie przykladowo grupy wierza „gorzej” niz inni, ale takie zalozenie jest dosc sliskie…
Na szczescie wynik dodawanie w ochraniaczu przez spamem nie byl „13”, a wiec wysle ten wpis. Nie byl tez „7”, co moze oznaczac, ze wpis ten nie przyniesie mi szczescia.
feanor3
Każdy wyczytuje to, co chce wyczytać. (Uwaga ta dotyczy także mnie 😉 ) Podałem jedno wyjaśnienie (religijne), a potem inne – niepewność i obojętność nauki na jednostkę, czyli brak po prostu instytucji, która zwykłemu człowiekowi objaśni to wszystko. Sam nie odnoszę się czy to dobrze, czy źle, chociaż osobiście działalność wróżek mnie śmieszy. I trochę mnie to wszystko dziwi, w erze, jak niektórzy przekonują, rozumu. Dlatego zastanawiam się, skąd się to bierze? Może człowiek tak po prostu ma, że w rzeczywistości musi też być trochę magii.
Jacobsky:
Twoja uwaga o tzw. religijności ludowej jest bardzo słuszna – to też magia tylko w innej otoczce. Osobiście sądzę, że nie ma ona nic wspólnego z rzeczywistym z tzw. duchowością. Dlatego sądzę, że konsekwentny ateizm (bez praktyk magicznych), jak i konsekwentna duchowość (umownie mówiąc) są równie trudno osiągalne. Człowiek ma jakieś niewytłumaczalne parcie na praktyki astrologiczne.
Bardzo mi się zawsze podobał cytat z Kajka i Kokosza, chyba z części „Złoty Puchar”. Było to coś w stylu „Co za ciemnota. Jak można nie wierzyć w magię?!” ;).
@Szamasz,
Poruszasz kilka ciekawych wątków:
1. Kupując samochód czy idąc do lekarza zachowuję się tak, jak proponujesz, tj podejmuję racjonalną decyzję. Dzieje się tak dlatego, że wymienione przez Ciebie sytuacje są rutynowe, istnieje dostęp do informacji i ogólnie znane schematy postępowania, a konsekwencje da sie mniej więcej przewidzieć.
Przepowiednia wkracza w sytuacjach dalekich od rutyny i wtedy, gdy konsekwencje mogą być tragiczne a racjonalna analiza nie jest możliwa. Dalajlama podejmując decyzję o ucieczce z Tybetu nie miał żadnych danych i narażał życie wielu ludzi.
W dzisiejszym świecie nie widzę wielkiej potrzeby przepowiedni, bo nasze życie jest racjonalne i da się ująć w schematy. Popularność wróżb świadczy moim zdaniem raczej o chęci ucieczki od przewidywalnego świata i często stacza się w zabobon.
2. Przykład z psychologiem: dotykasz kwestii języka pisząc, że ta sama informacja podana językiem zabobonu jest mniej wiarygodna niż podana językiem racjonalnym. Zgoda, tak jest dziś, ale jak pisze @hlmi dla Kajka i Kokosza było inaczej. Ot, moda intelektualna epoki.
3. Wniosek dotyczący niesprawdzalności i braku metody wyroczni: nie mogę się zgodzić – instytuacja wyroczni i przepowiedni jest dosyć dobrze rozpoznana przez nauki społeczne.
Być może z czasem uda się przewidywanie przyszłości ująć w naukowe schematy i nasze życie stanie się w 100% racjonalne (obym tego nie dożył), wiele metod matematycznych ma dzisiaj zastosowanie w antropologii np. metoda systemowa (Mazur „cybernetyka i charakter”) ba, rozwija się matematyczne modelowanie emocji. Jednak puki co idę postawić sobie tarota.
„Zgoda, tak jest dziś, ale jak pisze @hlmi dla Kajka i Kokosza było inaczej”
Może sprostuję, tylko dla Kokosza :D, Kajko w ej części jest racjonalistą, a uwaga Kokosza odnosi się właśnie do niego…
Nie, żeby to miało jakieś znaczenie 😉
Panie Grzegorzu,
W pytaniu o popularność astrologów i „innych tego typu cudaków” dostrzegam nieco lekceważenia i pogardy dla ludzi o innych zapatrywaniach życiowych. Może raczej spojrzeć na zagadnienie, a nie na bezpośrednie lub pośrednie wyśmiewanie tych, którzy biorą udział w tym obszarze działalności człowieka zarówno jako świadczeniodawcy, jak i świadczeniobiorcy.
A więc spoglądając na samo zagadnienie. Czy w epoce rozumu działalność wróżebno-szamańska powinna zaniknąć? Postawię tezę, iż działalność ta jest niezwykle popularna głównie z tego powodu, że jedną z największych bolączek człowieka jest strach. Ludzie chodzą do wróżek, astrologów, księży, itd. , ponieważ boją się o swoją teraźniejszość i przyszłość.
Strach jest emocją, poprzez którą większość ludzi jest kontrolowana tak samo, jak byka można kontrolować poprzez kolczyk w nosie. Podsycanie strachu wśród ludzi jest codziennym zajęciem mediów, które skutecznie zastąpiły księdza straszącego z ambony ogniami piekielnymi.
Wydaje się, iż nauka zastępując szamanizm (chemia zastąpiła alchemię; magia została zastąpiona przez fizykę, itd.) nie zajęła się tak podstawowym zagadnieniem, jak pomaganie ludziom w uwolnieniu się od strachu. Może nawet odwrotnie? Między innymi dzięki badaniom naszej wielkiej rodaczki powstała bomba atomowa, dzięki której od kilkudziesięciu lat żyjemy w ciągłym napięciu przed trzecią, atomową wojną światową – napięciu tym bardziej podsycanym obecnie w obliczu ataku USA na Iran właśnie ze względu na badania jądrowe.
Dzięki osiągnięciom naukowym niewielka część ludzkości żyje w komfortowych warunkach życia i korzysta z technologii nieosiągalnych wcześniej. Postęp jest oczywisty, choć beneficjenci tego postępu stanowią niewielki ułamek całej ludzkości.
Ile jednak osób dzięki temu uwolniło się od strachu? Czy to wogóle możliwe? Która gałąź nauki może w tym pomóc? Dlaczego biznesmeni chodzą do tarocistów i astrologów? Ponieważ nauki ekonomiczne nie są wstanie uwolnić ich od strachu o przyszłość w toczącej się grze finansowej, w której bogactwo osiąga się kosztem eliminacji innych jednostek obrotu gospodarczego. A któż chce być eliminowany? Strach przed tym powoduje, że osoby prowadzące działalność gospodarczą sięgają wszelkich środków, aby tylko zapewnić sobie sukces.
Biorąc jednak pod uwagę postęp w dziedzinie naukowych badań nad umysłem (np.: http://tinyurl.com/2y8dzp ), może jednak uda się coś zrobić w kwestii uwalniania naszych umysłów od strachu i nie zapotrzebowanie na wróżenie z fusów, kart i gwiazd zmaleje. Zobaczymy.
A na razie pozdrawiam
Mat
Art63
Instytucja jest dobrze rozpoznana, ale to nie znaczy, że metody, którymi się posługuje, empirycznie potwierdzone. Mimo niepotwierdzonej metody instytucja może trzymać się dobrze, bo wypełnia jakieś tam funkcje, na które skuteczność (a w zasadzie jej brak) metod, nie ma wpływu.
Mat:
Dziękuję za komentarz. Istotnie, powtarzane w TV wróżby, numerologie itp. z dni noworocznych zaczęły mnie drażnić, czego skutkiem wpis. Na szczęście później nad tym, co napisane gdzieś na gorąco, można się zatrzymać i pomyśleć.
@ Mat:
Ja bym tak zaciekle nie bronil glupoty – to bardzo adekwatna nazwa na szamanizm, wrozby, horoskopy. Oczywiscie, ze gluputa jest ludziom do czegos potrzebna, ale lepiej chyba dzialac w kierunku zmnejszenia jej zasiegu. Co, mam nadzieje, w tym blogu robimy.
Pozdrawiam
jk
@GP,
Nie sądzę aby empiryczne metody (które zakładają powtarzalnośc i obiektywność) miały zastosowanie do stanów ducha, które są niepowtarzalne i nieobiektywne.
Jak już pisałem, przepowiednia nie ma na celu wyłonienia jednego scenariusza przyszłości, więc sprawdzalność nie jest właściwą miara jej oceny. Proponuję raczej mówić o sprawczości.
@jk,
Minęły już co prawda czasy, kiedy szamana „produkowano” przybijając adepta za język do słupa w ciemnej jaskini i zostawiając go tak na kilka lat, jednak w dalszym ciągu inicjacja szamanska prowadzi do stanów umysłu nieznanych ogółowi. Nie lekceważyłbym tej instytucji.
Moje uwagi nie zmieniają faktu, że większość przepowiedni dostępnych na rynku plasuje się między zabobonem a oszustwem.
@hlmi,
Dziękuję za sprostowanie i cieszę się, że był to Kokosz. Ludzie, którzy lubią dobrze zjeść bardziej doceniają magię:-)
Art63
Mnie właśnie o ten ogół przepowiedni idzie, które są na rynku.
JK,
chciałbym się zdystansować do obrony głupoty, ponieważ zbyt wiele jej na świecie, i faktycznie warto podejmować działania w celu jej zmniejszania.
Jednakże szanuje prawo ludzi do szukania schronienia/ratunku/źródła poczucia bezpieczeństwa (czy czego tam jeszcze) w tym, co znajdują w ofercie rynkowej. Natomiast buntuję się, gdy człowiek zafascynowany np. szamanizmem będzie fanatycznie głosić chwały tejże dziedziny, umniejszając przy tym wartość innych obszarów, albo – co gorsza – na siłę nawracając ludzi na swoją „wiarę”.
Głupota jest ludziom jak najbardziej potrzebna, aby mogli stworzyć sobie pewien obszar iluzji, dzięki któremu mogą zapomnieć o rzeczywistości. Najprostszym przykładem jest upojenie alkoholowe lub odurzenie narkotykowe – ewidentna głupota, a jednak niezmiernie popularna. Innym przykładem może być zaciąganie kredytów ponad miarę, co również jest głupotą, a jednak pozwala stworzyć iluzję bogactwa, aby zapomnieć o swojej biedzie lub zbyt niskiej – jak na własne mniemanie – pozycji społecznej. Obecnie w Wielkiej Brytanii ten rodzaj głupoty zbiera całkiem spore żniwe, co na bieżąco śledzę w prasie.
A tak z przymrużeniem oka, to mój tata lubi czasami udawać bioterapeutę: macha rękami przed znajomym i pyta „czujesz? czujesz?”. Znajomy odpowiada „nic nie czuje”. A tata na to: „Nie czujesz, jak cię w konia robię???”
:)))
Mat
@ Mat:
A no to zgoda.
jk
GP
W czasach gdy religia dominowała niepodzielnie, gdy była prawem i nauką, astrologia i rozmaite przepowiednie też kwitły. Astrologia jest konkurencją tak dla nauki, jak i dla religii. A rytuały religijne wywodzą się własnie z magicznych – jak ktoś zauważył, religia to sformalizowana i znormalizowana magia.
jk
Szamanizm to system wierzeń, swoisty system religijny i z horoskopami ujmowanymi w potocznym rozumieniu nie ma nic wspólnego. Czy może inaczej: ma z nimi tyle samo wspólnego, co i inne, dla nas bardziej swojskie religie.
@ Hoko :
No oczywiscie, uzywam slowa szamanizm nie w jego doslownym znaczeniu, a w zastepstwie dla cudakow takich jak wrozbici, czarodzieje itp.
Panie Grzegorzu, a ja zadam panu pytanie: dlaczego ten problem tak pana drażni? W czym panu to szkodzi osobiście, że istnieją wróżki i że ludzie do nich chodzą? Czy ponosi pan z tego powodu jakąś stratę osobistą lub czy to pana obraża? A jeśli tak, to skąd ta obraza? Jaki jest jej charakter?
Są rzeczy ważne i są rzeczy nieważne. Jeśli będzie pan robił wielki „naukowy” problem z za przeproszeniem g..nianych spraw, takich, jak bredzące w sylwestrową noc do pijanego szampanem i wódą narodu wróżki, wykończy pan własne zdrowie (o ośmieszeniu przez pana swojej osoby nawet nie wspomnę).
Podjął pan bardzo poważną, racjonalną polemikę z pracami publikowanymi w tak cenionych przez intelektualistów pismach naukowych jak Pani domu i Chwila dla ciebie. Muszę panu pogratulować odwagi i głębi intelektu. Oraz totalnej NIEWIEDZY o tym, czym naprawdę jest astrologia…
Nie znając obiektu krytyki bardzo łatwo jest narazić się na śmieszność. Radzę więc czym prędzej kupić profesjonalny podręcznik do nauki astrologii, zinterpretować swój własny horoskop oraz horoskopy najbliższych członków rodziny i z tym dopiero dobierać się do skóry astrologom i astrologii.
Grzesiek pewnie odpowie sam. Mnie bardzo ubawilo to co pani pani Mario napisala. Szczegolnie wezwanie do naprawienia niewiedzy poprzez czytanie podrecznikow astrologii. He, he… Bardzo fajny pomysl.
Kiedys bylem na miedzynarodowej konferencji naukowej dotyczacej cyklu komorkowego w pewnym szkolno-wakacyjnym osrodku CNRSu w Alpach. Okazalo sie, ze poza nami w osrodku odbywal sie inny kongres, o wiele mniej liczny – kongres numerologii. CNRS wynajmuje swoje osrodki roznym organizacjiom za pieniadze i dzieki temu wlasnie sasiadowalismy w trakcie posilkow z numerologami. Jakos nikomu to nie zaszkodzilo. I tylko CNRS cos na tym zarobil.
Pomimo to popieram Grzegorza w zdziwieniu ilez to kasy mozna zbic na ludzkiej glupocie i potrzebie wiary w cokolwiek. Chyba obaj po prostu sie dziwimy, i tyle.
„Pomimo to popieram Grzegorza w zdziwieniu ilez to kasy mozna zbic na ludzkiej glupocie i potrzebie wiary w cokolwiek. Chyba obaj po prostu sie dziwimy, i tyle.”
Z drugiej strony to nie tylko kasa zbijana na głupocie. Jako student pomagałem kiedyś na konferencji (nie naukowej), gdzie jedną z atrakcji była wizyta wróżki, różne osoby do niej szły (było to zaaranżowane w specjalnym pawilonie w ogrodzie hotelu), większość dla żartu, choć były i takie (w tym kilka koleżanek), które traktowały sprawę śmiertelnie poważnie. Był tez mój kolega, który poszedł dla żartu i wyszedł zszokowany, że wróżka mu wszystko o nim powiedziała (jakoś nie dostrzegał poziomu ogólności tych wypowiedzi). Ja się nie wybrałem, bo byłem wtedy strasznie pryncypialny, a może zrobiłem błąd, chodziło przecież o zabawę (z drugiej strony, jakbym się tak przejął jak kolega, nie byłoby dobrze). W końcu gdy ktoś urządza wróżby na imprezie andrzejkowej, nie znaczy, że w nie wierzy.
Sama wróżka natomiast była chyba dość profesjonalna jeśli chodzi o oprawę, potrafiła robić należyte wrażenie (np. do mnie gdy wychodziła, żegnając się powiedziała tylko „powodzenia życzę”, takim tonem, że przez sekundę mi sie dziwnie zrobiło, zanim się śmiać w duchu nie zacząłem). Myślę, że uczestnicy generalnie dobrze się bawili, a nie byłoby tak, gdyby wróżka ogłosiła najpierw legal note, że to tylko zabawa i nie należy jej traktować poważnie. I kobieta się w sumie napracowała, to nie były pieniądze wyciągnięte za ludzką naiwność.
Może więc czasami warto przyjąć, że chodzi o rozrywkę i zakładamy, że wszyscy jesteśmy na tyle inteligentni, żeby wiedzieć jaka jest wiarygodność wróżb (a jeśli nie to nasz problem), więc możemy udawać, że w nie wierzymy…
Dodatkowo, gdybym miał dla zabawy iść do wróżki, to niezależnie od tego, że we wróżby nie wierzę, chciałbym, żeby wróżba była przeprowadzona zgodnie z zasadami zapisanymi w jakichś manuskryptach, etc. To tak, jak ludzie grający w jakieś gry kryminalne, wolą, żeby realia były dopracowane i pasowały do epoki. W końcu diabeł tkwi w szczegółach.
Pani Mario,
Nie napisałem, że mnie to drażni, tylko że mnie to śmieszy. I Pani komentarz w większości jest jak kulą w płot. W tekście nie przywoływałem ani Pani Domu, ani innych tego typu pisemek. Ale swoją drogą jestem ciekaw, kto tam się reklamuje? Czy przypadkiem nie też astrolodzy?
Jeśli więc umiejętność czytania i zrozumienia tekstu ma świadczyć o poziomie Pani pracy i „astrologii” (bo na to wskazuje link z Pani podpisu), to ten poziom jest dość niski. Jeśli zaś mamy wnikać „czym jest astrologia” to lepszy adwersarzem będzie tu np. Robert Tekieli, albo Terlikowski. Mi wystarczy tyle, że nie przeszła ona pozytywnie weryfikacji naukowej.
Grzegorz Pacewicz