Dziwne źródła ateizmu

socrates_450.jpg

Zaskakujące związki ateizmu i teizmu.

Ostatnio czytam sobie drobną pracę Wernera Jaegera „Wczesne chrześcijaństwo i grecka paideia”. Wpadła mi ona w ręce z prostego względu – jego opus magnum o myśli greckiej i greckim wychowaniu i ich związkiem z wczesnym chrześcijaństwem – „Paideia” – jest na razie dla mnie nieosiągalna. Ale już nawet ta niewielka objętościowo książka, świadczy, że Jaeger pisze o rzeczach frapujących i nieoczekiwanych, bo każe mi ona spojrzeć nieco inaczej na zjawiska teizmu i ateizmu w Starożytności.

Otóż w epoce tej ateizm, jako negacja lub brak wiary w Boga (bogów), był zjawiskiem marginalnym, a sama filozofia była na wskroś przeniknięta treściami teistycznymi. Wprawdzie rzymski teolog z przełomu II i III wieku, Tertulian, na pytanie co mają wspólnego Ateny z Jerozolimą (czyli wiara religijna z filozofią) odpowiada przecząco, ale tendencja ta nie była dominująca nawet w łacińskiej części Cesarstwa, a im bliżej Wschodu, szczególnie wśród posługujących się greką myślicieli, tym coraz bardziej obca. Z prostego względu – już od początku greckiej filozofii silny jest w niej element filozoficznej religii.

Szczególnie mocno podkreśla to Arystoteles, który swoją „pierwszą filozofię” pojmuje jako teologię. Jeśli sobie uświadomimy ten element, staje się oczywiste, że tendencje te są bardzo wyraźne już u Sokratesa, a potem u Platona i w jego szkole, stoicyzmie, a nawet epikureizmie. Wolny od nich w zasadzie jest tylko sceptycyzm. Zdaniem Jaegera, rodzące się chrześcijaństwo jawi się znającym grecką filozofię wykształconym warstwom Cesarstwa jako filozofia, ponieważ w centrum jego zainteresowań, podobnie jak w centrum ówczesnej filozofii, leżą zagadnienia etyczne, kosmologiczne, a szczególnie teologiczne. Podobnie gdy Grecy po raz pierwszy spotkali się z religią żydowską w III wieku przed Chrystusem, Żydów nazwali wprost narodem filozofów, ze względu na ideę jedności boskiej zasady wszechświata, którą filozofowie greccy właśnie odkryli.

Co to ma wspólnego z ateizmem? Wbrew pozorom dość dużo. Wystarczy tylko przypomnieć sobie, że zarzuty ciążące chociażby na Sokratesie, który nie odwiedzał greckich świątyń, nie składał ofiar bogom czy też nie uczestniczył w świętach i procesjach. Były to poważne oskarżenia, zagrożone karą śmierci, bo religia była sprawą obywatelską, a każdy kto ją kwestionowała, godził w porządek państwowy. Podobnie było z pierwszymi chrześcijanami, którzy na dodatek odmawiali boskiej czci cezarom, co już narażało ich na poważne oskarżenia. Tym samym godzili oni w ustanowiony porządek państwowy, co czyniło z nich element potencjalnie niebezpieczny. Postaw tych nie dawało się wytłumaczyć inaczej, jak właśnie ateizmem.

Zdaję sobie oczywiście sprawę, że zarówno Sokrates, jak i później chrześcijanie z pierwszych wieków, nie byli ateistami we właściwym sensie tego słowa. Ale ze względu na swoje postawy i stosunek do oficjalnej i powszechnej religijności, biorący się z dość abstrakcyjnego teizmu, jako ateiści byli postrzegani. Wskazuje to wyraźnie, że źródła ateizmu mogą się kryć także w samym teizmie. O ile ma on swoją abstrakcyjną i rozwiniętą postać i z tej perspektywy krytykuje tradycyjną i bezrefleksyjną religijność.

Grzegorz Pacewicz
Il. „Śmierć Sokratesa” Jacquesa Louisa Davida (1787)


PS. Pisząc ten tekst, słuchałem bootlegu z pierwszego koncertu Led Zeppelin po reaktywacji. Zespół w świetnej formie i chyba Plant najsłabszy z całej czwórki.